Książki - Czy ? Jakie ? Kogo ?
Moderatorzy: Heretic, Grolshek, Albo_Albo
Re: Książki - Czy ? Jakie ? Kogo ?
nie fantasy:
-Griffin , seria Korpus. ma parę innych ciekawych cykli ale ten podobał mi się najbardziej.
-Lee Child seria o Jacku Reacherze, kryminał? (tylko nie oglądajta filmu z T.Cruzem - masakra książki). Pisane w pierwszej osobie przez pryzmat bardzo specyficznego bohatera.
-Wołoszański: ja lubię. Ale ma tendencje do płynnego przechodzenia od faktów do własnych interpretacji. Wiec nie bardzo można to traktować jako historię.
-Cornwell - zarówno Sharpe, jak i Hornblower mi podszedł. A jest jeszcze m.in. tryptyk arturiański (dla mnie rewelacja).
-Lumley Necroskop. (jak sie skończy na 2 tomie to fajne. poźniej wg. mnie zaczyna się bagno)
-Sporo czytałem Cusslera - lekkie, przygodowe. Obecnie pisze do spółki z paroma pisarzami - warto poczytać to co pisał solo, później mnie najbardziej podeszła seria pisana z J.Scottem.
-Ludlum - kto co lubi. Są lepsze, są gorsze. IMO Bourne książkowy lepszy (choć nie do porównania bo film jest zupełnie inny).
-David Morrell : Trylogia Bractwa (Bractwo Róży, Bractwo Kamienia, Bractwo Nocy i Mgły)
-Griffin , seria Korpus. ma parę innych ciekawych cykli ale ten podobał mi się najbardziej.
-Lee Child seria o Jacku Reacherze, kryminał? (tylko nie oglądajta filmu z T.Cruzem - masakra książki). Pisane w pierwszej osobie przez pryzmat bardzo specyficznego bohatera.
-Wołoszański: ja lubię. Ale ma tendencje do płynnego przechodzenia od faktów do własnych interpretacji. Wiec nie bardzo można to traktować jako historię.
-Cornwell - zarówno Sharpe, jak i Hornblower mi podszedł. A jest jeszcze m.in. tryptyk arturiański (dla mnie rewelacja).
-Lumley Necroskop. (jak sie skończy na 2 tomie to fajne. poźniej wg. mnie zaczyna się bagno)
-Sporo czytałem Cusslera - lekkie, przygodowe. Obecnie pisze do spółki z paroma pisarzami - warto poczytać to co pisał solo, później mnie najbardziej podeszła seria pisana z J.Scottem.
-Ludlum - kto co lubi. Są lepsze, są gorsze. IMO Bourne książkowy lepszy (choć nie do porównania bo film jest zupełnie inny).
-David Morrell : Trylogia Bractwa (Bractwo Róży, Bractwo Kamienia, Bractwo Nocy i Mgły)
idziesz do biblioteki i lecisz w dział "skandynawski".
z bardziej znanych masz Wallandera, Dziewczyna z Tatuażem (ale to tryptyk, film byl przyzwoity, ksiazka b.dobra) -niestety wiecej nie bedzie bo sie zmarlo autorowi
moja żona czyta C.Lackberg, ale ja sie nie przekonalem. Polaczenie szwedzkiego obyczaju z powolnym kryminalem.
z bardziej znanych masz Wallandera, Dziewczyna z Tatuażem (ale to tryptyk, film byl przyzwoity, ksiazka b.dobra) -niestety wiecej nie bedzie bo sie zmarlo autorowi

moja żona czyta C.Lackberg, ale ja sie nie przekonalem. Polaczenie szwedzkiego obyczaju z powolnym kryminalem.
- Mistrz Miecza Hoetha
- Falubaz
- Posty: 1011
1) sorry nie wiedziałemquas pisze: Od końca:
1)są dla ozdoby gdy piszesz z klawiatury pozbawionej polskich znaków. I-RP nie opanowała świata, klawiatura dominuje ang a nie polska. Niestety
2)Czytałem Silmarillion. Nie zwykłem oceniać książki po okładce. Ciężkie i patetyczne, powolne i rozbebłane jak flaki z olejem. Przez pierwszych (20?) stron stworzenia świata przechodziłem jak przez mękę.
