Arena Of Death edycja III
-
- "Nie jestem powergamerem"
- Posty: 100
Altharion Poszukiwacz (he commander)
średnia zbroja, włócznia, hełm
Altharion trafił do służby wojskowej jak każdy inny elf. Początkowo był łucznikiem, jednak w miarę zdobywania doświadczenia, stał się jednym z włóczników. Podczas kamapnii obronnej przeciwko ciemnym zdrajcom, już jako jeden z niższych dowódców, został powołany do służby wraz ze swym młodszym bratem, Oltharionem. Przed wyruszeniem do walki, przyrzekł swemu staremu ojcu (matkę zabili korsarze, gdy był jeszcze mały), że będzie strzegł brata i że obaj wrócą do domu.
Tak się jednak nie stało... Korsarze, wprawdzie odparci, zdążyli wziąc paru jeńców i odpłynąc. Los chciał, że wśród nich był Oltharion...
Przepełniony bólem i rozpaczą Altharion postanawie odszukac brata za wszelką cenę. Nienawiśc do wroga wywołuje u niego porywczośc. Będzie tułał się po świecie w poszukiwaniu dwóch rzeczy - brata i zemsty.
Zbroja jego skórą,
Włócznia jego siłą,
Hełm jego ochroną,
Zemsta jego miłą.
średnia zbroja, włócznia, hełm
Altharion trafił do służby wojskowej jak każdy inny elf. Początkowo był łucznikiem, jednak w miarę zdobywania doświadczenia, stał się jednym z włóczników. Podczas kamapnii obronnej przeciwko ciemnym zdrajcom, już jako jeden z niższych dowódców, został powołany do służby wraz ze swym młodszym bratem, Oltharionem. Przed wyruszeniem do walki, przyrzekł swemu staremu ojcu (matkę zabili korsarze, gdy był jeszcze mały), że będzie strzegł brata i że obaj wrócą do domu.
Tak się jednak nie stało... Korsarze, wprawdzie odparci, zdążyli wziąc paru jeńców i odpłynąc. Los chciał, że wśród nich był Oltharion...
Przepełniony bólem i rozpaczą Altharion postanawie odszukac brata za wszelką cenę. Nienawiśc do wroga wywołuje u niego porywczośc. Będzie tułał się po świecie w poszukiwaniu dwóch rzeczy - brata i zemsty.
Zbroja jego skórą,
Włócznia jego siłą,
Hełm jego ochroną,
Zemsta jego miłą.
No to druga postac (w razie czego skasowac)
Ezekiel II
Wight Lord
Płytówka, miecz (zatruty), tarcza..
Pochowany w jednym z starodwanych kurchanów w krainie Księstw Granicznych został przebudzony działaniem złej magii. Początkujący nekromanta próbujący go kontrolowac niestety miał za słabą wolę, i, ostatecznie, Ezekiel dopełnił zemsty zabijajac potępieńca w okrutny sposób.
Szukajac nowego celu w swoim nie-życiu trafia przypadkowo na Arene Śmierci. Walka jako gladiator zapewnia mu chwaę i bezpieczenstwo poza Areną wiec przyjmuje ofertę.
Ezekiel II
Wight Lord
Płytówka, miecz (zatruty), tarcza..
Pochowany w jednym z starodwanych kurchanów w krainie Księstw Granicznych został przebudzony działaniem złej magii. Początkujący nekromanta próbujący go kontrolowac niestety miał za słabą wolę, i, ostatecznie, Ezekiel dopełnił zemsty zabijajac potępieńca w okrutny sposób.
Szukajac nowego celu w swoim nie-życiu trafia przypadkowo na Arene Śmierci. Walka jako gladiator zapewnia mu chwaę i bezpieczenstwo poza Areną wiec przyjmuje ofertę.
Shantis Bloodraven - Kapłanka Elfich Wiedźm (DE Noble - bo kurcze nie ma heroski; ew. Priestess of Khaine z alternatywnego lista Temple of Khaine)
- uzbrojenie: krótki miecz + sztylet
- zbroja: brak (wystarczy wiara w Khaina i jego protekcja)
- dodatki: zadziory na broni
Historia już wkrótce
- uzbrojenie: krótki miecz + sztylet
- zbroja: brak (wystarczy wiara w Khaina i jego protekcja)
- dodatki: zadziory na broni
Historia już wkrótce

Draconis - FOR EVER !!!
