Ogry 2400 EUR
Re: Ogry 2400 EUR
Bo to dzialo - wali w gore i dol jak kazda templata...
swieta_barbara pisze:Jesteś maszyna debelial, bez Ciebie to hobby dawno by umarło.
-
- Falubaz
- Posty: 1152
Jeszcze raz gratki Maćku Mam nadzieję że następnym razem uda mi się zagrać z którymś z was na turnieju (brat Maćka zajął 2 miejsce). Rozpa rzeczywiście bardzo fajna choć trzeba napewno w niej bardzo na bohaterów uważać
Wiem, że ty, jako Bertończyk, lubisz w pierwszym 3 modelowym szeregu mieć 2 herosów z wardem albo sv 1+ z przerzutem i championaBretonnian pisze: Rozpa rzeczywiście bardzo fajna choć trzeba napewno w niej bardzo na bohaterów uważać
U mnie jest opcja (kosztująca tyle samo):
Mamy 2 herosów z 5T i wardem 4+, 2 magiczne bronie, i koronę, która na Butcherze w 2 szeregu jest nie do ruszenia aż nie zginie ostatni Irongut albo obaj herosi z wardem.Slaughtermaster + Armour of Destiny (ward 4+), Greedy Fist, Warrior Bane, Iron Fist
Butcher + Crown of Command, Tormentor sword
Bruiser BSB + Talisman of Preservation, DHW
Dlaczego tak nie gram? Fanaberie - nie mogę się pogodzić, że marnuje warda na 6+ z Fista, więc robie takie konfiguracje, żeby go nie marnować. Wiem, że to kontrowersyjne i słabsze niż 2 x ward 4+ ale jakoś tak udaje mi się dotychczas manewrować, że generał wchodzi do walki jak już jest zwykle pozamiatane i ward 6+ na 5 ranach i T5 mu wystarcza.
Maciek P. pisze:że generał wchodzi do walki jak już jest zwykle pozamiatane
"W mojej ocenie byliśmy lepsi skillowo ale przeciwnicy byli lepiej ograni, przygotowani pod nas, mieli lepszy rozpiski, większy głód zwycięstwa i mieliśmy trochę peszka."
"T9A to gra o wykorzystywaniu maksymalnym potencjału obrysów figur składających się z kwadratów"
"T9A to gra o wykorzystywaniu maksymalnym potencjału obrysów figur składających się z kwadratów"
Zwykle generał siedzi razem z BSB w klocku Irongutów. Przy formacji 3x3 wygląda to zwykle tak:
1 tura walki: z przodu FCG - nie można bić w generała
2 tura walki: zginął champion więc do przodu idzie BSB z wardem 4+
3 i 4 tura walki: BSB zwykle wytrzymuje dużo (dzięki Thundertuskowi klepacz wroga nie ma przerzutów)
5 tura walki: generał idzie do przodu i zwykle przeżywa 2 tury, dzięki 5 ranom, charm shield, brakowi przerzutów wroga i wardowi 6+ niszczącemu broń.
Jeśli do tej pory nie pozamiatłem dookoła i nie zrobiłem kanapki, to znaczy że jestem za słaby i ward 4+ dużo by tu nie pomógł.
1 tura walki: z przodu FCG - nie można bić w generała
2 tura walki: zginął champion więc do przodu idzie BSB z wardem 4+
3 i 4 tura walki: BSB zwykle wytrzymuje dużo (dzięki Thundertuskowi klepacz wroga nie ma przerzutów)
5 tura walki: generał idzie do przodu i zwykle przeżywa 2 tury, dzięki 5 ranom, charm shield, brakowi przerzutów wroga i wardowi 6+ niszczącemu broń.
Jeśli do tej pory nie pozamiatłem dookoła i nie zrobiłem kanapki, to znaczy że jestem za słaby i ward 4+ dużo by tu nie pomógł.
Ja naprawdę nie wiem ,czy ty dobrze robisz pisząc to wszystko...ludzie czytają i wyciągają wnioski...ja posunąłem się nawet do tego ,że przed turniejami zamieszczałem "fałszywe" rozpiski...wiele razy później słyszałem - a nie grasz tym co na forum? ...Przemyśl to Maćku ! Pospamuj sobie gdzieś a warsztatu nie zdradzaj
dzięki temu tematowi gra na lepiej przygotowanych przeciwników - bitwy są więc bardziej wymagające i więcej dają
podobną taktykę ma Toyota - zdradza tajniki swoich działań żeby się motywować...
podobną taktykę ma Toyota - zdradza tajniki swoich działań żeby się motywować...
swieta_barbara pisze:Jesteś maszyna debelial, bez Ciebie to hobby dawno by umarło.