3)Nie zarzucam Tolkienowi braku fantazji. Świat wykreował spójny, ogromny, wg.mnie nawet za dokładny (przez co jak patrzysz na mapę świata to czegoś brakuje - ludności). Tyle że się straszliwie zestarzał; jak miałem 15 lat to było coś. 2 dekady poźniej (pare setek książek później) uważam to za przeciętne czytadełko. Są książki do których wracam po latach. Tolkiena już raczej nie tknę.
Co do języka Quenya - spoko ale co z tego? Czy to pełny język czy wymyślony bełkot nic nie zmienia dla samej historii. Podobnie jak esperanto czy klingoński.
4)I ciężki język, i patos sprawia że jest przeciętny.
2)owszem, przyznam iż stworzenie świata to drogę przez mękę. Ale czy nudziła cię choćby Wojna Gniewu? Zresztą takie elementy jak opis stworzenia świata była potrzebne, choćby tylko po to żeby człowiek docenił ogrom tego przedsięwzięcia.
3)Co ci się w nim zestarzało?
4) Ten język nie jest tak naprawdę ciężki, on jest po prostu dużo bardziej literacki i inteligenty niźli używany w zwyczajnej komunikacji, dlatego też ludziom (w tym i mi) ciężej się go czyta. Patos nadaje historii odpowiedni rozmach i epickość. Jak dla mnie to co wymieniłeś to są jedne z większych zalet niż wady


Moja Galeria: http://forum.wfb-pol.org/viewtopic.php? ... 9#p1076079
"Ludzie uwierzą w każdą prawdę, jeśli tylko podasz ją w cudzysłowiu i podpiszesz nazwiskiem kogoś znanego".
Naviedzony
"Ludzie uwierzą w każdą prawdę, jeśli tylko podasz ją w cudzysłowiu i podpiszesz nazwiskiem kogoś znanego".
Naviedzony
2)wtedy to troche czytanie dla idei czytania. Czytaj Tolkiena by docenic ogrom przedsiewziecia. IMO wazniejsze jest - czytaj Tolkiena bo jest dobry/ciekawy/smieszny itd itp.Mistrz Miecza Hoetha pisze: 2)owszem, przyznam iż stworzenie świata to drogę przez mękę. Ale czy nudziła cię choćby Wojna Gniewu? Zresztą takie elementy jak opis stworzenia świata była potrzebne, choćby tylko po to żeby człowiek docenił ogrom tego przedsięwzięcia.
3)Co ci się w nim zestarzało?
4) Ten język nie jest tak naprawdę ciężki, on jest po prostu dużo bardziej literacki i inteligenty niźli używany w zwyczajnej komunikacji, dlatego też ludziom (w tym i mi) ciężej się go czyta. Patos nadaje historii odpowiedni rozmach i epickość. Jak dla mnie to co wymieniłeś to są jedne z większych zalet niż wadyJak to się mówi de gustibus non est disputandum, ale chętnie poznam twoje argumenty
3)wez np Pierscien i przetrwa ja z calej tolkienowskiej otoczki (przyjmij ze to nieznany autor z losowej ksiazki z biblioteki). masz w wiekszosci jednowymiarowe postacie, prosta liniowa fabule....ktora dla mnie jest infantylna. Postacie skrajnie dobre lub skrajnie zle. Przy czym dobre sa cukierkowo dobre. Jak ktos zaczyna "szarzec" to opetuje go szalenstwo.
Po cholere 3 tomy wyprawy skoro mozna bylo wsiasc na orla i zrobic "chlup w wulkan"??
Przemierzaja pol znanego swiata....po pustkowiach. Finalne bitwy z wielkim rozmachem. Tylko gdzie zyli ci wszyscy ludzie? Epicko sie sklonowali? Widziales mapy srodziemia? 2/3 miast znajduje sie w Shire

Tolkien odcisnol pietno na literaturze fantasy. Chwala mu za to. Tak samo jak Asimov w SF. Tyle ze u Asimova nie czuje sie tych XX lat a u Tolkiena tak.
