Generalnie masz rację. Większość z całego problemu to kwestia dojrzałości. Ale na turniejach gdzieś tak połowa to właśnie ludzie młodzi. Per se nie są dojrzali (dżizas - nie wszyscy oczywiście ). Tu nawet wstęp od 18 lat nic by nie zmienił. Facet generalnie dojrzewa dość późno. Może od 23 lat ...Kołata pisze: Ale z tego trzeba po prostu wyrosnąć.
(...)
ale jeśli tego nie rozumieją, to mam to gdzieś. Widocznie do zrozumienia pewnych kwestii nie dorośli.
Picie na turniejach
Moderatorzy: Heretic, Grolshek, Albo_Albo
Jako jeden z głównych autorów bydła w Lublinie może dorzucę swoje 0.02 PLN.
Po pierwsze - w odpowiedzi na uwagę Krutiego - nie ma co oczekiwać tzw. umiaru, głównie z powodu ilości uczestników imprezy i wynikających z tego mechanizmów. Ja zrobiłem 0.7 z kolegą i była to ilość zdrowa, po której należało iść spać, ale potem się znaleźli "życzliwi częstujący". Nie twierdzę, że mój stan to cudza wina - bo mam te dwadzieścia z hakiem lat i odpowiadam za siebie - ale otoczenie z reguły mało sprzyja kulturalnemu pójściu spać po, powiedzmy, połówce. Znaczy proponowanie umiaru jest tutaj gadaniem do obrazu, bo nawet jeśli do kogoś dotrze, to do jego pomocników w piciu już niekoniecznie.
Po drugie - od początku było powiedziane, że sala nie jest w szkole (gdzie nawet z prawnego punktu widzenia chlać nie wolno) i ogólnie między wierszami brzmiało to jak "hulaj dusza piekła nie ma". To naprawdę luzuje hamulce.
Z obu podpunktów wynika, że trzeba jakoś zmienić sytuację, bo dalsze imprezowanie w takiej wersji może faktycznie spalić miejscówki na turnieje.
Doskonałe rozwiązanie widziałem na turnieju wh40k w Poznaniu. Po graniu ludzie podzielili się na dwie grupy: grupa imprezowa pojechała na domową imprezę do Miodka, grupa nieimprezowa rozjechała się spać. Miejsce samego grania miało od początku bana na wszelki alhokol, było to od początku ogłoszone i wiadomo było, że jeśli procenty, to właśnie na nocnej imprezie.
Są dwa haczyki w opisanej wyżej sytuacji: był to turniej lokalny (jednodniowy) i grających było kilkanaście, z czego do Miodka trafiła może dziesiątka.
W wersji battlowo-masterowej, jeśli byśmy spróbowali tego patentu, należałoby wyhaczyć jakąś miejscówę, która pomieści tę parędziesiąt osób. Jakąś stodołę albo inną remizę najlepiej Ewentualnie, podobnie jak w Lublinie w noc z piątku na sobotę, podzielić śpiąco-imprezujących na grupy i część wywieźć do Dzika, a część do Karabina na rancho. Tym bardziej, że w cudzym mieszkaniu jednak hamulce przed ekstremalnym piciem są trochę solidniejsze.
Wiem że w moich ustach to zabrzmi idiotycznie, ale jestem za zakazem picia na sali, na której się gra. Już nie mówiąc o szkołach, gdzie jest to prawnie zakazane i na np. Narbutta bardzo krzywo patrzyłem na "symbolicznego" browara na stole.
Wracając do argumentu o "wyrośnięciu", bo właśnie posta Kołaty przeczytałem: przypomnij sobie w jakim zakresie wiekowym są grający na turniejach. Nie ma takiej opcji, żeby wszyscy na raz w momencie przekroczenia progu sali "wyrastali".
Co do cen noclegów: prywatne kwatery w Lublinie kosztują 30zł za noc (dobę hotelową), po schroniskach i akademikach nawet nie dzwoniłem jak się dowiedziałem o tej kwocie. 30zł to jest raptem jedna połówka mniej...
Pozostaje jeszcze kwestia nie tyle picia ekstremalnego, co zachowywania się po nim po prostu megachamsko (mam na myśli pewną akcję... urologiczną, która mnie wciąż bulwersuje jak tylko o niej pomyślę).
