arena of Death nr 11

Wszystko to, co nie pasuje nigdzie indziej.

Moderatorzy: Fluffy, JarekK

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Murmandamus
Niszczyciel Światów
Posty: 4837
Lokalizacja: Radom

Post autor: Murmandamus »

Sir Rycerz tajemniczy na krótko odwiedził kaplicę. Wcześniej nie mógł spędzic tu swego czasu jako że zajmował ją inny wojownik pogrążony w modlitwie a rycerz nie zamierzał mu przeszkadzać. Sam czuł łaskę Pani i ył od dawna jej czempionem. Wprowadził nieco zamieszania swoim pojawieniem się. Wielu starało się dociec kim jest bo większość wojów tutaj była znana jako że nie ukrywali raczej swych dokonań. Sir Rycerz złożył ślub rycerski i ukrywał.
Zbliżała się pora walki i był gotowy. U pasa zwisał mu topór dwuręczny który zdobył kiedyś i odtąd już go nigdy zamienił na inną broń rycerską. Nawet lancę.
Graal z rodu Ironforgów wyszedł na arenę jak wielu przed nim. Ogarnął go zgiełk skandującej publiki i zapach krwi który emanował z tego miejsca. Wielu tutaj też poległo. Graal jednak nie zamierzał polec. Miał coś do zrobienia. A była to chwałą rodu Grungiego Grimnira i Valai. Tu w starożytnej twierdzy która wydawała się zaginiona. Zaprawdę gdy wróci zwycięski i donieśie Hraalowi o tym jak nic sam zostanie królem tejże twierdzy.
Nie rozmawiali ze sobą. Nie było po co. Graal nie był rozmowny a i Sir Rycerz nie czuł potrzeby konwersacji. Oboje oczekiwali tylko sygnału. Gdy rozbrzmiał gong. Krasnolud wyciągnął pistolety, wymierzył i huknęły strzały. Obie kule zatrzymały się centymetr przed Sir Rycerzem i spadły tajemniczo na ziemię. Krasnolud zaklął a Bretończyk uśmiechnął się. Graal uderzył toporem w tarczę i wyszedł naprzeciw Rycerza. Sir Rycerz zdjął swój wielki topór z ramienia przygotowując się do ataku. Przestąpił nogą na nogę i ruszył na krasnoluda. W jego ręku topór zatracił swą niezdarność. Szybko uderzył zza głowy. Graal usiłował się zasłonić tarczą lecz topór zgrabnie ją ominął i ostrze zagłębiło się w zbroję. Silny cios przebił gromrill lecz solidna konstrukcja zbroi wyparowała wiele z ciosu rycerza toteż rana okazała się niezbyt głęboka. W odwecie krasnolud przejechał po torsie bretończyka ochronionego kolczugą. Topór Graala przeciął ochronę rycerza z łatwością i tym razem rycerska krew popłynęła z rany na ziemię. Rycerz wyszarpał swoją morderczą broń i uderzył podobnie. Tym razem już Graal był przygotowany i odrzucił broń wroga na bok. Sam celnie oddał cios znów raniąc bretończyka. Sir Rycerz poznał że to nie przelewki. Starał się zadać ciągle odpowiedni cios. Niestety bezskutecznie. Krasnolud albo nadstawiał tarcze albo solidna gromrilowa płytówka wytrzymywała cios jego broni. Wtem jęknął z bólu gdy następny cios go dosięgnął. Krasnolud był dobry. Musiał mu to przyzna jeśli jednak miał umrzeć z honorem to niech tak będzie. Sir rycerz chwycił krócej topór i uderzył z bliższej odległosci. Niestety bez skutku. Był to błąd bo już na jego spotkanie leciał topór krasnoluda. Na szczęscie pani go ochraniała. Topór jakby odchylony przebiegł bokiem. Naraz znalazł się za krasnoludem. Wykorzystując swą szybkość uderzył z półobrotu. Ostrze topora przejechało się po tylnej cięńszej i wrażliwszej części zbroi. Kawałek płyty odpadł nawet a Graal ryknął wściekle gdy stal przecięła jego ciało. Krasnolud odwrócił się bryzgając posoką i przytrzymał wielki topór rycerza oswą tarczę. Rąbnął wtedy czysto na szyję człowieka i przeciął ją gładko do połowy. Rycerz nie został zdekapitowany ale niewiele do tego brakowało. Tak czy inaczej Graal został mocno obryzgany bretońską posoką nim ciało rycerza padło na plecy. Widownia na ten widok oszalała skandowała Graaal! Graaal ! Graaal dla uczczenia zwycięzcy.
zapraszam na Polskie Forum Kings of War

https://kow.fora.pl/

Awatar użytkownika
Murmandamus
Niszczyciel Światów
Posty: 4837
Lokalizacja: Radom

