Arena of Death nr 5
-
- Falubaz
- Posty: 1152
Imperial Priest - Viktor van Basseler
- Młot dwuręczny, pełna zbroja płytowa, ikona Sigmara
Wiktor jest kapłanem Sigmara z północnych prowincji imperium, należał do zakonu Czarnego Młota, ale sprzeciwiając się woli swojego Mistrza - nie chcąc wykonać rzezi miasteczka Bullridge, został z niego wyrzucony. Nie należąc do zakonu nie mógł przebywac w swej ojczystej prowincji, skazany był wiec na tułaczkę po Imperium. Podczas niej zabił wielu niewiernych i spalił setki heretyków, ale zawsze kierował sie sercem ,nigdy nie zabijał nie winnych, jeśli nie musiał. Teraz gdy los pokierował go do księstw granicznych i gdy dowiedział sie, że odbywa sie tam arena, postanowił wziaść w niej udział ku większej chwale SIGMARA.
- Młot dwuręczny, pełna zbroja płytowa, ikona Sigmara
Wiktor jest kapłanem Sigmara z północnych prowincji imperium, należał do zakonu Czarnego Młota, ale sprzeciwiając się woli swojego Mistrza - nie chcąc wykonać rzezi miasteczka Bullridge, został z niego wyrzucony. Nie należąc do zakonu nie mógł przebywac w swej ojczystej prowincji, skazany był wiec na tułaczkę po Imperium. Podczas niej zabił wielu niewiernych i spalił setki heretyków, ale zawsze kierował sie sercem ,nigdy nie zabijał nie winnych, jeśli nie musiał. Teraz gdy los pokierował go do księstw granicznych i gdy dowiedział sie, że odbywa sie tam arena, postanowił wziaść w niej udział ku większej chwale SIGMARA.
Ostatnio zmieniony 11 lis 2007, o 14:57 przez Bretonnian, łącznie zmieniany 1 raz.
- Murmandamus
- Niszczyciel Światów
- Posty: 4837
- Lokalizacja: Radom
No to jeszcze 18 miejsc i wsio.
Imperial Captain - Kurt Brauch
Halabarda, Średnia zbroja(kolcza), kusza pistoletowa, buty szybkości
Kurt Brauch urodził się w Hergig w Hochlandzie. Wychowywał się w jednej z biedniejszych dzielnic, razem z przyjacielem Malwinem. Dzieciństwo Kurtowi upłynęło na pomaganiu ojcu w sklepie, oraz na kilku drobnych kradzieżach u boku Malwina. Gdy burza chaosu zaczęła się, Kurt był 19-latkiem. Nie zamierzał walczyć. Demony, wojownicy chaosu, zło - tego było dla niego za dużo. Uciekł z rodzinnego miasta jeszcze przed nadejściem w te okolice hord Archaona. Ukrywając się i czekając na koniec wojny kurt postanowił trochę zarobić. Zajął się poszukiwaniem bogatych krypt oraz grobowców w Hochlandzie, Talabeklandzie i Middenlandzie. Dzięki świecidełek jakie znajdywał był w stanie kupić sobie prowiant niezbędny do przetrwania trudnych czasów wojny. Po tym jak zawierucha się skończyła Kurt wrócił do odbudowującego się miasta Hergig. Tam nawiązał nowe znajomości i wyruszył do Middenlandu, do miasteczka Grimminhagen by tam poznać swoich przyszłych towarzyszy. Przesiadując w karczmie rozpoznał dawnych towarzyszy z którymi się spotkał podczas potyczki z zielonoskórymi kilka miesięcy wcześniej. W ten sposób został wplątany w służbę w straży miejskiej (bo jego dawni przyjaciele właśnie w niej służyli), oraz w niebezpieczną intrygę polityczną. Chcąc niechcąc, Kurt został wpakowany w niezłe kłopoty przez niejakiego Andreasa. Ten, podszywał się pod nazwiskiem von Raaf i był osobnikiem który jak się zdawało, służył wiernie imperium. Zarabiając i wykonując dobrą robotę w imię imperium drużyna Kurta coraz bardziej zagłębiała się w intrygę zaplecioną przez domniemanego szlachcica. Jak się później, w niezbyt przyjemnych okolicznościach okazało ów szlachcic był wampirem z rodu Von Carstein, który wykorzystywał ich aby pozbawić władzy nekromantów i inne wampiry, a samemu zasiąść w zamku nieopodal Waldenhofu w Stirlandzie. Upokorzony Kurt, pozbawiony przyjaciół i ścigany listem gończym w Middenlandzie i Hochlandzie za zamach stanu gonił wampira daleko na południe, aż do księstw granicznych. Tam też słysząc o jakimś wampirze który wygrał arenę pragnął nasycić swoją rządzę zemsty przez zabicie któregoś z tych plugastw.
