
Dlaczego nie jeżdzisz na Mastery?
Re: Dlaczego nie jeżdzisz na Mastery?
No i dobrze, temat to "Dlaczego nie jeżdzisz na Mastery?" i mogę sobie tu wypisać dowolne powodu dla których nie jeżdżę i niby jakim prawem ktoś ma mieć coś do tego? 

Napisałem to co napisałem bo w mojej opinii taki temat powinien być wiadomością głównie dla orgów, którzy mogą coś zmienić w podanych kwestiach. Jeśli chcesz żeby ten temat był po prostu polem do wyżalenia się a propos dość ogólnych problemów jakimi są: brak kasy czy czasu to ok ale wydaje mi się, że nie o to tu chodzi. Nikomu nie zakazuję się wypowiadać a w swoim podsumowaniu starałem się podkreslić problemy na które mogą mieć wpływ organizatorzy masterów a nie te wszystkie mimo że są realne dla niektórych osób.Knight pisze:Jak ktoś napisał, że dla niego problemem jest kasa bo przy zmianie edycji nie może kupić nowych kilkudziesięciu model piechoty to znaczy że to jest problem dla niego i dlatego nie jeździ na mastery a nie sobie jaja robi. A ty napisałeś że to nie jest problem bo... hobby kosztuje. Nie wiem co ma piernik do wiatraka. Czym innym jest to czy jest jakieś rozwiązanie problemu a czym innym jest to czy problem istnieje.Remo pisze:Fakt - trudno jest dotrzeć do prawdziwego przesłania niektórych postów gdy w grę wchodzą emocje lub gdy dwie osoby mówią o czymś wogóle innym myśląc, że rozmawiając o tym samym. Temat jak widzisz jest ciężki i niektóre posty są wielowątkowe i zawiłe, więc nie uzurpuję sobie prawa do zrozumienia tu wszystkiego i udzielenia jedynej słusznej odpowiedzi. Jeśli mi pomożesz tą odpowiedź znaleźć to będę wdzięczny.
I to samo co do pozostałych punktów.
Przeczytałeś jakie problemy napisali ludzie uznałeś, że większość z nich jest nieważna po czym wziąłeś jeden post który ci się spodobał i uznałeś, że treść tego postu będzie dobrym podsumowaniem i wyczerpuje temat... No po prostu ręce opadają.
Ja też mogę napisać: "mastery są w weekendy a w weekendy odpoczywam po tygodniu pracy dla kapitalistów więc nie jeżdżę..." I możemy takie posty zebrać od każdego bo każdy ma inny problem natury osobistej i każdy jest ważny dla poszczególnej osoby, ale co to wniesie do tematu?
Temat ma w miarę konkretny cel. Mianowicie próbę dyskusji o tym w jaki sposób można frekwencje na masterach polepszyć ,a obszerne posty o tym ,że osoba x nie może jeździć ,bo nie ma kasy na figsy raczej nic do tej dyskusji nie wnoszą.szeszej pisze:No i dobrze, temat to "Dlaczego nie jeżdzisz na Mastery?" i mogę sobie tu wypisać dowolne powodu dla których nie jeżdżę i niby jakim prawem ktoś ma mieć coś do tego?
Jesteś takim denerwującym trollem, ale jak pamiętasz Romanowskiego ze stołu to naprawdę nie żywię do Ciebie urazy. Aż mi się łezka w oku zakręciła na wspomnienie o tej postaci.Muthare pisze:Poza tym już pewien koleś zwany Romanowski wiedział lata temu że w batlu przeciwnika trzeba urobić byciem miłym żeby go potem dobrze wy***ać w dupkę. To naprawdę dawno temu było.
oj widze ladna historia sie klei, dawaj powiedz cos wiecej.kudłaty pisze:Jesteś takim denerwującym trollem, ale jak pamiętasz Romanowskiego ze stołu to naprawdę nie żywię do Ciebie urazy. Aż mi się łezka w oku zakręciła na wspomnienie o tej postaci.Muthare pisze:Poza tym już pewien koleś zwany Romanowski wiedział lata temu że w batlu przeciwnika trzeba urobić byciem miłym żeby go potem dobrze wy***ać w dupkę. To naprawdę dawno temu było.