PiotrB a czemu ma nie prowadzić "dziennika" i czaić się z tym,jak by nie wiadomo co to było.Śmieszy mnie takie podejście.Jak bym widział łebka z parciem na wynik za wszelką cenę.Zamiast dobrej zabawy,zaczyna się nie zdrowa rywalizacja.
Z chęcią czytam takie tematy.Maćku twój pierwszy topic z 7ed,czytałem na bieżąco i chciał bym więcej takich tematów.
Chwała wszystkim autorom za chęć podzielenia się swoimi wyczynami na polu bitwy.
Z chęcią czytam takie tematy.Maćku twój pierwszy topic z 7ed,czytałem na bieżąco i chciał bym więcej takich tematów.
Chwała wszystkim autorom za chęć podzielenia się swoimi wyczynami na polu bitwy.
Udam ,że nie słyszałem tego o tym łebku z parciem na wynik - inaczej musiałbym Ci odpowiedzieć co o Tobie myślę chłopczyku; ( z racji różnicy wieku nie powinieneś się obrazić )... Co innego jest dzielić się uwagami ,przemyśleniami etc a co innego dokładnie opisywać szczegółowo swoją strategie ... ja powiedziałem tylko ,że nie wiem czy to jest dobre...z pewnością jest to niebezpieczne...
Co do parcia na wynik - co innego jest grać dla przyjemności w domu - a co innego grać w turniejach. Nie powiesz mi chyba ,że nie chcesz w turniejach osiągać jak najlepszych wyników? Po to się idzie na turniej żeby się sprawdzić...
Co do parcia na wynik - co innego jest grać dla przyjemności w domu - a co innego grać w turniejach. Nie powiesz mi chyba ,że nie chcesz w turniejach osiągać jak najlepszych wyników? Po to się idzie na turniej żeby się sprawdzić...
Zamieszczam te dywagacje, bo sam uwielbiam czytać tego typu raporty pisane przez innych graczy. Oczywiście, że wytrącam sobie w ten sposób element zaskoczenia, ale za to nakręcam hobby.
Zresztą dobrzy gracze i tak prawdopodobnie już przepracowali, przetestowali i przemyśleli rozkminki o których piszę, a słabi gracze nawet jak przeczytają to pewnie nie zapamiętają, abo nie będą umieli wykorzystać.
Bardzo lubie czytać battle raporty np. Maryśa, Rinca czy Kudłatego, a przecież oni grają cały czas prawie tą samą rozpiską, i jakoś nie zaczynają przegrywać bo przeciwnik we co wystawiają, i zna ich mocne strony.
Zresztą dobrzy gracze i tak prawdopodobnie już przepracowali, przetestowali i przemyśleli rozkminki o których piszę, a słabi gracze nawet jak przeczytają to pewnie nie zapamiętają, abo nie będą umieli wykorzystać.
Bardzo lubie czytać battle raporty np. Maryśa, Rinca czy Kudłatego, a przecież oni grają cały czas prawie tą samą rozpiską, i jakoś nie zaczynają przegrywać bo przeciwnik we co wystawiają, i zna ich mocne strony.
Jesteś lepszy to wygrasz. Staniesz przed przeciwnikiem i powiesz mu "mam takie a takie myki na Ciebie. Wykorzystam ta i tamta zasadę" . A potem rozjedziesz kolegę - i to jest klasa ; )
"W mojej ocenie byliśmy lepsi skillowo ale przeciwnicy byli lepiej ograni, przygotowani pod nas, mieli lepszy rozpiski, większy głód zwycięstwa i mieliśmy trochę peszka."
"T9A to gra o wykorzystywaniu maksymalnym potencjału obrysów figur składających się z kwadratów"
"T9A to gra o wykorzystywaniu maksymalnym potencjału obrysów figur składających się z kwadratów"
No ale nie świrujmy też za bardzo, szczerze wątpię, że ktoś czyta takie raporty jak selekcjoner kadry, żeby mieć haka na każdego gracza wfb w Polsce. Nie dajmy się zwariować. A tak jak Maciek pisze doskonale nakręca to hobby.