Warhammer Online - Guild Leader of Skowyt Guild
Warhammer Online - Guild Leader of Skowyt Guild
Tzun'kal
Skink Chief
lekka zbroja, włócznia, trucizna, bomby błyskowe
Podczas jednej z wypraw ze Starego Świata do Lustrii pewien mag z księstw granicznych polował na niewolników wśród ludów jaszczuroludzi. Jeden z plemienia czerwonych skinków, Tzun'kal okazał się wielce waleczny ale nie mógł się oprzeć sile magii. Został zabrany przez maga do księstw granicznych aby tam uczestniczyć w arenie śmierci. Wyposażony przez swojego pana w ekwipunek którego też podczas treningu nauczył się używać skink chief liczy na wolność którą może uzyska po wygranej na arenie dużych ludzi. Podczas gdy mag liczy na zarobek Tzun'kal, wierny sługa Pradawnych przygotowuje się do boju...
Skink Chief
lekka zbroja, włócznia, trucizna, bomby błyskowe
Podczas jednej z wypraw ze Starego Świata do Lustrii pewien mag z księstw granicznych polował na niewolników wśród ludów jaszczuroludzi. Jeden z plemienia czerwonych skinków, Tzun'kal okazał się wielce waleczny ale nie mógł się oprzeć sile magii. Został zabrany przez maga do księstw granicznych aby tam uczestniczyć w arenie śmierci. Wyposażony przez swojego pana w ekwipunek którego też podczas treningu nauczył się używać skink chief liczy na wolność którą może uzyska po wygranej na arenie dużych ludzi. Podczas gdy mag liczy na zarobek Tzun'kal, wierny sługa Pradawnych przygotowuje się do boju...
Piknięty Zuzouacz (Night Goblin Big Boss)
miecz dwuręczny
lekka zbroja
grzybki szalonego kapelusznika, sieci
Zuzouacz szedł sobie raz nocą obok imperialnego miasta, gdy nagle został "piknięty" w plecy przez imperialnego pikniera. Zaraz zleciała się straż miasta, złapała małego zielonoskórego i wrzóciła go do lochu (nie zabili go bo rozkaz burmistrza był: ,,łapać małych zielonych i wrzócać ich do lochu ku przestrodze innym-niech zdychają w ciemnych lochach!". Zouzacz był jednak bardzo szczwany i namówił ludzi by wypuścili go na czas trwania walk na arenie a co wygra da dla miasta. Miał w tym mały podły zielonoskóry plan bardzo sprytny- myślał że jeśli wygra arene to ludzie go polubią i nie dadzą go wrzócić do lochu, a umrzeć w walce było dla niego lepszą perspektywą niż gnić w lochu.
miecz dwuręczny
lekka zbroja
grzybki szalonego kapelusznika, sieci
Zuzouacz szedł sobie raz nocą obok imperialnego miasta, gdy nagle został "piknięty" w plecy przez imperialnego pikniera. Zaraz zleciała się straż miasta, złapała małego zielonoskórego i wrzóciła go do lochu (nie zabili go bo rozkaz burmistrza był: ,,łapać małych zielonych i wrzócać ich do lochu ku przestrodze innym-niech zdychają w ciemnych lochach!". Zouzacz był jednak bardzo szczwany i namówił ludzi by wypuścili go na czas trwania walk na arenie a co wygra da dla miasta. Miał w tym mały podły zielonoskóry plan bardzo sprytny- myślał że jeśli wygra arene to ludzie go polubią i nie dadzą go wrzócić do lochu, a umrzeć w walce było dla niego lepszą perspektywą niż gnić w lochu.
