Arena Śmierci nr 33 - W Czeluściach Pod-Świata

Wszystko to, co nie pasuje nigdzie indziej.

Moderatorzy: Fluffy, JarekK

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Naviedzony
Wielki Nieczysty Spamer
Posty: 6355

Arena Śmierci nr 33 - W Czeluściach Pod-Świata

Post autor: Naviedzony »

ARENA ŚMIERCI NR 33 - W CZELUŚCIACH POD-ŚWIATA

Squirk był bardzo niespokojny. Szybko ruszał czubkiem wąsatego noska i nerwowo rozglądał się na wszystkie strony. Kontrahent nie nadchodził. Ruiny spalonego miasteczka były ciche i ciemne, jako że wszelkie życie zginęło tu dawno w palącym płomieniu Przemiany. Nawet dzikie bestie nie zapuszczały się w miejsce, gdzie błękitne jęzory ognia nadal pełgały po resztkach zrujnowanych murów.
- Czekam na odpowiedź od twojego pana - rozległ się bezcielesny głos, zawodząc wraz z zimnym wiatrem. Squirk skulił się i popuścił trochę piżma ze strachu. Mrok zgęstniał, okrył świat jak żałobny woal, a ciemność wypluła sylwetkę, górującą nad skavenem niczym wieża o żelaznym krenelażu.
- Pan mówi zgoda-zgoda! - pisnął szczur, pełzając u stóp widma, rozpaczliwie szukając nieistniejącej drogi ucieczki. - Pan mówi: układ dobry!
- Oferta jest taka jak była.
- Tak-tak! Dobra-świetna oferta!
- Dokonamy wymiany na północy, kiedy śnieg okryje świat śmiertelników. - Górująca nad Squirkiem postać machnęła spotworniałą dłonią i nagle rozprysła się niczym rozbite lustro na setki i tysiące obrazów. Squirk odczekał aż tajemnicze zjawiska całkiem znikną, poczym zasyczał złowrogo.
Dla innych Skavenów był to ten rodzaj syku, który mógłby oznaczać czyjąś śmierć, gdyby nie to, że zazwyczaj oznaczał coś znacznie gorszego.
- Głupi-ślepy... - szepnął szczuroczłek i obnażył zęby, co w połączeniu z mimiką jego pyska stanowiło upiorną parodię uśmiechu. - Nie widzi, że przegrał.

Pierwszy taki plakat znaleziono w Altdorfie. Ktoś zerwał go i cisnął do rynsztoka, ale później były już wszędzie, choć nikt nigdy nie zauważył nikogo, kto umieszczałby je na ścianach, słupach i latarniach. Na prostym płacie wyprawionej, szczurzej skóry widniało zaproszenie i wyzwanie. Tajemnicza Rada Trzynastu zwoływała najpotężniejszych wojowników, aby zmierzyli się na Arenie, obiecując zwycięzcy chwałę, a pokonanym śmierć. Jakiś czas później podobne afisze znalazły się na ulicach innych miast w Imperium i poza jego granicami. Wiatr rozwiewał je wśród kislevskich stepów, rzeki niosły pomiędzy pradawnymi konarami Athel Loren, znajdowano je w krasnoludzkich kopalniach i na szczytach elfickich wież.
Cały świat dowiedział się o wielkim wydarzeniu i wojownicy ze wszystkich stron zaczęli ściągać do pewnego szczególnego miejsca, o którym wiele setek lat mówiono tylko w legendach. Wędrowcy przemykali się chyłkiem do dawno opuszczonych kanałów, a wszystkich połykała łapczywie atramentowa czerń Pod-Świata.


Witajcie!
Tradycyjnie witam już wszystkich na trzydziestej trzeciej Arenie Śmierci! Będę Mistrzem Areny i poprowadzę dla Was piętnaście walk - od pierwszej utoczonej kropli krwi, aż do wielkiego finału. Zachęcam do pisania ciekawych historii postaci i odgrywania, a sam będę starał się, żeby ta Arena była równie ciekawa, jak te, w których miałem okazję brać udział i które miałem okazję prowadzić.
Powodzenia i niech wygra najlepszy!

W celu zgłoszenia na Arenie swojego udziału należy podać informacje o swojej postaci w taki sposób, w jaki zapisano to poniżej:
-Imię postaci
-Informacje dotyczące tego, kim jest Twój Bohater-(dla przykładu, Dark Elf Noble, Empire Captain)
-Broń lub bronie, którą wybieramy z listy oręża.
-Zbroja lub jej brak.
-Ekwipunek, wybierany z listy Ekwipunku.
-Umiejętności specjalne, wybierane z sekcji Umiejętności. W tym miejscu dopisujemy też Mutacje, jeśli dotyczą postaci.
-Historia Postaci, tj. jak i dlaczego znalazła się na Arenie Śmierci.

Limit graczy wynosi 16. Każdy gracz może wystawić tylko jedną postać.

UWAGA: Nie istnieje opcja "zaklepywania" sobie miejsc. Zgłoszenie powinno zawierać wszystkie wymienione wyżej elementy, z których historia postaci NIE JEST elementem dodatkowym i zbędnym. Jest najważniejsza i jej istnienie stanowi pierwsze kryterium uznania zgłoszenia. W przypadku, w którym zapisze się 17 graczy, z czego jeden w z swoim zgłoszeniu nie zawrze historii postaci, na jego miejsce wchodzi gracz, który taką historię napisał, choćby był zapisany później.

Zasady podstawowe:
- Każdy może zgłosić jedną postać.
- Postać może być przedstawicielem dowolnie wybranej rasy z uniwersum Warhammera.
- Każdej postaci przysługuje wybór jednego typu oręża dwuręcznego lub dwóch broni jednoręcznych, jednej zbroi (z wyjątkiem Tarczy i Hełmu, które możemy wybrać dodatkowo, nie wykorzystując limitu zbroi), jednej Umiejętności Specjalnej i jednego Ekwipunku.
- Na Arenę nie zgłasza się lordów z żadnej z ras.
UWAGA: Magowie dopuszczeni!

Zasady dodatkowe:
Umiejętności przynależne do rasy są respektowane w pełnej rozciągłości.
- Magowie posługują się jedną domeną, którą wybierają spośród dostępnych ich rasom domen magii. Każdy mag na potrzeby walki na Arenie zna jedno zaklęcie ofensywne i jedno defensywne. Siła i skuteczność tych zaklęć różnią się w zależności od Umiejętności Specjalnych, Ekwipunku, Domeny oraz rasy maga. W razie nieopisania używanych zaklęć w Historii Postaci, Mistrz Areny sam wymyśli coś klimatycznego.
- Postacie z zasadą Armed to da Theef mogą wziąć tyle oręża, ile wykorzystują limity dwóch broni dwuręcznych, czyli: Dwie bronie dwuręczne (oczywiście używają tylko jednej na raz) albo cztery bronie jednoręczne, albo jedną broń dwuręczną i dwie jednoręczne.
-Skinki, Skaveny nie będące Bohaterami, Gnoblary, Ludzie maści wszelakiej(Imperium, Najemnicy, Słudzy Pani Jeziora, Gobliny, Krasnolud Kultu Zabójców posiadają dodatkową Umiejętność Specjalną.
-Zabójcy Skaveńscy i Druchii nie mogą nosić zbroi cięższych niż lekka.
-Saurusi-Weterani, Grobowi Książęta i Asrai nie mogą nosić zbroi cięższych niż średnia.
-Wiedźmy Mrocznych Elfów nie noszą zbroi cięższej niż lekka.
-Ogry oraz Minotaury posiadają albo Umiejętność Specjalną albo Ekwipunek.
-Krasnoludzki Zabójca nie może mieć żadnej zbroi.
-Driady oraz Branchwraith nie używają broni ani zbroi ani ekwipunku. Posiadają za to 3 umiejętności do wyboru.
-Demony nie mogą wybierać broni ani zbroi. Rekompensuje im to możność wyboru dwóch Umiejętności Specjalnych. Demony wszelkiej maści zawsze walczą za pomocą broni naturalnej. Dotyczy to wszystkich demonów, nie tylko heraldów (tak, można grać np. zwykłą szeregową demonetką).
- Gnoblary z bazy zyskują umiejętność Niesamowite Szczęście.
- Demony zawsze posiadają piętno odpowiednie do ich pochodzenia od jednego z Czterech Bogów Chaosu