Kurt ma obecnie 29 lat. Jest nieco niższy niż większość ludzi w imperium, a jego długie czarne włosy spięte w kucyk opadają mu do pasa. Przystojną twarz, zawsze z lekkim grymasem pogardy przecina blizna ciągnąca się od prawego ucha, przez policzek do szyi. Z tego co się można zorientować to rana ta została zadana przez jakąś nienaturalnie dużą pazurzastą łapę. Wciąż nosi insygnia sierżanta straży miejskiej oraz godło Grimminhagen. Świetnie dopasowana zbroja kolcza, widziała już wiele walk i była wiele razy naprawiana. Charakterystyczną cechą wyglądu Kuta jest jego uzbrojenie. Widać że ma wiele wspólnego z wojaczką bo wjechał do miasta obładowany bronią. Na plecach miał przewieszoną halabardę, zaraz na niej tarcza a u boku miecz. Przy pasie miał przypiętą kuszę pistoletową, a na koniu przed sobą miał rusznice. Na arenę wybrał się jedynie z halabardą i kuszę pistoletową, ma nadzieje że ten ekwipunek pozwoli mu pomyślne rozprawienie się z nieumarłym wrogiem.
Halabarda, Średnia zbroja(kolcza), kusza pistoletowa, buty szybkości
Kurt Brauch urodził się w Hergig w Hochlandzie. Wychowywał się w jednej z biedniejszych dzielnic, razem z przyjacielem Malwinem. Dzieciństwo Kurtowi upłynęło na pomaganiu ojcu w sklepie, oraz na kilku drobnych kradzieżach u boku Malwina. Gdy burza chaosu zaczęła się, Kurt był 19-latkiem. Nie zamierzał walczyć. Demony, wojownicy chaosu, zło - tego było dla niego za dużo. Uciekł z rodzinnego miasta jeszcze przed nadejściem w te okolice hord Archaona. Ukrywając się i czekając na koniec wojny kurt postanowił trochę zarobić. Zajął się poszukiwaniem bogatych krypt oraz grobowców w Hochlandzie, Talabeklandzie i Middenlandzie. Dzięki świecidełek jakie znajdywał był w stanie kupić sobie prowiant niezbędny do przetrwania trudnych czasów wojny. Po tym jak zawierucha się skończyła Kurt wrócił do odbudowującego się miasta Hergig. Tam nawiązał nowe znajomości i wyruszył do Middenlandu, do miasteczka Grimminhagen by tam poznać swoich przyszłych towarzyszy. Przesiadując w karczmie rozpoznał dawnych towarzyszy z którymi się spotkał podczas potyczki z zielonoskórymi kilka miesięcy wcześniej. W ten sposób został wplątany w służbę w straży miejskiej (bo jego dawni przyjaciele właśnie w niej służyli), oraz w niebezpieczną intrygę polityczną. Chcąc niechcąc, Kurt został wpakowany w niezłe kłopoty przez niejakiego Andreasa. Ten, podszywał się pod nazwiskiem von Raaf i był osobnikiem który jak się zdawało, służył wiernie imperium. Zarabiając i wykonując dobrą robotę w imię imperium drużyna Kurta coraz bardziej zagłębiała się w intrygę zaplecioną przez domniemanego szlachcica. Jak się później, w niezbyt przyjemnych okolicznościach okazało ów szlachcic był wampirem z rodu Von Carstein, który wykorzystywał ich aby pozbawić władzy nekromantów i inne wampiry, a samemu zasiąść w zamku nieopodal Waldenhofu w Stirlandzie. Upokorzony Kurt, pozbawiony przyjaciół i ścigany listem gończym w Middenlandzie i Hochlandzie za zamach stanu gonił wampira daleko na południe, aż do księstw granicznych. Tam też słysząc o jakimś wampirze który wygrał arenę pragnął nasycić swoją rządzę zemsty przez zabicie któregoś z tych plugastw.
Kurt ma obecnie 29 lat. Jest nieco niższy niż większość ludzi w imperium, a jego długie czarne włosy spięte w kucyk opadają mu do pasa. Przystojną twarz, zawsze z lekkim grymasem pogardy przecina blizna ciągnąca się od prawego ucha, przez policzek do szyi. Z tego co się można zorientować to rana ta została zadana przez jakąś nienaturalnie dużą pazurzastą łapę. Wciąż nosi insygnia sierżanta straży miejskiej oraz godło Grimminhagen. Świetnie dopasowana zbroja kolcza, widziała już wiele walk i była wiele razy naprawiana. Charakterystyczną cechą wyglądu Kuta jest jego uzbrojenie. Widać że ma wiele wspólnego z wojaczką bo wjechał do miasta obładowany bronią. Na plecach miał przewieszoną halabardę, zaraz na niej tarcza a u boku miecz. Przy pasie miał przypiętą kuszę pistoletową, a na koniu przed sobą miał rusznice. Na arenę wybrał się jedynie z halabardą i kuszę pistoletową, ma nadzieje że ten ekwipunek pozwoli mu pomyślne rozprawienie się z nieumarłym wrogiem.
polowaSkav pisze:prawie sami ludzie
![Wink ;)](./images/smilies/icon_wink.gif)
Kupię bretońskie modele z 5tej edycji:
Metalowi quesci,
French Games Day Knight 'L'Hermite De Malemont' !! ,
4ed rycerze na piechotę.
