Ramsay kontroluje zdecydowaną większość Północy, ma pod kontrolą liczne zamki, więc absurdalne i całkowicie sprzeczne z logiką jest założenie, ze nic nie wiedział o armii z Doliny, obojętnie czy przybyła lądem czy morzem.

Na Północy jest już w praktyce zima (nawet jeśli kalendarzowa zostanie ogłoszona dopiero w kolejnym odcinku to faktycznie jak najbardziej już jest), jedyna droga prowadzi z Fosy Callin, która jest twierdzą i nie mogła zostać zdobyta z marszu, a w razie jej oblężenia do Winterfell z pewnością doszłaby wieść. Zachodnie wybrzeże do Dreadfort - rodowe ziemie Boltonów. Pozostaje południowy-wschód i Biały Port. Załóżmy, że Baelish wszedł w porozumienie z władcą Białego Portu i wyładował tam armię.
Powodzenia w przemarszu konnej kilku tysięcy konnych w zimowym klimacie przez kilkaset mil wzgórz, gór i lasów we wrogim terenie, pewnie częściowo pokrytym śniegiem.
I z pewnością władca Winterfell by się o tym nie dowiedział.... Kruk w dobę przeleci kilkaset mil, pojedynczy konny mogący liczyć na zmianę konia po drodze przejedzie z 50 mil. Jaki dystans mogła przebywać dziennie armia w aurze zimowej (z jakiegoś powodu w średniowieczu zimą działań wojennych nie prowadzono), we wrogim, trudnym terenie i z taborami? 10 mil dziennie?
O jakiejkolwiek armii zbliżającej się do Winterfell Ramsay zdążyłby się dowiedzieć z 10x razy dzięki krukom albo posłańcom wysyłanym przez wiernych mu ludzi.
Takie zaskoczenie byłoby możliwe może na dobrze skomunikowanym terenie, latem i to pod dowództwem jakiegoś energicznego dowódcy w rodzaju Napoleona Bonaparte i przy odrobinie szczęścia, ale nie w tych realiach, jakie miały miejsce w serialu.
No i ten timing.... armia przybywająca w ostatniej chwili. Jeszcze kwadrans i byłoby za późno.
Ramsay w rzeczywistości wygrał tą bitwę. Jego klęska to jakaś chora fantazja scenarzystów, którzy sobie dowolnie teleportują postacie i całe armie między odległymi miejscami, aby budować napięcie i zaskakiwać widza. Armia Doliny go kompletnie zaskoczyła, bo trudno mu było sobie wyobrazić skąd mogła się ni stąd ni zowąd wziąć pod Winterfell.
W samej bitwie też absurd goni absurd.
A szkoda, bo czysto wizualnie było to fajnie zrobione.
To mnie właśnie wkurza we współczesnych serialach, prymat fabuły opartej na zaskakiwaniu widza, zwrotach akcji nad czymś głębszym oraz trzymaniem się chociaż elementarnego poziomu realizmu.
Dlatego dla mnie nr 1 to takie seriale jak Kompania Braci albo Rzym, a Gra o Tron to tak 7/10.