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Oręż:
(każdy może walczyć dowolnym zestawem dwóch broni jednoręcznych)
(Broń strzelecka wszelkiego rodzaju liczy się jako jedna broń jednoręczna)
(Umiejętność czarowania liczona jest jako jedna broń strzelecka)
(Domyślnie każda postać wyposażona jest w nóż (nie jest to sztylet!), którym walczy w razie utraty broni)
(Można brać dwie bronie strzeleckie, ale wtedy w walce wręcz postać używa noża)

Oręż naturalny (kły, szpony itp.)
Kastety
Pazury bitewne( tylko asassini)
Sztylet
Krótki miecz
Długi miecz
Rapier
Topór
Włócznia(jednorącz)
Kopia
Kopia turniejowa (wyłącznie rycerze bretońscy)
Młot
Młot białych wilków(tylko rycerze białego wilka-imperium)
Korbacz
Maczuga
Rembak (tylko orkowie)
Katana
Wakizashi
Laska
Kostur bitewny (tylko dla magów)
Okuta różdżka (tylko dla magów)
Gwiazda zaranna
Bicz
Bastard (jednoręczny)
Miecz Dwuręczny
Topór Dwuręczny
Topór Białego Lwa (tylko Elfowie Wysokiego Rodu)
Halabarda
Cep Bojowy
Proca(tylko niziołki)
Kusza pistoletowa (Tylko Mroczne Elfy i Łowcy Czarownic)
Plujka (tylko skinki)
Noże do rzucania
Pistolet (tylko Skaveńscy Wodzowie, Kapitanowie i Inżynierowie Imperium, Krasnoludy, Najemnicy)
Miecz Podwójny
Topór Podwójny
Kula Fanatyka (tylko Goblińscy Fanatycy)
Miotacz Ołowiu (tylko Ogry)
Oszczepy
Łuk Krótki
Łuk Długi
Łuk Strażnika Polany (tylko Asrai)

Zbroje:
(Magowie oprócz magów chaosu nie mogą nosić zbroi cięższej niż lekka)
Talizmaniczne Tatuaże (tylko Asrai)
Ceremonialna Szata (tylko kapłani i magowie)
Lekka zbroja
Średnia zbroja
Ciężka zbroja
Pełna Zbroja Płytowa (tylko Imperium)
Zbroja z Ilthimaru(tylko wysokie Elfy)
Zbroja z Gromrilu( tylko Krasnoludy zwykłe)
Zbroja Chaosu( tylko Wywyższeni Wybrańcy i Krasnoludy Chaosu)
Tarcza:
-Puklerz(pozwala walczyć przy użyciu dwóch broni)
-Tarcza Średnia
-Tarcza Ciężka
-Hełm:
-Lekki( tudzież czapka, kawał szmaty, zapewniający minimalną ochronę)
-Średni(Łuskowy, Stożkowy etc.)
-Ciężki(Garnczkowy etc.)

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Wierzchowiec:
(Posiadanie wierzchowca nie jest wliczane do ekwipunku. Można wyruszyć do walki wierzchem nie wykorzystując żadnego limitu. Ma to swoje wady i zalety)
(Wierzchowca można utracić. Możliwa jest sytuacja, w której zawodnik wygra walkę, ale jego wierzchowiec zginie. Wtedy przepada on bezpowrotnie, chyba że zaznaczono inaczej)

Krasnoludy
- Kuc

Gobliny
- Wilk
- Pajonk

Orkowie
- Dzik bojowy

Ludzie
- Kuc
- Rumak
- Rumak turniejowy (tylko Bretończycy)
- Behemot (tylko wojownicy chaosu - zabiera miejsce ekwipunku)
- Dysk (tylko magowie Tzeencha)
- Demoniczny wierzchowiec (tylko wojownicy chaosu)

Nieumarli
- Szkieletowy koń
- Zmora (tylko wampiry)
- Demoniczny rumak (tylko wampiry)
- Lekki rydwan bojowy (tylko Książęta Grobowców, Heroldzi i Gwardia Grobowców)

Elfowie
- Lekki rumak elficki
- Ciężki bojowy rumak elficki (tylko Elfowie Wysokiego Rodu)
- Zimnokrwisty (tylko Mroczni Elfowie)
- Wielki Jeleń (tylko Leśne Elfy)

Ogry:
- Żałobny Kieł (zabiera miejsce ekwipunku)

Gnoblary:
- Gnoblar wierzchowy (zawsze podlega zasadzie "zapasowy wierzchowiec")

Jaszczuroludzie:
- Zimnokrwisty (tylko Saurusy)
- Tichi-Huichi (tylko Skinki)

Szczuroludzie:
- Zaprzęg niewolników
- Szczur wierzchowy

Demony:
- Behemot (tylko demony Khorne'a)
- Dysk (tylko demony Tzeencha)
- Ścigacz (tylko demony Slaanesha)
- Ropucha (tylko demony Nurgle'a)

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Ekwipunek:

Amulet Trzykrotnie Błogosławionej Miedzi
Pierścień Protekcji
Gwiazda energetyczna (tylko dla magów)
Maska ochronna
Święty Oręż
Bomby zapalające
Bomby dymne
Paraliżująca Toksyna
Bugman XXXXXXX (tylko Krasnoludy- reszta zachlała by się na śmierć)
Obręcz Szybkości
Eliksir refleksu
Eliksir odurzający
Eliksir mutagenny
Eliksir zdrowia
Eliksir siły
Eliksir precyzji
Eliksir odporności
Eliksir mocy (tylko dla magów)
Grzybek kapelusznik (tylko nocny goblin)
Święta/Przeklęta Ikona
Korzeń wielkiego dębu (tylko Asrai i Branchwraithy)
Lwi płaszcz (tylko Elfowie Wysokiego Rodu)
Okular z górskiego szkła (tylko krasnoludy)
Obsydianowe wykończenie broni
Wampiryczny Oręż
Mięso trolla ( tylko gobliny)
Pożeracz mocy
Ametystowa biżuteria
Mistrzowska zbroja
Mistrzowska broń
Płaszcz z morskiego smoka (tylko Druchi)
Księga Tajemnic (tylko magowie)
Personalna Księga Krzywd (tylko Krasnoludy)
Żałobne Ostrze
Spaczeniowe ostrze
Płonąca broń
Piekielny proch
Przeklęta broń
Runiczny Oręż (tylko Krasnoludy i Norsmeni)
Stymulant
Gwiazda Chaosu
Korona Z Czarnego Metalu
Trucizna Jadowa
Trucizna Czarny lotos
Iskra z ogona Fenika (tylko Elfowie Wysokiego Rodu)
Trucizna Mantikory
Płaszcz Strażnika Ścieżek (tylko Asrai)
Usypiacz
Woda Święcona
Wyostrzenie broni
Ząbkowane Ostrze
Zapasowy wierzchowiec (utrata wierzchowca powoduje zastąpienie go nowym)
Wzmacniany kropierz (dostępne niezależnie od rodzaju wierzchowca)
Gwiazda zaranna (tylko istoty z ras zaliczanych do Ładu)
Zwój rozproszenia (jednorazowy)
Zwój z zaklęciem ofensywnym (jednorazowy)
Zwój z zaklęciem defensywnym (jednorazowy)
Eksperymentalna Broń
( tylko Skaveni, Krasnoludzcy Inżynierowie i Członkowie Kolegium Inżynieryjnego z Nuln- Pozwala pobrać jedną eksperymentalną broń z listy poniżej):
-Personalna Hochlandzka Eksperymentalna Rusznica( tylko Ludzie)
-Krasnoludzka Niezawodna Strzelba (tylko Krasnoludy)
-Mini-Miotacz Spaczo-Płomienia (tylko Skaveni)