Gniewko pisze:
Zarost zarostem, ale kolory inne - u mnie kudły jednolicie czarne, u Jagala ciemny łeb, a zarost (tu cytując Kubę) "z jakimiś idiotycznymi rudawymi akcentami", co w połączeniu z niebieskimi oczami jest bzdurne i podniecające zarazem.
Też z chęcią posłuchał bym tej historii 

M&M Factory - Up. 14.01.2017 Ostatnia trójka pegazów
ze wszystkimi pikantnymi szczegółamiMatis pisze:Też z chęcią posłuchał bym tej historii

a tak poważnie, po co go karmicie?
https://www.youtube.com/watch?v=m3pqEA5AXTE#t=33
posłuchaj tego islamofilu.....
http://www.youtube.com/watch?v=CMEwoGGL6dg
"nie dyskutuj z głupcem, sprowadzi Cię do swojego poziomu, a potem pokona doświadczeniem"
posłuchaj tego islamofilu.....
http://www.youtube.com/watch?v=CMEwoGGL6dg
"nie dyskutuj z głupcem, sprowadzi Cię do swojego poziomu, a potem pokona doświadczeniem"
Pamiętaj, że ludzie czytają to napisałeś a nie to co miałeś na myśli.Remo pisze:Napisałem to co napisałem bo w mojej opinii taki temat powinien być wiadomością głównie dla orgów, którzy mogą coś zmienić w podanych kwestiach. Jeśli chcesz żeby ten temat był po prostu polem do wyżalenia się a propos dość ogólnych problemów jakimi są: brak kasy czy czasu to ok ale wydaje mi się, że nie o to tu chodzi. Nikomu nie zakazuję się wypowiadać a w swoim podsumowaniu starałem się podkreslić problemy na które mogą mieć wpływ organizatorzy masterów a nie te wszystkie mimo że są realne dla niektórych osób.Knight pisze:Jak ktoś napisał, że dla niego problemem jest kasa bo przy zmianie edycji nie może kupić nowych kilkudziesięciu model piechoty to znaczy że to jest problem dla niego i dlatego nie jeździ na mastery a nie sobie jaja robi. A ty napisałeś że to nie jest problem bo... hobby kosztuje. Nie wiem co ma piernik do wiatraka. Czym innym jest to czy jest jakieś rozwiązanie problemu a czym innym jest to czy problem istnieje.Remo pisze:Fakt - trudno jest dotrzeć do prawdziwego przesłania niektórych postów gdy w grę wchodzą emocje lub gdy dwie osoby mówią o czymś wogóle innym myśląc, że rozmawiając o tym samym. Temat jak widzisz jest ciężki i niektóre posty są wielowątkowe i zawiłe, więc nie uzurpuję sobie prawa do zrozumienia tu wszystkiego i udzielenia jedynej słusznej odpowiedzi. Jeśli mi pomożesz tą odpowiedź znaleźć to będę wdzięczny.
I to samo co do pozostałych punktów.
Przeczytałeś jakie problemy napisali ludzie uznałeś, że większość z nich jest nieważna po czym wziąłeś jeden post który ci się spodobał i uznałeś, że treść tego postu będzie dobrym podsumowaniem i wyczerpuje temat... No po prostu ręce opadają.
Ja też mogę napisać: "mastery są w weekendy a w weekendy odpoczywam po tygodniu pracy dla kapitalistów więc nie jeżdżę..." I możemy takie posty zebrać od każdego bo każdy ma inny problem natury osobistej i każdy jest ważny dla poszczególnej osoby, ale co to wniesie do tematu?
Na wszystkie wymienione w obu punktach problemy (może poza tym że wygrywają ci sami... ) ma wpływ organizator lista ligowa czy lista sędziowska, nawet w kwestii kasy bo może dopuścić pomalowane proksy i jak ktoś nie ma to pożyczy od kolegi oddział goblinów i pojedzie na mastera itp... Podsumowanie dla naszych funkcyjnych kolegów powinno być ale nie w formie prywatnej opinii negującej istnienie większości wypisanych problemów.
Jak ktoś ma jeszcze niewymienione problemy związane z jeżdżeniem na mastery i/lub proponowane rozwiązania do już wymienionych to niech pisze.
może od razu kartonowe? Przecież tańsze i łatwiej dostępneKnight pisze:ma wpływ organizator lista ligowa czy lista sędziowska, nawet w kwestii kasy bo może dopuścić pomalowane proksy i jak ktoś nie ma to pożyczy od kolegi oddział goblinów i pojedzie na mastera itp...


