Arena Śmierci nr 33 - W Czeluściach Pod-Świata
Re: Arena Śmierci nr 33 - W Czeluściach Pod-Świata
Kilian i Magnus podążali śmierdzącymi tunelami kierując się wskazówkami zdobytymi podczas przesłuchań. Ich wędrówce towarzyszyła wymiana zdań na temat sposobów likwidacji poszczególnych rodzajów wampirów ,wilkołaków i innych mutantów.Po 2 godzinach ich oczą ukazały się małe stworzenie. Magnus bez zastanowienia wykierował pistolet w jego stronę i krzyknął "Pokaż się piekielne stworzenie! " Gdy szczuroludź zbliżył się na tyle blisko ,aby pochodnia trzymana przez Kiliana oświetliła jego gębę ,ten zaczął mówić:
-Jestem Skriggi ,zaiste robotnik -
-Mów ,gdzie znajduje się miejsce zebrania przyjaciół ,których trzeba oczyścić- odrzekł Magnus
-Ekhm ? Czego ? Ludziu? - wypiszczał szczuroczłek
-Miejsce Areny ,o której wszędzie głośno na powierzchni - odparł stanowczo Kilian
-Aaa ,to ludzie być już zaiste blisko ,bardzo blisko ,ja powiedzieć za nagrodę ,zaiste tak ,za nagrodę-
-Dobrze ,ja Cię nagrodzę... odpowiednio... tylko powiedz ...przyjacielu... - powiedział półgłosem Magnus ,chowając pistolet.
-Ooo ,teraz wy mili ,to ja też być miły ,wy musicie do końca korytarza i w lewo ,i tam już być miasto ,zaiste tak ,miasto. Tam wam pokażą zakwaterowanie ,zaiste tak. A nagroda ? teraz ,tak ,zaiste- wypiszczał Skriggi
Na te słowa Kilian cisnął w stronę szczura sztyletem ,trafiając go w pysk ze skutkiem śmiertelnym.
-W ramach nagrody skracamy twój marny żywot- wyszeptał Magnus ,po czym łowcy udali się w stronę miasta.
-Jestem Skriggi ,zaiste robotnik -
-Mów ,gdzie znajduje się miejsce zebrania przyjaciół ,których trzeba oczyścić- odrzekł Magnus
-Ekhm ? Czego ? Ludziu? - wypiszczał szczuroczłek
-Miejsce Areny ,o której wszędzie głośno na powierzchni - odparł stanowczo Kilian
-Aaa ,to ludzie być już zaiste blisko ,bardzo blisko ,ja powiedzieć za nagrodę ,zaiste tak ,za nagrodę-
-Dobrze ,ja Cię nagrodzę... odpowiednio... tylko powiedz ...przyjacielu... - powiedział półgłosem Magnus ,chowając pistolet.
-Ooo ,teraz wy mili ,to ja też być miły ,wy musicie do końca korytarza i w lewo ,i tam już być miasto ,zaiste tak ,miasto. Tam wam pokażą zakwaterowanie ,zaiste tak. A nagroda ? teraz ,tak ,zaiste- wypiszczał Skriggi
Na te słowa Kilian cisnął w stronę szczura sztyletem ,trafiając go w pysk ze skutkiem śmiertelnym.
-W ramach nagrody skracamy twój marny żywot- wyszeptał Magnus ,po czym łowcy udali się w stronę miasta.
Nieważne gdzie patrzy inkwizytor... i tak widzi wszystko!
puzonik pisze:[jako ze właśnie padło mi połączenie z netem i kilka tygodni potrwa nim dostane od nowego providera jestem zmuszony zdropować z areny... Proponuje zrobić walkę kto z rezerwistów zajmie moje miejsce Arena rezerwistów, rzucić wszystkich razem do jamy i ten kto wylezie żywy wchodzi do gry po ogrowemu będzie, wejście z dzikiej karty:) ]
Biorę przemocą jego miejsce!;)
- Mistrz Miecza Hoetha
- Falubaz
- Posty: 1011
Użytkownik Grent był pierwszy i to on figuruje na liście zawodników.Galharen pisze:puzonik pisze:[jako ze właśnie padło mi połączenie z netem i kilka tygodni potrwa nim dostane od nowego providera jestem zmuszony zdropować z areny... Proponuje zrobić walkę kto z rezerwistów zajmie moje miejsce Arena rezerwistów, rzucić wszystkich razem do jamy i ten kto wylezie żywy wchodzi do gry po ogrowemu będzie, wejście z dzikiej karty:) ]
Biorę przemocą jego miejsce!;)
Moja Galeria: http://forum.wfb-pol.org/viewtopic.php? ... 9#p1076079
"Ludzie uwierzą w każdą prawdę, jeśli tylko podasz ją w cudzysłowiu i podpiszesz nazwiskiem kogoś znanego".
Naviedzony
"Ludzie uwierzą w każdą prawdę, jeśli tylko podasz ją w cudzysłowiu i podpiszesz nazwiskiem kogoś znanego".
Naviedzony
- Naviedzony
- Wielki Nieczysty Spamer
- Posty: 6354
Pod-Świat przywitał uczestników Areny gwarem i szumem. Kanały, które z początku wyglądały na opuszczone okazały się być domem dla setek tysięcy istot, o których istnieniu mało kto wiedział. Zgarbione sylwetki szczurów roiły się wszędzie wokół, a zwichrowane maszynerie walające się wszędzie wokół gwizdały i sypały iskrami pogłębiając piekielny chaos.
Budowla wzniesiona na potrzeby Areny wyglądała jak twierdza wywrócona na lewą stronę. Tytanicznych rozmiarów wrzecionowaty monolit oplatały przeróżne instalacje, pobłyskując zielenią i roniąc brunatne od rdzy płyny. Nieczystości płynęły wygiętymi rurami, pieniąc się i sycząc w kontakcie z cuchnącym powietrzem. Daleko w mrok prowadził owalny tunel, na którego ścianach - w pozornie przypadkowych miejscach - położono szyny. Kolczaste koła, na których wisiał budynek Areny przyczepiano właśnie do szyn. Wyglądało to dziwnie znajomo - niczym wodowanie wielkiego statku.
Nikt nie wie, skąd dowiedziano się imion uczestników, zanim zdążyli przybyć oni na teren Areny. Skaveni mają swoje sposoby na wszystko i nawet jeśli na pierwszy rzut oka wydają się one być zwariowane - w każdym szczurzym szaleństwie kryje się metoda. Ci więc, którzy pierwszy przybyli do Pod-Świata ze zdumieniem ujrzeli swoje imiona wyrzeźbione w dziwacznym zielonym kamieniu, wiszące wysoko ponad ich głowami. Napisy błyszczały lekko w półmroku, zdradzając, pod jakim mianem zapisać się mieli uczestnicy Areny Śmierci.
1. Aszkael
2. Hyshis
3. Maria Steinvor
4. Kharlot Kruszący Czaszki
5. Caladris z gór Caledoru
6. Xyz
7. Cunnilingus
8. Edlin z Marienburga
9. Tomku Drwal
10. Diana
11. Bjårn Ingvársson
12. Selina Ar'dmont
13. Magnus von Bittebberg
14. Kilian "Wysoki"
15. Czcigodny Sethep II
16. Malesanth
Alatheris ze złością przyjął brak swojego imienia na liście. Przebył daleką drogę, by stawić się na miejscu, w którym wraz ze swym wiernym Lwem miał okazję zgładzić najpotężniejszych ze stąpających po tym świecie plugawców. Gdyby udało mu się zdobyć przychylność i zaufanie szczuroludzi, być może nawet zdołałby zniszczyć Radę Trzynastu, o ile dopuściłaby go blisko siebie. Najwyraźniej Skaveni w porę zorientowali się w jego zamiarach i uknuta podstępnie intryga wykluczyła go z udziału w Arenie. Musiał teraz podjąć decyzję, czy zostać w Pod-Świecie i obserwować Arenę jako widz, czy pogodzić się z porażką i udać w drogę powrotną.
Malesanth z kolei był pozytywnie zaskoczony. Kiedy znaleziono martwe truchło ogra Garlucha zwanego Bekaczem, Malesanth zastąpił go jako szesnasty uczestnik Areny Śmierci. Nikt nie wiedział, co dokładnie przytrafiło się ogrowi. Najwyraźniej Skaveni udając przychylność posłali mu niewolnika przyrządzonego "po skaveńsku". Garluch był zbyt głodny, by zastanawiać się, co to może dla niego oznaczać i ze smakiem spałaszował podpieczonego szczura. Niestety okazało się, że tradycyjną skaveńską potrawą jest trucizna i ogr skończył swój żywot jako trofeum jednego z mniej znaczących klanów.
