arena of Death nr 11
No zobaczymy jak będzie, w każdym bądź razie szykują się ciekawe walki.
Tullaris Dredbringer was dying. He knew this, and he cared not.... At last, he knew the truth that Khain had tried to share with him all theas years, and it was glorius.
"Kings of Ulthuan!" the Pheniks King spat the words sa a curse. "You are usurpres and thieves. You owne me a debt. In my name, and thad of my fadher, I call upon you to repey it now."
"Kings of Ulthuan!" the Pheniks King spat the words sa a curse. "You are usurpres and thieves. You owne me a debt. In my name, and thad of my fadher, I call upon you to repey it now."
- Murmandamus
- Niszczyciel Światów
- Posty: 4837
- Lokalizacja: Radom
Bębny oznajmiły pierwszy półfinał. Zaczął się etap areny który zawsze przyciąga najwięcej publiki. Teraz wszystkie siedzenia były wypełnione co do jednego a widzowie z zapartym tchem śledzili to co się dzieje na arenie. Obecny jak zawsze mag areny delektował się winem siedząc na swoim tronie na podwyższeniu. Na samej arenie właśnie wychodziłą pierwsza para półfinalistów. Masywny człowiek o powierzchowności dzikusa i okuta w zbroję kobieta wokół której ciągle latały muchy. Agnes ponura jak zawsze gotowa była do walki z człowiekiem. Służba nowemu panu dobrze jej robiła, coraz bardziej jej się to podobało. Beored także podbudowany swoimi sukcesami przestał szukac smierci. Patrzył w przyszłość z optymizmem lecz tęsknił już do lasu. Niech no tylko ta arena się zakończy.
Po gongu wzywającym do walki Beored rzucił pierwszym toporkiem lecz ten odbił się tylko od zbroi Agnes. Ta ruszyła na człowieka unosząc miecz i tarczę. Na jej twarzy po raz pierwszy zagościł uśmiech. Wyobraziła sobie rozkładające się zwłoki jakimi stanie się za kilka dni ten człowieczek. Beored natomiast nieświadomy myśli swej przeciwniczki chwycił topór oburącz i przygotował się do ataku. Gdy się zbliżyła wziął zamach znad głowy. Agnes zasłoniła się tarczą i toporzysko spadło na nią. Siłą ciosu wgniotła ją lecz zatrzymałą stal. Beored natychmiast ponownie zadał cios wspomagany szybkością jaką dawały mu jego buty. Agnes ponownie chciała zasłonić się, lecz nie dała rady unieść tarczy na czas. Toporzysko odłupawszy kawałek płyty na naramienniku zagłębiło się w jej ciele. I choć służka nurgla nie czuła bólu ramię stało się jakby sztywne gdy popłynęła z rany krew i śluz pełen jakiś larw. Agnes spróbowała oddać cios lecz bez skutku. Drwal i leśnik zręcznie uskoczył poza zasięg młota czempionki chaosu. Sam złożył z boku i szerokim zamachem posłał ostrze topora wprost na pierś Agnes. Zbroja rozpękła się a ostrze uczyniło prawdziwe spustoszenie w ciele wojowniczki chaosu. Agnes czuła że opuszczają ją siły. Cios zachwiał ją samą i nawet jej nowa żywotność została wystawiona na ciężką próbę. Póki miała jeszcze czas odskoczyła wyrywając topór i kawałek ciała z siebie wypiła zielonkawą maź z buteleczki trzymanej na czarną godzinę. Jej rany natychmiast się częściowo zasklepiły a sztywność w kończynach ustała w znacznej mierze. Chwyciwszy mocniej topór skoczyłą na Beoreda. On natomiast sam skoczył w jej kierunku i minąwszy się posłał jej topór prosto na kark. Szerokie ostrze gładko zdjęło głowę wojowniczki chaosu z jej ramion. Ta potoczyła się po piasku kilka metrów a bezgłowe ciało padło obok obficie spływając śluzem i krwią.