Chowańce:
(Każda postać ma prawo wziąć zamiast ekwipunku chowańca.)
(Chowaniec może polec w walce na takich samych zasadach jak wierzchowiec)
(Nie działa na chowańca zasada "zapasowy wierzchowiec")
(Dla nieumarłych wszystkie chowańce niezastrzeżone dla innych ras mogą występować w "wersji nieumarłej")
- Ptak
- Nietoperz (tylko wampiry)
- Pies/wilk
- Białe Lwiątko (młody Biały Lew - tylko dla Elfów Wysokiego Rodu)
- Ulubiony Niewolnik (tylko dla Skavenów)
- Pajonk Przyjaciel Goblina (tylko dla goblinów)
- Gnoblar Ostrzegawczy (tylko dla ogrów i gnoblarów - wyjątkowo podlega zasadzie "zapasowy wierzchowiec")
- Chochlik (tylko postaci na usługach Bogów Chaosu)
- Nurgling (tylko dla naznaczonych piętnem Nurgle'a)
- Wąż (tylko Jaszczuroludzie i postaci o pochodzeniu Khemrijskim)
- Kulawy Goblin (tylko dla orków)
- Zmutowany szczur (tylko Skaveni)
- Leśne liszko (tylko Asrai)

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Specjalne Umiejętności:
Niekontrolowany Szał
Onieśmielający
Wytrawny Demagog
Wirujący Atak
Błogosławiony przez Panią (tylko Bretończycy)
Honor i Cnota( tylko Bretończycy i Kapitanowie Imperium)
Defensywny Styl Walki
Ofensywny Styl Walki
Szaleńczy Styl Walki
Błogosławiony przez Duchy Lasu( tylko Asrai i Branchwraith'y)
Wytrawny Taktyk
Mistrz Oręża
Obrońca Pokrzywdzonych
Kensai (tylko Najemnik, pochodzący ze Wschodu)
Nie Jedno Widział W Swym Życiu
Celne Ciosy
Hycel
Mistrz Fechtunku
Skrytobójca
Odporny na magię
Naznaczony bliznami
Nieprawdopodobne Szczęście
Najlepszy przyjaciel chowańca
Tarczownik
Pogromca kawalerii
Wilk Morski
Sadysta
Wytrzymały
Dekapitator
Błyskawiczny Blok
Sprawny Kontratak
Tysiącletnie Wyszkolenie ( tylko Elfy maści wszelakiej, Dawi i Saurusi)
Chaos Niepodzielony
Fanatyzm
Jeździec doskonały
Łowca
Wszechwiedzący (tylko magowie)
Zguba Demonów
Zło wcielone
Skłonności Masochistyczne
Zguba Śmiertelnych (tylko Nieumarli i Demony)
Łaska Bogów
Niekontrolowana Potęga (tylko magowie)
Błyskawiczny Unik
Kusiciel
Niezwykle Silny
Treser chowanców
Wytrwały Niczym Góra
Kontrola nad mocą (tylko magowie)
Mutant
Rasista
Władca zwierząt
Truciciel
Prekognicja
Starożytny Władca( tylko Wampiry i Książęta Grobowców)
Zabójcza Klątwa (tylko Książęta Grobowców)
Dłoń Losu
Intrygant
Kontakty z Półświatkiem
Omen
Syn Słońca, Brat Księżyca
Opętanie
Równie Głupi Co Odważny
Łowca Czarownic (tylko Ludzie)
Nemesis Nieumarłych (wszyscy oprócz nieumarłych)
Gladiator
Płomień Który Przynosi Zmiany
Odporny na choroby
Niewrażliwy na Ból
Sokole Oko
Mistrz Sztuk Czarnoksięskich
Medytacyjne Skupienie
Mistrz Magii Ofensywnej
Mistrz Magii Defensywnej
Mentor

Wampirza Linia Krwi
(tylko Wampiry zamiast umiejętności specjalnej):
- Necrarch
- Krwawy Smok
- Lahmia
- Strigoi
- Von Carstein


Mutacje:
(zamiast umiejętności specjalnej)
Obrzydliwie Opasły
Śluzowate Ciało
Dodatkowe Kończyny
Podmieniec
Spaczona Wola
Zwierzęce Kończyny
Trująca Krew
Pasożytniczy Bliźniak
Podwojenie
Mechanoid
Psychopatyczna Mizantropia
Płomienne Ciało
Potężne Rogi
Macki
Bestia o Tysiącach Oczu
Likantropia
Żywiciel Tysiąca Plag
Odurzające Piżmo
Kły Jadowe
Oblicze Demona
Wywrócony na Wierzch
Przerażająca Aparycja
Ognisty Dech
Nienaturalny Refleks
Pożeracz Dusz
Syreni Śpiew
Hipnotyczne Spojrzenie
Spaczenie Bezcielesności

Piętna Chaosu:
(w ramach umiejętności specjalnej) :
- Piętno Khorna
- Piętno Nurgla
- Piętno Tzeentcha
- Piętno Slaanesha

LISTA ZGŁOSZONYCH:

1. Aszkael - Wywyższony wybraniec Chaosu
2. Hyshis - Mag bitewny
3. Maria Steinvor - Wampirzyca
4. Kharlot Kruszący Czaszki - Wywyższony Wybraniec Khorna
5. Caladris z gór Caledoru - Szlachcic Elfów Wysokiego Rodu
6. Xyz - Wampir
7. Cunnilingus - Skaven skrytobójca
8. Edlin z Marienburga - Ludzki najemnik
9. Tomku Drwal - Wampir
10. Diana - Czempion Slaanesha
11. Bjårn Ingvársson - Wódz Maruderów
12. Selina Ar'dmont - Ludzki najemnik
13. Magnus von Bittebberg - Łowca czarownic
14. Kilian "Wysoki" - Niziołek, Łowca Czarownic
15. Czcigodny Sethep II - Licz
16. Malesanth - Asasyn Mroczny Elf
---------------------------------------------------------------------------------
Ostatnio zmieniony 6 kwie 2013, o 17:45 przez Naviedzony, łącznie zmieniany 3 razy.

Awatar użytkownika
Rogal700
Chuck Norris
Posty: 429
Lokalizacja: Bieruń

Post autor: Rogal700 »

No to ja się zgłaszam postać. Historie poprawię jak będę miał ciut więcej czasu (ale zapewne jeszcze dziś)

Imię: Aszkael
Wywyższony Wybraniec Chaosu
Broń:Dwa bastardy (drugi w roli zapasowego)
Zbroja: Zbroja chaosu, Ciężka Tarcza, Hełm Ciężki
Ekwipunek: Gwiazda Chaosu
Specialna Umiejętność: Łaska Bogów

Obrazek


Wojownik zakuty w czarną zbroję kroczył przez pokrytę śniegiem lasy imperium. Pozostał razem z nielicznymi którzy postanowili nie wycofywać się napółnoc wraz z Archaonem. Aszkael takie imie nosił ten ponury wojownik. Nie podobało mu się że dumni wybrańcy uciekają z podkulonym ogonem kiedy oczy bogów są na nich zwrócone. Wojownik uznał to za skazę, którą trzeba zmazać w krwii dumnych i prawych, w krwi tych którzy nieugieli kolan przed mrocznymi bogami. Aszkael miał plan zamierzał zapuścić się w nieznane głębie. Jego celem były owite tajemnicami tunele pod-imperium, gdzie ruszyć miała arena. Jak to zwykle bywało, na tą uroczystość przybywali najznamienitsi czempiony i wojownicy z całego świata. Aszkael miał zamiar złożyć ich czaszki w ofierze dla Khorna, ich trzewia oddać Nurglowi, ostatni oddech Tzeentchowi a serca Shlanneshowi. Chciał w ten sposób udowodnić że zasługuje na wielkość i łaskę mrocznych potęg. W końcu zobaczył swój cel, jaskinię której mroczne korytarze miały go zaprowadzić do celu.

