Ile nas jest?

Dyskusje na dowolne tematy, niekoniecznie związane z tematyką forum. To tutaj można poćwiczyć prawy shiftowy.

Moderatorzy: Heretic, Grolshek, Albo_Albo

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Szaman
Wyzwoleniec
Posty: 8020
Lokalizacja: Janusze Wargamingu

Post autor: Szaman »

Ziemko pisze:Wiesz ja na takim samym loozie gram bitwy towarzyskie co turniejowe , niestety na te towarzyskie nie mam ostatnio czasu , wiec dlatego lubie turnieje , ze dzieki nim moge sobie duzo pograc :)
ja tez nie mam czasu, wiec wole pograc towarzyskie niz turniejowe :wink:
Ziemko pisze:Szaman ogolnie troche sterotypem zajezdzasz mowiac o cisnieniowaniu sie przy stolach wfb... Jest kilku pieniarzy , ale jest ich naprawde malo...
nie jest ich tak malo - i ilu by ich nie bylo, ryzyko trafienia na ktoregos z nich jest zawsze. towarzysko takiego ryzyka nie masz. poza tym nie tylko o to chodzi. ktos moze grac bardzo milo defensem imperialnym czy porno elfami - przyjemnosc z gry dla przeciwnika znikoma...
nie jestem wrogiem turniejow jako takich - wrecz przeciwnie! po prostu ich obecna kondycja (nie mowie, ze zla) do mnie nie przemawia i tyle. podobne odczucia moga towarzyszyc wlasnie tym kilkudziesieciu procentom hobbystow.
Ziemko pisze:Kiedys za czasow Bilusia to rzeczywiscie byla inna baja :)
za czasow Bilusia nie bylo takiego cisnienia (pamietaj, ze za czasow Bilusia nie tylko Bilus gral :wink: )...
"I fart in your general direction" :mrgreen:

Awatar użytkownika
Heinrich
Kradziej
Posty: 969
Lokalizacja: TKF GRYF - Tczew
Kontakt:

Post autor: Heinrich »

No dobra, a te wyliczenia to dotyczyły tylko polskich graczy? A jak wypadamy na tle graczy z innych krajów Europy, Świata? Bo słyszałem, że tylko polacy są "dziwni" i bardziej wolą wfb od w40k, więc może naszych graczy jest najwięcej?

Awatar użytkownika
Szaman
Wyzwoleniec
Posty: 8020
Lokalizacja: Janusze Wargamingu

Post autor: Szaman »

nasze wyliczenia dotyczyly Polski. mysle, ze w innych krajach procent graczy turniejowych moze byc jeszcze mniejszy z dwoch powodow: rozwiniete kluby (mam na mysli miejsca, a nie organizacje) oraz mniejsza ilosc turniejow.
"I fart in your general direction" :mrgreen:

Awatar użytkownika
Reyki
Masakrator
Posty: 2427
Lokalizacja: ReyCast Event Team

Post autor: Reyki »

Ja ostatnio zmieniam się w gracza typowo "domowego".

Mocno znudziły mnie turnieje.(Głównie przez uściślenia-jakoś w innych krajach graja bez uściśleń i nie maja z tym problemu).

Znudziły mnie tez ciśnienia turniejowe.

Składając przyjemną rozpiskę wybrałem się na jednego z naszych lokali(niedawno) i nie było przyjemne zebranie 3 masakr od porno przegiętych i wymaksowanych rozpisek.
Gra w warzywniaku uświadomiła mi że zawsze chciałem zostać ogrodnikiem. Taki spokój, można się wyciszyć i bez napinki poturlać kostkami.

KFC-Karl Franz Chicken

Awatar użytkownika
Jedy Knight
Forma Skrótowa
Posty: 3439

Post autor: Jedy Knight »

W Anglii jest więcej graczy, więcej hobbystów, więcej „miejsc do grania” – czy to garażowego, sklepowego, czy „battle-bunkierowego”.
Jest tam zdecydowanie mniej turniejów, bo i po co?
U nas – w pierwszym swoim sezonie zagrałem na 33 turniejach – bo tam, na turniejach, byli dobrzy gracze z którymi mogłem zagrać.
To jak odpowiedź bandyty na pytanie „Czemu napada na banki?” – „Bo tam są pieniądze.”
Teraz, jak zapewne i Szaman, mam grono znajomych którzy przyjeżdżają do „Gołkowiska”.
Gracze to wybitni, czemu mam ryzykować, że wpadnę na kłótliwego idiotę na turnieju?
Dla „punktów do ligi”? Non, merci.
Według moich obliczeń, jedna partia na cztery partie turniejowe to „czas stracony” na użeranie się z głąbem.
Po co mam ryzykować, jeśli mam gwarancję „sytego” spędzenia czasu?