"You either die a cyka or live long enough to become a blyat"
Co innego grać na gracza ze swojego podwórka dopiero co zaczynającego zabawę z warhamcem a co innego na gracza ligowego z pewnym doświadczeniem.PiotrB pisze: Co do parcia na wynik - co innego jest grać dla przyjemności w domu - a co innego grać w turniejach. Nie powiesz mi chyba ,że nie chcesz w turniejach osiągać jak najlepszych wyników? Po to się idzie na turniej żeby się sprawdzić...
Każdy dobry gracz to ciekawe wyzwanie bo "myki" się tak samo zna jak zasady armii, nie tylko swojej, każdej. Jeśli przeciwnik zna zasady Twojej armii lepiej niż Ty znaczy się, że raczej nie da się zaskoczyć mykiem.
Dokładnie o to chodzi. Najgorsze co może być to jednostronna potyczka w której tylko kości ratują tę bierniejszą stronę. Dzięki takim blogom, mniej doświadczeni gracze nabierają "skilla" na sucho i później weryfikują go na turnieju. Ja nigdy nie miałem problemu z dzieleniem się swoją wiedzą. Kto chciał podpytać i dowiedzieć się czegoś o mojej strategi gry i wykorzystani unitów, nigdy nie robiłem problemów.Maciek P. pisze:Bardzo lubie czytać battle raporty np. Maryśa, Rinca czy Kudłatego, a przecież oni grają cały czas prawie tą samą rozpiską, i jakoś nie zaczynają przegrywać bo przeciwnik we co wystawiają, i zna ich mocne strony.
The wood hold peace for thos who desire it, but those who seek battle will find me...
The forest has as many eyes as leaves...
Far over, the misty mountain Cold, to dungeons deep and caverns old.
The pines were roaring, oooooon the hight...
Abandoned
The forest has as many eyes as leaves...
Far over, the misty mountain Cold, to dungeons deep and caverns old.
The pines were roaring, oooooon the hight...
Abandoned
Reporcik z testów rozpiski na Masterze w Gańśku. To był mój pierwszy master singlowy na 8 edycje, i wypadł marnawo
I. Bitwa – Dark Elves – Sebastian Mejer
Lord na smoku z wardem 5+ i hydra blade, Bsb z flaming atakami, magiczka, horda korszarzy z frenzy, 20 kuszników, 20 gwardii, horda spearmentów, 2x harpie, 2x skauci, hydra.
Przeciwnik grał chyba jedną z pierwszych bitew DE – jakoś niespecjalnie wybierał cele do strzelania i w efekcie przez całą bitwę nie zabił nic – kilka oddziałów lekko raniąc. Ja do 5 tury zabiłem wszystko poza gwardią i lordem który się w niej schował spadłszy uprzednio ze smoka po strzale z Ironblastera. Zdecydowaliśmy nie kontynuować bitwy – już wtedy było 20:0.
Ze śmiesznych akcji – zaszarżowałem 9 Irongutów z bohaterami w bok rannej hydry i……zadałem 1 ranę przy chyba 6 przeciwnika. Musiałem się brejkować Po to właśnie jest Crown of Command. Żeby wszystko było jasne: miałem tam 19 A S6, 7A S5, 3 impakty S6, 1 impakt S7. 2 Mournfangi od frontu w hordę korsarzy brejkują ją w 2 tury (z małą pomocą soulblighta i doom and darnkess ) 20-0
II. Bitwa – O&G - Mucha
Lord na Wyvernie, goblin mag lord, 2 kowbojów na pająku i świni, bsb, mag z wardem 5+ w hordzie savage big unsów, horda gobosów, 2 manglery, 2 doom drivery, 2 rydwany, wielki pająk i kilka trolli odginaczek.
Zaczęło się dobrze, bo jeden mangler zabił się o własne łańcuchy w pierwszej turze. Potem przeciwnik szedł, a ja strzelałem likwidując kolejno kowbojów, rydwany, pająka. Hordę Savagy najpierw osłabiłem snajperując maga, a potem wyprowadziłem w pole przy pomocy piesków. Dzieła zwieńczyła szarża 2 Mournfangów z boku, która wprawdzie hordy nie zatłukła, ale zmusiła do brejka - steadfast z Doom and Darkness na 4 już nie jest taki mocny . W ostatniej turze przeciwnik rzucił się desperacko goblinami od frontu, a Wyverną z boku na pełny oddział Irongutów. W sumie dobry ruch, bo jedynie w ten sposób mógł uratować oba te oddziały dzięki steadfastowi na goblinach i koronie na lordzie. W odpowiedzi w mojej ostatniej dopchałem Thundertuska do walki z lordem, za to miskast wciągnął mi generała w oko chaosu. Straciłem 500 pkt ale….. zmusiłem wroga do jeszcze jednego, ostatniego brejka którego nie ustał generał i został zagoniony przez Thundertuska. Generalnie dla przeciwnika moja armia to bardzo bardzo słaby pairing, ale grał super fair i klasą. 20-0
III Bitwa – VC - Gąsior
Konfiguracja wampirów totalnie niszcząca moje – prawie bezmournfagowe Ogry: Lord masakrator z S8 i Red Fury, wampir z Lore of Death, necros, horda Ghuli, horda turbo-Ghouli, Vagheisty, Mortis Engine i masa odginaczek – pieski, baty, swarmy, duchy itp.
