Arena Śmierci nr 33 - W Czeluściach Pod-Świata

Wszystko to, co nie pasuje nigdzie indziej.

Moderatorzy: Fluffy, JarekK

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Byqu
Masakrator
Posty: 2724
Lokalizacja: Szczecin

Re: Arena Śmierci nr 33 - W Czeluściach Pod-Świata

Post autor: Byqu »

[Dostał w ryj- usiadł i zamówił wino. LIKE A BOSS :D
Matis pisz PM do odpowiedniego gracza i negocjuj.]
Ostatnio zmieniony 27 lut 2013, o 19:40 przez Byqu, łącznie zmieniany 1 raz.
WELCOME TO ESTALIA GENTLEMEN

Awatar użytkownika
Rogal700
Chuck Norris
Posty: 429
Lokalizacja: Bieruń

Post autor: Rogal700 »

[cios kuflem starczy nie widzę sensu w jeszcze większym spamowaniu :)]
WoCH W.19/R.9/P.7
Razem:35

Awatar użytkownika
Chomikozo
Chuck Norris
Posty: 598

Post autor: Chomikozo »

- Masz zamiar się dołączyć ? -Harren spojrzał na Edlina, oglądającego bójkę z założonymi rękami.
Mimo nieludzkiego burdelu panującego w tawernie, stojący w kącie stolik, przy którym siedzieli, pozostał względnie nienaruszony. A z racji swego strategicznego położenia, był świetnym i łatwym w obronie punktem obserwacyjnym.
- Nie zwykłem prać się po pyskach w karczemnych burdach - Odpowiedział najemnik z godnością - No, chyba że nie pozostawią mi wyboru. A właśnie, lepiej nie ryzykować.
Mówiąc to, sięgnął po pochwę z mieczem i dobył ostrza. Potem ostentacyjnie położył broń na stole, trzymając dłoń na rękojeści.
- Jeśli któryś spróbuje czegoś głupiego, po prostu go potnę. Niezbyt groźnie, ale bardzo, powiedzmy... efektownie.
Harren z niepokojem obserwował rosnące zamieszanie.
- Może po prostu wyjdźmy ? - Zaproponował.
- Jak ostatnim razem, kiedy uciekaliśmy przed całkiem niegroźnym pożarem ? Nie, bo jeszcze wezmą nas za tchórzy. Mam wszytko pod kontrolą. Ktoś się zbliży, dostanie mieczem. Kropka.
Harren westchnął i sięgnął po piwo. Edlin i ta jego chędożona pewność siebie.

@Matis - Nie :)
Prawdziwy krasnolud gardzi słonecznikiem.

Awatar użytkownika
Kordelas
Masakrator
Posty: 2255
Lokalizacja: Kielce

Post autor: Kordelas »

"HERETYCY!!!" Wydzierał się Magnus rzucając się na gromadke 50? zombie. Zaczął je błyskawicznie wyżynać nie zważając na innych uczestników burdy. Jedną ręką kosił nieumarłych rapierem ,ale w drugiej ręce co chwilę dzierżyła inną broń - raz krzesło ,raz butelkę spirytusu ,raz pochodnię zrobioną z nogi od stołu ,pózniej bił nawet ręką któregoś z zombie... wielu umarłych i ich części "latało" po karczmie ,wszędzie walały się zwłoki i rozczłonkowane trupy.
Nieważne gdzie patrzy inkwizytor... i tak widzi wszystko!

Awatar użytkownika
Byqu
Masakrator
Posty: 2724
Lokalizacja: Szczecin

Post autor: Byqu »

Widząc, że elf stracił animusz do walki, jak tylko napotkał opór, Kharlot uchylił lekko hełm, splunął pod nogi księcia i rzucił "Do zobaczenia na arenie", po czym ruszył na Magnusa nie chcąc tracić nic z rozróby. Po drodze, ku małemu zaskoczeniu wpadł mu pod nogi nie kto inny, a Killian. Uchylając się przed ciosami przeciwnika, pokurcz nie zauważył pancernej dłoni, która chwyciła go za kark. Kharlot uniósł go jedną ręką nad ziemię, zakręcił porządnie, po czym pięknym rzutem posłał za bar. Już niedługo potem nad drzwiami zawisł szyld "Pod latającym hobbitem".
Ostatnio zmieniony 27 lut 2013, o 20:08 przez Byqu, łącznie zmieniany 2 razy.
WELCOME TO ESTALIA GENTLEMEN