Po gongu wzywającym do walki Beored rzucił pierwszym toporkiem lecz ten odbił się tylko od zbroi Agnes. Ta ruszyła na człowieka unosząc miecz i tarczę. Na jej twarzy po raz pierwszy zagościł uśmiech. Wyobraziła sobie rozkładające się zwłoki jakimi stanie się za kilka dni ten człowieczek. Beored natomiast nieświadomy myśli swej przeciwniczki chwycił topór oburącz i przygotował się do ataku. Gdy się zbliżyła wziął zamach znad głowy. Agnes zasłoniła się tarczą i toporzysko spadło na nią. Siłą ciosu wgniotła ją lecz zatrzymałą stal. Beored natychmiast ponownie zadał cios wspomagany szybkością jaką dawały mu jego buty. Agnes ponownie chciała zasłonić się, lecz nie dała rady unieść tarczy na czas. Toporzysko odłupawszy kawałek płyty na naramienniku zagłębiło się w jej ciele. I choć służka nurgla nie czuła bólu ramię stało się jakby sztywne gdy popłynęła z rany krew i śluz pełen jakiś larw. Agnes spróbowała oddać cios lecz bez skutku. Drwal i leśnik zręcznie uskoczył poza zasięg młota czempionki chaosu. Sam złożył z boku i szerokim zamachem posłał ostrze topora wprost na pierś Agnes. Zbroja rozpękła się a ostrze uczyniło prawdziwe spustoszenie w ciele wojowniczki chaosu. Agnes czuła że opuszczają ją siły. Cios zachwiał ją samą i nawet jej nowa żywotność została wystawiona na ciężką próbę. Póki miała jeszcze czas odskoczyła wyrywając topór i kawałek ciała z siebie wypiła zielonkawą maź z buteleczki trzymanej na czarną godzinę. Jej rany natychmiast się częściowo zasklepiły a sztywność w kończynach ustała w znacznej mierze. Chwyciwszy mocniej topór skoczyłą na Beoreda. On natomiast sam skoczył w jej kierunku i minąwszy się posłał jej topór prosto na kark. Szerokie ostrze gładko zdjęło głowę wojowniczki chaosu z jej ramion. Ta potoczyła się po piasku kilka metrów a bezgłowe ciało padło obok obficie spływając śluzem i krwią.
- Murmandamus
- Niszczyciel Światów
- Posty: 4837
- Lokalizacja: Radom
Drugi półfinał był emocjonujący. Na piasek wyszli elf i krasnolud. Gdy tylko do każdego z nich dotarło co to oznacza oboje nie posiadali się z radości że będą mogli utrzeć nosa przestawicielowi tej drugiej aroganckiej rasy. Aethis gardził plugawymi podziemnymi karłami reakcji które niszczyły wszystko czego się tknęła elfia ręka. Do tego tak strasznie cuchnęły. Jako wysoki elf pamiętał że to z rąk krasnoludów padł jeden z ich królów. Wiele razy mistrz miecza żałował że nie żył w tamtych tragicznych czasach gdzie mógłby bronic honoru elfiej rasy przed splugawieniem przez parszywe krasnoludy. Krasnolud podobnie . Pluł na elfy. Dla niego jak dla całej jego rasy były synonimem zdrady a powiadało się że nic nie jest tak pewne jak blask złota i zdrada elfa. Przerdstawiciel rodu Ironforge też stracił swego prapradziada w tej wojnie o zemstę zwanej przez elfy szyderczo wojną o brodę. Już samo to wystarczyło by w oczach krasnoluda zapaliły się niebezpieczne ogniki.
Rozbrzmiał gong. Krasnolud splunął i sięgnął po pistolety. Aethis mocniej ścisnął rękojeść swego miecza. Wiedział że nie ma zbyt wiele czasu na reakcję. Nie miał wyjścia. Musiał zaatakować. Graal tymczasem wymierzył broń palną i krzyknąwszy ‘Żryj ołów długouchy!” nacisnął spust . Jedna z kul niegroźnie swisnęła elfowi obok ucha. Druga jednak uderzyła w niego i przebiwszy zbroję strzaskała obojczyk. Aethis szarżował mimo tego. Cięciem miecza dosięgnął krasnoluda, a kunsztowny i misternie wykonany miecz przebił ją wytaczając krasnoludzką krew na ziemię dawnej krasnoludzkiej twierdzy. Graal ryknął oddając cios toporem. Elfia zbroja wytrzymała. Prawie. Topór krasnoludzki trafiwszy w bok tylko lekko naciął skórę elfa. Aethis miał jednak teraz zupełnie odsłoniętego przeciwnika. Szybkim zamachnięciem ciął krasnoluda w skoń. Wielki miecz nie napotkał oporu i strzaskał czaszkę natychmiast. Ciało krasnoluda spadło na piach pośród wiwatu areny. Elf stanął nad resztkami swego przeciwnika.