W bezpośrednim straciu nie mam żadnych szans, wiec starałem się wyprowadzić główne oddziały wroga w pole –zablokować Ghule z lordem i zabić turbo Ghule. Flanki starałem się opanować Mournfangami z jednej strony, a Maneateremi z drugiej. Może by się udało, gdyby nie to, że popełniłem co najmniej 2 błędy, a przeciwnik nie popełnił żadnego – wystawiłem jedne Mournfangi którymi oflankowałem wroga na szarże Mortisa, zapomniawszy, że on szarżując również wyje z banshee, a na drugiej stronie źle ustawiłem maga z magicznym mieczykiem pozwalając przeniknąć duchom za moje linie. Mimo, że zamordowałem turbo-Ghoule tak jak zaplanowałem, i wysnajperowałem z magii Death bohaterów wroga zanim Lord wampirów dopchał się do walki, to jedna tura zwłoki na gonienie się z duchami przez Maneaterów i utrata 2 Mournfangów sprawiły, że wróg zyskał przewagę w końcówce – zaszarżował duchami na Thundertuska, a Maneaterzy przebili się przez 2 oddziały zombie, baty i wilki za późno, żeby pomóc Irongutom z Lordem w walce z Ghoulami z wampirem. Wyrżnąwszy Ironów wróg w ostatniej turze zbrejkował mojego generała (mimo stubbornu) ale na szczęście go nie zagonił. Skończyło się 6:14. W ogóle to była nieprzyjemna bitwa, atmosfera przy stole była paskudna i życzyłbym sobie mniej takich .
IV bitwa – VC – Szaitis.
Pech chciał, że trafiłem znowu na prawie identyczne VC jak poprzednio – kosmetyczne różnice jak ward na Vampire Lordzie, 8 Crypt Horrorów zamiast 10 czy Wrighty zamiast Spirit Hostów nie robiły różnicy – to absolutnie fatalny pairing na mnie. Te masy posionów na mój brak save, niezatrzymywalny Lord, mordercze Vargheisty itp.
Bitwę postanowiłem rozegrać podobnie jak poprzednią, z pominięciem błędów i zaczęło się fenomenalnie – snajperka z IF-ki zabrała Lordowi 4 lvl magii i zadała 2 rany. Więc w 1 turze strzelania miałem lorda wampirów na 1 ranie naprzeciwko moich snajperów Było tak blisko….niestety wysejwował się i uciekł do tyłu lizać rany. Potem już tak fajnie nie było bo Iroblaster wybuchł w 1 turze, a z następnej IF-ki mimo, że zabiłem małego wampira, to straciłem 3 lvl magii i wszystkie fajne czary. Przewagę magiczną szlag trafił równie szybko jak się pojawiła W ogóle w bitwie szczęście skakało z jednej strony na drugą jak na jakimś oszalałym rollercasterze – to co dostałem na początku straciłem na końcu – np. Vargheisty nie zdały Ld na szarże na Gnoblary, ale….pobiegły tak daleko razem z Crypt Horrorami, że moi biedni Maneatearzy musieli bić się z oboma tymi oddziałami na raz zamiast spokojnie zabijać je pojedyńczo. Tylko dzięki Thundertuskowi dającemu ASL i pomocniczej szarży BSB z tyłu udało im się to ostatecznie wygrać , ale było gorąco. Gdy wydawało się, że uda się wygrać zdecydowanie przeciwnik zrobił ruch którym mnie bardzo zaskoczył – wyszarżował z drugiego szeregu ustawionych w kolumnę i zescreenowanych piekiem Ghouli dwoma Wrightami na raz w dwie strony – jeden na Thundertuska, drugi na unikających Lorda VC Irongutów. Irongutami uciekałem na 5+ i nie uciekłem zadeptany, a Thundertusk nie ustał szarży mimo niezadania żadnej rany przez Wrighta i przerzutu Ld z BSB. Po straceniu w tym ruchu 700 pkt okazało się, że wyszło ostatecznie remisowo. Bardzo fajna bitwa, bardzo miły przeciwnik – gratulacje 3 miejsca!