Awatar użytkownika
Morti
Mudżahedin
Posty: 345
Lokalizacja: Wrocław

Post autor: Morti »

Zadowolony Xyz usiadł nieopodal Harrena i Edlina ,stwierdziwszy ,że sytuacja jest opanowana i niziołek prędzej czy później w tej burdzie w ryj dostanie. Cała karczma wyglądała teraz już teraz na solidnie zdewastowaną ,a bitka dopiero się rozpoczynała, mimo to skaweni zaskakująco szybko obsługiwali klientów ,którzy ogladali całe zdarzenie lub też nawet brali w nim udział. Samego Xyza rozbawiło zachowanie ,niektórych tutaj zgromadzonych ,więc wybuchnął czymś co przypominało śmiech. Wampira coś rozbawiło po raz pierwszy od wielu setek lat ,więc wyszedł z wprawy. Niewiedział też dlaczego tak nagle wybuchnął śmiechem, postanowil to później zbadać.

Awatar użytkownika
Kordelas
Masakrator
Posty: 2255
Lokalizacja: Kielce

Post autor: Kordelas »

Magnus widząc biegnącego Khornitę schował rapier myśląc "Schowam ,bo jeszcze mnie zdyskwalifikują..." , próbował złapać i szybkim chwytem przewrucić Kharlota ,ale niestety nie miał na tyle sił ,by przewrócić opancerzonego wojownika. Poskutkowało to poteżnym ciosem w kość piszczelową ,Inkwizytor klęknął z powodu potwornego bólu mówiąc 'Sigmarze ,daj mi sił!" po tych słowach Kharlot zaczął śmiać się "Sigmarek ci nie pomoże ,buahaha juz po tobie" ,Magnus przeczuwając reakcję przeciwnika wykorzystał jego nieuwagę i z całej siły cisnął w niego pobliskiego zombie. Khornita padł na ziemię przygnieciony wyjątkowo utytym niewolnikiem. Gdy Łowca próbował rozkwasić twarz leżącemu to ten złapał go za nogę i przewrócił. Nikt z nich nie mógł wstać ,bo co chwilę rzucali sie na siebie przewracając jedne drugiego. Po chwili oboje stwierdzili zakończyć bijatykę ,gdy zobaczyli ,że zombie zostały wybite ,a oprócz nich inni zawodnicy albo uciekli albo siedzą i beztroska piją wino regenerując poobijane ciało.

[Mam nadzieję ,że nie przeszkadza ci użycie postaci :wink: również mi dołożyłeś :D]
Nieważne gdzie patrzy inkwizytor... i tak widzi wszystko!

Awatar użytkownika
Giacomo
"Nie jestem powergamerem"
Posty: 104

Post autor: Giacomo »

Po walce wrócili do kwatery. Sethepem wstrząsneła śmierć wampira. Nie dlatego że krwiopijcą był mu szczególnie drogi, ale przypomniał Liczowi o jego prawdziwym celu przybycia. W ciągu całego zamieszania związanego z podróżą i zakwaterowaniem hierofanta zapomniał o swojej misji, teraz należało jednak ustalić plan działania. Po pierwsze zwiększyć swoje siły, wskrzeszając to co zostało z karawany. Po drugie rozeznać się wśród przeciwników i sytuacji. Na monolicie widział, że jest tu jeszcze dwójka wampirów. Może oni są szpiegami Nekromanty.. Po trzecie zorganizować jakąś siatkę wywiadowczą. Od razu zajął się pierwszym punktem. W czasie gdy oglądali walkę na arenia, szkieletowi słudzy zebrali kości kilkunastu wojowników i sporo pozostałości z Uszabti. Może Anthakowi uda się coś z tym zrobić. Używając zwoju mocy (miał ich kilka w zapasie) Szybko wskrzesił czterech gwardzistów, aby przystąpić do drugiego celu. Przeciwnicy powinni zanć potęgę. Poza tym niebezpiecznie było przebywać w tym mieście bez ochrony. Nehekhary, więc nie mógł pokazać się sam. Założywszy swe najbogatsze szaty, razem z Ephatem i eskortą udali się do karczmy. Szpiegami zajmie się po powrocie.