Worxil (Scar Veteran)
bez zbroi , dwureczny topor , srodek odurzajacy
bez zbroi , dwureczny topor , srodek odurzajacy
- Murmandamus
- Niszczyciel Światów
- Posty: 4837
- Lokalizacja: Radom
dobra lista zamknięta. Ponieważ mamy komplet.\
Thorm. Jako że masz już jedną postac a Katalina nie to zastąpi twego asasina zaraz. Tyle ze Katylint Tomb Prince zostanie zmieniona zbroja na srednią wg wskazan regulaminu bo zastrzweglem że bez zbroi cięższej niz srednia dla mummi.
Thorm. Jako że masz już jedną postac a Katalina nie to zastąpi twego asasina zaraz. Tyle ze Katylint Tomb Prince zostanie zmieniona zbroja na srednią wg wskazan regulaminu bo zastrzweglem że bez zbroi cięższej niz srednia dla mummi.
- Murmandamus
- Niszczyciel Światów
- Posty: 4837
- Lokalizacja: Radom
Oto następujące pary na rundę I
walka nr 1
Hazh da Asskicker (Savage Orc Big Boss )
Malwen - Wood Elf Noble
walka nr 2
Alfred Długowąsy (Imperialny kapitan)
Thargrim the Drunk (Dragon Slayer)
walka nr 3
Empire Warrior Priest Otto Edelstein
Glag 'Eadthrower Black Orc Big Boss
walka nr 4
Gorrbit da Azzaazyn (Goblin Big Boss)
Artskruak Verstennen (Skaven chieftain)
walka nr 5
Tzun'kal (Red Crested Skink Chief )
Altharion Poszukiwacz (he commander)
walka nr 6
Thormzah the Bloodbull (Bullcentaur hero)
Washan - wampir Strigoi
walka nr 7
Krijak Przyszczopulchny Exalted champion of Nurgle
Sardin (He commander)
walka nr 8
Kislevita Shakinos Dudkos,
Ar - Shannar (Tomb Prince)
walka nr 9
Shantis Bloodraven - Kapłanka Elfich Wiedźm (DE Noble)
Książe prowincji Charece - comander HE
walka nr 10
Sigtrygg (Dwarf Thane)
Manfred II von Carstein
walka nr 12
Van Helsing - Witch Hunter (emp.Captain)
Gregorius (HE commander)
walka nr 13
Cossalion Mistrz Miecza Hoetha (commander HE)
Tomash the Spaministrator (Tomb Prince)
walka nr 14
Paladyn, Rycerz Gralla Edric
Yarpen Storri (zabójca smoków)
walka nr 15
Piknięty Zuzouacz (Night Goblin Big Boss)
Belszazar (Bull Centaur Hero)
walka nr 16
Lokki Mjotlonen (Aspiring Champion)
Gorunt (Dwarf Thane)
No to był wynik losowania.
Rozpatrywanie areny nr III potrwa dłużej od poprzednich. Także ze względu na mój bardziej ograniczony czas tym razem.
walka nr 1
Hazh da Asskicker (Savage Orc Big Boss )
Malwen - Wood Elf Noble
walka nr 2
Alfred Długowąsy (Imperialny kapitan)
Thargrim the Drunk (Dragon Slayer)
walka nr 3
Empire Warrior Priest Otto Edelstein
Glag 'Eadthrower Black Orc Big Boss
walka nr 4
Gorrbit da Azzaazyn (Goblin Big Boss)
Artskruak Verstennen (Skaven chieftain)
walka nr 5
Tzun'kal (Red Crested Skink Chief )
Altharion Poszukiwacz (he commander)
walka nr 6
Thormzah the Bloodbull (Bullcentaur hero)
Washan - wampir Strigoi
walka nr 7
Krijak Przyszczopulchny Exalted champion of Nurgle
Sardin (He commander)
walka nr 8
Kislevita Shakinos Dudkos,
Ar - Shannar (Tomb Prince)
walka nr 9
Shantis Bloodraven - Kapłanka Elfich Wiedźm (DE Noble)
Książe prowincji Charece - comander HE
walka nr 10
Sigtrygg (Dwarf Thane)
Manfred II von Carstein
walka nr 12
Van Helsing - Witch Hunter (emp.Captain)
Gregorius (HE commander)
walka nr 13
Cossalion Mistrz Miecza Hoetha (commander HE)
Tomash the Spaministrator (Tomb Prince)
walka nr 14
Paladyn, Rycerz Gralla Edric
Yarpen Storri (zabójca smoków)
walka nr 15
Piknięty Zuzouacz (Night Goblin Big Boss)
Belszazar (Bull Centaur Hero)
walka nr 16
Lokki Mjotlonen (Aspiring Champion)
Gorunt (Dwarf Thane)
No to był wynik losowania.