***
W jaskini panował chłód, wybraniec szedł spokojnie w jednej ręce trzymał pochodnię, drugą natomiast oparł na rękojeści swego miecza. W tunelu dudniły jego kroki. Wszystko wydawało się puste, zapuszczone i poruczone. Po kilku godzinach marszu wojownik był podenerwowany, mimo przebytej drogi nie był pewien czy jest na właściwej drodze. Jedyną wskazówką była mapa na plakacie informującym o arenie. Niestety ta wskazówka była nie zbyt pomocna przez zamazane linie i wyłącznie skawińskie ,,porady’’. Pochodnia zaczęła gasnąć , mrok tuneli stawał się coraz głębszy a nerwy wybrańca były coraz bardziej nadszarpane, ale miał nadzieje że mroczne potęgi o nim pamiętają. Nie mylił się kiedy ogień blask pochodni zbliżył się do minimum zobaczył pierwszy znak. W ścianach pojawiły się gródki zielonego minerału, spaczenia. Substancja ta była niebezpieczna …i ciągnęły do niej skaveny. Kamienie te wypełniały korytarz zielonkawą poświatą. Wojownik był pewien jest na dobrzej drodze. Po kilkunastu minutach marszu, echo jego kroków przebił inny dźwięk, jakby piskliwy głosik.
-A więc jestem coraz bliżej- mruknął pod nosem wojownik opierając dłoń na rękojeści miecza by móc go szybko dobyć.
Głosy naglę ucichły. Wybraniec kroczył nadal tym samym tempem. W końcu zobaczył źródło dźwięków. Trzy szczuro-podbne istoty stały nad truchłem czwartego.
-Skaveni ….znaczy się że jestem już naprawdę blisko.- rzekł Aszkael wyciągając miecz.
Szczury były zdezorientowane, z nich pysków nadal sączyła się krew (czyżby pożarły jednego z towarzyszy?). Stoję były poszarpane i poniszczone, nie miały żadnych znaków klanowych. Ich ręce nadal opasały klamry kajdany. Tylko jeden z nich miał broń. Stary tępy i złamany miecz. Dawni niewolnicy z piskiem rzucili się do boju. Jednak zanim to nastąpiło jeden z nich obejrzał się. Zawahał. Widać że to co zostawili za sobą jest dużo straszniejsze niż śmierć w walce o wolność.
- Zabić, zabić- rozległ się piskliwy głos uzbrojonego skavena.
Wyzwoleńcy byli już całkiem blisko, jeden z nich w jednym susie doskoczył do Aszkaela jednak ten zamachnął się nadal tlącą się pochodnią i trafił napastnika w głowę. Szczur wylądował na ziemi. Przywódca grupy skorzystał z okazji tnąc z góry swoim starym mieczem. Wybraniec był jednak spokojny zablokował cięcie pancerną rękawicą , której ostrze nawet nie zarysowało. Skaven zdziwił się. Wojownik bez skrupułów kontratakował, brutalne cięcie jego miecza trafiło niewolnika w bok. Ostrzę bez problemów rozcięło ciało aż do kręgosłupa. Aszkael zrzucił napastnika z ostrza. Skaven który wcześniej się zawahał starał się obejść wojownika. Jednak ten był czujny ciął z góry, niewolnik nawet nie zdążył uskoczyć ostrze przedzieliło jego czerep na dwoje. Wtedy wybraniec odwrócił się do ostatniego ze skavenów który dostał pochodnią.
-Proszę, nie zabijaj, nie zabijaj- rozległ się lekko chrapliwe piszczenie. – Ty na pewno na arenę, arenę. Ja mogę zaprowadzić, zaprowadzić. Tylko nie zabijaj ,nie zabijaj.
- W dobrą stronę idę?- po chwili rzekł Aszkael
- Tak, tak. Ja mogę zaprowadzić, zaprowadzić.- kontynuował skaven swe zawodzenie o życie.
-Nie trzeba- rzekł wojownik przebijając szczura na wylot.- Nie warci nawet złożenia w ofierze- dodał po tym jak odrzucił szczurze ciało.
Aszkael ruszył korytarzem dalej, spaczeniowe gródki oświetlały mu drogę a krew kapała z ostrza które teraz oparł na ramieniu. Jednak droga przed nim jeszcze długa a korytarze kręte. Kto wie może ktoś jeszcze przetnie drogę wojownikowi, którego myśli mąciła tylko zbliżająca się arena.
Ostatnio zmieniony 21 lut 2013, o 19:16 przez Rogal700, łącznie zmieniany 5 razy.
WoCH W.19/R.9/P.7
Razem:35

miły5
Mudżahedin
Posty: 201
Lokalizacja: Poznań

Post autor: miły5 »

Też zgłaszam postać i tak samo jak użytkownik wyżej historia postaci dopiero jutro , gdyż nie mogę jej znaleźć a nie mam zbyt dużo czasu.

imię: Hyshis
bitewny czarodziej
Broń:miecz ze srebra z kryształem górskim (długi miecz)
Zbroja:śnieżno biała szata ze złotymi zdobieniami (lekka zbroja)
Ekwipunek:mistrzowska broń
Specjalna umiejętność:
-mistrz magii defensywnej
-odporny na choroby
Magia:domena światła
czary:
defensywny - oślepiający błysk (niesamowicie jasne światło wydobywa się z ręki czarodzieja oślepiając przeciwników)
ofensywny - wiązka światła (z ręki czarodzieja wydobywa się świetlisty ,,strumień" , który po uderzeniu w przeciwnika nadpala go)

Krótki opis życia postaci:
Hyshis urodzony został w małej zapomnianej przez Sigmara wiosce niedaleko Middenheim.Jego talent magiczny zaczął objawiać się w wieku ośmiu lat i poczynając od dziwnej manipulacji światła kończąc na wytwarzaniu tegoż.
Jako , że mieszkańcy nie byli zbyt wykształceni jedynym ich sposobem na zaradzenie problemowi był ogień i stos.Nie zgodził się na to pewien mędrzec , który zawitał do tejże wioski na jakiś czas.Zabrał chłopca ze sobą by uchronić go przed niechybną zgubą .Jak się okazało był to jeden za magów manipulującymi białymi wiatrami magii ,,Hysh".Wziął więc on pod swoją opiekę chłopaka i zaczął uczyć go jak obchodzić się z magią.Oczywiście nie obyło się to bez trudnych i ciężkich prac polegających na zwiększeniu siły woli , koncentracji i dyscypliny(czyt.czyszczenie okien , zamiatanie itd. ).
Gdy Hyshis osiągnął 21 lat jego ,,mentor" pozwolił mu na opuszczenie jego domu i poznanie Starego świata jako wędrowny czarodziej.Wyjechał on razem z ekspedycją liczącą ponad 70 osób do w pobliże Norski.Jak się okazało niewielu przetrwało podróż z powodu napaści , klimatu i chłodu.Hyshis powoli kształcił się i próbował wykorzystać wiedzę w praktyce.W wieku 30 lat powrócił już nauczony na błędach i nie jako chłystek czy guślarz tylko jako pełnoprawny magister.Bez wahania przyjęli go do kolegium by mógł jeszcze się dokształcić.Nikt o tym nie wiedział , ale wraz z powrotem z Norski przywiózł również długi stalowy miecz z kamieniem górskim w jego klindze.Nie był to jakiś wyjątkowy okaz , lecz warty wielu pieniędzy.Hyshis nie musiał płacić na kolegium , gdyż było potajemnie opłacone przez jego ,,mentora".Gdy dostał on stopień mistrza magii a następnie arcymaga postanowił wyjechać z kolegium do Nuln.Tam zatrudnił się jako mag bitewny i stoczył parę bitew.Szczególnie naprzykrzyli mu się skaveni , którzy prawie ukradli mu jego drogocenny miecz , oczywiście słono za to zapłacili.Mając 46 lat wyjechał do Middenheim by w końcu się osiedlić jak normalny człowiek....