Post autor: Murmandamus »

Nie minęło wiele czasu. Właściwie to tyle ile trzeba niewolnikom porządkującym arenę usunąć ciało i zagrabić piach, by kolejna para walczących mogła wejść na piaski. Dumnie noszący się bestiolud z imponującymi rogami trzymając oburącz topór wkroczył przy aplauzie publiki. Z naprzeciwka wyszedł czlowiek. Kislewczyk. Futrzana czapa i pstrokaty strój był charakterystyczny dla kozaków Kislevskich. Ten w rękach niósł szablę. Glaffy pomyślał że ludek może być smaczny a już na pewno jego krew ucieszy pana krwi. Zresztą jego to cieszyła każda krew wię kimże byłby glaffy by odmawiać swemu bóstwu jej. Oczywiście zamierzał ją przelać. Sasza Kajetan z obrzydzeniem stwierdził że jego przeciwnikiem będzie bestiolud. Od dziecka było mu wpajane że takich się zabija bez litości bo to skaza chaosu w nich jest. Często też bywał na wyprawach przeciw tym istotom. Kozak czuł że ta walka niczym nie będzie różnić się od tamtych poprzednich które stoczył. Bestioludy były tchórzliwe.
Rozległ się Gong. Glaffy ryknął w powietrze ‘KHOOOORNE! W języku bestii niezrozumiałym dla nikogo i ruszył do szaleńczej szarży. Był pewien wściekłości która sama przyszła z niewiadomo jakiego powodu. Paszcza bestii zapieniła się. Sasza stał spokojnie z wyciągniętą szablą. Glaffy za wcześniej uderzył. Nie dosięgnął czlowieka lecz wymierzył w wystającą szablę. Ta zadźwięczała i upadła na piach. Sasza natychmiast rzucił się po nią. Udało mi się chwycić rękojeść lecz czyniąc to dostał się bezpośrednio pod kopyta Glaffiego. Ten zrobił z nich użytek i kopnął Saszę w brzuch. Kislewita zgiął się od ciosu. Zdążył też oddać uderzenie. Szabla minęła Glaffiego o wlos. Wtedy zwierzolud uderzył toporem znowu. Szerokie poszczerbione ostrze przejechało przez zbroję na piersi człowieka przebijając ją i wytaczając pierwszą krew. Sasza cofnął się tnąc znad ramienia. Niestety dla niego Glaffy mimo że trafiony tym ciosem nie zważał na ranę. Glaffy rąbnął go łbem z rogami centralnie w czoło. Gdy Szasza poleciał na piasek. W ślad za nim przeciął powietrze topór i wbił się głęboko w klatkę piersiową przybijając kislevitę do ziemii. Sasza Kajetan umarł natychmiast. Glaffy triumfalnie zaniósł się rykiem zwycięstwa. Oto kolejna czaszka dla tronu czaszek.
zapraszam na Polskie Forum Kings of War

https://kow.fora.pl/

Awatar użytkownika
R.I.P.
Wałkarz
Posty: 85
Lokalizacja: W-wa

Post autor: R.I.P. »

Głupia bestja wygrała-myślał Adolf-To niedorzeczne, aby Kislewczyk tak łatwo padł, ale jak widać głupi ma zawsze szczęście... z drugiej strony w Bestji było widać wielkie oddanie Panu Krwi, no cóż, wiara czyni cuda...

Adolf siedział na trybunie, rozważając czy przyjdzie mu się spotkać z jakimś krasnalem, gdyż nigdy nie walczył z tymi karłami...