Snot Fanpage <<--- , klikać!![Wink ;)](./images/smilies/icon_wink.gif)
Metalowi quesci,
French Games Day Knight 'L'Hermite De Malemont' !! ,
4ed rycerze na piechotę.
Snot Fanpage <<--- , klikać!
![Wink ;)](./images/smilies/icon_wink.gif)
Wkrótce będę bogaty, tak bogaty i sławny. Teraz gdy najcięższe już za mną czyli zdobycie Obsydianowego amuletu chroniącego całkowicie przed magią pozostało tylko zabić maga i zdobyć jego sekrety. Tak.. magiczne skrolle sprzedam tym durniom z kolegium magii w Aldorfie, a złoto i skarby zachowam dla siebie. Ranald wie ile ten mag mógł nagromadzić skarbów przez ten długi czas. Powiadają że mieszka w tej wieży od 80 lat więc musi być zasuszoną dziadygą. Pokonam go bez problemu a potem dziwki wino i śpiew
Tak rozmyślał Łotrzyk Albert Kociokwik zbliżając się na swoim koniu do samotnej wieży. Sprawdził ekwipunek. Był uzbrojony w dwa krótkie miecze i oczywiście niezbędniki złodziejskie czyli różnorakie liny,wytrychy, mikstury narkotyczne poprawiające sprawność bojową . Uśmiechnął się paskudnie. Dziś mikstury nie będą potrzebne.. łatwa robota.Dziwne że nikt wcześniej nie pomyślał o tym samym. Hah widać jestem sprytniejszy.
Wejście nie sprawiało żadnych trudności. Albert rabował już wiele miejsc, kradł, chędożył i mordował w całym południowym imperium więc ani stary zamek ani niedbale ukryta pułapka nie zrobiły na nim żadnego wrażenia.
Niemal podśpiewując zaczął wbiegać po schodach nie mogąc doczekać się
konfrontacji Miał już do czynienia z magami lecz tym razem to on dyktował warunki. Dziś mój szczęśliwy dzieńmyślałoto i drzwi do komnaty. Mam nadzieję że nie śpi i przywita mnie god..
W tym momencie drzwi się otworzyły i wyszedł z nich mag. Miał prawie dwa metry wzrostu, aż do szyji okrywał go płytowy pancerz pokryty runicznymi znakami które lekko tliły się zielonkawym kolorem. Był szczupły żeby nie powiedzieć kościsty. Albert który wysokością nie grzeszył zadarł głowę i spojrzał na twarz czarodzieja. Ujrzał czaszkę która patrzyła na niego pustymi oczodołami. Stwór podniósł rękę która zapłonęła zielonym światłem i pokazał długim palcem w strone Kociokwika.
-O KUR.. w tym momencie wnętrze wierzy zapłonęło zielonym światłem Albert myślał że już po nim lecz kiedy blask znikł nic mu się nie stało.
nic mi nie jest, żyje! wtedy spadł cios.
Zoltan jak każdy wyznawca Nurgla miał wielki szacunek dla zmarłych. Zadbał żeby nic się nie zmarnowało, gdy zjadł już całego złodziejaszka zajął się zlizywaniem kawałkami mózgu ze ściany. Zdawało mu się że schudł conieco przez ostatnie ćwierć wieku. Ale posiłek dodał mu sił tylko ten czarny kamień strasznie uwierał mu w brzuchu i kompletnie zablokował jego zdolność kontrolowania wiatrów chaosu.Przeklęte łakomstwo.Nic to wcześniej czy później pozbędzie się kamienia. Jednak ten posiłek z człowieka sprawił że z niechęcią patrzył na koleją kolacje z krowy. Pora rozruszać stare kości, pomyślał i klekocząc ruszył w stronę szafy po przebranie. Przywdział długi brunatny płaszcz i na twarz założył białą porcelanową maskę. Potem wyczyścił maczugę z resztek niespodziewanego gościa i już miał ruszać - jednak pomyślał że broni nigdy nie za wiele i przypasał krótki miecz. Nurgl ześle mu strawę był tego pewien. Byle nie jakiegoś chudego elfa. I nie pomylił się. Znalazł Arenę Śmierci - co za urocza nazwa pomyślał wchodząc. Jeden darmowy posiłek dziennie.. no no całkiem nie najgorzej.
Exalted Champion Nurgla Zoltan ( Kościany)
Maczuga i krótki miecz.