Rozbrzmiał gong. Krasnolud splunął i sięgnął po pistolety. Aethis mocniej ścisnął rękojeść swego miecza. Wiedział że nie ma zbyt wiele czasu na reakcję. Nie miał wyjścia. Musiał zaatakować. Graal tymczasem wymierzył broń palną i krzyknąwszy ‘Żryj ołów długouchy!” nacisnął spust . Jedna z kul niegroźnie swisnęła elfowi obok ucha. Druga jednak uderzyła w niego i przebiwszy zbroję strzaskała obojczyk. Aethis szarżował mimo tego. Cięciem miecza dosięgnął krasnoluda, a kunsztowny i misternie wykonany miecz przebił ją wytaczając krasnoludzką krew na ziemię dawnej krasnoludzkiej twierdzy. Graal ryknął oddając cios toporem. Elfia zbroja wytrzymała. Prawie. Topór krasnoludzki trafiwszy w bok tylko lekko naciął skórę elfa. Aethis miał jednak teraz zupełnie odsłoniętego przeciwnika. Szybkim zamachnięciem ciął krasnoluda w skoń. Wielki miecz nie napotkał oporu i strzaskał czaszkę natychmiast. Ciało krasnoluda spadło na piach pośród wiwatu areny. Elf stanął nad resztkami swego przeciwnika.
- Murmandamus
- Niszczyciel Światów
- Posty: 4837
- Lokalizacja: Radom
FINAL! FINAL! FINAL! FINAL!
Ostatnia walka tej areny zapowiadała się na imponującą. Beored , weteran wielu walk był podekscytowany. Dawno nie czuł tego uczucia, ale nowość i całe pasmo sukcesów jakie tutaj odniósł na nowo odbudowały jego ducha.
To ostatnia walka przed jego powrotem w leśne ostępy i zamierzał dać popis jakiego dawno tutaj nei widziano. Widział już swego przeciwnika. Smukłego elfa odzianego w błyszczącą zbroję z pięknym lecz groźnie wyglądaącym mieczem. Beored wiedział że to będzie jego najgroźniejszy przeciwnik. Zabił on tyle samo zawodników areny co i on i mógł się uważac za co najmniej równego jemu. Aethis oczywiście nastomiast był przekonany o swojej wyższości. Twierdził że nie ważne ilu przeciwników pokonał ale jak pokonał a Aethis oglądal te walki. Nie było w nich piękna tylko prędkość i brutalna siła. Cóż Aethis wierzył że jest szybki co najmniej tak samo a siła , ha na cóż komu siła gdy ma się finezję.