[Lista zamknięta. Miksturki przedzielę jutro. ]
Budowla wzniesiona na potrzeby Areny wyglądała jak twierdza wywrócona na lewą stronę. Tytanicznych rozmiarów wrzecionowaty monolit oplatały przeróżne instalacje, pobłyskując zielenią i roniąc brunatne od rdzy płyny. Nieczystości płynęły wygiętymi rurami, pieniąc się i sycząc w kontakcie z cuchnącym powietrzem. Daleko w mrok prowadził owalny tunel, na którego ścianach - w pozornie przypadkowych miejscach - położono szyny. Kolczaste koła, na których wisiał budynek Areny przyczepiano właśnie do szyn. Wyglądało to dziwnie znajomo - niczym wodowanie wielkiego statku.
Nikt nie wie, skąd dowiedziano się imion uczestników, zanim zdążyli przybyć oni na teren Areny. Skaveni mają swoje sposoby na wszystko i nawet jeśli na pierwszy rzut oka wydają się one być zwariowane - w każdym szczurzym szaleństwie kryje się metoda. Ci więc, którzy pierwszy przybyli do Pod-Świata ze zdumieniem ujrzeli swoje imiona wyrzeźbione w dziwacznym zielonym kamieniu, wiszące wysoko ponad ich głowami. Napisy błyszczały lekko w półmroku, zdradzając, pod jakim mianem zapisać się mieli uczestnicy Areny Śmierci.
1. Aszkael
2. Hyshis
3. Maria Steinvor
4. Kharlot Kruszący Czaszki
5. Caladris z gór Caledoru
6. Xyz
7. Cunnilingus
8. Edlin z Marienburga
9. Tomku Drwal
10. Diana
11. Bjårn Ingvársson
12. Selina Ar'dmont
13. Magnus von Bittebberg
14. Kilian "Wysoki"
15. Czcigodny Sethep II
16. Malesanth
Alatheris ze złością przyjął brak swojego imienia na liście. Przebył daleką drogę, by stawić się na miejscu, w którym wraz ze swym wiernym Lwem miał okazję zgładzić najpotężniejszych ze stąpających po tym świecie plugawców. Gdyby udało mu się zdobyć przychylność i zaufanie szczuroludzi, być może nawet zdołałby zniszczyć Radę Trzynastu, o ile dopuściłaby go blisko siebie. Najwyraźniej Skaveni w porę zorientowali się w jego zamiarach i uknuta podstępnie intryga wykluczyła go z udziału w Arenie. Musiał teraz podjąć decyzję, czy zostać w Pod-Świecie i obserwować Arenę jako widz, czy pogodzić się z porażką i udać w drogę powrotną.
Malesanth z kolei był pozytywnie zaskoczony. Kiedy znaleziono martwe truchło ogra Garlucha zwanego Bekaczem, Malesanth zastąpił go jako szesnasty uczestnik Areny Śmierci. Nikt nie wiedział, co dokładnie przytrafiło się ogrowi. Najwyraźniej Skaveni udając przychylność posłali mu niewolnika przyrządzonego "po skaveńsku". Garluch był zbyt głodny, by zastanawiać się, co to może dla niego oznaczać i ze smakiem spałaszował podpieczonego szczura. Niestety okazało się, że tradycyjną skaveńską potrawą jest trucizna i ogr skończył swój żywot jako trofeum jednego z mniej znaczących klanów.
[Lista zamknięta. Miksturki przedzielę jutro. ]
- Jest tam - wyszeptal w duchu Alatheris. Zabójca druchii jest na arenie, jest uczestnikiem tego istnego starcia tytanów.
A on nie mógł dostać się do środka, po raz kolejny los nie sprzyjał elfickiemu wojownikowi.
- Znajdę sposób, prędzej czy później się spotkamy...
A on nie mógł dostać się do środka, po raz kolejny los nie sprzyjał elfickiemu wojownikowi.
- Znajdę sposób, prędzej czy później się spotkamy...
Magnus w milczeniu czytał listę uczestników ,robiąc notatki.W jego notesie ,przy każdym imieniu widniały informacje ,jakie udało mu sie zdobyć z przesłuchać. Świadkowie ,którzy stali obok słyszeli tylko ciche pomruki w stylu: "Nie...tu dobry będzie kołek... albo srebrna kula...chociaż może jednak ogień"
Nieważne gdzie patrzy inkwizytor... i tak widzi wszystko!
- Mistrz Miecza Hoetha
- Falubaz
- Posty: 1011
Ciekawe- pomyślał Caladris patrząc na liste uczestników, paru tępych osiłków, trochę wampirów, niziołek i lisza. Mhmm... Jeden zabójca Druhii, sam Malesanth. Trudny przeciwnik, ale nie dość trudny...
Moja Galeria: http://forum.wfb-pol.org/viewtopic.php? ... 9#p1076079
"Ludzie uwierzą w każdą prawdę, jeśli tylko podasz ją w cudzysłowiu i podpiszesz nazwiskiem kogoś znanego".
Naviedzony
"Ludzie uwierzą w każdą prawdę, jeśli tylko podasz ją w cudzysłowiu i podpiszesz nazwiskiem kogoś znanego".
Naviedzony
Wiejący śnieg , lód pod stopami i wszechogarniający chłód ... Właśnie to uwielbiam.
[Hyshis krocząc według zaznaczonego planu , który mimo iż był ledwo do odczytania jednak wskazywał drogę.Zbliżał się coraz bardziej do pierwszego tunelu szczuroludzi i można to było nawet wyczuć.Gdy w końcu ujrzał jakiś początek tunelu nagle wyłoniły się z niego dwie postacie.Sławetne szturmoszczury o białych futrach okazały się przewodnikami]
-Do areny-areny ? Mi zaprowadzimy tam-tam.
-Nie będę szedł w otoczeniu śmierdzących łamagów , powiedzcie tylko gdzie to jest .
-my musimy zaprowadzić (lekko podirytowani nazwaniem łamagami)
-albo mi powiecie i sam sobie pójdę , albo zamienię was w proch zanim zdążycie mrugnąć okiem.
[zdenerwowani rzucili się na niego , nie było to jednak długie starcie , gdyż jeden ze szczurów natychmiast zniknął w błysku światła a drugi został przebity mieczem]
-[dysząc] tam-tam prosto i w lewo-lewo.tylko puść.
-No nareszcie trochę kultury ... [po czym Hyshis odszedł w mroki tunelu zostawiając prawie martwego skavena]
Zapomniałem o pochodni.Trudno będzie teraz zebrać wiatry magii w pobliżu złóż spaczenia , które są coraz bliżej , ale muszę spróbować.[po czym wyciągnął rękę przed siebie i wypowiadając krótką , lecz jakże wyczerpującą inkantację wytworzył kulę światła]
Od razu lepiej , coraz bardzie wyczuwam spaczeń.To zło powinno być niszczone , a zamiast tego jakieś półgłówki zbierają go i jedzą [oczywiście myśl była o skavenach].
[po dotarciu w pobliże jakiegoś pod-miasta Hyshis zauważył niesamowicie dużą ilość szczurów i więcej szczuroludzi , którzy patrzyli się na niego jak na jakiś kąsek.Większość spotkała oczywiście zasłużona kara.,,Bramy" głównego miasta zostały otwarte po zobaczeniu , że nowy przybysz zmierza w kierunku areny.Kolejny komitet powitalny , lecz tym razem bez zbędnych sprzeczek Hyshis skierował się razem z nimi do jego lokum , nad wyraz czystego jak na szczuroludzi.Nie był on tam jednak zbyt długo ,gdyż ważniejsze było rozglądanie się po mieście...]
-ale tu cuchnie (rzekł pod nosem) .... Ta okropna skaveńska magia i złoża spaczenia doprowadzają mnie do szału , głowa tak mnie boli , że chyba nic nie pomoże , może się przyzwyczaję.
[po jakimś pobieżnym przejrzeniu okolicy Hyshis zaobserwował , że imiona uczestników zostały wypisane na dużym zielonym kawałku kamienia...]
-Na pewno spaczeń , chyba oszaleli , lepiej się oddalę , bo zaraz zwymiotuję.Przysięgam , że jeśli przeżyję to zniszczę tą skałę zła.
[Doglądając jednak nazwisk/przezwisk]
-Widzę trudni przeciwnicy ... Wojownicy z północy , barbarzyńcy , mroczne elfy , może będzie chociaż ktoś normalny z kim będę mógł spędzić czas...O jakiś Edin z Marienburga ciekawe kto to , i Tomku Drwal ? Co to za imię ehhh.
