ARENA ŚMIERCI nr 37- Smocze Wyspy

Wszystko to, co nie pasuje nigdzie indziej.

Moderatorzy: Fluffy, JarekK

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Matis
Szef Wszystkich Szefów
Posty: 3750
Lokalizacja: Puławy/Wrocław

Re: ARENA ŚMIERCI nr 37- Smocze Wyspy

Post autor: Matis »

[Jestem w trakcie pisania. W tym poście pojawi się tekst]
M&M Factory - Up. 14.01.2017 Ostatnia trójka pegazów

Awatar użytkownika
Dziad
Chuck Norris
Posty: 662
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: Dziad »

( zaczynasz wcześniej ? )

Awatar użytkownika
GrimgorIronhide
Masakrator
Posty: 2723
Lokalizacja: "Zad Trolla" Koszalin

Post autor: GrimgorIronhide »

[ anast3r - ja tam po orkoffemu mófiem płynnie :mrgreen: ]
[ @Matis - nie no rezerwowanie sobie posta na później to już przesada :lol2: Napiszesz to wrzucisz, po co komplikować :P ]

Awatar użytkownika
Dziad
Chuck Norris
Posty: 662
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: Dziad »

Etchan obserwował starcie czempiona z pirateme z zainteresowaniem z jednego powodu , zdawał sobie sprawę że jeśli dojdzie do burdy ( a na to się zanosi ) musi mieć jakiegoś sojusznika inaczej może to się dla niego bardzo źle skończyć. Gdy "walka" dobiegła końca zdecydowany podszedł do stolika kultysty i jego towarzysza."Witaj , też miałeś nieprzyjemność zapoznać się z tym prostackim piratem ? Wydaję mi się że jesteśmy w stanie porozumieć się tak by ser Francis wyszedł z nieuchronnego starcia mocno poturbowany "

Awatar użytkownika
Pitagoras
Falubaz
Posty: 1443
Lokalizacja: Okolice Warszawy

Post autor: Pitagoras »

Merxerzis z początku stawał się trzymać na uboczu, ale lejące się litry darmowego alkoholu, powodował, że wszyscy stawali się jakby luźniejsi. Kulminacyjnym momentem była bójka, na środku karczmy, której Druchii nie mógł przepuścić. Walka w każdej dostępnej formie była tym co egzekutorzy lubią najbardziej. Kiedy tylko dołączył do ogólnego picia, postanowił też szybko nadgonić swoje zaległości do tej pory. Oczywiście z każdym następnym kielonem jego humor poprawiał się do stopnia, w którym okazało się, że darzy szczególnym uczuciem każdego uczestnika Areny. Było to uczucie typu "Niechże cię uściskam...", którego źródłem było poświęcenie, wszystkich zgromadzonych uczestników. W końcu nie codzień ktoś postanawia, popełnić samobójstwo poprzez pojedynek, tylko po to by ulżyć egzekutorowi w jego brzemieniu.
- I właśnie za to was wszystkich kocham! Mordy wy moje! - Wykrzyczał całemu światu to co czuł.
Próbował nawet uściskać jednego z krasnoludów z załogi kapitana von Drake, ale upojenie alkoholowe nie sięgało aż tak daleko i szybko wylądował plackiem na podłodze.
Dobra ciebie zabiję po Arenie, co się odwlecze to nie uciecze. Pomyślał z uśmiechem na ustach podnosząc się z podłoża. Był w zbyt dobrym humorze, żeby się gniewać i czuł, że nic tego wieczora nie może tego zmienić.

[Najpierw nie miałem prądu przez burzę i połamane drzewa, potem cały dzień grałem w Warhammer: Inwazja. Potem musiałem nadgonić z czytaniem, więc taki krótki fragmencik otwierający moją postać na różne możliwości. :) ]
Obrazek

Awatar użytkownika
Byqu
Masakrator
Posty: 2683
Lokalizacja: Szczecin

Post autor: Byqu »

[Aż żałuję, że sam nie uczestniczę w zabawie :) ]
WELCOME TO ESTALIA GENTLEMEN

Awatar użytkownika
Matis
Szef Wszystkich Szefów
Posty: 3750
Lokalizacja: Puławy/Wrocław

