4k Krzakouche vs Mrocznouche bez zdjęć ale klimatycnie

Niekulawy język oraz zdjęcia mile widziane!

Moderator: RedScorpion

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
White Lion
Kretozord
Posty: 1883
Lokalizacja: Kielecki Klub Bitewny "Kieł"

4k Krzakouche vs Mrocznouche bez zdjęć ale klimatycnie

Post autor: White Lion »

Wczoraj wieczorem udało mi się popełnić bitewkę na 4k.
Moje WE stanęły na przeciw DE Kacpra.

Oparłem rozpiskę na tonie drzewców, hordzie wieczniaków i hordzie drwali. Jako lory na lordach wziąłem Life i High Magic.
Tak więc rozpiska była funowa.
Po drugiej stronie stanęły hordy egzeków, spearów, korsarzy wspomagane wiedźmami, coldami, 2 hydrami i lordem na mantykorze.

Po ustawieniu stołu i armii okazało się że większa, środkowa część stołu jest pusta.
Generał DE Lucuś już zacierał swoje szponiaste łapy mówiąc: "nie będą miały gdzie uciekać te krzaczastouche pokraki"
Nagle środkiem stołu przebiegła sobie wesoło podskakując hoża dziewoja z jakimś koszykiem. Przy każdym podskoku sięgała do wnętrza koszyka i rozsypywała coś wokoło.
Lucuś zawołał: "Balisty ! Przedziurawić mi tą dziewoję i nakarmić nią jaszczury !"
Niestety było już za późno bo dziewoja dotarła do zagajnika na końcu stołu i zniknęła w krzakach. Jak to dziewoja.
Kilku elfów z pobliskiego oddziału korsarzy chciało nawet iść na ochotnika ją szukać ale dowódca nie pozwolił.
Nagle zagrzmiało, zaszumiało a niebo przyjęło barwę ultrafioletu :)
Nad środkiem stołu najpierw z wolna, potem coraz szybciej uniosła się mgła.
Mroczne elfy mimowolnie cofnęły się o krok do tyłu.
Ktoś krzyknął: "w tej mgle coś się rusza ! coś jakby rośnie !"
Zerwał się silny wiatr i błyskawicznie rozwiał mgłę.
Oczom zdziwionych mroczniaków zamiast odległych kuzynów ukazała się nieprzebyta puszcza stojąca tam gdzie jeszcze przed chwilą była idealna do walki równina.
"To magia chaosu. Po co tu przyszliszmy ?" zaczęto szeptać między sobą.

Zagrały trąby. Z lasu odpowiedziały im piszczałki. Bitwa się rozpoczęła.

DEki ruszyły szeroką ławą w stronę lasów. W pierwszej linii szły hydry, rycerstwo, egzeki oraz korsarze.
Włócznicy zostali z tyłu ponieważ Jej Mroczny Majestat - Kunegunda Złe Spojrzenie powiedziała że ma dla nich specjalne zadanie i potrzebuje ich wszystkich przy sobie.
Mówiąc to dziwnie się uśmiechała a w ręce za plecami, nie do końca ukryty dało się widzieć jakiś dziwny sztylet.
Flankami omijając budynki, ruiny oraz las ruszyły wiedźmy, warlocki, cienie, mroczni jeźdźcy, generał Lucuś i jego wierny zastępca na koniu co mu skrzydła wyrosły.
Kunegunda stwierdziła że pomimo że nic nie widzi to i tak puści jakiś czar bo przecież, gdzieś za lasem muszą stać te elfy.
Odległe okrzyki bólu utwierdziły ją w przekonaniu, że swoim okręgiem śmierci trafiła we wroga. Po chwili jakby urosła, a dookoła jej ciała zaczęły pełzać rozbłyski energii. Oczy czarodziejki złowrogo rozbłysły, a z półotwartych ust wydobył się demoniczny śmiech.
Żołnierze z jej oddziału musieli prawie siłą ją trzymać bo zaczęła wrzeszczeć:
"Puście mnie ! Sama ich wszystkich rozp!@#lę ! Jestem nieśmiertelna !
Ze spokojnym szumem w niebo wzbiły się setki bełtów z ręcznych kusz oraz długie pociski z balist wspomagane magicznymi pociskami warlocków.
Im również odpowiedziały krzyki bólu co było dowodem, że w coś trafiły.
Nagle na prawej flance rozległy się okrzyki triumfu. Jednym warlockom udało się dostrzec wroga - elfią jednostkę waywatcherów kryjącą się w ruinach. Ziemią wstrząsnął tentent szarży a w powietrzu rozległ się kwik koni zabijanych strzałami elfów.
Jednak jakimś cudem :) okazało się że żaden warlock nie zginął (konie kwiczały chyba ze strachu) i oddział rozpoczął rzeź wayów. Po chwili został tylko jeden pieszy elf w ruinach i 3 warlocków. Waywatcher już miał uciekać ale nagle obejrzał się za siebie i w oddali dostrzegł majestatyczną sylwetkę Drzewa Ojca które kroczyło wśród oddziałów do przodu.
"Oh nie, Ojciec na mnie patrzy" i z tymi słowami postanowił walczyć dalej.

