ja jebie ale ty masz kompleksy...Fisch pisze:Shino z gabarytów to ma większy ode mnie tylko brzuch
pozdro
Płomienie FENIXA III [WŁOCŁAWEK] ____SUPER_NAGRODA____
Świetna organizacja, fajne miejsce,bardzo dobra pizza!
Czego chcieć więcej...?
No cóż jest jedna rzecz... ocena modelarska. Jej brak to dla mnie największy minus turnieju oznaczający zignorowanie kolekcjonerskiego aspektu gry (dla mnie akurat najważniejszego).
Tak czy siak dzięki za miłą atmosferę!
Czego chcieć więcej...?
No cóż jest jedna rzecz... ocena modelarska. Jej brak to dla mnie największy minus turnieju oznaczający zignorowanie kolekcjonerskiego aspektu gry (dla mnie akurat najważniejszego).
Tak czy siak dzięki za miłą atmosferę!
Turniej jak zwykle zajebisty! Pozdrowienia dla kierowniczki z całego serca - za kawę i herbatę i za cierpliwość.
Krótki raport.
Pojechałem na Arcymagu z BoH.
1 bitwa z Zielonym - VC
Ogólnie nie ma o czym mowic...vampiry swoje robią. 4-16
2 bitwa z Voltarem - Breta.
4 czary i 4 kuznie z IFką w kawalerie - 17 - 3
3 bitwa z Shino - TK
High magic na Tk jest kosmicznie dobre. Podpalenie w Hierophanta z oddziałem i zniszczenie destroyera na Kingu, bezcenne - 17 - 3
(championi na lucznikach sa kosmicznie dobrzy! - graty za pomysł!)
Pozdrawiam
EDIT
Shinue na kartce z wynikami chyba źle wpisałem numer id - poprawny to 2328 - popraw jeśli jest błąd - dzięki.
Krótki raport.
Pojechałem na Arcymagu z BoH.
1 bitwa z Zielonym - VC
Ogólnie nie ma o czym mowic...vampiry swoje robią. 4-16
2 bitwa z Voltarem - Breta.
4 czary i 4 kuznie z IFką w kawalerie - 17 - 3
3 bitwa z Shino - TK
High magic na Tk jest kosmicznie dobre. Podpalenie w Hierophanta z oddziałem i zniszczenie destroyera na Kingu, bezcenne - 17 - 3
(championi na lucznikach sa kosmicznie dobrzy! - graty za pomysł!)
Pozdrawiam
EDIT
Shinue na kartce z wynikami chyba źle wpisałem numer id - poprawny to 2328 - popraw jeśli jest błąd - dzięki.
Ja wogóle ID nie wpisywałem (2898). Dzieki bardzo dla organizatorow (telepizza we włocławku kolejny raz zarządziła) , przzeciwnikow i za pierwsze miejsce Pozdro dla kierowcy i ekpiy z samochodu, to dzieki wam wygralem bo żęście obsysali kiedy było trzeba
dziękujemy wszystkim za udział.
mam nadzieję, że się podobało.
kolejny turniej w lecie.
a oto wyniki. BARDZO proszę o sprawdzenie (szczególnie ID).
osoby zaznaczone na czerwono dostały -2pts za niewysłanie rozpisek.
z ostatniej chwili:
Shino zachęcony "specjalną nagrodą" od organizatorów obiecał nie wbijać klubowiczom FENIXa masakr, a w zamian siedzi sobie teraz pod palemką i czeka na tancerki hula dance zdesperowanie poszukujące ochotnika do wysmarowania pleców olejkiem.
mam nadzieję, że się podobało.
kolejny turniej w lecie.
a oto wyniki. BARDZO proszę o sprawdzenie (szczególnie ID).
osoby zaznaczone na czerwono dostały -2pts za niewysłanie rozpisek.
z ostatniej chwili:
Shino zachęcony "specjalną nagrodą" od organizatorów obiecał nie wbijać klubowiczom FENIXa masakr, a w zamian siedzi sobie teraz pod palemką i czeka na tancerki hula dance zdesperowanie poszukujące ochotnika do wysmarowania pleców olejkiem.
- PLooschacK
- Plankton
- Posty: 1
- Lokalizacja: Łódź
To ja tez sobie kilka słów skrobnę, skoro po dwóch latach przyszło mi zagrać
Generalnie to na samym starcie składam podziękowania dla Shinue za udostępnienie Krwiopijców O tym, że ruszę swoją leniwą, jednak niewątpliwie atrakcyjną, rzyć z Łodzi zadecydowałem tak jakoś koło północy w piątek Zakrawa to co prawdą na ironie losów bowiem właśnie przez wypuszczanie armii takich jak VC-ty (a później dobity przez Demony) sprzedałem swoje Imperium i skoncentrowałem na Wh40k. No, ale nic to Przyjechałem, dostałem figurki i pospiesznie zapoznając się z Army Bookiem przystąpiłem do turnieju
Co w rozpie było to wiecie bo wisi gdzieś na wcześniejszych stronach tematu.
Bitwa #1 - Słoniu, O&G
Intuicyjnie odkryłem aż trzy Wampirze taktyki, powszechnie uznawane za przebłysk geniuszu . Pierwsza - wpakować BSB i Lorda do tego samego oddział [Grejwgłardów]. Druga, skrócić linię frontu do minimum. Trzecie, Vargulf [jaki debil wycenił go na 175pkt?!] supportujący Wilki, pozwalający im swobodnie manewrować przy użyciu marszu i doskonale je uzupełniając.
Generalnie rzecz ujmując powoli maszerowałem do przodu, zdobywając więcej terenu tam gdzie akurat nie było Wiwerny, która mogłaby próbować się przeze mnie przebić, albo co gorsza - wlecieć na tyły! Zacząłem jednak od wypuszczenia samopas nietoperków (bo po co im wódz w pobliżu jak i tak nie maszerują?), nieco popchniętych Dansmakabrą. Dzięki temu manewrowi, chwilę później tuż przed przeciwnikiem zaczęli tańcować jego Fantacy w liczbie sześciu sztuk. Choć większość zginęła, odczuwając nie zrozumiały dla mnie pociąg do Wriath'ów (którzy zajęli pozycję blisko środka stołu w ruinach i radośnie choć nieco obelżywie, krzyczeli na pozbawione opieki Warbossa Najtgobliny i czekali aż coś podjedzie na tyle by można było w to wpaść i posiekać).