Po pierwsze - w odpowiedzi na uwagę Krutiego - nie ma co oczekiwać tzw. umiaru, głównie z powodu ilości uczestników imprezy i wynikających z tego mechanizmów. Ja zrobiłem 0.7 z kolegą i była to ilość zdrowa, po której należało iść spać, ale potem się znaleźli "życzliwi częstujący". Nie twierdzę, że mój stan to cudza wina - bo mam te dwadzieścia z hakiem lat i odpowiadam za siebie - ale otoczenie z reguły mało sprzyja kulturalnemu pójściu spać po, powiedzmy, połówce. Znaczy proponowanie umiaru jest tutaj gadaniem do obrazu, bo nawet jeśli do kogoś dotrze, to do jego pomocników w piciu już niekoniecznie.
Po drugie - od początku było powiedziane, że sala nie jest w szkole (gdzie nawet z prawnego punktu widzenia chlać nie wolno) i ogólnie między wierszami brzmiało to jak "hulaj dusza piekła nie ma". To naprawdę luzuje hamulce.
Z obu podpunktów wynika, że trzeba jakoś zmienić sytuację, bo dalsze imprezowanie w takiej wersji może faktycznie spalić miejscówki na turnieje.
Doskonałe rozwiązanie widziałem na turnieju wh40k w Poznaniu. Po graniu ludzie podzielili się na dwie grupy: grupa imprezowa pojechała na domową imprezę do Miodka, grupa nieimprezowa rozjechała się spać. Miejsce samego grania miało od początku bana na wszelki alhokol, było to od początku ogłoszone i wiadomo było, że jeśli procenty, to właśnie na nocnej imprezie.
Są dwa haczyki w opisanej wyżej sytuacji: był to turniej lokalny (jednodniowy) i grających było kilkanaście, z czego do Miodka trafiła może dziesiątka.
W wersji battlowo-masterowej, jeśli byśmy spróbowali tego patentu, należałoby wyhaczyć jakąś miejscówę, która pomieści tę parędziesiąt osób. Jakąś stodołę albo inną remizę najlepiej Ewentualnie, podobnie jak w Lublinie w noc z piątku na sobotę, podzielić śpiąco-imprezujących na grupy i część wywieźć do Dzika, a część do Karabina na rancho. Tym bardziej, że w cudzym mieszkaniu jednak hamulce przed ekstremalnym piciem są trochę solidniejsze.
Wiem że w moich ustach to zabrzmi idiotycznie, ale jestem za zakazem picia na sali, na której się gra. Już nie mówiąc o szkołach, gdzie jest to prawnie zakazane i na np. Narbutta bardzo krzywo patrzyłem na "symbolicznego" browara na stole.
Wracając do argumentu o "wyrośnięciu", bo właśnie posta Kołaty przeczytałem: przypomnij sobie w jakim zakresie wiekowym są grający na turniejach. Nie ma takiej opcji, żeby wszyscy na raz w momencie przekroczenia progu sali "wyrastali".
Święte słowa.Jak zauważyli poprzednicy - rozwiązaniem byłoby zamykanie sali na noc i organizowanie noclegu poza turniejem (bo nie chodzi o to, żeby nie pić w ogóle, ale o to zeby tym piciem nie pogrążyć organizatorów).
Co do cen noclegów: prywatne kwatery w Lublinie kosztują 30zł za noc (dobę hotelową), po schroniskach i akademikach nawet nie dzwoniłem jak się dowiedziałem o tej kwocie. 30zł to jest raptem jedna połówka mniej...
Pozostaje jeszcze kwestia nie tyle picia ekstremalnego, co zachowywania się po nim po prostu megachamsko (mam na myśli pewną akcję... urologiczną, która mnie wciąż bulwersuje jak tylko o niej pomyślę).
Admin-cieć: póki forum działa, jestem niewidoczny
A tak serio: rzadko bywam na forum, rzadko sprawdzam PMki. W sprawach ogólnoforumowych lepiej kontaktować się z innymi administratorami. Najlepszy kontakt ze mną to mail: tomekrs@o2.pl
A tak serio: rzadko bywam na forum, rzadko sprawdzam PMki. W sprawach ogólnoforumowych lepiej kontaktować się z innymi administratorami. Najlepszy kontakt ze mną to mail: tomekrs@o2.pl
A ja już nie pamiętam czy to na tym forum, czy na gildii, ponad rok temu, ktoś nawrzucał organizatorom konwentu za to, że ochrona wyrzucała ludzi na terenie którzy mieli przy sobie alkohol.
Pamiętam też, ze wtedy pisałem, iż to że ktoś został bez noclegu to tylko i wyłącznie jego wina, bo znał zasady jakie na konwencie obowiązują. Ale oczywiście mało kto przyznał mi wtedy rację.
Problem jest w tym, że za bardzo polubiliśmy tworzenie sztucznych zasad, których nikt nie przestrzega.
