ETC Serbia 2013 - wieści z frontu
Moderator: swieta_barbara
Re: ETC Serbia 2013 - wieści z frontu
Czy ktoś ma może linka do rozpisek singlowych ESC 2013 ?
Proponuje żeby pojawiały się już tylko merytoryczne raporty albo soczyste flejmy bo rzygać się już chce od postów " może się nie znam ale wydaje mi się ... trzeba sie bardziej starać.. trzeba sie starać bardziej... trzeba sie zastanowić co poszło nie tak... " + liczne "graty" i tym podobne pierdy.
kupię bretke,orki, leśne elfy i wampiry. http://forum.wfb-pol.org/viewtopic.php?f=55&t=52293
- Necromanter
- Falubaz
- Posty: 1002
- Lokalizacja: Olsztyn
- Kontakt:
Możesz pominąć ten temat.
ironhead napisał:
https://www.dropbox.com/s/ls3x8wdbeu7w0 ... LISTS.docx
Proszę bardzo:Czy ktoś ma może linka do rozpisek singlowych ESC 2013 ?
https://www.dropbox.com/s/ls3x8wdbeu7w0 ... LISTS.docx
Ale ten temat - Euro jest ciekawy. Tylko ludzie pierdzą głupoty i worki z niepotrzebnym tekstem.Necromanter pisze:Możesz pominąć ten temat.
https://idefly.pl - robimy koszulki, bluzy itd dla klubów!
- Necromanter
- Falubaz
- Posty: 1002
- Lokalizacja: Olsztyn
- Kontakt:
Każdy, w którym się wypowiadasz nabiera barw....
- Cauliflower
- Ciśnieniowiec
- Posty: 7659
- Lokalizacja: Ordin, Warszawa, Polska, Świat
Siema!
Moja krótka relacja z ETC.
Na wstępie chciałbym serdecznie podziękować:
-wszystkim tym, którzy nas wspierali i w okresie przegotowań i na ETC i również po nim
-selekcjonerom za obdarzenie zaufaniem i wybór do składu
-wszystkim, którzy poświęcili swój czas na bitwy treningowe ze mną, zarówno w realu, jak i na UB
-naszym kochanym kobitkom, które towarzyszyły nam 3 dni w czasie eventu
1 bitwa z lizakami węgierskimi
Rozpiska dość ciekawa, bo na 2x5 terkach, 2 kowbojach na terkach i 2 saurusach, reszta standard, z tym że slann na metalu.
Grałem bardzo bezpiecznie całą bitwę, bo nie wiedziałem na co stać mojego przeciwnika, natomiast doskanle wiedziałem, co demonom potrafią zrobić lizaki po małym błędzie. Koniec końców na stole została mu kohorta, slann, ze 3x skinki, ja zabiłem resztę tracąc jakieś śmieciuchy i wybuchniętą armatę. 15:5
2 bitwa z włoskimi skavenami
Kolega Gianluca z Mediolanu. Grało się bardzo przyjemnie, sam ten pairing mam bardzo ograny. w 1 czy tam 2 turze pofarciło w kościach i zdjąłem z transmutacji dzwonek, potem zastawiłem abomę i wpadłem w nią od boku bestiami, a cannon wyjechał na działko, trafił i zabił. Kiedy skończyła się sztormówa, a moje muchy przeszły całe 6" w stronę przeciwnika, rozproszyłem zakaz latania i dojechałem wszystkim tam gdzie chciałem. 20:0
3 bitwa z ruskimi VC
Dość nieprzyjemny gracz, zresztą chyba jak większość Rosjan. Gra bez uśmiechu, dziwnie się tym wszystkim powystawiał. Terrorgej co turę unikał śmierci czy to z gatewaya czy z cannona, demony szły powoli do przodu i zabijały. Za którymś razem ukradłem koledze słoneczko i wpadłem w zombiaki skarbonkę jakąś mega kanapką (bodajze 2x muchy, pieski, bestia). 19:1
4 bitwa z niemieckimi VC
Felix Monstagoblin Dalhke - zdecydowanie najlepszy gracz z jakim mierzyłem się od dawna. Bitwa od 1 tury była mega taktyczna, Felix sporo przyryzykował chowając herosów w 20 zombie ustawionymi w kreskę, wpadłem tam na przytrymanie 2x furiami w bok + bestią i wykopałem ambush, potem doszarżowując kolejną bestią - niestety klocek plagusów nie doszedł o cal, bo byłoby po grze. Grę ustawił 1 model, a mionowicie terrorgej, który wyskoczył na pałę i z 2 snajperkami zabił 3 muchy w turę, potem rzuciłem 1 na ranienie z cannona i zajebał w turę (nawet na 1 ranie już bym go ścisnął w CC), potem terrorgej zawrócił i zabił bardzo istotną bestie nurgla walczącą już tylko z 4 zombiakami ze skarbonki, a potem jeszcze wrócół po 4 muchy i jednym krzykiem zabił 3.... Nie za bardzo w tej bitewce sprzyjały mi rzuty, raczej fart był zdecydowanie po stronie niemców. 3 razy z glean magic Felix rzucił 2, a ja za kazdym razem 1 czy np z 30 ataków zadałem 1 ranę - bywa, taka gra. Tak czy siak ani ja ani Felix nie zrobilismy żadnego błędu w tej bitwie. Zdecydowanie najlepsza bitwa jaką grałem od dawna 8:12
Po 2 dniach miałem 62 punkty z bitew i generalnie byłem z siebie zadowolony. Obstawiałem, że osiągnięcie pułapu zeszłorocznego 90+ będzie jak najbardziej wykonalne. Niestety niedziela okazała się moim najgorszym battowym dniem od lat....
5 i amerykański champion Lary
W sumie to nie wiem czemu z tym grałem, bo wagon BK z flamingami i 3 wampirami nie jest łatwym przeciwnikiem. Zaczął, pojechał na pałę, ze snajperki zdjął generała z kluczowymi czarami 1 i 2 z metala i zrobiło się ciężko. Nie mając obniżarek sava kloc BK niestety przejżdzał po czym chciał. Armata wybuchła, a Gateway nie wchodziły, zabiłem z nich 1 rycerza i zadałem 1 ranę w vargeisty. Mimo wszystko sprowadziłem oddział BK do 1 rycka i 3 wampirów, poprawiłem gatewayem, który miał siłę 3.... W ostatniej turze odgiąłem go jeszcze horkami, licząc na kolejnego gatewaya w ostatniej, niestety 2 horrory rzuciły brawurowe 2x1 na breja i tyle. Obsys pały do 0.
