Wybory parlamentarne 2011
Moderatorzy: Heretic, Grolshek, Albo_Albo
Re: Wybory parlamentarne 2011
Ci co piszą o tym, że powinniśmy sobie wszystko sami płacić (z leczeniem na czele) - cóż, obstawiam, że jeszcze za nic takiego nie próbowali zapłacić. Zarabiam nie najgorzej, powyżej średniej krajowej, a seria płatnych wizyt u specjalistów + lekarstwa potrafi mnie załatwić finansowo. Jeżeli miałbym niepracującą żonę i/lub dzieci to koszty wzrosłyby 2-3 krotnie, bez wzrostu przychodów. Stwierdzenie, że jak bym nie płacił składki to miłabym na to wszystko to jeszcze większy bullshit - leczenie wypadków, raka, przewlekłych chorób jest mega-drogie więc firma ubezpieczeniowa kasowałaby mnie na odpowiednio dużą kasę.
Zresztą, wystarczy spojrzeć na Stany - 20% ludności bez dostępu do lekarza (poza wypadkami), większość z pozostałej części ma ten dostęp tylko dlatego, że płaci im firma (bogata, amerykańska firma), reszta przeznacza na to nawet 1/3 miesięcznych dochodów.
Taki system jest też z dupy dlatego, że wtedy, kiedy najbardziej potrzebujesz usług medycznych to płacisz za nie najwięcej. Szkoda tylko, że jednocześnie masz najmniejsze możliwości pozyskania kasy (bo jesteś stary albo ciężko chory).
Jedyna rada, bez podziału społeczeństwa na tych co mają dostęp do lekarza i tych bez (w Polsce byłoby to naprawdę sporo osób) to poprawiać efektywność tego, co jest teraz, wprowadzać częściową odpłatność za pierdoły i dać szpitalom sensowne możliwości dorabiania.
Generalnie rzecz biorąc, redystrybucja kasy w zakresie podstawowych spraw, takich jak edukacja, zdrowie czy minimum opieki socjalnej jest konieczna, żeby się nie cofać w stronę średniowiecza. W naszych warunkach gospodarczych i czasach ilość ludzi zdolnych dać sobię radę zupełnie samodzielnie jest niewielka. To nie Stany w XIX w. Oczywiście, redystrybucja tworzy biurokrację, która jest tylko obciążeniem ale to z nią trzeba walczyć a nie z samą ideą.
Maciek
Zresztą, wystarczy spojrzeć na Stany - 20% ludności bez dostępu do lekarza (poza wypadkami), większość z pozostałej części ma ten dostęp tylko dlatego, że płaci im firma (bogata, amerykańska firma), reszta przeznacza na to nawet 1/3 miesięcznych dochodów.
Taki system jest też z dupy dlatego, że wtedy, kiedy najbardziej potrzebujesz usług medycznych to płacisz za nie najwięcej. Szkoda tylko, że jednocześnie masz najmniejsze możliwości pozyskania kasy (bo jesteś stary albo ciężko chory).
Jedyna rada, bez podziału społeczeństwa na tych co mają dostęp do lekarza i tych bez (w Polsce byłoby to naprawdę sporo osób) to poprawiać efektywność tego, co jest teraz, wprowadzać częściową odpłatność za pierdoły i dać szpitalom sensowne możliwości dorabiania.
Generalnie rzecz biorąc, redystrybucja kasy w zakresie podstawowych spraw, takich jak edukacja, zdrowie czy minimum opieki socjalnej jest konieczna, żeby się nie cofać w stronę średniowiecza. W naszych warunkach gospodarczych i czasach ilość ludzi zdolnych dać sobię radę zupełnie samodzielnie jest niewielka. To nie Stany w XIX w. Oczywiście, redystrybucja tworzy biurokrację, która jest tylko obciążeniem ale to z nią trzeba walczyć a nie z samą ideą.