Nagle poczuł potężne skupisko mrocznej magii Dhar. Przed karczmą stało kilkudziesięciu nieumarłych. Sługi zdrajcy, wynaturzenie. W pobliżu musi być tez Nekrarch. Skinął głową w kierunku dowódcy gwardii. Gdy herold i jego wojownicy rozpoczęli zażartą, aczkolwiek cichą walkę z zombie, Sethep wkroczył do Karczmy gdy nagle niziołek podciął go w biegu i hierofanta wyłożył się jak długi, wywracając na siebie tacę z trunkami.
Rozległ się oschły rechot, który miał przypomoinać śmiech. Sethep powstał niczym mokry i przepełniony gniewem. Przedstawiciela Nehekhary można się bać, zabluźnić przekląć, ale nigdy NIGDY z niego śmiać. Dostrzegł istotę, która patrzyła na niego z drwiną. Wampir, pomiot Tego, Który zrujnował ojczyznę Sethepa. Niez astanawiając się wiele Sethep wymierzył w stronę śmiejącego się jeszcze krwopijcy kostur i przyzwał całą potęgę pustyni i wszystkich dusz w niej zaklętych. Czar był prosty, ale wzmocniony niewymówionym gdniewem i chęcią zemsty. Potężna fala mocy wypchnęła Xyza zza stołu, przerzuciła przez całą salę i wgniotła dosłownie w ścianę, razem z tkwiącym pod nim Edlinem. Najemnik zaklął paskudnie. Cała sala na sekundę zamarła. Po czym na nowo, ze zdwojoną siłą rozpoczęła się wzajemna eksterminacja.

Awatar użytkownika
Byqu
Masakrator
Posty: 2724
Lokalizacja: Szczecin

Post autor: Byqu »

Ha! Wiedziałem, że ten łowca da mi dobrą walkę- pomyślał Kharlot. - Dobra, zabawa skończona, pora odszukać Bjarnową kompanię i się napić.
Ciemny trunek miło zbliżał gardło i gasił pragnienie. Nie dane jednak było cieszyć się nim długo. Do karczmy wpakował wściekły licz i rozpoczął magiczny pojedynek z Xyzem.
Jeden z magicznych pocisków roztrzaskał ścianę. Z sufitu sypnął się tynk.
-Nosz kur..., nie dadzą w spokoju wypić. Czekajcie panienki, wypije jeszcze jedno i już do was wracam!
Ostatnio zmieniony 27 lut 2013, o 20:34 przez Byqu, łącznie zmieniany 1 raz.
WELCOME TO ESTALIA GENTLEMEN

Awatar użytkownika
Giacomo
"Nie jestem powergamerem"
Posty: 104

Post autor: Giacomo »

[to już się skończyło? Po co przerywać w najlepszym momencie? Na innych arenach bitki trwały po pół dnia a nie pół godziny, tak aby każdy miał szansę się wypowiedzieć. [-X ]
[Morti, liczę na ciebie]

Awatar użytkownika
Byqu
Masakrator
Posty: 2724
Lokalizacja: Szczecin

Post autor: Byqu »

[Nie,nie, nie.To tylko Kharlot robi przerwę na piwo. Bawcię się dalej kochani!]
WELCOME TO ESTALIA GENTLEMEN

Awatar użytkownika
Morti
Mudżahedin
Posty: 345
Lokalizacja: Wrocław

Post autor: Morti »

Wampir przeleciał ze świstem przez salę. Po chwili lotu poczuł wstrząs ,który normalnego śmiertelnika mógłby zabić ,ale nie wampira. Xyz osunął się na posadzkę po czym siłą skumulowanej wszędzie mrocznej magii wyleczył się z ran. Wybite stawy z trzaskiem powracały na swoje miejsce ,a skręcony kark z nieprzyjemnym chrupnięciem powrócił do stanu pierwotnego. Nadal rechocząc Xyz pochwycił mocno swój kostur, wielki kryształ zamigotał i zaczął wysysać głównie ze skawenów energie życiową ,aby po chwili wystrzelić stworzony tak pocisk wprost w przeklętą mumie. Wampir chybił , pocisk uderzył w ściane po rozsadzając ją. Siła wybuchu odrzuciła blisko niej stojące istoty.

