Arena nr 29 (Ogrze królestwa)
Re: Arena nr 29 (Ogrze królestwa)
Kiedy będziemy mogli się spodziewać kolejnej walki?
- Klnę się na Sigmara - nigdy nie weźmiecie mnie żywcem, upadli słudzy ciemności!
- Nigdy nie zamierzaliśmy. Zastrzelcie go.
Takaris Fellblade, kapitan Czarnej Arki "Udręka"
- Nigdy nie zamierzaliśmy. Zastrzelcie go.
Takaris Fellblade, kapitan Czarnej Arki "Udręka"
Myślę, że spokojnie dziś wieczorem, mam dużo czasu W weekendy nie udaję, że się uczę.
Natomiast wszystkim prawicowym purystom ideologicznym, co to rehabilitują nacjonalizm, moge powiedziec że odróżanianie nacjonalizmu od faszyzmu, przypomina poznawanie rodzajów gówna po zapachu;-)).
Runda2 Walka nr1 Olaf Veiss - Rang Bamse
Długa i żmudna pierwsza runda rozgrywek minęła krwawo, dostarczając widzom fascynujących i często zaskakujących wrażeń. Została już tylko połowa uczestników, uczestników miało zostać jeszcze mniej…
Uczestnicy pierwszej walki w tej rundzie byli bardzo niespokojni. Obserwowali siebie nawzajem, robili podchody i testowali nawzajem swoją cierpliwość, wzajemnie działając sobie na nerwy. Pierwszy z nich, Olaf Veiss, dał się już poznać na arenie jako okrutny, podły i brutalny barbarzyńca. Budził lęk i respekt. Jednak nie przed Rangiem Bamse nim mówiono już „opętany”, widząc poprzednią walkę wiadomo było, że jest nieobliczalny. Właściwie nawet to nie było pewne… Szykowała się krwawa, okrutna walka.
Widzowie już zebrali się na arenie, na którą jako pierwszy wyszedł opętany przez Gorączkę człowiek. Uniósł w górę oba topory, a demon przemówił przez niego, nie zagłębiając się przy tym za bardzo w fizjologię zamykania i otwierania ust. –Gdzie ten śmiertelnik?! Szkoda mi go zabijać, naprawdę… Byłoby piękne, silne ciało do opętania!- Zaśmiał się ochryple i zajął pozycję bojową, czekając niemal z utęsknieniem na swojego przeciwnika. Czekał i czekał… nie mógł się jednak doczekać, a o pewnym fakcie uświadomiło go dopiero buczenie publiki. Odwrócił się nagle, jednak było już za późno. Maczuga wybiegającego z „jego” przejścia Olafa, uderzyła z całą siłą o zbroję Khornity, odrzucając go na jakieś kilka metrów do tyłu. Mimo olbrzymiego bólu, ten z satysfakcją dostrzegł, że ciało pozostało nienaruszone. Przeturlał się, unikając kolejnego ciosu i sam leżąc począł zadawać ciosy, kończone jednak zręcznymi unikami lekko uzbrojonego przeciwnika. Olaf uderzył po raz kolejny, znad głowy, jednak to co było wspaniałą bronią w kontakcie z ciałem, było olbrzymim dyskomfortem, w kontakcie z piaskiem areny. Jeden z kolców zagłębił się w ziemię i nie chciał wyjść! Rang Basem miał czas. Spokojnie powstał i zaraz wyprowadził cios w bezbronnego Veissa, który usiłował jeszcze wyjąć swą broń z podłoża. Oblepione silną trucizną ostrze topora z odgłosem mlaśnięcia tylko, wbiło się głęboko w ciało barbarzyńcy, powodując ryk bólu i chwilowy paraliż. Trucizna stopniowo rozchodziła się po ciele, trzeba więc było szybko reagować, póki nogi były jeszcze sprawne… Olaf puścił maczugę, zostawiając ją tam gdzie była, a potem wyjątkowo sprawnie skoczył na opętanego. Ręce nie były sprawne, jednak ciało nadal ciężkie, a szybkie przebieranie nogami sprawiło, że to bezwładne niemal ciało przypierało Gorączkę coraz bliżej ściany areny. To były resztki sił, jeszcze tylko trochę…. –Trach!- Zabrzęczał dźwięk łamanej kości, a przebite ciało Khornity zwisało z pala. Duch Gorączki ulatywał w otchłań. To była śmierć na miejscu, nie mógł zrobić nic… ale kiedyś opęta to ciało. Dawno nie poznał nikogo, kto mógłby oprzeć się nawet paraliżowi… tak…
Długa i żmudna pierwsza runda rozgrywek minęła krwawo, dostarczając widzom fascynujących i często zaskakujących wrażeń. Została już tylko połowa uczestników, uczestników miało zostać jeszcze mniej…
Uczestnicy pierwszej walki w tej rundzie byli bardzo niespokojni. Obserwowali siebie nawzajem, robili podchody i testowali nawzajem swoją cierpliwość, wzajemnie działając sobie na nerwy. Pierwszy z nich, Olaf Veiss, dał się już poznać na arenie jako okrutny, podły i brutalny barbarzyńca. Budził lęk i respekt. Jednak nie przed Rangiem Bamse nim mówiono już „opętany”, widząc poprzednią walkę wiadomo było, że jest nieobliczalny. Właściwie nawet to nie było pewne… Szykowała się krwawa, okrutna walka.