Tymczasem prawa flanką podążały Wilkuny z Vargulfem, które wymanewrowały Wiwernę, wieńcząc mój skrupulatnie, choć nieco spontanicznie układany plan W trzeciej turę przypuściłem pierwszy poważny atak, z miejsca rozbijając prawa flankę nieprzyjacielskich formacji (Adziaaa!) i szykowałem się do sprzątania (bo czy może być inaczej gdy trzecia część wojsk wroga ucieka, mając tuż za plecami Nieumarłych Wojowników Wielkiego DżingisPlusza, wszystkie maszyny zagrożone są przez Vargulfa [mówiłem już, że jest fajny ino za drogi?], a cała reszta jest za daleko by pomóc zielonym braciom, nie wspominając o czychajacych na ich drodze bandom Ghuli i Wriathów? No właśnie nie można. Ale można za to ogłosić koniec bitwy i pozbawić mnie zasłużonego zwycięstwa, chwały i krwi śmiertelników! Na dodatek raczyłem zapomnieć, że w Pitched Battle są punkcisze za ćwiartki więc ostatecznie i tak wyszło 10:10... Cóż, takoz bywa gdy co i rusz, na bieżąco konsultujesz się z Army Bookiem.
Bitwa #2 - J.Kochanowski, Wood Elves...
Nie lubię, nie lubię, nie lubię leśnych pedałów! W najwyższej formie nie wiedziałem jak to dorwać, a co miałem powiedzieć teraz? Co nieco nadziei pokładałem w popychaczki ale pech chciał, że prócz "Kursu tańca dla opornych", tylko Necromancer miał swojego Vanhela... Na dodatek nie zrozumiałem się z przeciwnikiem i myślałem, że Leśne Zboczyńce mogą lawino ciskać pociskami z lasu, na zasadzie Master of Woods czy jakoś tak. Dlatego ustawiłem się (ponownie w myśl zasady "kupa raźniej") w rogu z górką i domkiem, gdzie nawiasem mówiąc było trochę ciasno przez co się zamotałem i to mocno. Jak jeszcze przeciwnik wyliczył mi masę magicznego uzbrojenia na liniowych oddziałach to mi mina zrzedła i zrozumiałem, że tym razem nie zbawię się w chwalebne posuwanie naprzód Wraithow (a trzeba rzecz, że bardzo się na to napaliłem bo odkryłem, że bandziory maja aż 3 ataki z GW!) i musiałem nieco ostrożniej zadziałać. Nim jednak to się stało, fachowym okiem oceniłem, że Fellbaty to tak na chuja są mi potrzebne w tej bitwie i posłałem je hen daleko by blokowały (a może nawet zajmowały!) ćwiartkę. Podobnie bardzo szybko stworzyłem rozsądnej wielkości bandę Zombich, którzy z tym samym zadaniem ruszyli w stronę innej części stołu. No, w każdym bądź razie gdy przez parę pechowych rzutów las elfiąt zaczął mi psuć szyki nieco się zamotałem i postanowiłem, że czas atakować co się da i zobaczyć co z tego wyjdzie W ten sposób Wilki wpadły w Dzikich Jeźdźców (Adziaaa!) co wywołało falę zdziwienia wśród ludzi w pobliżu. Ale ja wiedziałem swoje, czułem moc w łapach, swoich i Wilczych ]:-> przy okazji opuściłem Wielkim Wodzem oddział i skitrałem się w domciu żeby mieć cudny Los I zasięg do wszystkich oddziałów, które miały jakieś ambitne plany Wyszło średnio (kto by się spodziewał, że można wyrzucić 3x Inv na 5+ na Wild Raidersach... -.-' Bezczelność...). Wróg oczywiście nie oparł się pokusie i wystrzelił absolutnie wszystko co miał w moją Szefową, zadając jej ostatecznie 2 rany. Jednocześnie mój przeciwnik w fatalnej kolejności zadeklarował szarże na Ghule i jego Biegacz by się nie miał gdzie dostawić, ale, że był to człek niezwykle miły i uprzejmy to bez problemu pozwoliłem mu zmienić kolejność szarż, co ostatecznie skończyło się overrunem w mojego Necrosa na Corpsecarcie... I Powiem wam, że gdybym nie zapomniało jego Boundzie to dzięki kostkom wygrałbym ten Combat! Masa trafień, zranień i w ogóle był tam solidny Sajgon. Zaiste Bóg-Kostka zyczliwie patrzył na moje zmagania No nic... W każdym razie ja się dalej miotałem oddziałami jak mogłem, moja szefowa nieco się podleczyła i w towarzystwie Małego Wampira zaczęli biegać między oddziałami, rzucając co się da. Ależ to było krwiste i soczyste! Tam Wriathy dopadły się do Wild Raidersów, wycinając homoseksualny pomiot w pień. Tam Ghule z wydatna pomocą Dansmakabry i hełmowi Małego Wąpierza rozniosły Driady. A Vargulf zaczął obrywać wpierdol od Treemana (coś co kosztuje 175pkt i ma tak fajną nazwę powinno roznieść jakiś tam konar, a tu taki chuj :S).
No, summa sumarum 11:9 dla mojego przeciwnika... 5 małych punktów mniej i znów byłby remis. Albo chociaż 5-ta tura bo znów paskudy ogłosiły koniec wcześniej niżbym chciał...
Przy okazji odkryłem, że wartość bojowe WE spada gdy sie im śpiewa
Bitwa #3 - Marek Olczak
Jakoś tak wyszło, że kiedy Marek już wystawiał swoje gęste, mój gang Grejwgłardów jeszcze nie był wstawiony. Cholernie kusiły mnie dwie opcje: 1) Wypuścić chłopaków na drugim końcu stołu (bo jak zwykle ambitnie skróciłem front to absolutnego minimum Very Happy) i niech myśli czemu to zrobiłem, podczas gdy manewrowanie zostawiłbym Małemu Krwiopijcy, Vargulfowi i dwóm Vanhelsom na Herosach 2) Schować całość za górką tak by łucznicy nie mieli zasięgu i wygodnego LoS, a z dwóch repet waliła tylko jedna. Tak zaczajony byłem przekonany, że w przewadze na polu Magii byłbym w stanie swobodnie wskrzesić to co mi zabije, wyleczyć to co zrani i dorobić kilka oddziałów oraz w odpowiednim momencie zacząć męczyć go Magią Ostatecznie jednak uznałem, że taka taktyka jest absolutnie passe i nie robi się takich rzeczy znajomym, chyba, że jest się ostatnim kastratem
Dlatego dziarsko ruszyłem naprzód, po raz pierwszy mając w głowie ogólny zarys jako takiego planu. Zmusiłem Marka do zdecydowanej reakcji wobec potencjalnej utraty jedynego magika [poszedł pierwszy z dwóch DS-ów]. Tylko wszystko chuj wzięło gdy Wódz zgłupiał -.-' No cóż bywa. Pomyślałem, że już po mnie. A tu taka niespodzianka - mimo usilnych starań Marka i mistycznych ruchów trzymałem się nieźle. Zasadził kanapkę z dwóch klocków Smoczych Książąt, ale wygrywał walki tylko dlatego, ze miał Battle Bannera. A i to by mu nie pomogło gdybym nie dał wiary jego interpretacji działania Helm of Commandment. Gdyby tak było to konni dostaliby ostro po papie i nim Smok zdołałby się dołączyć do combatu byłbym już przegrupowany i mógłbym ponownie próbować nawiązać równorzędną walkę. No, ale stało się jak się stało i mimo szalejącego w innej części stołu Vargulfa (RBT, Łucznicy....) skończyło się 17:3 dla Marka...