Już nie długo moja walka-mówił sam do siebie Adolf-Czuje, że wygram... tak... napije się krwi... smaku jej już prawie nie pamiętam...
:!: Buhahahaha :!:

Miałem palnąć jakiś cytat..., ale zapomniałem XD

Awatar użytkownika
Tullaris
Masakrator
Posty: 2177
Lokalizacja: Solec nad Wisłą

Post autor: Tullaris »

No to kolejny Bretończyk poszedł do piachu :( , ech biedni Paladyni :? .
Tullaris Dredbringer was dying. He knew this, and he cared not.... At last, he knew the truth that Khain had tried to share with him all theas years, and it was glorius.
"Kings of Ulthuan!" the Pheniks King spat the words sa a curse. "You are usurpres and thieves. You owne me a debt. In my name, and thad of my fadher, I call upon you to repey it now."

Awatar użytkownika
Gniewko
Masakrator
Posty: 2320
Lokalizacja: czasem Bielitz, czasem Breslau

Post autor: Gniewko »

Jacques zaczekał, aż biskup skończy wypisywać swój zamaszysty podpis i przyłoży pieczęć na kolejnym oficjalnym liście, tym razem skierowanym do niejakiego Lotara z Wolfsburga, jednego z książąt granicznych.
- Oddasz to kurierowi, niech wyrusza natychmiast - mruknął, podając rycerzowi złożony pergamin i wygodniej rozsiadł się w rzeźbionym krześle. Był dystyngowanym człowiekiem około siedemdziesiątki, z resztką siwych włosów na głowie i zapadłymi oczami o przenikliwym spojrzeniu. Jacques wiedział jednak, że biskup jedynie sprawiał wrażenie zniedołężniałego i zmęczonego życiem - jeżeli zachodziła potrzeba, potrafił wlać ocean wiary i odwagi w uciekających żołnierzy lub obracać nieumarłych w proch jednym dotknięciem pastorału.
- Masz do mnie jeszcze jakąś sprawę? - spytał, odruchowo wygładzając swoje jedwabne szaty.
- Tak, wasza ekscelencjo.
- O co chodzi?
- Niedaleko stąd jest arena. Słyszałem, że odbywa się tam jakiś turniej...
- Chcesz iść walczyć? Jesteśmy daleko od królestwa, nie spodziewaj się spotkać herbowych książąt i cnotliwych dam. To nie dwór w Couronne.
- Wiem, panie. Mimo to chciałbym pójść.
- Rób jak uważasz. Pamiętaj tylko, że Najświętsza Pani nie patrzy łaskawym okiem na tych, którzy mylą odwagę z lekkomyślnością.
Jacques skłonił się i wyszedł. Kilka godzin później powtarzał w głowie imię swojej przeciwniczki. Izidihar...brzmiało egzotycznie, jakby nosząca je osoba pochodziła z Arabii lub Ziem Południowych.[/i]

Awatar użytkownika
Piotras
Szef Wszystkich Szefów
Posty: 3216
Lokalizacja: Krotoszyn/Poznań

Post autor: Piotras »

ZA KHAAZ - MOOODAAAN !!! - ryknął Graal, gdy bretończyk padł na piach. - Zdecydowanie człeczyny to słabe stworzenia. Ten miał jeden atut, dobry topór, powiedziałbym nawet bardzo dobry. Być może krasnoludzka robota, kto wie... Niech Grungi i Valai czuwają nade mną. Haal będzie dumny.
Za honor, za chwałę, za złoto!


__________________________
Ten blessing paladyna z kulami mnie zabił, już myślałem, że przez to padnie mój krasnal heh... No i nie Hraal, tylko Haal. ;) Po prostu, bracia Graal i Haal. :D

Dobre opisy Murm, dziękujemy!

Pozdrawiam :)

Awatar użytkownika
Mongrim
Mudżahedin
Posty: 211
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: Mongrim »

Hehehehe aż się łezka w oku zakręciła na wspomnienie godzin z Warcraftem III :D Jak żeś napisał "ZA KHAAZ MOOODAAAN" :D

Awatar użytkownika
Piotras
Szef Wszystkich Szefów
Posty: 3216
Lokalizacja: Krotoszyn/Poznań

Post autor: Piotras »

Mongrim pisze: Warcraftem III :D Jak żeś napisał "ZA KHAAZ MOOODAAAN" :D
baldur, torment, icewind, morrowind, oblivion (Imho juz wymiekał fabularnie), diablo, warcraft, starcraft, dawn of war...