[Hyshis powrócił do swojego ,,apartamentu" by oddać się w skupieniu medytacji aby uspokoić ból głowy.]
-Na szczęście wziąłem też ze sobą zapas czystej górskie wody i trochę jedzenia , gdyż nie mam zamiaru przyjmować niczego co oni mi dadzą...
{No nie , nie zaglądałem tu jeden dzień i tyle tekstu do przeczytania }
[Hyshis krocząc według zaznaczonego planu , który mimo iż był ledwo do odczytania jednak wskazywał drogę.Zbliżał się coraz bardziej do pierwszego tunelu szczuroludzi i można to było nawet wyczuć.Gdy w końcu ujrzał jakiś początek tunelu nagle wyłoniły się z niego dwie postacie.Sławetne szturmoszczury o białych futrach okazały się przewodnikami]
-Do areny-areny ? Mi zaprowadzimy tam-tam.
-Nie będę szedł w otoczeniu śmierdzących łamagów , powiedzcie tylko gdzie to jest .
-my musimy zaprowadzić (lekko podirytowani nazwaniem łamagami)
-albo mi powiecie i sam sobie pójdę , albo zamienię was w proch zanim zdążycie mrugnąć okiem.
[zdenerwowani rzucili się na niego , nie było to jednak długie starcie , gdyż jeden ze szczurów natychmiast zniknął w błysku światła a drugi został przebity mieczem]
-[dysząc] tam-tam prosto i w lewo-lewo.tylko puść.
-No nareszcie trochę kultury ... [po czym Hyshis odszedł w mroki tunelu zostawiając prawie martwego skavena]
Zapomniałem o pochodni.Trudno będzie teraz zebrać wiatry magii w pobliżu złóż spaczenia , które są coraz bliżej , ale muszę spróbować.[po czym wyciągnął rękę przed siebie i wypowiadając krótką , lecz jakże wyczerpującą inkantację wytworzył kulę światła]
Od razu lepiej , coraz bardzie wyczuwam spaczeń.To zło powinno być niszczone , a zamiast tego jakieś półgłówki zbierają go i jedzą [oczywiście myśl była o skavenach].
[po dotarciu w pobliże jakiegoś pod-miasta Hyshis zauważył niesamowicie dużą ilość szczurów i więcej szczuroludzi , którzy patrzyli się na niego jak na jakiś kąsek.Większość spotkała oczywiście zasłużona kara.,,Bramy" głównego miasta zostały otwarte po zobaczeniu , że nowy przybysz zmierza w kierunku areny.Kolejny komitet powitalny , lecz tym razem bez zbędnych sprzeczek Hyshis skierował się razem z nimi do jego lokum , nad wyraz czystego jak na szczuroludzi.Nie był on tam jednak zbyt długo ,gdyż ważniejsze było rozglądanie się po mieście...]
-ale tu cuchnie (rzekł pod nosem) .... Ta okropna skaveńska magia i złoża spaczenia doprowadzają mnie do szału , głowa tak mnie boli , że chyba nic nie pomoże , może się przyzwyczaję.
[po jakimś pobieżnym przejrzeniu okolicy Hyshis zaobserwował , że imiona uczestników zostały wypisane na dużym zielonym kawałku kamienia...]
-Na pewno spaczeń , chyba oszaleli , lepiej się oddalę , bo zaraz zwymiotuję.Przysięgam , że jeśli przeżyję to zniszczę tą skałę zła.
[Doglądając jednak nazwisk/przezwisk]
-Widzę trudni przeciwnicy ... Wojownicy z północy , barbarzyńcy , mroczne elfy , może będzie chociaż ktoś normalny z kim będę mógł spędzić czas...O jakiś Edin z Marienburga ciekawe kto to , i Tomku Drwal ? Co to za imię ehhh.
[Hyshis powrócił do swojego ,,apartamentu" by oddać się w skupieniu medytacji aby uspokoić ból głowy.]
-Na szczęście wziąłem też ze sobą zapas czystej górskie wody i trochę jedzenia , gdyż nie mam zamiaru przyjmować niczego co oni mi dadzą...
{No nie , nie zaglądałem tu jeden dzień i tyle tekstu do przeczytania }
Kilian po obejrzeniu swojej wyjątkowo czystej kwatery (jak na standardy szczuroludzi) udał się na przechadzkę po mieście. Jego wzrok ud razy przykuł zielonkawy kamień na którym widniały imiona zawodników.
- Eh... tyle zła a tak mało czasu.
Odparł po czym poszedł dalej...
- Eh... tyle zła a tak mało czasu.
Odparł po czym poszedł dalej...
M&M Factory - Up. 14.01.2017 Ostatnia trójka pegazów
- Mistrz Miecza Hoetha
- Falubaz
- Posty: 1011
Caladris zauważył Hyshisa gdy ten zmierzał do swojej kwatery. Caladris ruszył za nim. Gdy ten tylko zamknął drzwi, młody szlachcic elfów delikatnie zapukał. Być może będzie okazja do porozmawiania z kimś cywilizowanym?
Moja Galeria: http://forum.wfb-pol.org/viewtopic.php? ... 9#p1076079
"Ludzie uwierzą w każdą prawdę, jeśli tylko podasz ją w cudzysłowiu i podpiszesz nazwiskiem kogoś znanego".
Naviedzony
"Ludzie uwierzą w każdą prawdę, jeśli tylko podasz ją w cudzysłowiu i podpiszesz nazwiskiem kogoś znanego".
Naviedzony
- GrimgorIronhide
- Masakrator
- Posty: 2723
- Lokalizacja: "Zad Trolla" Koszalin
Po męczącej wędrówce, drużyna wojów wreszcie ujrzała miejsce odbycia się areny. Wychodząc gęsiego z tunelu do ogromnej jaskini, kolejno wstrzymywali oddech lub przeklinali, czasem obie te rzeczy naraz co wymagało nie lada umiejętności. Monumentalne i jednocześnie niestabilne konstrukcje tworzyły jakby górę-monolit oplecioną rusztowaniami i mniej lub bardziej prowizorycznymi instalacjami. Ciririt odezwał się nieśmiało.
- Skała Skirminkita, tu Rada ogłosiła-zrobiła arenę, tam człowiek może znaleźć czego szuka, już niedaleko, czy Ciririt wolny-puszczony ?
- A idź śmierdząca pokrako, po tylu pułapkach to cud że w ogóle żyjesz.
Wojownicy skierowali się w stronę areny, wyraźnie odprężeni gdy zza skał wypadło kilkunastu, ubranych w czarne łachmany skavenów, nacierając z piskiem. Bjårn warknął uradowany - Nie chowajcie jeszcze toporów, panienki czas wysłać bogom jeszcze kilku.
To co się za chwilę stało, nie można było nawet nazwać walką, stalowi ludzie dosłownie zmiażdżyli, pokracznych napastnków, niepotrafiących nawet się bronić, gdy Bjårn zdekapitował trzeciego niewolnika, Ciririt w piskliwym języku skavenów skrzyczał patałachów. Bjårn podejrzewał że w ich mowie mogło to znaczyć "Nie teraz głupcy", gdy pozostali przy życiu padli na pyski, jęcząc wódz krzyknął na Leifa by zastrzelił parcha. Ten skulił się i puścił piżmo strachu. Zdegustowany Vidarr skrzywił się pod kolczą osłoną na twarz.
- Błeee, ee ja już nie chcę tego sznura z powrotem.
Wtedy z drugiej strony dobiegły ich piski. Pojawił się drugi oddział skavenów, ci byli więksi, o futrach pomalowanych na biało i dzierżący halabardy i glewie. Natychmiast porąbali na kawałki pierwszych napastników, po czym stanęli, by przepuścić dowódcę. Niski skaven, opleciony przedziwną aparaturą, dzierżył długą halabardę z trybikami i zielonymi lufami, podszedł do Norsmenów i skierował na lewo jedno z urządzeń. Rozległ się głośny tik, a z lufy popłynął strumień zielonego ognia, spalając Ciririta na proch.
- Hesqeet ma dość pałętających-łażących wokół Inwestycji patałachów. - tu zwrócił się do Bjårna - Ja mam radość być Hesqeetem, pokornym-skromnym adeptem klanu Skryre i z moimi strażnikami zaprowadzę was do kwater, gdzie zaczekacie na walki, witamy w Pod-Imperium. Spacz-inżynier był roztargniony i brzmiał jakby chciał powiedzieć zbyt wiele naraz. Nie mogąc się w tym doszukać sensu berserkerzy ruszyli za eskortą w stronę monolitu.