Knight pisze:ma wpływ organizator lista ligowa czy lista sędziowska, nawet w kwestii kasy bo może dopuścić pomalowane proksy i jak ktoś nie ma to pożyczy od kolegi oddział goblinów i pojedzie na mastera itp...

Nie bywam na ostatnimi czasy na masterach z jednego powodu- brak czasu.
W sytuacji w której na masterze jestem, traktuję go jako święto battla.
Wyjazd z domu i czas poświęcony tylko dla mnie i dla mojego hobby. Bez żony, dzieciaków, domu, psów itp. Tylko ja, figsy i rozmowy cały czas o battlu.
Na wspólnej sali nie śpię- wiek już taki że w wekend wypada się wyspać, a spanie w towarzystwie bandy ochlapusów- średnia przyjemność. i nie, nie są to opowieści z mchu i paproci. Akcje w postaci rzygania do czyjegoś plecaka/spiwora widizałem na własne oczy.
Niestety, kultura picia alkoholu na masterach jest bardzo niska. W dużej części pośród osobników młodych (i niektórych starszych wiekiem) dominuje "jazda bez trzymanki do samego zjazdu".
Niestety, kwestia masterów zależy od organizatorów- pilnowanie graczy, pomalowania figurek w armii itp., testów wiedzy, itp leży w ich gestii. Jeśli organizator zlewa temat- wtedy wychodzi shitmaster, na który wszyscy będą narzekać, co z kolei spowoduje mniejszą frekwencję w następnym roku- błędne koło.
Wydaje mi się, że trzeba zrobić wszystko, żeby na turniejach pojawiało się jak najwięcej młodych graczy.
Bez napływu młodej krwi za jakiś ( stosunkowo krótki czas) granie w battla umrze śmiercią naturalną
W sytuacji w której na masterze jestem, traktuję go jako święto battla.
Wyjazd z domu i czas poświęcony tylko dla mnie i dla mojego hobby. Bez żony, dzieciaków, domu, psów itp. Tylko ja, figsy i rozmowy cały czas o battlu.
Na wspólnej sali nie śpię- wiek już taki że w wekend wypada się wyspać, a spanie w towarzystwie bandy ochlapusów- średnia przyjemność. i nie, nie są to opowieści z mchu i paproci. Akcje w postaci rzygania do czyjegoś plecaka/spiwora widizałem na własne oczy.
Niestety, kultura picia alkoholu na masterach jest bardzo niska. W dużej części pośród osobników młodych (i niektórych starszych wiekiem) dominuje "jazda bez trzymanki do samego zjazdu".
Niestety, kwestia masterów zależy od organizatorów- pilnowanie graczy, pomalowania figurek w armii itp., testów wiedzy, itp leży w ich gestii. Jeśli organizator zlewa temat- wtedy wychodzi shitmaster, na który wszyscy będą narzekać, co z kolei spowoduje mniejszą frekwencję w następnym roku- błędne koło.
Wydaje mi się, że trzeba zrobić wszystko, żeby na turniejach pojawiało się jak najwięcej młodych graczy.
Bez napływu młodej krwi za jakiś ( stosunkowo krótki czas) granie w battla umrze śmiercią naturalną
Muzeum poznańskiego WFB. Czasy kiedy jeszcze GW miało w Polsce scoutów, bo to był przez chwilę jeden z nich. W skrócie nie byliśmy najlepszymi kolegami. Na tyle, że rozkminiłem że WFB w domowym zaciszu jest mega opcją. Potem wyszedł WoW. Kocham tą grę, co prawda nigdy w nią nie grałem, ale to dzięki niej wróciłem do WFB.Relosu pisze:oj widze ladna historia sie klei, dawaj powiedz cos wiecej.kudłaty pisze:Jesteś takim denerwującym trollem, ale jak pamiętasz Romanowskiego ze stołu to naprawdę nie żywię do Ciebie urazy. Aż mi się łezka w oku zakręciła na wspomnienie o tej postaci.Muthare pisze:Poza tym już pewien koleś zwany Romanowski wiedział lata temu że w batlu przeciwnika trzeba urobić byciem miłym żeby go potem dobrze wy***ać w dupkę. To naprawdę dawno temu było.
