

Świetny pomysł, nie wpadłem na toJarek pisze:. No i jeszcze wszyscy maja przypięte do ramion takie małe tarcze, na nich jest herb książęcy, taki sam jak na jednym ze sztandarów (u errantów odwrotnie, na małych tarczkach mają swoje rodowe).
No tak, ale pod warunkiem ze bretońską lance będzie się traktować nie jako odpowiednik chorągwi (czyli pojedynczego oddziału) a kopii - czyli najmniejszej części składowej chorągwi, składającej się z rycerza i kilku przybocznych (giermków itp) 3 - 8 konnych (mniej więcej), chorągiew to 50 - 250 konnych.Troyan pisze:A ja myślę że jak juz zwać konnego rycerzem to tylko czempiona. W końcu w sredniowiecznej Europie jazda nie składała się tylko z samych rycerzy ale w większości z szarej masy zbrojnych do tych szlachciców należących. Gdy prawdziwy rycerz dostał się do niewoli czy poległ to skandal i żałoba była strasza a przecież ktoś w tych bitwach ginąć musiał.
Bogactwa rycerza. Bo na wojnę pasowany szedł z chłopstwem, które zebrał ze swoich wiosek-i to oni stanowili trzon jego armii. Armie stricte kawaleryjskie mogły wystawić tylko armie zakonne-bo tam było od cholery pasowanych-a taki bojowy rumak to potrafił i dwadzieścia wiosek kosztować.Wyznacznikiem czego jest według Ciebie ilość chłopów w armii?
High Elf pisze:Nie mieszajmy historii do WFB... mało kto jest tu chyba na tyle kompetentny żeby to robic.