ETC PRAGA 2015
Moderator: swieta_barbara
Re: ETC PRAGA 2015
No daliście panowie mocno do pieca niczym nasi szczypiorniści w ostatnich sekundach meczu. Dwie ostatnie bitwy na pełnym skupieniu i chłodnych umysłach dały wam super pogoń do czołówki i ostatecznie 2gie miejsce, rewelacja!;)
Brawo dla całego sztabu i Gąski za relacje, tAK to powinno się robić na dzikim zachodzie:)
Brawo dla całego sztabu i Gąski za relacje, tAK to powinno się robić na dzikim zachodzie:)
No chłopaki wracacie z tarcza !! Graty !!
Raport. Rozpa jest znana, więc nie przeklejam.
1.Bitwa. Holendrzy SK w meetingu. Miły starszy facet (coś pewnie w wieku Marka Bąka, ale bez wiadomej wady). Wystawiłem się agresywnie myśląc że gość się chowa, byłem w grubym błędzie, bo wystawił się na pełne zwarcie. Zacząłem, cofnąłem się lekko klockami i maszynami bsowymi bo chodził baner i wypaliłem z działa i klop, udało się posadzić dzwon. W jego turze dostałem szarżę stormów w główny kloc. Fellblade zabił bsb niestety, ale krasnale z hatem położyli dużo więcej szczurów. Wygrałem o kilkanaście, ale ustał na 1,1. W kolejnej turze już nie ustał na 1,1 ale brakowało mi tej tury bo byłbym w bardzo fajnym miejscu, zabrakło równie 5 na overrun w bok slavów. W międzyczasie oddałem właściwie wszystkie maszyny. Latarki z pierwszych 6 strzałów położyły 2 maszyny i 2 gyrki, a doomwheel posadził bolca, gyrka i klopę (dostał 2d6 ran i salwę z organ ale jechał dalej). W combacie zabiłem znacznie więcej niż on mi (wszedłem dwukreską w kloc z bsb jeszcze - dobra historia, ustawiam dwukreskę i liczę, że bsb wyłączę runesmithem, mam 3+ save po zmodyfikowaniu, a klocek wezmę ma championa, max jedna rana i potem reform i zabijam szczury - plan niezły ale ze stand and shoot z brassorba zginął champion, na szczęście combat się nie osrał). Wyszło 15:5.
2.Bitwa. Nowozelandzkie DE w KOTH. Sympatyczny gość, który dietę zna co najwyżej z sugestii. Trafiłem mega dobry stół i wygrałem rzut na wybór strony. W tym momencie miałem już lekko remis. Gość spytał się mnie o zasady nowych krasnali. Zdębiałem, ale opowiedziałem po kolei - podobno w Nowej Zelandii nie grają krasnoludy. W wymianie ognia i magii, oddałem przez całą bitwę dwie rany, aczkolwiek zdążyłem zabić raptem bolce, pół shadów i pół fasta, bo szybko podjął decyzje że chce wziąć jakiekolwiek punkty i schował się za górką/górką i impasem (stałęm na patelni by kontrolować środek) i pozastawiał by gyrki nie lądowały korzystnie. Bitwa bez historii. Wziął sporo panik na 8 z rerollem, ale zdał wszystkie, więc nie było o czym gadać. Gość wpadł na pomysł, że lepiej ucieka się po openie dwie tury za zasięg niż stoi w zasiegu indirectów. Niestety zniosło mi klopy a miałbym jeszcze kusze i czarkę. Wyszło 15:5 bo miałem scenariusz oczywiście, dziwnym trafem pomimo 6 turowego marszu nie wszedłem w zasięg szarży.
3.Bitwa. Włoskie EMP w B&G. Sympatyczny facet z istotną wadą wzroku nie pozwalajacą mu nigdy dobrze zinterpretować scatter dice'a. Wystawił się tak by kontrować combat, a impas na środku dzielił mi siły niestety. Miałem moment zawahania z naparciem, aczkolwiek dwellersy w 4 i 5 turze ostudziły zapał kloca do deklarowania szarż. W wymianie ognia niestety imperialne działo okazało sie lepsze od zaczynającej klopy z kompletem reroll, za to czołg był wyraźnie słabszy od drugiej klopy i działa. Wyszedł remis, aczkolwiek mega mi brakowało tej klopy bo demisie, o ile mogły przed combatem uciec to tak wystawione klopy musiały brać na ryj. Mogłem zagrać agresywniej, ale bałem się, że idąc do przodu nie będę mógł bronić maszyn przed banishmentem i siatką oraz, że zostawię je bez warda. Wybrałem bezpieczny wariant i wymiana ogniowa nie poszła po mojej myśli, za to przeciwnik stabilnie rzucał regrowtha z 2 kości. 10:10.