Nie narzekajcie na uściślenia, PG, czy ciśnienie – statystyka jest nieubłagana. Idziesz na turniej – masz tylko 75% szans na miłych przeciwników.
Chcesz 100%?
Zaproś sobie do domu wyselekcjonowanych, ewentualnie zrób turniej z ograniczeniami siły armii i uczestników.

Natomiast w to czy jest u nas 10.000 hobbystów „poza-turniejowych” wątpię, z powodu braku możliwości grania „poza-turniejowego” Wątpię by 10K osób w Polsce co miesiąc kupowało za 100 złotych figurki tylko po to by stały na półce, lub by co miesiąc dziecko je do szafy z bielizną wrzucało, jak to w Anglii zdarza się nagminnie, przy tej relacji cen do siły nabywczej.
Obywatelu, zrób sobie dobrze sam.

Awatar użytkownika
Kruti
Dżentelmen Ludowy
Posty: 2084

Post autor: Kruti »

Reyki pisze:nie było przyjemne zebranie 3 masakr od porno przegiętych i wymaksowanych rozpisek.
w mojej opini masakrę także można dostać w miłej atmosferze...
Obrazek

Awatar użytkownika
Reyki
Masakrator
Posty: 2427
Lokalizacja: ReyCast Event Team

Post autor: Reyki »

Ale w miłej, domowej atmosferze nastawiasz się na fajną grę a nie na wygraną za wszelką cenę.
Gra w warzywniaku uświadomiła mi że zawsze chciałem zostać ogrodnikiem. Taki spokój, można się wyciszyć i bez napinki poturlać kostkami.

KFC-Karl Franz Chicken

Awatar użytkownika
Jedy Knight
Forma Skrótowa
Posty: 3439

Post autor: Jedy Knight »

Reyki pisze:Ale w miłej, domowej atmosferze nastawiasz się na fajną grę a nie na wygraną za wszelką cenę.
Zależy co uważasz za fajną grę.
Jak mi ktoś przyjedzie, gra jak ciota, wystawia się tyłem, to ja dziękuję.
Na turnieju przynajniej dostanę kompensatę 20 punktów i dobrych przeciwników w następnych turach, a w domu? Strata czasu i napojów.
Obywatelu, zrób sobie dobrze sam.

Awatar użytkownika
bless
Pan Spamu
Posty: 8444
Lokalizacja: Jeźdźcy Hardkoru

Post autor: bless »

Gra, w ktorej nikomu nie zalezy na zwyciestwie, nie ma sensu. Jest to zaprzeczeniem ideii grania i nie wiem, jak ktos moze miec z tego satysfakcje.
Dlatego argument, ze jesli gramy towarzysko, to niegrzecznie komus robic maske, jest totalnie chybiony.

Znaczenie ma tu tylko kultura gracza oraz jego wyczucie w kwestii "dobrej zabawy". Trzeba sie wykazac "odrobina" empatii, by zajarzyc, ze dwa tanki, waraltar, 4 armaty i full magii bedzie malo przyjemnym przeciwnikiem dla Twojego kolegi, ktory gra na przyklad delfami na piechocie.
Obrazek

Awatar użytkownika
Reyki
Masakrator
Posty: 2427
Lokalizacja: ReyCast Event Team

Post autor: Reyki »

Chodzi mi o gre zbalansowanymi armiami.Ustawionymi w porozumieniu z przeciwnikiem a nie podkładanie się.

To jest przyjemna gra.
Gra w warzywniaku uświadomiła mi że zawsze chciałem zostać ogrodnikiem. Taki spokój, można się wyciszyć i bez napinki poturlać kostkami.

KFC-Karl Franz Chicken

Awatar użytkownika
Ziemko
Lex Luthor
Posty: 16595
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: Ziemko »

Ja naprawde nie wiem o czym wy mowicie... Nie pamietam kiedy ktorys z moich przeciwnikow mial cisnienie i gralo mi sie nieprzyjemnie... Wydaje mi sie , ze to tez zalezy od Waszego podejscia od przeciwnika - jesli , niektorzy sa klotliwi i cisnieniuja sie chyba nie licza na to , ze przeciwnik bedzie mily i pozwalal na wszystko... Jesli cos wymagacie od przeciwnika to sami dajcie dobry przyklad ( nie pije tu do nikogo konkretnego tylo ogolnie mowie)

Awatar użytkownika
Szaman
Wyzwoleniec
Posty: 8020
Lokalizacja: Janusze Wargamingu

Post autor: Szaman »

Ziemko, tu na prawde nie chodzi o nas. tu chodzi o te 80%, ktore z jakiegos powodu na turniejach sie nie pojawia. i nie podejrzewasz chyba JJa o cisnieniowanie sie?
poza tym istotnym powodem jest rowniez ten przedstawiony przez Reyki'ego.
"I fart in your general direction" :mrgreen:

Sykstus
Masakrator
Posty: 2518
Lokalizacja: Kraków

Post autor: Sykstus »

