Taka odmiana Warhammera, w której gracz ma jeden model i rzuca tylko dwiema kostkami. Ale podobno nadrabia klimatem. Forum poświęcone Warhammerowi RPG i opowieściom ze świata Warhammera.
No to wczoraj na sesji moi gracze zaliczyli łącznie ponad 10 gleb, w czasie walki i dzięki temu widziałem najwyższego hita w moim życiu czyli 42 Pomniejszy demon khorna, z bronią Hellblade która zadaje 3k6 obrażeń, a do tego atakował w cel nieruchomy, i jakoś tak wyszło że krasnolud musiał zużyć pp
No to podzielę się już historią najkrótszej sesji jaką poprowadziłem
Cała drużyna weszła do wioski, która działała jak trójkąt bermudzki i dosłownie znikały tam całe karawany. Ludzie wyglądali jak zahipnotyzowani. Wcześniejsze badania terenowe - od chłopów z okolicznych wiosek BG usłyszeli legendę o dziwnej zielonej poświacie, którą spowodował meteor. Od tamtej pory szlak do tajemniczej wioski jest mało uczęszczany, bo mało osób stamtąd wyjeżdża.
W samej wiosce Ludzie zbierali się co jakiś czas wokół studni. <teraz krasnoludzki wojownik wyrusza do najbliższej karczmy - idzie do sklepu po browar> Ludzie pytani o to co się dzieje odpowiadają półsłowkami i zbierają się wokół studni na modły. Opowiadają o jakimś wspaniałym bóstwie znajdującym się wewnątrz. Bóstwie, które chroni całą wieś w zamian za ofiary. BG się rozglądają i widzą na około pełno ludzkich kości i krew na rękach/widłach wieśniaków. <teraz pojawia się krasnolud - stawia piwo, siada> Krasnolud pyta co się dzieje, spogląda w stronę studni i mówi: "ale fajnie świeci". Podchodzi do studni, pluje do środka i mówi:"to na szczęście".
Trzeba było uhonorować postać pośmiertnie: jakaś opowieść w karczmie, że dzięki grupie poszukiwaczy pod wodzą bohaterskiego odkryto sektę w dalekiej wiosce
Wiesz jakby ktoś przeżył żeby tą wiadomość zanieść - jasne
Powiem ci to tak: za każdym razem jak proponowałem jeszcze raz spróbować tą przygodę dostawałem po łbie Jakoś wszystkim źle się kojarzyła Podejrzewm, że i wspominanie o niej byłoby nie na miejscu
Mój znajomek który apropo grał człowiekiem barbarzyńcom o wdzięcznym imieniu Thrud Zosta kiedyś zagryziony przez wiewiórkę którą chciał wyciągnąć z dziupli - tylu dorzutów nigdy nie widziałem dostał za 32 i zszedł
A z kolei Ja grając kiedyś krasnoludem skakałem na takiej jakby linie bunji. Przywiązałem sobie nogi tyle że zapomniałem przywiązać drugiego końca - gdy już skoczyłem zauważył to mój kumpel halfling chwycił line i próbował zawiązać lecz... za późno - ja zostałem "rzodkiewką" a kolega zapierdzielił w pobliskie drzewo
W ciągu 14 lat grania nazbierało się sporo śmiesznych sytuacji - szkoda że człowiek ich nie zapisywał -
dobra była akcja a raczej ostatnie słowa kumpla krasnoluda Ochroniarza który gonił snotlinga:
"Osz ty k..a psie zielony niech no cię złapie to..." i wilczy dół
Miałem gościa w drużynie który mnie nagminnie wk....ł uważał że to on wszystko lepiej wie i nawet ujemne pkt doświadczenia nie pomagały - więc powiedzmy troszkę się na niego uwziąłem lecz wszystko zgodnie z zasadami fairplay (żadnego oszukiwania) po prostu przy różnych prozaicznych czynnościach kazałem mu testować cechy, ogladaliście oszukać przeznaczenie ?? Posadzka była ślizga, światło zgasło a nóż uświniony od mydła no i.... zarżnął się na amen przy goleniu ups 11
Mój kumpel poszedł się zemścić na grupce kultystów, którzy kiedyś zaatakowali moją drużynę, a że był pakerem rzucił się w sam ich środek - zarżnęli go bez problemu, choć 2 ubił (chyba siłą rozpędu )
LOL!
To u nas na sesji ciągle krasnolud chciał walnąć elfa i był tekst: "Dobra, to ja się uchylam i on (JA) dostaje!
Przez całą sesję się nawzajem laliśmy, a jeden z elfów latał za krasnoludem z opuszczonymi spodniami, krzycząc "PRZED PRZEZNACZENIEM NIE UCIEKNIESZ!!"
U mnie z kolei była inna sytuacja.
W karczmie jakiś złodziej chciał okraść drużynowego Slayera. Niestety był on z "mafii wioskowej" i miał spore plecy, które akurat były w karczmie i przyglądały sie sytuacji.
Powalił mnie tekst gracza Slayerem: "Niepostrzeżenie rozwalam mu łeb toporem"
Niepostrzeżone rozwalanie łba powiodło się, ale nie muszę kończyć jak się skończyło
Ja zginąłem już na pierwszej sesji. Grałem kobietą Łowcą Nagród, a kolega krasnoludem, który chyba za bardzo mnie polubił. Jako, że i w realu ma kłopoty z rozmową z dziewczyną, więc gdy zasnąłem na pomoście on złapał mnie pod ramiona i zanurzył mnie po pas w wodzie. Niestety, do głosu doszła wódka, której sporo wypił i mnie puścił. było głęboko, a ja nie umiałem pływać. Niech woda mi lekką będzie