[WIP] Land Raider Crusader "Disco" Pattern [update 29.07]
: 11 mar 2007, o 00:19
PROLOG
Ponieważ moi Black Templarzy właśnie są w trakcie dorabiania się nowego wozu - Land Raidera Crusadera - zapadła decyzja, że taki wóz-duma krucjaty ma być na wypasie. Taki, że jak podjadą pod twierdzę Inkwizycji, to białowłose biczezy z WH będą same prosić o podwózkę
Wypasienie wozu zostanie zrealizowane przez instalację porządnego systemu oświetleniowego. Oczywiście takiego, który:
a) będzie wydajny, czyli energooszczędny i jasny
b) jak najmniej oszpeci oryginalną konstrukcję ("serce" instalacji niewidoczne)
c) w kilku miejscach
Oczywiście żeby spełnić te warunki w grę wchodzą tylko diody LED. Żeby efekt był jeszcze lepszy - różnych kolorów. W połączeniu z planowaną ilością świateł (LRC to duży wóz!) i pragnieniem niewidoczności instalacji zaczynają się schody.
Oświetlanie figurek LEDami to żadna nowość - każdy chyba widział oświetleniowe wariacje nt. Chaosu (Knight i Hellcannon) Mariosa, a na turnieju WH40k na Bazyliszku Marios pokazał mi czyjegoś Predatora z ładnie załączonymi światłami.
1. Projekt Oświetlenia.
Pierwszym problemem jest rozmieszczenie LEDów. Zdecydowałem się na rozwiązanie przedstawione na poniższym rysunku.
Gdzie diody mają z założenia mieć kolory:
1 - biała, żółta lub niebieska 5mm
2,3,4,5 - białe lub żółte (wszystkie takie same) 3mm
6 - biała lub niebieska
7,8 - białe
9,10 - czerwone 5mm
Aczkolwiek myślę nad trochę lepszym doświetleniem kabiny przez umieszczenie u góry diody dwukolorowej (są takie, są nawet trzykolorowe) zielono-czerwonej kosztem wywalenia 9 i 10 oraz wpakowania na ich miejsce 7 i 8.
2. Zasilanie
I tutaj pojawia się problem - jak zasilić 10 LEDów (tak, dziesięć) z jednej bateryjki, kiedy LEDy są różnych kolorów (różne napięcia i tym samym pobór mocy). Jeśli ktoś się słabo orientuje w podstawach zasilania LED, polecam artykuł:
http://www.lighting.pl/vademecu/LED_Led ... ie_LED.htm
Opcję z rezystorami odrzucam na wstępie. Jest ona najprostsza teoretycznie (dla jaskiniowców ), ale w praktyce najmniej bezpieczna - no chyba, że każdą diodę wpiąć niezależnie z własnym rezystorem do baterii. O tyle do kitu, że prócz elementów "obowiązkowych" (kable, diody, bateria) do zlutowania będzie 10 rezystorów = 20 połączeń na pająka. Kto miał kiedyś lutownicę w ręku, wie jaka to "przyjemność". Gwoździem do trumny jest tracenie energii na rezystorach, czyli skrócenie czasu życia baterii.
Niezłą opcją jest LM317, przynajmniej pod kątem niezawodności i panowania nad układem. Jest też całkiem elastyczny - dioda dostanie 20mA prądu niezależnie od potrzebnego napięcia, czyli w ogóle miodzio. Tylko że to wymagałoby osobnego LM317 (plus po jednym rezystorze) dla każdej diody, ratunku! Pozornie można by łączyć diody tego samego typu parami - ale trzeba pamiętać, że potrzeba wtedy będzie napięcia równego sumie napięć potrzebnych każdej z diód w szeregu, a zasilanie ma być z bateryjek. Czyli, o ile z radością użyłbym LM317 do każdego projektu wymagającego 1-3 LEDów, o tyle do tej 10-LEDowej kobyły jest to słabe rozwiązanie.
I tu się zaczyna hardkor, połączony ze świętym Graalem.
Świętym Graalem jest układ scalony LM3914, który - po odpowiednim połączeniu - z pojedynczego źródła zasilania potrafi zasilić niezależnie do 10 (dziesięciu!) LEDów ustalonym (za pomocą JEDNEGO rezystora) prądem, przy czym każdy LED jest podłączany do scalaka niezależnie i tym samym dostaje swoje 20mA prądu niezależnie od potrzebnego do świecenia napięcia (1,5V dla białych, 2V dla żółtych, 3-4V dla niebieskich i białych). Po przeczytaniu noty katalogowej LM3914 i zrobieniu z siebie konkretnego cieniasa na forum elektroda.pl (http://www.elektroda.pl/rtvforum/viewtopic.php?t=703586) zaprojektowałem układ, który zasili 10 niezależnych i różnych LEDów prądem około 15mA*:
Po sprawdzeniu obliczeń i przeczytaniu kolejny raz noty katalogowej utwierdzam się w przekonaniu, że - jeśli nie popełniłem błędu koncepcyjnego - jest to do tego zastosowania doskonałość. Oby tylko zadziałało - dwie lewe ręce do lutowania na pewno nie pomagają.
* - przy "rekomendowanych" 20mA LEDy mają dość krótki czas życia, a przy 15mA i tak świecą diabelnie mocno; większość elektroników zbija prąd zasilania jeszcze niżej, do 10mA.