4)jest duzo fantasy napisanych porzadnie. jest duzo napisanych szmatlawym jezykiem (w tej kategorii wg mnie jest np Erickson ze swoja malazanska ksiega). Patos dla mnie nie jest sposobem na oddanie epickosci czy rozmachu. Szczypta czemu nie, ale jako glowny skladnik?
koledze radze omijac ksiazki umberto eco czy petera berlinga.quas pisze: 4)I ciężki język, i patos sprawia że jest przeciętny.
DragoMir pisze:Jaka kurna nekromancja? Krasie nie używają magii ogarze! To nie Dragon age!Vallarr pisze:Dopiero zobaczylem date pierwszego posta. Nekromancja krasi to zboczenie
- Naviedzony
- Wielki Nieczysty Spamer
- Posty: 6354
Kwestia gustu, dla mnie "Imię Róży" było sztuką samą w sobie i każdy taki kamień pożerałem ze smakiem.
-
- Chuck Norris
- Posty: 441
To nie można zapomnieć o Paulo Coelho.
Nie jestem fanem jego twórczości, ale "Zwycięzca jest sam" mnie zaciekawił. Sama fabuła ujdzie, ale bardzo ciekawię obnażył działanie show biznesu, czarny rynek kamieni szlachetnych, służb specjalnych, etc.
Nie jestem fanem jego twórczości, ale "Zwycięzca jest sam" mnie zaciekawił. Sama fabuła ujdzie, ale bardzo ciekawię obnażył działanie show biznesu, czarny rynek kamieni szlachetnych, służb specjalnych, etc.
"Blood Bowl is like a war- no winners, just survivors"
- smiejagreg
- Ciśnieniowiec
- Posty: 7593
Eco jest świetny, a przynajmniej niektóre jego książki. Pamiętam, jak pierwszy raz pożerałem "Wahadło Foucaulta", to były czasy
. "Imię Róży" zresztą też, chociaż w tym przypadku najpierw był film
, też świetny skądinąd, ale książka lepsza. Właśnie część niefabularna tej książki wciągnęła mnie na maksa... Coelho nie lubię z kolei, jakoś mnie nie wzięło... Tolkien - tak, "Gra o tron" - niekoniecznie, zwłaszcza po serialu. Nie przypadł mi do gustu zbytnio... Pilipiuk jest wporzo, podobnie Łysiak z jego trylogią łotrzykowsko-heroiczną i "Fletem z Mandragory"...
Z kryminałów to np. pasuje mi Krajewski i jego Breslau...
A co myślicie o Trudi Canavan? Trylogię Czarnego Maga przeczytałem i nawet nie było źle...


Z kryminałów to np. pasuje mi Krajewski i jego Breslau...
A co myślicie o Trudi Canavan? Trylogię Czarnego Maga przeczytałem i nawet nie było źle...
- Mistrz Miecza Hoetha
- Falubaz
- Posty: 1011
quas pisze:2)wtedy to troche czytanie dla idei czytania. Czytaj Tolkiena by docenic ogrom przedsiewziecia. IMO wazniejsze jest - czytaj Tolkiena bo jest dobry/ciekawy/smieszny itd itp.Mistrz Miecza Hoetha pisze: 2)owszem, przyznam iż stworzenie świata to drogę przez mękę. Ale czy nudziła cię choćby Wojna Gniewu? Zresztą takie elementy jak opis stworzenia świata była potrzebne, choćby tylko po to żeby człowiek docenił ogrom tego przedsięwzięcia.
3)Co ci się w nim zestarzało?
4) Ten język nie jest tak naprawdę ciężki, on jest po prostu dużo bardziej literacki i inteligenty niźli używany w zwyczajnej komunikacji, dlatego też ludziom (w tym i mi) ciężej się go czyta. Patos nadaje historii odpowiedni rozmach i epickość. Jak dla mnie to co wymieniłeś to są jedne z większych zalet niż wadyJak to się mówi de gustibus non est disputandum, ale chętnie poznam twoje argumenty
3)wez np Pierscien i przetrwa ja z calej tolkienowskiej otoczki (przyjmij ze to nieznany autor z losowej ksiazki z biblioteki). masz w wiekszosci jednowymiarowe postacie, prosta liniowa fabule....ktora dla mnie jest infantylna. Postacie skrajnie dobre lub skrajnie zle. Przy czym dobre sa cukierkowo dobre. Jak ktos zaczyna "szarzec" to opetuje go szalenstwo.