4.Bitwa. Angielskie Orki a raczej gobliny w KOTH. Facet wielkiego kalibru, zdecydowanie nie pasował do rozpy na goblinach. Andi jako gracz jest miłym facetem, trafiłem znacznie lepiej niż Lohost. Wygrałem stół marzenie - ruiny w środku. Dość kluczowe na 95 goblinów z poisonem. Zacząłem od eliminowanie manglerów i maszyn. W drugiej turze odstrzeliłem połowę trolli bo widziałem że chce jednak szarżować na środek stołu. Pomimo tego dostałem szarżę 4 ziomków w hordę bez charakterów od frontu. Po czym słyszę, że mój unit ma 2 inicjatywy i bije przed trolami. Ja mu mówię, że dwurak bije po inicjatywie 1, a on mi daje rozpę i mówi, że nie mam dwuraków. Otwieram plik na kompie i mam dwuraki (nie były wysłane w pierwszej wersji - błąd przeklejania). Oferuje cofnięcie szarży i zmianę teleportu, ale przeciwnik uznał, że i tak jest spoko. Traci w CC trolle (nie mogą się zebrać), a ja wymyślam plan - mam 37 ziomków, wpadnę w te gobliny dostawie się, dostane 36 ataków z poisonem i hatem, a on jest na szeroko bez korony to go złamie i koniec gry. Weszło 14 poisonów i sporo trafień, zdałem 3 armour savy. Przekalkulowałem ponownie moje szanse i wybrałem zabicie obu magów goblińskich. Powinienem zabić bsb, ale nie byłem z nim w kontakcie. Zabijałem magów bo bałem się że jak ucieknie to się zbierze i rzuci teleport z 5 kości i uratuje oddział z wszystkimi magami. W efekcie straciłem tych krasnali zabijąc nawet całkiem sporo goblinów. Wyszedłem z combatu w jego turze, więc dwa hity z katapult spowodowały, że te gobliny nie chciały się już bić, tym bardziej że musiały zaszarżować całe w ruiny co by je znowu trochę skróciło. Wybrały zabijanie maszyn. Położyły klopę i organki, ja się obróciłem na znaczniku i policzyłem, że mogę wpaść im na plecy na 3+ na kościach. Znacznik 3punkty, pół oddziału, wurzag, bsb goblin i heros goblin są warte więcej tym bardziej, że uratuje jeszcze działo. Zszedłem więc ze znacznika i ugrałem 17:3.
5.Bitwa. Szwedzkie skaveny na meetingu. Bardzo fajny precyzyjny gracz, wszystko co było na stole realne do ustawienia można było z nim dogadać i tak potem było. Wystawił się bardzo z tyłu po czym naparł na jedną ze stron. Niestety miałem impas na środku więc musiałem podzielić siły. Zacząłem grubo zabijając w pierwszej turze doomwheela i abomę w combacie a latarki w strzelaniu (nie włączył baneru bo miał z czaru zakaz latania - specjalnie wpuściłem ten czar bo miałem nadzieję że na tak zrobi skoro go rzucał). Potem przyszła kara. Aboma zabiła 16 ziomków dostając szarżę i na szczęście nie wstała, ale kolejnych 16 siadło z 13tki na ifce (bez konsekwencji). Potem weszła rakiera która zraniła wszystkich trafionych i nagle nie miałem hordy. Do końca gry dokończył ziomków goniąc ich całym klocek i rzucając pocisk/scorcha. Jedne slavy zabiły organki (odłsoniłem je szarzując abomę) ale potem wpadły w klopę w kresce i przegrały combat - w wybuchu wsadziły ważną ranę w gyrka. Nie wyciągnąłem dispella na przyzwane wilki VC (3vs5 kości), ale odgiąłem je gyrkiem (nie mając latabnia, ale nie bardzo miał je gdzie postawić bezpiecznie). Rana była ważna bo po odgięciu przyłożyłem template i zostały 4 psy które zabiły gyrka na styk w dwie fazy. Baner włączył w 2 turze i wyłączył się w 6, ale jedna klopa strzelająca co turę i tak społowiła sztormy. W ostatniej turze policzył punkty i wyszedł mu remis, więc nie ryzykował w magii, ale wyłączył się baner, dwa gyrki weszły w dwa oddziały psów walczące z klopą, uratowały klopę i zabiły oba oddziały psów z CR-a. Wyszło 12:8.