6 bitwa z duńskimi vc i gra o wszystko
W tej bitwie pairingi wyszły nam jakoś dziwacznie. Generalnie na koniec został nam wybór czy dostanę empire na 2 banishmentach i 7 demisiach czy HE z wardem na demony i 90 siekierach, jedyną opcją był kolejne granie z vc i to granie nie na remis a o maskę. Zaczęło się zajebiście, wziąłem 3 pociski i w 2 turze pozbyłem się już wszystkich oginaczek. Potem machnąłem ifkę na transmutację, wampir oblał losa, ale koniec końców ja zabiłem jakieś zombiaki, a w zamian wysadziłem sobie maga.... Tyle zyskałem. Wziąłem czas i zapytałem Młodego co dalej grać, albo mamy 11:9 albo się wpieprzam i gramy o 20. Odpowiedź była oczywista. Bestie wpadły w crypty, a 7 much w ghule, inne crypty odgiete jeszcze z zapasem odginaczek na 2 tury.
Niestety jak to często bywa w tym pairingu dalej pograły kości. Muchy przebiły się po 3 turach walki przez ghule, ale bestie poległy z cryptami i na domiar złego rzuciłem 11 na brejka. Bestie poszły w piach, a muchy zamiast odsłonić droge do wampira dostały kontre cryptów i skończyła się inwazja demonów. 3:17
Generalnie podsumowując turniej to zauważam kilka spraw, które moglibyśmy zmienić, ale zdanie to pozostawię dla siebie, bo tutaj to i tak nie wiele wniesie dając tylko pożywkę co poniektórym użytkownikom.
Co do swoich bitew, to w sporym skrócie opisałem wszystko powyżej. Miałem dzień, w który nie powiniennem w ogóle wstawać z łóżka, bo po prostu nic tego dnia mi nie wyszło. W sobotę wieczorem byłem przekonany, że indywidualnie skończe z lepszym wynikiem o ok 20-30 punktów, a drużynowo uda nam się wbić na 1 czy 2 miejsce. Niestety.
Wyszło jak wyszło, ciężko jest wygrywać trzeci raz z rzędu, szczególnie że w tym roku przeciwnicy byli bardzo dobrze przygotowani, a kości płatały figle. Warto też zauważyć, że graliśmy zarówno z niemcami, duńczykami jak i włochami na jednym turnieju.
Pozdrawiam raz jeszcze i do zobaczenia na DMP
P.S. Czasem warto zrobić krok w tył, by potem ruszyć dwa do przodu, w co szczerze wierzę. Pozdro!
Moja krótka relacja z ETC.
Na wstępie chciałbym serdecznie podziękować:
-wszystkim tym, którzy nas wspierali i w okresie przegotowań i na ETC i również po nim
-selekcjonerom za obdarzenie zaufaniem i wybór do składu
-wszystkim, którzy poświęcili swój czas na bitwy treningowe ze mną, zarówno w realu, jak i na UB
-naszym kochanym kobitkom, które towarzyszyły nam 3 dni w czasie eventu
1 bitwa z lizakami węgierskimi
Rozpiska dość ciekawa, bo na 2x5 terkach, 2 kowbojach na terkach i 2 saurusach, reszta standard, z tym że slann na metalu.
Grałem bardzo bezpiecznie całą bitwę, bo nie wiedziałem na co stać mojego przeciwnika, natomiast doskanle wiedziałem, co demonom potrafią zrobić lizaki po małym błędzie. Koniec końców na stole została mu kohorta, slann, ze 3x skinki, ja zabiłem resztę tracąc jakieś śmieciuchy i wybuchniętą armatę. 15:5
2 bitwa z włoskimi skavenami
Kolega Gianluca z Mediolanu. Grało się bardzo przyjemnie, sam ten pairing mam bardzo ograny. w 1 czy tam 2 turze pofarciło w kościach i zdjąłem z transmutacji dzwonek, potem zastawiłem abomę i wpadłem w nią od boku bestiami, a cannon wyjechał na działko, trafił i zabił. Kiedy skończyła się sztormówa, a moje muchy przeszły całe 6" w stronę przeciwnika, rozproszyłem zakaz latania i dojechałem wszystkim tam gdzie chciałem. 20:0
3 bitwa z ruskimi VC
Dość nieprzyjemny gracz, zresztą chyba jak większość Rosjan. Gra bez uśmiechu, dziwnie się tym wszystkim powystawiał. Terrorgej co turę unikał śmierci czy to z gatewaya czy z cannona, demony szły powoli do przodu i zabijały. Za którymś razem ukradłem koledze słoneczko i wpadłem w zombiaki skarbonkę jakąś mega kanapką (bodajze 2x muchy, pieski, bestia). 19:1
4 bitwa z niemieckimi VC
Felix Monstagoblin Dalhke - zdecydowanie najlepszy gracz z jakim mierzyłem się od dawna. Bitwa od 1 tury była mega taktyczna, Felix sporo przyryzykował chowając herosów w 20 zombie ustawionymi w kreskę, wpadłem tam na przytrymanie 2x furiami w bok + bestią i wykopałem ambush, potem doszarżowując kolejną bestią - niestety klocek plagusów nie doszedł o cal, bo byłoby po grze. Grę ustawił 1 model, a mionowicie terrorgej, który wyskoczył na pałę i z 2 snajperkami zabił 3 muchy w turę, potem rzuciłem 1 na ranienie z cannona i zajebał w turę (nawet na 1 ranie już bym go ścisnął w CC), potem terrorgej zawrócił i zabił bardzo istotną bestie nurgla walczącą już tylko z 4 zombiakami ze skarbonki, a potem jeszcze wrócół po 4 muchy i jednym krzykiem zabił 3.... Nie za bardzo w tej bitewce sprzyjały mi rzuty, raczej fart był zdecydowanie po stronie niemców. 3 razy z glean magic Felix rzucił 2, a ja za kazdym razem 1 czy np z 30 ataków zadałem 1 ranę - bywa, taka gra. Tak czy siak ani ja ani Felix nie zrobilismy żadnego błędu w tej bitwie. Zdecydowanie najlepsza bitwa jaką grałem od dawna 8:12
Po 2 dniach miałem 62 punkty z bitew i generalnie byłem z siebie zadowolony. Obstawiałem, że osiągnięcie pułapu zeszłorocznego 90+ będzie jak najbardziej wykonalne. Niestety niedziela okazała się moim najgorszym battowym dniem od lat....