Generalnie fajny turniej z bardzo, ale to bardzo sympatycznymi ludźmi i na bank gdy następnym razem na forum klubowym zobaczę, że jadą do Włocławka to zacznę kołowac sobie jakąś armię i organizować czas
Ino w wynikach mnie zdziwił jeden fakt bowiem w w kolumnie Punktów D (dużych, zgaduję) jest 20, a z bitew 10+9+3 wychodzi 22 miast 20. Czyżbym w międzyczasie dorwał jakieś karniaki?
BTW, będą jakieś fotki z turnieju?
Generalnie to na samym starcie składam podziękowania dla Shinue za udostępnienie Krwiopijców O tym, że ruszę swoją leniwą, jednak niewątpliwie atrakcyjną, rzyć z Łodzi zadecydowałem tak jakoś koło północy w piątek Zakrawa to co prawdą na ironie losów bowiem właśnie przez wypuszczanie armii takich jak VC-ty (a później dobity przez Demony) sprzedałem swoje Imperium i skoncentrowałem na Wh40k. No, ale nic to Przyjechałem, dostałem figurki i pospiesznie zapoznając się z Army Bookiem przystąpiłem do turnieju
Co w rozpie było to wiecie bo wisi gdzieś na wcześniejszych stronach tematu.
Bitwa #1 - Słoniu, O&G
Intuicyjnie odkryłem aż trzy Wampirze taktyki, powszechnie uznawane za przebłysk geniuszu . Pierwsza - wpakować BSB i Lorda do tego samego oddział [Grejwgłardów]. Druga, skrócić linię frontu do minimum. Trzecie, Vargulf [jaki debil wycenił go na 175pkt?!] supportujący Wilki, pozwalający im swobodnie manewrować przy użyciu marszu i doskonale je uzupełniając.
Generalnie rzecz ujmując powoli maszerowałem do przodu, zdobywając więcej terenu tam gdzie akurat nie było Wiwerny, która mogłaby próbować się przeze mnie przebić, albo co gorsza - wlecieć na tyły! Zacząłem jednak od wypuszczenia samopas nietoperków (bo po co im wódz w pobliżu jak i tak nie maszerują?), nieco popchniętych Dansmakabrą. Dzięki temu manewrowi, chwilę później tuż przed przeciwnikiem zaczęli tańcować jego Fantacy w liczbie sześciu sztuk. Choć większość zginęła, odczuwając nie zrozumiały dla mnie pociąg do Wriath'ów (którzy zajęli pozycję blisko środka stołu w ruinach i radośnie choć nieco obelżywie, krzyczeli na pozbawione opieki Warbossa Najtgobliny i czekali aż coś podjedzie na tyle by można było w to wpaść i posiekać).
Tymczasem prawa flanką podążały Wilkuny z Vargulfem, które wymanewrowały Wiwernę, wieńcząc mój skrupulatnie, choć nieco spontanicznie układany plan W trzeciej turę przypuściłem pierwszy poważny atak, z miejsca rozbijając prawa flankę nieprzyjacielskich formacji (Adziaaa!) i szykowałem się do sprzątania (bo czy może być inaczej gdy trzecia część wojsk wroga ucieka, mając tuż za plecami Nieumarłych Wojowników Wielkiego DżingisPlusza, wszystkie maszyny zagrożone są przez Vargulfa [mówiłem już, że jest fajny ino za drogi?], a cała reszta jest za daleko by pomóc zielonym braciom, nie wspominając o czychajacych na ich drodze bandom Ghuli i Wriathów? No właśnie nie można. Ale można za to ogłosić koniec bitwy i pozbawić mnie zasłużonego zwycięstwa, chwały i krwi śmiertelników! Na dodatek raczyłem zapomnieć, że w Pitched Battle są punkcisze za ćwiartki więc ostatecznie i tak wyszło 10:10... Cóż, takoz bywa gdy co i rusz, na bieżąco konsultujesz się z Army Bookiem.
Bitwa #2 - J.Kochanowski, Wood Elves...