6.Bitwa. Norweskie krasnoludy na KOTH. Gość wyglądał naprawdę jak krasnal ale pił coś co było tak paskudne, że nie mogło być krasnoludzkim tworem a raczej płynem do czyszczenia silnika. Na etapie wystawienia byłem zajarany tą bitwą, bo byłem mocno z przodu. wszystkie maszyny miały dobry cel do strzału: klopy i działo - działa, bolce i organki - gyrki na openie. Żyć nie umierać. Po zaczęciu miałem realne szanse wyrównać przewagę w powietrzu i zdobyć w ostrzale. Niestety nie zacząłem (moje morale było w okolicach 0 - wiedząc, że sam potrafiłbym się tą rozpą zmasakrować w tym scenariuszu), ale gość zabijał najpierw organki co dało mi czas. Wyjąłem mu jedną armatę, drugiej wbiłem 2 rany a trzeciej nie zraniłem. Potem straciłem jeszcze dwie maszyny i gyrka który przedarł się przez jego airforce i leciał po maszyny więc ruszyłem po KOTH by minimalizować skalę porażki. W tym momencie w bitwie pomogły mi zwałowane kostki z chessexa. Gość kładł łezkę na boku oddziału trafiał 28, ranił 6, po czym ja na 6+/5+ savewowąłem tak że ginęło max 5, cały czas z pełnym spokojem mówiłem "I will use the same loaded dice". Udawało mi się dodatkowo wymuszać strasznie dużo flee, a jak w końcu nie zrobił flee to mój gyrek zagonił jego o szarżę. Ostatnia żywa klopa posadziła oba bombery wyszarpując remis w małych. Wyszło 13:7 ze scenariuszem.
1.Bitwa. Holendrzy SK w meetingu. Miły starszy facet (coś pewnie w wieku Marka Bąka, ale bez wiadomej wady). Wystawiłem się agresywnie myśląc że gość się chowa, byłem w grubym błędzie, bo wystawił się na pełne zwarcie. Zacząłem, cofnąłem się lekko klockami i maszynami bsowymi bo chodził baner i wypaliłem z działa i klop, udało się posadzić dzwon. W jego turze dostałem szarżę stormów w główny kloc. Fellblade zabił bsb niestety, ale krasnale z hatem położyli dużo więcej szczurów. Wygrałem o kilkanaście, ale ustał na 1,1. W kolejnej turze już nie ustał na 1,1 ale brakowało mi tej tury bo byłbym w bardzo fajnym miejscu, zabrakło równie 5 na overrun w bok slavów. W międzyczasie oddałem właściwie wszystkie maszyny. Latarki z pierwszych 6 strzałów położyły 2 maszyny i 2 gyrki, a doomwheel posadził bolca, gyrka i klopę (dostał 2d6 ran i salwę z organ ale jechał dalej). W combacie zabiłem znacznie więcej niż on mi (wszedłem dwukreską w kloc z bsb jeszcze - dobra historia, ustawiam dwukreskę i liczę, że bsb wyłączę runesmithem, mam 3+ save po zmodyfikowaniu, a klocek wezmę ma championa, max jedna rana i potem reform i zabijam szczury - plan niezły ale ze stand and shoot z brassorba zginął champion, na szczęście combat się nie osrał). Wyszło 15:5.
