Są różne rodzaje dział samobieżnych: niszczyciel czołgów, to samobieżne działo przeciwpancerne. Haubice z własnym napędem również zaliczają się do dział samobieżnych.Ingen175 pisze:I jeszcze co do twojej wypowiedzi Klaufti, jak niszczyciel czołgów to nie działo samobieżne. Działo samobieżne to np. Hummel, Wespe czy Grille. A z obecnych to panzerhaubitze 2000.
To co Amerykanie zniszczyli to chyba był Maus I, trochę mniejszy, ale równie bezużyteczny.Matis pisze:T-1000 Tak nazywał się ten prototyp. Został zbudowany w 90%. Ale Amerykanie zbombardowali fabrykę i go zniszczyli.
Zaletą Tygrysa był czynnik psychologiczny. Ze względu na potężne działo i gruby pancerz sprawiał wrażenie zbyt straszliwego, by go pokonać, coś jak abominacja , dlatego nakazywano unikać załogom Shermanów walki z nimi, przynajmniej do czasu wprowadzenia Shermana Firefly, który różnił się od zwykłej wersji większym działem, specjalnie zamontowanym do zwalczania Tygrysów. Poza tym Hawker Typhoon, czy Ił 2 wyposażony w pociski przeciwpancerne był zwyczajnie skuteczniejszy w zwalczaniu czołgów. Podobnie piechur z bazooką mógł podejść niezauważony do czołgu i zniszczyć go znacznie mniejszym kosztem niż przy użyciu innego czołgu, czy lotnictwa.
Prawie cały niemiecki sprzęt miał z resztą ten mankament, że był drogi, a przez to było go mało. A jak wiadomo, na dużą skalę i tak wygrywa ten, kto wystrzeli więcej pocisków mniej więcej w kierunku wroga, więc jakość przestaje mieć istotne znaczenie. Przewaga liczebna zawsze w końcu wygrywa, a jak nie, to znaczy, że nie była wystarczająca. Po prostu, niezależnie od tego, jak waleczni, wyposażeni, dowodzeni i wyszkoleni są żołnierze, w końcu zmęczą się i skończy im się amunicja.