Nie lubię, nie lubię, nie lubię leśnych pedałów! W najwyższej formie nie wiedziałem jak to dorwać, a co miałem powiedzieć teraz? Co nieco nadziei pokładałem w popychaczki ale pech chciał, że prócz "Kursu tańca dla opornych", tylko Necromancer miał swojego Vanhela... Na dodatek nie zrozumiałem się z przeciwnikiem i myślałem, że Leśne Zboczyńce mogą lawino ciskać pociskami z lasu, na zasadzie Master of Woods czy jakoś tak. Dlatego ustawiłem się (ponownie w myśl zasady "kupa raźniej") w rogu z górką i domkiem, gdzie nawiasem mówiąc było trochę ciasno przez co się zamotałem i to mocno. Jak jeszcze przeciwnik wyliczył mi masę magicznego uzbrojenia na liniowych oddziałach to mi mina zrzedła i zrozumiałem, że tym razem nie zbawię się w chwalebne posuwanie naprzód Wraithow (a trzeba rzecz, że bardzo się na to napaliłem bo odkryłem, że bandziory maja aż 3 ataki z GW!) i musiałem nieco ostrożniej zadziałać. Nim jednak to się stało, fachowym okiem oceniłem, że Fellbaty to tak na chuja są mi potrzebne w tej bitwie i posłałem je hen daleko by blokowały (a może nawet zajmowały!) ćwiartkę. Podobnie bardzo szybko stworzyłem rozsądnej wielkości bandę Zombich, którzy z tym samym zadaniem ruszyli w stronę innej części stołu. No, w każdym bądź razie gdy przez parę pechowych rzutów las elfiąt zaczął mi psuć szyki nieco się zamotałem i postanowiłem, że czas atakować co się da i zobaczyć co z tego wyjdzie W ten sposób Wilki wpadły w Dzikich Jeźdźców (Adziaaa!) co wywołało falę zdziwienia wśród ludzi w pobliżu. Ale ja wiedziałem swoje, czułem moc w łapach, swoich i Wilczych ]:-> przy okazji opuściłem Wielkim Wodzem oddział i skitrałem się w domciu żeby mieć cudny Los I zasięg do wszystkich oddziałów, które miały jakieś ambitne plany Wyszło średnio (kto by się spodziewał, że można wyrzucić 3x Inv na 5+ na Wild Raidersach... -.-' Bezczelność...). Wróg oczywiście nie oparł się pokusie i wystrzelił absolutnie wszystko co miał w moją Szefową, zadając jej ostatecznie 2 rany. Jednocześnie mój przeciwnik w fatalnej kolejności zadeklarował szarże na Ghule i jego Biegacz by się nie miał gdzie dostawić, ale, że był to człek niezwykle miły i uprzejmy to bez problemu pozwoliłem mu zmienić kolejność szarż, co ostatecznie skończyło się overrunem w mojego Necrosa na Corpsecarcie... I Powiem wam, że gdybym nie zapomniało jego Boundzie to dzięki kostkom wygrałbym ten Combat! Masa trafień, zranień i w ogóle był tam solidny Sajgon. Zaiste Bóg-Kostka zyczliwie patrzył na moje zmagania No nic... W każdym razie ja się dalej miotałem oddziałami jak mogłem, moja szefowa nieco się podleczyła i w towarzystwie Małego Wampira zaczęli biegać między oddziałami, rzucając co się da. Ależ to było krwiste i soczyste! Tam Wriathy dopadły się do Wild Raidersów, wycinając homoseksualny pomiot w pień. Tam Ghule z wydatna pomocą Dansmakabry i hełmowi Małego Wąpierza rozniosły Driady. A Vargulf zaczął obrywać wpierdol od Treemana (coś co kosztuje 175pkt i ma tak fajną nazwę powinno roznieść jakiś tam konar, a tu taki chuj :S).
No, summa sumarum 11:9 dla mojego przeciwnika... 5 małych punktów mniej i znów byłby remis. Albo chociaż 5-ta tura bo znów paskudy ogłosiły koniec wcześniej niżbym chciał...
Przy okazji odkryłem, że wartość bojowe WE spada gdy sie im śpiewa
Bitwa #3 - Marek Olczak
Jakoś tak wyszło, że kiedy Marek już wystawiał swoje gęste, mój gang Grejwgłardów jeszcze nie był wstawiony. Cholernie kusiły mnie dwie opcje: 1) Wypuścić chłopaków na drugim końcu stołu (bo jak zwykle ambitnie skróciłem front to absolutnego minimum Very Happy) i niech myśli czemu to zrobiłem, podczas gdy manewrowanie zostawiłbym Małemu Krwiopijcy, Vargulfowi i dwóm Vanhelsom na Herosach 2) Schować całość za górką tak by łucznicy nie mieli zasięgu i wygodnego LoS, a z dwóch repet waliła tylko jedna. Tak zaczajony byłem przekonany, że w przewadze na polu Magii byłbym w stanie swobodnie wskrzesić to co mi zabije, wyleczyć to co zrani i dorobić kilka oddziałów oraz w odpowiednim momencie zacząć męczyć go Magią Ostatecznie jednak uznałem, że taka taktyka jest absolutnie passe i nie robi się takich rzeczy znajomym, chyba, że jest się ostatnim kastratem
Dlatego dziarsko ruszyłem naprzód, po raz pierwszy mając w głowie ogólny zarys jako takiego planu. Zmusiłem Marka do zdecydowanej reakcji wobec potencjalnej utraty jedynego magika [poszedł pierwszy z dwóch DS-ów]. Tylko wszystko chuj wzięło gdy Wódz zgłupiał -.-' No cóż bywa. Pomyślałem, że już po mnie. A tu taka niespodzianka - mimo usilnych starań Marka i mistycznych ruchów trzymałem się nieźle. Zasadził kanapkę z dwóch klocków Smoczych Książąt, ale wygrywał walki tylko dlatego, ze miał Battle Bannera. A i to by mu nie pomogło gdybym nie dał wiary jego interpretacji działania Helm of Commandment. Gdyby tak było to konni dostaliby ostro po papie i nim Smok zdołałby się dołączyć do combatu byłbym już przegrupowany i mógłbym ponownie próbować nawiązać równorzędną walkę. No, ale stało się jak się stało i mimo szalejącego w innej części stołu Vargulfa (RBT, Łucznicy....) skończyło się 17:3 dla Marka...
Generalnie fajny turniej z bardzo, ale to bardzo sympatycznymi ludźmi i na bank gdy następnym razem na forum klubowym zobaczę, że jadą do Włocławka to zacznę kołowac sobie jakąś armię i organizować czas
Ino w wynikach mnie zdziwił jeden fakt bowiem w w kolumnie Punktów D (dużych, zgaduję) jest 20, a z bitew 10+9+3 wychodzi 22 miast 20. Czyżbym w międzyczasie dorwał jakieś karniaki?
BTW, będą jakieś fotki z turnieju?
Życie jest darem zbyt cennym by marnować je na wyznawanie Chaosu...
No to moje wrażenia.
Jako że jeszcze nie załapałem o co biega w 7 ed i z czym sie je bp+r pojechałem na turniej z nielegalną rozpiską.
Nie miałem katapult co wywołało zdziwienie u moich przeciwników.
Giganta też nie miałem co również ich zdziwiło.
Tak więc po usunięciu nielegalnie występujących skorpów zaczałem potyczki:
1 bitwa z Bretką Gobosa (rzucił mi kiedyś czelendża ale nie bylo okazji rozegrac bitwy).
Ogólnie wszystko ładnie wyglądało do momentu moich szarż.
Wszystko mi się posypało.
Udało mi się zjeść jakieś 600 pkt.
20-0 w plecy
2 bitwa HE na star dragonie.
Jak to zobaczyłem to pogratulowałem przeciwnikowi masakry(w mojej armii nie było nic co miało siłę większą niż 5).
Chciałem złapać smoka klocem kawalerii i rydwanami od flanki i liczyć że CR go zjade jakimś cudem. Niestety rydwany nie dojechały a 15 konnych z warbannerem sie pozypało.
Gra trwała 4 tury i udało mi się ubić troche ponad 900 pkt.
20-0 w plecy
3 bitewka z bretką Voltara.
Voltar pozwolił mi wystawić to co miałem w mojej pierwotnej rozpisce.
Gra była dośc ciekawa.
Mój bsb na rydwanie razem z królem na rydwanie to całiem fajny duet szarzujący w jwden oddział.