- Skała Skirminkita, tu Rada ogłosiła-zrobiła arenę, tam człowiek może znaleźć czego szuka, już niedaleko, czy Ciririt wolny-puszczony ?
- A idź śmierdząca pokrako, po tylu pułapkach to cud że w ogóle żyjesz.
Wojownicy skierowali się w stronę areny, wyraźnie odprężeni gdy zza skał wypadło kilkunastu, ubranych w czarne łachmany skavenów, nacierając z piskiem. Bjårn warknął uradowany - Nie chowajcie jeszcze toporów, panienki czas wysłać bogom jeszcze kilku.
To co się za chwilę stało, nie można było nawet nazwać walką, stalowi ludzie dosłownie zmiażdżyli, pokracznych napastnków, niepotrafiących nawet się bronić, gdy Bjårn zdekapitował trzeciego niewolnika, Ciririt w piskliwym języku skavenów skrzyczał patałachów. Bjårn podejrzewał że w ich mowie mogło to znaczyć "Nie teraz głupcy", gdy pozostali przy życiu padli na pyski, jęcząc wódz krzyknął na Leifa by zastrzelił parcha. Ten skulił się i puścił piżmo strachu. Zdegustowany Vidarr skrzywił się pod kolczą osłoną na twarz.
- Błeee, ee ja już nie chcę tego sznura z powrotem.
Wtedy z drugiej strony dobiegły ich piski. Pojawił się drugi oddział skavenów, ci byli więksi, o futrach pomalowanych na biało i dzierżący halabardy i glewie. Natychmiast porąbali na kawałki pierwszych napastników, po czym stanęli, by przepuścić dowódcę. Niski skaven, opleciony przedziwną aparaturą, dzierżył długą halabardę z trybikami i zielonymi lufami, podszedł do Norsmenów i skierował na lewo jedno z urządzeń. Rozległ się głośny tik, a z lufy popłynął strumień zielonego ognia, spalając Ciririta na proch.
- Hesqeet ma dość pałętających-łażących wokół Inwestycji patałachów. - tu zwrócił się do Bjårna - Ja mam radość być Hesqeetem, pokornym-skromnym adeptem klanu Skryre i z moimi strażnikami zaprowadzę was do kwater, gdzie zaczekacie na walki, witamy w Pod-Imperium. Spacz-inżynier był roztargniony i brzmiał jakby chciał powiedzieć zbyt wiele naraz. Nie mogąc się w tym doszukać sensu berserkerzy ruszyli za eskortą w stronę monolitu.
Hierofanci wchodzili w pradawny krąg, zajmując odpowiednie im miejsca, według odwiecznej tradycji. Sethep i jego mistrz usiedli na wytwornych dywanikach, całkiem blisko wierzchołka wzgórza. Miejsca były dość znaczące gdyż znajdowali się w drugim kręgu. W pierwszym znajdowali najlepsi z najlepszych, a w samym środku stał masywny, pozłacany tron, na którym zasiadał Wielki Hierofanta Khatep.
- W ramach woli bogów, zebrani zostaliśmy tutaj w celu oddania im należnej chwały i przywrócenia dawnej świetności krainie Nehekhary. Ostanio dzieją się zdarzenia niesamowite, wielmożny Settra wydał edykt nakazujący każdemu królowi zabrania swych legionów i wyruszenia na wojnę. Naszym celem jest w tym pomóc – rozległy się szmery wielu rozmów, Settra był od mileniów królem nad królami, ale oficjalnie. Też przetestuje swą władzę w praktyce. Khatep podniósł dłoń, szepty umilkły – Jednak musimy pamiętać, że z woli bogów – skłonił się w stronę Hierotytana – to Hierofanci sprawują władze nad duchem Nehekhary, królowie są tylko ziemski zarządcami. Niestety w ostatnich czasach wielu o tym zapomniało … - Wielki Hierofanta kontynuował swą mowę. Całej jego przesłanie, usiane kwiecistym słowem i dyplomatyką, można było ująć jednym zdaniem: ,,Panowie, na tej wojnie musimy ugryźć najwięcej jak się da, a jednocześnie nie wku***ć Settry”. Setep I westchnął. Kiedyś to było życie (hahaha). Kapłani trzymali całą wadzę, mieli moc, pieniądze, szacunek, a królowie bali się im podskoczyć. Jednak po Przemianie, w czasach Wojen Królów okazało się, że kapłana da się zabić tak samo łatwo jak innego nieumarłego i da się bez nich obejść (najpotężniejsi królowie mogą utrzymywać swe armie jedynie na swej sile woli). Podobnie obiecany raj okazał się jawnym kłamstwem, przez co pozycja kultu dość mocno spadła i królowie mieli decydujący głos.
Sethep był już starał się słuchać najuważniej jak się da, ale po chwili dał spokój. Polityka nigdy go nie interesowała. Może dla tego była cały czas kapłanem średniej rangi i żył egzystował w spokoju. Po olej wypowiadali się kolejni Licze. Wtem zauważył,że jakiś nowicjusz rozmawia z jego mistrzem, a ten go przywołuje.
- Po cichu się zmywamy – powiedział Setep. Udało im się to bez problemu, gdyż właśnie przemawiać zaczął Arkhan Czarny. Nawołując wręcz do otwartego buntu przeciwko Settrze i dokonania przez kapłanów zamachu stanu na rzecz odzyskania dawnej władzy, wywołał ogromne zamieszanie. Wszyscy zaczęli krzyczeć, wymachiwać rękoma a nawet (jako że okrąg był kryty silnym polem antymagicznym) okładać się nawzajem rytualnymi kosturami. Khatep starał się uspokoić sytuacje, ale na niewiele to się zdało.
Obaj licze dotarli do podrzędnego namiotu w stronnictwie Kathepa. Setep był zaskoczony tym nagłym wyjściem ale miał nadzieję, że ktoś mu wytłumaczy o co w tym wszystkim chodzi. Wnętrze było bogato zdobione, na środku znajdował się stolik z położoną na nim prostokątną szkatułką, w rogu milcząco stali szkieletowi słudzy czekając na rozkazy. Nagle wokół jednego nich podniósł się i zawirował słup piasku. Potem opadł, szkielet pozostał bez zmian, ale z jego oczu błyskała nadzwyczajna inteligencja.
- W końcu się wyrwałem od tej bandy idiotów – powiedziała czaszka głosem Khatepa.
- Khatep? Jak się tu znalazłeś – odpowiedział zdziwiony Sethep, zapominając o całej gamie przedrostków i tytułów
- Zwykła hierofancja i podstawy kontroli. Gdybys się uczył pilniej to byś wiedział – odparł Setep.
- Nie pora na pogadanki, mamy poważne sprawy do omówienia – rzekł Wielki Hierofanta – Settra w swojej pysze ruszył na podbój nowych ziem zapominając, że nawet do końca nie kontroluje całej Nekehary. A prawdziwi wrogowie są nawet w kraju. Z Orkami wygra bez problemu, ale zajmie mu to wiele czasu, może nawet zbyt wiele.
-Prawdziwi wrogowie? Chodzi o zbuntowanych królów? A może Jaszczuroludzi?
-Gdzie tam, królowie są mocni w gębie, więc jeśli przyjdzie się im zmierzyć z Settra zegną od razu kolana. Jaszczuroludzie po ostatniej nieudanej inwazji nawet nie prowadzą wojny podjazdowej. Chodzi o Prawdziwego Wroga i jego sługusów.
-Arkhan, Lahmia… Wielki Nekromanta- powiedział szeptem Setep
-Nagash? Przecież on nie żyje! Ostatnio nawet jakiś śmiertelnik go zamłotkował (ostatnio= dwa i pół tysiąca lat temu) – wykrzyknął Sethep.
-Nie łatwo jest zniszczyć tak potężną moc – powiedział Khatep – nie tylko nasi królowie się przebudzili. Krążą plotki, że Nagashizzar znów jest zamieszkałe, wiatr Dhar bijący od tamtej strony znacznie się wzmocnił. Ale mamy też dowody. Udało się nam hmm… pozwiedzać Czarną Wieżę Arkhana i jest pewne, że powrócił on do nekromancji.
-Dostać się do Czarnej Wieży? To niemożliwe! –tym razem to Setep był zaskoczony.
Szkielet sługi podszedł do stołu i otworzył szkatułkę. Wewnątrz leżała wypolerowana czaszka. Hieroglifu wyrytego na czele nie dało się nie poznać. Licze odskoczyli jak oparzeni.