Zbroja Chaosu.
Tak rozmyślał Łotrzyk Albert Kociokwik zbliżając się na swoim koniu do samotnej wieży. Sprawdził ekwipunek. Był uzbrojony w dwa krótkie miecze i oczywiście niezbędniki złodziejskie czyli różnorakie liny,wytrychy, mikstury narkotyczne poprawiające sprawność bojową . Uśmiechnął się paskudnie. Dziś mikstury nie będą potrzebne.. łatwa robota.Dziwne że nikt wcześniej nie pomyślał o tym samym. Hah widać jestem sprytniejszy.
Wejście nie sprawiało żadnych trudności. Albert rabował już wiele miejsc, kradł, chędożył i mordował w całym południowym imperium więc ani stary zamek ani niedbale ukryta pułapka nie zrobiły na nim żadnego wrażenia.
Niemal podśpiewując zaczął wbiegać po schodach nie mogąc doczekać się
konfrontacji Miał już do czynienia z magami lecz tym razem to on dyktował warunki. Dziś mój szczęśliwy dzieńmyślałoto i drzwi do komnaty. Mam nadzieję że nie śpi i przywita mnie god..
W tym momencie drzwi się otworzyły i wyszedł z nich mag. Miał prawie dwa metry wzrostu, aż do szyji okrywał go płytowy pancerz pokryty runicznymi znakami które lekko tliły się zielonkawym kolorem. Był szczupły żeby nie powiedzieć kościsty. Albert który wysokością nie grzeszył zadarł głowę i spojrzał na twarz czarodzieja. Ujrzał czaszkę która patrzyła na niego pustymi oczodołami. Stwór podniósł rękę która zapłonęła zielonym światłem i pokazał długim palcem w strone Kociokwika.
-O KUR.. w tym momencie wnętrze wierzy zapłonęło zielonym światłem Albert myślał że już po nim lecz kiedy blask znikł nic mu się nie stało.
nic mi nie jest, żyje! wtedy spadł cios.
Zoltan jak każdy wyznawca Nurgla miał wielki szacunek dla zmarłych. Zadbał żeby nic się nie zmarnowało, gdy zjadł już całego złodziejaszka zajął się zlizywaniem kawałkami mózgu ze ściany. Zdawało mu się że schudł conieco przez ostatnie ćwierć wieku. Ale posiłek dodał mu sił tylko ten czarny kamień strasznie uwierał mu w brzuchu i kompletnie zablokował jego zdolność kontrolowania wiatrów chaosu.Przeklęte łakomstwo.Nic to wcześniej czy później pozbędzie się kamienia. Jednak ten posiłek z człowieka sprawił że z niechęcią patrzył na koleją kolacje z krowy. Pora rozruszać stare kości, pomyślał i klekocząc ruszył w stronę szafy po przebranie. Przywdział długi brunatny płaszcz i na twarz założył białą porcelanową maskę. Potem wyczyścił maczugę z resztek niespodziewanego gościa i już miał ruszać - jednak pomyślał że broni nigdy nie za wiele i przypasał krótki miecz. Nurgl ześle mu strawę był tego pewien. Byle nie jakiegoś chudego elfa. I nie pomylił się. Znalazł Arenę Śmierci - co za urocza nazwa pomyślał wchodząc. Jeden darmowy posiłek dziennie.. no no całkiem nie najgorzej.
Exalted Champion Nurgla Zoltan ( Kościany)
Maczuga i krótki miecz.
Zbroja Chaosu.
- swieta_barbara
- habydysz
- Posty: 14649
- Lokalizacja: Jeźdźcy Hardkoru
Wpierdol (Savage Orc Big Boss)
2xChoppa, Duza Miktura Sily
Wpierdol wywodzil się z Północnych Pustkowi Chaosu, gdzie w starożytnym mieście Karak Doom byl niewolnikiem zmutowanych krasnoludzkich inżynierów, wyznawców człowieka - byka Hashuta. Pewnego dnia Wpierdol miał juz dosyć batów, razów i rozkazów. Z typową dla orka filozofią złapał jednego ze swoich oprawców i wytłukł mu mózg kawałkiem taczki. Gdy krasnoludy zorientowaly sie, co sie stalo Wpierdol byl juz daleko na poludniu.
Obecnie trafil na Arene w poszukiwaniu odpowiedniego przeciwnika dla swoich toporow. Poza tym jest zawsze pewna szansa, ze pojawia sie tu krasnoludy chaosu - a o zabiciu jednego z nich Wpierdol marzyl juz od czasow swej niewoli.
"Baduuu, daj mie jednego z tych smisznych czaszkowych kardupli na pierwsze miecho. Pokaze on skund sie wzielo moja moja imie" - powiedzial do urzednika, u ktorego zapisywal sie na turniej.
