Fajny pomysł, tylko trochę zbyt oszczędne. Ja bym jeszcze dodał więcej ciałka, z jakiejś masy. Na zasadzie wynurzającej się "górki", takiej całej w spływającej lawie, co by to nie potrzebować ciałka rzeźbić i jakoś bardziej w nie wnikać.
Ja mam jednak poważny opór w sobie żeby nazwać odzysk z zestawu thundertusk/stonehorn, a konkretnie bitsy których nie użyłeś do zrobienia thundertuska, pełnoprawnym samodzielnym modelem. O ile doceniam wykonanie to uważam że oceira się to o prox
"W mojej ocenie byliśmy lepsi skillowo ale przeciwnicy byli lepiej ograni, przygotowani pod nas, mieli lepszy rozpiski, większy głód zwycięstwa i mieliśmy trochę peszka."
"T9A to gra o wykorzystywaniu maksymalnym potencjału obrysów figur składających się z kwadratów"
Znowu mnie od proxów wyzywają Ja stosuje się do takiej definicji: prox to coś, co daną figurką ewidentnie nie jest, a wszystko co jest zgodne/zbliżone do oryginału (którego jak zauważył Smiejagreg nie ma, są tylko opisy) to model alternatywny lub, jak tutaj, konwersja, a choćby z bitsówi wikolu. I lubię tę definicje, bo inaczej wychodzi na to, że nie mam ani jednego bohatera do ogrów. Nie mam żadnego parcia na modele oryginalne czy też metalowe (chyba właśnie poparcie Grega straciłem ), jak dla mnie liczy się efekt na stole.
PS: Z braku figsów robie teraz faktycznego proxa, czyli gotujące hobbity na podstawce 40mm-tak na zaś, jakby mi kiedyś modelu ogra w regimencie zabrakło.
Moje poparcie ma każdy, kto jest przekonany do swoich figsów i lubi je sam malować . A co do metalowych ogrów - to to są moi faworyci: http://www.solegends.com/citc/c23ogres.htm
Generalnie niezły zonk zaliczyłem, jak nagle (po raz pierwszy, nigdy tak nie miałem) po zwashowaniu figurka zaczęła się świecić jak cholera. Usunął to dopiero bezbarwny lakier na koniec, ale niewygodnie się malowało. No ale cóż, jak jest tak jest i leci na PMotM coby frekwencje podnieść.