5 i amerykański champion Lary
W sumie to nie wiem czemu z tym grałem, bo wagon BK z flamingami i 3 wampirami nie jest łatwym przeciwnikiem. Zaczął, pojechał na pałę, ze snajperki zdjął generała z kluczowymi czarami 1 i 2 z metala i zrobiło się ciężko. Nie mając obniżarek sava kloc BK niestety przejżdzał po czym chciał. Armata wybuchła, a Gateway nie wchodziły, zabiłem z nich 1 rycerza i zadałem 1 ranę w vargeisty. Mimo wszystko sprowadziłem oddział BK do 1 rycka i 3 wampirów, poprawiłem gatewayem, który miał siłę 3.... W ostatniej turze odgiąłem go jeszcze horkami, licząc na kolejnego gatewaya w ostatniej, niestety 2 horrory rzuciły brawurowe 2x1 na breja i tyle. Obsys pały do 0.
6 bitwa z duńskimi vc i gra o wszystko
W tej bitwie pairingi wyszły nam jakoś dziwacznie. Generalnie na koniec został nam wybór czy dostanę empire na 2 banishmentach i 7 demisiach czy HE z wardem na demony i 90 siekierach, jedyną opcją był kolejne granie z vc i to granie nie na remis a o maskę. Zaczęło się zajebiście, wziąłem 3 pociski i w 2 turze pozbyłem się już wszystkich oginaczek. Potem machnąłem ifkę na transmutację, wampir oblał losa, ale koniec końców ja zabiłem jakieś zombiaki, a w zamian wysadziłem sobie maga.... Tyle zyskałem. Wziąłem czas i zapytałem Młodego co dalej grać, albo mamy 11:9 albo się wpieprzam i gramy o 20. Odpowiedź była oczywista. Bestie wpadły w crypty, a 7 much w ghule, inne crypty odgiete jeszcze z zapasem odginaczek na 2 tury.
Niestety jak to często bywa w tym pairingu dalej pograły kości. Muchy przebiły się po 3 turach walki przez ghule, ale bestie poległy z cryptami i na domiar złego rzuciłem 11 na brejka. Bestie poszły w piach, a muchy zamiast odsłonić droge do wampira dostały kontre cryptów i skończyła się inwazja demonów. 3:17
Generalnie podsumowując turniej to zauważam kilka spraw, które moglibyśmy zmienić, ale zdanie to pozostawię dla siebie, bo tutaj to i tak nie wiele wniesie dając tylko pożywkę co poniektórym użytkownikom.
Co do swoich bitew, to w sporym skrócie opisałem wszystko powyżej. Miałem dzień, w który nie powiniennem w ogóle wstawać z łóżka, bo po prostu nic tego dnia mi nie wyszło. W sobotę wieczorem byłem przekonany, że indywidualnie skończe z lepszym wynikiem o ok 20-30 punktów, a drużynowo uda nam się wbić na 1 czy 2 miejsce. Niestety.
Wyszło jak wyszło, ciężko jest wygrywać trzeci raz z rzędu, szczególnie że w tym roku przeciwnicy byli bardzo dobrze przygotowani, a kości płatały figle. Warto też zauważyć, że graliśmy zarówno z niemcami, duńczykami jak i włochami na jednym turnieju.
Pozdrawiam raz jeszcze i do zobaczenia na DMP
P.S. Czasem warto zrobić krok w tył, by potem ruszyć dwa do przodu, w co szczerze wierzę. Pozdro!
malfoj pisze:Ty to zawsze musisz kogos upokorzyc przy stole
Czasem warto nawet zrobić pokornie dwa kroki w tył by potem skoczyć do przodu, bo warto.Cauliflower pisze:P.S. Czasem warto zrobić krok w tył, by potem ruszyć dwa do przodu, w co szczerze wierzę. Pozdro!
The wood hold peace for thos who desire it, but those who seek battle will find me...
The forest has as many eyes as leaves...
Far over, the misty mountain Cold, to dungeons deep and caverns old.
The pines were roaring, oooooon the hight...
Abandoned
The forest has as many eyes as leaves...
Far over, the misty mountain Cold, to dungeons deep and caverns old.
The pines were roaring, oooooon the hight...
Abandoned
Round 4
Sito "kasimir" Vatthauer, High Elves
Archmage: General, Level 4, Death, Book of Hoeth, Crown of Command, Golden Crown of Atrazar, 320
Archmage: Level 4, Shadow, Power Scroll, Khaine's Ring of Fury, 280
Lothern Sea Helm: BSB, Standard of Discipline, 140
29 Archers: FCG, 320
2x 5 Ellyrian reavers: 80
6 Silver Helms: Shields, Musician, 148
28 White Lions of Chrace: FCG, Banner of the World Dragon, 444
6 Sisters of Averlorn: 84
1 Great Eagle: 50
1 Frostheart Phoenix: 240
3x 1 Eagle Claw Bolt Thrower: 70
Total: 2396
Teraz kolej Niemców. Wiedzieliśmy, że będzie trudno, lecz po rozwaleniu Włochów 99-61 każdy był raczej dobrej myśli. Że się uda i tym razem. Niestety.
Cała gra to strzelecko-magiczne szachy. Vasimir mówił, że jego najlepsza bitwa od daaawna. Mój przeciwnik wystawił się bardzo dobrze - po przeciwnym rogu stołu. Śmieliśmy się że to będzie chyba nasza najszybsza bitwa ETC. I tak było. On skitrał feniksa i jednego bolca od ostrzału. Ja skitrałem maszyny i czołg od pitek i słonek. Nauczony doświadczeniem zgrupowania - wystawiłem się całą armią ponad 24 cale od domku aby nie wsadził tam bezpiecznie kadry w WL i nie nasuczał czarów. Miałem grać na bezpieczny minor to i tak grałem. Zestrzeliłem dwa bolce i orła, screenując całą moją armię 10tką łuczników w skirmiszu za murkiem co sprawiało, że niczym nie mógł mi zapunktować. Gdy został jeden łucznik to podmieniłem ten unit następnym, przez co nie oddawałem punktów. Generalnie wyglądało to na dobry minorek do przodu a w jednym momencie gry nawet na 20-0 dla mnie, gdy cała jego kadra wlazła do domku, który był niedaleko od krawędzi a ten dystans skracała jeszcze kawaleria, która za nim stała. Rzuciłem na domek DnD i posłałem dwa cannony. Niestety nie spowodowałem paniki. Trudno, dalej minor dla mnie, do czasu gdy wybuchł mi mag heavens zabijając uranosem 5 z 6 szit helmów. Tym samym straciłem możliwość punktowania na odległość. Wtedy zapytałem Młodego czy mam grać agresywnie. W odpowiedzi usłyszałem, że nie. Więc w następnej turze zescrollowałem słońce przechodzące na 8 w demisie i 10 w cannona. Potem nie mogłem już zagrać agresywnie, gdyż przeciwnik miał brzytwę, więc jakakolwiek moja szarża demisi w jego łuki czy wystawienie się szarżą na coś mogło skończyć się dla mnie źle. Posmyraliśmy się po jajkach. W 5 turze dostałem sygnał na grę agresywną, ale wtedy już było za późno, staliśmy za daleko od siebie a ja nie miałem scrolla. Szkoda. Ciągle w okolicach remisu. Potem w 6 turze, kończącej grę Vasimir robi conga line, podchodzi kolejne 5" i kładzie mi pitkę na czołg, stojący od jego początkowej pozycji 40 cali (de facto to przed czołg, tak że ledwo go zahaczała). HIT, niezdana inicjatywa. Czołg do piachu. Poprawia pierścionkiem 2d6 S4 i zabija jakiegoś śmiecia i robi się
8 -12
Reszta drużyny też possała i niestety poczuliśmy się jakby ktoś nam jebną obuchem w łeb. Wszyscy. Nastrój zgasł. Dziewczyny chłopaków pocieszały jak mogły. Golona po tej masce wyglądał jakby się miał popłakać. Takiego smutku na turnieju battla jeszcze nie widziałem. Tutaj bardzo pomagały nam Wasze komenty na forum, które co lepsze odczytywałem. Dzięki! W nocy przy piwku, rozkminiając że teraz musimy pocisnąć dwie maski, Włosi wymęczą Niemców i nadal będziemy mieli złoto - trochę nas to podbudowało i następnego dnia, zwarci i gotowi stawiliśmy się aby spuścić wpierdol...