Wszyscy to mówią, że potrzeba nowych graczy. Ale jakoś nie widuję prób rozwiązania tego problemu. Czy ktoś ma jakiś pomysł, żeby uzupełnić stan osobowy? Bo odnoszę wrażenie, że środowisko wfb jest raczej hermetyczne i nie wychodzi do ludzi. Wiecie, tu potrzeba promocji.Grazbird pisze:Wydaje mi się, że trzeba zrobić wszystko, żeby na turniejach pojawiało się jak najwięcej młodych graczy.
Bez napływu młodej krwi za jakiś ( stosunkowo krótki czas) granie w battla umrze śmiercią naturalną
Ktoś już wcześniej tu (albo na LL) napisał, że trzeba zakasać rękawy i wziąć się do pracy u podstaw: turnieje lokalne na konwentach, pokazy, nauka gry, artykuły w prasie i serwisach poświęconych grom komputerowym i fabularnym, nauka malowania, modelarstwa, występy w programach tv i wzmianki o wfb w prasie, plakaty w sklepach, księgarniach, szkołach itp.
Mi się kiedyś chciało, robiłem z kumplami trochę takich akcji w Białymstoku. W ciągu roku lub dwóch przybyło nam kilkudziesięciu członków klubu. Ale w tej chwili po prostu mi się nie chce poświęcać mego czasu wolnego aby grać z początkującymi. W tym jest problem. Przynajmniej w moim przypadku.
Mi się kiedyś chciało, robiłem z kumplami trochę takich akcji w Białymstoku. W ciągu roku lub dwóch przybyło nam kilkudziesięciu członków klubu. Ale w tej chwili po prostu mi się nie chce poświęcać mego czasu wolnego aby grać z początkującymi. W tym jest problem. Przynajmniej w moim przypadku.
Byłoby afrontem nie napić się z Frontem!
Nie tylko promocji ale wyjścia do młodych graczy z pomocną dłonią.
Pomysł żeby komuś pozwolić proksować na masterze natychmiast spotkał się ze świętym oburzeniem, bo śmiecio armie, bo proxy bo kartoniki bo blebleble.
Teraz młody gracz żeby jechać na mastera musi przekonać rodziców do kupienia armii za 1500-2000, do tego farbek i pędzli za kolejne 500 do tego musi tą armię pomalować, posklejać i uszykować. I już może jechać na mastera. Efekt tej polityki widać na turniejach. Graczy poniżej 18stki jest jak na lekarstwo. Młodszych na palcach jednej ręki można policzyć.
Nie każdy ma takie szczęście jak nasz włocławski Futhus że jego ojciec nie tylko gra ale jeszcze mu pomaga armię malować i w ogóle sam go wciągnął w hobby.
A właściwie czemu nie pozwolić graczom poniżej szesnastu czy osiemnastu lat proxować albo grać niepomalowanymi ludkami? Albo cenę wejściówki obniżyć im do zera?
Młodzi nie będą się zabijać o dostęp do "elytarnego" grona battlowców w Polsce. Pójdą grać w LoL`a. I na masterach ich nie ma.
Sama wyprawa na mastera to koszt powiedzmy 200zł. Dla człowieka w wieku szkolnym to duża suma którą muszą wyłożyć rodzice. Do tego trzeba wyżebrać pozwolenie na wyjazd 200km od domu na dwa dni. Starsi koledzy z klubu mogą pomóc biorąc odpowiedzialność za takiego zawodnika ale tutaj musi się chcieć. Pogadać ze starymi delikwenta, wziąć takiego na banię itp. itd.
Wałowanie i traktowanie młodych jak ludków drugiej kategorii to też norma a nie bajki o żelaznym wilku. Ludzi którzy z małolatem pogadają jest niewielu. Bitwę z takim się odwala jako zło konieczne wyśmiewając jego brak ogrania, brak sensownej rozpiski i brak znajomości zasad. Jeden na stu graczy, chlubny przykład to Młody, pokusi się o wyjaśnienie takiemu zasad czy stosowanych przez siebie patentów. Większość takiego oszuka, wykorzysta przewagę wieku do wymuszenia pewnych zachowań. Po każdym turnieju z którego wracaliśmy z młodymi do Włocławka słuchaliśmy ich relacji z bitew wychodziło jak są wałowani. Tutaj drobiazg, tam pierdoła i jeden z drugim przestali na turnieje jeździć no bo po co?
