

Fluffy- gadałem z Golonkiem, opierdzieliłem go, bo też uważam, że solidnie przegiął i trochę niesmak, aczkolwiek nie mam przesłanek, by coś przekręcił w innych bitwach.
Napiszę też nieco więcej o innych bitwach (teamy już wymieniał Durin i Big Boss)
1. WE
Sympatyczny kolega, co prawda widać, że ma trochę braki na 8 ed., ale cieszyło mnie zainteresowanie grą, widać, że chłopak ma zacięcie i chce się podszkolić, a mimo raczej niefortunnej sytuacji na stole, grał do końca, pytając się o ewentualne błędy, by poprawić taktykę. Ogólnie raczej szybka gra- Drzewiec spada z klopy, rydwany wraz ze skorpionami wysłane do przodu odpowiednio zajeżdżają driady i łuczników, Wardancerów nabitych na tyczkę wybijają Ushabti. 20-0.
2. Demony
Od razu powiem, że w tej grze byłem chyba najbardziej zmuszony do myślenia- ogólnie spieprzyliśmy paringi, ale ja dostałem, kogo chciałem, gdyż deklarowałem się, że remis postaram się ugrać, co proste nie było. Przez całą grę Keeper siedział za obeliskiem, więc jego od razu wyłącze z raportu, klopy waliły póki mogły po demonach, paru ładnie utłukując, ale wszystko rozegrało się przy klocu bloodletterów. Rydwany przejechały kiepsko ustawione furie i wbiły się na ich bok, trzymając ich jedną turę, w kolejnej Marek postanowiłem się do mnie odwrócić i je klepnął, a ja wbiłem mu się na bok demonów Uszatkami. Byłem całkiem zadowolony, bo po wcześniejszych strzałach z klop i rydwankach, Ushabti zredukowały oddział do 10 typa. W tym samym czasie fiendy utkwiły na tyczce łuczników, a demonetkom podrzuciłem dwa oddziały rydwanów i tyle zrobiły do końca gry. Było już fajnie, ale reszta bloodletterów pokazała prawdziwe łaknienie krwi i zraniła Ushabti prawie wszystkimi atakami, te się sypnęły. Gwardia dojechała fiendy, potem dorżnęła bloodlettersów. Skorpion zabił maga tzeentcha, po czym padł od flamerów. Klopa wybucha, koniec końców wychodzi 9-11, bardzo emocjonująca bitwa i musiałem nieźle kombinować.
3. Breta
Najgorszy możliwy dla mnie paring na turnieju, z 20 pegazów plus małe oddziały kawalerii. Vanguard, ja rozpaczliwie cofam się do tyłu, klopy nie trafiają nic, pierwsza tura brety i połową pegazów jest już u mnie, drugą połową dojechał w turze drugiej, dostałem klepę jak dziecko, nie miałem absolutnie co z tym zrobić. Maska ekspresowa.
4. Dwarfy
Ciekawostka- z reguły zabijałem park maszyn, trzymając z dala wszelkie klocki, tracąc przy tym śmieci i wychodziło remisowo. Teraz przez całą grę nie rozwaliłem ani jednej maszyny (ponad 12 strzałow z klopy i ani jednego hita, wszystkie kopaczki utykaja na obsłudze i dostają klepę), za to zabijam kloc longbeardsów rydwanami od boku i klocem gwardii od drugiego boku, potem doczłapuje do mnie nieco przetrzebiony z łuków oddział slayerów, fuksem łucznicy to przetrzymują i robi się mega kanapka, którą wybijałem do końca gry- gwardia, Ushabti na boku, z przodu szkiele, z drugiego boku szkiele. Zabijam te dwa kloce i minersów, którzy jednak pozbawili mnie hierophanty, tracę jeszcze kopaczki i rydwany, wychodzi 10-10 (Durin napisał wynik z kolejnej bitwy) po bitwie zupełnie odmiennej od tk-krasiowego standardu.
5. Dwarfy
Pomimo mojej niechęci dali mi do przetrzymania drugie krasnale. Tutaj bitwa była bardziej statyczna, w sumie nawet bardzo- tracę klopę w tempie ekspresowym, ale poza tym straty niewielkie- padły rydwany, które odbiły się od nieśmiertelnego cannona i zostały dojechane przez 10 warriorów (cannon był faktycznie niesamowity, zdał 3 savy na 6, został 1 obsługant, do którego wystrzeliłem ponad 40 strzał i skubaniec przeżył), straciłem też skorpa, który równiez nie podołał obsłudze maszyny i został dojechany przez slayerów, zabijając jednak herosa, na koniec straciłem też swarmy, które wyszły pod klocem hammerersów. Przeciwnik na szczęście grał defensywnie, hammerersi zostali z tyłu, zabezpieczając maszyny od rydwanów, które ostatecznie skryły się za obeliskiem, punkty urwałem kometą Cassandory, która rozwaliła przetrzebioną obsługę organków, oddział 10 wojowników i solidnie trzebiąc kolejny kloc dużych warriorów. W ostatniej turze Ushabti wbiły się na bok owych warriorów, których męczył od tyłu również skorpion, wybici niemal do zera, break i zjedzeni, co daje mi ostatecznie 12-8.
Dzięki wszystkim przeciwnikom za przyjemne bitwy, wszystkie były na luzie, nie licząc może tej z Bretą- tutaj spotkałem się z dosyć rygorystycznym podejściem do naszej zabawy figurkowej, musiałem latać po graczach i szukać na pożyczkę czegoś smokopodobnego do transformacji Kadona, bo prox nie wchodził w grę, a jak znalazłem skrzydlatą bestię wampirów to i tak usłyszałem, że to już ostatni turniej tego gracza, jak sędzia coś takiego dopuszcza. Wyniku to nie zmieniła, bo udało m isię zmienić jedynie w małego potworka, z mojej strony proponuję więcej luzu

Naprawdę super impreza, gorące dzięki dla organizatorów!