To są kultowe gry! A nie jakieś simsy :D

Ale to nie temat na to, sry za offtop.
Pozdro :)

Awatar użytkownika
Tullaris
Masakrator
Posty: 2177
Lokalizacja: Solec nad Wisłą

Post autor: Tullaris »

Widać, że bestie radzą sobie całkiem dobrze. Już druga walka i drugie zwycięstwo dla takiego futrzaka.
Tullaris Dredbringer was dying. He knew this, and he cared not.... At last, he knew the truth that Khain had tried to share with him all theas years, and it was glorius.
"Kings of Ulthuan!" the Pheniks King spat the words sa a curse. "You are usurpres and thieves. You owne me a debt. In my name, and thad of my fadher, I call upon you to repey it now."

Awatar użytkownika
galahar
Mudżahedin
Posty: 226

Post autor: galahar »

Ogólnie to moje postacie zawsze przechodzą do 2 rundy, by potem w głupi sposób zginąć :D Mam nadzieję, ze bestia Khorna przejdzie chociaż do 3 rundy ;)

Awatar użytkownika
Tullaris
Masakrator
Posty: 2177
Lokalizacja: Solec nad Wisłą

Post autor: Tullaris »

Dobra dziś mam nadzieje moja walka :D , ciekawe czy tym razem Zabójcy z Har Ganeth uda się pokonać Mistrza Miecza z Hoeth :roll: .

Krwawy Cień kroczył korytarzem twierdzy w kierunku wrót Areny. Wreszcie nadeszła jego chwila, i pokarze tym wszystkim marnym istotom jak walczą prawdziwe Mroczne Elfy, oraz kunszt Zabójców ze świątyni w Har Ganeth. Choć jego główny cel był już nie osiągalny gdyż dał się zabić w pierwszej walce, Krwawy Cień zdecydował się pozostać na turnieju i wygrać go za wszelką cenę. Zabójca doszedł już do wrót, dostrzegł, że przy nich stoi już jego przeciwnik, Mistrz Miecza z Hoeth. Ich spojrzenia naglę się skrzyżowały, z jednej strony dostojne i dumne, wręcz aroganckie spojrzenie fechmistrza z Ulthuanu z drugiej beznamiętne, lodowato zimne spojrzenie zabójcy z Naggaroth. Obaj wiedzieli, że dziś jednemu z nich pisana jest śmierć i każdy z nich wierzył, że to on wygra tę walkę. Pomimo, że nie zamienili ze sobą ani jednego słowa, dało się odczuć nasilającą sie pomiędzy nimi nienawiść i wzajemną pogardę.
Krwawy Cień był zadowolony, że jego pierwszym przeciwnikiem nie jest jakiś brudny człowiek tylko jeden z arcyszermierzy z Ulthuanu. Nie wątpił w swe umiejętności lecz wiedział, że nie walczy z byle kim dlatego w tym pojedynku będzie musiał dać z siebie wszystko. Dowiedział się także, że odbył się tu kiedyś podobny pojedynek w którym zmierzyli się Zabójca z Har Ganeth Uriel Shadowdancer (którego Krwawy Cień znał) i Quenllin Mistrz Miecza. Walkę te wygrał zdrajca z Ulthuanu, jednak Krwawy Cień wiedział, że dziś będzie inaczej.
Tullaris Dredbringer was dying. He knew this, and he cared not.... At last, he knew the truth that Khain had tried to share with him all theas years, and it was glorius.
"Kings of Ulthuan!" the Pheniks King spat the words sa a curse. "You are usurpres and thieves. You owne me a debt. In my name, and thad of my fadher, I call upon you to repey it now."

Yourself
Mudżahedin
Posty: 295
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: Yourself »

Spoko niech wygra lepszy :wink:
Aethis cieszył się z możliwości walki z Mrocznym Elfem. Wiedział również że jest to asasyn i że niejeden Elf Wysokiego Rodu zginął z jego ręki.Do wygranej motywowała go chęć pomszczenia swoich braci i możliwość zabójstwa swego plugawego kuzyna.Zaskoczyło go uzbrojenie asasyna. Lecz po chwili opanował się i przyjął postawę do walki.
matilizaki napisał:
Na brete

wybiegac biegaczem do przodu i wbijac sie od tyłu w kawalerie jak sie wyjdzie z tyłu

Awatar użytkownika
Tullaris
Masakrator
Posty: 2177
Lokalizacja: Solec nad Wisłą

Post autor: Tullaris »

No cóż zobaczymy, jak to będzie. Generalnie staty dają mi przewagę, ale jak pisałem wcześniej jeden zabójca mrocznych elfów zginął już na Arenie z ręki mistrza miecza z Hoeth, więc może być różnie. Tak więc Shadow Warrior niech wygra lepszy :wink: .
Tullaris Dredbringer was dying. He knew this, and he cared not.... At last, he knew the truth that Khain had tried to share with him all theas years, and it was glorius.
"Kings of Ulthuan!" the Pheniks King spat the words sa a curse. "You are usurpres and thieves. You owne me a debt. In my name, and thad of my fadher, I call upon you to repey it now."

