Za "mądrzejszego" to się nie uważam, a i praca jak skończona to strasznie trudno nanosić poprawki. POnadto WIELKIE UZNANIE, bo do koloru w pracy to trzeba mieć iście słoniową cierpliwość - coś, czego mi absolutnie brakuje. Ale podpowiem parę chwytów na przyszłość:
1) odpuszczaj tło i ogłaszaj światu, co jest na obrazku najważniejsze - z tłem poruszaj się w podobnych temperaturach barw, daj spokój z detalami, a dla postaci pierwszoplanowej nie bój się ostrych kontrastów, blichtrów, bolesnego detalu - na Twoim obrazie tak samo ważna i "z przodu" jest siostrzyczka, imperialny okręt, planeta i... kolumna.
2) dyscyplina w światłocieniu - zbroja i ciuchy siostrzyczki są oświetlone z innej strony niż kolumna. Poza tym więcej odwagi i ciemnych plam - niektóre elementy zbroi wydają się dość płaskie, a bogata ornamentyka (skąd Ty masz cierpliwość do takich drobiazgów??! Podziwiam!) też w tym nie pomaga.
3) Anatomia i odzwierciedlenie "rzeczywistości" proporcje postaci są bardzo dobrze zachowane i poza naturalna i swobodna - duże OK. Twarz bardzo dobra - daje 3:1 że miałeś żywy model
Jak w większości przypadków - dla mnie też jest to trudne - na skrócie perspektywicznym ucierpiały buty (polecam przeglądanie komiksów Willa Eisnera, który w szkicowym uchwyceniu odzienia był mistrzem nad mistrze) i... piersi. Na pierwszy rzut oka odczuwałem pewien niepokój i nie wiedziałem czemu. Po dokładniejszym przyjrzeniu się wychodzi, że "skierowane" są w dość różne strony (tutaj też polecam żywy model
) Miecz do poprawki - strasznie czarny jakiś.
4)narzędzia - szerzej uzywaj drobnych pędzli - miałeś cierpliwość do skrzydełek przy serduszku i rękawicy, a nieco olałeś futro i wieże statków.