-Apophas, jak ci się udał… (Książę Apophas – bohater TK – szpieg i zabójca bezwzględnie posłuszny Usirianowi, bogowi królestwa dusz)
-W walce z Nekromantą nawet Usirian okazał się być zgodnym do współpracy. Ale zostawmy to. Nasz miły książe przekazał nam informacje, że Arkhan wysyła licznych szpiegów do podświata skavenów. Poszukują ani jakiegoś starożytnego artefaktu, pozostałości po Nagashu. I przechodzimy do sedna sprawy. Sethepie, musisz się udać do Skavenblightu i zbadać całą sprawę, a najlepiej znaleźć dowody, które przekonają Settrę i Radę Kultu, że Arkhan i Nagas są prawdziwymi wrogami, i trzeba ich zniszczyć, póki się jeszcze da. Musisz to być ty, bo ufamy tobie i nikt nie zauważy twojej nieobecności. Wyjazd kogoś wyżej postawionego mógłby tylko wzbudzić podejrzliwość Arkhana.
- Jak dostanę się do stolicy podświata? Przecież skaveni może są i szaleni, ale nie głupi. Przecież licza bez problemu wykryje nawet najsłabszy spaczinzynier.
- I tu jest problem, ale istnieje pewne rozwiązanie. Ty i twój orszak będziecie mieli pewien hmm… immunitet dyplomatyczny Od wieków organizowane są igrzyska zwane Areną Śmierci. Spotykają się na niej wojownicy z najdalszych krańców świata, aby walczyć o chwałę i bogactwo. Jej jedyna zasada brzmi, że uczestnicy poza areną są nietykalni. I przestrzegają ja wszyscy. Krasnoludy, ludzie, nieumarli, demony, a nawet mroczne elfy i skaveni. Musisz ją tylko wygrać, albo… utrzymać się na tyle długo aby wypełnić swoją misję. Zgadzasz się?
- Tak, panie – odpowiedział Sethep.
- Teraz trzeba cię jak najdłużej utrzymać przy życiu egzystencji. co ze sobą zabierasz?
- Będę walczył w rytualnych szatach, zapewnią mi one panowanie nad mocą, a kołnierz w kształcie węża odpowiednią ochronę głowy. Bronia mą będzie ceremonialny kostur i ostrze.
-Dobrze, a jakich czarów będziesz używał?
Sethep zastanowił się. Ogniste kule czy pociski z piorunów są dobre dla jarmarcznych kuglarzy. Ale wtem (natchnięty przez bogów) przypomniał sobie o czarze, który opracował w ramach liczencjatu.
Pamiętał słowa swego mistrza, dawno, dawno temu. ,,Co jest największą potęgą Nehekhary?”,,Niezliczone legiony wojowników?” ,,Nie” ,,Duma?” ,,Nie” ,,kapłani?, piramidy?, tradycja?” ,,Nie, nie, nie!” ,,Pomyśl co jest czysta esencja, naszego kraju? skąd pochodzimy? Co jest stare jak bogowie” ,,Pustynia…” ,,Właśnie, jeśli właściwie użyjesz jej mocy, skruszysz każdą potęgę”
Po wielu miesiącach pracu udało mu się stworzyć potężne zaklęcie: ,,Żar Pustyni”. Teraz trzymał je w ręku.
- Bardzo dobre – powiedział Khatep - a do obrony przyjmij mój dar –szkielet wyjął stary papirus ze skrzynki i podał go Sethepowi. Hieroglif głosił ,,Rój skarabeuszy”.
- Jesteś gotowy już do drogi, wyruszaj szybko bo czas nagli.
Po chwili Setep i Khatep obserwowali oddalającą się karawanę Setepha.
- Mam nadzieję że wykona swoją misje – rzekł Setep.
- Musi, inaczej nasz kres może wkrótce nadejść.
Słońce powoli znikało za horyzontem.
Sethep używa własnoręcznie wykonanego kostura bojowego i rytualnego ostrza (nóż). Dzieki wieloletniej pracy i badaniom bronie te wysysają energię przeciwnika, przekazując ją Sethepowi.
Zbroję stanowią rytualne szaty, wzmacniające zdolności magiczne Hierofanty, a nakrycie głowy w kształcie węża chroni jak lekki hełm.
Domena: Magia TK
Czar ofensywny: ,,Żar Pustyni”
Remains in Play. Przeciwnik odczuwa potęgę tysiącletnej pustyni. Początkowe tylko lekko się poci i odczuwa ciepło. Powoli jego ciało się odwadnia, gorąco przeradza się w niezwykły upał, ruchy się spowalniają, przeciwnik lekko się chwieje. W ostatniej wazie wróg traci resztki energii życiowej, ledwo trzyma się na nogach, język kołowacieje, pojawiają się halucynacje. Ofiara wie, ze potęgi pustyni i Królów Grobowców nie powstrzyma nic i kończący cios Sethepa jest wybawieniem z niesamowitego bólu. Moc pokonanego przeciwnika przechodzi do Sethepa (czar działa czasowo, im dłużej tym silniejsze skutki. Czar zmniejsza refleks, walkę wręcz i wytrzymałość wroga. W końcowej fazie także punkty żywotności. Założenie autora : czar kompatybilny ze zdolnością pożeracz mocy).
Czar defensywny: ,,Rój Skarabeuszy”
Sethepa otacza rój skarabeuszy oraz innych owadów, utrudniając trafienie przeciwnikowi.
@ Nawiedzony – Sorry, za historie postaci w 3 częściach, ale inaczej nie mogłem.
- W ramach woli bogów, zebrani zostaliśmy tutaj w celu oddania im należnej chwały i przywrócenia dawnej świetności krainie Nehekhary. Ostanio dzieją się zdarzenia niesamowite, wielmożny Settra wydał edykt nakazujący każdemu królowi zabrania swych legionów i wyruszenia na wojnę. Naszym celem jest w tym pomóc – rozległy się szmery wielu rozmów, Settra był od mileniów królem nad królami, ale oficjalnie. Też przetestuje swą władzę w praktyce. Khatep podniósł dłoń, szepty umilkły – Jednak musimy pamiętać, że z woli bogów – skłonił się w stronę Hierotytana – to Hierofanci sprawują władze nad duchem Nehekhary, królowie są tylko ziemski zarządcami. Niestety w ostatnich czasach wielu o tym zapomniało … - Wielki Hierofanta kontynuował swą mowę. Całej jego przesłanie, usiane kwiecistym słowem i dyplomatyką, można było ująć jednym zdaniem: ,,Panowie, na tej wojnie musimy ugryźć najwięcej jak się da, a jednocześnie nie wku***ć Settry”. Setep I westchnął. Kiedyś to było życie (hahaha). Kapłani trzymali całą wadzę, mieli moc, pieniądze, szacunek, a królowie bali się im podskoczyć. Jednak po Przemianie, w czasach Wojen Królów okazało się, że kapłana da się zabić tak samo łatwo jak innego nieumarłego i da się bez nich obejść (najpotężniejsi królowie mogą utrzymywać swe armie jedynie na swej sile woli). Podobnie obiecany raj okazał się jawnym kłamstwem, przez co pozycja kultu dość mocno spadła i królowie mieli decydujący głos.
Sethep był już starał się słuchać najuważniej jak się da, ale po chwili dał spokój. Polityka nigdy go nie interesowała. Może dla tego była cały czas kapłanem średniej rangi i żył egzystował w spokoju. Po olej wypowiadali się kolejni Licze. Wtem zauważył,że jakiś nowicjusz rozmawia z jego mistrzem, a ten go przywołuje.
- Po cichu się zmywamy – powiedział Setep. Udało im się to bez problemu, gdyż właśnie przemawiać zaczął Arkhan Czarny. Nawołując wręcz do otwartego buntu przeciwko Settrze i dokonania przez kapłanów zamachu stanu na rzecz odzyskania dawnej władzy, wywołał ogromne zamieszanie. Wszyscy zaczęli krzyczeć, wymachiwać rękoma a nawet (jako że okrąg był kryty silnym polem antymagicznym) okładać się nawzajem rytualnymi kosturami. Khatep starał się uspokoić sytuacje, ale na niewiele to się zdało.
Obaj licze dotarli do podrzędnego namiotu w stronnictwie Kathepa. Setep był zaskoczony tym nagłym wyjściem ale miał nadzieję, że ktoś mu wytłumaczy o co w tym wszystkim chodzi. Wnętrze było bogato zdobione, na środku znajdował się stolik z położoną na nim prostokątną szkatułką, w rogu milcząco stali szkieletowi słudzy czekając na rozkazy. Nagle wokół jednego nich podniósł się i zawirował słup piasku. Potem opadł, szkielet pozostał bez zmian, ale z jego oczu błyskała nadzwyczajna inteligencja.