Widzowie już zebrali się na arenie, na którą jako pierwszy wyszedł opętany przez Gorączkę człowiek. Uniósł w górę oba topory, a demon przemówił przez niego, nie zagłębiając się przy tym za bardzo w fizjologię zamykania i otwierania ust. –Gdzie ten śmiertelnik?! Szkoda mi go zabijać, naprawdę… Byłoby piękne, silne ciało do opętania!- Zaśmiał się ochryple i zajął pozycję bojową, czekając niemal z utęsknieniem na swojego przeciwnika. Czekał i czekał… nie mógł się jednak doczekać, a o pewnym fakcie uświadomiło go dopiero buczenie publiki. Odwrócił się nagle, jednak było już za późno. Maczuga wybiegającego z „jego” przejścia Olafa, uderzyła z całą siłą o zbroję Khornity, odrzucając go na jakieś kilka metrów do tyłu. Mimo olbrzymiego bólu, ten z satysfakcją dostrzegł, że ciało pozostało nienaruszone. Przeturlał się, unikając kolejnego ciosu i sam leżąc począł zadawać ciosy, kończone jednak zręcznymi unikami lekko uzbrojonego przeciwnika. Olaf uderzył po raz kolejny, znad głowy, jednak to co było wspaniałą bronią w kontakcie z ciałem, było olbrzymim dyskomfortem, w kontakcie z piaskiem areny. Jeden z kolców zagłębił się w ziemię i nie chciał wyjść! Rang Basem miał czas. Spokojnie powstał i zaraz wyprowadził cios w bezbronnego Veissa, który usiłował jeszcze wyjąć swą broń z podłoża. Oblepione silną trucizną ostrze topora z odgłosem mlaśnięcia tylko, wbiło się głęboko w ciało barbarzyńcy, powodując ryk bólu i chwilowy paraliż. Trucizna stopniowo rozchodziła się po ciele, trzeba więc było szybko reagować, póki nogi były jeszcze sprawne… Olaf puścił maczugę, zostawiając ją tam gdzie była, a potem wyjątkowo sprawnie skoczył na opętanego. Ręce nie były sprawne, jednak ciało nadal ciężkie, a szybkie przebieranie nogami sprawiło, że to bezwładne niemal ciało przypierało Gorączkę coraz bliżej ściany areny. To były resztki sił, jeszcze tylko trochę…. –Trach!- Zabrzęczał dźwięk łamanej kości, a przebite ciało Khornity zwisało z pala. Duch Gorączki ulatywał w otchłań. To była śmierć na miejscu, nie mógł zrobić nic… ale kiedyś opęta to ciało. Dawno nie poznał nikogo, kto mógłby oprzeć się nawet paraliżowi… tak…
Natomiast wszystkim prawicowym purystom ideologicznym, co to rehabilitują nacjonalizm, moge powiedziec że odróżanianie nacjonalizmu od faszyzmu, przypomina poznawanie rodzajów gówna po zapachu;-)).
Muahahaha! - wybuchł w momencie śmierci ,,Gorączki'' opętańczym śmiechem.
Znowu poczuł dłonie, jakby sami bogowie dali mu chwilę by mógł zatriumfować. Wyprowadził parę ciosów w zwłoki oponenta po czym ciężkim, potężnym ruchem ściągnął truchło z pala; uniósł go do góry, rozejrzał się po widowni i wrzasnął:
- Paatrzcie, patrzcie tylko... Tak się zabija, tak się zadaje ból! - po czym jak rozjuszony byk zaczął kręcić głową i sapać.
Zamachnął się. Wymierzył tak by złamać kręgosłup przeciwnika kolanem. Trach. Było słychać tylko chrupnięcie. Rzucił nim o piaski areny. Następni w ciszy jak gdyby nigdy nic wyszedł nie oglądając się nawet za siebie.
PS. Jeżeli to ci mistrzu nie przeszkadza to nie nazywaj mojego zawodnika ,,barbarzyńca''; nazywaj go psychopatą, mordercą czy coś w ten deseń. o.o prooszę. On nie jest wcale taki nie okrzesany... no może trooszkę.
