Zastanawiał się co teraz uczynić. Z najemniczką miał się spotkać dopiero wieczorem, zostało jeszcze dużo czasu. Magnus i o, zgrozo Bjarn siedzieli z nosami w papierach, Aszkaela nie widział od ostatniej pijatyki, zaś zasuszony wiór urządził spotkanie z słabowitym magiem i elfim lalusiem. Z Marią nie był w najlepszej komitywie, poza tym obawiał się, że ta znów zacznie śpiewać. Wolał już słuchać zawodzenia demonów Tzeentcha. Poszedł na targ. Pobyt na arenie przyzwyczaił tego samotnego wilka do przebywania w tłumie, mimo to obecność tak wielu istot wokół drażniło go. W końcu udało mu się wybrać naszyjnik pięknej roboty dla najemniczki.

Niestety zostało jeszcze dużo czasu, Kharlot przyzwyczajony do akcji, po prostu się nudził. Z nudów postanowił zbadać przyczynę wszechobecnego status quo. Bjarn, mimo, że najbardziej godny zaufania zapewne wiedział najmniej, z Magnusem nie miał ochoty rozmawiać. W sumie z Sethepem też nie, ale ten ostatni nie jest fanatykiem i dewotem, mógłby więc uchylić rąbka tajemnicy...
Narada w kwaterze Sethepa trwała w najlepsze, obaj wraz z Caladrisem zdążyli już streścić Hyshisowi, co go ominęło, gdy drzwi zatrzęsły się od łomotania. Nie trzeba było mądrości Pradawnych by odgadnąć kto wpadł z wizytą.
Ledwo skaveni drzwi odnowili pomyślał licz.
-Dobra, bez zbędnego chędożenia, co tu się wyrabia?- rzucił Kharlot bezceremonialnie. Sethep doskonale maskował swoje odczucia, Caladris nawet nie starał ukrywać swego obrzydzenia, a zaskoczony mag światła miał oczy jak talerze.
-Co za brak kultury i ogłady.- powiedział książe pogardliwie.
-Morda śmieciu! Bardzo mnie korci, by cię pokroić na kawałeczki, lepiej nie kuś!
-Tylko spróbuj włochata małpo.
-Dość!-uciszył ich kłótnie Sethep.- Czego tu chcesz, wojowniku z północy?
-Ten list, co udało nam się odnaleźć, te wszystkie zawod i intrygi, w co wszyscy się bawią, o co w tym wszystkim chodzi?
-To wykracza poza twój prosty umysł barbarzyńco. Nie masz pojęcia...- zaczął Caladris.
-Sethep, każ mu zamilknąć, bo nie ręcze za siebie.- Kharlot nie wyglądał na takiego, co rzucał słowa na wiatr.- Coś mi tu śmierdzi, i nie mam na myśli, że elfie paniątko znów przesadziło z pachnidłami.
-Dlaczego mielibyśmy cokolwiek ci powiedzieć?- rzucił Hyshis.
-Ta Arena przestała być testem siły sprawności i odwagi, a stała się poligonem różnych gierek. Wiedzcie, że nie lubię, gdy ktoś mnie wykorzystuje. Ponadto jeśli w to zaangażowani są krwiopijcy i inne nieumarłe ścierwa- licz nawet nie drgnął- to z chęcią dam im posmakować mojej stali.
-Skąd mamy wiedzieć, że nie pracujesz dla wroga- palnął mag bez zastanowienia. Kharlot spojrzał nań z pogardą.
-Jak wampiry zaleją cały świat i wszystkich zamienią w martwiaków, to komu będę mógł upuścić krwi, czyich lamentów i błagań o litość będę mógł słuchać?