- W końcu się wyrwałem od tej bandy idiotów – powiedziała czaszka głosem Khatepa.
- Khatep? Jak się tu znalazłeś – odpowiedział zdziwiony Sethep, zapominając o całej gamie przedrostków i tytułów
- Zwykła hierofancja i podstawy kontroli. Gdybys się uczył pilniej to byś wiedział – odparł Setep.
- Nie pora na pogadanki, mamy poważne sprawy do omówienia – rzekł Wielki Hierofanta – Settra w swojej pysze ruszył na podbój nowych ziem zapominając, że nawet do końca nie kontroluje całej Nekehary. A prawdziwi wrogowie są nawet w kraju. Z Orkami wygra bez problemu, ale zajmie mu to wiele czasu, może nawet zbyt wiele.
-Prawdziwi wrogowie? Chodzi o zbuntowanych królów? A może Jaszczuroludzi?
-Gdzie tam, królowie są mocni w gębie, więc jeśli przyjdzie się im zmierzyć z Settra zegną od razu kolana. Jaszczuroludzie po ostatniej nieudanej inwazji nawet nie prowadzą wojny podjazdowej. Chodzi o Prawdziwego Wroga i jego sługusów.
-Arkhan, Lahmia… Wielki Nekromanta- powiedział szeptem Setep
-Nagash? Przecież on nie żyje! Ostatnio nawet jakiś śmiertelnik go zamłotkował (ostatnio= dwa i pół tysiąca lat temu) – wykrzyknął Sethep.
-Nie łatwo jest zniszczyć tak potężną moc – powiedział Khatep – nie tylko nasi królowie się przebudzili. Krążą plotki, że Nagashizzar znów jest zamieszkałe, wiatr Dhar bijący od tamtej strony znacznie się wzmocnił. Ale mamy też dowody. Udało się nam hmm… pozwiedzać Czarną Wieżę Arkhana i jest pewne, że powrócił on do nekromancji.
-Dostać się do Czarnej Wieży? To niemożliwe! –tym razem to Setep był zaskoczony.
Szkielet sługi podszedł do stołu i otworzył szkatułkę. Wewnątrz leżała wypolerowana czaszka. Hieroglifu wyrytego na czele nie dało się nie poznać. Licze odskoczyli jak oparzeni.
-Apophas, jak ci się udał… (Książę Apophas – bohater TK – szpieg i zabójca bezwzględnie posłuszny Usirianowi, bogowi królestwa dusz)
-W walce z Nekromantą nawet Usirian okazał się być zgodnym do współpracy. Ale zostawmy to. Nasz miły książe przekazał nam informacje, że Arkhan wysyła licznych szpiegów do podświata skavenów. Poszukują ani jakiegoś starożytnego artefaktu, pozostałości po Nagashu. I przechodzimy do sedna sprawy. Sethepie, musisz się udać do Skavenblightu i zbadać całą sprawę, a najlepiej znaleźć dowody, które przekonają Settrę i Radę Kultu, że Arkhan i Nagas są prawdziwymi wrogami, i trzeba ich zniszczyć, póki się jeszcze da. Musisz to być ty, bo ufamy tobie i nikt nie zauważy twojej nieobecności. Wyjazd kogoś wyżej postawionego mógłby tylko wzbudzić podejrzliwość Arkhana.
- Jak dostanę się do stolicy podświata? Przecież skaveni może są i szaleni, ale nie głupi. Przecież licza bez problemu wykryje nawet najsłabszy spaczinzynier.
- I tu jest problem, ale istnieje pewne rozwiązanie. Ty i twój orszak będziecie mieli pewien hmm… immunitet dyplomatyczny Od wieków organizowane są igrzyska zwane Areną Śmierci. Spotykają się na niej wojownicy z najdalszych krańców świata, aby walczyć o chwałę i bogactwo. Jej jedyna zasada brzmi, że uczestnicy poza areną są nietykalni. I przestrzegają ja wszyscy. Krasnoludy, ludzie, nieumarli, demony, a nawet mroczne elfy i skaveni. Musisz ją tylko wygrać, albo… utrzymać się na tyle długo aby wypełnić swoją misję. Zgadzasz się?
- Tak, panie – odpowiedział Sethep.
- Teraz trzeba cię jak najdłużej utrzymać przy życiu egzystencji. co ze sobą zabierasz?
- Będę walczył w rytualnych szatach, zapewnią mi one panowanie nad mocą, a kołnierz w kształcie węża odpowiednią ochronę głowy. Bronia mą będzie ceremonialny kostur i ostrze.
-Dobrze, a jakich czarów będziesz używał?
Sethep zastanowił się. Ogniste kule czy pociski z piorunów są dobre dla jarmarcznych kuglarzy. Ale wtem (natchnięty przez bogów) przypomniał sobie o czarze, który opracował w ramach liczencjatu.
Pamiętał słowa swego mistrza, dawno, dawno temu. ,,Co jest największą potęgą Nehekhary?”,,Niezliczone legiony wojowników?” ,,Nie” ,,Duma?” ,,Nie” ,,kapłani?, piramidy?, tradycja?” ,,Nie, nie, nie!” ,,Pomyśl co jest czysta esencja, naszego kraju? skąd pochodzimy? Co jest stare jak bogowie” ,,Pustynia…” ,,Właśnie, jeśli właściwie użyjesz jej mocy, skruszysz każdą potęgę”
Po wielu miesiącach pracu udało mu się stworzyć potężne zaklęcie: ,,Żar Pustyni”. Teraz trzymał je w ręku.
- Bardzo dobre – powiedział Khatep - a do obrony przyjmij mój dar –szkielet wyjął stary papirus ze skrzynki i podał go Sethepowi. Hieroglif głosił ,,Rój skarabeuszy”.
- Jesteś gotowy już do drogi, wyruszaj szybko bo czas nagli.
Po chwili Setep i Khatep obserwowali oddalającą się karawanę Setepha.
- Mam nadzieję że wykona swoją misje – rzekł Setep.
- Musi, inaczej nasz kres może wkrótce nadejść.
Słońce powoli znikało za horyzontem.
Sethep używa własnoręcznie wykonanego kostura bojowego i rytualnego ostrza (nóż). Dzieki wieloletniej pracy i badaniom bronie te wysysają energię przeciwnika, przekazując ją Sethepowi.
Zbroję stanowią rytualne szaty, wzmacniające zdolności magiczne Hierofanty, a nakrycie głowy w kształcie węża chroni jak lekki hełm.
Domena: Magia TK
Czar ofensywny: ,,Żar Pustyni”
Remains in Play. Przeciwnik odczuwa potęgę tysiącletnej pustyni. Początkowe tylko lekko się poci i odczuwa ciepło. Powoli jego ciało się odwadnia, gorąco przeradza się w niezwykły upał, ruchy się spowalniają, przeciwnik lekko się chwieje. W ostatniej wazie wróg traci resztki energii życiowej, ledwo trzyma się na nogach, język kołowacieje, pojawiają się halucynacje. Ofiara wie, ze potęgi pustyni i Królów Grobowców nie powstrzyma nic i kończący cios Sethepa jest wybawieniem z niesamowitego bólu. Moc pokonanego przeciwnika przechodzi do Sethepa (czar działa czasowo, im dłużej tym silniejsze skutki. Czar zmniejsza refleks, walkę wręcz i wytrzymałość wroga. W końcowej fazie także punkty żywotności. Założenie autora : czar kompatybilny ze zdolnością pożeracz mocy).
Czar defensywny: ,,Rój Skarabeuszy”
Sethepa otacza rój skarabeuszy oraz innych owadów, utrudniając trafienie przeciwnikowi.
@ Nawiedzony – Sorry, za historie postaci w 3 częściach, ale inaczej nie mogłem.
Ostatnio zmieniony 22 lut 2013, o 21:04 przez Giacomo, łącznie zmieniany 1 raz.
[Hyshis słyszał jak do jego pokoju ktoś się zbliża , przygotowany na wtargnięcie kolejnego skavena , który nigdy nie puka gotów był wyrzucić nowoprzybyłego.A jednak nie , osoba ta zapukała.]
To dobry znak , wreszcie ktoś myślący.
[Po otwarciu drzwi Hyshisowi ukazał się niebywały gość i to nie jakiś brudas lecz sam książę elfów wysokiego rodu.Na pewno jest to jeden z uczestników areny.]
