Arena Śmierci(25)-Karak Osiem Szczytów

Wszystko to, co nie pasuje nigdzie indziej.

Moderatorzy: Fluffy, JarekK

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Morghur
"Nie jestem powergamerem"
Posty: 146

Re: Arena Śmierci(25)-Karak Osiem Szczytów

Post autor: Morghur »

Varg spokojnym krokiem wszedł w mury Karak Osiem Szczytów. Pierwsze co zrobił, to rzekł z dziwnym i spokojnym akcentem:
-ale tu jebie...
Poszedł się zapisać na arenę, jednak powiedzieli mu, że na jego miejsce wszedł pewien mroczny elf. Mało brakowało, a polałaby się rzeka krwi, jednak Varg spokojnym głosem zapytał się, który to ten elf. Na szczęście przechodził niedaleko. Varg podszedł do niego, i nagle zakręcił młotem nad głową i strzaskał mu łeb. Gdy tylko trup wylądował na ziemi, Varg schował młot i wrócił do punktu zapisu. Ludzie tam stojący byli zaskoczeni, jednak teraz gdy miejsce było wolne zapisali go. Dumny z siebie Middenhemczyk poszedł w stronę karczmy,i zobaczył listę uczestników:
-czarny ork Gahrzbaghg Ga, chyba go skądś kojarzę, czy to nie zajebałem go na patrolu?W takim razie jakim cudem on żyje?
-Huitzilopochtli-że co kurwa? Chodzących Jaszczurek to jeszcze nie widziałem...
-Lysanis von Heima-jebana pijawka, na pohybel skurwysynowi!
Wyrterion Okrwawiony-Hmm.. Herald Khorna, to będzie godny mnie przeciwnik,ale i tak mu ryj, czy co tam ma, rozwalę. Ulryk mnie wspomoże, a Ulryk jest potężniejszy od tego huja Khorna!
-Miri- Hahahahhahahahhha!!!!
-Skeggi Pogromca-krasnolud... obyśmy się nie stuknęli głowami. Szanuję ich, i to bardzo.
-Keineth Niepokonany-Haha! Jestem zUy i mhhroczny!Słowem- Spierdalaj cwelu!
-Brat Landiger-to samo co z krasnoludem, obyśmy się nie spotkali na arenie...
-kapitan Oliver von Ahresdorf-no kurwa! Ulryku nie dopuść do tego...
-Annemon, Egzekutor Mrocznych Elfów- kolejny cwel, tym razem z daleka. Niegodny mego młota, cioty boją się walczyć z nami w otwartej walce... Gardzę wami psy!
-Cuchulan-nie wiem, nie znam, nie kojarzę, i nie chcę znać
-Rothash z Couronne-Rycerzyk z Bretonni. Wierzą w jakąś elfkę! To jest otwarta zniewaga... Biały Wilk cię zabije bluźnierco.
[CENTER]Obrazek[/CENTER]

Awatar użytkownika
Jab
Kradziej
Posty: 924
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: Jab »

-Takeda Ieyasu
-Wampir
-Dwie katany
-Ciężka zbroja+ Hełm ciężki
-Wampiryczny Oręż
-Sprawny Kontratak

Daleko na wschód jest surowa kraina zwana katajem. Tutaj chaos nazywa się nieczystymi duchami, z którymi walczy się w zupełnie inny sposób aniżeli w imperium. Sama kultura bardzo wiele zaczerpnęła od żyjących tam elfów wysokiego rodu, przez które Ci skośno oczy ludzie utrzymują kontakty handlowe z resztą świata. W takim właśnie miejscu urodził się Takeda. Jego ojciec należał do kasty wojowników zwanej również samurajami, tak więc zgodnie z prawem i obyczajem on również miał nim zostać aby jego rodzina mogła służyć cesarzowi. Pewnego dnia jeden z doradców nowo mianowanego cesarza postanowił że on i jego ojciec będą strażnikami daru dla elfów z ulthuanu aby te poprały jego roszczenia do tronu.
I tak też się stało. Podróż trwała wiele tygodni i miesięcy, a młody Takeda nie próżnował. Ucząc się od ojca ile zdołał. Jednak napotkali na sztorm. Przez co statek z ładunkiem zatonął zaś Takeda jakimś cudem obudził się na brzegach bretonii. Błąkał się po starym świecie nie znając języka i obyczajów nie mając nawet złamanego miedziaka na chleb, ale on mimo to przetrwał. I raz wdał się w honorowy pojedynek z kimś kogo należało zostawić w spokoju. Był to wampir z rodu krwawych smoków. Młody katajczyk zaimponował mu zaciekłością i umiejętnościami walki. dlatego ten w nagrodę przemienił go w wampira.
To jednak działa się setki lat temu... Teraz Takeda za sprawą klątwy i umiejętności bojowych błąka się po świecie szukając godnego przeciwnika. Tak więc gdy usłyszało arenie śmierci od razu tam pognał.
Ostatnio zmieniony 26 lip 2010, o 23:47 przez Jab, łącznie zmieniany 1 raz.
Paskudny uśmiech power gamera