V Bitwa – Bigpasiak ze swoimi przegiętymi WE.
Rozpiski nie będę cytować, bo pewnie każdy średnio rozgarnięty gracz ją zna . Znowu słaby pairing dla moich ograsków, ale wydawało mi się, że mam szanse na przyzwoity wynik, jak dobrze zagram. Pierwsza tura to Pasiaka to trochę macania, kilka ran na gnoblarach ze strzelania i powolne wyprowadzania armii na pozycje. Katastrofalne były moja pierwsza i druga tura na której zakończyliśmy bitwę – gdy Pasiak wleciał kowbojem w środek mojej armii – ja wykonałem kolejno:
1. fazę magii w której w owego kowboja wpakowałem 2 snajperki, obie weszły na IF i…. zadały 1 ranę ja natomiast straciłem 3 lvl magii na lordzie i wsadziłem sobie IG
2. fazę strzelania w której trafiwszy z działa w drugiego kowboja zadałem 1 ranę
3. fazę walki w której zaszarżowany Thundertuskiem kowboj (i jego orzeł!) zadali 3 rany, tusk nie zrobił nic i nie zdał brejka na 7 z przerzutem. Kowboj w pogoni wpadał w Ironblastera z boku.
4. Zbrejkowany w centrum armii Thundertusk pociągnął za sobą serię testów paniki na 9 z przerzutem i wysłał za stół Maneaterów z BSB
Jeśli dodam, że w swojej turze magii Elfy zabiły z Dwellersów 2/3 oddziału Irongutów (zostało po dwellersach i miskaście 3) to okazało się, że w 2 turze nie mam magii (został 1 lvl), Irongutów, Maneaterów, Thundertuska, BSB, Ironblastera a jedne Mournfangi straciły wartość bojową zebrawszy na twarz Hail of Doom Arrow to zgodnie przyznaliśmy, że przy 35 łukach i nienaruszonej armii przeciwnika lepiej będzie podać sobie ręce i pokibicować innym graczom zamiast urządzać czasochłonne dożynki Trochę niefart, bo oboje mieliśmy ochotę na fajną, wymagającą rozgrywkę, a tu wszyła kupa, ale cóż, zdarza się. Pasiak zagrał bardzo dobrze, wybierał odpowiednie cele do strzelania, był dobrze zabezpieczony i ustawiony więc mówić, ze wygrał tylko dzięki fartowi byłoby niesprawiedliwe, bo przecież cały widz polega na tym, żeby zmusić przeciwnika do testów w których może mu się coś nie udać, a samemu tych testów uniknąć. On mnie zmusił i wygrał. Szczęście sprzyja lepszym! 0:20
Generalnie wynik fatalny – 25 miejsce, ale fajowo się bawiłem. Na ostateczne wnioski z bitew przyjdzie jeszcze czas. Dalej uważam, że rozpiska jest OK, chociaż daleko jej do 2 x 5 Mournfangów ( w ogóle gratulacje dla Marysia za super wynik, szczególnie, że widziałem jak w pierwszej bitwie miał podobną akcje w ostatniej turze z brejkiem na 9 z przerzutem która kosztowała go kupę głupich punktów). Dalej mimo wszystko brak mi ogrania, bo przeciwnicy zaskakiwali mnie różnymi dziwnymi rzeczami, którymi nie powinni minie zaskakiwać jeśli chce grać na sensownym poziomie – np. czar Life który pozwala zniwelować miskasta na 2+ - wpuściłem to, a Pasiak miał 2 miskasty w 1 turze! To pierwsze do rozpraszania! Musze też opracować jak armią prawie bez save zatrzymać Ghoule + Crypt Horrory maszerujące hordą z Lordem VC Do DMP gram dalej tą rozpiską, a potem zaczynamy inne eksperymenty.
I. Bitwa – Dark Elves – Sebastian Mejer
Lord na smoku z wardem 5+ i hydra blade, Bsb z flaming atakami, magiczka, horda korszarzy z frenzy, 20 kuszników, 20 gwardii, horda spearmentów, 2x harpie, 2x skauci, hydra.