Post autor: Matis »

[Łapcie, do tego muzyka dla klimatu Drunk'n Pirate Music Mix! (Alestorm)]

Francis przemył swoje ciało z krwi i opatrzył rany. Do karczmy przybywali kolejni goście. Przy ich stoliku, nakręcony wygraną w zakładach Skit, zaprosił wszystkich do gry w karty. Grog poszedł akurat na stronę, z kapitańską bronią. Dowódca sam nie miał ochoty grać, nigdy nie lubił takich rozrywek. Nie wiedzieć czemu zawsze kończyły się w jeden sposób. Wszyscy stawiali zawsze przeciwko niemu. Postanowił udać się do baru po kolejną szklanicę ognistego rumu. Oba krasnoludy przyjęły zaproszenie. Z początku spokojna gra, przerodziła się w konflikt, gdy na stole pojawiło się 5 asów.
- Podstępny kurdupel oszukiwać!! Krzyczał ork.
- Kłamstwo! To on oszukuje!! Tu pokazał na Smitha - Mój rewers kart jest taki jak wszystkich, zobacz tu. Davi pokazał tył kart i rzeczywiście był taki jak u wszystkich.
Oczy zwróciły się w stronę pana Smitha. On tylko wzruszył ramionami i też pokazał swoje karty. One też miały taki sam rewers. Tym razem oczy hazardzistów zwróciły się w stronę orka.
Mózg Skita zaczął powolną analizę sytuacji. Plan schowania pod kilt piątego Asa i wygrania dzięki niemu pieniędzy był prosty i niedopracowany, ale coś musiało pójść nie tak. Podrapał się po głowie.
- Ach, no tak. Ja musiał zapomnieć wyciągnąć karty z talii Powiedział pod nosem.

Barman powoli zapełnił już trzecią z kolei szklanicę rumem, kapitan przysunął ja do ust i przechylił. Ciecz przelała się przez przełyk, powodując przy tym przyjemne ciepło i zakończyła swoją podróż w żołądku. Tak, to było to, czego zdecydowanie potrzebował do szybszej regeneracji ran. Brakowało jeszcze tyko jednego, jakiejś atrakcyjnej kobiety na noc. Rozejrzał się po sali. Kelnerkom było bliżej do zwierzoczłeka niż do atrakcyjnej damy. Nawet taka ilość alkoholu, jaką wlał dzisiaj w siebie, nie była w stanie zmienić tego obrazu. Jedna z nich miała nawet wąsy!!
W końcu, jego oczy dostrzegły na przeciwległym krańcu sali urodziwą kobietę, to była chyba ta, którą wcześniej wskazywał slaneshyta. Francis zaczął "dryfować" w jej stronę. Świat delikatnie falował. Był już w połowie drogi, gdy podwójne drzwi zostały otworzone z kopa.

Do środka wpadł burmistrz ze strażą. Gwardziści zaczęli się wlewać w pustą przestrzeń która była między jedynym wyjściem a stolikami.
- Von Drake!! W imieniu prawa aresztuj...!!!
Oficjel rozejrzał się po wnętrzu szynku, ogarniając wzrokiem pijaną klientelę. Karczmarz poił każdego za darmo, kuląc się ze strachu, gdy tylko ktoś nań spojrzał, wokół walały się skorupy stłuczonych naczyń i butelek, w najlepsze kwitł hazard...
- Albo nie, panowie Zwrócił się senior do swych żołnierzy. - Pozbyć mi się z miasta ich wszystkich!

Francis wciąż się chwiejąc, zaczął szukać broni. Grog jeszcze nie wrócił, więc musiał znaleźć broń improwizowaną. Widząc pędzący w jego stronę rapier señora, musiał to zrobić szybko. Chwycił ze stołu pierwszą rzecz, na jaką natrafiły jego palce, a mianowicie metalowy widelec. Stanął w karykaturze pozycji szermierczej i czekał. W tym momencie zaczęło powoli do niego docierać, co się dzieje, adrenalina rozjaśniła umysł. Był gotowy. Wyuczonym ruchem postawił zasłonę czwartą pod lekkim ukosem, zębami sztućca przechwycił broń przeciwnika. Sprawnym ruchem nadgarstka wytrącił ją z jego dłoni, ta poleciała w głąb sali. Elfi łowca, który wcześniej napyskował piratom wznosił właśnie w stronę ust kubek z gorącą herbatą. Lecący rapier rozbił naczynie, oblewając gorącą cieczą spiczastouchego. Rozpędzony burmistrz nie był w stanie wyhamować. Von Drake, pochylił się nieznacznie, złapał jegomościa za koszulę i spodnie, by następnie przerzucić go nad sobą w głąb sali.