Dopóki zapis w regulaminie "bez alkoholu" będzie lekceważony, to nikt nic nie wskóra tak naprawdę. Ba, wciąż będą ludzie którzy stwierdzą, że to przecież żaden problem, że ktoś wszedł z piwem, bo co to jedno piwo.
Dlatego jedynym wyjsciem, wg mnie, jest wprowadzenie zakazu przebywania na turnieju z alkoholem i realne wyrzucanie osób, które się do tego zakazu nie podporządkują. I bez żadnej solidarności i krycia kumpli, bo to zawsze widać, rozniesie się i inni zobaczą, że to znowu martwy przepis którego nikt nie przestrzega.
Ktoś chce pić? jasne - knajpa, czy ognisko w pobliżu. ale wejście na teren turnieju, noclegowni tylko i wyłącznie bez alkoholu. bez żadnych wyjątków.
I tylko wtedy po kilku miesiącach (jeżeli na każdej imprezie to będzie przestrzegane) odniesie to skutek.
Pamiętam też, ze wtedy pisałem, iż to że ktoś został bez noclegu to tylko i wyłącznie jego wina, bo znał zasady jakie na konwencie obowiązują. Ale oczywiście mało kto przyznał mi wtedy rację.
Problem jest w tym, że za bardzo polubiliśmy tworzenie sztucznych zasad, których nikt nie przestrzega.
Dopóki zapis w regulaminie "bez alkoholu" będzie lekceważony, to nikt nic nie wskóra tak naprawdę. Ba, wciąż będą ludzie którzy stwierdzą, że to przecież żaden problem, że ktoś wszedł z piwem, bo co to jedno piwo.
Dlatego jedynym wyjsciem, wg mnie, jest wprowadzenie zakazu przebywania na turnieju z alkoholem i realne wyrzucanie osób, które się do tego zakazu nie podporządkują. I bez żadnej solidarności i krycia kumpli, bo to zawsze widać, rozniesie się i inni zobaczą, że to znowu martwy przepis którego nikt nie przestrzega.
Ktoś chce pić? jasne - knajpa, czy ognisko w pobliżu. ale wejście na teren turnieju, noclegowni tylko i wyłącznie bez alkoholu. bez żadnych wyjątków.
I tylko wtedy po kilku miesiącach (jeżeli na każdej imprezie to będzie przestrzegane) odniesie to skutek.
Mój drogi, wywalanie w nocy z miejsca także-noclegowego na kilkustopniowy mróz za to, że człowiek miał w plecaku wódkę kolegi i sam 0.0 promila, to nie jest wzór zachowania. Dlatego Krakon (bo tam się to wydarzyło) dostał za tamtą sytuację gromy - bardzo słusznie.
Jeśli już musimy wprowadzać metody "twarde", to niech to będzie konfiskata, albo przejęcie w depozyt do czasu zakończenia turnieju.
Jeśli już musimy wprowadzać metody "twarde", to niech to będzie konfiskata, albo przejęcie w depozyt do czasu zakończenia turnieju.
Admin-cieć: póki forum działa, jestem niewidoczny
A tak serio: rzadko bywam na forum, rzadko sprawdzam PMki. W sprawach ogólnoforumowych lepiej kontaktować się z innymi administratorami. Najlepszy kontakt ze mną to mail: tomekrs@o2.pl
A tak serio: rzadko bywam na forum, rzadko sprawdzam PMki. W sprawach ogólnoforumowych lepiej kontaktować się z innymi administratorami. Najlepszy kontakt ze mną to mail: tomekrs@o2.pl
Wiem że w moich ustach to zabrzmi idiotycznie, ale jestem za zakazem picia na sali, na której się gra. Już nie mówiąc o szkołach, gdzie jest to prawnie zakazane i na np. Narbutta bardzo krzywo patrzyłem na "symbolicznego" browara na stole.
hehehehehe dobreeeeee
to tak jakbyś teraz obwiniał warszawskie drogi za wypadek Zientarskiego.Tomash pisze:Mój drogi, wywalanie w nocy z miejsca także-noclegowego na kilkustopniowy mróz za to, że człowiek miał w plecaku wódkę kolegi i sam 0.0 promila, to nie jest wzór zachowania. Dlatego Krakon (bo tam się to wydarzyło) dostał za tamtą sytuację gromy - bardzo słusznie.
regulamin był jasny - pijesz to wylatujesz. to że niektórzy nie potrafią czytać ze zrozumieniem albo zakładają, że i tak im ujdzie wszystko na sucho to już ich wina.
i tylko tak można wyegzekwować przestrzeganie takich przepisów. i mówię to mimo tego, że mojego kumpla też wtedy wywalili.