Tymczasem po drugiej stronie stołu...

W jednym z lasów zaruszały się krzaki i z pomiędzy nich naglę wychylnęły nieogolne mordy elfich drwali. Z ostrz ich toporów ściekała jakaś tajemnicza posoka.
Rozejrzeli się wokół i po upewnieniu że dwa drzewce zabezpieczają ich bok wycofali do lasu.
W drugim lesie pozycje zajęła kohorta wiecznej straży. Z ostrz ich włóczni również coś ściekało.
Stara pomarszczona leśna Baba Jaga już zacierała szpony ciesząc się z bólu jaki zaraz spowoduje swoimi zaklęciami. Sięgnęła do armijnych zapasów mocy.
Nagle spod jej zakrzywionego nochala dobiegło głośnie przekleństwo. Nic tam nie było.
Tylko karteczka od Ojca Drzewa "sorry Babciu ale muszę się leczyć bo coś mnie w boku kłuje"
Za to importowane strzały łuczników działały jak zwykle bez zarzutu. Znajdując szczeliny i otwory w małej kaplicy gdzie skryli się mroczni kusznicy niszcząc cały ich oddział oraz zabijając dodatkowo 8mkę mrocznych jeźdźców.
Dziki Gon postanowił wesprzeć samotnego waya walczącego w ruinach i zaszarżował na bok 3ki warlocków.
Niestety spaczeń chroniący mroczne elfy okazał się tak silny, że walka trwała kilka tur i na końcu ostatni warlock zabił ostatniego wood elfa.
Na szczęście tak się zapamiętał w radości ze zwycięstwa że walnął czołem o kolumnę w ruinach, spadł z konia i się zabił :)

Wróćmy na mroczną stronę mocy..

Rycerze na jaszczurkach wspinając się na wyżyny geniuszu taktycznego ominęli drwali i zaszarżowali na drzewca, który stał obok i obgryzał szyszki.
Obie hydry podeszły do eternali, otworzyły swoje liczne paszcze i zionęły. Kurde, ktoś powinien im tego zabronić.
Na początku wieczna straż stała dumnie w liczbie 50 głów. Po zianiu i magii zostało ich 15...
Drzewiec postanowił dać się zabić rycerzom na jaszczurkach od razu i dzięki temu wpadli oni w Ojca Drzewo.
W magii i strzelaniu znowu trochę poszumiało gdy magiczne pociski wymieszane z bełtami cięły niebo.

Tym czasem w lesie..

Elfy zakrzyknęły: "My jesteśmy Wieczna Straż! My się nie cofamy! Naprzód! Hurraaa!!" i polecieli na hydrę..
Ataków może nie było za dużo ale las z poisonem zrobił swoje i wbili hydrze dwie rany. Bestia już się zabierała do oddania ale nagle w szeregach elfów coś się zakotłowało i do przodu przepchnął się wood elficki assasin czyli shadowdancer. Chłopak łyknął sok z gumijagód, zaczął dziwnie tańczyć i podrygiwać i zaciukał bestię (5 ataków z S7).
Strażnicy bez strat (znaczy ta 15tka) przestąpiła nad truchłem hydry i pokazała krasnoludzki gest stojącym dalej egezkom.
Drwale niefrasobliwie żując i spluwając tytoniem ustawili się karnie, wyciągnęli topory i zaczęli kroić cold one knightów.
Na szczęście Ojciec Drzewo przetrwał ataki i Cold Ony wyparowały po atakach toporów, a drwale wpadli kolejno w bok korsarzy.
Ignorowane do tej pory warhawki zdobyły się na trochę wysiłku i z nieba spadli na stojące na wzgórzu balisty.
Babcia Jaga znowu nie miała co robić bo Ojciec Drzewo leczył rany...

Po drugiej stronie..