Ogólnie szło mi niespotykanie nieźle.
Cascet pięknie rzezał gralowców(a nawet pocisk z inkantacji ich zabolał).
Po świetnej wymianie ciosów 10-10
Miałem być przedostatni ale po mojej interwencji w kwestii pkt za podesłanie rozpisek spadłem na ostatnią pozycję i zgarnąłem figsy druzyny pierscienia i hiszpanski podręcznik do Lotra.
Super zabawa!!
Polecam walke o ostatnie miejsca.To jest coś cudnego.
Jako że jeszcze nie załapałem o co biega w 7 ed i z czym sie je bp+r pojechałem na turniej z nielegalną rozpiską.
Nie miałem katapult co wywołało zdziwienie u moich przeciwników.
Giganta też nie miałem co również ich zdziwiło.
Tak więc po usunięciu nielegalnie występujących skorpów zaczałem potyczki:
1 bitwa z Bretką Gobosa (rzucił mi kiedyś czelendża ale nie bylo okazji rozegrac bitwy).
Ogólnie wszystko ładnie wyglądało do momentu moich szarż.
Wszystko mi się posypało.
Udało mi się zjeść jakieś 600 pkt.
20-0 w plecy
2 bitwa HE na star dragonie.
Jak to zobaczyłem to pogratulowałem przeciwnikowi masakry(w mojej armii nie było nic co miało siłę większą niż 5).
Chciałem złapać smoka klocem kawalerii i rydwanami od flanki i liczyć że CR go zjade jakimś cudem. Niestety rydwany nie dojechały a 15 konnych z warbannerem sie pozypało.
Gra trwała 4 tury i udało mi się ubić troche ponad 900 pkt.
20-0 w plecy
3 bitewka z bretką Voltara.
Voltar pozwolił mi wystawić to co miałem w mojej pierwotnej rozpisce.
Gra była dośc ciekawa.
Mój bsb na rydwanie razem z królem na rydwanie to całiem fajny duet szarzujący w jwden oddział.
Ogólnie szło mi niespotykanie nieźle.
Cascet pięknie rzezał gralowców(a nawet pocisk z inkantacji ich zabolał).
Po świetnej wymianie ciosów 10-10
Miałem być przedostatni ale po mojej interwencji w kwestii pkt za podesłanie rozpisek spadłem na ostatnią pozycję i zgarnąłem figsy druzyny pierscienia i hiszpanski podręcznik do Lotra.
Super zabawa!!
Polecam walke o ostatnie miejsca.To jest coś cudnego.
Gra w warzywniaku uświadomiła mi że zawsze chciałem zostać ogrodnikiem. Taki spokój, można się wyciszyć i bez napinki poturlać kostkami.
KFC-Karl Franz Chicken
KFC-Karl Franz Chicken
- Orkgrinder
- Wałkarz
- Posty: 60
- Lokalizacja: Loch / Kutno
Shinue: Źle wpisałeś moje ID - poprawne to 2161.
Co do turnieju:
1 bitwa - DE Krysiak
Smok vs smok. Moja full magia przeciw Ring of Hotek. Nie mogło się skończyć inaczej niż remisem. I tak prawie się skończyło. Po miłej bitwie 11-9.
2. bitwa - Skaveny Gnatozuj
Skaveny w jednym rogu. Moja magia w drugim. Storm banner jest przegięty i nic mi nie mogło do nich przylecieć :P Hydra za to robi swoje. 1 zionięcie .. poł oddziału clanratów z bsb w środku. Panika, a że był przy krawędzi stołu to po chwili był już za nim. Bez storm bannera już inna zabawa. Smok latał stawiał black horror .. hydra 2 razy zionięcie jeszcze w oddział z dzwonem po czym w ostatniej turze szarża od boku i po zabawie. Został jeden klocek. Z fajniejszych akcji to 13 na dzwonie - panika wszystkiego na stole. Na 11 testów oblałem tylko raz i to na harpiach, które były przy Wysokiej :> Wynik 16-4.
PS: Pozdrowienia dla uśmiechniętej "rzucaczki" wardów ;)
3. bitwa - VC
Przegrałem w 2 turze. 1 magiczka na 2 kostkach fireball - snake eyes. Jaki? snake eyes. Nie mam 1 magiczki. Coż - zdarza się .. Druga magiczka fireball na 2 kostkach - snake eyes. Jakiś hit i wound. 3 czar w tej turze na Wysokiej - snake eyes. Zostałem na 5 kostkach dispela bez scrolli na 11 kostek i book of arkan naprzeciw. 3 popychaczki na ture i na stole zostało tylko pół Coków walczących z Warghulfem. Akcja dnia - 12 GG z BSB i Vampirem w środku szarżują na Hydrę. Nic nie zranił - Hydra z beastmasterami odpowiednia ilość ran i oddział wyparował zostawiając społowionego Vampa i BSB. Nic nie pomogło, bo się leczył do końca, przyszły duchy z pomocą i do widzenia. 0-20
Turnieje we Włocławku mają specyficzny klimat i fajnie było tam być drugi raz. Z pewnością nie ostatni. Pozdrowienia dla organizatorów i kierowniczki, która na dzień dobry uraczyła nas anegdotą o dwóch zmarłych staruszkach z klubu tańca ;]
Co do turnieju:
1 bitwa - DE Krysiak
Smok vs smok. Moja full magia przeciw Ring of Hotek. Nie mogło się skończyć inaczej niż remisem. I tak prawie się skończyło. Po miłej bitwie 11-9.
2. bitwa - Skaveny Gnatozuj
Skaveny w jednym rogu. Moja magia w drugim. Storm banner jest przegięty i nic mi nie mogło do nich przylecieć :P Hydra za to robi swoje. 1 zionięcie .. poł oddziału clanratów z bsb w środku. Panika, a że był przy krawędzi stołu to po chwili był już za nim. Bez storm bannera już inna zabawa. Smok latał stawiał black horror .. hydra 2 razy zionięcie jeszcze w oddział z dzwonem po czym w ostatniej turze szarża od boku i po zabawie. Został jeden klocek. Z fajniejszych akcji to 13 na dzwonie - panika wszystkiego na stole. Na 11 testów oblałem tylko raz i to na harpiach, które były przy Wysokiej :> Wynik 16-4.