Rozpatrywanie areny nr III potrwa dłużej od poprzednich. Także ze względu na mój bardziej ograniczony czas tym razem.
Ostatnio zmieniony 16 wrz 2007, o 21:59 przez Murmandamus, łącznie zmieniany 1 raz.
- Shakin' Dudi
- Masakrator
- Posty: 2632
- Lokalizacja: Moria - Lublin
Taak! Walcze z Fluffym...kurde wstyd by bylo przegrac z taką plewą 

A ja znowu na początek dostałem orka. Aby spotkać Kose na arenie musimy obaj dojść do finału. Będzie ciężko. Mam nadzieje Murmandamus że już dzisiaj pojawią się jakieś opisy. Nie muszą być tak szczegółowe wiem że i tak mnóstwo czasu Ci zajmie opisanie 15 walk.
squiq pisze:Mój Sigmar myśli inaczej.
- Murmandamus
- Niszczyciel Światów
- Posty: 4837
- Lokalizacja: Radom
Słąwa areny księstwa Mondragon rozeszła się szeroko wśród okolicznych ziem.Z daleka sciągalido niej najznamienitsi wojownicy lecz w tym roku szczególnie dużo uczestników(chętnych czy też nie chętnych). Zarządca areny zapowiedział walkę inaguracyjną otwarcie toteż sam książe Mondragon raczył pojawić się w loży honorowej. Odziany w drogie Tileańskie szaty pławił się w dekadenckim poczuciu własnej wspaniałości i wspaniałości jego Areny,która zaczynała byc jednym z cudów starego świata.Włąśnie teraz wkroczyła na nowo przywieziony piasek pierwsza para wojowników. Publiczność aż westchnęła widząc kto ma zamiar walczyć. Dziki ork o barbarzyńskiej powierzchowności i nie mniej
dziki elf o swoistym dostojeństwie w sobie.
Malwen w swej wędrówce nie przewidział że trafi kiedyś w takie miejsce. Ale będąc ciekawym świata nie chcąc całe zycie spędzić pośród swoich pobratymców w lesie wyruszył w świat. A teraz będzie miał okazję udowodnić wszystkim zainteresowanym że z elfim orężem nic nie może się równać. Tym bardziej że miał do czynienia teraz z pokraką często nawiedzającą jego dom, niszcząc paląc i zabijając drzewa.Leśny elf przyjął postawę szermierza gotowa na przyjęcie ataku. Nie miał ochoty obserwowaĆ swego przeciwnika. I tak znał jego i jego podobnych od podzewki.
Dziki ork wpatrywał się w wątłego elfika zadowolony. Od czasu wykopania go z plemienia przez tego buffonowatego wielkiego szefa nie miał wiele okazji do obicia komuś mordy. Teraz jednak sytuacja się zmieniła. Arena do będzie doskonałe miejsce dla niego by stać się lepszym. A jak bendziem lepszym to wropi wielkiemu szefowi i sam stanie się większym szefem.A z kim miał walczyć? Z wontłym elfukiem. Smiać mu się chciało. Takie nic... I dla niego raczył się naćpaĆ tymi ziołami.A zresztą to elfie coś go irytowało. A więc...? WAAAAAAAAAAGH!
-WAAAAAAAAAGH- ryknął ork ruszając biegiem z uniesionymi czoppami.
Samego Malwena nie poruszyło to w najmniejszym stopniu. Mimo że ork się zbliżał zacisnął tylko dłoń na niewielkiej kulce-najnowszym wynalazku inżynieryjnym mającym pomóc mu w walce.
Gdy Hazh się zbliżył, Malwen cisnął kulkę na ziemię. Ta rozbłysła oślepiającym światłem wytrącając Hazha z ataku.
