Może i tak , dobra czekamy na decyzje szefa, czy rozszeża do 32 , czy też zaczynamy zabawę .
Kurde już 1400 postów , uzależniłem się od tego forum , to chyba nie jest zdrowe .
Tullaris Dredbringer was dying. He knew this, and he cared not.... At last, he knew the truth that Khain had tried to share with him all theas years, and it was glorius. "Kings of Ulthuan!" the Pheniks King spat the words sa a curse. "You are usurpres and thieves. You owne me a debt. In my name, and thad of my fadher, I call upon you to repey it now."
Tullaris pisze:Może i tak , dobra czekamy na decyzje szefa, czy rozszeża do 32 , czy też zaczynamy zabawę .
Kurde już 1400 postów , uzależniłem się od tego forum , to chyba nie jest zdrowe .
Pocieszę cię, a co jest? Nawet tlen nie jest zdrowy tak naprawdę...
następujące pary wylosowałem i zmierzą się kolejno
walka 1
Kornan Oblubieniec vs Khargh Wargor
walka 2
Thanquol Przebiegły vs Bubo Wielki Kinol
walka 3
Korr Wildhammer vs Hose
walka 4
Illmenor "Lorecchi" vs Jakub Weistberg
walka 5
Sir Alow vs Lionajdas
walka 6
Gorax vs LEman łowca Czarownic
walka 7
Terlarkar vs Sven Hordar
walka 8
Seguard vs Albrecht
mikstury wygrywają
1.Jakub Weisberg Łowca Czarownic
2.Sir Alow
3.Bubo wielki kinol
Areny 32 osobowe troche długo trwają i w pierwszej rundzie długo się czeka na swpją kolej walki. Po za tym zazwyczaj brakuje tych kilku zawodników. Byc może Arenę nr 20 zrobię na 32 osoby.
Gorax, rzucił ostatnie spojrzenie na dolinę poniżej Twierdzy Karak Vlag. Były to stare i utracone krasnoludzkie ziemie ... ziemie, w obronie, których zginęło wielu ... Z westchnieniem Skaldursson ruszył z powrotem do wnętrza Twierdzy. Wrzawa rozbrzmiewała po starożytnych i zniszczonych hala. Dźwięki podniecenia i ekscytacji dobiegały z jednej z większych hal, w której uczestnicy areny mieli czekać na kolejne informacje dotyczące areny:
"heh, młokosy ... lista się pojawiła, a oni niecierpliwie oczekują rozrywki" - pomyślał Gorax. Tak, naprawdę sam był ciekaw, kim będzie jego przeciwnik. Widział paru, takich, którym z chęcią skopałby tyłki ... nie powinno ich być na tej, przecież wciąż krasnoludzkiej ziemii.
Powoli Gorax przepychał się przez tłum, aż doszedł w końcu do kolumny, na której wywieszona była lista. Siódma walka ... przeciwnik ... Leman, Łowca Czarownic ... hmm mogło być lepiej, znacznie lepiej.
"słyszałem, że człeczyna ta przeżyła bitwę z pomiotem chaosu ... cóż pewnie i tak już jest przeklęty, skoro przeżył tylko on ... będzie trzeba ukrócić jego żywot, zanim na dobre opanuje jego słabą ludzką wolę chaos ... nie tak okropne rzeczy w życiu się już robiło ... tylko trochę szkoda ... mogło być lepiej, znacznie lepiej" - pomyślał Gorax i począł z powrotem przepychać się przez tłum, na zewnątrz by jeszcze raz obejrzeć starą utraconą Twierdzę Karak Vlag.
Jakub już wiedział, jego przeciwnikiem będzie Leśny Elf. Nie był to przeciwnik jakiego by on sobie rzyczył, gdyż prawie przez całe życie wlaczył, z chaosem i nic nie sprawiło by mu większej przyjemności niż znow rozpłatac jednego z caosowych wojowników. Niestety będzie sią musiał zmierzyć z jednym ludu Asari. Leśne elfy nie były stworami chaosu i choć nie podążały drogą Pana Zemsty, to też nie były stworzeniami które skazał on na zagładę, należy także pamietać, że podczas Burzy Chaosu pomogły one ludzią oderprzę hordy Archaona. No cóż, ale z drugiej strony leśny lud słynął z niezwykłych szermierzy, a ich Tancerze Miecza byli ponoć arcymistrzami w tej dziedzinie. Ten pojedynek będzie dla niego dobrym sprawdzianem umiejetośći
Po raz kolejny wygrałem miksturkę (i nie dziwię się nie po to ślęczałem tyle na tą historyką ). Mam nadzieje, że tym razem mi się na coś przyda, a nie jak ostatnio, że nie zdążyłem jej użyć .