Maciek
Jakie naiwne myślenie. Jakbyś nie oddawał takiej części pensji na redystrybucje, miałbyś więcej na leczenie. Skoro przy płatnym leczeniu ludzi nie było by stać, to jakim cudem obecnie jakoś stać, mimo iż płacą więcej(koszty biurokracji). Koszty wszystkiego rosną, gdy umiera konkurencja.
Poza tym, nikt nie zabrania wykupywać sobie polis, przecież nikt nie chce tego zakazywać, po prostu nie powinno być obowiązkowe.
Wróćmy do państwowych sklepów, w końcu żywność jest znacznie ważniejsza niż edukacja czy leki.
Dobra, dyskusja na poziomie czemu nie można wyciągnąć pieniędzy z bankomatu jak się nie ma. Ja się już nie wtrącam.
Poza tym, nikt nie zabrania wykupywać sobie polis, przecież nikt nie chce tego zakazywać, po prostu nie powinno być obowiązkowe.
Wróćmy do państwowych sklepów, w końcu żywność jest znacznie ważniejsza niż edukacja czy leki.
Dobra, dyskusja na poziomie czemu nie można wyciągnąć pieniędzy z bankomatu jak się nie ma. Ja się już nie wtrącam.
- Barbarossa
- Mniejsze zło
- Posty: 5612
Naiwny to Ty jesteś.
Otóż po to są takie rzeczy jak publiczne szkoły, przepisy ingerujące w życie obywateli oraz generalnie mechanizm obowiązkowej pomocy "najlepszych dla najgorszych", bo dzięki temu zapobiega się powstaniu społeczeństwa w którym połowa to analfabeci mieszkający w śmierdzącym slumsie z dykty i czyhający z nożami na przedstawicieli tej drugiej połowy.
Generalnie nasze społeczeństwo funkcjonuje w oparciu o pewne reguły dopóki, dopóty dla większości ludzi jest to znośne. Kiedy warunki życia przestają być znośnie dla dużych grup społecznych, reguły przestają istnieć, co wpływa zazwyczaj negatywnie również na tych uprzywilejowanych. Tylko względny ogólny dobrobyt sprawia, że młodzi licealiści/studenci tacy jak Ty mogą czuć się "lepsi" zamiast służyć jako niewolnicy na polu kogoś, kto 20 lat swojego życia poświęcił nabyciu naprawdę użytecznych umiejętności, takich jak mordowanie i zastraszanie. I zanim mi tu zaczniesz prawić Korwinowe banialuki o skutecznej i taniej policji - Car miał bardzo skuteczną policję, Ludwik XVI również. Przy dużych ogniskach rozpaczy i niezadowolenia wystarczy jeden większy kryzys państwa (wojna, kataklizm itd.) a skuteczna policja daje w długą i nagle ci "najlepsi" stają oko w oko z tymi "najgorszymi".
Reasumując, wyobraź sobie, że szkoła jest systemem zamkniętym, a w zamian za oceny uczniowie dostają jedzenie, średni uczeń dostaje tyle, żeby przeżyć. Dobry uczeń dostaje tyle, ze może urządzać uczty. Zły uczeń dostaje pół kromki chleba dziennie. Jak sądzisz, co się stanie, jeśli dobrzy uczniowie nie będą pomagać najsłabszym?
Czy to jest dostatecznie proste?
A społeczeństwo postulowane przez Korwina mogłoby działać, gdyby dla wszystkich osób zarabiających poniżej pewnego minimum (a także wszelkich innych "nieudolnych") zorganizować od razu obozy koncentracyjne, a najlepiej fizycznie likwidować. W przeciwnym wypadku powstaną duże ogniska biedy i ignorancji, które na początku będą wrzodem na tyłku społeczeństwa, potem będą rosły, a na końcu stwierdzą, że nie ma co się słuchać tych miękkich debili we frakach i perukach.
Podsumowując - nie można mieć XIX-wiecznej ameryki bez Dzikiego Zachodu.