Malwen tymczasem dobył drugiego miecza i wykorzystując ten moment zaatakował. Niestety. Mimo że dosięgnął swoimi ostrzami dzikusa, albo nie miał tyle siły, albo tamten byl wyjątkowo gruboskórny. Nie zdołał nawet drasnąć Hazha.Ork z kolei oślepiony machał swoimi choppami to w tę to w tą stronę lecz elf z łatwością ich uniknął.
Dało to okazję do kolejnego ataku elfa. Cisnął on swoją drugą bombę błyskową. Podekscytowany nie zdołął odwrócić wzroku i w związku z tym sam został oślepiony przez własną sztuczkę. Niemniej jednak na tyle miał wprawy szermierczej by przemknąć obok swego przeciwnika kalecząc go lekko. Sam nawet narażony na cios, zdołał umknąć toporom orka. Zamrugał kilka razy by odzyskać normalne widzenie sprężając się do kolejnego ataku. Szybkość była jego atutem i musiał to wykorzystać.
wAAAAAAGH!-ryknął znów w wirze walki. Przeklęty elf jakoś uciekał jego ciosom i spowodował nawet nagły błysk co go oślepił i się mu czoppa omksnęła. Tego za wiele. To chuchro robić ten błysk.
Już ja mu pokazać błysk-pomyślał wściekle Hazg.-0n zobaczyĆ gwiazdy.
Elf był niezwykle szybki. Znów przebiegł koło niego wykonując nieznaczne ruchy poznaczył jego ciało kolejnymi ranami spływającymi krwią. Nie bolały HAzga ale sprawiły żę ten się wsciekł. Natarł w szale na znienawidzonego długouchego zasypując go gradem ciosów,nie pozostawiając mu wyboru jak tylko je parować. Ciosy zaczęły się przwebijać przez
zasłonę elfa I jego ciało poczynało się broczyć krwią raz po raz. Niezdolny do prawidłowego kontrataku elf cofał się krok po kroku bo w końcu oprzeć się plecami o ścianę areny. Ork nie zważał na to. Zadając cios za ciosem nie zauważył nawet że jego przeciwnik wyzionął ducha, nadal siekąc ciało w tępym szale. Gdy po kilku chwilach do jego mózgu dotarła wiadomość że wygrał, z ciała elfa została miazga. Tryumfalnie ryknął WAAAAAAAAAAAAAAAGH! Publiczność jednak, odpowiedziała niemrawo nadal zszokowana z tym co zostało z elfa i dzikością walki orka.
dziki elf o swoistym dostojeństwie w sobie.
Malwen w swej wędrówce nie przewidział że trafi kiedyś w takie miejsce. Ale będąc ciekawym świata nie chcąc całe zycie spędzić pośród swoich pobratymców w lesie wyruszył w świat. A teraz będzie miał okazję udowodnić wszystkim zainteresowanym że z elfim orężem nic nie może się równać. Tym bardziej że miał do czynienia teraz z pokraką często nawiedzającą jego dom, niszcząc paląc i zabijając drzewa.Leśny elf przyjął postawę szermierza gotowa na przyjęcie ataku. Nie miał ochoty obserwowaĆ swego przeciwnika. I tak znał jego i jego podobnych od podzewki.
Dziki ork wpatrywał się w wątłego elfika zadowolony. Od czasu wykopania go z plemienia przez tego buffonowatego wielkiego szefa nie miał wiele okazji do obicia komuś mordy. Teraz jednak sytuacja się zmieniła. Arena do będzie doskonałe miejsce dla niego by stać się lepszym. A jak bendziem lepszym to wropi wielkiemu szefowi i sam stanie się większym szefem.A z kim miał walczyć? Z wontłym elfukiem. Smiać mu się chciało. Takie nic... I dla niego raczył się naćpaĆ tymi ziołami.A zresztą to elfie coś go irytowało. A więc...? WAAAAAAAAAAGH!
-WAAAAAAAAAGH- ryknął ork ruszając biegiem z uniesionymi czoppami.