Wyrzucili na mróz? to następnym razem się zastanowi czy regulaminu przestrzegać czy znowu zostać bez noclegu. Sorry, ale inaczej się nie da tego wprowadzić.
Zauważ, że nagle ta dyskusja sprowadza się do tego o czym mówię - nagle wszyscy, nawet ty, chcą wprowadzenia zakazu picia. no sory, wtedy było to złe a teraz jest dobre?
być może - ale regulamin był jasny. chcesz wprowadzić konfiskatę - proszę bardzo, tylko niech to będzie w regulaminie. i oby nie skończyło się tym, że wszyscy i tak przebłagają organizatorów, że to tylko jedna flaszka, że wszyscy trzeźwi i że oni sami - a potem wezmą, wypiją, kumple przemycą niezauważeni jeszcze 2 inne i będzie się działo.Jeśli już musimy wprowadzać metody "twarde", to niech to będzie konfiskata, albo przejęcie w depozyt do czasu zakończenia turnieju.
Tu nie ma nic do śmiania. Moja ulubiona impreza, na którą jeżdżę od lat, czyli Strategicon został spieprzony przez ochlejów właśnie. Jak kogoś łapie delira i nawet na turnieju gier bitewnych nie umie się powstrzymać przed chlaniem to niech się leczy a nie gra figurkami.
Nie mówię że nigdy nie piłem na dwudniowym turnieju, bo piłem. Jest tylko taki drobny szczegół: alkohol czekał w plecaku do momentu przekroczenia progu sali noclegowej, i to nie między bitwami chodziło się "na jednego" tylko już po wszystkich rozgrywkach danego dnia.
Nie wiem co się ostatnio porobiło bo z wieloma pijusami i jaraczami Marysi jeździłem na turnieje ale to był tylko dodatek a najważniejszy był turniej Battla. Rano każdy był trzeźwy (lub trzeźwiał) i wracał do gry. Teraz widzę jest na odwrót: "figurki figurkami - srał je pies, gdzie wódka?"
Chciałbym, żeby Strategicon był taki jak kiedyś - pełna kultura i fun. Ja już dwa razy miałem "przyjemność" grania z napranymi gośćmi i zamiast na grze koncentrowałem się na ich oddechu i na puszcze piwa, która z uporem maniaka była stawiana na stół (w końcu się wylała-dobrze że nie na figurki bo chyba bym im jaja pourywał). Najlepsze jest to, że gdy opisałem tą sytuację na forum to się okazało że (uwaga) "się ciśnieniuję"
Dlatego przestałem jeździć na dwudniowe turnieje - a szkoda mi ich bo kiedyś było naprawdę fajnie...
Nie mówię że nigdy nie piłem na dwudniowym turnieju, bo piłem. Jest tylko taki drobny szczegół: alkohol czekał w plecaku do momentu przekroczenia progu sali noclegowej, i to nie między bitwami chodziło się "na jednego" tylko już po wszystkich rozgrywkach danego dnia.
Nie wiem co się ostatnio porobiło bo z wieloma pijusami i jaraczami Marysi jeździłem na turnieje ale to był tylko dodatek a najważniejszy był turniej Battla. Rano każdy był trzeźwy (lub trzeźwiał) i wracał do gry. Teraz widzę jest na odwrót: "figurki figurkami - srał je pies, gdzie wódka?"
Chciałbym, żeby Strategicon był taki jak kiedyś - pełna kultura i fun. Ja już dwa razy miałem "przyjemność" grania z napranymi gośćmi i zamiast na grze koncentrowałem się na ich oddechu i na puszcze piwa, która z uporem maniaka była stawiana na stół (w końcu się wylała-dobrze że nie na figurki bo chyba bym im jaja pourywał). Najlepsze jest to, że gdy opisałem tą sytuację na forum to się okazało że (uwaga) "się ciśnieniuję"
Dlatego przestałem jeździć na dwudniowe turnieje - a szkoda mi ich bo kiedyś było naprawdę fajnie...
- Jedy Knight
- Forma Skrótowa
- Posty: 3439
Nie pił. Wyleciał. Byłem przy tym.grzech76 pisze:[
regulamin był jasny - pijesz to wylatujesz. to że niektórzy nie potrafią czytać ze zrozumieniem albo zakładają, że i tak im ujdzie wszystko na sucho to już ich wina.
i tylko tak można wyegzekwować przestrzeganie takich przepisów. .
Tępy Organizator bezprawnie wyrzucający trzeźwego człowieka na mróz - ja na Krakonie się nie pojawię.
Co do tego, że nie można inaczej poradzić sobie ze „środowiskiem” …
Można.