Awatar użytkownika
Przemcio
Postownik Niepospolity
Posty: 5334

Post autor: Przemcio »

Ja też :D

Imię Postaci: Gunther
Rasa: Człowiek Exalted Hero of Slannesh
Broń: Miecz
Zbroja: Zbroja Chaosu, Średnia Tarcza
Specjalna Umiejętność: Mistrz Fechtunku
Mutacje: Nienaturalny Refleks
Mark Of Slannesh

Gunther jechał w kierunku Krak Osiem Szczytów na podarunku od swego boga demonicznym Rumaku Slannesha. Pomimo tego, że rumak nie męczył się oraz był szybszy od każdego konia jakiego Gunther widział podróż do celu dłużyła mu się niemiłosiernie... myślał o tym co do tej pory przeżył... urodził się dawno temu w stolicy imperium jako syn szlachcica... jego młodość upływała na zabawach i chulankach jak na szlachcica przystało, wszystko zmieniło się gdy trafił na uniwestytet tam poznał ją... po wielu dekadach już nawet nie pamiętał jak się nazywała... wtedy jeszcze tego nie wiedział ale była kultystką Slannesha. Potem przypominał sobie Wognara tego cholernego Łowce Wiedźm... bydle musiało ich obserwować, ktoś musiał na nich donieść ale, po którejś upojnej orgii do komnaty wpadł Łowca z pomagierami... Gunterowi udało się uciec ale ją pochwycili... pamiętał doskonale jak z ukrycia oglądał jak płoneła na stosie... Poprzysiągł zemste i słowa dotrzymał.
Ale to było już tak dawno. Gunterowi wydawało się, że to mineły już setki lat od tych wydarzeń... i może tak było.

Jego Pan dał mu dar wiecznej młodości, sprawił, że stał się niezwykle szybki i silny. On w podzięce przyrzekł walczyć dla swojego Pana i zwyciężać. Lata walki sprawiły, że stał się mistrzem w posługiwaniu się mieczem. Podróżował po świecie szukając wyzwania godnego siebie. I właśnie teraz zmierzał do Celu Areny na której dowiedzie swojej siły.
We Bust in, Fight Through the Carnage, let the BOOMSTIK do the Talking...

Awatar użytkownika
Casp
Mudżahedin
Posty: 308

Post autor: Casp »

Nazwa postaci: Stalf Jednoręki, Dwarf Thane
Broń: Cep bojowy
Zbroja: Zbroja z Gromrilu, Hełm ciężki (w kształcie smoczego łba)
Ekwipunek: Runiczny oręż
Specjalne Umiejętności: Wytrzymały


"Kto wyrusza w drogę nie znając swego celu, ten nigdy już z niej nie zejdzie" - tak zwykł mawiać Stalf Jednoręki, były władca strażnicy zbudowanej na szczycie Góry Czterech Wiatrów. Stalf strzegł wraz ze swym klanem drogi do jednej z twierdz w Górach Krańca Świata. Twierdza upadła, zaatakowana przez wrogów spod ziemi - ohydni Skaveni zalali swoją masą obrońców, którzy zdołali ostatecznie wysadzić w powietrze skarbiec, samych siebie, i kilka tysięcy nieprzyjacielskich stworów. Wstrząs spowodował uszkodzenie fundamentów Strażnicy. Jej zawalenie było kwestią czasu, dlatego Stalf postanowił podążyć za swymi braćmi. Urządził zasadzkę, planując samobójczą śmierć w potężnej eksplozji. Jednak los postanowił inaczej - wybuch zmiótł połowę armii najeźdźców i na stałe zmienił krajobraz, pozbawiając Góry Krańca Świata jednego ze szczytów na rzecz rozległego, kamienistego płaskowyżu. Sam jednak jako jedyny z klanu cudem przeżył, stracił jedynie rękę.
Otumaniony, z dziurami w pamięci, postanowił wyruszyć w drogę w poszukiwaniu swojej tożsamości i sensu dalszego istnienia. Nie pamiętał o tym, że w jego sytuacji większość krasnoludów zostałoby Zabójcami.
Wyruszył więc nie znając celu wędrówki.
W swoich podróżach wiele widział, wiele wycierpiał, wielu zielonoskórych i szczuroludzi pozbawił życia.
W końcu błąkając się po górach, grotach i rozpadlinach, dotarł na Arenę Śmierci. Postanowił poszukać na niej kresu swojej wędrówki.