Po sygnale do walki Beored rzucił toporkiem w elfa. Mistrz miecza uważnie obserwował czlowieka oraz lot jego pocisku i bez trudu odbił pocisk w locie. W tym czasie Beored zaatakował z szybkoscią błyskawicy. Nie zwiodlo to adepta z Hoeth. Wyprowadził cios pierwszy/ Wielki miecz niestety ominął Beoreda gdy ten zręcznie uchylił się przed ciosem. Topór natychmiast poleciał w kierunku przeciwnika. Aethis odskoczył ,lecz nie dostatecznie szybko. Ilthamirowa zbroja została przerwana na piersi wojownika z Ulthuanu a przez jego pierś biegła długa i czerwona płytka rana. Aethis zacisnął zęby i zmusił się siłą woli nauczoną przez długoletnie treningi do zignorowania bólu. Naparł na drwala ale ten znów okazał się zbyt szybki. W odwecie topór uderzył elfa tępą stroną elfa w głowę. Aethisa zamroczyło i tylko cudem udało mu się odbić następny cios. Próbując przerwać tę niefortunną dla niego wymianę ciosów uderzył od dołu tym razem trafiając nieuchwytnego człowieka. Miecz zrobił krwawą szramę hochlandczykowi przez plecy gdy ten składał się do kolejnego ciosu. Beored jednak mimo że dosięgła go stal elfa nie przerwał swego uderzenia. Topór wbił się w bok do połowy ostrza. Elf padł na piach areny brocząc z rany i bez przytomności. Beored równierz padł pod ciosem elfa jednak nie zapadł w ciemność. Z niejakim trudem wstał i podszedł do leżącego Aethisa. Szybkim rzutem oka stwierdził że elf jest martwy i wyszarpnął swój oręż z jego ciała. Z rykiem ogłosił swoje zwycięstwo unosząc go do góry. Publika mu zawtórowała skandując głośno imię Beored! Beored! Beored!
I to by było na tylę jeśłi chodzi o arenę 11. Zwycięzcą jest niepozorny Hochlandczyk. Drwal z zawodu.
Ostatnia walka tej areny zapowiadała się na imponującą. Beored , weteran wielu walk był podekscytowany. Dawno nie czuł tego uczucia, ale nowość i całe pasmo sukcesów jakie tutaj odniósł na nowo odbudowały jego ducha.
To ostatnia walka przed jego powrotem w leśne ostępy i zamierzał dać popis jakiego dawno tutaj nei widziano. Widział już swego przeciwnika. Smukłego elfa odzianego w błyszczącą zbroję z pięknym lecz groźnie wyglądaącym mieczem. Beored wiedział że to będzie jego najgroźniejszy przeciwnik. Zabił on tyle samo zawodników areny co i on i mógł się uważac za co najmniej równego jemu. Aethis oczywiście nastomiast był przekonany o swojej wyższości. Twierdził że nie ważne ilu przeciwników pokonał ale jak pokonał a Aethis oglądal te walki. Nie było w nich piękna tylko prędkość i brutalna siła. Cóż Aethis wierzył że jest szybki co najmniej tak samo a siła , ha na cóż komu siła gdy ma się finezję.
Po sygnale do walki Beored rzucił toporkiem w elfa. Mistrz miecza uważnie obserwował czlowieka oraz lot jego pocisku i bez trudu odbił pocisk w locie. W tym czasie Beored zaatakował z szybkoscią błyskawicy. Nie zwiodlo to adepta z Hoeth. Wyprowadził cios pierwszy/ Wielki miecz niestety ominął Beoreda gdy ten zręcznie uchylił się przed ciosem. Topór natychmiast poleciał w kierunku przeciwnika. Aethis odskoczył ,lecz nie dostatecznie szybko. Ilthamirowa zbroja została przerwana na piersi wojownika z Ulthuanu a przez jego pierś biegła długa i czerwona płytka rana. Aethis zacisnął zęby i zmusił się siłą woli nauczoną przez długoletnie treningi do zignorowania bólu. Naparł na drwala ale ten znów okazał się zbyt szybki. W odwecie topór uderzył elfa tępą stroną elfa w głowę. Aethisa zamroczyło i tylko cudem udało mu się odbić następny cios. Próbując przerwać tę niefortunną dla niego wymianę ciosów uderzył od dołu tym razem trafiając nieuchwytnego człowieka. Miecz zrobił krwawą szramę hochlandczykowi przez plecy gdy ten składał się do kolejnego ciosu. Beored jednak mimo że dosięgła go stal elfa nie przerwał swego uderzenia. Topór wbił się w bok do połowy ostrza. Elf padł na piach areny brocząc z rany i bez przytomności. Beored równierz padł pod ciosem elfa jednak nie zapadł w ciemność. Z niejakim trudem wstał i podszedł do leżącego Aethisa. Szybkim rzutem oka stwierdził że elf jest martwy i wyszarpnął swój oręż z jego ciała. Z rykiem ogłosił swoje zwycięstwo unosząc go do góry. Publika mu zawtórowała skandując głośno imię Beored! Beored! Beored!