Tullaris Dredbringer was dying. He knew this, and he cared not.... At last, he knew the truth that Khain had tried to share with him all theas years, and it was glorius. "Kings of Ulthuan!" the Pheniks King spat the words sa a curse. "You are usurpres and thieves. You owne me a debt. In my name, and thad of my fadher, I call upon you to repey it now."
Khargh, rozpoczął już swoje poszukiwania, wiedział że musi wygrać całą arenę, by dostać to czego tak bardzo pragnie.
Znał imię swojej pierwszej ofiary- słabego dark elfa, który pewnie nie był potrzebny żadnej kapłance Khaina.
Zamierzał wykorzystać trochę pyłu który znalazł przy ciele skinka, domyślał się do czego może służyć.
A więc przyjdzie mi się zmierzyć z wyznawcą Sigmara - to nie dobrze... Miałem nadzieję skopać dupę elfa lub jakiegoś sługi zła. Trudno - przynajmniej mogę liczyć na porządną, honorową walkę - i z tego, co widziałem - w krasnoludzkim stylu. Zobaczymy, czy stal zwycięży gromrill...
mówią że Bubo bić się z wielki szczur, Bubo nie chceć ale mówią że Bubo musić za jedzenie a jak Bubo wygrać z wielki szczur to dostać więcej jedzenia. w takim razie Bubo walczyć i wcale sie nie bać (moze troszke się bać)
Czyli moim pierwszym przeciwnikiem będzie jakiś mało-niski stworek. Tak tak, ale nie doceniać nawet najmniejszo-słabego gnoblara, mogłoby być fatalne w skutkach. Trzeba pamiętać że może być zwinny...
Muszę wymyślić jakiś plan i to chyżo chyżo.
- Imperialna kukiełka - oczy Segurada wypełnione były agresją i szaleństwem, gdy dowiedział się kim będzie przeciwnik. Nie postradał jednak całkowicie rozumu, jeszcze nie, dopóki jego pan nie będzie miał takiej zachcianki, będzie potrafił trzeźwo myśleć na polu bitwy.
- Zwykły zwierzoczłek? Hah! Bogowie mi dzisiaj sprzyjają dając mi takiego chłystka w pierwszej turze! - Z lekkim uniesieniem mówił Druchii. - Oczywiście panie, ta bestia nie z Tobą szans... - przytakiwała mu służka. Na sobie miała te same zniszczone ciuchy. - O tak, masz rację! Zdechnie na tej arenie jak każdy inny z pod mojej ręki! - mówił to z pewnością w głosie, choć tak naprawdę czuł podniecenie. Walka na arenie to coś więcej niż zwykła walka. Tutaj nie ma słabych...
Popołudnie nad Karak Vlag było słoneczne. Z woli tajemniczego czarodzieja znów do tej dawnej siedziby krasnoludzkiej ściągnęły tłumy widzów i wojownicy którzy ku ich uciesze będą wyprówać sobie flaki na arenie. Czarownik bywał gościnnie na niedawnej arenie w Saratosie- wyspie piratów u tamtejszej królowej i widowisko wydało mu się interesujące niezwykle. Postanowił wznowiić więc swój turniej w jego własnej części świata. Właśnie miała odby]ć się pierwsza walka turnieju głównego. Zasiadł wygodnie i popijając walkę obserwował dwie postaci na arenie .
Khargh wpełz na piasek swoim wężowatym ciałem pobłogosławonym przez pana przyjemności. Lubił się bić a tutaj będzie miałłwalki pod dostatkiem. Co więcej w swoim nowym ciele w którym nogi stały się zbędne czuł się swietnie. To był znak jego patrona i że go faworyzuje. Nie tego głupiego minotaura którym się zajmie po powrocie. Khargh już widział siebie przejmującego władzę i prowadzącego swe stado do zasadzek i przyjemny dreszczyk przelewanej krwi wrogów. Ale to musiało jeszcze poczekać...
Mroczny elf zemł przekleństwo. Nie mógł soboe wybaczyć że go ujęto w niewlę. Przeklinał swoją głupotę że dał się wyciągnąć na tę felerną wyprawę i że dał sięęzłapać zwykłym ludziom. Teraz musiał walczyć na tej zasmarkanej arenie. On który sam obserwował dotąd walki swoich niewolników w Naggaroth. Teraz sam musiał walczyć. Nie by miał coś przeciwko zabijaniu mięsa niewolniczego ale to tutaj on był atrakcją i niewolnikiem a ta świadomość mocno szarpała dumę Kornana. Jedynym pocieszeniem było to że tajemnicza postaać w kapturze obiecałą mu wolność i powrót do Naggaroth gdyby wygrał ze wszystkimi. Kornan nie miał wielkiego wybóru. Musiał walczyć lub zginąć.