[W mieszczańskiej chacie w Middenheim]
-,,Leże tak na łóżku już ponad parę dni i nic nie robię ... czy to aby jest normalne... może przewertuję moje stare księgi..."
[wychodząc z domu ]
-,,Codziennie to samo , te same drogi , ci sami ludzie, zero rozrywki.Możliwe , że przyzwyczaiłem się do wojennego życia ... Udam się do pobliskiej karczmy może coś tam mnie zainteresuje"
[siedząc przy jednym ze stołów]
-,,Każda chwila staję się coraz dłuższa a ja popadam w głęboką depresję , problem w tym , że nie ma jak na to zaradzić ..." [spojrzał na plakat na ścianie]
-"Pismo skavenów , jest napisane , że ma odbyć się jakaś ..chwila co tam jest napisane ... aha arena walk w ich podziemiach. hmmm oprócz tego ,że w końcu będę mógł coś zrobić to i również może zabiję pare natrętnych szczurów oraz poznam ich kulturę ... to będzie dobry pomysł ... problem w tym , że nie wiadomo gdzie to jest ...Podobno niedaleko Middenheim jest tajne wejście do ich Pod-imperium może warto by się tam udać..."

Niezbyt to wyrafinowane , ale późniejsze pewnie będą lepsze.

Pozdrawiam :)
Ostatnio zmieniony 21 lut 2013, o 18:03 przez miły5, łącznie zmieniany 2 razy.

Awatar użytkownika
kubencjusz
Szef Wszystkich Szefów
Posty: 3719
Lokalizacja: Kielce/Kraków

Post autor: kubencjusz »

Obrazek
Imię: Maria Steinvor
Klasa: Wampir
Broń: 2xWakizashi
Zbroja: Skórzany kaftan ( lekka), Puklerz
Hełm: Kaptur( lekka)
Magia: Bestii
Czar ofensywny: Mordercze upiory dziczy(Postać przyzywa rządzę mordu dzikich zwierząt, która wypełnia ją i dodaje jej sił)
Czar defensywny: Nieprzebijalne okrycie Panna(Skóra rzucającej czar postaci niesamowicie twardnieje i pokrywa się grubym pancerzem kostnym)
Umiejętność: Mistrz broni
Ekwipunek: Mistrzowska broń


Był późny wieczór. Za oknami było już całkiem ciemno. Przez nieszczelny dach wiatr przedostawał się wydając świszczące dźwięki. Maria Steinvor weszła do pokoju delikatnie przepychając drzwi nogą. W jednej ręce trzymała zapieczętowany list, w drugiej zaś płonący delikatnym i ciepłym światłem kaganek. Usiadła na obitym skórą krześle, postawiła źródło światła, odłożyła list i napiła się czerwonego wina z stojącej na stole butelki. Trunek wpłynął jej do gardła powodując delikatny pomruk zadowolenia. Gdy tylko skończyła, odstawiła puste szkło na bok i rozerwała pieczęć. Przysunęła płomień bliżej, by móc wyraźniej widzieć zawartość pergaminu. Pismo mimo, iż subtelne i wykaligrafowane zdradzało pośpiech i zdenerwowanie.

Doga M.
Wiele czasu minęło od naszej ostatniej współpracy. Mam nadzieję, że w między czasie nie zdążyłaś zmienić profesji. Jeśli tak to dalsza lektura jest pozbawiona sensu.
Jeden z naszych stałych klientów skarżył się ostatnio na nijakiego Pritsa, skaveńskiego inżyniera. Sposób, ani środki nie są wyznaczone, a co za tym idzie masz wolną rękę.
Z zdobytych informacji wynika, że cel ma znajdywać się niedługo w okolicach turnieju zwanego Areną Śmierci.
Może gdybyś się zapisała łatwiej byłoby Ci zinfiltrować okolicę, a przy okzaji trochę dorobić? Cóż wybór pozostawiam tobie.
Jedyna uwaga- klient wynajął jeszcze kogoś. Więc jeśli chcesz zarobić sugeruję pośpiech.
Stawka ta sama co zwykle, tam gdzie zawsze do odebrania po robocie.
Pozdrowienia H.
PS: Głowy wozić nie musisz.


Gdy tylko zmęczone dniem oczy skończyły lustrować tekst Maria mocno ziewnęła nie starając się nawet zakryć ręką ust. Zwinęła list z powrotem w rulonik i podstawiła pod młay płomyk kaganka. Po chwili list zajął się, rażąc oczy nagłym przebłyskiem światła. W momencie całkowitego spopielenia pergaminu kobieta odchyliła się opierając wygonie i położyła odziane w skórzane obuwie nogi na biurku. Uśmiechnęła się pod nosem odsłaniając piękne białe zęby i dwa delikatnie za duże kły.
- Oj kochany Hallsteinie. Wież mi lub nie nie wyszłam z wprawy... Choć nie powiem ostatnio się rozleniwiłam - Dodała chichocząc.


