Potyczka przy Wielkiej Rozpadlinie

Niekulawy język oraz zdjęcia mile widziane!

Moderator: RedScorpion

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Watcher
Chuck Norris
Posty: 393
Lokalizacja: Chodzież

Potyczka przy Wielkiej Rozpadlinie

Post autor: Watcher »

- Dziewięć lat, mój synu. Dziewięć lat nie prowadziłem mych rycerzy w bój. Prawie zapomniałem, jakie to uczucie. To dobry dzień na zabrudzenie naszych mieczy.
Godfryd Bez Trwogi roześmiał się tubalnie. 39 lat życia nie odcisnęło na tym rosłym mężczyźnie niemal żadnego piętna. Hrabia Montbart ciągle prosto trzymał się w siodle a jego duże, błękitne oczy nie straciły nic ze swej bystrości. Garet Młody marzył o tym, by takim właśnie zastała go kiedyś dojrzałość. Matka często powtarzała, że ojca musiał w młodości porwać Czarowny Lud z Loren.
- Ojcze, czy dasz mi przywilej rozpoczęcia bitwy?
Godfryd założył hełm i krótko skinął mu głową.
- W taki dzień jak ten synu, pozwolę ci na wszystko.


1200 punktów, towarzyskie starcie mające być dla Wiśni przetarciem przed Kohortexem. Moja rozpiska była nieco przypadkowa: z uwagi na pewne domowe zawirowania, przygotować ją mogłem w ostatniej chwili. Stąd kwiatki w stylu braku scrolli czy minimalnej lancy errantów.
Wystawiłem 8 realmów ze sztandarem niwelującym stand&shoot, 5 errantów z errantry bannerem, 5 yeomanów, 13 łuczników, 3 pegazy z dowódcą, BSB w moim standardzie, paladyna w gromrilowym hełmie i mieczem siły, drugopoziomową damselkę ze ścieżką życia (czary wyszły mi nijakie) oraz trebusz.
Po przeciwnej stronie były dwa kloce niewolników, jeden klocek szczurów klanowych, jeden klocek jakichś sługusów Nurgla, dwaj bohaterowie czarujący (ale nie kobiety) oraz abominacja.
Stół: z jednej strony (mojej) na lewym skrzydle las i wieża, po prawej dom na wzgórzu. Z drugiej po lewej stronie wzgórze, po drugiej ruiny. W środku pusto.
Rozlokowanie moich sił: z lewej strony yeomani i erranci z BSB, w centrum za wieżą damselka, obok niej realmi z drugim paladynem. Na prawym skrzydle łucznicy w domku i obok (na wzgórzu) trebusz. Na skraju stołu pegazy.
Właściwie, to rozlokowałem się chyba bezsensownie. Siły mi się rozczłonkowały, duży kompleks leśny i wieża w centrum skutecznie izolowała realmów od errantów. Liczyłem na to, że tych pierwszych wesprą pegazy. Co do errantów, to mieli raczej stanowić siłę pozorująco/wspierającą. Tak naprawdę, to nie miałem żadnego konkretnego planu. Nie miałem pojęcia czego mogłem się spodziewać po skavenach, a abominacja stanowiła już zupełną enigmę.

- Nie!
Dreszcze, kula podchodząca do gardła, krew dudniąca w uszach.
- Czekajcie na sygnał!!
Błędni Rycerze nie byli już zdolni do czekania na cokolwiek, na kogokolwiek. Gdy potężna, jaszczuropodobna postać pojawiła się przed ich lancą, po prostu zerwali się do szarży, porywając ze sobą chorążego Leuvena de Crecy.
Czy mógł ich winić?
Mógł winić Pierra Pół Twarzy, osiłka o twarzy zmasakrowanej przez blizny? Tych blizn nabawił się w zeszłym roku, gdy podczas polowania rzucił się w kierunku szarżującego na Gareta niedźwiedzia.
Mógł winić Tankreda Uśmiechniętego, dwudziestolatka który narajał mu najpiękniejsze panny w Couronne? To on poznał go z Blanką Rodez, najpiękniejszą kobietą na południe od Morza Szponów.
A może Patryka Okrągłogłowego, którego tonsura wywoływała u niego wciąż salwy śmiechu? Trzy dni temu Patryk w pojedynkę załatwił dwa trolle, na które nadział się Garet podczas zwiadu, kropież jego wierzchowca wciąż przypominał o tym brunatnymi zaciekami na heraldycznym złocie.
Berengara Rybiego z L`Anguille? Sierota bez rodu nie marzył o niczym więcej, jak o sławie. To on jednak odstąpił Garetowi swojego konia podczas Wielkiego Turnieju w Couronne.
Philippe Czarny? Nie było człowieka, któremu ufałby bardziej, niż jemu. Czy mógł odmówić mu szansy na chwałę?
- Montjoie!!!!
Runął za nimi, pochylając kopię w stronę zbliżającej się skaveńskiej abominacji.