Samego Malwena nie poruszyło to w najmniejszym stopniu. Mimo że ork się zbliżał zacisnął tylko dłoń na niewielkiej kulce-najnowszym wynalazku inżynieryjnym mającym pomóc mu w walce.
Gdy Hazh się zbliżył, Malwen cisnął kulkę na ziemię. Ta rozbłysła oślepiającym światłem wytrącając Hazha z ataku.
Malwen tymczasem dobył drugiego miecza i wykorzystując ten moment zaatakował. Niestety. Mimo że dosięgnął swoimi ostrzami dzikusa, albo nie miał tyle siły, albo tamten byl wyjątkowo gruboskórny. Nie zdołał nawet drasnąć Hazha.Ork z kolei oślepiony machał swoimi choppami to w tę to w tą stronę lecz elf z łatwością ich uniknął.
Dało to okazję do kolejnego ataku elfa. Cisnął on swoją drugą bombę błyskową. Podekscytowany nie zdołął odwrócić wzroku i w związku z tym sam został oślepiony przez własną sztuczkę. Niemniej jednak na tyle miał wprawy szermierczej by przemknąć obok swego przeciwnika kalecząc go lekko. Sam nawet narażony na cios, zdołał umknąć toporom orka. Zamrugał kilka razy by odzyskać normalne widzenie sprężając się do kolejnego ataku. Szybkość była jego atutem i musiał to wykorzystać.
wAAAAAAGH!-ryknął znów w wirze walki. Przeklęty elf jakoś uciekał jego ciosom i spowodował nawet nagły błysk co go oślepił i się mu czoppa omksnęła. Tego za wiele. To chuchro robić ten błysk.
Już ja mu pokazać błysk-pomyślał wściekle Hazg.-0n zobaczyĆ gwiazdy.
Elf był niezwykle szybki. Znów przebiegł koło niego wykonując nieznaczne ruchy poznaczył jego ciało kolejnymi ranami spływającymi krwią. Nie bolały HAzga ale sprawiły żę ten się wsciekł. Natarł w szale na znienawidzonego długouchego zasypując go gradem ciosów,nie pozostawiając mu wyboru jak tylko je parować. Ciosy zaczęły się przwebijać przez
zasłonę elfa I jego ciało poczynało się broczyć krwią raz po raz. Niezdolny do prawidłowego kontrataku elf cofał się krok po kroku bo w końcu oprzeć się plecami o ścianę areny. Ork nie zważał na to. Zadając cios za ciosem nie zauważył nawet że jego przeciwnik wyzionął ducha, nadal siekąc ciało w tępym szale. Gdy po kilku chwilach do jego mózgu dotarła wiadomość że wygrał, z ciała elfa została miazga. Tryumfalnie ryknął WAAAAAAAAAAAAAAAGH! Publiczność jednak, odpowiedziała niemrawo nadal zszokowana z tym co zostało z elfa i dzikością walki orka.
- Murmandamus
- Niszczyciel Światów
- Posty: 4837
- Lokalizacja: Radom
W mesie wojowników było spokojnie. Przebywający tutaj wojownicy starali ukoić swoje nerwy przed nadchodzącą walką, bądz opijać swe zwycięstwo. Thargrim pił włąśnei ze swojej beczułki
gdy zadzwonił gong wzywający go na arenę. Wiedział że teraz jego kolej. Jednocześnie gdzieś z innej części sali powstał człowiek z największymi wąsami jakie widział u przedstawiciela tej rasy.Starszy mężczyzna z wąsami wyglądał na weterana-tego Thargrim był pewny. A wąsy człowieka przywodziłyna myśl szacownychdługobrodych. KRasnolud poczuł coś w rodzaju sympatii do tego czlowieka.
Alfred zamyśłony prawie nie zwróciłby uwagi na gong, gdyby nie to że oczekiwał swojej pierwszej walki z taką niecierpliwością. Wiedział niby że może zginąć, ale jednocześnie wiedział że powinien się popisać swymi umiejętnościami. NA sygnał powstał i gdy miał już opuścić mesę, dojrzał krasnoluda z pomareńczowym czubem na głowie równierz wstającego. "A zatem to mój przeciwnik"-stwierdził.Znał dobrze krasnoludy. Ten tu będzie trudnym przeciwnikiem. Nie mówiąc nic przeszedł obok niego nie wypowiedziawszy słowa i udał się do zbrojowni.