I to by było na tylę jeśłi chodzi o arenę 11. Zwycięzcą jest niepozorny Hochlandczyk. Drwal z zawodu.
Szkoda
Głupi elf! Ehh... Dobrze mu tak, że zginął
No nic, dzięki Murm za kolejną arenę! Doszedłem aż do pół finału, może następnym razem będzie finał, kto wie...
Gratulacje dla Drwala! Kolejny człowiek wygrał arenę, hmm...
Głupi elf! Ehh... Dobrze mu tak, że zginął
No nic, dzięki Murm za kolejną arenę! Doszedłem aż do pół finału, może następnym razem będzie finał, kto wie...
Gratulacje dla Drwala! Kolejny człowiek wygrał arenę, hmm...
A jednak miałem racje w finale zmierzyli się pogromcy Assasinów. Drwal okazał się naprawdę mocny, choć sądziłem, że z elfem przegra, tzn jeden celny cios w ciało bez zbroi dwurakiem i po sprawie. Ale cóż gratulacje dla zwycięzcy (widzicie drwali nie można ignorować ), miejmy nadzieje, że powróci by bronić tytułu, a nam pozostaje czekać na następną arenę (mam już gotową postać ), choć Mur po wyczerpującej arenie na 32 osoby zrobi pewnie przerwę.
Tullaris Dredbringer was dying. He knew this, and he cared not.... At last, he knew the truth that Khain had tried to share with him all theas years, and it was glorius.
"Kings of Ulthuan!" the Pheniks King spat the words sa a curse. "You are usurpres and thieves. You owne me a debt. In my name, and thad of my fadher, I call upon you to repey it now."
"Kings of Ulthuan!" the Pheniks King spat the words sa a curse. "You are usurpres and thieves. You owne me a debt. In my name, and thad of my fadher, I call upon you to repey it now."
"Wielcy czempioni północnych bogów niezrównani w walce, cnota i męstwo prawych rycerzy z zachodu czy precyzja i wyrafinowanie w walce jasnych elfów jak się słyszy wszędzie, ptfu! wszystko względne ja mawiał stary szaman Gruzgin. W walce nie ma miejsca na jakąkolwiek słabosć - taki elf, jak mówi sędzimag sześć setek lat doskonalił swe umiejętności by z jednym ciosem odejść, nikt nie jest tak wyćwiczony żeby obronić się przed przeznaczeniem. Ale nic, pora wracać w leśny mrok, dłużej tu nie wysiedzę w tych skałach, chociaż kusi możliwość wystąpienia w następnej arenie. Ale chwałą i sławą nie wypleni się zielonego tałatajstwa z lasu a to lubię robić najbardziej w tym mrocznym świecie, tak, to jest to, hehhe" - Beord schodząc z piasku areny wśród wiwatów i oklasków był już myślami w innym miejscu. Wielu próbowało go zatrzymać oferując wzbogacenie się, co i tak nastąpiło oraz wiekuistą chwałę - nie było to wartością dla Beorda. Gdy szedł rozmyślając jak był bliski śmierci co sobie teraz uświadamiał spostrzegł na niebie dwa szybujące orły" Tall zaprasza serdecznie do zielonego półmroku"...
"Drwal" co ścina główki odchodzi, przyjdzie natomiast ktoś inny, może również ciekawa osobowość...
"Drwal" co ścina główki odchodzi, przyjdzie natomiast ktoś inny, może również ciekawa osobowość...
Czyżby miał pojawić się jakiś nowy wyznawca Tala, czy też kolejny czempion chaosu.
Tullaris Dredbringer was dying. He knew this, and he cared not.... At last, he knew the truth that Khain had tried to share with him all theas years, and it was glorius.
"Kings of Ulthuan!" the Pheniks King spat the words sa a curse. "You are usurpres and thieves. You owne me a debt. In my name, and thad of my fadher, I call upon you to repey it now."
"Kings of Ulthuan!" the Pheniks King spat the words sa a curse. "You are usurpres and thieves. You owne me a debt. In my name, and thad of my fadher, I call upon you to repey it now."