Przeciwnik grał chyba jedną z pierwszych bitew DE – jakoś niespecjalnie wybierał cele do strzelania i w efekcie przez całą bitwę nie zabił nic – kilka oddziałów lekko raniąc. Ja do 5 tury zabiłem wszystko poza gwardią i lordem który się w niej schował spadłszy uprzednio ze smoka po strzale z Ironblastera. Zdecydowaliśmy nie kontynuować bitwy – już wtedy było 20:0.
Ze śmiesznych akcji – zaszarżowałem 9 Irongutów z bohaterami w bok rannej hydry i……zadałem 1 ranę przy chyba 6 przeciwnika. Musiałem się brejkować Po to właśnie jest Crown of Command. Żeby wszystko było jasne: miałem tam 19 A S6, 7A S5, 3 impakty S6, 1 impakt S7. 2 Mournfangi od frontu w hordę korsarzy brejkują ją w 2 tury (z małą pomocą soulblighta i doom and darnkess ) 20-0
II. Bitwa – O&G - Mucha
Lord na Wyvernie, goblin mag lord, 2 kowbojów na pająku i świni, bsb, mag z wardem 5+ w hordzie savage big unsów, horda gobosów, 2 manglery, 2 doom drivery, 2 rydwany, wielki pająk i kilka trolli odginaczek.
Zaczęło się dobrze, bo jeden mangler zabił się o własne łańcuchy w pierwszej turze. Potem przeciwnik szedł, a ja strzelałem likwidując kolejno kowbojów, rydwany, pająka. Hordę Savagy najpierw osłabiłem snajperując maga, a potem wyprowadziłem w pole przy pomocy piesków. Dzieła zwieńczyła szarża 2 Mournfangów z boku, która wprawdzie hordy nie zatłukła, ale zmusiła do brejka - steadfast z Doom and Darkness na 4 już nie jest taki mocny . W ostatniej turze przeciwnik rzucił się desperacko goblinami od frontu, a Wyverną z boku na pełny oddział Irongutów. W sumie dobry ruch, bo jedynie w ten sposób mógł uratować oba te oddziały dzięki steadfastowi na goblinach i koronie na lordzie. W odpowiedzi w mojej ostatniej dopchałem Thundertuska do walki z lordem, za to miskast wciągnął mi generała w oko chaosu. Straciłem 500 pkt ale….. zmusiłem wroga do jeszcze jednego, ostatniego brejka którego nie ustał generał i został zagoniony przez Thundertuska. Generalnie dla przeciwnika moja armia to bardzo bardzo słaby pairing, ale grał super fair i klasą. 20-0
III Bitwa – VC - Gąsior
Konfiguracja wampirów totalnie niszcząca moje – prawie bezmournfagowe Ogry: Lord masakrator z S8 i Red Fury, wampir z Lore of Death, necros, horda Ghuli, horda turbo-Ghouli, Vagheisty, Mortis Engine i masa odginaczek – pieski, baty, swarmy, duchy itp.
W bezpośrednim straciu nie mam żadnych szans, wiec starałem się wyprowadzić główne oddziały wroga w pole –zablokować Ghule z lordem i zabić turbo Ghule. Flanki starałem się opanować Mournfangami z jednej strony, a Maneateremi z drugiej. Może by się udało, gdyby nie to, że popełniłem co najmniej 2 błędy, a przeciwnik nie popełnił żadnego – wystawiłem jedne Mournfangi którymi oflankowałem wroga na szarże Mortisa, zapomniawszy, że on szarżując również wyje z banshee, a na drugiej stronie źle ustawiłem maga z magicznym mieczykiem pozwalając przeniknąć duchom za moje linie. Mimo, że zamordowałem turbo-Ghoule tak jak zaplanowałem, i wysnajperowałem z magii Death bohaterów wroga zanim Lord wampirów dopchał się do walki, to jedna tura zwłoki na gonienie się z duchami przez Maneaterów i utrata 2 Mournfangów sprawiły, że wróg zyskał przewagę w końcówce – zaszarżował duchami na Thundertuska, a Maneaterzy przebili się przez 2 oddziały zombie, baty i wilki za późno, żeby pomóc Irongutom z Lordem w walce z Ghoulami z wampirem. Wyrżnąwszy Ironów wróg w ostatniej turze zbrejkował mojego generała (mimo stubbornu) ale na szczęście go nie zagonił. Skończyło się 6:14. W ogóle to była nieprzyjemna bitwa, atmosfera przy stole była paskudna i życzyłbym sobie mniej takich .