Ameryce!
Round 5
Jarrett Messing, Bretonnians
Bretonnian Lord on Warhorse: Gen, Virtue of Heroism, Enchanted Shield, Dawnstone, Sword of Swift Slaying, 231
Prophetess of the Lady on Warhorse: Level 4, Heaven, Falcon Horn of Fredemund, The Silver Mirror, 325
Paladin on Warhorse: BSB, Lance, Shield, Gromril Great Helm, 110
Paladin on Royal Pegasus: Lance, Charmed Shield, Dragonbane Gem, 124
Paladin on Royal Pegasus: Lance, Shield, Dragonhelm, Token of the Damsel, Warrior Bane, 166
Damsel of the Lady on Warhorse: Level 1, Beast, Dispel Scroll, 105
11 Knights of the Realm on Warhorse: FCG, Standard of Discipline, 303
11 Knights of the Realm on Warhorse: FCG, War Banner, 313
5 Pegasus Knights on Pegasus: Gallant, Musician, 285
6 Grail Knights on Warhorse: Standard, Banner of Eternal Flame, 258
2x 1 Field Trebuchet: 90
Total: 2400
Generalnie po masce od Jagala w Gdańsku byłem nie do końca przekonany czy Bretka to dobry pairing dla mnie. Ta miała na szczęście tylko jedne pegazy, choć z drugiej strony jeszcze dwóch pegazistów, którzy ładnie ustawieni w lancy mogliby zmęczyć moje helblastery. Nie wiem co by się wydarzyło w normalnym pairingu, na szczęście gdy zobaczyłem stół na którym przyszło mi grać z Amerykaninem krzyknąłem do Krzysia - Krzysiu! Jesteśmy uratowani! Mam domek! Hell yeah. Zalety grania piechotnym Imperium panowie - pamiętajcie
Tak więc, po losowaniu czarów miałem wybór - kometa czy urannos? Wybrałem urannosa i jak najwięcej czarów z heavena aby jak najszybciej zdjąć te przeklęte pegazy! To absolutny priorytet. Wystawiłem się obok domku, natomiast przeciwnik widząc to, moim zdaniem powinien wystawić się po przeciwnej stronie stołu, spuścić mi ze dwa kambulce na ryj, ze dwie kometki i zobaczyć co się stanie. Postanowił jednak zagrać all in i wystawił się centralnie naprzeciwko mnie, przy domku. Grę ustawił jeden ważny rzut. Otóż mój przeciwnik zrobił vanguarda pegazami w taki sposób, że moje demisie dojeżdżały tam na 2x6, jednakże jesli spaliłbym demisiami szarżę i podsunął się 6 cali, to on z kolei miałby szarżę w demisie na 2x6 wielką lancą (nieustawioną w lancy) na 2x6. Podjął ryzyko. Nie opłaciło się. Zaczęłem, zaszarżowałem demisiami, kulnęłęm te dwie szóstki i potem już poszło z górki. Gra przebiegała dokładnie tak jak sobie tego życzyłem. Kadra ze spirami w domku, z którego mogłem nasuczać słonka (missfire), snajperki, dnd. Wszystko. Odginałem te lance w otchłań, napierniczałem z helek, cannona i czołgu, kontrowałem demisiami tak długo aż na stole zostało się jedynie 5 realmów w 5 turze. Wtedy skończyliśmy grę bo i tak była macha.
20:0
Round 6
Anders Nøhr, The Empire
Arch Lector on The War Altar of Sigmar: General, Great Weapon, Heavy Armour, Charmed Shield, Talisman of Preservation, 309
Battle Wizard Lord: Level 4, Light, Power Stone, 220
Captain of the Empire on Imperial Pegasus: BSB, FPA, Shield, Biting Blade, Dragonhelm, Dawnstone, 183
Battle Wizard: Level 1, Light, Dispel Scroll, 90
Battle Wizard: Level 1, Light, Scroll of Shielding, 80
20 Spearmen: Musician, Champion, 120
D1: 5 Archers, 35
D2: 5 Archers, 35
10 Knightly Orders: FCG, Inner Circle Knights, Banner of Eternal Flame, 290
5 Knightly Orders: Musician, 120
7 Demigryph Knights: Standard, Musician, 426
2x Great Cannon: 120
1 Steam Tank: 250
Total: 2398
Zawsze mówiłem, że lubię grać mirrory. Teraz mnie to pokarało. Pierwszy mirror, który przegrałem od kilku lat. Anders bardzo ładnie się wystawił i nie pozwolił wykorzystać mi przewagi magii death na niego, tzn. cannony, czołg i ołtarz daaaaleko od mojego maga death. Ja z kolei wystawiłem się w rogu, gdyż tam był bardzo soczysty murek składający się z 3 elementów, dający memu jednemu cannonowi ochronę przed jego ostrzałem. Obok postawiłem też 3 demisie, które gdy skończy się murem miały własnym cielskiem zasłaniać jedynego cannona. Czołg za górką. Bitwę rozpoczął duńczyk od IFki banishmentu w mego cannona. Ładnie. Lecz wzięłem miarkę i okazało się, że brakło kilku cali do cannona. Po konsultacji z Młodym, wspólnie ustaliliśmy że niech walnie tą IFke, ale w inny legalny cel. Jebło w helkę, zdjąłem helkę. IFka wymazała mu dwa czary, w tym banishment (yeah!). Potem już było tylko lepiej. Czołg się zepsuł i zadał sobie ranę. Jeden cannon nie trafił, drugi trafił ale nie zwoundował. Sweet Moja tura. Przeciwnik źle ustawił czołg i papamobile i miałem czołgiem strzał po obu! Niestety: mój STank sam siebie wounduje na 3 rany, cannon nie trafia. Jego 2 tura. Czołg się zacina i stoi w tym samym miejscu, jeden cannon się zacina, drugi trafia w murek. 