Awatar użytkownika
Mistrz Miecza Hoetha
Falubaz
Posty: 1011

Post autor: Mistrz Miecza Hoetha »

Caldris spojrzał na ślinę wojownika chaosu musującą mu tuż przed nogami. Caladris był zły. Zły na siebie. Denerwowało go to, że dał ponieść się tak prymitywnemu odczuciu jakim jest nienawiść. Oprócz tego czuł się silnie upokorzony. Spojrzał na wojownika chaosu. Trudno pomyślał co się odwlecze to nie uciecze zabiję go na arenie. Dopił wino i pomógł wykańczać zombi inkwizytorom. Po skończonej robocie zobaczył jak niziołek przelatuje mu nad głową, cisnął nim Kharlot. Caladris spojrzał na niego z pogardą. Nie był jednak głupcem, wiedział, że tutaj bez zbroi i tarczy, niema przeciwko rosłemu mężowi żadnych szans. Pomógł wstać Killanowi po czym udał się zamówić drugie wino. Usiadł w koncie sącząc je delikatnie przez zaciśnięte wargi. W tej samej chwili poczuł potężny cios w tył głowy, który zadał mu kuflem jeden z kompanów Kharlota. Caladrisa ogarnęła wściekłość, był jednak bezsilny. Przesiadł się jak najdalej od pijanej kompani przybyszów z północy, po czym zamówił jeszcze jedno wino. Wyciągnął z sakwy kawałek pergaminu i zaczął pisać list.
Ostatnio zmieniony 27 lut 2013, o 21:30 przez Mistrz Miecza Hoetha, łącznie zmieniany 3 razy.
Moja Galeria: http://forum.wfb-pol.org/viewtopic.php? ... 9#p1076079
"Ludzie uwierzą w każdą prawdę, jeśli tylko podasz ją w cudzysłowiu i podpiszesz nazwiskiem kogoś znanego".
Naviedzony

Awatar użytkownika
Kordelas
Masakrator
Posty: 2255
Lokalizacja: Kielce

Post autor: Kordelas »

Magnus oczyścił płaszcz ,założył kapelusz ,wyjął chustkę z rękawa i zakasłał w nią "Za stary już jestem na te rozrywki". Usiadł przy nieprzewróconym stole nie zwracając uwagi na inne bójki. Zamówił drogocenny koniak bez trudów zdobyty przez Skavenów ,po czym siadł zapalając fajkę. Gdy do karczmy wszedł Sethep łowca bardzo się nim zainteresował ,błyskawicznie wyjął swój notes ,notując informacje o nieumarłym. "Trzeba zdobyć informacje o tym stworze... chmmm... dziwne ,że podczas walki wręcz zachowuje oznaki człowieczeństwa... nie...takie pomioty nie mają człowieczeństwa..." Gdy stwierdził ,że wie już wystarczająco dużo ,schował notes i dopił koniak. Chciał jeszcze pooglądać parę walk. Zajął sie czyszczeniem rapieru z przypalającej się krwi zombie. Na szczęście bez trudów schodziła z posrebrzanego i poświęconego ostrza. Dokładnie wypolerował klingę oraz zdobioną rękojeść. Następnie wyjął swój pistolet ofiarowany mu przez Inżynierów z Nuln i zaczął skrupulatnie go czyścić ,zadbał o czystość każdego zdobienia broni. Dokładnie sprawdził proch oraz przeliczył srebrne i ołowiane kule na których widniały małe symbole Sigmara. Zdenerowało go użycie magii przez nieumarłych.
Nieważne gdzie patrzy inkwizytor... i tak widzi wszystko!

Awatar użytkownika
Chomikozo
Chuck Norris
Posty: 598

Post autor: Chomikozo »

