Tak na szybko to wygląda, jakby pierwszego gościa kawalerzystę i pozostałe figsy malowały dwie różne osoby. Skupię sie na tym pierwszym - bo wyszedł najsłabiej. Kilka uwag:
- ewidentnie za mało rozwodnione farby. W efekcie powstaje gruba warstwa, co widać. Nie bać się troszkę bardzej rozcieńczać, jak nie pokryje za pierwszym razem, to za drugim, ew. trzecim. Ale wtedy mamy 3 cienkie warstwy farby, które łącznie są 2-3 razy cieńsze, niż ta jedna gruba. I to jest grzech główny i podstawowy, stąd bierze się kiepski odbiór figsa;
- wszystkiego nie da się załatwić washem - czerwony wash ma to do siebie, że jak go jest za dużo, to figs świeci się jak diabli. akurat w tym przypadku w ogóle nie widzę potrzeby stosowania go. Dla uzyskania takiego efektu spokojnie można użyć różnych farb i normalnie to pomalować bez washa. Rozumiem, ze ograniczona paleta farb, ale jak się ma podstawowe barwy, to można uzyskać praktycznie wszystkie kolory. w każdym razie z washem byłbym ostrożniejszy.
- złoto - wyszło dość marnie, ponieważ uzyto jakiegoś brązowego washa, co spowodowało zlanie się koloru z czerwoną skórą i łuskami. W przypadku takiej kolorystyki najpierw bym zwashował cale złoto ze dwa razy czrnym washem, potem delikatnie poprawił złotym najbardziej wystające elementy, potem jeszcze raz rozwodniony czarny wash , może brązowy i na koniec highlight złotym
- niebieska skóra jeźdźca to chyba najmniej udany element figsa. Nie udały się niestety próby malowania łusek czy robienia rozjaśnień. Tutaj porażka.
- całkiem fajnie wyszła broń kawalerzysty.
- wilcza skóra na grzbiecie też ok.
- pozostałe lizaki wyszły sporo lepiej, zarówno rozjaśnienia, jak i łuski, generalnie całość sprawia przyjemne wrażenie
.
Niech się dziewczę nie zraża i kontynuuje działania, bo imho warto