Hmmm, nietrafione i nadmiernie uproszczone analogie to faktycznie domena Korwinistów. Argumenty humanitarne (np. o dzieciach tych najgorszych) zapewne Cię nie przekonają, więc pozwolę sobie wyłożyć tę kwestię w sposób praktyczny:Tandor92 pisze: Czemu najlepsi mają pomagać(obowiązkowo ofc.) najgorszym. Może wprowadźmy system, gdzie najlepsi uczniowie obowiązkowo zostają kilka godzin po lekcjach i robią zadania domowe najgorszym. Zobaczymy jak nagle średnia spadnie.
Otóż po to są takie rzeczy jak publiczne szkoły, przepisy ingerujące w życie obywateli oraz generalnie mechanizm obowiązkowej pomocy "najlepszych dla najgorszych", bo dzięki temu zapobiega się powstaniu społeczeństwa w którym połowa to analfabeci mieszkający w śmierdzącym slumsie z dykty i czyhający z nożami na przedstawicieli tej drugiej połowy.
Generalnie nasze społeczeństwo funkcjonuje w oparciu o pewne reguły dopóki, dopóty dla większości ludzi jest to znośne. Kiedy warunki życia przestają być znośnie dla dużych grup społecznych, reguły przestają istnieć, co wpływa zazwyczaj negatywnie również na tych uprzywilejowanych. Tylko względny ogólny dobrobyt sprawia, że młodzi licealiści/studenci tacy jak Ty mogą czuć się "lepsi" zamiast służyć jako niewolnicy na polu kogoś, kto 20 lat swojego życia poświęcił nabyciu naprawdę użytecznych umiejętności, takich jak mordowanie i zastraszanie. I zanim mi tu zaczniesz prawić Korwinowe banialuki o skutecznej i taniej policji - Car miał bardzo skuteczną policję, Ludwik XVI również. Przy dużych ogniskach rozpaczy i niezadowolenia wystarczy jeden większy kryzys państwa (wojna, kataklizm itd.) a skuteczna policja daje w długą i nagle ci "najlepsi" stają oko w oko z tymi "najgorszymi".
Reasumując, wyobraź sobie, że szkoła jest systemem zamkniętym, a w zamian za oceny uczniowie dostają jedzenie, średni uczeń dostaje tyle, żeby przeżyć. Dobry uczeń dostaje tyle, ze może urządzać uczty. Zły uczeń dostaje pół kromki chleba dziennie. Jak sądzisz, co się stanie, jeśli dobrzy uczniowie nie będą pomagać najsłabszym?
Czy to jest dostatecznie proste?
A społeczeństwo postulowane przez Korwina mogłoby działać, gdyby dla wszystkich osób zarabiających poniżej pewnego minimum (a także wszelkich innych "nieudolnych") zorganizować od razu obozy koncentracyjne, a najlepiej fizycznie likwidować. W przeciwnym wypadku powstaną duże ogniska biedy i ignorancji, które na początku będą wrzodem na tyłku społeczeństwa, potem będą rosły, a na końcu stwierdzą, że nie ma co się słuchać tych miękkich debili we frakach i perukach.
Podsumowując - nie można mieć XIX-wiecznej ameryki bez Dzikiego Zachodu.
+1 Barbarossa. Z jednym zastrzeżeniem. Podział pomiędzy bogatych/biednych raczej nie przebiegał by pół na pół. Tylko 20 procent majętnych i 80 procent biedoty. A to i tak optymistyczne założenie.
Bene mori praestat, quam trpiter vvere
dodalbym jeszcze pewne wlasne spostrzezenie:
jezeli osoba A zarabia 1000zl, potem nagle zarabia 1500zl(bo np ma wybor "czy placic skladke zdrowotna czy odkladac kase na gorsze czasy") to nie postawilbym nawet 1 zlotowki ze bedzie mial co miesiac wieksza kase na koncie
jezeli osoba A zarabia 1000zl, potem nagle zarabia 1500zl(bo np ma wybor "czy placic skladke zdrowotna czy odkladac kase na gorsze czasy") to nie postawilbym nawet 1 zlotowki ze bedzie mial co miesiac wieksza kase na koncie
Stać byłoby niektórych. Tak jakoś Ci się o tym zapomniało, że możliwości ludzie mają drastycznie różne.Tandor92 pisze:Jakie naiwne myślenie. Jakbyś nie oddawał takiej części pensji na redystrybucje, miałbyś więcej na leczenie. Skoro przy płatnym leczeniu ludzi nie było by stać, to jakim cudem obecnie jakoś stać, mimo iż płacą więcej(koszty biurokracji).
