Dwarfy vs Imperium 2400

Niekulawy język oraz zdjęcia mile widziane!

Moderator: RedScorpion

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Rakso_The_Slayer
Postownik Niepospolity
Posty: 5208
Lokalizacja: Radom
Kontakt:

Dwarfy vs Imperium 2400

Post autor: Rakso_The_Slayer »

Krople wody spływały z potężnego odlewanego działa. Młody krasnolud zdejmował ochraniające przed deszczem okrycie z lufy. Przez nieuwagę nieco wody wpłynęło do środka. Krótkobrody poczuł silne uderzenie w potylicę od którego niemalże naszły mu do oczu łzy. Odwrócił się szybko masując ręką obolały kark. Skulił się widząc groźne spojrzenie Zlagdiego Beknissona. Mistrz Inżynier pogroził mu palcem i ruszył dalej trzymając na ramieniu potężny dwuręczny młot. Podszedł do inżyniera zajmującego się katapultą, zamienił z nim kilka słów wskazując palcem pozycje przeciwnika po czym ruszył w stronę oddziału Długobrodych.

Zlagdi wszedł pomiędzy szeregi wiekowych krasnoludów, mimo swoich umiejętności i pozycji w Gildii Inżynierów czuł szacunek do tych weteranów o siwych brodach sięgających ziemi, noszonych za pasem lub owijanych wokół pokaźnych brzuchów. Zbliżył się do Ganbala, thana i dzierżyciela sztandaru Karak Zankaraz. Potężnie zbudowany, jednooki krasnolud rozmawiał właśnie z Balkragiem, najstarszym i najbardziej doświadczonym z Długobrodych, o zaroście tak obfitym, że pod hełmem ledwo można było dostrzec jego oczy spod krzaczastych brwi, a o tym że mówił świadczył jedynie ruch jego wąsów.

Gdy Mistrz Inżynier podszedł do nich Ganbal odwrócił się do niego, w pożółkłych zębach trzymał dymiącą fajkę.
- Machiny gotowe.
- W samą porę, człeczyny się ruszyły.

Zlagdi spojrzał na wrogie linie. Główne siły pozostawały wciąż na swoich pozycjach po drugiej stronie doliny jednak z lewej ku pozycjom krasnoludów ruszyła imperialna jazda, za nią zaś wyrzucając w niebo kłęby czarnego dymu pędził czołg parowy. Przyłożył do oka lunetę swojego muszkietu. Poprzez przybliżające szkło dostrzegł ludzkiego maga wymachującego rękami. Wokół niego zaczęły pojawiać się smugi ciemnej energii, krążące niczym cienie. Nie znał się na magii i nie lubił jej, niepewnie zerknął w stronę Golgrima Czarnego. Mistrz Run stojąc na swym potężnym Kowadle uśmiechnął się lekceważąco podkręcając wąs i unosząc do góry swą runiczną lagę. Inżynier spojrzał ponownie przez swą lunetę. Cienie wokół maga zniknęły tak nagle jak się pojawiły, a czarownik z wyrazem zaskoczenia na twarzy rozglądał się wokół siebie.

Ale to nie magii najbardziej obawiał się Zlagdi. Martwiła go wroga artyleria, która właśnie odezwała się kolejnymi wystrzałami. Dwa imperialne działa chybiły. Pocisk jednego wbił się w ziemię przed murem, za którym ustawione były krasnoludzkie działo i katapulta, drugi pocisk przeleciał nad głowami obsługi. Po działach wystrzeliły moździerze. Pierwszy pocisk przeleciał nad krasnoludzkimi liniami wbijając się w zbocze wzgórza. Inżynier parsknął widząc ludzkie partactwo. Gdy odwracał głowę nagle drugi pocisk, wpadł pomiędzy szeregi Długobrodych rzucając wielu z nich na ziemie i wzbijając w niebo kamienie i odłamki, które uderzyły w jego hełm. Weterani szybko podnosili się na nogi złorzecząc, przeklinając przeciwnika i zacieśniając ponownie szyki. Zlagdi zauważył, że jedynie dwóch wojowników leży nieprzytomnych, reszta stała z wyrazami złości i determinacji na brodatych twarzach. Podziękował w myślach Grungniemu spoglądając na sztandar dzierżony przez jednego z Długobrodych. Runy przodków wykute na nim jaśniały magicznym blaskiem.