Awatar użytkownika
bagno
Powergamer Rozpiskowy
Posty: 35

Post autor: bagno »

Rothash rozejrzał się dookoła, przerywając polerowanie miecza. Odruch wymiotny powstrzymał jedynie silną wolą i powtarzaniem w kółko fragmentów Kodeksu rycerskiego. Dawno rzucił by się na najbliższego orka czy nieumarłego gdyby nie przysięga, którą złożył przy składaniu podpisu na arkuszu turniejowym. Zobowiązał się walczyć tylko na arenie i nie powodować jak to określił ten tłusty cwaniaczek o świńskim ryju, zbierający podpisy "większych problemów organizacyjnych". Krytycznie przyjrzał się klindze, przeciągnął kciukiem po ostrzu, pojawiła się czerwona kropla szybko ściekająca po dłoni. :twisted: Wykonał kilka młynków i płynnie schował miecz do pochwy zamocowanej u pasa, sprawdził czy tarcza dobrze trzyma się na plecach i pewnym krokiem ruszył w stronę areny. -Chyba już czas. Pomyślał -coraz więcej paskudztwa gromadzi się przy arenie. Widząc demony,elfy,wampiry zacisnął dłoń na rękojeści Grusa.
-Pani daj mi siłę. Rzekł tylko i zaczął przepychać się do bramki wejściowej.
Ostatnio zmieniony 27 lip 2010, o 09:27 przez bagno, łącznie zmieniany 1 raz.
Obrazek

nindza77
Wodzirej
Posty: 770
Lokalizacja: Animosity Szczecin

Post autor: nindza77 »

Coraz bardziej tłoczno było dokoła. Nie podobało się to orkowi. Wampiry... żywotne bestie. Elfy, szybkie i zwinne... i ten krasnolud. Wiedział że z nim chciał się zmierzyć. Wgnieść gnoja w ziemię i doprawić z buta. Rozkwasić tę pijacką mordę i wyrwać włosy razem ze skórą... Czerwony skalp bardzo ładnie będzie się komponował przy jego pasie. -Haahahahahaha!- Rozległ się donośny śmiech Ghazbraghga. Rozejrzał się dalej... jakiś ludzik. Ale to ludzik z wielkim bojowym młotem. Zapewne biały wilk. Kiedyś stary Duża Szef który szkolił go jako młodzika, opowiadał im o tych rycerzach. Weterani. Bardzo trudni do ubicia. Kolejny przeciwnik z którym na pewno warto było się zmierzyć. Zyska sławę, z pewnością. Ciekawość budził w nim także herald Boga Krwi i Czaszek... nie widział jeszcze takiej bestii. Rozmyślania przerwało mu jego potężne pierdnięcie. Myślenie nie należało do jego ulubionych zajęć, co nie znaczy że myślał słabo... raczej rzadko.
Natomiast wszystkim prawicowym purystom ideologicznym, co to rehabilitują nacjonalizm, moge powiedziec że odróżanianie nacjonalizmu od faszyzmu, przypomina poznawanie rodzajów gówna po zapachu;-)).

Varinastari
Masakrator
Posty: 2297

Post autor: Varinastari »

Przemcio- jedna umiejętność+ ekwipunek/mutacja. Piętno wlicza się do limitu umiejętności.
:wink:

Varinastari
Masakrator
Posty: 2297

Post autor: Varinastari »

Zatem paring na rundę....pierwszą :!:

Walka numer I:
Gahrzbaghg Ga
vs
Miri

Walka numer II:
Cuchulan
vs
Wyrterion Okrwawiony

Walka numer III:
Rothash z Couronne
vs
Huitzilopochtli

Walka numer IV:
Oliver von Ahresdorf
vs
Keineth Niepokonany

Walka numer V:
Varg Vikerness
vs
Takeda Ieyasu

Walka numer VI:
Annemon, Egzekutor Mrocznych Elfów
vs
Gunther

Walka numer VII:
Brat Landiger, kapłan Morra
vs
Lysanis von Heima

Walka numer VIII:

Stalf Jednoręki, Dwarf Thane
vs
Skeggi Pogromca, Dwarf doomseeker

Nagrody za historyjki przyznam jutro.