Przy stole nadal trwała kłótnia.
- Podstępny kurdupel! To ty oszukuje! Krzyczał ork.
- Pewnie!! I całkiem przypadkiem miałem przy sobie kartę z takim samym zniszczonym rewersem jak w twoich? To ty Oszukujesz!!
Ork bronił swojego hmm.. Honoru jak tylko mógł, w końcu nie chciał, żeby jego niecne zamiary wyszły na jaw.
Kłótnię przerwał dość ciężki mężczyzna, który lecąc po paraboli, uderzył ostatecznie w ich stolik. Trunki, popękane szkło, monety rozprysły się we wszystkie strony. Drewno nie wytrzymało i pękło pod naporem zdecydowanie zbyt dużej masy ludzkiego, tłustego ciała.

Von Drake, stał z rozstawionymi ramionami przed stróżami prawa. W prawej ręce dzierżył swoją "śmiercionośną broń"
- Ja jestem jeden, a was jest tylko trzydziestu!!!! Graj muzyko!!
Kapitan rzucił się w wir walki. Reszta zebranych również zaczęła się prać po mordach. Tak, zapowiadała się iście ciekawa noc...
M&M Factory - Up. 14.01.2017 Ostatnia trójka pegazów

Awatar użytkownika
Byqu
Masakrator
Posty: 2683
Lokalizacja: Szczecin

Post autor: Byqu »

[Drobna uwaga: sugeruję używanie broni typowo bójkowej, tj. Krzesła, stoły, butelki i piąchy. Postarajcie się ograniczyć liczbę trupów :wink: ]
WELCOME TO ESTALIA GENTLEMEN

Awatar użytkownika
Matis
Szef Wszystkich Szefów
Posty: 3750
Lokalizacja: Puławy/Wrocław

Post autor: Matis »

Byqu pisze:[Drobna uwaga: sugeruję używanie broni typowo bójkowej, tj. Krzesła, stoły, butelki i piąchy. Postarajcie się ograniczyć liczbę trupów :wink: ]
[No dobra, odłożę widelec :( ]
M&M Factory - Up. 14.01.2017 Ostatnia trójka pegazów

Awatar użytkownika
Byqu
Masakrator
Posty: 2683
Lokalizacja: Szczecin

Post autor: Byqu »

Matis pisze:
Byqu pisze:[Drobna uwaga: sugeruję używanie broni typowo bójkowej, tj. Krzesła, stoły, butelki i piąchy. Postarajcie się ograniczyć liczbę trupów :wink: ]
[No dobra, odłożę widelec :( ]
[Nie no, bez przesady. Po prostu przypomniało mi się Middenheim :shock: ]
WELCOME TO ESTALIA GENTLEMEN

Awatar użytkownika
Stabilo
"Nie jestem powergamerem"
Posty: 119

Post autor: Stabilo »

[A czy miotany Gnoblar w stroju papugi liczy się jako broń typowo bójkowa?]
Ostatnio zmieniony 19 lip 2015, o 22:55 przez Stabilo, łącznie zmieniany 1 raz.
Skaveni potrzebują wodza, który przy użyciu mądrej retoryki (czyt. bata) bądź siły perswazji (czyt. bata) jest w stanie poprowadzić ich w miarę zorganizowanych przeciwko wrogowi.