IV bitwa – VC – Szaitis.
Pech chciał, że trafiłem znowu na prawie identyczne VC jak poprzednio – kosmetyczne różnice jak ward na Vampire Lordzie, 8 Crypt Horrorów zamiast 10 czy Wrighty zamiast Spirit Hostów nie robiły różnicy – to absolutnie fatalny pairing na mnie. Te masy posionów na mój brak save, niezatrzymywalny Lord, mordercze Vargheisty itp.
Bitwę postanowiłem rozegrać podobnie jak poprzednią, z pominięciem błędów i zaczęło się fenomenalnie – snajperka z IF-ki zabrała Lordowi 4 lvl magii i zadała 2 rany. Więc w 1 turze strzelania miałem lorda wampirów na 1 ranie naprzeciwko moich snajperów Było tak blisko….niestety wysejwował się i uciekł do tyłu lizać rany. Potem już tak fajnie nie było bo Iroblaster wybuchł w 1 turze, a z następnej IF-ki mimo, że zabiłem małego wampira, to straciłem 3 lvl magii i wszystkie fajne czary. Przewagę magiczną szlag trafił równie szybko jak się pojawiła W ogóle w bitwie szczęście skakało z jednej strony na drugą jak na jakimś oszalałym rollercasterze – to co dostałem na początku straciłem na końcu – np. Vargheisty nie zdały Ld na szarże na Gnoblary, ale….pobiegły tak daleko razem z Crypt Horrorami, że moi biedni Maneatearzy musieli bić się z oboma tymi oddziałami na raz zamiast spokojnie zabijać je pojedyńczo. Tylko dzięki Thundertuskowi dającemu ASL i pomocniczej szarży BSB z tyłu udało im się to ostatecznie wygrać , ale było gorąco. Gdy wydawało się, że uda się wygrać zdecydowanie przeciwnik zrobił ruch którym mnie bardzo zaskoczył – wyszarżował z drugiego szeregu ustawionych w kolumnę i zescreenowanych piekiem Ghouli dwoma Wrightami na raz w dwie strony – jeden na Thundertuska, drugi na unikających Lorda VC Irongutów. Irongutami uciekałem na 5+ i nie uciekłem zadeptany, a Thundertusk nie ustał szarży mimo niezadania żadnej rany przez Wrighta i przerzutu Ld z BSB. Po straceniu w tym ruchu 700 pkt okazało się, że wyszło ostatecznie remisowo. Bardzo fajna bitwa, bardzo miły przeciwnik – gratulacje 3 miejsca!
V Bitwa – Bigpasiak ze swoimi przegiętymi WE.
Rozpiski nie będę cytować, bo pewnie każdy średnio rozgarnięty gracz ją zna . Znowu słaby pairing dla moich ograsków, ale wydawało mi się, że mam szanse na przyzwoity wynik, jak dobrze zagram. Pierwsza tura to Pasiaka to trochę macania, kilka ran na gnoblarach ze strzelania i powolne wyprowadzania armii na pozycje. Katastrofalne były moja pierwsza i druga tura na której zakończyliśmy bitwę – gdy Pasiak wleciał kowbojem w środek mojej armii – ja wykonałem kolejno:
1. fazę magii w której w owego kowboja wpakowałem 2 snajperki, obie weszły na IF i…. zadały 1 ranę ja natomiast straciłem 3 lvl magii na lordzie i wsadziłem sobie IG
2. fazę strzelania w której trafiwszy z działa w drugiego kowboja zadałem 1 ranę
3. fazę walki w której zaszarżowany Thundertuskiem kowboj (i jego orzeł!) zadali 3 rany, tusk nie zrobił nic i nie zdał brejka na 7 z przerzutem. Kowboj w pogoni wpadał w Ironblastera z boku.