Wszystkich na LL którzy wątpią w możliwości organizacyjne Gołkowa – zapewniam;
Po trzecim „Masterze w Oborze” problemu z bydłem na turniejach WFB nie będzie.
Dzika radość dzieciarni, że wreszcie może chlać bez opieki rodziców jest oczywiście pewną wartością.
Być może jest to cenniejsze od odpowiedzialności karnej organizatorów, choć – póty kózka nie skakała… W końcu coś się komuś stanie. Statystycznie nieuniknione.
Na pewno możliwość rzygania nie jest cenniejsza od możliwości organizowania turniejów WFB, którym zagraża.
Cieszę się, że wreszcie świadomość tego zaczyna docierać to organizatorów.
Poradzenie sobie z tym jest bardzo proste.
Kilka osób wyrzuconych z turnieju, jakaś głośna dyskwalifikacja albo dwie i wszyscy będą wiedzieć jak mają się zachowywać.
Gracze WFB to lud inteligentny. Szybko przeliczą opłacalność zachowań i się dostosują.
Tym bardziej, że stracą niewiele. Nadal będą mogli spełniać swe alkoholowe marzenia, a warunki do gry będą na tyle kulturalne, że może jacyś inni gracze zaczną pojawiać się na turniejach.
Pito zawsze – lecz nie zawsze bydło na sali królowało.
Gracze pić będą zawsze – nie zawsze będą rzygać na sali.
Obywatelu, zrób sobie dobrze sam.
Niestety.Najlepsze jest to, że gdy opisałem tą sytuację na forum to się okazało że (uwaga) "się ciśnieniuję"
Zrobiło się coś dziwnego, gdzie impreza (turniej, konwent, etc.) stały się dodatkiem do picia, a nie odwrotnie.
I teraz zamiast "nie podoba ci się zakaz picia to nie przyjeżdżaj" usłyszysz "nie podoba ci się, że wszyscy piją, to nie przyjeżdżaj". Jest to trochę nie tegoes, bo okazuj się, że hobby, które tak naprawdę ma łączyć ludzi staje się przykrywką do wyjazdu i schlania się...
Dlatego przestrzeganie zakazu picia na terenie konwentu/turnieju powinno jak najbardziej obowiązywać. Także zakaz picia na sali noclegowej.
Jeżeli ktoś ma ochotę się napić, to są do tego celu odpowiednie miejsca. Dlatego impreza po 1 dniu jest ok. ognisko po 1 dniu jest ok. zamykanie się w sali noclegowej z kumplami i picie w grupkach zawsze się skończy kiepsko, bo ci co nie piją chcą spać. ci co piją niestety nie wsztyscy mają równy moment przejścia w fazę wyższej świadomości i niektórzy piją do upadłego co zwykle kończy się kiepsko.
ale był zakaz wnoszenia alkoholu, prawda? z tego co pamiętam na terenie całej imprezy takowy obowiązywał.Nie pił. Wyleciał. Byłem przy tym.
to samo można powiedzieć o uczestniku który nie przewidział konsekwencji wnoszenia alkoholu. był trzeźwy i pewnie chciał zdezynfekować ranę...Tępy Organizator bezprawnie wyrzucający trzeźwego człowieka na mróz
regulamin mówił jasno co się stanie w takim przypadku i się stało.
faktem jest, była zima, mój kumpel uniósł się honorem i wolał spać w aucie niż wrócić gdy mógł na salę. jego wybór.
i ku temu właśnie kieruję wciąż te słowa o imprezie po. pić można, ale potem ze wszystkimi wracasz i idziesz spać. chcesz posiedzieć dłużej niż inni - nie ma sprawy, ale potem i tak wracasz i idziesz spać.Dzika radość dzieciarni, że wreszcie może chlać bez opieki rodziców jest oczywiście pewną wartością.
dokładnie. i dlatego jak pisałem zajmie to kilka miesięcy aby wszyscy się przyzwyczaili.Poradzenie sobie z tym jest bardzo proste.
Kilka osób wyrzuconych z turnieju, jakaś głośna dyskwalifikacja albo dwie i wszyscy będą wiedzieć jak mają się zachowywać.
Ostatnio zmieniony 4 mar 2008, o 09:56 przez grzech76, łącznie zmieniany 3 razy.
W Łodzi na dobrą sprawę też jakoś z tego wybrnęliśmy tzn. szkoła nie ma nic przeciwko temu, żeby następny master też się tam odbył. Było kilka "wypadków" ale raczej takich mniejszych i łatwiejszych do posprzątania i ukrycia niż to co miało miejsce w Lublinie, a winowajcy zostali oczywiście opieprzeni no i przynajmniej z grubsza udało się ograniczyć picie do nocy sobotnio-niedzielnej po bitwach, a nie dwudniowego melanżu, który zazwyczaj zostawia o wiele gorsze wrażenie i o wiele więcej puszek i butelek wódki na widoku.