Albo my starsi wiekiem inaczej zaczniemy traktować grające dzieciaki albo bedziemy grali w coraz mniejszym wymierającym gronie i tyle. Wiadomo że niewielu pracujących toczących normalne życie ludzi ma czas i ochotę w jakimś klubie uczyć dzieci trudnej gry. W takim razie trzeba zachęcić ich do udziału w turniejach, ułatwić im ten udział i traktować jak partnerów i przyszłość battla a nie "transport swieżych warzyw".
Pomysł żeby komuś pozwolić proksować na masterze natychmiast spotkał się ze świętym oburzeniem, bo śmiecio armie, bo proxy bo kartoniki bo blebleble.
Teraz młody gracz żeby jechać na mastera musi przekonać rodziców do kupienia armii za 1500-2000, do tego farbek i pędzli za kolejne 500 do tego musi tą armię pomalować, posklejać i uszykować. I już może jechać na mastera. Efekt tej polityki widać na turniejach. Graczy poniżej 18stki jest jak na lekarstwo. Młodszych na palcach jednej ręki można policzyć.
Nie każdy ma takie szczęście jak nasz włocławski Futhus że jego ojciec nie tylko gra ale jeszcze mu pomaga armię malować i w ogóle sam go wciągnął w hobby.
A właściwie czemu nie pozwolić graczom poniżej szesnastu czy osiemnastu lat proxować albo grać niepomalowanymi ludkami? Albo cenę wejściówki obniżyć im do zera?
Młodzi nie będą się zabijać o dostęp do "elytarnego" grona battlowców w Polsce. Pójdą grać w LoL`a. I na masterach ich nie ma.
Sama wyprawa na mastera to koszt powiedzmy 200zł. Dla człowieka w wieku szkolnym to duża suma którą muszą wyłożyć rodzice. Do tego trzeba wyżebrać pozwolenie na wyjazd 200km od domu na dwa dni. Starsi koledzy z klubu mogą pomóc biorąc odpowiedzialność za takiego zawodnika ale tutaj musi się chcieć. Pogadać ze starymi delikwenta, wziąć takiego na banię itp. itd.
Wałowanie i traktowanie młodych jak ludków drugiej kategorii to też norma a nie bajki o żelaznym wilku. Ludzi którzy z małolatem pogadają jest niewielu. Bitwę z takim się odwala jako zło konieczne wyśmiewając jego brak ogrania, brak sensownej rozpiski i brak znajomości zasad. Jeden na stu graczy, chlubny przykład to Młody, pokusi się o wyjaśnienie takiemu zasad czy stosowanych przez siebie patentów. Większość takiego oszuka, wykorzysta przewagę wieku do wymuszenia pewnych zachowań. Po każdym turnieju z którego wracaliśmy z młodymi do Włocławka słuchaliśmy ich relacji z bitew wychodziło jak są wałowani. Tutaj drobiazg, tam pierdoła i jeden z drugim przestali na turnieje jeździć no bo po co?
Albo my starsi wiekiem inaczej zaczniemy traktować grające dzieciaki albo bedziemy grali w coraz mniejszym wymierającym gronie i tyle. Wiadomo że niewielu pracujących toczących normalne życie ludzi ma czas i ochotę w jakimś klubie uczyć dzieci trudnej gry. W takim razie trzeba zachęcić ich do udziału w turniejach, ułatwić im ten udział i traktować jak partnerów i przyszłość battla a nie "transport swieżych warzyw".
Po raz kolejny czytanie ze zrozumieniem... Napisałem to jako przykład do rozwiązania problemu a nie że tak powinno być... Kolego. Zresztą ja już bym wolał żeby dana osoba przyjechała na mastera z oddziałem goblinów zamiast halabardników niż nie przyjechała wcale. Co do reszty twojego postu to jesteś w błędzie.Morti pisze:Knight pisze:ma wpływ organizator lista ligowa czy lista sędziowska, nawet w kwestii kasy bo może dopuścić pomalowane proksy i jak ktoś nie ma to pożyczy od kolegi oddział goblinów i pojedzie na mastera itp...
Zauważyłem ,że często pojawia się problem ,że na masterach są śmieciowe armie ,a ty chcesz jeszcze proksowe dopuszczać? Kolego nie pasuje Ci każdy post w którym ktoś sądzi inaczej niż ty. Spinasz się o wszystko. Nie tylko ty tutaj wiesz jakie są masterowe problemy.
