Wystartowaliśmy z Wwy w piątek po 17 w składzie Julia, Fish, Shino, Św. Barbara i moja skromna osoba. Podróż jak zwykle niesamowita. Fish stracił pamięć jeszcze w Radomiu



Turniej zaczęty z dużym opóźnieniem, więc pora na piwko. Żałowałem tylko, że za wcześnie spałem i straciłem ostatnią puszkę Tyskiego, która jakimś dziwnym trafem wybuchła pod kołami naszego samochodu znacząc obficie zaparkowane w okolicy auta

1 bitwa - Niedballo i 10:10
2 bitwa i Damian D. - 20-0
3 bitwa - WE (nie pamiętam imienia) i wtopa 4-16. Nie wiem jak mogłem przegrać tą bitwę. Ustawiałem całą armię pod takich przeciwników. Chyba piwo było za tanie

4 bitwa - Mr Monday i krasnale - 12-8, choś wynik na moją korzyść przeciwnik poprawił na drugi dzień, bo zapomniał doliczyć mi 200 pkt. Brawo za postawę fair play.
Zaczynam chorować. Ledwo gadam. Idę spać.
5 bitwa - Kotlet i WE - 12-8 dla mnie po ciężkim boju. Man of the game - latarka zabijająca wszystko dookoła i wybuchająca po trafieniu w Treemana. Widok miny Kotleta, któremu powiedziałem, żeby się nie martwił, że trafiłem w drzewo bo i tak wybuchnie latara, po czym rzuciłem MF i 1 - klasyka gatunku.
6 bitwa - Krzysiek Panufnik i Bretka - 16-4 dla mnie. Man of the game - ratling robiący SaS na szarżę 4 errantów, których posyła do piachu.
Ostatecznie skaveńskie 13 miejsce. Dość plewne, ale co zrobić, nie każdy urodził się Crusem

Dziękuję przeciwnikom za fajne bitwy! Turniej bardzo fajny, ale zawsze są jakieś ale. Wieszający się program - nigdy więcej! Proponuję jednoczesne korzystanie z exela. Opóźnienie pierwszego dnia skazało nas na granie do późna i tym samym nie pozwoliło na właściwe socjalizowanie, choć kto chciał i tak się socjalizował;)
Za to końcówka bez opóźnień i wszystko ok. Za rok na pewno będę! Kraków rulez!
No i droga powrotna. Orlen w Kielcach. Św Barbara myjący przednią szybę topless... - niezapomniane... ten wdzięk



Dzięki chłopaki za świetny turniej i jeszcze lepsze towarzystwo w samochodzie!