Arena nr 32 - Czarna Grań

Wszystko to, co nie pasuje nigdzie indziej.

Moderatorzy: Fluffy, JarekK

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Morti
Mudżahedin
Posty: 345
Lokalizacja: Wrocław

Re: Arena nr 32 - Czarna Grań

Post autor: Morti »

Martin przybył do wioski. Czas na zemstę pomyślał, wygram arenę i odbuiduję państwo,a tych przeklętych zielonych śmierdzieli nabije na pale. A teraz czas sie zabawić. W pokoju pozostał jego giermek a wampir udał się na poszukiwania swoich potencjalnych przeciwników. najlepszym do tego miejscem była oczywiście karczma. Znalazł tam chlejących ludzi , orka, gobliny i gnoblara. Wampir wpadł na genialny pomysł. Postanowił przyłączyć sie do pijących ludzi. Sam wyglądał jak wysoki i silny człowiek. Jego wampirza natura nie byął widoczna ,więc jeśli nei pokarze swoich kłów z pewnością nie spostrzegą oni z kim mają do czynienia.

Wampir podszedł do Kislewczyka, rycerza i trzeciego człowieka.
-Widzę panowie ,że pijecie na wytrzymanie. Chciałbym sie przyłączyć. mam nadzieję że szlachetny rycerz nie będzie miał nci rpzeciwko? -wampir wiedział że jako istota nie umarła jego odporność na trunki ogromnie wzrastała ,a alkohol rozwiązuje języki. To była dobra okazja do rozpoznania rywali.



(Dla mistrza areny. Moja postać (Martin von Lehkar) zmienia się we włochatą bestie tylko na czas walki. Na samą walkę i w trakcie podróży po mieście itd. chodzi pod postacią wysokiego mężczyzny o długich czarnych włosach, ciemnych prawie czarnych oczach.)

skaventail
Wałkarz
Posty: 53

Post autor: skaventail »

[sie rozkręciliście :P połowa mojego tekstu o siłowaniu się na rękę z Lurtzem w kwaterze poszła z dymem, bo ten czarnuch już dawno robi zadymy w karczmie haha :D najbardziej rozwala mnie jak dotąd historia Wielkiej Japy =D> :mrgreen: ]


Ogry pod eskortą hordy Zielonoskórych naznaczonych znakiem Czerwonej Pięści zostały zaprowadzone za mury kamiennej twierdzy. Czarna Grań niezbyt przyjaźnie witała przybyszów. Wszędzie na brukowanych ulicach leżały resztki jedzenia, śmieci, kawałki desek z roztrzaskanych krasnoludzkich mebli. Przeszli obok imponujących murów miejscowej areny - "Tutaj odbywać się będą walki." - przejął się Burp. Dowódca oddziału orków dał znak do zatrzymania, sam wszedł do środka budynku wykutego z wielkiego marmurowego bloku. Ze środka wybiegła muskularny Gorfang.
- Aaaaa! Ja witać serdeczna przybyszowie! Prowadzić wojakuf do wewnoncz i dać am am, bo pewna som guodni. - wyseplenił ork.

Kompania ogrów wprowadzona do środka kamiennego domu. Wszystkim burczało w żołądkach, gdy z hukiem otworzyły się tylne drzwi i wniesiono aromatycznie pachnące pieczone dziki, po jednym dla każdego z ogrów. Po satysfakcjonującym posiłku, ogry poczuły się jak królowie. Burp prowadzony przez dowódcę do swojej kwatery, którą dzielić miał z kolejnym Zielonoskórym, zauważył pary na walki wypisane przy bramie areny. Szybko domyślił się, że "Wielko kupa miencha" to on. Miał walczyć z jakimś "Elfiokiem z mieczem". Wspomnienia Burpa sięgały bardzo daleko i były tam też potyczki przeciwko długouchym.
Wiedział, że są to zwinne i ruchliwe stworzenia, świetnie wyszkolone, lecz wątłe chudzinki łamały się jak zapałki od ciosów potężnym ogrzym młotem. Reszcie najemnej grupy została przydzielona sąsiednia kwatera, nie przeznaczona bezpośrednio dla uczestników areny. Alfa wszedł do swojej kwatery, orki wrzuciły rzeczy Burpa do środka i zatrzasnęły za sobą drzwi. W środku siedział już potężny towarzysz. Wyglądał dość nieproporcjonalnie siedząc na skromnym stołku, który wyglądał jakby miał się zaraz rozlecieć. Burp rozpakował swój rynsztunek, wyczyścił zbroję i broń, po czym postawił ekwipunek przy ścianie.
W międzyczasie z koślawej mowy orka, zdołał dowiedzieć się, że owy "niemojszy ork" z którym dzielił pokój, zwie się Lurtz.