Na lewej flance dostrzegł grupę ludzkich zwiadowców. Naciągnęli swe długie łuki oddając salwę w stronę Zabójców. Ci rozwścieczeni rzucili się w stronę przeciwnika, który podkulił ogon i uciekł. Zlagdi wykrzyczał komendy do obsługi machin. Katapulta strzeliła trafiając dokładnie w imperialne działo i niszcząc je. Druga katapulta trafiła czołg jednak pocisk odbił się tylko od grubych, stalowych ścian potężnej machiny. Inżynier wskazał cel obsłudze działa. Wystrzał sprawił, że ziemia zadrżała pod jego stopami. Kula trafiła w oddział konnicy zabijając większość z ludzkich szlachciców i uderzając w bok czołgu z metalicznym hukiem, nie wyrządzając mu jednak żadnej krzywdy. Wśród imperialnych rycerzy zapanował chaos, kwik poranionych, okaleczonych koni i jęki rozszarpanych przez pocisk ludzi sprawiły, że jeźdźcom puściły nerwy. Nie wstrzymywali swych wierzchowców, które w panice poniosły ich poza pole bitwy.

Zlagdi usłyszał głośny zaśpiew i uderzenie młota. Golgrim uwolnił furię Kowadła Zagłady. Ziemia pod stopami cesarskiej gwardii eksplodowała raniąc kilku z żołnierzy. Widząc to oddziały ludzi ruszyły do przodu, zarówno piechota jak i strzelcy, którzy chcieli podejść wystarczająco blisko by ich pociski dosięgły przeciwnika. Gwardziści, na których czele stał kapłan Sigmara oraz szlachcic z sztandarem armii, posuwali się powoli, potykając się i upadając. Imperialny czarownik ponownie wykrzykiwał swe zaklęcia jednak tak jak poprzednio nie przyniosły one żadnego skutki. Zlagdi nabrał jeszcze większego szacunku dla mrukliwego Mistrza Run. Czołg parowy wypuścił kłęby dymu i z impetem wpadł w szeregi Zabójców miażdżąc wielu z nich. Żeleźce toporów ze szczękiem uderzały w grubą stal. Działo i moździerze ponownie wystrzeliły jednak nie wyrządziły większych szkód. Pociski chybiały omijając chronione przez runiczną magię maszyny.

Zanim jeszcze opadł dym po wystrzałach na tyłach imperialnej armii pojawiły się dwa oddziały krasnoludzkich górników. Zlagdi uśmiechnął się przekonany, że swymi potężnymi kilofami uciszą wrogą artylerię. Jeden z oddziałów rozpędził się szarżując jednocześnie w moździerz i armatę. Stało się jednak coś niespodziewanego. Człeczyny pilnujące machin powalili trzech górników, pozostali dwaj nie zdołali zranić nawet jednego przeciwnika i odparci rzucili się do ucieczki. Inżynier przełknął tą porażkę ze smutkiem i skupił się na swych obowiązkach. Krasnoludzka artyleria ostrzelała wrogie oddziały zabijając kilku gwardzistów oraz mieczników. Zabójcy wciąż walczyli z żelaznym potworem.

Pomimo ostrzału wróg zbliżał się. Znajdujący się na prawej flance krasnoludzcy wojownicy wysunęli się na przód. Długobrodzi natomiast cofnęli się nieco obracając się w ten sposób by mieć w swym polu widzenia czołg, który zgniatał kolejnych Zabójców. Na horyzoncie pojawił się trzeci oddział górników zajmując miejsce uciekających zbrojnych, którzy zdołali się opanować i zebrać swe szyki. Drugi oddział zaszarżował na moździerz zabijając obsługę i niszcząc machinę swą potężną bronią. Widząc tak beznadziejną sytuację imperialny inżynier spanikował biorąc nogi za pas i opuszczając pole bitwy.

Wróg był już blisko. Długobrodzi podeszli do przodu ustawiając się bokiem do stojącego w dolinie budynku, starego, opuszczonego zajazdu, który jednak chronił ich przed ewentualną szarżą czołgu, pod którym zginęli już prawie wszyscy Zabójcy. Wojownicy ruszyli na mieczników, którzy byli w prawdzie daleko od nich, ale Inżynier widział już nie raz jak po uderzeniu przez Golgrima w odpowiednią runę na Kowadle, wojownicy dostawali nowych sił i biegli do wroga z podwójnym zapałem. Tym razem jednak tak się nie stało. Mistrz Run rozpoczął swój zaśpiew i uderzył w Kowadło. Spod jego młota trysnął snop iskier przypalając wąs starca. Nic poza tym się nie stało.