Zresztę właśnie to uważam za najbardziej zabójcze dla organizatorów, bo syf zrobiony z soboty na niedzielę zawsze można sprzątnąć od rana, a wtedy świadkiem jest tylko cieć, który ma do tego zazwyczaj dość luźne podejście, natomiast w momencie gdy pić można cały czas i puszki razem z butelkami zaczynają lądować na stołach to robi się atmosfera libacyjna, a to już kłuje w oczy.
Zresztę właśnie to uważam za najbardziej zabójcze dla organizatorów, bo syf zrobiony z soboty na niedzielę zawsze można sprzątnąć od rana, a wtedy świadkiem jest tylko cieć, który ma do tego zazwyczaj dość luźne podejście, natomiast w momencie gdy pić można cały czas i puszki razem z butelkami zaczynają lądować na stołach to robi się atmosfera libacyjna, a to już kłuje w oczy.
A licky boom boom down!!!
Na początek powiem że sam lubie wypić coś na turnieju żeby nie było, a teraz dodam jeszcze pare rzeczy do mojej wypowiedzi:
-primo po pierwsze jak mawiają wybitni znawcy łaciny problem mógłby być zniwelowany gdyby gracze nauczyli się pic do pewnej granicy (od razu też powiem ze to do zrobienia byloby ciezkie przy obecnych przyzwyczajeniach). Chodzi mi o to że chyba celem tego picia, przynajmniej dla mnie, nie jest nawalenie się w 3 dupy i rzyganie gdzie popadnie tylko lepszy humorek, lekkie rozmiękczenie podłoża, umilenie czasu itp. Niektórzy zaś piją jakby w założeniu mieli się zbetonić.
-do tego stwierdzam ze problem będzie istniał do czasu kiedy gracze przestaną lekcewarzyć do tego stopnia zakaz picia, lub coponiektórzy nauczą się w końcu tej jakże ciężkiej kultury picia, albo do czasu kiedy jakis organizator(owie) nie wywali rygorystycznie z turnieju każdego pijącego na sali/już przejawiajacego oznaki syndromu ogórka kiszonego z jogurtem i śledzikiem w oleju bez względu na to kim jest.
Na koniec powiem że nie rozumiem tego że niektórzy MUSZĄ wypić jak najwięcej jakby z turnieju na turniej pobijali swoje życiowe rekordy i że śmieszne wydaje mi się jechanie *00 km po to aby sie napierdolić narobić burdelu, rzygać dalej niż się widzi i w niektórych przypadkach nie być w stanie wstać na bitwę dnia drugiego.
-primo po pierwsze jak mawiają wybitni znawcy łaciny problem mógłby być zniwelowany gdyby gracze nauczyli się pic do pewnej granicy (od razu też powiem ze to do zrobienia byloby ciezkie przy obecnych przyzwyczajeniach). Chodzi mi o to że chyba celem tego picia, przynajmniej dla mnie, nie jest nawalenie się w 3 dupy i rzyganie gdzie popadnie tylko lepszy humorek, lekkie rozmiękczenie podłoża, umilenie czasu itp. Niektórzy zaś piją jakby w założeniu mieli się zbetonić.
-do tego stwierdzam ze problem będzie istniał do czasu kiedy gracze przestaną lekcewarzyć do tego stopnia zakaz picia, lub coponiektórzy nauczą się w końcu tej jakże ciężkiej kultury picia, albo do czasu kiedy jakis organizator(owie) nie wywali rygorystycznie z turnieju każdego pijącego na sali/już przejawiajacego oznaki syndromu ogórka kiszonego z jogurtem i śledzikiem w oleju bez względu na to kim jest.
Na koniec powiem że nie rozumiem tego że niektórzy MUSZĄ wypić jak najwięcej jakby z turnieju na turniej pobijali swoje życiowe rekordy i że śmieszne wydaje mi się jechanie *00 km po to aby sie napierdolić narobić burdelu, rzygać dalej niż się widzi i w niektórych przypadkach nie być w stanie wstać na bitwę dnia drugiego.
A facet zsikujący się pod siebie to pełna kultura, tak?Nijlor pisze:Na Kohortexie ludzie pili raczej z kulturą, fakt, było głośno, ale nie słyszałem / nie widziałem o tym, żeby się ktoś zbełtał...
Jest źle. Nie ma co ukrywać.