PS: Pozdrowienia dla uśmiechniętej "rzucaczki" wardów ;)
3. bitwa - VC
Przegrałem w 2 turze. 1 magiczka na 2 kostkach fireball - snake eyes. Jaki? snake eyes. Nie mam 1 magiczki. Coż - zdarza się .. Druga magiczka fireball na 2 kostkach - snake eyes. Jakiś hit i wound. 3 czar w tej turze na Wysokiej - snake eyes. Zostałem na 5 kostkach dispela bez scrolli na 11 kostek i book of arkan naprzeciw. 3 popychaczki na ture i na stole zostało tylko pół Coków walczących z Warghulfem. Akcja dnia - 12 GG z BSB i Vampirem w środku szarżują na Hydrę. Nic nie zranił - Hydra z beastmasterami odpowiednia ilość ran i oddział wyparował zostawiając społowionego Vampa i BSB. Nic nie pomogło, bo się leczył do końca, przyszły duchy z pomocą i do widzenia. 0-20
Turnieje we Włocławku mają specyficzny klimat i fajnie było tam być drugi raz. Z pewnością nie ostatni. Pozdrowienia dla organizatorów i kierowniczki, która na dzień dobry uraczyła nas anegdotą o dwóch zmarłych staruszkach z klubu tańca ;]
dzieki panowie za udany turniej
co do relacji
1. bitwa z TK Reykiego, jak juz pisal 20-0... ale byl moment kiedy juz myslalem, ze mi sie cala armia posypie... ale udało sie zagonić trupki do grobowca (mogily zbiorowej), gralo sie bardzo milo w kazdym razie, i chetnie bym kiedys po powtorzyl ;] ... moze tylko bardziej wyrownanymi rozpiskami ;]
2. pierwszy stół i pojedynek z Fishem 0-20 ... z poczatku patrzylem na jego rozpiske z duzym entuzjazmem, przewaga liczebna kawalerii byla po mojej stronie... zostałem wklepany magia... dokladniej popychaczkami... ale coz... czlowiek sie uczy cale zycie... za to po bitwie Fish rzucil mi nowe spojrzenie na DoW... jzu mysle o zakupie 6 maneaterow ;D
3. Bitwa z HE, przeciwnik DKDark, (20-0), nie lubie HE i po raz kolejny zostałem do tego uswiadomiony... moje zacne 4 litery uratował killingblow na Star Dragonie... Vir of Herois jak zwykle sie spłacił, a gryf ma kolejnego Stara na koncie... nie ma co, ale ten smok jest nagiety ;/ i gdybym go nie zajechal, to moglbym juz gratulować Przemkowi wysokopunktowej wygranej
co do relacji
1. bitwa z TK Reykiego, jak juz pisal 20-0... ale byl moment kiedy juz myslalem, ze mi sie cala armia posypie... ale udało sie zagonić trupki do grobowca (mogily zbiorowej), gralo sie bardzo milo w kazdym razie, i chetnie bym kiedys po powtorzyl ;] ... moze tylko bardziej wyrownanymi rozpiskami ;]
2. pierwszy stół i pojedynek z Fishem 0-20 ... z poczatku patrzylem na jego rozpiske z duzym entuzjazmem, przewaga liczebna kawalerii byla po mojej stronie... zostałem wklepany magia... dokladniej popychaczkami... ale coz... czlowiek sie uczy cale zycie... za to po bitwie Fish rzucil mi nowe spojrzenie na DoW... jzu mysle o zakupie 6 maneaterow ;D
3. Bitwa z HE, przeciwnik DKDark, (20-0), nie lubie HE i po raz kolejny zostałem do tego uswiadomiony... moje zacne 4 litery uratował killingblow na Star Dragonie... Vir of Herois jak zwykle sie spłacił, a gryf ma kolejnego Stara na koncie... nie ma co, ale ten smok jest nagiety ;/ i gdybym go nie zajechal, to moglbym juz gratulować Przemkowi wysokopunktowej wygranej
Na turnieje jeżdżę od dość dawna, ale za to bardzo sporadycznie. Myślę, że wczorajszy wypad wpłynie znacząco na poprawę mojej frekwencji. Było naprawde sympatycznie, a darmowa kawa na miejscu ocaliła mi życie
Dzięki dla orgów, przeciwników i reszty drużyny z Wa-wy
Dzięki dla orgów, przeciwników i reszty drużyny z Wa-wy
Prosze bardzo.Nie ma problemu.Gobo pisze: ... moze tylko bardziej wyrownanymi rozpiskami ;]
Gra w warzywniaku uświadomiła mi że zawsze chciałem zostać ogrodnikiem. Taki spokój, można się wyciszyć i bez napinki poturlać kostkami.
KFC-Karl Franz Chicken
KFC-Karl Franz Chicken
- Jacek_Azael
- Masakrator
- Posty: 2058
- Lokalizacja: Włocławek - Klub Fantasy "FENIX", teraz już Gdańsk
Witam.
1. Bitwa. Shino TK. No cóż to, że go wylosuję przewidział mi kolega. Jednak jakąś tam nadzieję miałem na nie najgorszy wynik.
Biegacz zjedzony przez skorpiona WW i WL też nie poszaleli za to driady zjadły jedne rydwany, a potem razem z treemanem udało mi się ubić klocek mumii z kosiarzem. Za dużo sukcesów poza tym nie było, ale tragedii też. No i wyszło 7-13 niestety, ale biorąc pod uwagę klasę przeciwnika nie byłem zły.
2. Bitwa. PLooschacK VC. Ja Ci dam elfich pedałów krwiopijco brudny No cóż przeciwnik napisał już chyba wszystko wyżej. Do tej szarży się przyczepiłeś jakby nie wiem co to było, alterem i wildami. Cudem przeżył wampir lord turę ostrzału WE (szyszki, hail, 6X WW na bliskim, 10x łucznicy na bliskim i kilku innych też wystrzeliło w niego na bliskim. Ustał na 1 woundze Sierściuchy ghule pogoniły driady (na 8 trafień jedną ranę im wbiłem ) Skończyliśmy po 5 turach. 11-9 dla mnie.
P.S. Mój przeciwnik pięknie zaczął śpiewać w 4 turze, naprawdę "Mam talent" jak się patrzy
3. Bitwa. Słoń O&G. Jak zobaczyłem O&G to się ucieszyłem. Nareszcie od bardzo dawna, trafiłem na armię która się nie wskrzesza, i spierdziela od ostrzału itp. Postrzelaliśmy, postrzelaliśmy fanatycy wybiegli i pozjadali mi trochę jednostek ja mu wilcze fasty. Zadałem sobie dwie rany lordem z dwóch rzuconych mistcastów. Schowałem go z wardancerami i drugą magiczką oraz bsb do lasu. A tu z animozji wpada na nich duży klocek orkowych "chopoków". Się zdziwiłem strasznie, walka na -5 do liderki to stoję. Widmo 0-20 z O&G mnie przeraziło, no to muszę rzucić 4, aby mi nie zjadł maga lorda, małego maga, wardancerów i bsbka. Rzucam i ...9, kur.... nie wirzę no nic zrezygnowany przerzut (bsb) i...........3!!!!!!!!!! Ja pier... ulga gigant. Potem alter od tyłu wpadł na ratunek z marszu kosząc 5 orków wardancerzy dobijają i orki wybici w pościgu. Ale stres miałem zajebisty. No i w 5 turze musieliśmy skończyć znów. 10-10 z O&G to nie jest wogóle szał, ale biorąc pod uwagę widmo grozy jaka zawisła nade mną to się cieszę.