Obrazek[/

Awatar użytkownika
anast3r
Wałkarz
Posty: 74
Lokalizacja: Puławy/Warszawa

Post autor: anast3r »

Byqu pisze:
Matis pisze:
Byqu pisze:[Drobna uwaga: sugeruję używanie broni typowo bójkowej, tj. Krzesła, stoły, butelki i piąchy. Postarajcie się ograniczyć liczbę trupów :wink: ]
[No dobra, odłożę widelec :( ]
[Nie no, bez przesady. Po prostu przypomniało mi się Middenheim :shock: ]
[ pytanie: czy cały regiment miejskiej milicji to już nadmierna ilość zwłok? :D ]
Obrazek

>IF A HERETIC, A XENO AND AN ORC JUMP OFF THE CLIFF, WHO IS TO WIN?
>I HARDLY HAVE AN IDEA, BROTHER.
>THE IMPERIUM.

Awatar użytkownika
Dziad
Chuck Norris
Posty: 662
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: Dziad »

Ethan obserwoał zwierających się z krzykiem w boju uczetników areny i milicjantów.Schlana kompanai kapitana Drake-a widząc kapitana w niebezpieczęstwie zasarżowali na milicje. Na Etchana ruszyło dwóch ludzi którzy odłączyl się z od grupy i biegli na niego. Elf wstał błyskawicznie , i zrobił unik w otatnim momęcie . Rozpędzony , wwalił się w stół poczym upadł zamroczony , drugi stał pewnie na nogach trochę zdezoriętowany hałasem i losem jego towarzysza . Gdy Etchan dobył krótkiego miecza i sztyletu poczuł , że nikt więcej go nie upokorzy. Zadał długie cięcie , kopnął strażnika w nogę gdy tamten próbował mimo bólu skupić się na blokowaniu kolejnego błyskawcznego sztychu ,milicjant cudem sparował cios ale paskudnej riposty skierowanej nisko w obojczyk i równoczesnego ciosu kolanem w brzuch już nie. Etchan przeszedł nad nim , szybkim ciosem rękojeści miecza ogłuszył nadbiegającego wroga. Przed sobą zobaczył odwróconą sylwetkę orka który własnie uderzał głowami dwóch dzilnych wojowników dla których to starcię się właśnie skończyło. "Zemst " pomyślał patrząc na nieodsłonięte plecy orka.

Awatar użytkownika
Byqu
Masakrator
Posty: 2683
Lokalizacja: Szczecin

Post autor: Byqu »

[Ech... po, prostu nie spalcie CAŁEGO miasta...]
WELCOME TO ESTALIA GENTLEMEN

Docent
Pseudoklimaciarz
Posty: 22

Post autor: Docent »

[ Przepraszam chciałem jeszcze coś dodać od siebie przed tą całą bijatyką , od teraz na bieżąco będę pisał działania mojej postaci ]