Nawet na Kohortexie, gdzie teoretycznie w piwnicy była sala imprezowa, a na górze noclegowa, skończyło się jak zwykle (choć na pewno lepiej niż w Lublinie).
Różnica w tym, że właściciel MotoStajni jednak zarabia na alkoholu, więc jest w stanie przeboleć ekscesy. Dyrektorzy szkół - już nie.
Uważam, że w wielu sytuacjach winni są organizatorzy, piszący "zakaz spożywania alkoholu", co potem i tak, na ich oczach, za ich przyzwoleniem, a często i udziałem, ma miejsce.
Brak silnej egzekucji zakazu. Nawet kosztem wyrzucana z imprezy.
Grzech ma rację - ktoś łamie regulamin - out. Nie ma że boli.
Niektóre miasta mają lepiej. Wejherowo- gdzie nocleg jest na kempingu, czy wspomniana już Bydgoszcz.
I tak naprawdę nie jest to temat dla graczy, bo nie ma co liczyć na cudowne nawrócenie.
To jest temat dla organizatorów, którzy powinni mocno przemyśleć, co organizują.
Właśnie doszedłem do wniosku, że sytuacja GT, które nie zapewnia noclegu, jest dla mnie osobiście OK. Tak naprawdę cały lament a propos braku sali noclegowej, wynika bardziej z braku darmowej miejscówki na nocne picie, niż rzeczywistej chęci spania tam.
Coraz więcej osób, jadąc na mastera organizuje sobie nocleg poza salą, więc co za różnica?
Powiem tak - kto pierwszy wyrzuci z dwudniówki kogoś za wiochę ma u mnie 0,5.
Ale to raczej będzie jakiś półśrodek. Nie spodziewam się raczej by zbyt wielu chętnych było do wypieprzania kogoś na bruk - w obawie przed komentarzami środowiska. Sami widzicie jak ambiwalentne reakcje wywołuje sytuacja z Krakonu.
Ale to raczej będzie jakiś półśrodek. Nie spodziewam się raczej by zbyt wielu chętnych było do wypieprzania kogoś na bruk - w obawie przed komentarzami środowiska. Sami widzicie jak ambiwalentne reakcje wywołuje sytuacja z Krakonu.
Dorzuce swoje 3 grosze, bo byłem na tym turnieju i sam dostałem bezpodstawny opiertdziel za Tomasha i ogolnie całokształt od Dyrekltora AOSu.
Ja nie mam nic przeciwko piciu na sali, ale jak kazde picie powinno miec pewne granice
Jesli nie mozesz pic wiecej to nie pij - byc zavomitowanym nie jest przyjemne dla Ciebie ani dla ogladajacych.
a po drugie najwazniejsze - sprzatnij po sobie. !! obraz kilku zmeczonych ludzi dałoby sie zakolorowac - powiedziec ze nigdy nie przyjada itp
wizji flaszek walajacych sie wszedzie - nie
Vomitów w ubikacji takze.
Ja sie dobrze bawiłem, swoje wypiłem i zadnej flaszki nie zostawiłem na terenie turnieju.
Nawet dyrektorowi AoSu moje wyjasnienie zamkneło gębę. i uciekł zamioast przeprosic
Ja nie mam nic przeciwko piciu na sali, ale jak kazde picie powinno miec pewne granice
Jesli nie mozesz pic wiecej to nie pij - byc zavomitowanym nie jest przyjemne dla Ciebie ani dla ogladajacych.
a po drugie najwazniejsze - sprzatnij po sobie. !! obraz kilku zmeczonych ludzi dałoby sie zakolorowac - powiedziec ze nigdy nie przyjada itp
wizji flaszek walajacych sie wszedzie - nie
Vomitów w ubikacji takze.
Ja sie dobrze bawiłem, swoje wypiłem i zadnej flaszki nie zostawiłem na terenie turnieju.
Nawet dyrektorowi AoSu moje wyjasnienie zamkneło gębę. i uciekł zamioast przeprosic
To ja się tylko wtrącę, że jeśli komuś nie pasuje klimat niekulturanego chlania na turniejach wfb, to zapraszam do zmiany systemu na WH40k. U nas się pije, ale bez obory. Wyjścia do knajpy, browarki, czterdziestoprocentówki itp są jak najbardziej.
Oczywiście wszystko w dobrym stylu.
Zapraszam!!
Oczywiście wszystko w dobrym stylu.
Zapraszam!!