P.S. Przeciwnik to wyjątkowo spokojny człowiek. Naprwdę grało mi się bardzo, bardzo przyjemnie.
Pozdrawiam wszystkich przeciwników.
1. Bitwa. Shino TK. No cóż to, że go wylosuję przewidział mi kolega. Jednak jakąś tam nadzieję miałem na nie najgorszy wynik.
Biegacz zjedzony przez skorpiona WW i WL też nie poszaleli za to driady zjadły jedne rydwany, a potem razem z treemanem udało mi się ubić klocek mumii z kosiarzem. Za dużo sukcesów poza tym nie było, ale tragedii też. No i wyszło 7-13 niestety, ale biorąc pod uwagę klasę przeciwnika nie byłem zły.
2. Bitwa. PLooschacK VC. Ja Ci dam elfich pedałów krwiopijco brudny No cóż przeciwnik napisał już chyba wszystko wyżej. Do tej szarży się przyczepiłeś jakby nie wiem co to było, alterem i wildami. Cudem przeżył wampir lord turę ostrzału WE (szyszki, hail, 6X WW na bliskim, 10x łucznicy na bliskim i kilku innych też wystrzeliło w niego na bliskim. Ustał na 1 woundze Sierściuchy ghule pogoniły driady (na 8 trafień jedną ranę im wbiłem ) Skończyliśmy po 5 turach. 11-9 dla mnie.
P.S. Mój przeciwnik pięknie zaczął śpiewać w 4 turze, naprawdę "Mam talent" jak się patrzy
3. Bitwa. Słoń O&G. Jak zobaczyłem O&G to się ucieszyłem. Nareszcie od bardzo dawna, trafiłem na armię która się nie wskrzesza, i spierdziela od ostrzału itp. Postrzelaliśmy, postrzelaliśmy fanatycy wybiegli i pozjadali mi trochę jednostek ja mu wilcze fasty. Zadałem sobie dwie rany lordem z dwóch rzuconych mistcastów. Schowałem go z wardancerami i drugą magiczką oraz bsb do lasu. A tu z animozji wpada na nich duży klocek orkowych "chopoków". Się zdziwiłem strasznie, walka na -5 do liderki to stoję. Widmo 0-20 z O&G mnie przeraziło, no to muszę rzucić 4, aby mi nie zjadł maga lorda, małego maga, wardancerów i bsbka. Rzucam i ...9, kur.... nie wirzę no nic zrezygnowany przerzut (bsb) i...........3!!!!!!!!!! Ja pier... ulga gigant. Potem alter od tyłu wpadł na ratunek z marszu kosząc 5 orków wardancerzy dobijają i orki wybici w pościgu. Ale stres miałem zajebisty. No i w 5 turze musieliśmy skończyć znów. 10-10 z O&G to nie jest wogóle szał, ale biorąc pod uwagę widmo grozy jaka zawisła nade mną to się cieszę.
P.S. Przeciwnik to wyjątkowo spokojny człowiek. Naprwdę grało mi się bardzo, bardzo przyjemnie.
Pozdrawiam wszystkich przeciwników.
SUUUPER turniej już dawno nie grałem na tak przyjemnym turnieju fajna miejscówka w miare nie daleko od Łodzi i spoko przeciwnicy którym bardzo dziekuje za wesołe i przyjemne gry bez cisnien no i 3 miejsce bardzo udany turniej i na nastepnym bede na 90% !! i serdecznie zapraszam na turnieje do łodzi
warto nadmienic, ze treeman mial 4 zadane rany jak w niego wpadlem tg...a potem razem z treemanem udało mi się ubić klocek mumii z kosiarzem.
ogolnie nic niestety na turnieju mi nie wychodzilo i byl strasznie pechowy
no nic ;] na nastepnym pewnie tez sie pojawie i mam nadzieje, ze przelamie zla passe
Wielkie dzieki panowie za turniej, naprawde bardzo fajnie mi sie gralo, zwlaszcza ze gralem z 2 armiami z ktorymi nie gram u siebie w klubie. Bardzo fajna miejscówka. ID sie zgadza, nie pisalem go na karcie bo nie bylem pewny.
2 bitwa z DE przegrana 13:7 - ten bsb w cokach bedzie mi sie snił chyba caly kolejny tydzien. Gdyby nie on to Lord na smoku odbil sie od gobsow na -1 i przeciwnik rzuca wspaniale 10, ale niestety przezut.
3 bitwy nie musze opisywać, wystarczy poczytać troszkę wyżej. Była to miła i przyjemna potyczka zakonczona dodatkowo remisem.
No i wlasnie tak to mialo wygladac, widzisz juz byles pewny, a taki mialem plan szarzowac na odzial gwardi z gienkiem. Dlatego tam sie tak dziwnie ustawialem przy wilkach, znaczy direwolfach, aby caly czas widziec twojego lorda. Jak bys pogonil za orkami to bym to zrobil jeszcze zanim kazali nam konczyc, ale niestety nie zdazylem. Moze innym razem sprawdzimy ta opcje.PLooschacK pisze:
Bitwa #1 - Słoniu, O&G
Tymczasem prawa flanką podążały Wilkuny z Vargulfem, które wymanewrowały Wiwernę, wieńcząc mój skrupulatnie, choć nieco spontanicznie układany plan
2 bitwa z DE przegrana 13:7 - ten bsb w cokach bedzie mi sie snił chyba caly kolejny tydzien. Gdyby nie on to Lord na smoku odbil sie od gobsow na -1 i przeciwnik rzuca wspaniale 10, ale niestety przezut.