Po cholere 3 tomy wyprawy skoro mozna bylo wsiasc na orla i zrobic "chlup w wulkan"??
Przemierzaja pol znanego swiata....po pustkowiach. Finalne bitwy z wielkim rozmachem. Tylko gdzie zyli ci wszyscy ludzie? Epicko sie sklonowali? Widziales mapy srodziemia? 2/3 miast znajduje sie w Shire
Tolkien odcisnol pietno na literaturze fantasy. Chwala mu za to. Tak samo jak Asimov w SF. Tyle ze u Asimova nie czuje sie tych XX lat a u Tolkiena tak.
4)jest duzo fantasy napisanych porzadnie. jest duzo napisanych szmatlawym jezykiem (w tej kategorii wg mnie jest np Erickson ze swoja malazanska ksiega). Patos dla mnie nie jest sposobem na oddanie epickosci czy rozmachu. Szczypta czemu nie, ale jako glowny skladnik?
2)Ale to co pisze Tolkien dla mnie zawsze było niemal arcyciekawe. Tutaj nie chodzi tylko o konstrukcie świata, chodzi o to iż fabuła mnie naprawdę wciągnęła. I wbrew pozorom Tolkien nie tworzył postaci czarno-białych. Wśród jego bohaterów są ci zarówno bardzo pozytywni (choćby gandalf) jak i skrajnie negatywni (Morgoroth), ale nie brakuje postaci szarych.
3)Jak już wspomniałem postacie nie są czarno białe. Co do fabuły... oweszem Władca Pierścieni czy hobbit mają prostą fabułę. Ale Silmarillion pełen jest spisków, zdrad i zwrotów akcji. To naprawdę nieźle rozpisana fabuła.
3)U Tolkiena patosu jest dużo... Ale nie popadajmy w skrajność. Da się to czytać... a sam chyba przyznasz iż język jest piękny?
Przeczytałem Trylogię Czarnego Maga dawno temu i szczerze mówiąc bardzo miło wspominam za klimat szkoły magów (już nawet nie pamiętam jak się nazywałasmiejagreg pisze:Eco jest świetny, a przynajmniej niektóre jego książki. Pamiętam, jak pierwszy raz pożerałem "Wahadło Foucaulta", to były czasy. "Imię Róży" zresztą też, chociaż w tym przypadku najpierw był film
, też świetny skądinąd, ale książka lepsza. Właśnie część niefabularna tej książki wciągnęła mnie na maksa... Coelho nie lubię z kolei, jakoś mnie nie wzięło... Tolkien - tak, "Gra o tron" - niekoniecznie, zwłaszcza po serialu. Nie przypadł mi do gustu zbytnio... Pilipiuk jest wporzo, podobnie Łysiak z jego trylogią łotrzykowsko-heroiczną i "Fletem z Mandragory"...
Z kryminałów to np. pasuje mi Krajewski i jego Breslau...
A co myślicie o Trudi Canavan? Trylogię Czarnego Maga przeczytałem i nawet nie było źle...

Moja Galeria: http://forum.wfb-pol.org/viewtopic.php? ... 9#p1076079
"Ludzie uwierzą w każdą prawdę, jeśli tylko podasz ją w cudzysłowiu i podpiszesz nazwiskiem kogoś znanego".
Naviedzony
"Ludzie uwierzą w każdą prawdę, jeśli tylko podasz ją w cudzysłowiu i podpiszesz nazwiskiem kogoś znanego".
Naviedzony
-
- Chuck Norris
- Posty: 441
Trudi Canavan to akurat moja żona czyta chyba wszystko co napisała. Mnie jakoś nigdy nie wciągnęło.
Z tego co jeszcze bardzo lubi to cykl o "Świecie wynurzonym" L. Troisi. Oczywiście te tytuły też pominąłem.
Z tego co jeszcze bardzo lubi to cykl o "Świecie wynurzonym" L. Troisi. Oczywiście te tytuły też pominąłem.