Jesli bedzie to mozliwe, chcialbym walczyc z krasnoludem chaosu w pierwszej rundzie (na zasadach pojedynku).
2xChoppa, Duza Miktura Sily
Wpierdol wywodzil się z Północnych Pustkowi Chaosu, gdzie w starożytnym mieście Karak Doom byl niewolnikiem zmutowanych krasnoludzkich inżynierów, wyznawców człowieka - byka Hashuta. Pewnego dnia Wpierdol miał juz dosyć batów, razów i rozkazów. Z typową dla orka filozofią złapał jednego ze swoich oprawców i wytłukł mu mózg kawałkiem taczki. Gdy krasnoludy zorientowaly sie, co sie stalo Wpierdol byl juz daleko na poludniu.
Obecnie trafil na Arene w poszukiwaniu odpowiedniego przeciwnika dla swoich toporow. Poza tym jest zawsze pewna szansa, ze pojawia sie tu krasnoludy chaosu - a o zabiciu jednego z nich Wpierdol marzyl juz od czasow swej niewoli.
"Baduuu, daj mie jednego z tych smisznych czaszkowych kardupli na pierwsze miecho. Pokaze on skund sie wzielo moja moja imie" - powiedzial do urzednika, u ktorego zapisywal sie na turniej.
Jesli bedzie to mozliwe, chcialbym walczyc z krasnoludem chaosu w pierwszej rundzie (na zasadach pojedynku).
Ostatnio zmieniony 12 lis 2007, o 19:26 przez swieta_barbara, łącznie zmieniany 1 raz.
Ja po raz pierwszy w tej zabawie, ale mam nadzieję, że poprawnie będzie...
Bezimienny - leśny elf, tancerz wojny, złapany kilkanaście lat temu podczas próby zabicia intruza w lesie, który okazał się potężnym czarnoksiężnikiem.
Więziony przez magiczne zaklęcie, wykorzystywany jako sługa czarnoksiężnika, w tym tygodniu, przeznaczony do walki na arenie.
wyposażony w 2 krótkie miecze oraz miksturę siły, czeka na pierwszego przeciwnika...
Bezimienny - leśny elf, tancerz wojny, złapany kilkanaście lat temu podczas próby zabicia intruza w lesie, który okazał się potężnym czarnoksiężnikiem.
Więziony przez magiczne zaklęcie, wykorzystywany jako sługa czarnoksiężnika, w tym tygodniu, przeznaczony do walki na arenie.
wyposażony w 2 krótkie miecze oraz miksturę siły, czeka na pierwszego przeciwnika...
- Murmandamus
- Niszczyciel Światów
- Posty: 4837
- Lokalizacja: Radom
Grzechu ta mikstura siły to duża średnia czy mała jest?
duża, wszak czarnoksiężnik dość potężny mu ją dał...Murmandamus pisze:Grzechu ta mikstura siły to duża średnia czy mała jest?
Cresus Jednooki
Kapitan najemników
Rapier
Lekka zbroja
umagicznienie broni
pisolet
Choć urodził się w nulnie, kiedy został wyrzucony z uniwersytetu, spróbował życia podróżnika. Kiedy zawędrował do tilei zauważono jego nadzwyczajne jak na młodzieńca umiejętności walki.
Zaczynał jako zwykły gwardzista, lecz szybko pokochał pieniadz i zatrudnił się w armii. Od razu stał się jednym z doborowych mieczników, choć jego ulubioną bronią byłą szabla.
Marniał jako zwykły żołnierz i zaczął szkolić się w fachu dowodzenia.
Był charyzmatycznym przywódcą- jedni go nienawidzili, a inni kochali.
Warto także wspomnieć, że przez króki czas był na usługach inkwizycjii, kiedy to nauczył się całkiem sprawnie używać pistoletu w walce, co czyni go jeszcze rozniejszym przeciwnikiem.
Władze tilei były z niego tak zadowolone, że mianowały go kapitanem eskorty w jednej z wypraw do nowego świata. Wtedy to, podczas napadu piratów, stracił oko w pojedynku z ich kapitanem, zwanym Marvem Szybkoostrzym. Jemu właśnie ukradł swój magiczny rapier( nazywany Mortem).
Zasłynął wtedy słowami z jakimi dobił pirata:
Nie martw się. To nie będzie bolało...
Dziś jako weteran wielu bitwe( został kapitanem wojsk tilei) staje na arenie śmierci by zwyciężyć, badź umrzeć.
Kapitan najemników
Rapier
Lekka zbroja
umagicznienie broni
pisolet
Choć urodził się w nulnie, kiedy został wyrzucony z uniwersytetu, spróbował życia podróżnika. Kiedy zawędrował do tilei zauważono jego nadzwyczajne jak na młodzieńca umiejętności walki.