Awatar użytkownika
Capek
Chuck Norris
Posty: 388
Lokalizacja: Świebodzin/Gorzów

Post autor: Capek »

mialo byc bez pg a wy juz o statach zaczynacie ;p

Awatar użytkownika
Murmandamus
Niszczyciel Światów
Posty: 4837
Lokalizacja: Radom

Post autor: Murmandamus »

Siedzieli oboje przy stole. Rycerz i wampirzyca. Wykwintne potrawy stały na stole lecz Izidihar jadłą niewiele. Wręcz nic. Tylko kielich czerwonej mętnej cieczy w kryształowym kielichu był ciągle pełny nalewany przez usłużnego lokaja. Jacques normalnie w najśmielszych marzeniach nie przyjąłby zaproszenia jednak w oczach tej pięknej kobiety dostrzegł coś co go urzekło. I gdy rozpoczęła rozmowę a niedługo po tym poprosiła go do jej apartamentów nie potrafił odmówić. Muzykanci grali delikatną muzykę. Cóż z tego że miejsce niezbyt romantyczne a ona była istotą zła. Ważne że była .
-Mój słodki rycerzu czemu jesteś taki ponury- spytała uśmiechając się lekko.
Odpowiedział jej szczerze.
-Moja pani. Jutro walka moja na arenie z tobą a ja nie mogę znieść myśli że mógłbym podnieść miecz na ciebie.
-Nie trap się rycerzu. Jutro wszystko wyda ci się jak sen złoty. Teraz chodz zatańcz ze mną.
Oboje wstali. Zbliżyli się do siebie i spletli w tańcu do rytmu muzyki.
-Pani Izidihar. Gdybyśmy mogli tylko zrezygnować z tej walki…
-Wiem Jacques. Wiem. Gdyby tylko można było.- przytuliła się do niego.
Czuła jego tętno. Pragnęła się z niego napić już teraz. Wiedziała jednak że nie może. Zakosztuje go jutro. Walka nie była calkiem w jej stylu . Wolała w ten sposób swe ofiary pozyskiwać. To dawało jej o wiele więcej przyjemności.
-Wszystko się ułoży Jacques. Zobaczysz. – przytuliła się do niego.

Rankiem gdy przyszło im stanąć na Arenie rzeczywiście Jacquesowi wszystko wydawało się snem. Czar Izidihar prysł i widział tylko bladą piękną kobietę o złowrogim spojrzeniu i kłach które budziły niepokój. Trzymała ona w rękach miecze gotowe do walki. Jacques normalnie wzdrygałby się przed uderzeniem kobiety. Tu jednak nie miał skrupułów. Tą abnominację musiał zniszczyć w imię pani. Izidigar ze swojej strony już czuła ten smak rycerza. Już niedługo go zakosztuje. Oblizała się.

Gdy wybił gong sygnał do walki spojrzała na niego. Rycerz wytrzymał to dziwne niepokojące spojrzenie które wwiercało się w jego duszę. Wystapił naprzód w jej kierunku. Walkę czas było już zacząć. Izidihar z żalem doszła do wniosku że tym razem jej czar już nie podziałał na tego czlowieka. Westchnęła. Będzie musiała zrobić to mniej elegancko. Szkoda tylko że sobie suknie pobrudzi.