2.Bitwa. Nowozelandzkie DE w KOTH. Sympatyczny gość, który dietę zna co najwyżej z sugestii. Trafiłem mega dobry stół i wygrałem rzut na wybór strony. W tym momencie miałem już lekko remis. Gość spytał się mnie o zasady nowych krasnali. Zdębiałem, ale opowiedziałem po kolei - podobno w Nowej Zelandii nie grają krasnoludy. W wymianie ognia i magii, oddałem przez całą bitwę dwie rany, aczkolwiek zdążyłem zabić raptem bolce, pół shadów i pół fasta, bo szybko podjął decyzje że chce wziąć jakiekolwiek punkty i schował się za górką/górką i impasem (stałęm na patelni by kontrolować środek) i pozastawiał by gyrki nie lądowały korzystnie. Bitwa bez historii. Wziął sporo panik na 8 z rerollem, ale zdał wszystkie, więc nie było o czym gadać. Gość wpadł na pomysł, że lepiej ucieka się po openie dwie tury za zasięg niż stoi w zasiegu indirectów. Niestety zniosło mi klopy a miałbym jeszcze kusze i czarkę. Wyszło 15:5 bo miałem scenariusz oczywiście, dziwnym trafem pomimo 6 turowego marszu nie wszedłem w zasięg szarży.
3.Bitwa. Włoskie EMP w B&G. Sympatyczny facet z istotną wadą wzroku nie pozwalajacą mu nigdy dobrze zinterpretować scatter dice'a. Wystawił się tak by kontrować combat, a impas na środku dzielił mi siły niestety. Miałem moment zawahania z naparciem, aczkolwiek dwellersy w 4 i 5 turze ostudziły zapał kloca do deklarowania szarż. W wymianie ognia niestety imperialne działo okazało sie lepsze od zaczynającej klopy z kompletem reroll, za to czołg był wyraźnie słabszy od drugiej klopy i działa. Wyszedł remis, aczkolwiek mega mi brakowało tej klopy bo demisie, o ile mogły przed combatem uciec to tak wystawione klopy musiały brać na ryj. Mogłem zagrać agresywniej, ale bałem się, że idąc do przodu nie będę mógł bronić maszyn przed banishmentem i siatką oraz, że zostawię je bez warda. Wybrałem bezpieczny wariant i wymiana ogniowa nie poszła po mojej myśli, za to przeciwnik stabilnie rzucał regrowtha z 2 kości. 10:10.
4.Bitwa. Angielskie Orki a raczej gobliny w KOTH. Facet wielkiego kalibru, zdecydowanie nie pasował do rozpy na goblinach. Andi jako gracz jest miłym facetem, trafiłem znacznie lepiej niż Lohost. Wygrałem stół marzenie - ruiny w środku. Dość kluczowe na 95 goblinów z poisonem. Zacząłem od eliminowanie manglerów i maszyn. W drugiej turze odstrzeliłem połowę trolli bo widziałem że chce jednak szarżować na środek stołu. Pomimo tego dostałem szarżę 4 ziomków w hordę bez charakterów od frontu. Po czym słyszę, że mój unit ma 2 inicjatywy i bije przed trolami. Ja mu mówię, że dwurak bije po inicjatywie 1, a on mi daje rozpę i mówi, że nie mam dwuraków. Otwieram plik na kompie i mam dwuraki (nie były wysłane w pierwszej wersji - błąd przeklejania). Oferuje cofnięcie szarży i zmianę teleportu, ale przeciwnik uznał, że i tak jest spoko. Traci w CC trolle (nie mogą się zebrać), a ja wymyślam plan - mam 37 ziomków, wpadnę w te gobliny dostawie się, dostane 36 ataków z poisonem i hatem, a on jest na szeroko bez korony to go złamie i koniec gry. Weszło 14 poisonów i sporo trafień, zdałem 3 armour savy. Przekalkulowałem ponownie moje szanse i wybrałem zabicie obu magów goblińskich. Powinienem zabić bsb, ale nie byłem z nim w kontakcie. Zabijałem magów bo bałem się że jak ucieknie to się zbierze i rzuci teleport z 5 kości i uratuje oddział z wszystkimi magami. W efekcie straciłem tych krasnali zabijąc nawet całkiem sporo goblinów. Wyszedłem z combatu w jego turze, więc dwa hity z katapult spowodowały, że te gobliny nie chciały się już bić, tym bardziej że musiały zaszarżować całe w ruiny co by je znowu trochę skróciło. Wybrały zabijanie maszyn. Położyły klopę i organki, ja się obróciłem na znaczniku i policzyłem, że mogę wpaść im na plecy na 3+ na kościach. Znacznik 3punkty, pół oddziału, wurzag, bsb goblin i heros goblin są warte więcej tym bardziej, że uratuje jeszcze działo. Zszedłem więc ze znacznika i ugrałem 17:3.