Przecież piszę, że prywatne polisy zdrowotne byłyby za drogie - patrz Stany. Szansa na to, że kogoś trzeba będzie leczyć za setki tysięcy złotych jest za duża na tanie polisy. Zresztą, za redystrybucję płacić nie chcesz, a premię firmom ubezpieczeniowym z radością oddasz? Podpowiem Ci coś: rynek medyczny jest i będzie bardzo mało konkurencyjny. Leczyć się musisz i będziesz.Poza tym, nikt nie zabrania wykupywać sobie polis, przecież nikt nie chce tego zakazywać, po prostu nie powinno być obowiązkowe.
Fakt, sam olałeś większoś argumentów drugiej strony i lecisz z agitką...Wróćmy do państwowych sklepów, w końcu żywność jest znacznie ważniejsza niż edukacja czy leki.
Dobra, dyskusja na poziomie czemu nie można wyciągnąć pieniędzy z bankomatu jak się nie ma. Ja się już nie wtrącam.
Maciek
Nie wiem w jakim wieku jestes ale strzelam ze okolice ogolniaka, wspolczuje twoim kumplom z klasy jesli serio masz takie podejscie. W szkole nigdy nie mialem problemow z biologia, chemia i historia. Nigdy ale to nigdy nie stanowilo dla mnie problemu gdy ktos ze znajomych nie rozumial materialu z ktoregos z tych przedmiotow by mu pomoc. Jakos wiedzy mi od tego nie ubylo ani oceny mi nie spadly, wiec mega chybiony argument imoTandor92 pisze:Kolega wyżej już odpowiedział. Raz, jest to nieskuteczne, dwa nielogiczne. Czemu najlepsi mają pomagać(obowiązkowo ofc.) najgorszym. Może wprowadźmy system, gdzie najlepsi uczniowie obowiązkowo zostają kilka godzin pol ekcjach i robią zadania domowe najgorszym. Zobaczymy jak nagle średnia spadnie.
Polecam wizyte w pobliskiej aptece i sprawdzenie ceny lekow na jakies bardziej hardcorowe schorzenie. Zakladam ze nie masz nikogo z rodziny w sluzbie zdrowia, ze takie glupoty piszesz? Ceny terapii np zwiazanej z nowotworami sa dosc astronomiczne wiec pojedyncza przecietna osoba/rodzina tego nie ogarnie.Tandor92 pisze:Uważam, że każdy powinien płacić z czego korzysta.
Imo jednym z najwiekszych problemow publicznych ZOZów jest to, ze lekarze czesto i gesto odwalaja cala prywate na panstwowym sprzecie i preparatach. A jak ktos im to wytknie i kaze zwracac kase jak to bylo po czesci w szpitalu MSW w Bialymstoku to zazwyczaj zarzucaja mega focha i bulwersa: "jakim prawem?!" a nie to obowiazkowe ubezpieczenie zdrowotne.
Zeby kogos wyslac na leczenie musi spelniac kilka warunkow (nie jest to latwe) miedzy innymi narusza lad w otoczeniu. Ale oczywiscie lepiej zeby sasiad pijak rozwalil ci drzwi siekiera albo glowe zony niz dorzucic sie do jego leczeniaTandor92 pisze:Muszę pomagać w walce z alkoholizmem, ludziom, którzy się niego wpakowali na własne życzenie.
kudłaty pisze:Wiadomo alkohol jest dla ludzi, ale śliwowica jest dla frontu wschodniego
Tiaa... z czystej ciekawosci sprawdzilem sobie koszty diagnostyki i leczenia, ktore ostatnio przeszedlem - wlosy mi deba stanely, ze tak zazartuje. Znajac czestotliwosc wystepowania mojego problemu - jestem przekonany, nawet lepszy od przecietnego pakiet nie zawieralby leczenia tego, a najdrozszego, z takim, bym pewnie nie wykupil.