Ruszyła błyskawicznie. Nieomal w mgnieniu oka. Jacques uniósł miecz i sparował pierwsze ataki. Najpierw długiego miecza , potem krótkiego. Oddał cios i sam natrafił na obronę wampirzycy. Zwarli się wymieniając cios za ciosem. Wymieniali ciosy szybko. Jacques przyjął następny na tarczę schodząc do obrony, jako że jego sporadyczne pchnięcia Izidihar zaraz odrzucała na bok swoimi mieczami. Jacques zaczynał nie nadążać parować bądź odbijać swą tarczą. Cofnął się o kolejny krok. W końcu dwa szybkie cięcia przebiły się przez jego obronę i zbroję. Rycerz poczuł jak zimne żelazo rani go. Natychmiast go odrzucił. Jednocześnie naparł tarczą a potem ciął prosto w szyję wapirzycy. Izidihar jakby to wyczuła. Odsunęła się w mgnieniu oka i końcówka ostrza przeszła za daleko. Kontynuowała atak. Coś jednak dziwnego zaczęło się dziać. Jej ciosy jakby zmieniały tor lotu nie mogąc trafić w przeciwnika. Jacques postarał się to wykorzystać. Ciął znad ramienia. Lhamianka przewidziała ten ruch i założyła krzyż. Ostrza tylko brzękneły o siebie. Teraz Jacques atakował i żadna ze stron już nie ruszyła się na krok od siebie. Śpiew kling zanosił się po arenie. Od czasu do czasu przerywając brzęknięciem w tarcze. Publika wyła z zachwytu. Rycerz stracił koncentrację na moment gdy czerwone oczy spotkały się z jego oczami. Po prostu przebiegł go dreszcz. Wampirzyca momentalnie chlasnęła go przez kolczugę rozdzierając ją na piersi i barwiąc czerwienią. Potem już potoczyło się lawinowo. Ich miecze minęły się i krótka klinga wbiła się pod biodro. Rycerz stęknął boleśnie i w oczy zajrzał mu strach. Odwrócił się i zaczął uciekać. Izidihar nie chciała dopuścic by ofiara jej uciekła. Doskoczyła do niego i przebiła mu plecy swoją dlugą klingą. Chwyciła jeszcze żywego rycerza i zerwawszy ochronną misiurkę z szyi zatopiłą zęby w jego szyi. Jacques drgnął gdy uchodziły z niego życiowe siły. Wampirzyca spijała gorącą krew pełną szlacheckiego aromatu i smaku. Parę minut później ciało do cna wyssane spadło na piach. Izidihar otarła chusteczką usta i uśmiechnęła się. To było pyszne- pomyślała i zadowolona zeszła z areny żegnana oklaskami publiki.
zapraszam na Polskie Forum Kings of War

https://kow.fora.pl/

Awatar użytkownika
Gniewko
Masakrator
Posty: 2320
Lokalizacja: czasem Bielitz, czasem Breslau

Post autor: Gniewko »

Jacques poczuł się dziwnie. Jego myśli rozpełzły się w senny majak, a po ciele nagle rozlało się dziwne ciepło...to w końcu sierpień...żniwa...pora wracać do domu....

Zdołał tylko wyszeptać "Marie", po czym upadł na piasek.


Dzięki za walkę, klasyczny szermierczy pojedynek z masą ostrej wymiany ciosów, a bez zbędnego warkotu, wycia czy trykania rogami :)
Gratuluję zwycięzcy, to żadna hańba zginąć z ręki niewiasty.

kędzi
"Nie jestem powergamerem"
Posty: 124

Post autor: kędzi »

Wiem cos o tym :wink:

Awatar użytkownika
Murmandamus
Niszczyciel Światów
Posty: 4837
Lokalizacja: Radom

Post autor: Murmandamus »