5.Bitwa. Szwedzkie skaveny na meetingu. Bardzo fajny precyzyjny gracz, wszystko co było na stole realne do ustawienia można było z nim dogadać i tak potem było. Wystawił się bardzo z tyłu po czym naparł na jedną ze stron. Niestety miałem impas na środku więc musiałem podzielić siły. Zacząłem grubo zabijając w pierwszej turze doomwheela i abomę w combacie a latarki w strzelaniu (nie włączył baneru bo miał z czaru zakaz latania - specjalnie wpuściłem ten czar bo miałem nadzieję że na tak zrobi skoro go rzucał). Potem przyszła kara. Aboma zabiła 16 ziomków dostając szarżę i na szczęście nie wstała, ale kolejnych 16 siadło z 13tki na ifce (bez konsekwencji). Potem weszła rakiera która zraniła wszystkich trafionych i nagle nie miałem hordy. Do końca gry dokończył ziomków goniąc ich całym klocek i rzucając pocisk/scorcha. Jedne slavy zabiły organki (odłsoniłem je szarzując abomę) ale potem wpadły w klopę w kresce i przegrały combat - w wybuchu wsadziły ważną ranę w gyrka. Nie wyciągnąłem dispella na przyzwane wilki VC (3vs5 kości), ale odgiąłem je gyrkiem (nie mając latabnia, ale nie bardzo miał je gdzie postawić bezpiecznie). Rana była ważna bo po odgięciu przyłożyłem template i zostały 4 psy które zabiły gyrka na styk w dwie fazy. Baner włączył w 2 turze i wyłączył się w 6, ale jedna klopa strzelająca co turę i tak społowiła sztormy. W ostatniej turze policzył punkty i wyszedł mu remis, więc nie ryzykował w magii, ale wyłączył się baner, dwa gyrki weszły w dwa oddziały psów walczące z klopą, uratowały klopę i zabiły oba oddziały psów z CR-a. Wyszło 12:8.
6.Bitwa. Norweskie krasnoludy na KOTH. Gość wyglądał naprawdę jak krasnal ale pił coś co było tak paskudne, że nie mogło być krasnoludzkim tworem a raczej płynem do czyszczenia silnika. Na etapie wystawienia byłem zajarany tą bitwą, bo byłem mocno z przodu. wszystkie maszyny miały dobry cel do strzału: klopy i działo - działa, bolce i organki - gyrki na openie. Żyć nie umierać. Po zaczęciu miałem realne szanse wyrównać przewagę w powietrzu i zdobyć w ostrzale. Niestety nie zacząłem (moje morale było w okolicach 0 - wiedząc, że sam potrafiłbym się tą rozpą zmasakrować w tym scenariuszu), ale gość zabijał najpierw organki co dało mi czas. Wyjąłem mu jedną armatę, drugiej wbiłem 2 rany a trzeciej nie zraniłem. Potem straciłem jeszcze dwie maszyny i gyrka który przedarł się przez jego airforce i leciał po maszyny więc ruszyłem po KOTH by minimalizować skalę porażki. W tym momencie w bitwie pomogły mi zwałowane kostki z chessexa. Gość kładł łezkę na boku oddziału trafiał 28, ranił 6, po czym ja na 6+/5+ savewowąłem tak że ginęło max 5, cały czas z pełnym spokojem mówiłem "I will use the same loaded dice". Udawało mi się dodatkowo wymuszać strasznie dużo flee, a jak w końcu nie zrobił flee to mój gyrek zagonił jego o szarżę. Ostatnia żywa klopa posadziła oba bombery wyszarpując remis w małych. Wyszło 13:7 ze scenariuszem.
Ostatnio zmieniony 10 sie 2015, o 13:33 przez kudłaty, łącznie zmieniany 1 raz.
Kudłaty szacukem naprawde szacuken. Ladne rozkminy ![Smile :)](./images/smilies/icon_smile.gif)
![Smile :)](./images/smilies/icon_smile.gif)
Fajne, reszte tez się prosi o tak ładne raporty jak odsapniecie .
https://idefly.pl - robimy koszulki, bluzy itd dla klubów!