Troche mi to wyprostowalo poglad na calkowicie prywatna sluzbe zdrowia. Tym bardziej, ze problemem polskiej nie jest brak kasy, tylko fatalne zarzadzanie.
Troche mi to wyprostowalo poglad na calkowicie prywatna sluzbe zdrowia. Tym bardziej, ze problemem polskiej nie jest brak kasy, tylko fatalne zarzadzanie.
A mi stanęły włosy dęba jak się przekonałem, że co miesiąc wydaję po kilkaset zł na składkę zdrowotną. To więcej niż na jedzenie! Ja natomiast nie choruję i czuję się poszkodowany...
Natomiast gdy coś dolega to przez kolejki do specjalistów moi najbliżsi i tak płacą za wizyty u prywaciarza...
Natomiast gdy coś dolega to przez kolejki do specjalistów moi najbliżsi i tak płacą za wizyty u prywaciarza...
Byłoby afrontem nie napić się z Frontem!
- Barbarossa
- Mniejsze zło
- Posty: 5612
W g. statystyk 80% swoich wpłaconych na ochronę zdrowia składek wykorzystasz w ciągu ostatnich trzech lat swego życia bodaj. Cytuję z pamięci.
Natomiast oczywiście, zgadzam się, ja też jestem niemożebnie wk%^& jak odbieram świstek co miesiąc z kadr i czytam, ile mi podprowadzono, a następnie próbuję się gdziekolwiek zapisać na leczenie państwowe. Obecny system jest po prostu niewydolny i odziedziczony po komunizmie, zmienia się zbyt powoli. Co nie znaczy, że jedyną alternatywą jest prywatyzacja służby zdrowia na wzór hamerykański, gdzie per capita wydawało się najwięcej na świecie na zdrowie a dostęp do tego rodzaju usług miało 2/3 populacji (przed reformą Obamy).
Natomiast oczywiście, zgadzam się, ja też jestem niemożebnie wk%^& jak odbieram świstek co miesiąc z kadr i czytam, ile mi podprowadzono, a następnie próbuję się gdziekolwiek zapisać na leczenie państwowe. Obecny system jest po prostu niewydolny i odziedziczony po komunizmie, zmienia się zbyt powoli. Co nie znaczy, że jedyną alternatywą jest prywatyzacja służby zdrowia na wzór hamerykański, gdzie per capita wydawało się najwięcej na świecie na zdrowie a dostęp do tego rodzaju usług miało 2/3 populacji (przed reformą Obamy).
I właśnie o to chodzi, podstawowe leczenie płatne a tylko choroby przewlekłe czy nagłe wypadki leczone z pieniędzy ze składki. W ten sposób można składkę zmniejszyć, nie chorujemy przecież co dzień czy co tydzień więc zaoszczędzimy pieniądze, a jednocześnie w razie groźnej choroby jesteśmy zabezpieczeni.
BTW. Czekam już na komentarz Hofmana : http://www.youtube.com/watch?v=83Waurrr ... r_embedded
BTW. Czekam już na komentarz Hofmana : http://www.youtube.com/watch?v=83Waurrr ... r_embedded
bez ubezpieczalni ti nie da sie rady.Vallarr pisze:Tiaa... z czystej ciekawosci sprawdzilem sobie koszty diagnostyki i leczenia, ktore ostatnio przeszedlem - wlosy mi deba stanely, ze tak zazartuje. Znajac czestotliwosc wystepowania mojego problemu - jestem przekonany, nawet lepszy od przecietnego pakiet nie zawieralby leczenia tego, a najdrozszego, z takim, bym pewnie nie wykupil.