Następnego dnia obudziła się o brzasku. Słońce nie miało jak wlać się do sypialni, gdyż zasłony w tym pokoju były zawsze zasłonięte. Maria wstała z łóżka i delikatnie stąpając po marmurowej posadzce zeszła po schodach do łaźni. Woda już zagotowana czekała na nią w blaszanej wannie. Mała kula ognia z opóźnieniem czasowym nikomu jeszcze nie zaszkodziła. Zrzuciła z siebie jedwabną koszulę nocną, po czym delikatnie sprawdziła czubkiem stopy czy temperatura wody jest odpowiednia. Gdy tylko delikatna skóra dotknęła powierzchni wody wampirzyca odruchowo odsunęła nogę. Po chwili jednak zanurzyła ją z powrotem i moment później już cała moczyła się w wannie. Poruszana woda bujała delikatnie falującymi piersiami wystający znad powierzchni wody niczym dwie wyspy. Oparła głowę na krawędzi balii pozwalając kaskadzie krwisto czerwonych włosów, normalnie sięgających do ramion, opaść poza wannę. Po chwili wylegiwania w czystej formie odpoczynku Maria wzięła się za dokładne mycie. Mimo, iż była względnie czysta to jej delikatnie skrzywiona na tym punkcie natura nie pozwoliła by jej nie przejść całej procedury, którą przeciętny mieszkaniec imperium uznałby za co najmniej przesadną.
Po dokładnym wyszorowaniu się w wannie i odmoczeniu całego ciała wyszła na wcześniej przygotowany ręcznik i zbliżyła się do lustra, by uczesać swoje lśniące włosy. Powinna ona ujrzeć w odbiciu idealną kobiecą sylwetkę, którą zawdzięczała dzięki latom treningu i pracy nad sobą. Jednak fakt, że była tylko w ósmej części człowiekiem, sprawiał iż w posrebrzanym szkle ujrzała tylko lewitującą w górę i w dół szczotkę do włosów. Ta mieszanka krwi, którą rozpoczął jej dziadek objawiała się w wielu rzeczach dość nietypowo jak na wampirów. Między innymi zmniejszone łaknienie krwi, brak niszczącego działania srebra i światła na skórę. W dodatku jej cera nie była tak blada jak u większości przedstawicieli jej gatunku. Nadal jednak wampirza natura maszyny do zabijania i magia trzymały się tej kobiety. Z resztą to właśnie jej pochodzenie zmusiło Marię do opuszczenia rodzinnych stron i asymilacji z ludźmi.
Nie przejęła się jednak zbytnio tym, iż znów się nie zobaczyła po czym nie skrępowana nagością ruszyła po schodach do swojej sypialni. W drodze na górę poczuła dziwny acz znajomy zapach. Wyjęła nóż z pochwy, który trzymała zawsze przy sobie bez względu na to co robiła. Owszem mogła przybysza rozerwać gołymi rękoma, ale doczyszczenie potem pokoju i paznokci zajmowało strasznie dużo czasu. Bezszelestnie wspięła się na pozostające jej do piętra stopni z sztyletem gotowym do ciosu i delikatnie otworzyła uchylone drzwi. Pierwsze co rzuciło jej się w oczy to otwarte na oścież okno, które pozostawiła zamknięte. Po chwili gdy otworzyła drzwi mocniej zauważyła sylwetkę człowieka w pół siadzie na jej łóżku spijającego jej ulubione wino. Gdy tylko baczniej przyjrzała się temu odzianemu w skórzany obcisły ubiór człowiekowi w kapturze ten podniósł głowę znad butelki i spojrzał na nią. Dopiero teraz rysy twarzy wyłoniły się z mroku okazując całość oblicza niespodziewanego gościa.
-Następnym razem pukaj, bo rozniosę Cię na kawałki Wilhem.- Warknęła chowając nóż do pochwny.
-No, no. Stara dobra Maria. Nic się nie zmieniłaś. Ten sam pazurek, osry języczek no i cóż... uroda. - Mówiąc to na jego twarzy zaświtał perfidny uśmieszek.
Słysząc te słowa zorientowała się, że jest całkowicie naga. Podeszła szybkim krokiem do szafy i natychmiast przywdziała krwisto czerwonego koloru szlafrok. W między czasie Wilhem ordynarnie gapił się na kołyszący biust, którego falowanie wywołał szybki krok i nawet swojej bezczelności nie starał się ukryć.
-No dobra, po coś tu przyszedł spijaczu cudzego wina ?- Spytała bez owijania w bawełnę i z lekkim rozbawieniem.
- Widzę, żeś się nieźle urządziła. - Prychnął pod nosem.- Hallstein kazał się dopytać czy zlecenie Cię interesuje. A więc jestem tu i pytam. Czy zlecenie Cię interesuje ?
Maria skrzyżowała ręce na piersi po czym odparła- Może dałbyś się mi trochę zastanowić. Przesyłkę odebrałam wczoraj wieczorem. Nawet nie miałam kiedy o tym pomyśleć. Ostatnio nie miałam nastroju do pracy. Strasznie się rozleniwiłam.
- Widać. Za starych dobrych czasów w życiu bym nie wszedł żywy przez okno. Komfortowe życie zmniejsza czujność moja kochana. - Dodał z uśmiechem na twarzy.
- Trochę tęskniłam za Twoimi uwagami złośniku- Odparła.
- Ty mi się tu nie rozczulaj skostniała wampirzyco. Wzięła byś tą robotę, bo całkiem z fachu wypadniesz. - Dodał teraz całkowicie poważnie.
-Rozumiem. Sam jednak powiedziałeś już wystarczająco o wpływie mojego lenistwa na zdatność do kontynuowania pracy.
Rozmowę przerwał jednak dzwon bijący południe.
Kurwa, zasiedziałem się- żachnął zabójca.
Wilhem ucałował Marię na pożegnanie po czym wspiął się na parapet. Jeszcze raz obrócił się by spojrzeć na nią, jedyną kobietę której ufał. Ona też patrzyła na niego z smutkiem w oczach, bo mimo, iż nie znosiła jego złośliwych uwag to był jedyną osobą, która coś dla niej znaczyła. Ta krótka chwila zdawała się trwać wieki. Patrzyli tak na siebie rozumiejąc to co oboje mieli do powiedzenia, a zarazem pragnąc się nie rozstawać. Wilhem przerwał jednak kontakt wzrokowy po czym wyskoczył.
Maria chwilkę się zastanawiała, czemu nie wyszedł po prostu drzwiami, ale moment później stwierdziła, że to bez znaczenia. Ubrała się i zaczęła przygotowywać się do podróży. Do tobołka wrzuciła zapas wina, odzież na zmianę, koc i podstawowe środki medyczne. Na plecy zarzuciła swoje dwa ulubione miecze. Mimo iż kształt tych bliźniaczych ostrzy był typowo wschodni, to oba jednak nie posiadały typowego dla cathayskich szabli falistego jelca, lecz pełne kosze chroniące całą dłoń. Na skórzanej zbroi przechodził pas od lewego uda do prawego ramienia na którym znajdowała się cały arsenał noży do rzucania. Mimo iż odziana była raczej po męsku w kaftan, spodnie buty z wysokimi cholewami zapinane na klamry i czerwony płaszcz to nie chodziła raczej w kapturze by ukryć swoją płeć.
Tak ubrana po zabezpieczeniu mieszkania rozmaitymi pułapkami i pobraniu gotówki z skrytki ruszyła do miejskiej stajni w której trzymała swojego konia. Płotka bo tak było mu na imię był gniadym i wysokim koniem stworzonym do długich podróży i męczącego galopu. Osiodłała go i przytroczyła doń swoje rzeczy.


Godzinę później już kłusowała w kierunku bram miasta. Regularny odgłos końskich podków uderzając w bruk i kołysanie pozwoliły jej zapomnieć o otaczającym ją ścierwie. Miasto w którym żyła nie należały do opiewanych w imperialnych balladach krainach gdzie każdy ma prace, wysoka technologia podnosi standard życia, a nieskorumpowane władze sprawują sprawiedliwe rządy. Bandyci, rzezimieszki, naciągacze, złodzieje, dziwki i mordercy stanowili tu ponad połowę społeczeństwa, a niesprawna kanalizacja dodawała miastu charakterystyczną woń. Aż sama się dziwiła, czemu inkwizycja jeszcze nie spaliła tego miejsca do gołej ziemi. Mimo to nie musiała się tutaj niczego obawiać. Miała swoją reputację i to zasłużoną.
Gdy podjechała do bramu zauważyła, że w takowej stoi dwóch strażników. To było trochę dziwne. Zwykle nie pojawiali się na ulicach, a jeśli już to robili to co najmniej w nasto osobowym oddziale. Zdziwiona podjechała w kierunku wjazdu do miasta nie dając po sobie znać, że jest zaskoczona ich obecnością.
Gdy tylko zbliżyła się jeden z strażników wyszedł i stanął jej naprzeciw, po czym krzyknął. - Stać! Bagaże do kontroli. Rozkaz komendanta.
Maria spojrzała na niego z litością. Mimo tego strażnik ruszył w jej kierunku. Już miał sięgnąć do jej rzeczy, gdy ręka wampirzycy wystrzeliła z szybkością strzały, chwyciła go za dłoń i ścisnęła. Trzask miażdżonych kości został zastąpiony wrzaskiem cierpiącego strażnika, który padł na ziemię i wił się z bólu. Drugi strażnik widząc co się dzieje podniósł naładowaną kuszę w kierunku Marii.
- Na twoim miejscu bym tego nie robiła- Uśmiechneła się do trzęsącego kolanami członka straży miejskiej.
Wtem z strażnicy wypadło kilkunastu odzianych w kirysy mężczyzn uzbrojonych w załadowane kusze, każdy z mieczem przypiętym do boku. Na koniec wyszedł mężczyzna koło czterdziestki w pełnej zbroi płytowej, kapeluszem na głowie i z wyciągniętym pistoletem skałkowym oraz szablą w drugiej ręce.
- Co się tu kurwa dzieje?- Ryknął przekrzykując wrzaski leżącego na ziemi biedaka.
- Twój podwładny miał chrapkę na moje rzeczy panie Urlyku. - oparła beznamiętnie w kierunku przełożonego.
- Ach Maria. Witaj. Wybacz temu idiocie. Jest nowy. Nie wie jeszcze kto jest kto. - Odparł pełen skruchy, po czym wrzasnął do posterunkowego wytrzeszczającego oczy bardziej ze zdziwienia niż z bólu.- Zabieraj stąd swoją dupę! Przejazd blokujesz palancie! I podziękuj pięknie pani Mari za to że żyjesz!- kończąc kopnął podkomendnego by się szybciej pozbierał.
- Dziękuję. -Powiedziała raczej z czystej grzeczności niż z faktycznej wdzięczności. - A tak swoją drogą skłoniło do ustawienia kontroli jeśli można spytać ?
- Spytać można, ale odpowiedź nie będzie udzielona.- odparł zagadkowo Urlyk.
- Masz szczęście, że mnie to nie interesuje. - Odparła się śmiejąc otwarcie.
- No cóż w takim wypadku pozostaje mi tylko życzyć miłej podróży- Rzekł życzliwie.
- A i komendancie jeszcze jedno.
-Tak ?
- Osobiście odpowiada pan za mój domek podczas mojej nieobecności. Sugeruje zadbać o to by jedyne co się w nim zmieniło to ilość kurzu na pułkach. - Powiedziała z pełną powagą patrząc w oczy mężczyzny, po czym ścisnęła konia konia łydkami i ruszyła.
Ulryk od razu zaczął próby wymigania się, lecz został wyminięty i uciszony dłonią. Kapitan przeklął w duchu. Pozostaje mu tylko mieć nadzieje, że nie znajdzie się żaden idiota próbujący okraść tę szaloną kobietę.