Erranci oczywiście nie zdali liderki, więc zainicjowali moją grę szarżując na zbliżającą się abominację. Po chwili nie żył już BSB.
W międzyczasie pozbyłem się pegazów. Salwa Jezzaili zabiła jednego z nich, chłopaki nie zdali liderki... W następnej turze nie zdołali się zebrać i pofrunęli w siną dal.
Pięknie.

Gerard wiedział.
Pięć godzin temu diuk Quenelles spytał, kto chce dokonać tego rozpoznania. Był ciemny, duszny ranek a w namiocie Roberta III roznosił się zapach butwiejącego materiału.
- Pozwól mi, seniorze. - odezwał się Godfryd. - Za dużo wody popłynęło już od Al Faik.
Teraz stali tutaj, zza pobliskich ruin wychodziły kolejne skaveńskie czworoboki a Gerard wiedział. Wiedział że niedługo umrze. To był koniec drogi.
Obok trebusz z mechanicznym jękiem wyrzucił w niebo kolejny kawał marmuru w daremnej próbie powstrzymania wroga.
Godfryd wskazał najbliższy regiment wroga. Szczuroludzie do niego należący nie mieli na sobie rynsztunku, dzięki czemu wyraźniej widać było na nich ropiejące zniekształcenia skórne.
- Przebijemy się przez nich, lub zginiemy próbując - krzyknął hrabia Montbart.
Gerard pomknął ku końcowi drogi ze śpiewem.



W centrum był dramat. Łucznicy byli przerażająco nieskuteczni, jak nigdy. Podobnie trebusz, przez całe starcie trafił raz, zabijając aż trzy szczury (cztery następne nie zostały trafione na 4+ :/ ). Szarża realmów na siewców zarazy zakończyła się odbiciem i roztrzaskaniem o wieżę (straszne żniwo zebrały skaveńskie zabawki które zadawały obrażenia za samo zetknięcie się z ich podstawkami). Wkrótce centrum i prawe skrzydło przestały istnieć po ucieczce zaszarżowanych chłopów z domku i obsługi trebusza.


Istota zamiotła ogonem, wysadzając z siodła Leuvena de Crecy. Sztandar armijny upadł w krwawe błoto a w serce Gareta Młodego wdarła się ponura determinacja.
Tankred Uśmiechnięty nie żył.
Monstrum przed nimi pocięty był szachownicą ran, które błyskawicznie się zasklepiały. Błędni Rycerze Gareta odrzucili już zbędne kopie i mieczami próbowali przebić się przez zrogowaciałą skórę abominacji. Ze słabą skutecznością. Skaven wydawał się mieć niekończące zapasy wewnętrznej energii. Na każdy bretoński cios odpowiadał dwoma. Lanca Błędnych Rycerzy malała.
Abominacja odwróciła się i zaatakowała go ze zwierzęcą gwałtownością. Garet uchylił się i paszcza stwora kłapnęła tuż przy jego prawym ramieniu. Pchnięcie. Powietrze zadrżało od skaveńskiego ryku, skaven stanął na tylnych łapach, jego lewy oczodół zmienił się w krwawą jamę z której sterczała rękojeść miecza.
Wtedy Patryk Okrągłogłowy potężnym ciosem odciął ogon bestii. Ta tracąc równowagę przewróciła się na grzbiet. Sekundę później była już na nogach... uciekając.
- MONTJOIE!! MONTBART!!!
Ruszyli za nią pijani krwawą chwałą.

W tym samym momencie chwała zalała Gerardowi de Croix-en-Roux krwią płuca. W ostatnich mgnieniach życia spojrzał na hrabiego Montbart. Godfryd Bez Trwogi stał bez hełmu obok powalonego wierzchowca jeszcze raz, ostatni raz wtłaczając się w legendę swego przydomka.
Dzieci Rogatego Szczura powaga tej chwili jednak nie poruszyła.