Burp poszedł do kwatery swoich kompanów, tymczasem Lurtz popędził do karczmy. Ogry przez okno obserwowały zajścia na zewnątrz.
- Hahaha! Ten głupi ork co jest z Tobą zakwaterowany, wpadł właśnie do studni krzycząc coś o komecie! - buchnął śmiechem Trójka zwracając się do Burpa.
- Ech te prymitywne istoty... za grosz rozumu nie mają. - z politowaniem zauważył Szóstka.
- Jak polegnie na arenie, to przynajmniej będzie jednego głupka mniej. - wtrącił poirytowany Czwórka.
- Tak, tylko czemu ja mam z nim mieszkać!? Za jakie grzechy mam obracać się w towarzystwie półgłówków!? - zniesmaczył się Burp.


[no przyznać się prędko, który z Was podziwiał portret Burpa :lol2: ??]
Ostatnio zmieniony 15 cze 2012, o 17:37 przez skaventail, łącznie zmieniany 3 razy.

Awatar użytkownika
kubencjusz
Szef Wszystkich Szefów
Posty: 3720
Lokalizacja: Kielce/Kraków

Post autor: kubencjusz »

-Panowie, no to za hyc... czyje teraz hyc zdrowie kurwa pijem ? - wybełkotał Ron.
Ach dzieciak jeszcze za wiele z alkoholem nie miał do czynienia. Samuel owszem był nietęga głowa, bo już spał, ale mieszaniec powinien być mocniejszy. Nawet od niego. Wielce urodzony też już przysypiał. Tylko kislevczyk i ten nowy dotrzymywali mu tępa. Ten nowy nawet go wyprzedzał. Coś tu nie grało. Poza krasnoludami, elfami i ogrami nikt go nie wyprzedzał. Nawet jeden z saurusów z którym miał okazję pić, o ile to co wtedy pił było alkoholem, a nie jakimś zielskiem czy innym narkotykiem. Przyjrzał się dokładnie nowemu gościowi. Chłop na schwał w sile wieku, ale za młody na taką wątrobę. Dopiero gdy obcy wziął kolejny łyk Willard zrozumiał.
Natychmiast wstał od stołu przewracając krzesło i mierząc mieczem w kreaturę.
- Panowie. Z nami pije nieboszczyk. I nie mam na myśli martwego Samuela. To coś tutaj to wampir. No gagatku uśmiechnij się!

Awatar użytkownika
Matis
Szef Wszystkich Szefów
Posty: 3749
Lokalizacja: Puławy/Wrocław

Post autor: Matis »

Pomimo upojenia alkoholowego Roland dość szybko rozeznał się w sytuacji. Wampir nie zdążył się nawet uśmiechnąć a już czubek srebrnego miecza był przyłożony do jego pleców.