10 kawy podbiega do mnie, 5 kawy wysuwa się na 15 cali od demisi. Moja 2 tura, myślę, trzeba grać do przodu bo mamy ich rozwalić a nie remisować. Szarża demisi, fail. W turze ruchu ustawiam ten zylion detachmentów tak aby po spalonej szarży demisie nie ciekły w żaden sposób za stół tylko się zebrały lecz robię jeden błąd, który kosztował mnie przegraną. Ustawiam łuki w lesie, odginając 10kawy tak aby miały stubborna w tym lasku i pytam przeciwnika czy kawa jest w ten sposób zablokowana. Mówi tak. Więc bez większych rozkmin przechodzę do magii, gdzie posadzam kometkę pomiędzy dwa cannony ale bliżej zdrowego, niezaciętego działa i puszczam soczyste słońce przez 6 demisów, które jednak robi gówno zatrzymując się w połowie drogi. Strzelanie, mój STank znów zadaje sobie kolejne 3 rany, zostając już na 4. Cannon zbija jego cannona. Hellblaster redukuje 10tkę kawy do 5. Kometa nie spada już do końca gry. Tura 3: szarża duńskich łuczników na polskich łuczników, oni się zwijają i uwalniają drogę kawy na hellblastera. Mierzymy to gówno z 4 razy, w końcu się poddaje. Czułem się lekko zwałowany, ale należało mi się. Trzeba było nie wierzyć na podstępne słowo, lecz sprawdzić też po zwinięciu. Szkoda. Tracę w ten sposób hellblastera, potem overrun kawy w uciekające przy krawędzi demisie i w ten sposób zaczynam przegrywać. Potem spuszczam jeszcze jedną kometę, z działa oczywiście missfire, z czołgu missfire. On w 4 turze strzela jeszcze do mego samoporanionego czołgu, jeb, 4 rany, czołg schodzi. Ja w odwecie w swojej turze zdjąłem mu jeszcze działo i kończymy bo czas się skończył. Obaj łącznie mieliśmy w tej grze ok 12 missfire na jednej kostce. Pokaraliśmy ją wyrzucając z rozmachem w czeluści tej olbrzymiej sali. Niestety wynik to tylko
8-12
I koniec marzeń o złocie.
Jeśli kogoś zawiodłem to przepraszam. Na pewno mogłem w kilku momentach zagrać lepiej, nie będę tutaj pisał, że taktycznie rozjebałem wszystkich przeciwników i byłem taki zajebisty tylko kości mi nie poszły. Nie. Było jak to na turnieju, raz lepiej, w innej bitwie gorzej. Po tym ETC mogę powiedzieć natomiast, że nie doceniałem trochę przeciwników, bo zawsze wydawało mi się, że skoro "Polska mistrzem świata" to znaczy, że nasi gracze i nasze mety są najlepsze. Poza tym grałem już wcześniej na wielu zagranicznych graczy i faktycznie prezentowali słabszy poziom. Jednak teraz zmieniłem zdanie. Nie wiem jak przeciwnicy pozostałych moich kolegów z drużyny, ale moi przeciwnicy z Danii i Niemiec byli na najwyższym poziomie! Spokojnie mogliby grać również w repie Polski. Co do włocha się nie wypowiem, bo nie miał szansy zabłysnąć super taktycznymi ruchami, gdy wystarczyło zrobić all in i odbijać cannony, magię i helki
Pozdro i do zobaczenia!
Sito "kasimir" Vatthauer, High Elves
Archmage: General, Level 4, Death, Book of Hoeth, Crown of Command, Golden Crown of Atrazar, 320
Archmage: Level 4, Shadow, Power Scroll, Khaine's Ring of Fury, 280
Lothern Sea Helm: BSB, Standard of Discipline, 140
29 Archers: FCG, 320
2x 5 Ellyrian reavers: 80
6 Silver Helms: Shields, Musician, 148
28 White Lions of Chrace: FCG, Banner of the World Dragon, 444
6 Sisters of Averlorn: 84
1 Great Eagle: 50
1 Frostheart Phoenix: 240
3x 1 Eagle Claw Bolt Thrower: 70
Total: 2396
Teraz kolej Niemców. Wiedzieliśmy, że będzie trudno, lecz po rozwaleniu Włochów 99-61 każdy był raczej dobrej myśli. Że się uda i tym razem. Niestety.
Cała gra to strzelecko-magiczne szachy. Vasimir mówił, że jego najlepsza bitwa od daaawna. Mój przeciwnik wystawił się bardzo dobrze - po przeciwnym rogu stołu. Śmieliśmy się że to będzie chyba nasza najszybsza bitwa ETC. I tak było. On skitrał feniksa i jednego bolca od ostrzału. Ja skitrałem maszyny i czołg od pitek i słonek. Nauczony doświadczeniem zgrupowania - wystawiłem się całą armią ponad 24 cale od domku aby nie wsadził tam bezpiecznie kadry w WL i nie nasuczał czarów. Miałem grać na bezpieczny minor to i tak grałem. Zestrzeliłem dwa bolce i orła, screenując całą moją armię 10tką łuczników w skirmiszu za murkiem co sprawiało, że niczym nie mógł mi zapunktować. Gdy został jeden łucznik to podmieniłem ten unit następnym, przez co nie oddawałem punktów. Generalnie wyglądało to na dobry minorek do przodu a w jednym momencie gry nawet na 20-0 dla mnie, gdy cała jego kadra wlazła do domku, który był niedaleko od krawędzi a ten dystans skracała jeszcze kawaleria, która za nim stała. Rzuciłem na domek DnD i posłałem dwa cannony. Niestety nie spowodowałem paniki. Trudno, dalej minor dla mnie, do czasu gdy wybuchł mi mag heavens zabijając uranosem 5 z 6 szit helmów. Tym samym straciłem możliwość punktowania na odległość. Wtedy zapytałem Młodego czy mam grać agresywnie. W odpowiedzi usłyszałem, że nie. Więc w następnej turze zescrollowałem słońce przechodzące na 8 w demisie i 10 w cannona. Potem nie mogłem już zagrać agresywnie, gdyż przeciwnik miał brzytwę, więc jakakolwiek moja szarża demisi w jego łuki czy wystawienie się szarżą na coś mogło skończyć się dla mnie źle. Posmyraliśmy się po jajkach. W 5 turze dostałem sygnał na grę agresywną, ale wtedy już było za późno, staliśmy za daleko od siebie a ja nie miałem scrolla. Szkoda. Ciągle w okolicach remisu. Potem w 6 turze, kończącej grę Vasimir robi conga line, podchodzi kolejne 5" i kładzie mi pitkę na czołg, stojący od jego początkowej pozycji 40 cali (de facto to przed czołg, tak że ledwo go zahaczała). HIT, niezdana inicjatywa. Czołg do piachu. Poprawia pierścionkiem 2d6 S4 i zabija jakiegoś śmiecia i robi się
8 -12
Reszta drużyny też possała i niestety poczuliśmy się jakby ktoś nam jebną obuchem w łeb. Wszyscy. Nastrój zgasł. Dziewczyny chłopaków pocieszały jak mogły. Golona po tej masce wyglądał jakby się miał popłakać. Takiego smutku na turnieju battla jeszcze nie widziałem. Tutaj bardzo pomagały nam Wasze komenty na forum, które co lepsze odczytywałem. Dzięki! W nocy przy piwku, rozkminiając że teraz musimy pocisnąć dwie maski, Włosi wymęczą Niemców i nadal będziemy mieli złoto - trochę nas to podbudowało i następnego dnia, zwarci i gotowi stawiliśmy się aby spuścić wpierdol...