Edlin wygrzebał się spod resztek stołu i kawałków ściany, klnąc na czym świat stoi. Tak to jest, gdy starał się nie mieszać w cudze sprawy. Jednak nie można siedzieć okrakiem na płocie i bezczynnie się przyglądać.
- Noż kurwa mać... - Ryknął, rozeźlony nie na żarty - Który to taki magik ?
Rozejrzał się po tawernie, szukając kogoś, kogo mógłby dla przykładu okaleczyć. I zaiste, odnalazł. Tyle, że sprawca magicznego ataku był wysuszonym, odzianym w złoto szkieletem, więc reprymenda nie przyniosłaby oczekiwanego skutku. Mimo tego, najemnik chwycił miecz oburącz i przyjął szermierczą postawę. Ewidentnie szykował się do ataku.
- Edlin... Nie... - Wysapał Harren, wyczołgując się spod góry połamanego drewna - Zdyskwalifikują cię...
Ale najemnik już nie słuchał, tylko pędził z uniesionym mieczem prosto na licza. Ten zauważywszy nowego przeciwnika, wykonał skomplikowany ruch kosturem. Potężna fala mocy wyrwała Edlinowi miecz z ręki, ale on sam zdołał utrzymać się na nogach. Ostrze najemnika, wirując w powietrzu, wbiło się po chwili w drewnianą belkę, kilka cali od głowy Harrena wstającego z podłogi.
- Łap mój miecz ! - Edlin krzyknął do niego w biegu.
Harren wyrwał broń ze ściany i zabierając wszystkie inne rzeczy kompana, zaczął się wymykać w kierunku wyjścia. Najemnik tymczasem zdołał dopaść Sethepa i zamalował go w nieumarłą mordę lewym sierpowym. Cios był techniczny i przemyślany, jak na zawodowca przystało, jednakże Edlin nie przewidział jednej rzeczy. Sethep był szkieletem, więc ważył dużo mniej od normalnego przeciwnika, nawet pomimo ciężkich, złoconych szat. W rezultacie więc Edlin, zamiast spożytkować całą energię szarży i zatrzymać się na nieumarłym, staranował licza i poleciał dalej, wypadając przez wyrwane drzwi karczmy na zewnątrz. Tam czekała go niemiła niespodzianka w postaci kilku innych, uzbrojonych szkieletów. Sądząc po ozdobach na pancerzach, byli kompanami Sethepa i raczej nie pasowało im, że ktoś zaatakował ich pana. Rzucili się na niego z zakrzywionymi mieczami, a bezbronnym najemnik mógł tylko odskoczyć do tyłu. Na szczęście w tym samym czasie przez wybite okno wyskoczył Harren. Zaklął, widząc niewielkie rozcięcie na swym bajecznie drogim kubraku, ale zaraz potem zamilkł, widząc zaistniała sytuację.
- Cholera, mówiłem żebyś się nie mieszał... ŁAP - Krzyknął i rzucił mu jego miecz.
Edlin z złapał za rękojeść swej zaufanej broni w samą porę, by sparować cios pierwszego nieumarłego. Zaraz potem odskoczył w bok i schyliwszy się przed kolejnym ciosem, ciął szkielet po nogach. Kość udowa pękła pod wpływem uderzenia, a przeciwnik runął na ziemię. Jednakże następny, nie tracą czasu, zaatakował zamaszystym cięciem z prawej. Edlin sparował cios po ukosie, ostrzem do dołu. Kiedy szabla przeciwnika zjechała po jego klindze, najemnik błyskawicznie podbił miecz na wysokość ramion i krótkim cięciem pozbawił kościotrupa głowy. Niestety, zostało jeszcze dwóch, a za nimi jeszcze kilkunastu zombich przyzwanych przez Xyz. Edlin nie mógł pokonać ich wszystkich.
- Dobra, powalczyłeś sobie trochę, ale teraz musimy spierdalać ! - Wrzasnął Harren za jego plecami. Najemnik niestety musiał się z nim zgodzić. Uderzył kolejny szkielet płazem miecza na do widzenia, i pognał za swoim towarzyszem w mrok skaveńskich podziemi. Na dziś miał dość wrażeń.
Prawdziwy krasnolud gardzi słonecznikiem.

Awatar użytkownika
Matis
Szef Wszystkich Szefów
Posty: 3749
Lokalizacja: Puławy/Wrocław

Post autor: Matis »

Gdy Kilian był już na nogach, stwierdził, ze pora zrobić przerwę. Przy barze krzyknął:

- Dawać mi tu KAPITANA MORGANA!!!

Barman po chwili wyciągnął całą butle ( 0.7) trunku i podał ją niziołkowi.
Ten bez namysłu pociągnął z niej kilka porządnych łyków i odstawił ją na bok.