Ale (tak jak napisałem wcześniej) jak wypijesz to granice puszczają - bo po to pijesz. Jedyne wyjście - na sali nie pić .zafael pisze:Ja nie mam nic przeciwko piciu na sali, ale jak kazde picie powinno miec pewne granice
Jesli nie mozesz pic wiecej to nie pij - byc zavomitowanym nie jest przyjemne dla Ciebie ani dla ogladajacych.
nie nie, w regulaminie Krakonu pisało co się stanie.Sami widzicie jak ambiwalentne reakcje wywołuje sytuacja z Krakonu.
Jeżeli woli ktoś wprowadzić konfiskatę alkoholu - proszę bardzo, tylko byle to było egzekwowane a nie ignorowanym, pustym wpisem w regulamin turnieju.
Moje obawy budzi tylko to, że zarekwirowany alkohol jednak kusi i będą chęci wykorzystania stanu zarekwirowanego. Jezeli organizatorzy będą nieubłagani w tym względzie, to ok, mi pasuje.
ten tego... jak chcesz to wyegzekwować? wydaje mi się, że o wiele łatwiej wyegzekwować zakaz picia niż obowiązek sprzątania po sobie. W pierwszym przypadku łatwo poznasz kto jest winien. W drugim nikomu nie będzie się chciało sprzątać i będzie twierdził, że to nie on nabrudził.a po drugie najwazniejsze - sprzatnij po sobie. !! obraz kilku zmeczonych ludzi dałoby sie zakolorowac - powiedziec ze nigdy nie przyjada itp
wizji flaszek walajacych sie wszedzie - nie
Vomitów w ubikacji takze.
Ostatnio zmieniony 4 mar 2008, o 10:48 przez grzech76, łącznie zmieniany 1 raz.
a ja sie napiłem na saliKruti pisze:Ale (tak jak napisałem wcześniej) jak wypijesz to granice puszczają - bo po to pijesz. Jedyne wyjście - na sali nie pić .zafael pisze:Ja nie mam nic przeciwko piciu na sali, ale jak kazde picie powinno miec pewne granice
Jesli nie mozesz pic wiecej to nie pij - byc zavomitowanym nie jest przyjemne dla Ciebie ani dla ogladajacych.
a potem poszedłem spokojnie spac wyrzuciwszy uprzednio dowod
Spałem spokojnie na basenie
Byłem tez w knajpce
Ludzie pic z umiarem ku**a nie można ?
Mi nie raz zdarzyło się mocniej napic na turnieju 2 dniowym, ale nigdy nie rzygałem czy nie robiłem jakiś dziwnych akcji, raczej coś śmiesznego z czego wszyscy mieli polewy a nikt nie ucierpiał
Jeżeli ktoś narzyga do kibla, to bez problemu ale jak ktoś rzyga pod siebie to sory, nie rozumiem takich ludzi którzy piją ile w nich wejdzie a potem bleee bleee rzygi rzygi to było dobre w wieku 15 lat. A większosc ochlejusów ten wiek przekroczyła i powinna wiedziec ile może wypic żeby nie robic kichy. Ludzie czy wy jesteście Lotrowcami ?
A trole troglodyci zakaz vomitu powinien byc, bo w lublinie taki nasz jeden kolega miał missfire na vomicie w sobotnią noc
to taki żarcik na koniec
Zobaczyłem co Kruti napisał to dopisze jeszcze, że ja np wiem kiedy skończyc, przesadziłem co prawda w piątek ale to nie był jeszcze turniej, pozatym nie zrobiłem żadnego przypału/rzygowin czy innych złych skutków po 40 volt. Byłem po prostu Messerschmitem
Mi nie raz zdarzyło się mocniej napic na turnieju 2 dniowym, ale nigdy nie rzygałem czy nie robiłem jakiś dziwnych akcji, raczej coś śmiesznego z czego wszyscy mieli polewy a nikt nie ucierpiał
Jeżeli ktoś narzyga do kibla, to bez problemu ale jak ktoś rzyga pod siebie to sory, nie rozumiem takich ludzi którzy piją ile w nich wejdzie a potem bleee bleee rzygi rzygi to było dobre w wieku 15 lat. A większosc ochlejusów ten wiek przekroczyła i powinna wiedziec ile może wypic żeby nie robic kichy. Ludzie czy wy jesteście Lotrowcami ?
A trole troglodyci zakaz vomitu powinien byc, bo w lublinie taki nasz jeden kolega miał missfire na vomicie w sobotnią noc
to taki żarcik na koniec
Zobaczyłem co Kruti napisał to dopisze jeszcze, że ja np wiem kiedy skończyc, przesadziłem co prawda w piątek ale to nie był jeszcze turniej, pozatym nie zrobiłem żadnego przypału/rzygowin czy innych złych skutków po 40 volt. Byłem po prostu Messerschmitem