Zaczynał jako zwykły gwardzista, lecz szybko pokochał pieniadz i zatrudnił się w armii. Od razu stał się jednym z doborowych mieczników, choć jego ulubioną bronią byłą szabla.
Marniał jako zwykły żołnierz i zaczął szkolić się w fachu dowodzenia.
Był charyzmatycznym przywódcą- jedni go nienawidzili, a inni kochali.
Warto także wspomnieć, że przez króki czas był na usługach inkwizycjii, kiedy to nauczył się całkiem sprawnie używać pistoletu w walce, co czyni go jeszcze rozniejszym przeciwnikiem.
Władze tilei były z niego tak zadowolone, że mianowały go kapitanem eskorty w jednej z wypraw do nowego świata. Wtedy to, podczas napadu piratów, stracił oko w pojedynku z ich kapitanem, zwanym Marvem Szybkoostrzym. Jemu właśnie ukradł swój magiczny rapier( nazywany Mortem).
Zasłynął wtedy słowami z jakimi dobił pirata:
Nie martw się. To nie będzie bolało...
Dziś jako weteran wielu bitwe( został kapitanem wojsk tilei) staje na arenie śmierci by zwyciężyć, badź umrzeć.
Ostatnio zmieniony 12 lis 2007, o 17:41 przez Cresus, łącznie zmieniany 1 raz.
![Obrazek](http://img134.imageshack.us/img134/2197/userbar553580qe4.gif)
SZARŻAAA!!!
new steggie has super huge multi fire high strength big blowguns
Hobgoblin hero (Ztrig Ślepy Zabójca)
2x krótki miecz
średnia zbroja
mikstura kamiennej skóry
umagicznienie broni
Pewnego dnia było sobie coś, w to coś wdepnął krasnolud chaosu i tak powstał Ztrig,był on niezdarą lecz dzięki temu znakomitym wojownikiem, nikt nie umie przewidzieć jego ruchów. Raz został zaatakowany przez centaura i dzięki swemu darowi potknął się tnąc na oślep.... centaurowi odpadał głowa.Od tamtej pamiętnej walki nadano mu przydomek ślepy zabójca :twisted:Ztrig lubił podróżować, za każdym razem liczył ile razy się przewrócił idąc do celu i tak po 1 mln upadków dotarł na arenę by udowodnić,że hobgobliny to też świetni wojownicy
2x krótki miecz
średnia zbroja
mikstura kamiennej skóry
umagicznienie broni
Pewnego dnia było sobie coś, w to coś wdepnął krasnolud chaosu i tak powstał Ztrig,był on niezdarą lecz dzięki temu znakomitym wojownikiem, nikt nie umie przewidzieć jego ruchów. Raz został zaatakowany przez centaura i dzięki swemu darowi potknął się tnąc na oślep.... centaurowi odpadał głowa.Od tamtej pamiętnej walki nadano mu przydomek ślepy zabójca :twisted:Ztrig lubił podróżować, za każdym razem liczył ile razy się przewrócił idąc do celu i tak po 1 mln upadków dotarł na arenę by udowodnić,że hobgobliny to też świetni wojownicy
- Murmandamus
- Niszczyciel Światów
- Posty: 4837
- Lokalizacja: Radom
no to zostało 11 miejsc. Ciekawe Czy Otto powróci.
Skittice truciciel (Skaven assassin)
-Brak zbroi
-Pazury bitewne
-Buty szybkości
Pytasz się Oliusie skąd wziął się ten parszywy szczur ? O ile nam wiadomo, jest to Skittice, zwany trucicielem. Przydomek ten zawdzięcza sposobom mordowania swoich ofiar. Och, namieszał ten parszywy szczur ! Zgładził wiele szlachetnych głów w naszym pięknym mieście. Zatruwał studnie. Skończyło się to śmiercią wielu obywateli tego miasta. Zresztą sam wiesz. Twoja matka zginęła z łap tego szczura. Czemu to zrobił ? Nikt tego nie wie. Nam ludziom ciężko zrozumieć logikę tych podłych kreatur. Słono zapłaciłem za pojmanie tego stwora. Oby spłacił się na arenie.
-Brak zbroi
-Pazury bitewne
-Buty szybkości
Pytasz się Oliusie skąd wziął się ten parszywy szczur ? O ile nam wiadomo, jest to Skittice, zwany trucicielem. Przydomek ten zawdzięcza sposobom mordowania swoich ofiar. Och, namieszał ten parszywy szczur ! Zgładził wiele szlachetnych głów w naszym pięknym mieście. Zatruwał studnie. Skończyło się to śmiercią wielu obywateli tego miasta. Zresztą sam wiesz. Twoja matka zginęła z łap tego szczura. Czemu to zrobił ? Nikt tego nie wie. Nam ludziom ciężko zrozumieć logikę tych podłych kreatur. Słono zapłaciłem za pojmanie tego stwora. Oby spłacił się na arenie.