Ameryce!
Round 5
Jarrett Messing, Bretonnians
Bretonnian Lord on Warhorse: Gen, Virtue of Heroism, Enchanted Shield, Dawnstone, Sword of Swift Slaying, 231
Prophetess of the Lady on Warhorse: Level 4, Heaven, Falcon Horn of Fredemund, The Silver Mirror, 325
Paladin on Warhorse: BSB, Lance, Shield, Gromril Great Helm, 110
Paladin on Royal Pegasus: Lance, Charmed Shield, Dragonbane Gem, 124
Paladin on Royal Pegasus: Lance, Shield, Dragonhelm, Token of the Damsel, Warrior Bane, 166
Damsel of the Lady on Warhorse: Level 1, Beast, Dispel Scroll, 105
11 Knights of the Realm on Warhorse: FCG, Standard of Discipline, 303
11 Knights of the Realm on Warhorse: FCG, War Banner, 313
5 Pegasus Knights on Pegasus: Gallant, Musician, 285
6 Grail Knights on Warhorse: Standard, Banner of Eternal Flame, 258
2x 1 Field Trebuchet: 90
Total: 2400
Generalnie po masce od Jagala w Gdańsku byłem nie do końca przekonany czy Bretka to dobry pairing dla mnie. Ta miała na szczęście tylko jedne pegazy, choć z drugiej strony jeszcze dwóch pegazistów, którzy ładnie ustawieni w lancy mogliby zmęczyć moje helblastery. Nie wiem co by się wydarzyło w normalnym pairingu, na szczęście gdy zobaczyłem stół na którym przyszło mi grać z Amerykaninem krzyknąłem do Krzysia - Krzysiu! Jesteśmy uratowani! Mam domek! Hell yeah. Zalety grania piechotnym Imperium panowie - pamiętajcie
Tak więc, po losowaniu czarów miałem wybór - kometa czy urannos? Wybrałem urannosa i jak najwięcej czarów z heavena aby jak najszybciej zdjąć te przeklęte pegazy! To absolutny priorytet. Wystawiłem się obok domku, natomiast przeciwnik widząc to, moim zdaniem powinien wystawić się po przeciwnej stronie stołu, spuścić mi ze dwa kambulce na ryj, ze dwie kometki i zobaczyć co się stanie. Postanowił jednak zagrać all in i wystawił się centralnie naprzeciwko mnie, przy domku. Grę ustawił jeden ważny rzut. Otóż mój przeciwnik zrobił vanguarda pegazami w taki sposób, że moje demisie dojeżdżały tam na 2x6, jednakże jesli spaliłbym demisiami szarżę i podsunął się 6 cali, to on z kolei miałby szarżę w demisie na 2x6 wielką lancą (nieustawioną w lancy) na 2x6. Podjął ryzyko. Nie opłaciło się. Zaczęłem, zaszarżowałem demisiami, kulnęłęm te dwie szóstki i potem już poszło z górki. Gra przebiegała dokładnie tak jak sobie tego życzyłem. Kadra ze spirami w domku, z którego mogłem nasuczać słonka (missfire), snajperki, dnd. Wszystko. Odginałem te lance w otchłań, napierniczałem z helek, cannona i czołgu, kontrowałem demisiami tak długo aż na stole zostało się jedynie 5 realmów w 5 turze. Wtedy skończyliśmy grę bo i tak była macha.
20:0
Round 6
Anders Nøhr, The Empire
Arch Lector on The War Altar of Sigmar: General, Great Weapon, Heavy Armour, Charmed Shield, Talisman of Preservation, 309
Battle Wizard Lord: Level 4, Light, Power Stone, 220
Captain of the Empire on Imperial Pegasus: BSB, FPA, Shield, Biting Blade, Dragonhelm, Dawnstone, 183
Battle Wizard: Level 1, Light, Dispel Scroll, 90
Battle Wizard: Level 1, Light, Scroll of Shielding, 80
20 Spearmen: Musician, Champion, 120
D1: 5 Archers, 35
D2: 5 Archers, 35
10 Knightly Orders: FCG, Inner Circle Knights, Banner of Eternal Flame, 290
5 Knightly Orders: Musician, 120
7 Demigryph Knights: Standard, Musician, 426
2x Great Cannon: 120
1 Steam Tank: 250
Total: 2398
Zawsze mówiłem, że lubię grać mirrory. Teraz mnie to pokarało. Pierwszy mirror, który przegrałem od kilku lat. Anders bardzo ładnie się wystawił i nie pozwolił wykorzystać mi przewagi magii death na niego, tzn. cannony, czołg i ołtarz daaaaleko od mojego maga death. Ja z kolei wystawiłem się w rogu, gdyż tam był bardzo soczysty murek składający się z 3 elementów, dający memu jednemu cannonowi ochronę przed jego ostrzałem. Obok postawiłem też 3 demisie, które gdy skończy się murem miały własnym cielskiem zasłaniać jedynego cannona. Czołg za górką. Bitwę rozpoczął duńczyk od IFki banishmentu w mego cannona. Ładnie. Lecz wzięłem miarkę i okazało się, że brakło kilku cali do cannona. Po konsultacji z Młodym, wspólnie ustaliliśmy że niech walnie tą IFke, ale w inny legalny cel. Jebło w helkę, zdjąłem helkę. IFka wymazała mu dwa czary, w tym banishment (yeah!). Potem już było tylko lepiej. Czołg się zepsuł i zadał sobie ranę. Jeden cannon nie trafił, drugi trafił ale nie zwoundował. Sweet Moja tura. Przeciwnik źle ustawił czołg i papamobile i miałem czołgiem strzał po obu! Niestety: mój STank sam siebie wounduje na 3 rany, cannon nie trafia. Jego 2 tura. Czołg się zacina i stoi w tym samym miejscu, jeden cannon się zacina, drugi trafia w murek. 