Troche mi to wyprostowalo poglad na calkowicie prywatna sluzbe zdrowia. Tym bardziej, ze problemem polskiej nie jest brak kasy, tylko fatalne zarzadzanie.
z drugiej stroony-mozna wziasc kredyt na samochod,norma...ale pomysl wziecia kredytu na leczenie-abstrakt.
ale jak zalmiesz sobie noge to dostajesz za darmoche min 2 porady specjalisty, gips, staff diagnostyczny.no i kiedys nie bedziesz placil za leczenie np zawalu,cor przewleklej czy innego syfu ktory spotyka statystycznego rodaka.Karli pisze:A mi stanęły włosy dęba jak się przekonałem, że co miesiąc wydaję po kilkaset zł na składkę zdrowotną. To więcej niż na jedzenie! Ja natomiast nie choruję i czuję się poszkodowany...
Natomiast gdy coś dolega to przez kolejki do specjalistów moi najbliżsi i tak płacą za wizyty u prywaciarza...
no i min.12zl miesiecznie na sluzbe zdrowia zuzywasz,nawet nie chorujac.
inna kwestia to kolejki; generuja je:
1)NFZ-ograniczajac srodki
2)pacjenci-wymuszajac skierowania
3)specjalisci-bo kolejki napedzaja im prywatne praktyki.
co ciekawe-wiele z bolaczek daloby sie rozwiazac prostymi metodami. zaczynajac od zarzadzania konczac na EBM. ale tych rozwiazan nikt nie chce sie podjac-bo to by bylo nawet bardziej drazliwe od systemu emerytalnego (bo ten wychodzi w czasie, leczenie jest od razu)
Ingen: a to akurat byłby dobry pomysł Ludzie też zastanowiliby się bardziej czy warto iść po raz 10 w tym roku do lekarza...
A czemu kredyt na leczenie to byłaby taka abstrakcja? Wg mnie normalna sprawa.
A czemu kredyt na leczenie to byłaby taka abstrakcja? Wg mnie normalna sprawa.
Byłoby afrontem nie napić się z Frontem!
Tak. Teraz lekarze też nie leczą wszystkich i na wszystko w pewnym wieku ;p Babuszka 90 letnia też usłyszy w szpitalu, że długa i kosztowna operacja "się już nie opłaca". W takich sytuacjach zresztą pomaga rodzina.
Byłoby afrontem nie napić się z Frontem!
to juz zalezy.Karli pisze:Tak. Teraz lekarze też nie leczą wszystkich i na wszystko w pewnym wieku ;p Babuszka 90 letnia też usłyszy w szpitalu, że długa i kosztowna operacja "się już nie opłaca". W takich sytuacjach zresztą pomaga rodzina.
wg.mnie niektore operacje nie powinny byc wykonywane.
przyklad->stenty kardiologicznie w USA sa wykonywane dla osob w wieku produkcyjnym (starsi musza wspolfinansowac); to stosunkowo droga metoda. wg ich rachunkow osoba to dostaje i niedlugo potem wraca do kieratu. u nas-ma sie to z prawie z automatu....a potem najczesciej mozna pokusic sie o rente.
ale my bogaty kraj, nie bankrutujemy jak hamerykanie.
z mojej strony bylo to duze uproszczenie. u mechanika wydac 200zl to pikus. wydanie tego na wlasne zdrowie czesto jest juz bee. w koncu place skladke wiec mi sie nalezy. cale szczescie sie to powoli zmieniaIngen175 pisze:Taaa, ale zdolność kredytowa (zwłaszcza kiedy spłacamy już kredyt na mieszkanie/dom, kredyt na samochód) może być ograniczona. Np. osobom w pewnym wieku nie udziela się już kredytów, to co ? Mamy ich zostawić ?