Amaruak Milczący
DE (Assassin)
- brak zbroi
- miecz, sztylet (dwie bronie)
- trucizna czarny lotos
Kupiec niepewnie wszedł w ciemną uliczkę. Serce waliło mu w piersi jak młotem.. "Dlaczego chciał sie spotkać akurat tutaj ?!" - myślał sobie.
Poczuł na ramieniu uścisk.. Aż podskoczył z przerażenia. Wysoka postać przycisnęła go do ściany.. milczała... Przerażony kupiec po dłuższej chwili zdołał wydusić z siebie kila słów.. "Przysyła mnie Iletor .. ponoć możesz mi pomóc." Powoli wyciągną z kieszeni sporą sakiewkę i papirus... nieznajomy poluźnił uścisk. Kupiec doszedł do wniosku iż to chyba zły był pomysł z przyjściem tu... "No.. to ja sobie już pójdę... do widzenia pa.. panu .. " Prawię że wybiegł z zaułka odprowadzony wzrokiem tajemniczej postaci...
Rozwiną papirus. Przeczytał uważnie listę nazwisk. Lekko się uśmiechną ... "Arena ...brzmi ciekawie " pomyślał
DE (Assassin)
- brak zbroi
- miecz, sztylet (dwie bronie)
- trucizna czarny lotos
Kupiec niepewnie wszedł w ciemną uliczkę. Serce waliło mu w piersi jak młotem.. "Dlaczego chciał sie spotkać akurat tutaj ?!" - myślał sobie.
Poczuł na ramieniu uścisk.. Aż podskoczył z przerażenia. Wysoka postać przycisnęła go do ściany.. milczała... Przerażony kupiec po dłuższej chwili zdołał wydusić z siebie kila słów.. "Przysyła mnie Iletor .. ponoć możesz mi pomóc." Powoli wyciągną z kieszeni sporą sakiewkę i papirus... nieznajomy poluźnił uścisk. Kupiec doszedł do wniosku iż to chyba zły był pomysł z przyjściem tu... "No.. to ja sobie już pójdę... do widzenia pa.. panu .. " Prawię że wybiegł z zaułka odprowadzony wzrokiem tajemniczej postaci...
Rozwiną papirus. Przeczytał uważnie listę nazwisk. Lekko się uśmiechną ... "Arena ...brzmi ciekawie " pomyślał
Brega Ghaator Dzikus (chaos dwarf hero)
Bez zbroi, dwa topory
Eliksir odurzający
Zatęchłe, przesiąknięte smrodem śmierci i trujących oparów kopalnie Karak Doom były jego domem i ukochanym miejscem - tu się wychowywał, tu uczył się, jak być porządnym sadystą i jak traktować niewolników, gdy przejawiają oznaki buntu. Także w tych kopalniach zyskał swój przydomek "Dzikus" - każde nieposłuszeństwo rozwiązywał siłą. Potrafił poturbować nawet swych pobratymców, więc raczej nie cieszył się najlepszą reputacją.
Pewnego dnia (lub pewnej nocy, w kopalni nigdy nie wiadomo), gdy był na zwyczajowym obchodzie wykutych w skale korytarzy, usłyszał charakterystyczne, wzmożone odgłosy - ktoś miał dość.
"Dadzo se rade" - pomyślał, przypominając sobie, że wszędzie są straże i uciec nie sposób. Usłyszał jeszcze głuchy stuk, i, przekonany o tym, że porządek został utrzymany, ruszył dalej.
Niewiele czasu minęło, jak obok niego przemknęła wielka, zielona bryła uzbrojona w pospiesznie zebrane kilofy, wywracając krasnoluda i siejąc zamęt. Poderwał się, w złości rozłupał stojącego najbliżej wychudzonego niewolnika i pobiegł za zbiegłym orkiem... Dość szybko domyślił się, kto uciekł - najdzikszy z uwięzionych orków, Wpierdol - jednocześnie bardzo cenny niewolnik. Przyniesienie jego łba albo dostarczenie go żywcem do Wielkiego Kapłana Hashuta/Naczelnego Nadzorcy Kopalni znacznie podniesie jego pozycję...
Nie zdążył nawet wziąć ze sobą nalezytego ekwipunku - wybiegł z kopalni tak jak stał, o gołym torsie, z dwoma siekierami w rękach. Miał ze soba jedynie sfermentowany mocz starego Bykocentaura wymieszany z gorzałą - ekskluzywny alkohol w tych częściach Starego Świata, dający (co łatwo można przewidzieć) potężnego kopa. Tropiąc uciekającego, oszalałego orka, dotarł do Księstw Granicznych. Wszedł do recepcji legendarnej Areny Śmierci i odnalazł listę zgłoszonych - nr 18 Wpierdol
"Teraz mi s^wysyn* nie ucieknie..."