Zlagdi strzelił ze swego muszkietu przebijając ołowianym pociskiem czaszkę jednego z człeczyn i rozejrzał się. Drengi padli. Cały oddział został zamieniony w krwawą miazgę. W jej środku stał czołg jednak był tak zniszczony i poobijany, że wydawało się, że zaraz rozpadnie się na drobne kawałki. Dym wylatywał z kilku szczelin, maszyna natomiast stała bez ruchu. Lekką otuchę przyniósł fakt, że wroga artyleria przestała istnieć rozbita w pył przez górników. Martwiła go głównie pozycja klanowych wojowników. Dzielni, brodaci zbrojni ściskali swe dwuręczne topory w oczekiwaniu na nadbiegających mieczników. Jednak w stronę ich flanki zmierzała imperialna gwardia. Inżynier był pewny krasnoludzkiej odwagi, zdawał sobie jednak sprawę, że dawi mogą polec atakowani z dwóch stron.

- Padną pod dwuręcznymi mieczami - powiedział do stojącego obok Ganbala.
Jednooki krasnolud wyjął fajkę z ust, splunął i niezwykle donośnym, silnym głosem zaczął wołać we wspólnej mowie do imperialnych wojowników. Zlagdi już wcześniej miał okazję poznać niebywałą kwiecistość wymowy i znajomość niezliczonych obelg, którymi dysponował stary than. Mimo to za każdym razem robiły na nim tak samo silne wrażenie. Człeczyny zmieszały się słysząc potok przekleństw i wyzwisk. Przez chwilę wahali się nie wiedząc co robić. W końcu ich dowódca nie zdzierżył i nakazał szarżować Długobrodych zamiast wojowników. Jego ludzie stracili jednak werwę kuląc uszy i zwalniając kroku. Oddział, rumieniąc się jak dziewica na widok parówy zatrzymał się wpół kroku. Balkrag parsknął tubalnym śmiechem poklepując Ganbala po ramieniu.

Gwardziści stali niepewnie, jednak zatrzymali się na tyle wcześnie, że nie wpadli na oddział biczowników, którzy wymachując swymi korbaczami i bitewnymi cepami wpadli na Długobrodych. Zlagdi nie widział jeszcze wcześniej takich szaleńców. Zanim dopadli do pierwszych szeregów krasnoludów rozszarpali trzech własnych ludzi rzucając w górę ich szczątki i kąpiąc się w ich krwi. Krasnoludzcy weterani stali twardo jednak potężne ciosy fanatyków powaliły wielu z nich. W ruch ruszyły dwuręczne topory. Ganbal powalał jednego przeciwnika za drugim, Zlagdi u jego boku roztrzaskiwał kolejne czaszki swym potężnym młotem. Krasnoludy zyskiwały przewagę jednak doprowadzeni do bitewnego szaleństwa ludzie nie zamierzali ustąpić. Wokół Inżyniera i dzierżyciela sztandaru Karak Zankaraz zaczął powstawać stos trupów. Oni też we dwóch powalili ostatnich z ludzi.

Stali teraz pośrodku morza martwych i rannych, wśród jęków i krzyków agonii. Zlagdi przetarł twarz umazaną we wrogiej krwi i rozejrzał się. Wojownicy klanowi wybili większość mieczników i złamali wrogi oddział. Goniąc ich ruszyli na znajdujących się dalej kuszników, którzy również rzucili się do ucieczki. Podobnie zrobił drugi oddział ludzkich strzelców, w którego szeregach znajdowali się imperialni magowie. Bitwa była skończona. Większość wrogich oddziałów znajdowała się w rozsypce, uciekała lub została wybita. Na środku pola bitwy stały jedynie resztki imperialnych gwardzistów, tych którzy przetrwali ostrzał krasnoludzkich maszyn. Ich przywódca wymachiwał jakąś białą szmatą nabitą na sztych miecza. Poddawali się. Imperialny czołg, a raczej to co z niego zostało, dymił i trzeszczał pomiędzy ciałami Zabójców. Zlagdi dostrzegł, że Drengi byli jedynym oddziałem, który Karak Zankaraz straciło podczas tej bitwy.