Znowu nie wiadomo skąd zaczęła grać muzyka http://www.youtube.com/watch?v=jJJ4s-bFnjE

- No panny, NADCHODZĘ!!!
Niziołek zobaczył,że do Pijatyki dołączył jeszcze kolejny umarlak i właśnie pojedynkuje się z vampierzem.
Postanowił najpierw zająć się Xyz. Gdy tamten szedł w stronę Licza, Kilian zrobił wślizg i podciął go.Niestety podłoga od posoki i rozlanego trunku była zbyt śliska i niziołek nie nie trafił w niego i wyleciał na zewnątrz.

-no kurwa, tego nie przewidziałem...
Ostatnio zmieniony 27 lut 2013, o 21:54 przez Matis, łącznie zmieniany 1 raz.
M&M Factory - Up. 14.01.2017 Ostatnia trójka pegazów

Awatar użytkownika
Mistrz Miecza Hoetha
Falubaz
Posty: 1011

Post autor: Mistrz Miecza Hoetha »

Caladris postawił właśnie ostatnią elfia runę. Z zaciekawieniem oglądał własne nieskazitelne dzieło. Choć wszystkie elfy pięknie pisały to on należał do ścisłej czołówki. Z sakwy wyjął kopertę. Zaadresował i zapieczętował list. Gdy przechodził obok pijanego już Kharlota rzucił mu wściekłe spojrzenie. Podszedł do trzymającego się na uboczu czarodzieja Hisysa i wręczył mu kopertę.
-Gdybym zginął, wyślij to na Ulthuan dobrze?
Moja Galeria: http://forum.wfb-pol.org/viewtopic.php? ... 9#p1076079
"Ludzie uwierzą w każdą prawdę, jeśli tylko podasz ją w cudzysłowiu i podpiszesz nazwiskiem kogoś znanego".
Naviedzony

Awatar użytkownika
Byqu
Masakrator
Posty: 2724
Lokalizacja: Szczecin

Post autor: Byqu »

[Matis, proszę o bardziej Gentelmen role play. Po pierwsze jak mogłem rzucić Tobą będąc oszołomiony? Po drugie pisałem, że mam hełm jak skullsrusherzy, a oni przyłbic nie mają, a po trzecie, to trochę spasuj, bo nadużywasz wyporzyczanie postaci. Będę udawał, że Twój ostatni post nie miał miejsca]
[EDIT: Dziękuję.]
Ostatnio zmieniony 27 lut 2013, o 21:55 przez Byqu, łącznie zmieniany 1 raz.
WELCOME TO ESTALIA GENTLEMEN

Awatar użytkownika
kubencjusz
Szef Wszystkich Szefów
Posty: 3720
Lokalizacja: Kielce/Kraków

Post autor: kubencjusz »

Maria gdy weszła do karczmy zastała swojski dobry burdel. Wszyscy tłukli wszystkich po ryju wprost i bez ogródek, czary latały w powietrzu miotając ludźmi i roztrzaskując przedmioty, truchła pod budynkiem stało z półtorej tony a znalezienie całego zydla było równe trudno co trzeźwego rozmówcy. Żyć nie umierać. Po dłużej chwili jej wzrok odnalazł niezaangażowaną w żadną walkę postać. Było to na tyle dziwne, że postanowiła się mu bardziej przyjrzeć.
Podeszła do gościa z butelką swojego winka i taboretem odnalezionym przez sprytnych pachołków, po czym bez pozwolenia się dosiadła. Znajomy zareagował ostro, ewidentnie zaskoczony osobą która się do niego dosiadła.
- No niech mnie kurwa szczuroogr wyrucha jeśli to stara dobra Maria Steinvor.- Powiedział zdejmując kaptur. Spod nakrycia wyszła na światło twarz stara i dobrze wampirzycy znana pomarszczona i poznaczona wieloma bliznami. Piwne oczy starego rębajły spojrzały wesołe na znajomą buźkę.
- Uważaj gdzie wymawiasz takie przekleństwa. Co jak co ale w tej okolicy jakiś napalony bydlaczek może się znaleźć kochany Willardzie- uśmiechnęła się po czym padli sobie w ramiona. Wiele wspólnych misji i przygód dawno temu połączyło tę dwójkę przyjaźnią najemnika, która choć świat się zmieniał, wódka i dziwki drożały zawsze pozostawała niezmienna i niezachwiana.
- Co tam u ciebie słychać kartoflu- zagadną weteran.
- Po staremu. Ot przyjechałam sobie arenę wygrać.- żachnęła. Oczy Reiklandczyka zdecydowanie spoważniały, a z twarzy znikł mu uśmiech.
- Pamiętasz, że w mieczu to ja niezły byłem nie ?
- No machać żelazem toś umiał.
- To pokażę ci coś co mnie arena zostawiła. Miałem szczęście, że trafiło na cywilizowanego człowieka bo inaczej byśmy się dziś nie widzieli.- Mówiąc to rozpiął koszulę pokazując szpetną bliznę od żeber skośnie przez całą klatkę piersiową. Dookoła rany były pomniejsze blizny zdecydowanie lepiej zrośnięte, niż ta, która musiała być wyjątkowo głęboka. Na Marii zdecydowanie zrobiło to wrażenie, bo jej samej nigdy nie udało się na treningach nawet porządnie trafić tego szermierza, a ten ślad sprawiał wrażenie jakby ktoś siekierą rąbnął go z przyłożenia. Po prezentacji swojej pamiątki Willard dodał- Uważaj więc na siebie, bo nie trudno tu wykitować.
- Będę mieć na siebie oko wujciu. Na razie jednak napijmy się za stare dobre czasy!
Willard wziął kubek piwa w garść, maria kielich swojego winiacza i razem wypili zawartość naczyń do toastu.
Po kilku głębszych obydwoje się zdecydowanie rozgadali, a zwinne niziołki mimo iż dookoła panowały walki niewyżytych seksualnie barbarzyńców i chorych umysłowo łowców czarownic, oraz wyjątkowo "sztywnych" nieumarłych dbały o to by ich kubki puste nie były.
Nagle Marii przypomniała się stara dobra kawaleryjska piosenka której nauczyli ją ludzie Willarda podczas jednej z wielu libacji.