Witaj , nareszcie ktoś z kim mogę wdać się w dyskusję nie tylko o jedzeniu i zabijaniu.Proszę wejść ...
To dobry znak , wreszcie ktoś myślący.
[Po otwarciu drzwi Hyshisowi ukazał się niebywały gość i to nie jakiś brudas lecz sam książę elfów wysokiego rodu.Na pewno jest to jeden z uczestników areny.]
Witaj , nareszcie ktoś z kim mogę wdać się w dyskusję nie tylko o jedzeniu i zabijaniu.Proszę wejść ...
- GrimgorIronhide
- Masakrator
- Posty: 2723
- Lokalizacja: "Zad Trolla" Koszalin
- Niech to demonice Shornaala porwą, nigdy czegoś takiego nie widziałem. - szepnął Bjarn.
Drużyna podążała za szczuroludźmi, unikając rynsztoków i potoków cynowo-szmaragdowej mazi. Mijając poszczególne budynki i dzielnice Leif pociągał nosem i co jakiś czas wyliczał: "Człowiek", "Elf", "Śmierdzi grobem i kurzem - wampir ?".
- Nie mam pojęcia jak ty rozróżniasz jakiekolwiek zapachy w tej kupie ścieków i syfu. Twóją matkę musiał chyba wychędożyć wilk. - zakpił Hrothgar.
- A ty jesteś bękartem z południowej niewolnicy - odciął się łowca. Hrothgar ujął topór.
- Na czaszkowy tron Kharnatha, odwołaj to chłopcze...
- Na przyrodzenie Freyra, - pierdol się ! I nie nazywaj mnie chłopcem.
- NA BRODATE JAJCA ODYNA ! Uciszcie się albo pozabijajcie ! Chcę się tu czegoś dowiedzieć. - uciął Bjarn. Jego wzrok wędrował za piękną wojowniczką z biczem i rapierem, zdążającą w przeciwnym kierunku. Kobieta miała północne rysy twarzy i zniewalające, błękitne oczy. Wódz rzucił towarzyszom swój ekwipunek i sprężystym krokiem podążył za wojowniczką Księcia Chaosu. Wojowie wybuchli śmiechem.
Dotarli też w końcu do kwatery. Przysadzisty budynek z żelaza, o łatwo dostępnej (czyt. bez wspinaczki, balansowania po pijaku jak to Norsowie) lokalizacji. Mężczyźni nie byli jednak zadowoleni - do posprzątania tego chlewu trzeba będzie zagonić trochę tych szczurów.
- Do tego czasu znajdźmy jakąś karczmę. Muszę się napić.
- A widziałeś tu jakąś karczmę, Vidarr ? Z tego co wiem nasi gospodarze wolą śmietniki w rynsztoku.
- Ja po drodze widziałem jak jeden z nich niósł wino i kufle z paroma książkami do jakiejś kwatery, skoro kradną takie rzeczy to zszabrowanie dla zawodników zajazdu z karczmarzem to dla nich pestka. - stwierdził uradowany Hrothgar. Bracia Torstenssonowie spojrzeli na siebie, po czym skinęli głowami. Leif podszedł od tyłu do Hrothgara i..... jednym płynnym ruchem zerwał Hrothgarowi skórzane slipy by rzucić je zaraz Thorrvaldowi, który przybił je nożem do futryny drzwi kwatery, krzycząc: ZAJAZD POD GACIAMI HROTHGARA WALECZNEGO, WITAMY !! Obaj bracia wybuchli śmiechem i uciekli, łapiąc się za brzuchy. Rudobrody wilk morski zaciągnął mocniej pas na poluzowanych pludrach i wznosząc topór nad głową ruszył w pościg. - Ja wam kurwa pokażę, niedorostki ! Wasze majty zatknę na wieżach razem z nogami !
Śmiejąc się jak wszyscy, Thorleif wskazał za nimi i rzekł: - Jak najprościej znaleźć coś czego potrzebujesz ? Zaufaj głupocie, chodźmy więc za nimi bo zaraz na pewno wpadną w jakąś pijacką burdę. Szczerząc się, pozostali Norsmeni poszli powoli za nimi, zostawiwszy ciężki bagaż.
Drużyna podążała za szczuroludźmi, unikając rynsztoków i potoków cynowo-szmaragdowej mazi. Mijając poszczególne budynki i dzielnice Leif pociągał nosem i co jakiś czas wyliczał: "Człowiek", "Elf", "Śmierdzi grobem i kurzem - wampir ?".
- Nie mam pojęcia jak ty rozróżniasz jakiekolwiek zapachy w tej kupie ścieków i syfu. Twóją matkę musiał chyba wychędożyć wilk. - zakpił Hrothgar.
- A ty jesteś bękartem z południowej niewolnicy - odciął się łowca. Hrothgar ujął topór.
- Na czaszkowy tron Kharnatha, odwołaj to chłopcze...
- Na przyrodzenie Freyra, - pierdol się ! I nie nazywaj mnie chłopcem.
- NA BRODATE JAJCA ODYNA ! Uciszcie się albo pozabijajcie ! Chcę się tu czegoś dowiedzieć. - uciął Bjarn. Jego wzrok wędrował za piękną wojowniczką z biczem i rapierem, zdążającą w przeciwnym kierunku. Kobieta miała północne rysy twarzy i zniewalające, błękitne oczy. Wódz rzucił towarzyszom swój ekwipunek i sprężystym krokiem podążył za wojowniczką Księcia Chaosu. Wojowie wybuchli śmiechem.
Dotarli też w końcu do kwatery. Przysadzisty budynek z żelaza, o łatwo dostępnej (czyt. bez wspinaczki, balansowania po pijaku jak to Norsowie) lokalizacji. Mężczyźni nie byli jednak zadowoleni - do posprzątania tego chlewu trzeba będzie zagonić trochę tych szczurów.
- Do tego czasu znajdźmy jakąś karczmę. Muszę się napić.
- A widziałeś tu jakąś karczmę, Vidarr ? Z tego co wiem nasi gospodarze wolą śmietniki w rynsztoku.
- Ja po drodze widziałem jak jeden z nich niósł wino i kufle z paroma książkami do jakiejś kwatery, skoro kradną takie rzeczy to zszabrowanie dla zawodników zajazdu z karczmarzem to dla nich pestka. - stwierdził uradowany Hrothgar. Bracia Torstenssonowie spojrzeli na siebie, po czym skinęli głowami. Leif podszedł od tyłu do Hrothgara i..... jednym płynnym ruchem zerwał Hrothgarowi skórzane slipy by rzucić je zaraz Thorrvaldowi, który przybił je nożem do futryny drzwi kwatery, krzycząc: ZAJAZD POD GACIAMI HROTHGARA WALECZNEGO, WITAMY !! Obaj bracia wybuchli śmiechem i uciekli, łapiąc się za brzuchy. Rudobrody wilk morski zaciągnął mocniej pas na poluzowanych pludrach i wznosząc topór nad głową ruszył w pościg. - Ja wam kurwa pokażę, niedorostki ! Wasze majty zatknę na wieżach razem z nogami !
Śmiejąc się jak wszyscy, Thorleif wskazał za nimi i rzekł: - Jak najprościej znaleźć coś czego potrzebujesz ? Zaufaj głupocie, chodźmy więc za nimi bo zaraz na pewno wpadną w jakąś pijacką burdę. Szczerząc się, pozostali Norsmeni poszli powoli za nimi, zostawiwszy ciężki bagaż.
-Witaj. Jam jest Aszkael, o czarnym sercu, syn i zabójca Aszkora z Czarnej skały. Wybraniec chaosu. Przybyłem tu oddzielając się od wojsk Archaona który powrócił na północ. Ciebie co tu sprowadza?- odrzekł wojownik na zaczepkę Kruszącego Czaszki.
Aszkael jednak nawet teraz nie tracił czujności dokładnie obserwował co się dzieje czekając na odpowiedź Kharlota. Najpierw jego spojrzenie przyciągnął elf, który najwidoczniej też go obserwował. Po stroju było widać że był wysoko urodzony. Chwile później elf odszedł. Wzrok wojownika teraz przykuła wojowniczka, idąca w sobie znanym kierunku. W ręka niosła bicz i rapier, a jej zbroja była na pewno pancerze chaosu. Tuż za nią kroczył jakiś norsmen. Wybraniec był pewien, bogowie na pewno skierują swe oczy na to co ma tu się wydarzyć. Wreszcie wojownik zauważył wielki spaczeni owy głaz na który wypisano imiona zawodników. Najwidoczniej skaveny już się o nim sporo dowiedziały.