Lucek zakrzyknął - "To już koniec bitwy ! Zwycięstwo !" i zaszarżował wreszcie na stojących w lesie łuczników. Prawie nie zwrócił uwagi na to, że w szarży jego mantikora paskudnie nabiła się na wystający konar. Elfy nie miały szans.
Egzeki po szybkiej i prostej kalkulacji: "Nas jest 30, a ich 15. Mamy większą broń. Nie możemy przegrać" zaszarżowali na resztkę eternali.
Ku ich wielkiemu zdziwieniu najpierw 5ciu z nich potknęło się o korzenie i nabiło na wystające z ziemi dziwne kolce w lesie (pułapka jakaś czy co ?), a następnie 14 z nich zostało pokrojonych przez strażników z assasinem (kurde ale kombują się te bonusy WE w lesie). Oddział egzeków skojarzył, że coś jest nie tak już po tym jak zaczął uciekać.
Litościwie nie uciekł daleko bo wieczna straż szybko ukróciła jego cierpienia.
Drwale znaleźli się w nieciekawej sytuacji bo nagle okazało się że od boku zaszarżowały na nich kusze, a od tyłu speary z czarodziejką.
Na szczęście De w lesie nie czują się zbyt pewnie i ich ataki w większości chybiały celu więc większość drwali miała okazję zamachnąć się toporem.
(pisałem już o tych bonusach w lesie dla WE tak ?)
Chyba ze 20 korsarzy pożegnało się z życiem a cała walka zakończyła się wygraną drwali o 1 ale nikt nie uciekł.

Leśna strona..

Na tyłach zaczęło się robić nieciekawie bo oprócz Lorda Lucka zaczął latać tam pegazista.
Tak więc elfy najpierw strzelanie skoncentrowały na Lucku wbijając 3 rany na mantikorze i posyłając ją w piach (ach ten kochany konar wcześniej).
Następnie Baba Jaga wyprzedzając sprytnie leczenie Ojca Drzewa rzuciła jakiś strasznie skomplikowany czar w wyniku którego Lucek stracił warda.
Ochydnie śliniący się drugi oddział waywatcherów w 2 tury dokończył dzieła.
Niestety pegazowiec skorzystał z okazji i zniszczył jedne łuki, a potem rozbił tancerzy którzy ochraniali snajperów (co prawda w 2 tury walki padli ale mina przeciwnika:
"Co ! na ile masz ku!@a warda ?! na 3+ ?!!! ochu!@#!eś !?!" była wspaniała).
Drwale nagle poczuli się dziwnie słabo tak jakby ich siła i wytrzymałość zmalała o 1 :)
Ojciec Drzewo zrozumiał, że to nie przelewki i najpierw zaszarżował w bok włóczników, a potem zamienił skórę drwali w kamień.
Cóż efekt drugiej tury walki był tragiczny dla DE. Wszystkie 3 oddziały się połamały. Korsarze i włócznie zostali złapani, a kusze uciekły za stół.

Końcówka..

Trzymające się do tej pory z boku elfie wiedźmy upolowały w końcu drugiego drzewca i niestety utłukły go na miejscu.
Drwale postanowili się zemścić i nadal korzystając z lasu (zasadniczo cała bitwa była w lesie :) ) zabili wiedźmy ale za chwilę ich resztka padła od pegazisty.
Na sam koniec pegazista próbował swoich sił z resztką wiecznej straży ale dostał komornika który mu zabrał warda oraz warhawki na plecy i się złamał :)

Na koniec na stole:
Waye, Łuki, Warhawki, Ojciec Drzewo, Baba Jaga, Assasin, 1/2 Eternali
u DE pusto

Wynik 12-13 dla WE.

I niech mi ktoś powie, że Battle nie jest SUPER !!

:)
Sezon 2015:
VC 5/2/3
WE 22/2/2
Mishima 19/0/1
Ludzie Pustkowi 4/1/1

Awatar użytkownika
Naviedzony
Wielki Nieczysty Spamer
Posty: 6355

Post autor: Naviedzony »

Bardzo fajny raport! Super bitwa. :)
nieogolne mordy elfich drwali.
Czy nieogolone mordy elfich drwali wyglądają inaczej niż ogolone? :P

Awatar użytkownika
White Lion
Kretozord
Posty: 1883
Lokalizacja: Kielecki Klub Bitewny "Kieł"

Post autor: White Lion »

jakoś tak ten przymiotnik nieodzownie kojarzy mi się z drwalami :)
Sezon 2015:
VC 5/2/3
WE 22/2/2
Mishima 19/0/1
Ludzie Pustkowi 4/1/1

Awatar użytkownika
debelial
Szef Wszystkich Szefów
Posty: 3784
Lokalizacja: 8B/Bielsko-Biała
Kontakt:

Post autor: debelial »

A mi absolutnie nie kojarzy się z elfami :wink: W świecie Warhammera elfom nie rośnie owłosienie twarzy (właściwie o ile kojarzę z opisów maję je tylko na głowie + brwi) :lol2:

Awatar użytkownika
Matis
Szef Wszystkich Szefów
Posty: 3749
Lokalizacja: Puławy/Wrocław

Post autor: Matis »

debelial pisze:A mi absolutnie nie kojarzy się z elfami :wink: W świecie Warhammera elfom nie rośnie owłosienie twarzy (właściwie o ile kojarzę z opisów maję je tylko na głowie + brwi) :lol2:
Po prostu ścieli brody grupie krasnoludów i przyczepili je sobie do twarzy....
M&M Factory - Up. 14.01.2017 Ostatnia trójka pegazów

ODPOWIEDZ