10 kawy podbiega do mnie, 5 kawy wysuwa się na 15 cali od demisi. Moja 2 tura, myślę, trzeba grać do przodu bo mamy ich rozwalić a nie remisować. Szarża demisi, fail. W turze ruchu ustawiam ten zylion detachmentów tak aby po spalonej szarży demisie nie ciekły w żaden sposób za stół tylko się zebrały lecz robię jeden błąd, który kosztował mnie przegraną. Ustawiam łuki w lesie, odginając 10kawy tak aby miały stubborna w tym lasku i pytam przeciwnika czy kawa jest w ten sposób zablokowana. Mówi tak. Więc bez większych rozkmin przechodzę do magii, gdzie posadzam kometkę pomiędzy dwa cannony ale bliżej zdrowego, niezaciętego działa i puszczam soczyste słońce przez 6 demisów, które jednak robi gówno zatrzymując się w połowie drogi. Strzelanie, mój STank znów zadaje sobie kolejne 3 rany, zostając już na 4. Cannon zbija jego cannona. Hellblaster redukuje 10tkę kawy do 5. Kometa nie spada już do końca gry. Tura 3: szarża duńskich łuczników na polskich łuczników, oni się zwijają i uwalniają drogę kawy na hellblastera. Mierzymy to gówno z 4 razy, w końcu się poddaje. Czułem się lekko zwałowany, ale należało mi się. Trzeba było nie wierzyć na podstępne słowo, lecz sprawdzić też po zwinięciu. Szkoda. Tracę w ten sposób hellblastera, potem overrun kawy w uciekające przy krawędzi demisie i w ten sposób zaczynam przegrywać. Potem spuszczam jeszcze jedną kometę, z działa oczywiście missfire, z czołgu missfire. On w 4 turze strzela jeszcze do mego samoporanionego czołgu, jeb, 4 rany, czołg schodzi. Ja w odwecie w swojej turze zdjąłem mu jeszcze działo i kończymy bo czas się skończył. Obaj łącznie mieliśmy w tej grze ok 12 missfire na jednej kostce. Pokaraliśmy ją wyrzucając z rozmachem w czeluści tej olbrzymiej sali. Niestety wynik to tylko
8-12
I koniec marzeń o złocie.
Jeśli kogoś zawiodłem to przepraszam. Na pewno mogłem w kilku momentach zagrać lepiej, nie będę tutaj pisał, że taktycznie rozjebałem wszystkich przeciwników i byłem taki zajebisty tylko kości mi nie poszły. Nie. Było jak to na turnieju, raz lepiej, w innej bitwie gorzej. Po tym ETC mogę powiedzieć natomiast, że nie doceniałem trochę przeciwników, bo zawsze wydawało mi się, że skoro "Polska mistrzem świata" to znaczy, że nasi gracze i nasze mety są najlepsze. Poza tym grałem już wcześniej na wielu zagranicznych graczy i faktycznie prezentowali słabszy poziom. Jednak teraz zmieniłem zdanie. Nie wiem jak przeciwnicy pozostałych moich kolegów z drużyny, ale moi przeciwnicy z Danii i Niemiec byli na najwyższym poziomie! Spokojnie mogliby grać również w repie Polski. Co do włocha się nie wypowiem, bo nie miał szansy zabłysnąć super taktycznymi ruchami, gdy wystarczyło zrobić all in i odbijać cannony, magię i helki
Pozdro i do zobaczenia!
Byłoby afrontem nie napić się z Frontem!
Karli, dobra relacja! Dzieki!
Trzeba sie przygotowac na to, ze kolejne ETC beda coraz trudniejsze. Wielka czworka wciaz ładnie cisnie, ale zmniejsza sie tez dystans pozostałych krajów do czolowych ekip. Rosjanie, Austriacy, Szwajcarzy, Amerykanie, Anglicy, Grecy coraz czesciej pojawiaja sie w okolicach pierwszego stołu. I moga sprawiac niespodzianki.
Skill, motywacja i doswiadczenie są w topie na tym tym samym poziomie. Przesądzać o wynikach będą coraz cześciej drobne błędy i peszki/farciki. Na to nie ma rady. A w tej sytuacji jedno, co jest do zarządzenia, to "być blisko topu". O tym kto wejdzie na sam szczyt decydują juz bogowie kości (my powinnismy być gotowi do wdrapywania się, jak dadzą zielone światło).
Trzeba sie przygotowac na to, ze kolejne ETC beda coraz trudniejsze. Wielka czworka wciaz ładnie cisnie, ale zmniejsza sie tez dystans pozostałych krajów do czolowych ekip. Rosjanie, Austriacy, Szwajcarzy, Amerykanie, Anglicy, Grecy coraz czesciej pojawiaja sie w okolicach pierwszego stołu. I moga sprawiac niespodzianki.
Skill, motywacja i doswiadczenie są w topie na tym tym samym poziomie. Przesądzać o wynikach będą coraz cześciej drobne błędy i peszki/farciki. Na to nie ma rady. A w tej sytuacji jedno, co jest do zarządzenia, to "być blisko topu". O tym kto wejdzie na sam szczyt decydują juz bogowie kości (my powinnismy być gotowi do wdrapywania się, jak dadzą zielone światło).
Fajny raporcik Karlee! Dobre gry, dobre wyniki. Duńczyk z tymi łucznikami zrobił dobry ruch i imho jak nabardziej fair - gra na najwyższym pozomie to taki mind-war - pytasz czy odginają, on mówi że odginają, ale nie zdardzi ci przecież sposóbów w jaki chce sprawić żeby już nie odginali
Dokladnie, zgadzam sie z mackiem. Jezeli spytalbys sie go czy po zwinieciu nadal beda odginac kawalerie to inna sprawa, wtedy moglbys czuc sie zwalowany ale jezeli inna szarza sprawil ze Twoje jednostki zmienily polezenie to chyba normalny element gry w battle'a :p Tak czy inaczej fajna relacja, fajnie sie czytalo
Gremlin pisze: 5. Kosmo (99% szans obecności; Przewodnie motto turniejowe: mam chimerę i kranczerów, wyssę życie z wrogów wielu)
ale nie ma problemu ze zwijaniem się skirmisha - po prostu powinieneś ich obrócić - pamiętaj że skirmish zawsze zwija się do pierwszego szeregu więc pierwszy gość zostałby tam gdzie chcesz...
swieta_barbara pisze:Jesteś maszyna debelial, bez Ciebie to hobby dawno by umarło.
do srodka pierwszego szeregu, z tego co pamietam ale nie mam booka przy sobie (tam gdzie chce to jak mam 2 baty w 1 szeregu)Laik pisze:ale nie ma problemu ze zwijaniem się skirmisha - po prostu powinieneś ich obrócić - pamiętaj że skirmish zawsze zwija się do pierwszego szeregu więc pierwszy gość zostałby tam gdzie chcesz...