3 bitwy nie musze opisywać, wystarczy poczytać troszkę wyżej. Była to miła i przyjemna potyczka zakonczona dodatkowo remisem.
mamo, dostalem dzisiaj trzy szostki z religii ;]
Jako jedyny gracz Empire na turnieju również coś skrobnę:
1. Potyczka ze Szczurami Gnatożuja super fight po niego w sumie wybrałem się do Włocławka.
początkowo około 2 tury podchody i zabawa w berka, później zaczęło se na dobre. Czołg wjeżdża w plaque monki z mnichem kawaleria (jedyna 5-atka) wędruje prawą flanką flagellanci lewą. Po fazie magii i strzelania (szturmówka na stole strzelanie praktycznie żadnej roli nie odegrało w bitwie) walki...czołg zabija 7-iu mnichów jednak wielki mnich po moim nieopatrznym zużyciu kości mocy wcześniej aktywował siłe x2 5 ataków z siłą 8 skutecznie nadwyręża pancerz czołgu to mnie niebywale zaskoczyło. Po zadaniu ran sprytnie teleportował sie na tyły strzelców (klepanie z czołgiem w sumie do samego końca). Dzwon cóż dzwon wybił najważniejsze co pamiętam to frenzy na całe szczurze wojsko. To pomogło mojej kawalerii zdjąć night runnerów jezzaile x5 latarkę i klocuszek slawów. Lewa strona i nic ważnego flagellanci blokują kloc szczurków i nawzajem:). Poklepane pomagowane remis 10:10. WIELKIE DZIĘKI DLA GNATOZUJA ZA CHĘĆ GRY SUPER ZABAWA POD WIELOMA WZGLĘDAMI.
2. Moje wojska rzucone na przeciwko Orkom. Bardzo dobrze przygotowana armia Orcza. Bardzo dużo fastów przeszkadzajek + wiwerna gigant 4!!!!!chucki doom diver, big uny i kilka rydwanów. W pierwszej turze bodajże tracę od balist 6-7 W na czołgu i to jest początek końca. Gigant wchodzi w las (bydle nie przewraca sie ni IN ni przy OUT) armaty nic magia tragedia walki kanapka wielostrona na flagellantach z 2 rydwanów wilków 2 tury i uszczupleni do zera(nie miłaem kompletnie czym zniwelować takiej ilości blokerów i odginaczy) Savage z bosem mielą kawalerie itd itp. Jedyne ciekawego co pamiętam to chalange mojego maga lorda z bohaterem na wiwernie i przy użyciu lustra zabicie go. wynik 20:0 dla orków w pełni zasłużony ciekawa rozpiska. DZIĘKI ZA GRĘ.
3. Vacki totalna pomyłka tej edycji WFB biłem ile mogłem a i tak wstawało(pomimo BP+R) czołg przez 6 tur piłowany przez kosiarzy(stół nie pozwolił mi ich najpierw wymagowac) ,kawaleria na flance z priestem nie zdaje terroru od vargulfa i flee piękne za stół, stół strasznie zastawiony "nic nie widziałem nic nie słyszałem" + Niebywała ilość nieudanych czarów (w tym wyparowanie lorda maga) prowadzi do 20:0. Nie powiem że to fajna walka nielube grac z Vackami nie ma klimatu brak miłych zaskoczeń nietypowych złamań, generalnie ble i fuj niemniej GRATULUJE WYGRANEJ.
Na koniec podziękowania dla REykiego za Gandalfa vel niedługo schadow maga.
Pani kierowniczka bomba miejscówka super, przyjadę na pewno na kolejny pod warunkiem iż po raz kolejny 1 bitwę zagram z czymś normalnym, już umówiliśmy się wstępnie z drzewiarkami z Włocławka.
1. Potyczka ze Szczurami Gnatożuja super fight po niego w sumie wybrałem się do Włocławka.
początkowo około 2 tury podchody i zabawa w berka, później zaczęło se na dobre. Czołg wjeżdża w plaque monki z mnichem kawaleria (jedyna 5-atka) wędruje prawą flanką flagellanci lewą. Po fazie magii i strzelania (szturmówka na stole strzelanie praktycznie żadnej roli nie odegrało w bitwie) walki...czołg zabija 7-iu mnichów jednak wielki mnich po moim nieopatrznym zużyciu kości mocy wcześniej aktywował siłe x2 5 ataków z siłą 8 skutecznie nadwyręża pancerz czołgu to mnie niebywale zaskoczyło. Po zadaniu ran sprytnie teleportował sie na tyły strzelców (klepanie z czołgiem w sumie do samego końca). Dzwon cóż dzwon wybił najważniejsze co pamiętam to frenzy na całe szczurze wojsko. To pomogło mojej kawalerii zdjąć night runnerów jezzaile x5 latarkę i klocuszek slawów. Lewa strona i nic ważnego flagellanci blokują kloc szczurków i nawzajem:). Poklepane pomagowane remis 10:10. WIELKIE DZIĘKI DLA GNATOZUJA ZA CHĘĆ GRY SUPER ZABAWA POD WIELOMA WZGLĘDAMI.
2. Moje wojska rzucone na przeciwko Orkom. Bardzo dobrze przygotowana armia Orcza. Bardzo dużo fastów przeszkadzajek + wiwerna gigant 4!!!!!chucki doom diver, big uny i kilka rydwanów. W pierwszej turze bodajże tracę od balist 6-7 W na czołgu i to jest początek końca. Gigant wchodzi w las (bydle nie przewraca sie ni IN ni przy OUT) armaty nic magia tragedia walki kanapka wielostrona na flagellantach z 2 rydwanów wilków 2 tury i uszczupleni do zera(nie miłaem kompletnie czym zniwelować takiej ilości blokerów i odginaczy) Savage z bosem mielą kawalerie itd itp. Jedyne ciekawego co pamiętam to chalange mojego maga lorda z bohaterem na wiwernie i przy użyciu lustra zabicie go. wynik 20:0 dla orków w pełni zasłużony ciekawa rozpiska. DZIĘKI ZA GRĘ.
3. Vacki totalna pomyłka tej edycji WFB biłem ile mogłem a i tak wstawało(pomimo BP+R) czołg przez 6 tur piłowany przez kosiarzy(stół nie pozwolił mi ich najpierw wymagowac) ,kawaleria na flance z priestem nie zdaje terroru od vargulfa i flee piękne za stół, stół strasznie zastawiony "nic nie widziałem nic nie słyszałem" + Niebywała ilość nieudanych czarów (w tym wyparowanie lorda maga) prowadzi do 20:0. Nie powiem że to fajna walka nielube grac z Vackami nie ma klimatu brak miłych zaskoczeń nietypowych złamań, generalnie ble i fuj niemniej GRATULUJE WYGRANEJ.
Na koniec podziękowania dla REykiego za Gandalfa vel niedługo schadow maga.
Pani kierowniczka bomba miejscówka super, przyjadę na pewno na kolejny pod warunkiem iż po raz kolejny 1 bitwę zagram z czymś normalnym, już umówiliśmy się wstępnie z drzewiarkami z Włocławka.
_________________