- Remis , niech to tego zboczeńca chaosu piorun trafił - powiedział do siebie Harald kiedy zobaczył leżących obok siebie rywali.Przyglądał się całemu zajściu na uboczu z przyjemnością , jednak był zawiedziony tym ,iż zboczeniec nie przegrał z kretesem w tej walce.
Wyszedł z karczmy , aby przejść się na spacer po mieście na małe -ZAKUPY- . Przeszedł się do wyznaczonych miejsc tajnych skrytek w mieście. W kilku miejscach opisanych na kartce , skrytki był schowane w różnych budynkach miejskich , które stały daleko od centrum miasta . Były to budynki stale opuszczone. W każdym z nich znajdowały się paczki , które były upchane zazwyczaj pod drewnianą podłogą lub wsadzone w zakrytych szczelinach murów ( reszta paczek był ukryta również w innych miejscach ) . W czasie wędrówki do ostatniej skrytki późnym wieczorem na ulicy spostrzegł wzmocniony patrol straży miejskiej , który idzie w stronę rynku .Straż brutalnie spychała przechodniów z drogi , niektórzy zostali po mordzie . Kazali przechodniom wracać natychmiast do domów.Ze względu ostrożności ,Harald zboczył w mroczny zaułek i ukrył się przed wzrokiem strażników.
- Ciekawe co się dzieje ? - pomyślał Harald
Po chwili za jego pleców z ciemności dobiegł skrzeczący głos starej baby .
- Co tu robisz młodzieniaszku ?
Harald odwrócił się w stronę głosu baby , który wydobywał się z głębi mrocznej uliczki . Starał się spostrzec posturę osoby , która zwróciła się do niego . W bladym blasku latarni , która świeciła w oddali na ulicy , dostrzegł niewielką postać . Było za ciemno żeby dostrzec szczegół tej postaci , jednak było to pewne , że kobieta podpiera się laską .
- To nie twoja sprawa , kobieto - powiedział zdecydowanym głosem Harald
Kobieta przez chwilę w milczeniu przyglądała się pilnie Haraldowi , tak jakby chciał wiedzieć ,z kim ma do czynienia .
- Na ulice miasta wyszły liczne patrole straż miejska ......... Przygotowują się do jakiejś większej akcji.
- O czym ty mówisz ? - zapytał się Harald zastanawiając nad tym co może się dzisiejszego wieczoru stać .
- Mówię o tym , że prezydent miasta coś kombinuje , jest strasznie wściekły , urządza prywatne polowanie . - powiedziała stara kobieta
- Polowanie ? - uśmiechnął się przelotnie.Wyglądało to tak jakby wiedział o co chodzi lub o kogo chodzi w tym całym zamieszaniu .
- Czy ty coś wiesz na temat tego wszystkiego , młodzieńcze ? - błysk z oczu starej kobiety przeszył ciemno , która zalegała w uliczce . Jej spojrzenie utkwiło na twarzy Haralda , co wzbudziło jego podejrzenia w stronę kobiety
- Muszę jeszcze gdzieś skoczyć.-szukając wytłumaczenia dla samego siebie - Nie chciałbym tego całego zajścia ominąć
Odszedł w pośpiechu odwracając się plecami do kobiety .Szybkim krokiem wrócił z powrotem na ulicę. Za nim wszedł na nią rozejrzał się na dwie strony , czy ktoś nie idzie . Wtedy za jego pleców dobiegł ponownie skrzekliwy głos starej baby .
- Życzę powodzenia w zawodach , młodzieńcze - roześmiała się i odeszła w mrok alejki znikając na dobre .

Pospiesznym krokiem Harald przemierzał wyludnione ulice miast. Co jakiś czas przemykał obok wzmocnionych patroli straży miejskiej , aby nie narazić się na przypadkowe mordobicie na środku ulicy . Wkroczył do ostatniego miejsca skrytki .
W schowku w sieni budynku znajdowały się paczki podzielone na małe kupki . W nich Harald znalazł ( jak w przypadku pozostałych ) porcjowany proch do jego "Poskramiacza Grubasów" , pocisk , oliwę do lampy naftowej , środki medyczne i pieniądze . Jednak w tej skrytce było więcej sprzętu niż można było się spodziewać .
Odnalazł w torbach na dnie, sprzęt do zrobienia bomby domowej ,pas na broń i amunicje ( można zawiesić na nim ekstra 3 sztuki broni palnej) ,saperka i luneta . Zapakował wszystko do swojego plecaka i założył pas przez ramię . sprawdził sprzęt , poprawił swój mundur i kapelusz .
- Trochę tego sprzętu sprzętu się nazbierało.Teraz trzeba go odpowiednio - pomyślał Harald planując co zamierza zrobić dzisiejszego wieczoru. Myślał nad tym , co teraz zamierza zrobić prezydent tego miasta i jakie mogą być tego konsekwencje .
Na dnie schowka w blasku księżyca padającego przez okno , dostrzegł błysk metalicznej powierzchni . Sięgnął ręką po piersiówkę , w której był wypełniony po brzegi gin .
Z przodu piersiówki była przyklejona mała karteczka z podpisem ; "Pozdrowienia od sierżanta Oswalda i chłopaków z Brugii "
Pociągnął łyk z piersiówki i na jego twarzy zagościł uśmiech .
- Nie będę lepiej przygotowany. - pomyślał i wyszedł pośpiesznym krokiem z budynku w stronę karczmy .