Nadszedł czas na zabójstwo. Krwawy cień za nic miał zasady areny zakazujące walki poza. Wierzył że nikt by nie odkryłże to właściwie on zabił. Ale Krwawy cień chciał mieć nieco przyjemności z tego i dlatego wybrał walkę oko w oko. Wyszedł odziany w czarne szaty na modłę swej profesji. Skoro Abaleth wykitował pozostało mu tylko zlikwidowanie kilku słabeuszy z Ulthuanu. Co uczyni z niezwykłą przyjemnością. Już nawet nie mógł się doczekać. Z lubością wyobrażał sobie swoje rapiery w sercu nikczemnego Asura.
Aethis nie ze stoickim spokojem i dostojnym krokiem wyszedł na arenę. Nie poruszał go nawet widok swego mrocznego krewniaka z naggaroth. Widział nienawiść w jego oczach. Widział bezmiar furii którą tamten tłumił i wiedział że sam nigdy nie podda się czemuś podobnego. Nie , jego dyscyplina na to nie pozwoli choc sam choć miał wiele powodów by nienawidzić Druchii. Nie zniży się do ich poziomu. Będzie jak skała o którą fala się rozbije.
Krwawy cień przygotował broń.
-Gotowy na śmierć ścierwojadzie z Hoeth?- zapytał szyderczo Krwawy Cień.
Odpowiedziało mu tylko wyniosłe milczenie. Aethius nie zamierzał wdawać się w konwersacje z zabójcą a tym bardziej przerzucać się z nim obelgami. Zdjął broń z ramienia w oczekiwaniu na gong.
-Cóż to zapomniałeś języka w gębię?- zapytał znowu Krwawy Cień.
Odpowiedziało mu znów milczenie.
-Chyba ktoś wyciął ci go-stwierdził druchii.- W sumie dobrze zrobił chociaż zrobił światu przysługę.
Milczenie.
-Wiesz Asurze? Robisz się podobny do tych od warty ognia. Tamci też milczą. Czyżbyś tak jak oni był impotentem?
Milczenie.
Krwawy cień zaczął być zirytowany. Asur nie odpowiadał na zaczepki a to jeszcze bardziej rozjuszało zabójcę. Dobrze- pomyślał skoro chcesz milczeć to ja zmuszę cię do krzyku. Z bólu.
Wtedy zabrzmiał gong. Krwawy cień nie zaatakował od razu. Obszedł najpierw Asura uważnie szukając okazji i dogodnego momentu. Wzrok Szlachetnego elfa podążał za nim krok w krok. Asur wiedział że musi się pilnować bo Zabójcy bywali znakomitymi szermierzami. Musiał wyczuć tylko moment ataku tamtego…. Zabójca zaatakował z zaskoczenia. Rapiery poleciały na spotkanie mistrza miecza. Wtedy wielki dwuręczny miecz rozbudził się władany ręką Aethisa. Oba ciosy natychmiast zostały odbite. Aethis ciął w odwecie. Zabójca nie dał się trafić. Był szybki. Tak szybki że kucnął przed ciosem. Sam natychmiast ugodził poprzez zbroję elfa. Aethis zacisnął tylko zęby gdy rapier przebił jego ilthamirową zbroję wbijając mu się w bok. Rana poczęła płonąć ogniem bólu jaki mogła dać tylko trucizna. Wielki miecz spadł na mrocznego elfa. Krwawy cień śmiejąc się uchylił się lekko w prawo. Rapiery śmigały. Wielki miecz je parował. Aethis wiedział już że zabójca być może bieglej włada niż on swą bronią. Szlachetny elf wiedział że na litość nie mógł liczyć. Samemu też nie zamierzał jej dawać. Zakręcił orężem nad głową i naparł. Krwawy cień był już gotowy do skoku by się uchylić. Aethis w ostatnim momencie zmienił tor lotu i ugodził nisko. Ceremonialne ostrze z Hoeth po prostu przecięło go na pół. Krwawy cień nie wiedział że umiera. Jego dwie połowy spadły zwyczajnie na piach i dopiero wtedy ogromna kałuża krwi poczęła się dookoła nich rozlewać od razu wsiąkając w piach.



: Krwawy cień nie zdążył użyć swej mikstury jakby się kto pytał.
zapraszam na Polskie Forum Kings of War

https://kow.fora.pl/

Awatar użytkownika
Ice-T
Kretozord
Posty: 1620
Lokalizacja: 8 Bila

Post autor: Ice-T »

Ulthuan rządzi :D

Awatar użytkownika
R.I.P.
Wałkarz
Posty: 85
Lokalizacja: W-wa

Post autor: R.I.P. »

Te mroczniaki to jakaś cienizna-pomyślał i splunoł Adolf-m były mistrz padł... ten padł, no po prostu nie znają się na rzeczy...

Adolf był też dumny, że wampirzyca zwyciężyła księrzulka
-Dobrze mu tak-uśmiechnoł się...

Niestety, czas próby i dla Adolfa zbliżał się nie uchronnie...


Wiwat wampirka, wiwat He oby tylko wymiękł w następnej walce (którą może stoczy ze mną)...
:!: Buhahahaha :!:

Miałem palnąć jakiś cytat..., ale zapomniałem XD

ODPOWIEDZ