Odpukać nie grałem jeszcze nieprzyjemnej bitwy turniejowej :P

Awatar użytkownika
Szaman
Wyzwoleniec
Posty: 8020
Lokalizacja: Janusze Wargamingu

Post autor: Szaman »

Sykstus pisze:Odpukać nie grałem jeszcze nieprzyjemnej bitwy turniejowej :P
wszystko przed Toba :wink:
"I fart in your general direction" :mrgreen:

Awatar użytkownika
Pawełek
Mudżahedin
Posty: 340
Lokalizacja: Festung Breslau

Post autor: Pawełek »

śmieszą mnie ludzie którzy sami oceniają siebie, że na durniejach grają spoko i są wyluzowani.
Kruti pisze:
Pawełek pisze:myślę, że w WFB gra/grało w ostatnich 7 latach lub kolekcjonuje figurki, jest około 8 do 10 tys. osób
Zdziwilibyście ile jest osób które zbierają figurki od 8-10 lat a nie słyszeli nawet o turniejach
pewnie masz rację, ja sam już dawno nie grałem na żadnym turnieju
:roll:

Awatar użytkownika
Heinrich
Kradziej
Posty: 969
Lokalizacja: TKF GRYF - Tczew
Kontakt:

Post autor: Heinrich »

Pamiętajcie, że z tych co nie przychodzą na turnieje to są też takie osoby co poprostu... nie wiedzą, że są turnieje warhammera. Co prawda teraz w dobie internetu to takich ludzi jest co raz mniej, ale i tak nadal tacy są.

Awatar użytkownika
bless
Pan Spamu
Posty: 8444
Lokalizacja: Jeźdźcy Hardkoru

Post autor: bless »

Sykstus pisze:Odpukać nie grałem jeszcze nieprzyjemnej bitwy turniejowej :P
Ja swoje nieprzyjemne bitwy w zasadzie tez moglbym policzyc na palcach jednej reki. A turniejow w zyciu zaliczylem spoooro.

Juz predzej sie spotyka przeciwnikow slabych, niedoswiadczonych, z ktorymi potyczka nie daje duzej satysfakcji ( w sensie wysilku intelektualnego), ale niemilych - procent, jesli nie promil stoczonych pojedynkow turniejowych.

Z cala pewnoscia zycie turniejowe jest przez wielu graczy demonizowane. Nie jest niemilo, lecz trzeba byc przygotowanym na to, ze tego typu imprezy to jest w pierwszej kolejnosci pojedynek strategiczny, a dopiero daleko potem - fantastyczne historie. Jesli ktos szuka wylacznie tego drugiego, to rzeczywiscie moze byc turniejami rozczarowany. Ale nie ma wtedy potrzeby szukania pretekstu z postaci rzekomej "niemilej atmosfery i standardowego walowania".
Obrazek

Awatar użytkownika
Reyki
Masakrator
Posty: 2427
Lokalizacja: ReyCast Event Team

Post autor: Reyki »

Większośc moich turniejowych bitew było nieprzyjemnych.

Wyjątkiem sa ostatnie bitwy na turniejach gdzie wszystkim graczom na niskich miejscach wisi to które miejsce zajmą.

Wolę teraz robić pokazy i uczyc gry "młodych".
Szkoda że program Outriderów padł.
Gra w warzywniaku uświadomiła mi że zawsze chciałem zostać ogrodnikiem. Taki spokój, można się wyciszyć i bez napinki poturlać kostkami.

KFC-Karl Franz Chicken

Awatar użytkownika
Kruti
Dżentelmen Ludowy
Posty: 2084

Post autor: Kruti »

bless pisze:
Z cala pewnoscia zycie turniejowe jest przez wielu graczy demonizowane. Nie jest niemilo, lecz trzeba byc przygotowanym na to, ze tego typu imprezy to jest w pierwszej kolejnosci pojedynek strategiczny, a dopiero daleko potem - fantastyczne historie.
No tak. Ale wiesz jak jest - kubek dziegciu... Wystarczy raz na jakiś czas...

Inna sprawa, że na turniej trzeba też iść w dobrej kondycji psychicznej bo męczące mogą być nawet pojedynki uznane za przyjemne...
Obrazek

Awatar użytkownika
Jankiel
Sol Invictus
Posty: 8228
Lokalizacja: Szybki Szpil

Post autor: Jankiel »

Mnie też się nie zdarza grać bitew nie przyjemnych - na turnieje jeżdżę teraz dużo mniej, z rozmaitych powodów, ale te, na których jestem wspominam bardzo miło.
No i dla mnie nie ma nie przyjemnmych rozpisek - przegięte rozpiski turniejowe dostarczają mi nawet więcej frajdy, bo gra jest dużo bardziej wymagająca. War altar + 2 czołgi, 10 lanc errantów, 4 magów HE - radzenie sobie z takimi przeciwnikami daje mi mnóstwo radości.
Warhammer Pro-Tip #2: If Purple Sun isn't winning the game for you, consider using it more.

ODPOWIEDZ