- Ale sie naebaem. Powiedział przy tym Roland.
M&M Factory - Up. 14.01.2017 Ostatnia trójka pegazów

Awatar użytkownika
Morti
Mudżahedin
Posty: 345
Lokalizacja: Wrocław

Post autor: Morti »

- Och uspokój się. -wargi wampira powoli wyginały się w uśmiechu odsłaniając białe zęby. Powoli wyłoniły się siekacze i długie kły. Martin nie przejął się zbytnio mieczem przystawionym do twarzy i uśmiech przeszedł w śmiech. - Nawet nieboszczyk potrzebuję się czasem napić i pogadać. Jestem tutaj w celach rozrywkowych podobnie jak ty. I pewnie podobnie jak ty Imperialczyku nie lubie zielonoskórych, a to jedyne miejsce gdzie nie śmierdzi orczym gównem. Picie z wampirem nie musi być złe ,nie przyszedłem tutaj zabijać. Od tego mamy tę arenę prawda? A teraz siadaj i napij się na mój koszt.

Awatar użytkownika
Matis
Szef Wszystkich Szefów
Posty: 3749
Lokalizacja: Puławy/Wrocław

Post autor: Matis »

- I tak pijemy za Darmo Frajerze.

Powiedział Bretończyk.

- Nie jesteś tu mile widziany.
M&M Factory - Up. 14.01.2017 Ostatnia trójka pegazów

Awatar użytkownika
Byqu
Masakrator
Posty: 2683
Lokalizacja: Szczecin

Post autor: Byqu »

kubencjusz pisze: o ile to co wtedy pił było alkoholem, a nie jakimś zielskiem czy innym narkotykiem.
Pewnie absynt :D

Lurtz juą miał się uwolnić z upokarzających więzów, gdy nagle śmiszny ludziok w czapce wstał i nagłym ruchem dobył miecza mierząc w jednego z gości.
Zaciekawiło go to, że nazwał tamtego umarlakiem.
Zaciekawiony zrzucił reszte więzów, sprawdził czy rembaki dobrze wyskakują zza paska, po czym podszedł zaciekawiony.
Gdy jednak tamci nawet nie podnieśli głosów spytał wyraźnie zaniecierpliwiony:
-CO jest? Myślałem że będzie bitka!
WELCOME TO ESTALIA GENTLEMEN

rafi
Warzywo
Posty: 16

Post autor: rafi »

Wyznawca Nurgla zaraz po zapisie na Arenę, postanowił pożywić się nieco. Łapiąc w ciemny zaułek kilka goblinów, zesłał na nich okrutną plagę. Owrzodziałe ciała martwych zielonych istot dodwały sił Wojownikowi Pana Rozkładu. Obślizgły Snail wszedł do pomieszczenia które mu przydzielono. Siewca plagi z chęcią pozbawiłby życia współlokatora, lecz był to uczestnik areny i tylko ta świadomość powstrzymywała obrzydliwca od straszliwego czynu. Pokorny wyznawca rozpoczął jak codzień modły do swego potężnego Boga. W skupieniu prosił o łaski na pierwszą potyczkę.

//cdn.\\

Awatar użytkownika
Morti
Mudżahedin
Posty: 345
Lokalizacja: Wrocław

Post autor: Morti »

Wampir spojrzął na chwiejącego się bretończyka. Po czym rzekł

-Ahh Sir Roland. Wiele o Tobie słyszałem. Ponoć zabijałeś całe bandy orków w bitwach. Chociaż pewien chłop ,który tu przybył rozgłasza że to nie prawda. Jakoś mu nei wierzę ,może opowiesz mi jak to naprawdę było?nikt nie powie prawdziwszej prawdy od samego autor tych czynów.Zresztą lubię słuchać opowieści o walecznych i honorowych wojownikach.

Awatar użytkownika
Matis
Szef Wszystkich Szefów
Posty: 3749
Lokalizacja: Puławy/Wrocław

Post autor: Matis »

Pijany i zniecierpliwiony Roland miał już dosyć tego dnia, orków i tego wampira, wyszarpnął z kieszeni 2 ząbki czosnku, złapał umarlaka i wcisnął mu je do paszczy.