-
- Oszukista
- Posty: 837
ech, zeszliście z takiego fajnego tematu jak in vitro. Szkoda
Jeśli idzie o służbę zdrowia, to najlogiczniejsze wydaje się (czy ja się właśnie zgadzam z Barbarossą?) rozwinięcie obecnie funkcjonującego systemu. Nie wnikam w wysokość składki, natomiast jej dystrybucja powinna zostać zasadniczo zmodyfikowana na jedną z 2 wersji:
a) robimy coś w stylu medycznych OFE: towarzystwa ubezpieczeniowe mają prawo stworzyć własne firmy-córki, zastępujące obecny NFZ. I one zajmują się redystrybucją środków na leczenie. Państwowy nadzór nad służbą zdrowia sprowadzałby się do kontroli, czy ubezpieczyciele nie unikają płacenia za opiekę zdrowotną pacjentów. W drugą stronę - wyłudzenia lekarzy - raczej to nie zadziała, prywaciarz dopilnuje, żeby nikt od niego pieniędzy nie wyłudzał
b) obecne - centralne, całoroczne planowanie ilości chorych zmieniamy na kontrakty z prywatnymi i (póki są) publicznymi ośrodkami medycznymi. NFZ zajmuje się wyłącznie kontrolowaniem, czy w tych ośrodkach nie dochodzi do nadużyć.
Oprócz tego należy doprowadzić do paru drobnych zmian:
-zakaz przyjmowania do ośrodków zdrowia osób nieubezpieczonych (przy kompleksowej reformie rzecz się załatwi sama: nikt nie przyjmie osoby za którą ubezpieczyciel/nfz nie zapłaci
A rzecz jest o tyle poważna, że regularnie zdarza się na jednym znanym mi oddziale psychiatrycznym, że po weekendzie 1/4 pacjentów to alkocholicy, którzy nie zapłacą policji za izbe wytrzezwien, więc policja zwozi ich do szpitala, twierdzac 'ze cos z nimi nie tak'. Następnie taki delikwent oprócz detoxu dostaje komplet wszelkich możliwych i niemożliwych badań, których całkowita wartość wacha się od kilkuset do kilku tysięcy złotych. Najczęściej są to wspominane tu obrazowo doły społeczne, bez ubezpieczenia, ale za ich wakacje i tak płacimy my. Znaczy społeczeństwo
Obserwując (na szczęście z zewnątrz) jeden szpital psychiatryczny, jestem zadeklarowanym zwolennikiem maksymalnej prywatyzacji służby zdrowia, przy zachowaniu kontroli państwa nad wysokością obowiązkowej składki zdrowotnej i jakością leczenia.
Jeśli idzie o służbę zdrowia, to najlogiczniejsze wydaje się (czy ja się właśnie zgadzam z Barbarossą?) rozwinięcie obecnie funkcjonującego systemu. Nie wnikam w wysokość składki, natomiast jej dystrybucja powinna zostać zasadniczo zmodyfikowana na jedną z 2 wersji:
a) robimy coś w stylu medycznych OFE: towarzystwa ubezpieczeniowe mają prawo stworzyć własne firmy-córki, zastępujące obecny NFZ. I one zajmują się redystrybucją środków na leczenie. Państwowy nadzór nad służbą zdrowia sprowadzałby się do kontroli, czy ubezpieczyciele nie unikają płacenia za opiekę zdrowotną pacjentów. W drugą stronę - wyłudzenia lekarzy - raczej to nie zadziała, prywaciarz dopilnuje, żeby nikt od niego pieniędzy nie wyłudzał
b) obecne - centralne, całoroczne planowanie ilości chorych zmieniamy na kontrakty z prywatnymi i (póki są) publicznymi ośrodkami medycznymi. NFZ zajmuje się wyłącznie kontrolowaniem, czy w tych ośrodkach nie dochodzi do nadużyć.