Znowu poczuł dłonie, jakby sami bogowie dali mu chwilę by mógł zatriumfować. Wyprowadził parę ciosów w zwłoki oponenta po czym ciężkim, potężnym ruchem ściągnął truchło z pala; uniósł go do góry, rozejrzał się po widowni i wrzasnął:
- Paatrzcie, patrzcie tylko... Tak się zabija, tak się zadaje ból! - po czym jak rozjuszony byk zaczął kręcić głową i sapać.
Zamachnął się. Wymierzył tak by złamać kręgosłup przeciwnika kolanem. Trach. Było słychać tylko chrupnięcie. Rzucił nim o piaski areny. Następni w ciszy jak gdyby nigdy nic wyszedł nie oglądając się nawet za siebie.
PS. Jeżeli to ci mistrzu nie przeszkadza to nie nazywaj mojego zawodnika ,,barbarzyńca''; nazywaj go psychopatą, mordercą czy coś w ten deseń. o.o prooszę. On nie jest wcale taki nie okrzesany... no może trooszkę.
- Klnę się na Sigmara - nigdy nie weźmiecie mnie żywcem, upadli słudzy ciemności!
- Nigdy nie zamierzaliśmy. Zastrzelcie go.
Takaris Fellblade, kapitan Czarnej Arki "Udręka"
- Nigdy nie zamierzaliśmy. Zastrzelcie go.
Takaris Fellblade, kapitan Czarnej Arki "Udręka"
Oj, tak mi się barbarzyńca nasunął
A z areny to raczej go wynieśli, toksyna jeszcze działa
A z areny to raczej go wynieśli, toksyna jeszcze działa
Natomiast wszystkim prawicowym purystom ideologicznym, co to rehabilitują nacjonalizm, moge powiedziec że odróżanianie nacjonalizmu od faszyzmu, przypomina poznawanie rodzajów gówna po zapachu;-)).
Olafomir nie oglądał walki ludzkiego psychopaty. Polerował w tym czasie swoją zbroję, która teraz niemal oślepiała przeciwnika blaskiem. Wziął młot do ręki i ruszył na spotkanie z przeznaczeniem. Walczył następny.
"Spam jest sztuką, której nikt nie potrafi zrozumieć" - Anyix
"Pan Bóg nie gra w kości" - Albert Einstein
"Bo gra w Warhammera!" - Sa!nt
"Pan Bóg nie gra w kości" - Albert Einstein
"Bo gra w Warhammera!" - Sa!nt
Widać stare ciało norse'a było już bezużyteczne skoro demon nie mógł za jego pomocą pokonać zwykłego szaleńca, mógł jednak wyobrazić sobie lepszą śmierć dla swojej zabawki. Wiedział jedno, szaleniec z którym walczył cieszył krwawego pana. Sposób w jaki zatracał sie w walce podobny był furii niejednego berserkera. Cieszył swym szaleństwem Khorna czy tego chciał czy nie. A gdy umrze, niech jego zdeprawowana dusza niech nie liczy na litość. Gorączka bardziej niż chętnie odpłaci mu za wszystkie zniewagi.
Buu super poison nie dał spodziewanego efektu
trza się szykować na rocznicową 30tke
Buu super poison nie dał spodziewanego efektu
trza się szykować na rocznicową 30tke
SZARŻAAA!!!
new steggie has super huge multi fire high strength big blowguns
Btw. Jeśli ktoś ze starych, dobrych prowadzących (Murmi, Tull, Vari) ma ochotę na mały szaberek na 30-stce, to niech napisze pm, albo na gg (5361456). Mam pomysł .
"Spam jest sztuką, której nikt nie potrafi zrozumieć" - Anyix
"Pan Bóg nie gra w kości" - Albert Einstein
"Bo gra w Warhammera!" - Sa!nt
"Pan Bóg nie gra w kości" - Albert Einstein
"Bo gra w Warhammera!" - Sa!nt
- Naviedzony
- Wielki Nieczysty Spamer
- Posty: 6354
Jest 13 czerwca. Arena zaczęła się 15 kwietnia... Dwa miesiące...?
Spokojnie, następną napisz sam jak takiś mądry Dzisiaj piszę kolejną walkę, więc będzie wieczorem, albo jutro. Na pewno. Cierpliwości troszkę.
Natomiast wszystkim prawicowym purystom ideologicznym, co to rehabilitują nacjonalizm, moge powiedziec że odróżanianie nacjonalizmu od faszyzmu, przypomina poznawanie rodzajów gówna po zapachu;-)).
- Naviedzony
- Wielki Nieczysty Spamer
- Posty: 6354
A właśnie miałem zaproponować. Ale następna jest okrągła 30 i podejrzewam, że chciałby się zająć nią jakiś stary MG.