Żeby Św Barbary ork nie był samotny
Jeśli można, biorę go żywcem ![Wink ;)](./images/smilies/icon_wink.gif)
*oczywiście kierowane do Wpierdola, nie do Św Barbary![Wink ;)](./images/smilies/icon_wink.gif)
Bez zbroi, dwa topory
Eliksir odurzający
Zatęchłe, przesiąknięte smrodem śmierci i trujących oparów kopalnie Karak Doom były jego domem i ukochanym miejscem - tu się wychowywał, tu uczył się, jak być porządnym sadystą i jak traktować niewolników, gdy przejawiają oznaki buntu. Także w tych kopalniach zyskał swój przydomek "Dzikus" - każde nieposłuszeństwo rozwiązywał siłą. Potrafił poturbować nawet swych pobratymców, więc raczej nie cieszył się najlepszą reputacją.
Pewnego dnia (lub pewnej nocy, w kopalni nigdy nie wiadomo), gdy był na zwyczajowym obchodzie wykutych w skale korytarzy, usłyszał charakterystyczne, wzmożone odgłosy - ktoś miał dość.
"Dadzo se rade" - pomyślał, przypominając sobie, że wszędzie są straże i uciec nie sposób. Usłyszał jeszcze głuchy stuk, i, przekonany o tym, że porządek został utrzymany, ruszył dalej.
Niewiele czasu minęło, jak obok niego przemknęła wielka, zielona bryła uzbrojona w pospiesznie zebrane kilofy, wywracając krasnoluda i siejąc zamęt. Poderwał się, w złości rozłupał stojącego najbliżej wychudzonego niewolnika i pobiegł za zbiegłym orkiem... Dość szybko domyślił się, kto uciekł - najdzikszy z uwięzionych orków, Wpierdol - jednocześnie bardzo cenny niewolnik. Przyniesienie jego łba albo dostarczenie go żywcem do Wielkiego Kapłana Hashuta/Naczelnego Nadzorcy Kopalni znacznie podniesie jego pozycję...
Nie zdążył nawet wziąć ze sobą nalezytego ekwipunku - wybiegł z kopalni tak jak stał, o gołym torsie, z dwoma siekierami w rękach. Miał ze soba jedynie sfermentowany mocz starego Bykocentaura wymieszany z gorzałą - ekskluzywny alkohol w tych częściach Starego Świata, dający (co łatwo można przewidzieć) potężnego kopa. Tropiąc uciekającego, oszalałego orka, dotarł do Księstw Granicznych. Wszedł do recepcji legendarnej Areny Śmierci i odnalazł listę zgłoszonych - nr 18 Wpierdol
"Teraz mi s^wysyn* nie ucieknie..."
Żeby Św Barbary ork nie był samotny
![Twisted Evil :twisted:](./images/smilies/icon_twisted.gif)
![Wink ;)](./images/smilies/icon_wink.gif)
*oczywiście kierowane do Wpierdola, nie do Św Barbary
![Wink ;)](./images/smilies/icon_wink.gif)
-
- "Nie jestem powergamerem"
- Posty: 100
Lotarniel (HE commander)
zbroja ihtilmarowa
katana
trucizna jadowa
Lotarniel należał do Mistrzów Miecza. Wyruszył z Hoeth, podobnie jak inni wojownicy, by szkolic się w walce i poznawac odległe ludy. Podczas swej podróży zwiedził takie miejsca, o których nie sniło sie tutejszym ludziom i poznał wspaniałych, honorowych rycerzy ze wschodu. To od nich nauczył się sztuki walki kataną i satwierdził, że lepiej mu pasuje, niż dwuręczny miecz. Od tej pory jest to jego ulubiony oręż, który wiele razy życie mu ocalił i przyniósł chwałę. Ale to wciąż za mało dla ambitnego elfa. Aby naprawdę wrócic do swego kraju z poczuciem spełnienia, musi zwycieżyc.
Albo przynajmniej, jeśli nie wygrac, to zakończyc żywot paru paskudnych stworów.
zbroja ihtilmarowa
katana
trucizna jadowa
Lotarniel należał do Mistrzów Miecza. Wyruszył z Hoeth, podobnie jak inni wojownicy, by szkolic się w walce i poznawac odległe ludy. Podczas swej podróży zwiedził takie miejsca, o których nie sniło sie tutejszym ludziom i poznał wspaniałych, honorowych rycerzy ze wschodu. To od nich nauczył się sztuki walki kataną i satwierdził, że lepiej mu pasuje, niż dwuręczny miecz. Od tej pory jest to jego ulubiony oręż, który wiele razy życie mu ocalił i przyniósł chwałę. Ale to wciąż za mało dla ambitnego elfa. Aby naprawdę wrócic do swego kraju z poczuciem spełnienia, musi zwycieżyc.
Albo przynajmniej, jeśli nie wygrac, to zakończyc żywot paru paskudnych stworów.