Gdy rozległ się gong przeciwnicy ruszyli na siebie. Kornan chciałłzadać pierwszy cios lecz bestia dopadła go pierwsza. Sparował cios mieczem swoimi mieczami i skontrował wbijając swoją stal wężowe ciało przeciwnika z którego chlusnęła zielona krew. Sam jednak otrzymał szybki cios pazurami których ledwo uniknął. Szybki przeciwnik dosięgnął go tez w ramię swoim czarnym mieczem. Mroczny elf natychmiast poczuł się osłabiony jakąś tajemniczą siłą a z jego rana też zaczęła krwawic. Bestia kontynuowała atak spychając elfa do defensywy zatracając się w ataku raniąc wojownika elfów znów. Kornan wiedział że musi przerwac ten impas inaczej polegnie od tego ścierwa. Zacisnął zęby uniósł miecz i gdy sparował kolejny cios wykonał półobrót chcąd przeciąc wężowe ciało. W swym osłabionym stanie nie zdołał jednak już przebić grubego futra i skóry. Bestiolud zarechotał i powalił elfa kolejnym ciosem na ziemię. Kornan poczuł strach lecz zdusił go w sobie. Wciąż krwawił zostawiając na piasku czerwoną smugę. Desperackim pchnięciem przebił się w końcu do brzucha węża. Khargh stęknął i ryknął boleśnie i cofnął się. W tym czasie elf powstał lekko chwiejąc się już na nogach. Zachęcony tym Kharg ruszył znów do ataku. Jednym ciosem wytrącił miecz z ręki elfa. A pazurami chwycił go za gardło. Kornan nie miał siły już zareagować. Kharn następnie pazurami rozerwał mu gardło i martwe już ciało rzucił na ziemię. Zachęcony owacjami wydał z siebie pierwotny ryk zwycięstwa.
Czarodziej kiwnął głową z aprobatą. Robiło się ciekawie.
Jak poprzednią arenę wygrałem, to tutaj odpadłem w przedbiegach ;/ No ale po części moja wina, tak się spieszyłem, że dobrze tej postaci nie przemyślałem ;]
Spaczony bestio człowiek i podestępny Mroczny Elf sługusi zła i chaosu są siebie warci i dobrze, że zabijają się nawzajem. A ten zmutowany stwór jeszcze dostanie się pod moje ostrze. Pomyślał Jakub
Tullaris Dredbringer was dying. He knew this, and he cared not.... At last, he knew the truth that Khain had tried to share with him all theas years, and it was glorius. "Kings of Ulthuan!" the Pheniks King spat the words sa a curse. "You are usurpres and thieves. You owne me a debt. In my name, and thad of my fadher, I call upon you to repey it now."
Och! ten zwierzoczłek jest szybki i silny...-pomyślał Thanqol. W jego zielonych oczach widać było pożądanie i podniecenie. Wyciągnął z poszarpanej kieszeni granatowej szaty trochę zielonego pyłu i trochę wciągnął przez poszarpaną dziurę na końcu pyska służącą mu za nos. Jego ciało zaczęło dygotać. Tak tak silny, zwinny i duży może kiedyś spróbuję wykorzystać to przeciwko niemu...-ze złowieszczym uśmiechem na twarzy zaczął dalej rozmyślać...
Gnoblar Jeśli ogr odpada w przedbiegach to szkoda mi tych kurdupli
Mogłyby w sumie dostać po dwie sztuki każdego bonusu, jak ludzie z kapitani z dow i imperium, mieliby chociaż teoretycznie równiejsze szanse
Trzymam kciuki w każdym razie za Bubo
Gorax nie uczestniczył w widowisku jakie akurat rozgrywało się na arenie. Pierwsza walka dotyczyła aroganckiego elfa i tej bestii ... obaj byli siebie warci ... najlepiej gdyby zginęli razem przebijając się ostrzami.
Powoli ciemność ogarniała korytarze po których kroczył. Nie były one uczęszczane przez gawiedź z góry, która przyszła tu wyłącznie dla krwawej rozrywki. Wnęki na pochodnie w ścianach były puste, gdzieniegdzie zwisały pajęczyny, kurz walał się wszędzie. Było ciemno, lecz Gorax się tym nie przejmował - całe życie spędził na przemierzaniu takich korytarzy, a ten niczym się nie różnił od tych pod Zhufbar. W końcu to krasnoludzka robota, na której zawsze można polegać.