- Posmakuj tego gnido.
A i jeszcze jedno. To co mówi ten wieśniak to jawne kłamstwo. Gdybym postąpił nie honorowo to Pani by mnie tu nie przysłała.
Żegnam panów czas wreszcie się trochę przespać.
Ostatnio zmieniony 15 cze 2012, o 18:04 przez Matis, łącznie zmieniany 1 raz.
M&M Factory - Up. 14.01.2017 Ostatnia trójka pegazów

Awatar użytkownika
Morti
Mudżahedin
Posty: 345
Lokalizacja: Wrocław

Post autor: Morti »

Wampir przełknął czosnek z wyrazem twarzy mówiącym ,że zaraz może go zwrócić jednak rzekł jedynie :

-Czosnek dawno go nie jadłem. Nadal tak samo obrzydliwy jak za życia. Ah bretończyku za mało miałeś do czynienia z wampirami. Jestem zbyt wiekowy żeby sztuczka z czosnkiem wyrządziła mi coś więcej niż rozwolnienie. Tak ,tak wampiry też srają.
Ostatnio zmieniony 15 cze 2012, o 18:06 przez Morti, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
Byqu
Masakrator
Posty: 2683
Lokalizacja: Szczecin

Post autor: Byqu »

A co działa na trupiaki?- rzucił niecierpliwie.- Konfesfonalnie, rembakiem przez łeb?
Ostatnio zmieniony 15 cze 2012, o 18:10 przez Byqu, łącznie zmieniany 1 raz.
WELCOME TO ESTALIA GENTLEMEN

Awatar użytkownika
Matis
Szef Wszystkich Szefów
Posty: 3749
Lokalizacja: Puławy/Wrocław

Post autor: Matis »

@ Jak mógł zjeść go ork skoro wszystko zjadł Wampir? :wink:
M&M Factory - Up. 14.01.2017 Ostatnia trójka pegazów

Awatar użytkownika
Byqu
Masakrator
Posty: 2683
Lokalizacja: Szczecin

Post autor: Byqu »

A sry, nie doczytałem :oops:
WELCOME TO ESTALIA GENTLEMEN

Awatar użytkownika
Morti
Mudżahedin
Posty: 345
Lokalizacja: Wrocław

Post autor: Morti »

-Wiele rzeczy ,na przykład odpowiednio zadane rany. Zwykłym stalowym mieczem, tak rębakiem też się da. Wampira można też spalić. Przeszkadza nam słońce. Młode osobniki może nawet zabić.
Lurtz smakuje Ci czosnek? Wiem gdzie można go znaleźć. Ten rycerzyk ma go pewnie pełno w swojej kwaterze.

Gdy bretończyk wyszedł wampir usiadł i zaczął znowu pić.


(wybacz nie doczytałem)
Ostatnio zmieniony 15 cze 2012, o 18:17 przez Morti, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
Matis
Szef Wszystkich Szefów
Posty: 3749
Lokalizacja: Puławy/Wrocław

Post autor: Matis »

@ Zobacz mój wcześniejszy post. tóz po tym jak wepchnąłem ci czosnek do ust to opuściłem karczmę -_-
M&M Factory - Up. 14.01.2017 Ostatnia trójka pegazów

Awatar użytkownika
Byqu
Masakrator
Posty: 2683
Lokalizacja: Szczecin

Post autor: Byqu »

Lurtz widząc,że nic ciekawego się nie dziej już w karczmie, że nie będzie kolejnej bitki, udał się do "kfatery".
Otworzył drzwi kopniakiem i rzucił do obecnych tam ogrów:
-Czołem chłopy, pszybył szef!
WELCOME TO ESTALIA GENTLEMEN

Awatar użytkownika
Matijjos
Wodzirej
Posty: 744

Post autor: Matijjos »