Gdy zabrzmiał drugi gong, obaj byli już gotowi do walki stojąc na piaskach areny.Thargrim chwycił mocniej rękojeść swego wielkiego topora. Alfred zajął tymczasem dogodną pozycję do ataku.
Gdy rozbrzmiał trzeci gong dający sygnał do walki, Thargrim zaatakował nie dając czasu na reakcję człowiekowi.Krasnoludzki topór łatwo przebił się przez zbroję płytową,raniąc poważnie Alfreda.
Weteran armii imperium mimo rany oddał cios mimo tego że czuł że ciepło zalewa mu brzuch, szybko cios tamten sparował z kolei samemu odbijając mknący na niego topór. Sam zaatakował lecz nie potrafił trafić zupełnie nie obciążonego krasnoluda podczas gdy swoje ruchy w swej zbroi jawiły mu się zgoła ślimacze a do tego nogi się mu uginały na skutek osłabienia z poważnej rany którą otrzymał przed chwilą. Krasnolud nie wachał się. Zadał straszny cios przebijając zbroję i wbijając sopór prosto w trzewia Alfreda. Człowiek zwalił się na ziemię bez życia.
Thargrim uśmiechnął się ponuro.Znów nie jego kolej była. A ten zacny człowiek na pewno był honorowym wojownikiem.
gdy zadzwonił gong wzywający go na arenę. Wiedział że teraz jego kolej. Jednocześnie gdzieś z innej części sali powstał człowiek z największymi wąsami jakie widział u przedstawiciela tej rasy.Starszy mężczyzna z wąsami wyglądał na weterana-tego Thargrim był pewny. A wąsy człowieka przywodziłyna myśl szacownychdługobrodych. KRasnolud poczuł coś w rodzaju sympatii do tego czlowieka.
Alfred zamyśłony prawie nie zwróciłby uwagi na gong, gdyby nie to że oczekiwał swojej pierwszej walki z taką niecierpliwością. Wiedział niby że może zginąć, ale jednocześnie wiedział że powinien się popisać swymi umiejętnościami. NA sygnał powstał i gdy miał już opuścić mesę, dojrzał krasnoluda z pomareńczowym czubem na głowie równierz wstającego. "A zatem to mój przeciwnik"-stwierdził.Znał dobrze krasnoludy. Ten tu będzie trudnym przeciwnikiem. Nie mówiąc nic przeszedł obok niego nie wypowiedziawszy słowa i udał się do zbrojowni.
Gdy zabrzmiał drugi gong, obaj byli już gotowi do walki stojąc na piaskach areny.Thargrim chwycił mocniej rękojeść swego wielkiego topora. Alfred zajął tymczasem dogodną pozycję do ataku.
Gdy rozbrzmiał trzeci gong dający sygnał do walki, Thargrim zaatakował nie dając czasu na reakcję człowiekowi.Krasnoludzki topór łatwo przebił się przez zbroję płytową,raniąc poważnie Alfreda.
Weteran armii imperium mimo rany oddał cios mimo tego że czuł że ciepło zalewa mu brzuch, szybko cios tamten sparował z kolei samemu odbijając mknący na niego topór. Sam zaatakował lecz nie potrafił trafić zupełnie nie obciążonego krasnoluda podczas gdy swoje ruchy w swej zbroi jawiły mu się zgoła ślimacze a do tego nogi się mu uginały na skutek osłabienia z poważnej rany którą otrzymał przed chwilą. Krasnolud nie wachał się. Zadał straszny cios przebijając zbroję i wbijając sopór prosto w trzewia Alfreda. Człowiek zwalił się na ziemię bez życia.
Thargrim uśmiechnął się ponuro.Znów nie jego kolej była. A ten zacny człowiek na pewno był honorowym wojownikiem.