Aszkael jednak nawet teraz nie tracił czujności dokładnie obserwował co się dzieje czekając na odpowiedź Kharlota. Najpierw jego spojrzenie przyciągnął elf, który najwidoczniej też go obserwował. Po stroju było widać że był wysoko urodzony. Chwile później elf odszedł. Wzrok wojownika teraz przykuła wojowniczka, idąca w sobie znanym kierunku. W ręka niosła bicz i rapier, a jej zbroja była na pewno pancerze chaosu. Tuż za nią kroczył jakiś norsmen. Wybraniec był pewien, bogowie na pewno skierują swe oczy na to co ma tu się wydarzyć. Wreszcie wojownik zauważył wielki spaczeni owy głaz na który wypisano imiona zawodników. Najwidoczniej skaveny już się o nim sporo dowiedziały.
WoCH W.19/R.9/P.7
Razem:35
Razem:35
- Mistrz Miecza Hoetha
- Falubaz
- Posty: 1011
-Witaj czcigodny czarodzieju- Caladris ukłonił się nisko. -Wielkim zdziwieniem jest dla mnie spotkanie osoby cywilizowanej pośród tego morza barbarzyństwa. Cóż sprowadza cię na arenę magu? Chciałbyś może napić się wina z Ulthuanu? Trzymam jedną butelkę na specjalną okazję...
Moja Galeria: http://forum.wfb-pol.org/viewtopic.php? ... 9#p1076079
"Ludzie uwierzą w każdą prawdę, jeśli tylko podasz ją w cudzysłowiu i podpiszesz nazwiskiem kogoś znanego".
Naviedzony
"Ludzie uwierzą w każdą prawdę, jeśli tylko podasz ją w cudzysłowiu i podpiszesz nazwiskiem kogoś znanego".
Naviedzony
Przybywam po chwałę i czaszki godne tronu Khorna. Jako wierny wyznawca z pewnością wiesz, z jaką radością te czaszki zbiorę.- odrzekł. - Nie pływałeś przypadkiem w wyprawach Horsta Skrwawionego na ziemie Południowców?
Czuł że ktoś ich obserwuje. I to że Aszkael gotów jest w każdej chwili dobyć broni. Nie przejmował się tym zbytnio.
-Zwykle przy takim spotkaniu obaj próbowalibyśmy udowodnić bogom który jest lepszy. Jednak jako uczestnicy areny nie możemy tego zrobić. Kto wiem może staniemy przeciw sobie na arenie?
Czuł że ktoś ich obserwuje. I to że Aszkael gotów jest w każdej chwili dobyć broni. Nie przejmował się tym zbytnio.
-Zwykle przy takim spotkaniu obaj próbowalibyśmy udowodnić bogom który jest lepszy. Jednak jako uczestnicy areny nie możemy tego zrobić. Kto wiem może staniemy przeciw sobie na arenie?
Ostatnio zmieniony 22 lut 2013, o 17:47 przez Byqu, łącznie zmieniany 1 raz.
WELCOME TO ESTALIA GENTLEMEN
Magnus po zrobieniu dokładnych notatek udał się do swojej kwatery . Po wejściu rozpadającymi się schodami na piętro znalazł się na długim korytarzu. Mimo wielkiego smrodu i spaczenia wyczuł obecność słusznej magii "Spodziewałem się ,że Świetliste Kolegium tylko Inkwizycję wysyła w takie miejsca" pomyślał Magnus ,w tym momencie uśmiechnąłby się ,gdyby nie to ,że ten odruch zanikł u niego wiele lat temu. Łowca wkroczył do swojego pokoju. Prawie nic tam nie było ,poza małym stołkiem ,na którym leżała dziwna potrawka. Posiłek był podany w miedzianym naczyniu wykonanym w stylu kislevitów. Pod oknem stało wielkie dębowe łóżko ,w którym pełno było pościeli i poduszek ,ozdobionych staro elfickimi symbolami. "To mają być te dobre warunki ? Gówno mnie obchodzą zwyczaje Skavenów ,te kwatery z pewnością czyste nie są" pomyślał Inkwizytor ,bo czym zaczął się urządzać w nowym lokum. W pierwszej kolejności wyrzucił jedzenie ,które mu przygotowano na powitanie. Na małym oknie i drzwiach za pomocą wody święconej naznaczył symbole ochronne ,po czym założył przy nich zmyśle pułapki. Na oknie ,oczywiście zawisła też prowizoryczna zasłona wykonana z jednej z elfickim pościeli. Magnus zaryglował drzwi ,zmówił modlitwę ,po czym zaczął ćmić fajkę zanurzając się w myślach. Dotarło do niego ,że w pokoju obok znajduje się Mag światła oraz jakiś elf ,drugi pokój stał pusty.
Nieważne gdzie patrzy inkwizytor... i tak widzi wszystko!
- GrimgorIronhide
- Masakrator
- Posty: 2723
- Lokalizacja: "Zad Trolla" Koszalin
Norsmen w końcu zrównał się z Dianą, ponieważ nie zaszczyciła go więcej niż spojrzeniem, uznał że zgodnie z obyczjami pozostawia zaczęcie rozmowy mężczyźnie. Przedstawił się więc.
- Niech północny wiatr niesie twą chwałę, a bogowie donoszą wrogów pod twe ostrza, wojowniczko, jam jest Bjarn Wydary Morzu, syn Ingvara Dalekopodróżującego, zabójca Kheragaara Płonącej czaszki z Kazagów i hord innych stworów, zapewne o mnie nie słyszałaś.
Wybacz ciekawość, ale czy nie jesteś aby córką Asgera z Graelingów, który w dyspucie pokonał elfiego maga Furiona, po czym dźgnął go palcem w napierśnik i zabił ? [ ]
Wtedy Bjarn zobaczył karczmę, i o ile zapach chmielu natychmiast zwrócił jego uwagę, to dwóch wojowników chaosu przed nią zrobił to szybciej. Norsmen nie czekając na towarzyszkę podszedł do ludzi Północy i przedstawił się [ Patrz wyżej ] ... - Wreszcie jacyś prawdziwi mężczyźni niepodpierający się kijami jak starcy, nieubierający się w kobiece suknie. - widząc napiętą sytuację i rękę czarnego woja na mieczu dodał - Może siądziemy w tej nędznej parodii karczmy przy ale i rozmówimy się ? Znam pewną sagę: "Żeglowaliśmy przez morze, w koło przez wiele mil w górę rzeki, minęliśmy Aldeigjuborg, widzieliśmy blask jeziora Ilmen...."
- Niech północny wiatr niesie twą chwałę, a bogowie donoszą wrogów pod twe ostrza, wojowniczko, jam jest Bjarn Wydary Morzu, syn Ingvara Dalekopodróżującego, zabójca Kheragaara Płonącej czaszki z Kazagów i hord innych stworów, zapewne o mnie nie słyszałaś.
Wybacz ciekawość, ale czy nie jesteś aby córką Asgera z Graelingów, który w dyspucie pokonał elfiego maga Furiona, po czym dźgnął go palcem w napierśnik i zabił ? [ ]
Wtedy Bjarn zobaczył karczmę, i o ile zapach chmielu natychmiast zwrócił jego uwagę, to dwóch wojowników chaosu przed nią zrobił to szybciej. Norsmen nie czekając na towarzyszkę podszedł do ludzi Północy i przedstawił się [ Patrz wyżej ] ... - Wreszcie jacyś prawdziwi mężczyźni niepodpierający się kijami jak starcy, nieubierający się w kobiece suknie. - widząc napiętą sytuację i rękę czarnego woja na mieczu dodał - Może siądziemy w tej nędznej parodii karczmy przy ale i rozmówimy się ? Znam pewną sagę: "Żeglowaliśmy przez morze, w koło przez wiele mil w górę rzeki, minęliśmy Aldeigjuborg, widzieliśmy blask jeziora Ilmen...."
-Ha! Zna ją każdy prawdziwy syn Norski! Widać żeś swój, tedy nie ma co mitrężyć, jeszcze słabowici i półmężczyźni wypiją całe Ale! Jam jest[przedstawienie się, patrz wyżej]. Słyszałem historię o krakenie i twoim ojcu. Zacna opowieść! To zaszczyt zasiąść z kimś z jego rodu Wydarty Morzu!
Ostatnio zmieniony 22 lut 2013, o 17:53 przez Byqu, łącznie zmieniany 1 raz.
WELCOME TO ESTALIA GENTLEMEN