W koło rozległy się okrzyki radości i zwycięstwa dobywające się z krasnoludzkich gardeł. Inżynier podziękował w duchu Przodkom i przyłączył się do świętujących.


Rozpiski

Dwarfy:
Runelord z Kowadłem, tarczą, r.of stone, r. of spellbreaking i spelleaterem.
Thane BSB 1+As z re-rollem + Master rune of chono-tu
Magister Inżynier ze strzelbą i GW
30 Warriorów FCG, GW
29 Longbeardów FCG, GW, M. rune of Grungni
30 slayerów z 3 giant slayerami
5 górników
5 górników
5 górników
katapka z inzynierem +1S, Acc, burn
katapka z inżynierem +1S, Acc
działo z inżynierem i forgingiem

Imperium:
Duży mag Cienia
Duży klecha (chyba)
Mały mag ognia
BSB pieszy
Inżynier
30-40 swordów
2x10 kuszoli
30 flagellantów
ok 28 Greatswordów
2 działa
2 mortary
5 Knightów
czołg.


To by było na tyle. W skrócie: Imperialne strzelanie nie wiele zdziałało (Master rune of Grungni jednak jest fajne ;) ), całą magię zblokowałem więc nic nie zrobiła. Ogólnie nie szło mi rzucanie kośćmi (3x1 na Kowadle, na szczęście nie wybuchło, słabe gonienie i bieganie górników i wojów, czołg oberwał z maszyn kilka razy i 1 Wounda mu wbiłem, slayerzy nabili mu 6 Woundów, potem sam sobie dobił kolejnego i tak stał).
Bitwa jak najbardziej przyjemna i mam nadzieję, że czytało się znośnie.

Pozdrawiam
Rakso
Ostatnio zmieniony 17 lip 2011, o 20:32 przez Rakso_The_Slayer, łącznie zmieniany 1 raz.
Obrazek

Awatar użytkownika
Gniewko
Masakrator
Posty: 2320
Lokalizacja: czasem Bielitz, czasem Breslau

Post autor: Gniewko »

Świetny raport, mocno krasnoludzki w klimacie. To mnie motywuje, żeby doskrobać szybko oblężenie Altdorfu i wrzucić nowe teksty na forum :) Good job, Rakso.
Lepiej doma iść za pługiem, niż na wojnie szlakiem długiem.

Awatar użytkownika
Klafuti
Szef Wszystkich Szefów
Posty: 3445
Lokalizacja: Gdańsk

Post autor: Klafuti »

Dobry raport, podobało mi się zwłaszcza użycie "Master runy of chono tu" :D - ciekawa koncepcja.
Gniewko pisze:To mnie motywuje, żeby doskrobać szybko oblężenie Altdorfu i wrzucić nowe teksty na forum
Właśnie, już prawie wszyscy zapomnieli o tym opowiadaniu.
Obrazek
"Głos opinii publicznej nie jest substytutem myślenia."
~Warren E. Buffett

Awatar użytkownika
Rakso_The_Slayer
Postownik Niepospolity
Posty: 5208
Lokalizacja: Radom
Kontakt:

Post autor: Rakso_The_Slayer »

Dzięki :)
Klafuti pisze:podobało mi się zwłaszcza użycie "Master runy of chono tu" :D - ciekawa koncepcja.
no ja mam tak w historii armii napisane. Ganbal Jednooki w młodości był poszukiwaczem przygód i awanturnikiem. Podczas niezliczonych wędrówek poznał niemal wszystkie języki, a w sumie to obelgi we wszystkich językach ;) Tak więc teraz potrafi obrazić każdego tak by doskonale zrozumiał o co chodzi, nie ważne czy to norsmen, elf czy ork. Tej jego umiejętności używam właśnie jako Master rune of Challenge :)
Obrazek

Awatar użytkownika
Booxi
Falubaz
Posty: 1066
Lokalizacja: Kraków

Post autor: Booxi »

smaczne i krasnoludzkie :D
"Not that I have anything against senseless violence, manling, but why exactly are you strangling that old man?"
+++ Gotrek Gurnisson, Trollslayer +++
facebook.com/HammerhoodGames <--- takie tam o grach
Stare Dwarfy oraz O&G KUPIĘ

ODPOWIEDZ