Od takich praktyk (proksowanie) rozsypie się worek tym bardziej, że byłoby to proksowanie tylko dla wybranych. Młodzi gracze powinni stawiać nacisk na element hobbystyczny właśnie bo jeśli nie teraz to kiedy? Jeżeli ma to być święto battla to niech będzie też ta otoczka i niech to wygląda na prawdę fajnie. Po to jest wymóg pomalowanych armii na turniejach.
Co do gry z młodszymi graczami oczywiście jestem przeciwny wszelkim oszustwom ale niestety czasami brak ogrania młodych graczy sprawia, że niekiedy czują się oszukani (np. nie wiedza o tym, że Abomka może szarżować w dowolnym kierunku a nie tylko w LoS sprawiła, że gracz przegrał grę)
Co do pracy u podstaw to szacunek dla Pandy za zorganizowanie teamu młodych adeptów WFB na Babicach
Co do gry z młodszymi graczami oczywiście jestem przeciwny wszelkim oszustwom ale niestety czasami brak ogrania młodych graczy sprawia, że niekiedy czują się oszukani (np. nie wiedza o tym, że Abomka może szarżować w dowolnym kierunku a nie tylko w LoS sprawiła, że gracz przegrał grę)
Co do pracy u podstaw to szacunek dla Pandy za zorganizowanie teamu młodych adeptów WFB na Babicach


Już nie mogę Cię czytać. Każdy post będziesz zaczynał od "czytaj ze zrozumieniem"? Może jednak jednak niejasno przekazujesz informacje, skoro większość nie jest w stanie poprawnie ich zinterpretować?Knight pisze:Po raz kolejny czytanie ze zrozumieniem... Napisałem to jako przykład do rozwiązania problemu a nie że tak powinno być... Kolego. Zresztą ja już bym wolał żeby dana osoba przyjechała na mastera z oddziałem goblinów zamiast halabardników niż nie przyjechała wcale. Co do reszty twojego postu to jesteś w błędzie.Morti pisze:Knight pisze:ma wpływ organizator lista ligowa czy lista sędziowska, nawet w kwestii kasy bo może dopuścić pomalowane proksy i jak ktoś nie ma to pożyczy od kolegi oddział goblinów i pojedzie na mastera itp...
Zauważyłem ,że często pojawia się problem ,że na masterach są śmieciowe armie ,a ty chcesz jeszcze proksowe dopuszczać? Kolego nie pasuje Ci każdy post w którym ktoś sądzi inaczej niż ty. Spinasz się o wszystko. Nie tylko ty tutaj wiesz jakie są masterowe problemy.
Poniższa opinia tak naprawdę się nie liczy, bo na mastery wfb nie jeżdżę i jeździć nie będę. Bo słaba 8 edycja, bo mam prężną grupę grajacych przyjaciół z którymi o wiele bardziej wolę zagrać na pewno udana grę niż ryzykowac turniej...
...ale...
...w 6tej edycji jeździłem na wiele masterów i mnóstwo lokali, w 7mej trochę mniej, nadal natomiast przyglądam się z boku jak to się zmienia, jak teraz wygląda.
I z mojego punktu widzenia wygląda to żenująco.
Pamiętam jak za 6tej edycji zastanawiano się jak uczynić turnieje bardziej cywilizowanymi. Jak robić uczciwa ocenę sportowej gry, jak malowanie powinno wpływać na oceny na lokalach (na masterach to i obowiązek pomalowanej armii to coś z czym nikt nawet nie dyskutował) Z dyskusji najczęściej wynikało , że środowisko jest młode, prymitywne i ucywilizuje się z czasem.
Tymczasem z tego co widzę to sprymitywniało. Nad "lepiej" zwyciężyło tradycyjne polskie "byle co, byle jak, byle więcej". W 6tej nawet na lokalu można bylo dostać czasem punkty, często nawet dyplomik za malowanie. Dziś - na mastera można przyjsć z gołym plastikiem ? Żenada. Nic dziwnego, że młodym początkującym nie chce się aspirować do takiego "poziomu". Mnie z czasów gdy kochałem WFB też by się nie chcialo jechać na taki gówniany turniej.