A ja chcę zdjęcie z tarczą...
no i oczywiście wielkie gratsy i podziękowania, zarówno dla teamu jak i reportera... to był kolejny raz gdy porwały mnie emocje sportowe i mimo ogromnych trudności śledziłem Wasze poczynania na telefonie...
no i oczywiście wielkie gratsy i podziękowania, zarówno dla teamu jak i reportera... to był kolejny raz gdy porwały mnie emocje sportowe i mimo ogromnych trudności śledziłem Wasze poczynania na telefonie...
Kudłacz każdy z was zrobił wynik. Przykład Laik ktory przyjebał mache do przodu jak wszyscy mieliście tyły. Super Poszło więc każdy przyłożył się fajnie uzupełnialiście się a przynajmniej tak wyglądało z relacjikudłaty pisze:Wynik to zrobił szaitis, kłamał w paringach, oszukiwał na rzutach, ale ratował nam dupę. Nawet jak miał gdzieś źle to przeciwnicy nie wiedzieli gdzie i z tym nie grał.
![Smile :)](./images/smilies/icon_smile.gif)
![Very Happy :D](./images/smilies/icon_biggrin.gif)
P.s Motyw z gościem który stwierdził że u nich nikt nie gra nowymi kraśkami no poprostu epic
![Very Happy :D](./images/smilies/icon_biggrin.gif)
Dzięki Wam wszystkim za fantastyczny doping!! Śledziliśmy BP cały czas!
Dzięki selekcjonerom za okazane zaufanie, całej drużynie za walkę do końca, naszym coachom za to, że byłem 1 wystawką tylko 5 razy, a nie 6
. Cały wyjazd był prawdziwie epicki, samo ETC jest chyba największą przygodą w karierze battlowca! Dziękuję wszystkim którzy byli z nami, pomagali nam i wspierali nas, bez Was by się nam nie udało wywalczyć bądź co bądź wicemistrzostwa świata!
Świetnie się bawiłem przez cały weekend. Oczywiście pozostaje niedosyt, ale jednak ostateczny wynik cieszy. Udało się nam ustrzelić szeryfa, a na koniec zdobyć srebro. Dzięki temu razem z Laikiem w przyszłym roku możemy się poprawić
(chcieliśmy wygrać mistrzostwa Krakowa, dmś, dmp, a na koniec etc – udało się zrealizować 3 na 4)
Relacja się już pisze![Smile :)](./images/smilies/icon_smile.gif)
Dzięki selekcjonerom za okazane zaufanie, całej drużynie za walkę do końca, naszym coachom za to, że byłem 1 wystawką tylko 5 razy, a nie 6
![Wink :wink:](./images/smilies/icon_wink.gif)
Świetnie się bawiłem przez cały weekend. Oczywiście pozostaje niedosyt, ale jednak ostateczny wynik cieszy. Udało się nam ustrzelić szeryfa, a na koniec zdobyć srebro. Dzięki temu razem z Laikiem w przyszłym roku możemy się poprawić
![Very Happy :D](./images/smilies/icon_biggrin.gif)
Relacja się już pisze
![Smile :)](./images/smilies/icon_smile.gif)
Nie brakowało napojów? Przecież tam nie było nawet free wody dla graczy. Owszem, jak się postało w kolejce to można było nawet kupić wodę w cenie piwa... i tych nie brakowało.lohost pisze:Jedna rzecza jednak chcialbym sie podzielic
Odnosnie samej organizacji plusem bylo to ze nie brakowalo napojow chociaz lodowki nie radzily sobie z ich chlodzeniem na czas. Minusem byla piekielna temperatura, brak czegokolwiek w okolicy do zrobienia zakupow...najwiekszy zal jest taki, ze zaplacilismy za tego "mastera" jakis hajs, a w zamian dostalismy stoly i krzesla. To wszystko. Gdyby u nas jakis master byl na podobnym poziomie, to srodowisko polskiego batla wymazaloby to srodowisko z mapy Polski.
Rozwiniesz?lohost pisze: Zyskalem tez nowy przydomek "Warrior Beast"
![Wink ;)](./images/smilies/icon_wink.gif)
W ogóle to jest jakiś temat na TWFie z soczystym flejmem na organizację tego piekiełka, czy mam swój zakładać? Bo nie mogę znaleźć...
Byłoby afrontem nie napić się z Frontem!