Laikowi chodzi ze w kresce te luki powinny byc z ryjem tuz przed kawą.
https://idefly.pl - robimy koszulki, bluzy itd dla klubów!
Tak tak, wiem. Jednak byłem pazerny i chciałem jeszcze żeby te łuki miały stubborna w lesie, a to dało się osiągnąć nie ustawiając ich przodem do kawy. Pazernośc niestety nie popłaca ;p
Byłoby afrontem nie napić się z Frontem!
Crusader pisze:Moja relacja z Etc 2013, ktore odbylo sie w Serbii. Bardzo dobrze przygotowany turniej z duza
iloscia smaczkow Dziekuje calemu teamowi za wspolna gre.
relacja z bitew:
1 runda Wegrzy i ChD
poodginalem khadaia w herdstone, przyblokowalem i wykorzystywalem go zeby sie zaslonic przed taurusem. dzieki mocnemu klinowi na prawej flance odcialem zrobilem porzadki ze strzelaniem a potem z pomoca magii wyczyscilem stol 20-0
2 runda Wlosi i ChD
znowu chd, niestety nie zaczalem i w pierwszej turze helka mi spanikowala 3 magow za stol. potem byl nawet moment ze uciekaly mi wszystkie istotne oddzialy, ale "fartownie" zaczalem zdawac Ld. magia tez mi szla kiepsko i pitki ciagle znosily mimo dobrych celow, ale koniec koncow pozabijalem co moglem i wyszlo 10-10
3 runda rosyjskie demony
czekalem zbunkrowany, punktowalem magia i kontrami . tutaj magia mi juz szla dobrze. najwazniejsze bylo zabicie keepera - dokonalem tego obnizeniem sily, 4 snieparmi silowymi i feedbackiem 17-3
4 runda niemcy lizzie
wzialem na siebie porno lizzie zeby inni z nimi nie grali, gralem tak jak nauczylem sie grac wczesniej z lizakami czyli kumulacja magii na salkach i napor do przodu z harpiami schowanymi za klockami na bardzo wazne kontr szarze. zeby cala armia miala ld generala to jedne harpie musialy stac w 6 calach od klocka glownego. Koles mial 2 salki, jedna zabilem, a niestety w druga nie weszly mi dwie snipery bo nie dorzucilem casta mimo rarkosa i rzucania z 3 kosci ( jedna z lorda, jedna z malego) . Ta ostatnia salka ruszyla sie w strone bestigorow, w magii pocisk z lighta zabil mi 4 harpie, a salka mimo 15 cali odleglosci i chalica dobila mi te harpie po czym rzucilem dwa razy 11 na ld i klocek z kadra poszedl za plansze, bo rzucil 9 i nie zmiescil sie na stole. probowalem uratowac pkt, ale nawet jak mi wszedl duzy amberspear to nie zranilem tamtej salki i spanikowala bestigory 20-0 moim zdaniem to nie byl blad ze wzialem na siebie lizaki i patrzac po sytuacji na stole to zabilbym te salke i wtedy praktycznie koles niemialby na mnie argumentow i wygralbym 12-13. Niestety warhammer
runda 5 usa i empire
koles zagral bardzo defensywnie, ja raz nie doszedlem bestigorami do demisiow na 4, a potem koles zdal 10 na 13 savow na 5+. Jego mag lord na ostatniej ranie przyjal feedbacka z 4 kostek, ale rzucil warda na 6. Nie zdazylem zapunktowac bo 5 rund zagralismy (jedyna niedograna gra) 12-8
runda 6 dania HE
wzialem na siebie HE zeby Kalafior mogl to ominac i grac z Vc. Koles zaczal od Ifki na flamesy w bestigorki i mi zabil ok 15, na moje szczescie zadal rane bsbkowi, ktorego dobilem ze snipery, ale to byl jedyny fart w tej bitwie. Koles zagral ryzykownie i wszedl w zasieg szarzy moich gorow malych i pumby na 6 i 7. Skonsultowalem sie z Mlodym ze warto zaryzykowac bo liczy sie tylko zwyciestwo, wiec zaszarzowalem. Plan byl taki, ze koles oblewa feara z dnd + wejdzie mi jakis czar a ja wyplace 8 atakow po arcymagu. Wszedl mi dnd oraz soulblight, niestety koles zdal fear i z 16 atakow zabil mi 13 gorow, a ja 4 lwy zabilem i nic arcymagowi. Stracilem steadfasta i plan na zwyciestwo runal. Moim zdaniem bylo warto zaryzykowac, bo to byla akcja na 20-0, a tak na prawde wystarczyloby gdyby koles oblal feara na ld6 bez rerolla. Potem mialem jeszcze kumulacje peszków typu nie zdispelowaniem ripa flamesow z 5 i 6 kosci, albo jedne Wl przy krawedzie dostaly miasme i pite i spanikowalem je za stol, wiec niby super. Pech chcial, ze to byla Ifka i wysadzilem sobie 3 malych magow, bo mialem dwa razy tego miscasta do 3 tury. przegrana 4-16
Czemu nie obronilismy tytulu? Parowanie kiepsko wyszlo tylko z Dania, ale tez nie jakos tragicznie. Sposob wyboru kadry jest dobry imho. Z Niemcami to przegralismy glownie kostkami. Wiem, ze lamersko tak zwalac, ale po prostu tak sie stalo, ze nie bylo roznowagi fortuny po obu stronach. Styl rozp mielismy taki jak w latach poprzednich i to nie bylo zle, moze za malo porno pare szczegolow. Niestety nie mam dobrej odpowiedzi co jest konkretnie do poprawy, bo powiedziec ze mozna wiecej cwiczyc to mozna zawsze jak mi ktos zaplaci za poswiecone godziny z pracy to na pewno kazdy bedzie wiecej gral
Tak tylko BTW to tego czaru nie można rozproszyć bo to nie RIP .Cauliflower pisze:2 bitwa z włoskimi skavenami
Kiedy skończyła się sztormówa, a moje muchy przeszły całe 6" w stronę przeciwnika, rozproszyłem zakaz latania
Life's a game with save and load features disabled.