Deszcz padał już od kilku dni. Krople spadały z nieba uderzając w ziemię niczym pociski armatnie eksplodując zaraz po dotarciu do celu. Okolica nie była za przyjazna. Trakt będący tylko ubitą ziemią rozmókł i stał się małym strumieniem, gdyż woda nie miała już gdzie wsiąkać. Maria po raz któryś spojrzała na niebo i z pogardą prychnęła. Od razu widać było, że znów jakiś imperialny pajac kombinował z magią niebios. Nie, żeby przeszkadzał jej ten deszcz. Po prostu niekonsekwencja ludzkich czarodziejów nie znała granic. W myślach wyobraziła sobie jakiś nieudany eksperyment z kometą kasandry w środku jakiegoś miasta. To mogło by być całkiem zabawne.
Jej rozmyślenia przerwał jednak widok karczmy. Mimo, iż nie było jeszcze wcale tak ciemno w karczmie musiało się ostro świecić, bo okna ewidentnie emanowały światłem. Maria zastanowiła się, po czym postanowiła, że nie zaszkodziło by w końcu się porządnie umyć i odpocząć na czymś wygodniejszym niż koń.
Szynk był obskurny. Dziurawy dach, gnijące deski, połowa okien wybitych i porastające mchem rynny. Aż się dziwiła, że ta rudera się jeszcze trzymała. Drzwi, które otworzyła też zdecydowanie wymagały konserwacji. W środku było duszno, ale zdecydowaniem mniej wilgotno niż na dworze. Rozejrzała się po gościach, którzy na szczęście składali się tylko z kilku bezpiecznie wyglądających pielgrzymów nie wiadomo gdzie idących na tym zadupiu oraz reprezentantów kultury regionalnej czyli zapijaczonych wieśniaków.
Zadymione pomieszczenie pełne pajęczych świeci i z rozklekotanymi meblami wcale nie sprawiało wrażenia obskurnego, jak wyglądało z zewnątrz. Przynajmniej nie za bardzo. Maria siadła z boku wielkiego pieca w którym buchał otwarty ogień. Woń pieczeni która przypiekała się lizana przez płomienie wypełniała jej nozdrza. Od razu po tym jak usiadła na dębowym zydlu przywołała do siebie karczmarza jednoznacznym ruchem ręki. Ten gruby jegomość mimo, iż ubrany był w lnianą koszulę, szare spodnie i brudny fartuch wydawał się osobą na tyle sensowną, by mieć coś dla odrobinę lepszych gości.
- Witam, karczmarzu. Nie pytajcie w czym możecie służyć. Już wam mówię.- Rzekła wyprzedzając odruchową reakcję gospodarza. - Tu obok piecze się ładny kawałek wieprzowiny. Bądź na tyle rozsądny i podaj mi go, a zanim skończę przygotuj dla mnie najlepszy pokój jaki masz. Najlepszy. Nie chcę żadnego gównianego siennika na ziemi.
Karczmarz na samą wzmiankę o świni ewidentnie zbladł, lecz tylko dzięki wyczulonemu wzrokowi Maria mogła to dostrzec wśród refleksów światła padających od strony kominka.
Tracąc nagle swoją pewność siebie odparł.- Pani, ja chciałbym... ale nie mogę... Naprawdę i niech panienka lepiej o tym prosiaku zapomni. Bo przyjdą osoby, które mogą się o niego upomnieć. A to może być przykre. Nie tylko dla pani, ale i dla mnie i mojej rodziny.- skończył już naprawdę wystraszony.
- Jak ty mi nie dasz to ja sobie wezmę. - Odrzekła po czym wstała i sama sobie odkroiła spory kawał dobrze wypieczonego uda, mimo usilnych protestów szynkarza. Usiadła i ledwo zdążyła zacząć kroić wieprzowinę na mniejsze kawałki, gdy drzwi otworzyły się pod wpływem silnego kopniaka wydając okropny głośny huk. Do sali weszło trzech rosłych mężczyzn. Wszyscy byli odziani w skórzane pikowane kaftany, luźne spodnie i przekrzywione na bakier kapelusze z piórkiem. Każdy z nich miał przypięty do boku prosty miecz. Gdy tylko weszli w całej gospodzie zapadła cisza z wyjątkiem Marii, która nie do końca się przejmowała nowymi przybyszami i kontynuowała konsumpcję swojej kolacji. Największy z nich rozejrzał się po karczmie, zlustrowała wszytskich , po czym jego wzrok spoczął na kominku. Gdy tylko dostrzegł, że w pieczeni są jakieś ubytki ryknął na całą salę
- Kto się kurwa dobrał do mojej pieczeni karczmarzu?!-
Sala sali zapadła głucha cisza. Nagle uwagę kafara przykuł głos Marii ciamkającej jakiś żylasty kawałek. - Ja.- Odparła.
- No to się panienko policzymy powiedział. Albo nie jesteś stąd, albo jesteś wyjątkowo głupia. Ale nie martw się. My już zadbamy aby nam się nasz posiłek zwrócił.- Zarechotał razem z kompanami, rzucając zaraz potem do karczmarza. - A z tobą to się jeszcze policzę, żeś nie przypilnował nam kolacji.
Maria powoli podniosła wzrok znad talerza by oszacować swoich przeciwników. Może i były to mięśniaki, ale raczej nie należeli do finezyjnych zabójców mrocznych elfów z świątyń Kheina. Zatem nie stanowili większego wyzwania. Gdy tylko zbliżyli się do niej na odległość metra jeden z nich wywrócił stół stojący przed nią razem z jej talerzem.
- Mogłeś tego nie robić. Zezłościłeś mnie. Teraz już nie masz szans na przeżycie.- Wyjaśniła oprychom spokojnie, podczas gdy Ci zaczęli się śmiać.
- A co ty możesz nam zrobić kruszyno?- spytał jeden z nich stojący na lewo od prawdopodobnego szefa.
- To.- Odparła. Już w momencie wypowiadania tych słów wstała i z niesamowitą szybkością wyciągnęła z pasa dwa noże do rzucania. Sięgnęła by po miecze, ale przestrzeń na to nie pozwalała. Na szczęście dobór broni przy takim przeciwniku nie miał znaczenia. Gdy tylko do nich doskoczyła rozpoczęła swój morderczy taniec. Pierwszy został ścięty cięciem na wysokości gardła i sztychem w serce. Drugi nie zdążył nawet zareagować i skończył z sztyletem w oku. Ostatni odskoczył i wyciągnął nawet miecz. Maria przystanęła i spojrzała na niego i jego lęk w oczach. Bawiło ją to. Ta naturalna dla prymitywnych ludzi panika, gdy tylko niedoceniany oponent zaczyna mordować twoich kolegów niczym jagnięta. Wampirzyca obróciła nóż w doni tak, że jego ostrze było teraz skierowane w kierunku ziemi i stanęła zawadiacko opierając ciężar ciała na jednej nodze. Sprowokowany rzezimieszek ruszył na nią z uniesionym mieczem i rykiem na ustach. Zabójczyni tylko uśmiechnęła się pod nosem. Wykonała trzy szybkie kroki, uskok w prawą stronę by uniknąć paskudnego cięcia pionowego, które prawdopodobnie normalnemu człowiekowi rozrąbało by czaszkę oraz by zbliżyć się na zasięg krótkiej broni. Zanurkowała obróciła się miękko na ugiętych nogach i wbiła swój nóż w podbrzusze po samą rękę. Gdy tylko ostrze całkowicie utknęło w ciele ofiary obróciła je ostrą krawędzią w kierunku mostka i rozcięła mu cały brzuch. Wnętrzności wylały się z człowieka, który jeszcze przez chwilę stał wrzeszcząc i próbując połapać wyślizgujące mu się bebechy. Jucha tryskała mu przez palce na podłogę. Wiedział, że umiera. Moment później leżał już obok kolegów, którzy razem z nim grzecznie leżeli martwi na ziemi. Cała sytuacja trwała tylko kilka chwil i większość gości nie zarejestrowała co najmniej połowy wydarzeń, ale efekt końcowy widzieli wszyscy. Kobieta wyjmuje swój nóż z oczodołu martwego kolegi szefa lokalnej bandy, który z resztą pływa z nim w jednej kałuży krwi.
Mimo twarzy skonsternowanych i zaskoczonych gapiów Maria postawiła swój stolik do pionu, podniosła talerz i nałożyła sobie kolejną porcję mięsa jak gdyby nigdy nic. Po chwili oszołomienia karczmarz ocknął się i zaczął wrzeszczeć:
- Coś ty najlepszego uczyniła!? Wiesz kto to był. Kuzyn lokalnego gubernatora. Przez ciebie na szafot pójdę psia twoja mać! Won mi stąd ale już, bo jak...
- Bo co ?- przerwała mu podnosząc głowę znad talerza.
- Boo... bo... - zaczął się jąkać czując wiercący w nim wzrok wampirzycy.
- No właśnie. Słuchaj panie karczmarzu. Są dwie możliwości. Pierwsza przyjmiecie mnie najlepiej jak umiecie, a ja zapłacę odpowiednio. Druga będzie mniej przyjemna. Wy mi gospodarzu odmówicie gościny, a ja dorzucę was na tę kupkę - wskazała kiwnięciem głowy ciała bandytów- i ugoszczę się sama. Wydaje mi się jednak, że ty także wolałbyś wersję pierwszą.
Już pół godziny później leżała w spokoju w balii sącząc swoje ulubione czerwone wino.