"Blood Bowl is like a war- no winners, just survivors"
trudi pisze bardzo przewidywalnie.
juz czytajac pierwszy tom ery pieciorga domyslalem sie jakie bedzie zakonczenie serii (i wiele sie nie pomylilem). z tego powodu nie mam zamiaru podchodzic do innych jej ksiazek.
juz czytajac pierwszy tom ery pieciorga domyslalem sie jakie bedzie zakonczenie serii (i wiele sie nie pomylilem). z tego powodu nie mam zamiaru podchodzic do innych jej ksiazek.
DragoMir pisze:Jaka kurna nekromancja? Krasie nie używają magii ogarze! To nie Dragon age!Vallarr pisze:Dopiero zobaczylem date pierwszego posta. Nekromancja krasi to zboczenie
Coś zamiera dyskusja w tym temacie więc dla rozruchu zaproponuje temat miły łatwy i przyjemny. Może ktoś zechciałby się podzielić się przemyśleniami o swoim ulubionym. bochaterze ? To ja zacznę moim absolutnie ulubionym jest Durzo Blint skrytobójca z " Trylogii Nocnego Anioła " . Jest starym wyjadaczem , irytujący , ironiczny , obdarzony wyjątkowo czarnym chumorem bochater. Mnie najbardziej przekonał jego profesionalizm chyba nigdy nie zwalił roboty a jego zasady walki porównuje ze stylami innych wojowników i bochaterów i zawsze wychodzi na to że Durzo Blint jest najlepszy. A z bardziej popularnych to Vuko Drakkenein ( mistrzowski i te fińskie przekleństwa ) , i Tyrion Lannister. ( choć jeszcze nie wiem co knuje )
-
- Chuck Norris
- Posty: 441
Chłopie, no ja Cię kurwa proszęDziad Zbych pisze:...chumorem bochater...

"Blood Bowl is like a war- no winners, just survivors"
- smiejagreg
- Ciśnieniowiec
- Posty: 7593
Ziemko mu w końcu bana walnie i będzie spokój
...


C.S. Friedman jest nawet niezła - "Obcy brzeg" i ostatnio "Uczta dusz" - całkiem miło się czytało, choć nie wiem, jak prezentują się pozostałe części trylogii. Przyjemnie wspominam też Brandona Sandersona, choć nie pod względem objętościowym - wszystko, co napisze, ma gabaryty cegły i takiż ciężar. I ostatnio Kołodziejczak i jego cykl "Ostatnia Rzeczpospolita".
Cykl o Madderinie uwielbiałam, ale tylko pierwsze części - później miałam wrażenie, że autor rozmienia sie na drobne wchodząc w sequele i prequele, a to wszystko w dodatku podobne do siebie i bez jakiegoś sensownego zakończenia. Ale o tym, że Piekara ma chyba problem z kończeniem cyklów świadczy najlepiej "Necrosis" - mam stare wydanie, gdzie jak byk stoi, że będzie druga część w 2007 r., a teraz sprzedaje się to jako jednotomowy zbiór opowiadań. Pomysł był, ale umarł gdzieś po drodze.
A żeby nie było, że sama fantastyka, to polecam jeszcze "Śladami zapomnianych bohaterów" - krótkie historie związane z mniej znanymi osobami/wydarzeniami.
Cykl o Madderinie uwielbiałam, ale tylko pierwsze części - później miałam wrażenie, że autor rozmienia sie na drobne wchodząc w sequele i prequele, a to wszystko w dodatku podobne do siebie i bez jakiegoś sensownego zakończenia. Ale o tym, że Piekara ma chyba problem z kończeniem cyklów świadczy najlepiej "Necrosis" - mam stare wydanie, gdzie jak byk stoi, że będzie druga część w 2007 r., a teraz sprzedaje się to jako jednotomowy zbiór opowiadań. Pomysł był, ale umarł gdzieś po drodze.
A żeby nie było, że sama fantastyka, to polecam jeszcze "Śladami zapomnianych bohaterów" - krótkie historie związane z mniej znanymi osobami/wydarzeniami.
...But I, being poor, have only my dreams;
I have spread my dreams under your feet;
Tread softly because you tread on my dreams.
I have spread my dreams under your feet;
Tread softly because you tread on my dreams.