W czasie, gdy na prawym skrzydle i w centrum umierali moi realmi i uciekali łucznicy z pegazami, po lewej stronie działy się rzeczy przedziwne. Pomijam sprawę yeomanów, którzy trochę sobie postrzelali do małych szczurów po czym zmasakrowali ich w szarży. Ważna była wymuszona szarża errantów na abominację. Wszystkie rany abominacji zdołały się zregenerować po czym dwóch moich rycerzy zostało zjedzonych... w tym BSB. Sytuacja wydawała się zamieciona tak dokładnie, że Wiśnia zrezygnował z podesłania na pomoc jednego czworoboku niewolników, którzy pomknęli ku centrum. Tymczasem erranci zaczęli zdawać wardy... i walka wydłużyła się do 2,5 rund bodajże! Co więcej, ostatecznie to abominacja została złamana i to pomimo rerolla z pobliskiego sztandaru armijnego Skavenów... A w pościgu o jeden cal moi erranci przegonili i zmasakrowali wiśniowego rara, lądując przy okazji bardzo zacnie na szczycie wzgórza. Tam dokonali zwrotu i poczekali na szarżę niewolników, którzy zawrócili ze swej drogi ku centrum. Ostrzał jezzaili nie zmiękczył czterech errantów, którzy następnie wytrzymali napór szarżującego czworoboku, pokonali go i zmasakrowali w pościgu. Na deser dokonali jeszcze szarży na siewców zarazy, którzy w międzyczasie zaszarżowali na yeomanów wystawiając się tym samym tyłem dla błędnych rycerzy. Erranci wygrali walkę, tyle że tym razem skaveni ustali... Tym samym skończyła się ta bitwa, po szybkich obliczeniach było 2:18 dla Wiśni.

Bitwa była bardzo fajna pomimo miażdżącego wyniku. Głównie dlatego, że tym razem nie miałem wrażenia "niepowstrzymanego przeznaczenia" i jakoś tam przez chwilę nawiązałem walkę. Bardzo poturbowała mnie ucieczka pegazów już w pierwszej turze, zanim cokolwiek zdążyli zrobić. Odosobnienie dwóch pozostałych lanc też zrobiła swoje. Najważniejsze było to, że nie miałem pomysłu na tę bitwę i właściwie, to reagowałem jedynie na posunięcia przeciwnika.

Awatar użytkownika
Lazur
Niszczyciel Światów
Posty: 4573

Post autor: Lazur »

Ciekawy raport, barwnie opowiedziany. Brawo =D>
Obrazek

Awatar użytkownika
Zaklinacz Kostek
Falubaz
Posty: 1346
Lokalizacja: In Stahlgewittern

Post autor: Zaklinacz Kostek »

Mimo że gram Skavenami to powiem, że... żałuję że szczury wygrały. Tak kapitalnie nakreślileś osobowości Bretończyków, że aż żal mi sie robiło kiedy Bretończycy albo uciekali albo ginęli ze skaveńskich rąk. Do plusów warto zaliczyć również napisane świetnym językiem opowiadanie i uzupełniający je bardziej suchy, ale pozwalający na łatwy wgląd w sytuację, raport. Jak tak myślę to gracze bretońscy mają jakiś wrodzony talent do pisania świetnych i ciekawych raportów bitewnych ;)
Lest we forget:
Obrazek

Awatar użytkownika
Gniewko
Masakrator
Posty: 2320
Lokalizacja: czasem Bielitz, czasem Breslau

Post autor: Gniewko »

Watcher...ukłon do pasa. Świetnie napisany raport, duch rycerskości oddany po mistrzowsku, dobrze przeplecione opisami technicznymi. Dwa wyłapane przeze mnie błędy: kropież (powinno być rz) oraz słowo monstrum użyte jakby było rodzaju męskiego, a nie nijakiego. Ale to drobnostki i tak naprawdę nie miałem się już do czego przyczepić.

My nawet jak giniemy, to zwyciężamy.
Lepiej doma iść za pługiem, niż na wojnie szlakiem długiem.

Awatar użytkownika
Watcher
Chuck Norris
Posty: 393
Lokalizacja: Chodzież

Post autor: Watcher »

Dzięki, nie wiem jak przeszły te błędy :)


Nawiasem mówiąc: zauważcie, że ta budząca grozę abominacja pokonana została przez... czterech errantów :D

Awatar użytkownika
Wisnia
Chuck Norris
Posty: 607
Lokalizacja: Battleground - Chodzież

Post autor: Wisnia »

Czysty przypadek :)

Dzięki za bitwę, niezły raport =D>

ODPOWIEDZ