Oprócz tego należy doprowadzić do paru drobnych zmian:
-zakaz przyjmowania do ośrodków zdrowia osób nieubezpieczonych (przy kompleksowej reformie rzecz się załatwi sama: nikt nie przyjmie osoby za którą ubezpieczyciel/nfz nie zapłaci
A rzecz jest o tyle poważna, że regularnie zdarza się na jednym znanym mi oddziale psychiatrycznym, że po weekendzie 1/4 pacjentów to alkocholicy, którzy nie zapłacą policji za izbe wytrzezwien, więc policja zwozi ich do szpitala, twierdzac 'ze cos z nimi nie tak'. Następnie taki delikwent oprócz detoxu dostaje komplet wszelkich możliwych i niemożliwych badań, których całkowita wartość wacha się od kilkuset do kilku tysięcy złotych. Najczęściej są to wspominane tu obrazowo doły społeczne, bez ubezpieczenia, ale za ich wakacje i tak płacimy my. Znaczy społeczeństwo
Obserwując (na szczęście z zewnątrz) jeden szpital psychiatryczny, jestem zadeklarowanym zwolennikiem maksymalnej prywatyzacji służby zdrowia, przy zachowaniu kontroli państwa nad wysokością obowiązkowej składki zdrowotnej i jakością leczenia.
- Barbarossa
- Mniejsze zło
- Posty: 5612
Tia, coś w tym stylu. Problemem kontraktów z NFZ (co już widzimy) jest to, że szpital zarabia na zbędnych "dochodowych" zabiegach i nie kwapi się do realizacji niezbędnych - niedochodowych zabiegów.
Moim zdaniem za wizyty u lekarzy powinna być częściowa odpłatność po prostu (10%), do pewnej maksymalnej sumy miesięcznej (200 zł?). To pomoże przynajmniej trochę wyeliminować zbędne zabiegi, babcie przychodzące do lekarza dla towarzystwa i hipochondryków co miesiąc czyhających na tomografię.
Po drugie, istotnie warto coś zrobić z menelstwem leczonym w szpitalach. Może przymusowy odwyk dla osób, które nieubezpieczone trafią do szpitala pod wpływem alkoholu, nie są w stanie zapłacić za zabieg oraz są alkoholikami.
Moim zdaniem za wizyty u lekarzy powinna być częściowa odpłatność po prostu (10%), do pewnej maksymalnej sumy miesięcznej (200 zł?). To pomoże przynajmniej trochę wyeliminować zbędne zabiegi, babcie przychodzące do lekarza dla towarzystwa i hipochondryków co miesiąc czyhających na tomografię.
Po drugie, istotnie warto coś zrobić z menelstwem leczonym w szpitalach. Może przymusowy odwyk dla osób, które nieubezpieczone trafią do szpitala pod wpływem alkoholu, nie są w stanie zapłacić za zabieg oraz są alkoholikami.
@Barbarossa
to badzmy konsekwentni- wystawiajmy rachunki tez palaczom (w koncu na kazdej paczce pisze ostrzezenie), kierowcom (przy spowodowaniu wypadku z ich winy) itd.
menele najczesciej maja wystawiany rachunek....ale co z tego?menel nie ma dochodu wiec to rachunek widmo. ale jak sie go uda pare dni przetrzymac to obejmuje go opieka spoleczna i rachunek uisci NFZ.
imo rozwiazaniem sa prywatne ubezpieczalnie. kogo stac placi realna skladke,ma terminy do specjalistow w rozsadnym czasie; no i niweluje sie 90% "szarej strefy"
to badzmy konsekwentni- wystawiajmy rachunki tez palaczom (w koncu na kazdej paczce pisze ostrzezenie), kierowcom (przy spowodowaniu wypadku z ich winy) itd.
menele najczesciej maja wystawiany rachunek....ale co z tego?menel nie ma dochodu wiec to rachunek widmo. ale jak sie go uda pare dni przetrzymac to obejmuje go opieka spoleczna i rachunek uisci NFZ.
imo rozwiazaniem sa prywatne ubezpieczalnie. kogo stac placi realna skladke,ma terminy do specjalistow w rozsadnym czasie; no i niweluje sie 90% "szarej strefy"