Siądźmy w koło i wypijmy rundkę teraz puki jest dobrze
Bawmy się i radujmy do póki pieniędzy nam starczy
Wyjdźmy celebrować, śpiewać i tańczyć oraz uciec
Od świata jebanego, w którym wszystko źle się kończy
Pijmy by zapomnieć, oraz po to by pamiętać chwały dni
Dni w których staliśmy naprzeciw losu wytrwale i silnie
Chociaż piwo daje życiu sens samo na siebie nie zarobi
Zacznijmy więc kolejną pijacką piosnkę


Maria weszła na stół trzymając kufel w ręku kontynuowała podchwyconą gdzieniegdzie pieśń

Oczywiście można powstrzymywać głód przygody modrymi prawidłami
Można żyć spokojnie i w rutynie powtarzać wczorajszy dzień
Zapomnieć o swoim pochodzeniu i sensie własnego życia
Jednak ta tragedia nie da Ci uśmiechu nie da szczęścia
Bo nasza filozofia to pić i walczyć dla pieniądza i kobiet
Bo to zabawne być w naszym plemieniu podróżować wciąż
Klątwą będzie abstynencja i temperament, celebruj z nami teraz
I dołącz do naszej pijackiej piosenki!


Kiedy piosnka się skończyła Maria zaintonowała kolejną a spora grupka różnego pochodzenia moczymord śpiewała już razem z towarzyszami regularnie nawilżając gardło złocistym napojem...
Ostatnio zmieniony 27 lut 2013, o 21:54 przez kubencjusz, łącznie zmieniany 2 razy.

miły5
Mudżahedin
Posty: 201
Lokalizacja: Poznań

Post autor: miły5 »

Mistrz Miecza Hoetha pisze:Podszedł do trzymającego się na uboczu czarodzieja Hisysa i wręczył mu kopertę.
-Gdybym zginął, wyślij to na Ulthuan dobrze?
Parę stron wcześniej napisałem , że jestem w pokoju a nawet nie wchodziłem do karczmy , ale przyjmijmy , że na chwilę wyszedłem z hatki puchatka i odebrałem list.

-Postaram się zrobić co w mojej mocy aby list ten doręczyć.Pamiętaj , prędzej ja mogę zginąć (uśmiechając się).
[Hyshisa zupełnie nie bawiła walka w karczmie , dla niego była to tylko strata czasu.Kompletnie tego nie rozumiał.Jako , że skończył pobierać bądź też magazynować wiatry magii w swoim ostrzu postanowił wystawić w jakiejś bezpiecznej odległości od karczmy przenośne krzesło i usiadł na nim delektując się widokiem bezmózgiego motłochu.]

ODPOWIEDZ