Od początku, gdy Gorax Skaldursson trafił do Karak Vlag, by uczestniczyć w arenie, zafascynowany był samą Twierdzą, a przede wszystkim tym co znajdowała się pod nią. Wiedział, że odpowiedzi na pytania go dręczące, znajdzie właśnie tutaj, w samym sercu krasnoludzkiej włości.
Wyszedł już znacznie poza obszary i korytarze, jakie kiedykolwiek były przemierzane. Od wieków te tunele były puste, zamieszkiwane przez różnego rodzaju paskudztwa, najpewniej wypłoszone tym co się działo na górze.
Nagle Gorax usłyszał dźwięk ... był to szelest zbroi i okutych butów, dochodzący zza najbliższego załomu. Gorax przyjął defensywną postawę, której wyuczuł się przez 3 wieki. Polegała na odnalezieniu oparcia w najbliższej ścianie, wystawieniu szerokiej tarczy w kierunku niebezpieczeństwa i obserwowaniu nadchodzącego wroga, dokładnie by móc przewidzieć, co uczyni. Najważniejsze w podziemiach było by nie dać się otoczyć i zaskoczyć.
Zza załomu zaczęło pojawiać się światło pochodni. Kroki były coraz głośniejsze. Gorax zaczął się dziwić - gdyby to były gobliny nie słyszał by szczęku zbroi i oręża, a raczej wredny śmiech, kłótnie i harmider, gdyby to byli szczuroludzie, zdecydowanie słyszałby piski ... a więc co?
Gdy tak rozmyślał, zza załomu wyszedł oddział 7 krasnoludów. Ich przywódca przemówił:
- Melduj się, kim jesteś, co tu robisz, jakie masz zamiary - przywódca oddziału spojrzał na postawę, jaką przyjął Gorax i dokończył - krasnoludzki żelazołamaczu.
A więc to był oddział patrolowy. Wnosząc po miejscu w jakim się znajdujemy i ich uzbrojeniu, żelazołamaczy, którzy chronili tunele pod Karak Vlag przed możliwymi napadami. Najwyraźniej mag organizujący tą arenę, nie przebierał w środkach i postanowił ustrzec się od napadów z dołu podczas, gdy walki na arenach trwały.
- Nazywam się Gorax Skaldursson i jak dobrze zauważyłeś jestem żelazołamaczem, zresztą tak samo jak wy. Przybyłem do Karak Vlag by uczestniczyć w arenie.
- A więc Gorax, zapędziłeś się znacznie za głęboko. Nie znajdziesz tu nic poza paroma goblińskimi ścierwami, które z chęcią wyszłyby zabawić się z gawiedzią na górze.
- Jestem tego świadom, lecz nie przybyłem do Karak Vlag, tylko z powodu areny. Szukałem odpowiedzi na temat losu tej upadłej Twierdzy i sądziłem, że najlepiej zacząć od samych korzeni.
- Dobrześ sądził ...
- A więc udało wam się dojść do tego co było przyczyną upadku Karak Vlag?
- Tak, ale lepiej usiądźmy przy piwie. Skomri, Ragnar, Imglud, Wolgrim, patrolujcie pobliskie korytarze. Reszta, składamy tu obóz. A teraz, Goraxsie Skaldurssonie, siądźmy i wysłuchaj mnie dobrze, gdyż może to być jedyny znana informacja całemu krasnoludzkiemu ludowi na temat losu upadłej Twierdzy Karak Vlag.
Terlarkar nie musiał obserwować walki,by wiedzieć,kto wygra. Stał na zewnątrz zrujnowanej krasnoludzkiej twierdzy, z dala od tłumów gapiów. Był zajęty. Końcówką miecza kreślił na ziemi skomplikowany wzór, symbol Dziewiątej Inkantacji Mistrza Marionetek. Po chwili wiedział,kto wygrał. Wtem jego dwuręczny miecz zapłonął,a w jego głowie odezwał się syk.
-Jedneeeeeeego mniej! Taaaaaak, czy jesteś gotowy na śmierć, Terlarkarze?
-To nie będzie takie proste,Tzar'katone. Póki ja żyję, ty będziesz uwięziony w tym ostrzu. A ja nie zginę tak prędko!
-Duuuuuuuusze! Żądam więcej dusz!
-I dostaniesz je,demonie....
Czempion Chaosu rozejrzał się, szybko zatarł magiczny wzór i wrócił do twierdzy.