- Oby to nie było. Oby to nie było to... - Obawiał się że w koszu rydwanu znajduje się pojemnik z dziwną substancją która wspomagał się skaven którego zabił. A jako że zdążył już poznać umiejętności szczuroludzi był prawie pewien że pojazd eksploduje , gdy niewprawny jeździec uderzy nim w coś twardego. Na przykład inny rydwan. Lecz na razie ustrojstwo trzymało się niespodziewanie dobrze i co i raz , zmuszało walczących na ziemi do zeskakiwania im z drogi. Fiodor podbiegł do walczącegoz dwoma przeciwnikami Victusa i w pełnym biegu zaatakował wojownika który zdążył już się odwrócić. Berdysz spotkał się z krótkim nożem wokownika z północy i wytrącił go jemu tuż po zetknięciu się ostrzy. Ku zaskoczeniu Kislevity Norsmen rzucił się na niego z pięściami. Szybki ruchem złapał za drzewiec berdysza i pchnął z całych sił. I mimo tego że użył całych swoich sił nie był w stanie pchnąć nawet o cal wyższego żołnierza.Fiodor który czuł że młodszy od niego przeciwnik może z czasem przeważyć , odepchnął go z całych sił i korzystając z wolnej przestrzeni wyjął szable i rzucił ją bretońskiemu rycerzowi który ruszał na jednego z elfów uzbrojony jedynie w sztylet. Lecz w tym samym momencie wyznawca Chaosu zaatakował rotmistrza rzuconym mu gdzieś z trybun jednoręcznym toporem. Fiodor przez chwilę parował ciosy toporem trzymając norsmena na dystans. Ten krażąc wokół strzelca co chwila rzucał się ku niemu szukając w jego obronie. W tym samym momencie Fiodor usłyszał przebijający się przez zgiełk walki wycie ostrzy i piski szczurów. Nie wierząc do końca w to co robi , stał dalej i zbijał krótkie cięcia Norsmena. Nagle z całych sił uskoczył w bok. Poczuł że jedno z ostrzy rydwanu rozrywa jego rękaw , a kilka uderzeń serca później spotkał się z twardym żwirem areny. Skoki nigdy nie były jego mocną stroną. Gdy obolały spojrzał za siebie ujrzał kompletnie zmasakrowane ciało swojego adwersaża. Koła rydwanu zostawiły krwawe ślady na jego ciele a zakryta hełmem głową toczyła się kilka kroków dalej. Skaveński rydwan pulsował coraz mocniej zielonymi błyskawicami a zmęglone szaty woźnicy zajęły się dziwnym ogniem. Skaven wrzeszcząc i łkając dał wszystkim do zrozumienia że mały wybuch jest kwestią czasu.[ Kto chce może opisać wybuch

