ja mam doswiadczenia podobne do blessabless pisze:Ja swoje nieprzyjemne bitwy w zasadzie tez moglbym policzyc na palcach jednej reki. A turniejow w zyciu zaliczylem spoooro.Sykstus pisze:Odpukać nie grałem jeszcze nieprzyjemnej bitwy turniejowej
Juz predzej sie spotyka przeciwnikow slabych, niedoswiadczonych, z ktorymi potyczka nie daje duzej satysfakcji ( w sensie wysilku intelektualnego), ale niemilych - procent, jesli nie promil stoczonych pojedynkow turniejowych.
Z cala pewnoscia zycie turniejowe jest przez wielu graczy demonizowane. Nie jest niemilo, lecz trzeba byc przygotowanym na to, ze tego typu imprezy to jest w pierwszej kolejnosci pojedynek strategiczny, a dopiero daleko potem - fantastyczne historie. Jesli ktos szuka wylacznie tego drugiego, to rzeczywiscie moze byc turniejami rozczarowany. Ale nie ma wtedy potrzeby szukania pretekstu z postaci rzekomej "niemilej atmosfery i standardowego walowania".
przeciwnikow typowo chamskich jest bardzo niewielu.
ja lubie bitwy turniejowe, ze wzgledu na to ze duzo wieksze cisnienie na wygrana, wiec trzeba bardziej wysilic mozgownice