Awatar użytkownika
anast3r
Wałkarz
Posty: 74
Lokalizacja: Puławy/Warszawa

Post autor: anast3r »

[ tajest, maestro, czardasza! nareszcie dobra bitka :D ]

Umysł Skita pracował gorączkowo, starając się dostarczyć mu racjonalnych argumentów, które mógłby przedstawić krasnoludowi.
Póki co, nie spisywał się zbyt dobrze.
Z niezręcznej sytuacji wybawił go bogato odziany, otyły jegomość, który, zakończywszy na blacie stołu powietrzne akrobacje, rozbił mebel w drzazgi i rozrzucił stanowiące kość niezgody karty. Ork błyskawicznie dostrzegł w tym swoją szansę.
- Nareszcie dobra bitka! - ryknął; huknęło o podłogę przewrócone krzesło - Bić chopy, bić po mordach! - dodał, po czym sam wcielił w życie swój rozkaz, lejąc Draina po twarzy tak potężnie, że stopy krasnoluda, mimo jego znaczącej masy, na moment straciły kontakt z podłożem.
Davi podniósł się powoli, wypluwając krew z rozciętej wargi, podczas gdy jego brat rzucił się na orka, waląc zielonoskórego kułakiem prosto w splot. Skit zgiął się wpół; siła ciosu kompletnie pozbawiła go tchu. Jego oficerowie wymienili spojrzenie, zastanawiając się widocznie, czy należy wesprzeć kapitana w walce - nie sprecyzował wszelakoż, kogo należy "bić". W tym momencie rzuciło się na nich kilku członków milicji.
Skit zamarł z krasnoludem wczepionym w przedramię; drugiego davi trzymał za gardło nad ziemią. Spojrzał na Daina. Duszony krasnolud lekko skinął głową. Orkowy kapitan cisnął nim w nadbiegających strażników; brodaty karzeł natychmiast zerwał się na nogi, rozdzielając ciosy między wciąż stojących żołdaków.
Z bojowym okrzykiem reszta kompanii uderzyła na milicjantów.
Skit wyrżnął pięścią w hełm jednego z napastników. Poharatał kłykcie, ale osiągnął zamierzony efekt. Człowiek złożył się jak domek z kart, jego oczy przybrały dziwny, zamglony wyraz. Dla niego pewnie lepiej by było, gdyby nie wstał pomyślał ork, łapiąc kolejnych dwóch milicjantów za głowy. Z głuchym dźwiękiem ich hełmy zderzyły się i mężczyźni upadli na ziemię, tymczasowo ogłuszeni. W tym momencie na głowie Skita rozbił się twardy, drewniany obiekt. Zielonoskóry błyskawicznie odwrócił się do napastnika, obnażając zęby; w jego oczach lśniła żądza krwi...
Ostatnio zmieniony 19 lip 2015, o 23:19 przez anast3r, łącznie zmieniany 4 razy.
Obrazek

>IF A HERETIC, A XENO AND AN ORC JUMP OFF THE CLIFF, WHO IS TO WIN?
>I HARDLY HAVE AN IDEA, BROTHER.
>THE IMPERIUM.

Awatar użytkownika
Stabilo
"Nie jestem powergamerem"
Posty: 119

Post autor: Stabilo »

Skgarg, który przez większość czasu oglądał zmagania kompanii w karty, poderwał się równo z innymi by dołączyć do bójki. Pierwsza osobą, którą obrał na cel był białowłosy Chaosyta.
- Piękny szykuj się do lotu!
- Aye, Sir czy coś tam. - Odkrzyknął Gnoblar, zakładając czarne od sadzy gogle chroniące przed pędem powietrza. Skhgarg zamachnął się i miotnął Gnoblara prosto w twarz Wybrańca. Ten po potężnym oberwaniu żywym pociskiem zatoczył się na stół i zaczął (zapewne) wyklinać wszystkich w jakimś dziwnym i niezrozumiałym języku. Nie trwało to długo. Chaosyta, który nie wiedział kto jest autorem rzutu powrócił do walki z innymi. Skgarg zadowolony z skutków swojego manewru pochwycił jednego z milicjantów i z dziarską miną rzucił nim o kontuar, rozwalając go w drzazgi. Brnąc przez karczmę zatłoczoną przez przeciwników, których było jak mrówek lub mrówków mówiąc mniej kolokwialnie, dotarł do orka w kilcie zajętego walką.
Ostatnio zmieniony 19 lip 2015, o 23:26 przez Stabilo, łącznie zmieniany 1 raz.
Skaveni potrzebują wodza, który przy użyciu mądrej retoryki (czyt. bata) bądź siły perswazji (czyt. bata) jest w stanie poprowadzić ich w miarę zorganizowanych przeciwko wrogowi.