Ps.
Walka numer VIII
To będzie ciekawe :wink:

Awatar użytkownika
Morghur
"Nie jestem powergamerem"
Posty: 146

Post autor: Morghur »

Varg dowiedział się, że będzie walczyć z wampirem. Był z tego zadowolony, w końcu będzie mógł zabijać jedną z tych pijawek z Sylwanii.
Ale najpierw zawalczy ork z tą mroczną elfką. Varg uważał ją za nieporozumienie. Wziął ze sobą duży kufel piwa, i siadł na trybunach patrząc kto wygra, a według niego ork ją porozrzuca w kawałkach na całej arenie.
[CENTER]Obrazek[/CENTER]

nindza77
Wodzirej
Posty: 770
Lokalizacja: Animosity Szczecin

Post autor: nindza77 »

Nie było to tylko zdanie Varga. Ork był bardzo pewny siebie, może nawet nieco zbyt pewny... to już jednak leżało w jego naturze. Miał nadzieję jak najszybciej zabić nieopancerzoną elfkę, podczas gdy ta w agresywnej furii będzie próbowała przebić jego pancerz... Wiedźmy są szalone, wiedział to. Pragnął wykorzystać to przeciwko niej. -WAAAAAAGHHHHHHH!- Zawył i znów pierdnął głośno.
Natomiast wszystkim prawicowym purystom ideologicznym, co to rehabilitują nacjonalizm, moge powiedziec że odróżanianie nacjonalizmu od faszyzmu, przypomina poznawanie rodzajów gówna po zapachu;-)).

Awatar użytkownika
Przemcio
Postownik Niepospolity
Posty: 5334

Post autor: Przemcio »

Gunther sopjrzał na rozpiskę.... hmmmmm Mroczny Elf, szybki i zwinny przeciwnik ale nie tak szybki jak on... jednak trzeba się mieć na baczności, nikogo tutaj nie można lekceważyć. Pierwsza walka będzie bardzo ciekawa. Przygłupi wielki Ork kontra elfka... Gunther miał przeczucie, że niedługo zobaczy zielone ścierwo na arenie... Ork może i był silny ale za to napewno nie grzeszył inteligencją...
We Bust in, Fight Through the Carnage, let the BOOMSTIK do the Talking...

Awatar użytkownika
Warlock
Chuck Norris
Posty: 426
Lokalizacja: Kraków

Post autor: Warlock »

Słaby człowiek z kijem zaostrzonym na końcu. To nie powinno być trudne - mówił do siebie Wyrterion oglądając parowanie na walki
"Spam jest sztuką, której nikt nie potrafi zrozumieć" - Anyix

"Pan Bóg nie gra w kości" - Albert Einstein

"Bo gra w Warhammera!" - Sa!nt

Awatar użytkownika
GarG
Szef Wszystkich Szefów
Posty: 3946
Lokalizacja: Przy 7 szkielecie skręć w prawo

Post autor: GarG »

Ork - parskneła Miri - Na to liczyłam - Odwróciła się na pięcie ruszając w strone areny.
kangur022 pisze: Ze niby czarodziejki są szpetne ? :)
dzikki pisze:Wypadki z kotłem się zdarzają ;] , nożem rytualnym można się skaleczyć jak się ofiara poruszy. Tudzież jakieś obmierzłe praktyki seksualne.
Kacpi 1998 pisze:te praktyki to chyba z użyciem cegły...

Awatar użytkownika
Whydak
Chuck Norris
Posty: 625
Lokalizacja: Kraków

Post autor: Whydak »

Mały głupi ludzik ? Jeszcze z pistoletami ? Kto tu wpuścił tego dupka. Opowiadali mi o honorowych walkach na arenie a tu chujnia. Na szczęście jestem nieśmiertelny.
Podsumował wyczerpujące przemyślenia i wrócił to picia piwa i gapienia się na innych uczestników, co zresztą ostatnio było jego jedynym zajęciem.

Awatar użytkownika
Morti
Mudżahedin
Posty: 345
Lokalizacja: Wrocław

Post autor: Morti »

A więc człowiek. Ludzie są słabi i wolni. To bedzie łatwa walka - wampi usiadł na swoim głazie i znów pogrążył się w zadumie.

Awatar użytkownika
Wisnia
Chuck Norris
Posty: 607
Lokalizacja: Battleground - Chodzież

Post autor: Wisnia »

Jesteś trupem, nieprawdaż, Lycanisie? Nieumarłą istotą z zaświatów. Ciało, które przybrałeś, także jest martwe. Może i masz szansę zyskać moc równą boskiej, ale póki co jesteś tylko nieboszczykiem. A zatem powinno się Ciebie odesłać do Morra.