4. Zbrejkowany w centrum armii Thundertusk pociągnął za sobą serię testów paniki na 9 z przerzutem i wysłał za stół Maneaterów z BSB
Jeśli dodam, że w swojej turze magii Elfy zabiły z Dwellersów 2/3 oddziału Irongutów (zostało po dwellersach i miskaście 3) to okazało się, że w 2 turze nie mam magii (został 1 lvl), Irongutów, Maneaterów, Thundertuska, BSB, Ironblastera a jedne Mournfangi straciły wartość bojową zebrawszy na twarz Hail of Doom Arrow to zgodnie przyznaliśmy, że przy 35 łukach i nienaruszonej armii przeciwnika lepiej będzie podać sobie ręce i pokibicować innym graczom zamiast urządzać czasochłonne dożynki Trochę niefart, bo oboje mieliśmy ochotę na fajną, wymagającą rozgrywkę, a tu wszyła kupa, ale cóż, zdarza się. Pasiak zagrał bardzo dobrze, wybierał odpowiednie cele do strzelania, był dobrze zabezpieczony i ustawiony więc mówić, ze wygrał tylko dzięki fartowi byłoby niesprawiedliwe, bo przecież cały widz polega na tym, żeby zmusić przeciwnika do testów w których może mu się coś nie udać, a samemu tych testów uniknąć. On mnie zmusił i wygrał. Szczęście sprzyja lepszym! 0:20
Generalnie wynik fatalny – 25 miejsce, ale fajowo się bawiłem. Na ostateczne wnioski z bitew przyjdzie jeszcze czas. Dalej uważam, że rozpiska jest OK, chociaż daleko jej do 2 x 5 Mournfangów ( w ogóle gratulacje dla Marysia za super wynik, szczególnie, że widziałem jak w pierwszej bitwie miał podobną akcje w ostatniej turze z brejkiem na 9 z przerzutem która kosztowała go kupę głupich punktów). Dalej mimo wszystko brak mi ogrania, bo przeciwnicy zaskakiwali mnie różnymi dziwnymi rzeczami, którymi nie powinni minie zaskakiwać jeśli chce grać na sensownym poziomie – np. czar Life który pozwala zniwelować miskasta na 2+ - wpuściłem to, a Pasiak miał 2 miskasty w 1 turze! To pierwsze do rozpraszania! Musze też opracować jak armią prawie bez save zatrzymać Ghoule + Crypt Horrory maszerujące hordą z Lordem VC Do DMP gram dalej tą rozpiską, a potem zaczynamy inne eksperymenty.
Ostatnio zmieniony 11 lip 2012, o 08:10 przez Maciek P., łącznie zmieniany 1 raz.
Dzięki za raport, jak zwykle miło poczytać o zmaganiach Twoich grubasów.
Jedna rzecz zwróciła moją uwagę:
Pozdrawiam
P.S.
Rozwijając nieco myśl z wcześniejszej wypowiedzi:
Jedna rzecz zwróciła moją uwagę:
Czy to aby nie wałek? Jak zauważył Furion (o tutaj):Maciek P. pisze:(...)Gdy wydawało się, że uda się wygrać zdecydowanie przeciwnik zrobił ruch którym mnie bardzo zaskoczył – wyszarżował z drugiego szeregu ustawionych w kolumnę i zescreenowanych piekiem Ghouli dwoma Wrightami na raz w dwie strony – jeden na Thundertuska, drugi na unikających Lorda VC Irongutów.(...)
Natomiast czar, o którym mówiłeś:1. Trzeba wpisać do uściśleń ograniczenie maks 1 szarży herosa z unitu. Zbyt wiele osób ma o to wątpliwości.
Page 99. If a the character is subject to any movement restrictions then those apply to the unit and vice versa.
Page 101. Character can charge out of a unit, in which case he will move and his unit will stay still - it is not permitted to declare a charge of its own.
to zdaje się trójeczka z Lore of Life (Throne of Vines) a nie Lore of Loren.Maciek P. pisze:(...)np. czar Wood Elfów który pozwala zniwelować miskasta na 2+(...)
Pozdrawiam
P.S.
Rozwijając nieco myśl z wcześniejszej wypowiedzi:
można powiedzieć Maćku, że byłeś na tym turnieju niczym Tong Po z "Kickboxera"-Qc- pisze:Jesteś lepszy to wygrasz. Staniesz przed przeciwnikiem i powiesz mu "mam takie a takie myki na Ciebie. Wykorzystam ta i tamta zasadę" . A potem rozjedziesz kolegę - i to jest klasa ; )
Zniosę wszystko pod warunkiem, że to komplement.
Tak, po turnieju dowiedziałem się z forum, że to chyba wałek, ale nie sądze żeby był intencjonalny, więc no hard feelings do Szaitisa Sam powinienem wiedzieć co wolno, a czego nie
Ten czar to rzeczywiscie Life, już przeedytowałem posta.
Ten czar to rzeczywiscie Life, już przeedytowałem posta.