Obrazek[/

Awatar użytkownika
anast3r
Wałkarz
Posty: 74
Lokalizacja: Puławy/Warszawa

Post autor: anast3r »

[ panie stabilo, odbierzże pan pw :P ]
Obrazek

>IF A HERETIC, A XENO AND AN ORC JUMP OFF THE CLIFF, WHO IS TO WIN?
>I HARDLY HAVE AN IDEA, BROTHER.
>THE IMPERIUM.

Awatar użytkownika
Stabilo
"Nie jestem powergamerem"
Posty: 119

Post autor: Stabilo »

[ So soryy, czytałem jedną z historii i nie kontrolowałem innych rzeczy]
Skaveni potrzebują wodza, który przy użyciu mądrej retoryki (czyt. bata) bądź siły perswazji (czyt. bata) jest w stanie poprowadzić ich w miarę zorganizowanych przeciwko wrogowi.

Obrazek[/

Awatar użytkownika
Dziad
Chuck Norris
Posty: 662
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: Dziad »

Gdy Etahn cicho podchodził od tyłu do Skita , piraci von Drake-a , ogr i inni uczestniczy areny ze pijackimi okrzykami zwierają się w walce wręcz z milicją. A na Orka zaszarżowali dwaj milicjanci , on bez najmniejszego wysiłku bierze ich za łby i wali z całych sił o siebie. Ludzie z stłumionym jękiem osuwają się na ziemię. Skit pokręcił wolno głową , mętnym wzrokiem szuka następnych przeciwników mamrocząc pod nosem litanię do Sigimara. W tym momencie Etchan zauważa leżący obok mały lecz solidny taboret oraz stojącego za orkiem , odwróconego plecami ogra. W sekundę podejmuję decyzje. Mówi głośno :
- Skit !
Ork odwraca się z rozwartymi rękami , tępym patrzy na elfa , potem ohydnie się uśmiecha ( pokazując popsute zęby ) i robi krok do przodu. Potem , Ethan wali go z całych sił taboretem od góry w mordę , wkładając w cios całą swoją wściekłość i pogardę. Siła ciosu aż przygięła orka. Elf chwilę potem skaczę zwinnie do przodu i turla się za ogra. Ork wściekły wstaję i staje oko w oko z ogrem który zdążył się już odwrócić. W alkoholowej wizji widzi siebie jako pogromcę ogrów , potężnego wojownika , czempiona na którego wszyscy patrzą z podziwem. Mocna miejscowa gorzała zredukowała jego intelekt to takiego poziomu że o ile na trzeźwo ork miałby jeszcze jakieś opory przed zaatakowaniem około dwu i pół metrowej mięśni i tłuszczu to teraz po wypiciu jego strach zniknął całkowicie. Z głośnym okrzykiem zaszarżował na ogra omal nie rozbijając sobie głowy o stół. Chwiejąc się i cały czas mówiąc litanię do Sigimara połączoną z sprośną balladą o dziwce bez sukienki. Owo dziwne zaburzenie równowagi spowodowane było w równym stopniu połamanym na głowie meblu użytkowym i wychlanej beczce gorzały. Ogr nawet nie poczuł uderzenia lecz wściekło go to ogromnie. Jeszcze przed chwila zastanawiał się nad walnięciem elfa ale teraz rekcja mogła być tylko jedną. Jedną zwalistą rękę zaciska na kilcie Skita a drugą łapie za nogę. następnie kręci się raz w koło po czym puszcza i Ork wystrzeliwuje z siłą kuli armatniej. Leci przez salę z zawrotną prędkością. O wyższości estalskich trunków nad innymi. ten cudowny napój wprowadza bowiem konsumenta w coś na kształt alternatywnej rzeczywistość , z której wybudzić nie może nawet lot przez salę i staranowanie połowy walczących. Skit po znokautowaniu osób stojących mu na drodze nie tracąc na prędkości wpadł w palenisko. Legendarna wytrzymałość orkowych wojowników okazała się prawdą Ork nie zginał , po 5 minutach wstał z powodu palącego się kitla , rozrzucając wokół siebie palące się szczątki opału.

ODPOWIEDZ