Umysłowa część pracy zakończona. Do roboty!
Ponieważ moi Black Templarzy właśnie są w trakcie dorabiania się nowego wozu - Land Raidera Crusadera - zapadła decyzja, że taki wóz-duma krucjaty ma być na wypasie. Taki, że jak podjadą pod twierdzę Inkwizycji, to białowłose biczezy z WH będą same prosić o podwózkę
Wypasienie wozu zostanie zrealizowane przez instalację porządnego systemu oświetleniowego. Oczywiście takiego, który:
a) będzie wydajny, czyli energooszczędny i jasny
b) jak najmniej oszpeci oryginalną konstrukcję ("serce" instalacji niewidoczne)
c) w kilku miejscach
Oczywiście żeby spełnić te warunki w grę wchodzą tylko diody LED. Żeby efekt był jeszcze lepszy - różnych kolorów. W połączeniu z planowaną ilością świateł (LRC to duży wóz!) i pragnieniem niewidoczności instalacji zaczynają się schody.
Oświetlanie figurek LEDami to żadna nowość - każdy chyba widział oświetleniowe wariacje nt. Chaosu (Knight i Hellcannon) Mariosa, a na turnieju WH40k na Bazyliszku Marios pokazał mi czyjegoś Predatora z ładnie załączonymi światłami.
1. Projekt Oświetlenia.
Pierwszym problemem jest rozmieszczenie LEDów. Zdecydowałem się na rozwiązanie przedstawione na poniższym rysunku.
Gdzie diody mają z założenia mieć kolory:
1 - biała, żółta lub niebieska 5mm
2,3,4,5 - białe lub żółte (wszystkie takie same) 3mm
6 - biała lub niebieska
7,8 - białe
9,10 - czerwone 5mm
Aczkolwiek myślę nad trochę lepszym doświetleniem kabiny przez umieszczenie u góry diody dwukolorowej (są takie, są nawet trzykolorowe) zielono-czerwonej kosztem wywalenia 9 i 10 oraz wpakowania na ich miejsce 7 i 8.
2. Zasilanie
I tutaj pojawia się problem - jak zasilić 10 LEDów (tak, dziesięć) z jednej bateryjki, kiedy LEDy są różnych kolorów (różne napięcia i tym samym pobór mocy). Jeśli ktoś się słabo orientuje w podstawach zasilania LED, polecam artykuł:
http://www.lighting.pl/vademecu/LED_Led ... ie_LED.htm
Opcję z rezystorami odrzucam na wstępie. Jest ona najprostsza teoretycznie (dla jaskiniowców ), ale w praktyce najmniej bezpieczna - no chyba, że każdą diodę wpiąć niezależnie z własnym rezystorem do baterii. O tyle do kitu, że prócz elementów "obowiązkowych" (kable, diody, bateria) do zlutowania będzie 10 rezystorów = 20 połączeń na pająka. Kto miał kiedyś lutownicę w ręku, wie jaka to "przyjemność". Gwoździem do trumny jest tracenie energii na rezystorach, czyli skrócenie czasu życia baterii.
Niezłą opcją jest LM317, przynajmniej pod kątem niezawodności i panowania nad układem. Jest też całkiem elastyczny - dioda dostanie 20mA prądu niezależnie od potrzebnego napięcia, czyli w ogóle miodzio. Tylko że to wymagałoby osobnego LM317 (plus po jednym rezystorze) dla każdej diody, ratunku! Pozornie można by łączyć diody tego samego typu parami - ale trzeba pamiętać, że potrzeba wtedy będzie napięcia równego sumie napięć potrzebnych każdej z diód w szeregu, a zasilanie ma być z bateryjek. Czyli, o ile z radością użyłbym LM317 do każdego projektu wymagającego 1-3 LEDów, o tyle do tej 10-LEDowej kobyły jest to słabe rozwiązanie.
I tu się zaczyna hardkor, połączony ze świętym Graalem.
Świętym Graalem jest układ scalony LM3914, który - po odpowiednim połączeniu - z pojedynczego źródła zasilania potrafi zasilić niezależnie do 10 (dziesięciu!) LEDów ustalonym (za pomocą JEDNEGO rezystora) prądem, przy czym każdy LED jest podłączany do scalaka niezależnie i tym samym dostaje swoje 20mA prądu niezależnie od potrzebnego do świecenia napięcia (1,5V dla białych, 2V dla żółtych, 3-4V dla niebieskich i białych). Po przeczytaniu noty katalogowej LM3914 i zrobieniu z siebie konkretnego cieniasa na forum elektroda.pl (http://www.elektroda.pl/rtvforum/viewtopic.php?t=703586) zaprojektowałem układ, który zasili 10 niezależnych i różnych LEDów prądem około 15mA*:
Po sprawdzeniu obliczeń i przeczytaniu kolejny raz noty katalogowej utwierdzam się w przekonaniu, że - jeśli nie popełniłem błędu koncepcyjnego - jest to do tego zastosowania doskonałość. Oby tylko zadziałało - dwie lewe ręce do lutowania na pewno nie pomagają.
* - przy "rekomendowanych" 20mA LEDy mają dość krótki czas życia, a przy 15mA i tak świecą diabelnie mocno; większość elektroników zbija prąd zasilania jeszcze niżej, do 10mA.
Umysłowa część pracy zakończona. Do roboty!