- Murmandamus
- Niszczyciel Światów
- Posty: 4837
- Lokalizacja: Radom
Kapłan-Wojownik Sigmra powstał z piasków areny po odmówieniu modlitwy przed bitwą. Stojący nieopodal czarny ork nie rozumiałi nie mógł zrozumieć jego motywów. Nie był istotą ludzką w końcu. był barbarzyńskim orkiem którego należało po prostu miłosiernie usunąć ze świata. Lecz normalnie Otto cieszyłby się na możliwość walki z nim samej w sobie to tym razem motywacje Otta była inna. Musiał podtrzymać honor brata. Honor którego go tutaj pozbawili. A on Otto musiał patrzeć. Teraz jego determinacja przed starciem sięgnęła zenitu. Z ręką na świętej ikonie wyszeptał 'Sigmarze wspomórz mnie".
Glag opierał się na swej halabardzie czekając na rozpoczęcie walki. Znaczy się tego co lubił najbardziej. Własnie opracował nowy cios mający posłać głowę wyżej i dalej niż dotąd i zamierzał po raz pierwszy wypróbować swą technikę.
Ten słabeusz ludzików na przeciwko niego posłuży mu za trening. Żeby tylko ten inny ludzik wreszcie zadzwonił na rozpoczęcie walki...
Gong rozbrzmiał dając znak do starcia. Glag ruszył przed Ottem i jego halabarda pomknęła w kierunku szyi Otta.
Na drodze stanął jej młot i z głośnym metalicznym szczęknięciem cios został odbity.Otto klęknął próbując sztychu.
Cios dosięgnął czoła orka odrzucając jego głowę do tyłu tak ze Glag zobaczył nagle latające squigi wokół jego glowy.
Otto nie tracił czasu zanim ork dojdzie do siebie zamachął się i trafił masywnego zielonoskórego tym razem bezpośrednio w korpus łamiąc mu kika kości.Ikona którą Otto trzymał na piersi napełniła go ciepłym poczuciem bezpieczeństwa.
GOng poczuł jakiś ból, którego nie czuł od dawnai to go otrzeźwiło. Bedąc dalej w stanie walczyć nawet mimo ran jak to u orków cioł na skos. Halabarda przebiła zbroję raniąc Otta. Ten ciosem z za głowy odciął się trafiając prawie dokładnie w czaszkę orka rozbijając go na kawałki. Bezgłowe ciało padło na arenę. Otto wzniósł topór do nieba w geście triumfu. A dokoła tłum dawał wyraz swego uznania.
-Schocie-wyszeptał Otto-To był pierwszy!
Glag opierał się na swej halabardzie czekając na rozpoczęcie walki. Znaczy się tego co lubił najbardziej. Własnie opracował nowy cios mający posłać głowę wyżej i dalej niż dotąd i zamierzał po raz pierwszy wypróbować swą technikę.
Ten słabeusz ludzików na przeciwko niego posłuży mu za trening. Żeby tylko ten inny ludzik wreszcie zadzwonił na rozpoczęcie walki...
Gong rozbrzmiał dając znak do starcia. Glag ruszył przed Ottem i jego halabarda pomknęła w kierunku szyi Otta.
Na drodze stanął jej młot i z głośnym metalicznym szczęknięciem cios został odbity.Otto klęknął próbując sztychu.
Cios dosięgnął czoła orka odrzucając jego głowę do tyłu tak ze Glag zobaczył nagle latające squigi wokół jego glowy.
Otto nie tracił czasu zanim ork dojdzie do siebie zamachął się i trafił masywnego zielonoskórego tym razem bezpośrednio w korpus łamiąc mu kika kości.Ikona którą Otto trzymał na piersi napełniła go ciepłym poczuciem bezpieczeństwa.
GOng poczuł jakiś ból, którego nie czuł od dawnai to go otrzeźwiło. Bedąc dalej w stanie walczyć nawet mimo ran jak to u orków cioł na skos. Halabarda przebiła zbroję raniąc Otta. Ten ciosem z za głowy odciął się trafiając prawie dokładnie w czaszkę orka rozbijając go na kawałki. Bezgłowe ciało padło na arenę. Otto wzniósł topór do nieba w geście triumfu. A dokoła tłum dawał wyraz swego uznania.
-Schocie-wyszeptał Otto-To był pierwszy!