Ciekawe czy wnika to z tego, że rzeczywiście są takie słabe, czy z tego, że reszta piosenek w serialu jest taka dobra . Ale chyba jednak z tego pierwszego.Z tego odcinka nie wiem, czy jakaś trafi, bo są... słabe imo.
W sumie już więcej niż rok . Poniekąd dzięki temu serial ponownie powraca do pewnych wydarzeń i świat które pojawiły się już wcześniej, ale które zawsze można przedstawić w innym, nowym świetle. Mnie się nawet takie "samocytowanie" podoba .A powiem ci, myślałem, że to będzie ich taki wieczny quest trochę. A na pewno zajmie on więcej niż nieco ponad rok... bo przypominam, że mniej więcej tyle czasu minęło w ciągu tych 5 sezonów.
BTW sprawdziłem, i naprawdę mamy najbardziej rozśpiewany odcinek nawet nie sezonu, ale całego serialu. Na śpiewaniu mija w nim jakieś 11 minut, wyprzedzając tym samym MMC o jakieś 30 sekund. I nie wiem, czy robić z tego powodu czy raczej .Tak naprawdę jedna-dwie piosenki i odcinek ze "średnio-słaby" by spokojnie wskoczył na "średnio-dobry". Albo i więcej, bo i parę smaczków ma w sobie, jak Derpy zajmująca się swoim zawodem.
Bo w sumie jest to całkiem fajny odcinek, tylko ma taki problem, że mógłby opowiedzieć sporo więcej, tylko ciśnie go limit czasowy i zwyczajnie nie może sobie pozwolić na więcej niżby chciał. Bo jego wydarzenia stawiają postać Diamon Tiary (niewątpliwie najmniej lubianego kuca w fandomie ) w zupełnie nowym kontekście i w zasadzie teraz da się ją nawe lubić. A na pewno chociaż lekko rozumieć.
No ale moje chcenie czy nie, nic tu nie zmieni. CMC oficjalnie nie są już poszukiwaczami własnej tożsamości, tylko mają ją. Quest compleated. Wieczną krucjatę to lepiej zostawmy czarnym Templariuszom .