Kolejny krok w stronę areny i mnich zaczął recytować treść litanii pogrzebowej, Nienazwanego Rytuału. Mnich kontynuował śpiewną recytację, wkładając w nią całą siłę swojej woli i autorytetu pełnionej przez siebie funkcji, aby oczyścić plugawą istotę, którą zaraz będzie miał przed sobą.

Idę uzbroić się w czosnek- pomyślał.

Varinastari
Masakrator
Posty: 2297

Post autor: Varinastari »

Nagrody za bogate historie postaci otrzymują:

I miejsce[Mikstura Leczenia (niemalże) doskonała (tj, wielokrotnego użytku, lecz raz na walkę)]:
Gahrzbaghg Ga
Skeggi Pogromca

II miejsce (Mikstura Uzdrowienia):
Rothash z Couronne

Pierwsze walki dzisiaj wieczorkiem.

Awatar użytkownika
GarG
Szef Wszystkich Szefów
Posty: 3946
Lokalizacja: Przy 7 szkielecie skręć w prawo

Post autor: GarG »

A mojej nie doceniłeś? myślałem nad początkiem całe 30 min! :P
Ostatnio zmieniony 27 lip 2010, o 12:21 przez GarG, łącznie zmieniany 1 raz.
kangur022 pisze: Ze niby czarodziejki są szpetne ? :)
dzikki pisze:Wypadki z kotłem się zdarzają ;] , nożem rytualnym można się skaleczyć jak się ofiara poruszy. Tudzież jakieś obmierzłe praktyki seksualne.
Kacpi 1998 pisze:te praktyki to chyba z użyciem cegły...

Varinastari
Masakrator
Posty: 2297

Post autor: Varinastari »

No cóż, są trzy wyróżnienia. Na 32 osoby było by takowych więcej. Chociaż przyznam, "Panie"..."Ależ panie..." rozbawiło mnie do łez :wink:

nindza77
Wodzirej
Posty: 770
Lokalizacja: Animosity Szczecin

Post autor: nindza77 »

Gahrzbaghg Ga po szybkim upolowaniu niewielkiego dzika (Wszak nie ma nawet sensu iść na arenę na głodniaka! Co to to nie... a w karczmie to już go chyba też nie będą tolerować.) Wrócił ze zdobyczą na plecach. Usiadł pod wielkim głazem i rozpoczął ucztę. Zdziwił się niezmiernie kiedy jakiś ludzik usiłował do niego podejść. -Czego tu!- Ryknął i teraz łypał groźnie na przybysza. Oblicze jego ukryte było jednak pod kapturem. Szata długa i powłóczysta. Iście tajemnicza istota. Czarny ork już wstawał by mu czymś przyłożyć... -Spokojnie zielonoskóry, nic Ci się nie stanie...- Rzekł melodyjnym głosem. Jakby nie od niego, a gdzieś... "skądś". -HAHAHAHA! Ja wiedzieć! Ja być silny i mnie nic nie stać!- Roześmiał się głośno i groźnie zielony twór Gorka. Jednak postanowił nic mu nie robić i wysłuchać co ma do powiedzenia zamiast rozbić mu łeb swoją kolczastą buławą. -Wiem, orku. Ale jeśli cokolwiek na arenie Cię zrani, jest na to rada. Gork... alboMork, zresztą nieważne. Przysłał mnie abym złożył na Twe ręce tę miksturę życia wielokrotnego użytku.- Dla Gahrzbaghga brzmiało to conajmniej sensownie. Nie odezwał się i wziął do ręki czerwony bukłaczek. Powąchał... nie była to chyba żadna trucizna. Przywiązał sobie miksturę do pasa obok trucizny mantikory w większym bukłaku. Znacznie większym, dzięki temu na pewno nie pomyli jednego z drugim. -Niedługo i Twój Bóg Cię nawiedzi, wojowniku. Na razie jesteś za słaby. Powiedział mi... ah tak... "Musi rozkwasić każda łep."- Po tych słowach tajemnicza postać zniknęła. Czarnemu orkowi nie chciało się już jeść więc zostawił resztki dzika pod głazem i ruszył w stronę areny. Walka już się zbliżała.
Natomiast wszystkim prawicowym purystom ideologicznym, co to rehabilitują nacjonalizm, moge powiedziec że odróżanianie nacjonalizmu od faszyzmu, przypomina poznawanie rodzajów gówna po zapachu;-)).

ODPOWIEDZ