Uniemysł dawno zdołał już dotrzeć do wioski zielonoskórych. Jako że nie był nieśmiały, zaczepił jednego elegancko wyglądającego wampira i spytał się, gdzie właściwie jest. "Kuźwa, wiedziałem żeby sobie odpuścić podróż za tym smarkaczem"- powiedział chłop gdy się dowiedział, że trafił na arenę. Zaciekawiony wampir wypytał się o owego "smarkacza". Uniemysł powiedział wszystko zgodnie z prawdą- jak było i jak widział. Później się rozdzielili. Uniemysł zwiedzał wioskę. Wkrótce natrafił na karczme. Tam zobaczył przekomarzającego się Rolanda i swojego nowego znajomego- wampira. Roland coś wyciągnął okropnie śmierdzącego zza pazuchy i skoczył do wampira. Ten spojrzał z litością na chłopaka. Bretończyk rzucił coś na dowidzenia o Pani Jeziora. Uniemysł, jakkolwiek z pochodzenia prosty, wychowany był w religijnej rodzinie. Toteż za wychodzącym bretończykiem rzucił "Ty sobie mordy Panią Jeziora nie wycieraj, zbereźniku jeden!". Po tych słowach splunął i przysiadł się do gości.

Awatar użytkownika
Naviedzony
Wielki Nieczysty Spamer
Posty: 6354

Post autor: Naviedzony »

Tyelin postał chwilę przed drzwiami karczmy, ale ostatecznie zrezygnował z wejścia do środka. Tumult i wrzask dobiegające z zatłoczonej izby skutecznie zniechęciły go do poszukiwań informacji o swoim przeciwniku w tym właśnie miejscu. Próbował zaczepić jeszcze paru zielonoskórych, ale żaden nie był rozmowny.
Elf postanowił wrócić więc do kwatery i pobawić się wściekłością Mrocznych Elfów. Wiedział, że jako zawodnik jest dla nich nietykalny, a to dawało mu spore pole do popisu. Uśmiechnął się do siebie. Powinno mu być ich żal, lecz nie potrafił odczuwać litości wobec swoich mrocznych kuzynów. Każdej rasie wolno upaść. Ludzie są słabi, krasnoludy to zapijaczone i nieokrzesane dzikusy, a wszelkie monstra chaosu i wytwory nekromancji są upadłe już z definicji. Elfowie byli jednak inni. Byli czyści i nie powinni nigdy skarleć, tak jak stało się to z żałosnymi głupkami o okaleczonej duszy, które poszły za Malekithem.
Jeśli tylko zdoła przeżyć pierwszą walkę, Kronika, którą dzierżył stanie się doskonalsza o jeden pojedynek, a Mroczne Elfy mieszkające razem z nim w Czarnej Grani będą musiały mieć się na baczności jeszcze bardziej.

Pogrążony w myślach niemal nie zauważył drobnej elfki, przemykającej w cieniu. Zaintrygowany obecnością Asrai na Arenie Śmierci, ruszył za nią, z trudem dotrzymując kroku zwinnej tancerce.

Awatar użytkownika
Byqu
Masakrator
Posty: 2683
Lokalizacja: Szczecin

Post autor: Byqu »

Ogry nieskore do rozmowy szybko znudziły Lurtza. Poszedł poszukać jakiejś rozrywki w mieście. Dopiero teraz uświadomił sobie, że nie "powitał" wszystkich uczestników areny. A z ogrami pogada kiedy indziej.
Wkrótce potem dopadł go nielada dylemat. Oczywiście Lurtz nie wiedział co to jest dylemat. A było to tak:
-Uh, elfioki. Pora spuscić komuś łomot. Tylko kturym? Tom elfioki z halalabrdymi, a tu elfoik z mieczem goni za elfiom. A żem myslał że elfioki nie lubią samic, hyh.
Już miał pójść w strone tych drugich, gdy przypomniał sobie o paskudnym zadrapaniu na jego ślicznym pancerzu.
-Gupi ludź. Jak go spotkam na arenie to wydrapie mu L na dupie! Tylko jak się pisało L?
Rozważając nad tym ciekawym zagadnieniem wyruszył na poszukiwanie czarnej farby.
WELCOME TO ESTALIA GENTLEMEN

ODPOWIEDZ