Moi drodzy. Po wielu latach prób zebrania się do malowania w końcu mi się udało. Początki bywają trudne, jestem chyba tego idealnym przykładem.
Kiedyś, dawno, dawno temu zakupiłem zestaw farbek cytadelek w których były gobliny. Stwierdziłem, że jak już mam coś zepsuć to zacznę od nich. No i tak się stało. Szybki wypad do sklepu GW, zakupy podstawowych kolorów, parę washy i pędzelki. Efekt widzicie poniżej.
Tych 10ciu upaćkałem w pięć dni. W sumie można powiedzieć, codziennie po dwie godzinki. Czy to dużo? Czy to mało, w sumie ciężko powiedzieć. Swoją drogą potraktowałem ich jako swoisty test kolorystyczny

Zapraszam do seansu







