Czemu nie ma nagród pobocznych? Gdy brałem udział w turniejach to na lokale przychodziłem z nadzieją na podium, bo tam miałem szanse ze swoim "anty-pg" podejściem. Na masterach nie miałem ale jeździłem tam powalczyć o Best Army. Zerknijcie tu, na rulespack turnieju wysokiej klasy : http://www.battleforsalvation.com/wp-co ... _-2012.pdf Pakiet zaczyna się od wymienienia jak wiele fajnych nagród można zgarnąć. To nie muszą być jakies mega nagrody, wystarczy, że będą symboliczne. Ale i tak sprawiają, że ktoś chętniej wróci na mastera bo w zeszłym roku zgarnął "najlepszą konwersję" albo "najbardziej sportowe zachowanie"
No i EURO. Gdy śledziłem rezultaty naszej drużyny (brawo!) i czytałem, że "robienie takiej masy turniejów na EURO przynosi rezultaty" myślałem sobie "ale jak to sie ma do tego czego oczekuje zwykły gracz, który chce sobie przyjść na turniej". Średnio zachęcające wydaje mi się tailorowanie całej sceny pod garsteczkę wybrańców i ich treningowe potrzeby. Nic dziwnego, że zwolenników taka formuła ma niedużo -wybrańców właśnie i otaczające ich kółko wzajemnej adoracji.
Ciekaw jestem czy wkrótce wychynie nowy organizator turniejów, nowe, inne środowisko z innym podejściem, robione przez innych ludzi, które wchłonie zjadającą własny ogon i kiszącą się we własnym sosie Ligę i Euro-fanów.
...ale...
...w 6tej edycji jeździłem na wiele masterów i mnóstwo lokali, w 7mej trochę mniej, nadal natomiast przyglądam się z boku jak to się zmienia, jak teraz wygląda.
I z mojego punktu widzenia wygląda to żenująco.
Pamiętam jak za 6tej edycji zastanawiano się jak uczynić turnieje bardziej cywilizowanymi. Jak robić uczciwa ocenę sportowej gry, jak malowanie powinno wpływać na oceny na lokalach (na masterach to i obowiązek pomalowanej armii to coś z czym nikt nawet nie dyskutował) Z dyskusji najczęściej wynikało , że środowisko jest młode, prymitywne i ucywilizuje się z czasem.
Tymczasem z tego co widzę to sprymitywniało. Nad "lepiej" zwyciężyło tradycyjne polskie "byle co, byle jak, byle więcej". W 6tej nawet na lokalu można bylo dostać czasem punkty, często nawet dyplomik za malowanie. Dziś - na mastera można przyjsć z gołym plastikiem ? Żenada. Nic dziwnego, że młodym początkującym nie chce się aspirować do takiego "poziomu". Mnie z czasów gdy kochałem WFB też by się nie chcialo jechać na taki gówniany turniej.
Czemu nie ma nagród pobocznych? Gdy brałem udział w turniejach to na lokale przychodziłem z nadzieją na podium, bo tam miałem szanse ze swoim "anty-pg" podejściem. Na masterach nie miałem ale jeździłem tam powalczyć o Best Army. Zerknijcie tu, na rulespack turnieju wysokiej klasy : http://www.battleforsalvation.com/wp-co ... _-2012.pdf Pakiet zaczyna się od wymienienia jak wiele fajnych nagród można zgarnąć. To nie muszą być jakies mega nagrody, wystarczy, że będą symboliczne. Ale i tak sprawiają, że ktoś chętniej wróci na mastera bo w zeszłym roku zgarnął "najlepszą konwersję" albo "najbardziej sportowe zachowanie"
No i EURO. Gdy śledziłem rezultaty naszej drużyny (brawo!) i czytałem, że "robienie takiej masy turniejów na EURO przynosi rezultaty" myślałem sobie "ale jak to sie ma do tego czego oczekuje zwykły gracz, który chce sobie przyjść na turniej". Średnio zachęcające wydaje mi się tailorowanie całej sceny pod garsteczkę wybrańców i ich treningowe potrzeby. Nic dziwnego, że zwolenników taka formuła ma niedużo -wybrańców właśnie i otaczające ich kółko wzajemnej adoracji.
Ciekaw jestem czy wkrótce wychynie nowy organizator turniejów, nowe, inne środowisko z innym podejściem, robione przez innych ludzi, które wchłonie zjadającą własny ogon i kiszącą się we własnym sosie Ligę i Euro-fanów.
"There is a pervasive attitude in Warhammer that "one shouldn't bring a knife to a gunfight." The whole reason that Rambo is a badass is because he indeed brings a knife to a gunfight, and still wins." 