Następnego ranka wstała w dość paskudnym humorze. W sumie sama nie wiedziała czemu. Złościło ją to, że plucha na dworze miała się w najlepsze, podczas gdy ona zamierzał kontynuować podróż. Złościło ją to, że karczmarz zapomniał o wczorajszej pokazówce i dziś uraczył ją tylko jajecznicą. Drażniło ją że jajecznica była zimna i to, że szynkarz zrezygnował z ugoszczenia jej na rzecz obmacywania chłopki na zapleczu. O tym że dziewczyna miała maksymalnie piętnaście lat już jej się nawet myśleć nie chciało. Jedyne co ją pocieszało to fakt, że wrota do Pod-Świata był już tak blisko... I arena którą zamierzała wygrać by dorobić grosza też...


PS: Przyznaj sie Naviedzony że przycinanie pg z magii specjalnie dla mojej transformacji kadoma :D ?
Ostatnio zmieniony 20 lut 2013, o 18:28 przez kubencjusz, łącznie zmieniany 3 razy.

Awatar użytkownika
Naviedzony
Wielki Nieczysty Spamer
Posty: 6355

Post autor: Naviedzony »

Tak, zaklęcia każdy wymyśla sobie sam. Przegięcia będę przycinał.

Gracze którzy nie dodali historii - pamiętajcie, że jeśli zapełni się 16 graczy z historiami zanim je zamieścicie Wasza kolejka przepadnie!

Awatar użytkownika
Byqu
Masakrator
Posty: 2724
Lokalizacja: Szczecin

Post autor: Byqu »

Imię: Kharlot Kruszący Czaszki
Rasa i klasa: Wywyższony wybraniec Khorna
Zbroja: Pancerz Chaosu, Ciężki hełm
Broń: 2x topór jednoręczny
Ekwipunek: Mistrzowska zbroja
Umiejętność: Mistrz oręża
Portret: Obrazek

Nasza historia rozpoczyna się daleko na północy, na ziemiach Norski. Dawno temu żył sobie potężny wojownik imieniem Thorgar. Nie był on wielkim generałem, ani nie dostąpił demonicznej nagrody, ot wódz takiej trochę większej wioski. Wśród towarzyszy zdobył uznanie za mężność w boju, lojalność i inne przymioty. Walczył za czterech, chlał za ośmiu, a chędożył.... Ehm, w każdym razie powodziło się mieszkańcom Foczej Przystani pod jego wodzą. Darkaary wracały obładowane łupami, ryb i fok nie brakowało. Zaczął więc Thorgar myśleć o ożenku. Po niekrótkich poszukiwaniach pojął za żonę Skeggi, niebieskooką, blondwłosą piękność. Wkrótce dała mu ona syna. Nazwali go Kharlot.
Mijały lata. Kharlot rósł w oczach, był silnym i radosnym dzieckiem. Raz podczas zabawy na plaży spadł ze skały raniąc sobie rękę o muszle. Ku wielkiej dumie ojca nie uronił ni jednej łzy. Okazało się również, że odziedziczył zdolność przyspieszonego leczenia po ojcu. Jednak i tak dostało mu się od matki za ubrudzenie spodni.
Nadeszła wiosna. Kharlot miał 6 lat Jak co roku szykowało się otwarcie sezonu łupieskiego. I jak co roku była ta sama pogadanka....
-...i nową apaszkę i buty i jakieś kamienie...-wyliczała Skeggi
-NA cholerę ci nowe buty kobieto?! Masz już pięć par!
-Chyba nie myślisz, że pojawię się w niemodnym fasonie na targu? Co by powiedziały Brunhilda albo Sif? Aha, i tym razem buty mają być BEZ odrąbanych nóg w środku.
-Nie po to płynę na południe by butów ci szukać kobieto. Ruszam po sławę i chwałę!
-Na obce baby łakomyś! Nie puściła bym cię z chaty, gdybym miała w czym chodzić! Ciągle to samo "czaszki dla boga czaszek" i ta w kółko... Jakieś rupiecie ciągle przywozisz, czerepy porąbane, a dziecku trzeba nauczyciela, żeby nie łaził potem jak kiep jakiś, jak jego ojciec. Ledwo czytać umiesz, a o pisaniu nie wspomnę! Inne dzieci też by skorzystały!
-.......
-A i ubierz się ciepło, strasznie wieje na morzu. I nie pij za dużo. Potem na drakaar nie trafisz. A w ogóle.....
Thorgar mamrotał pod nosem zły, ale żony usłuchał. Przywiózł i buty i apaszkę i guwernantkę. Ta ostatnia, przerażona usiłowała wpoić cokolwiek w norskie dzieci. Z początku wszystko szło dobrze. Dzieci uczyły się wierszyków, zaczęły stawiać pierwsze literki. Pewnego razu skrzyczała Kharlota za krzywe stawianie literek. Obecnie, po latach jej czaszka zajmuje zaszczytne miejsce w półce, jako pierwsza czaszka wybrańca Khorna. Skeggi była wściekła, lecz Throgara ubawiła ta historia. Również ojciej małego Zaara Slaetha był dumny z syna, gdy ten tuż po zabraniu czaszki pani przedszkolanki przez Kharlota wykorzystał jej bezgłowego trupa. O tym wydarzeniu mężczyźni w wiosce wspominali z uśmiechem, lecz nigdy przy żonach, której do tej pory nie wybaczyły im darowania kary dzieciom. W końcu Kharlot mógł oddać się w pełni treningom walki wręcz, nie dzieląc czasu z lekcjami. Uwielbiał polowania, walkę zarówno z bronią, jak i bez. A ojciec dobierał mu najlepszych nauczycieli. Gdy kończył się dzień, posiniaczony, zakrwiawiony, ale szczęśliwy siadali z ojcem na plaży i oglądali morze podczas zachodu. Matka również wychodziła z nimi. Siedzieli tak nic nie mówiąc. To były jego ulubione momenty, gdy czuł zapach morza, wiatr we włosach i kwas mlekowy w mięśniach. Nie minęło dużo czasu, a wrócił temat nauczyciela. Throgar bronił się jak mógł, ale w końcu uległ. Tym razem był to pechowy nauczyciel z uniwersytetu w Nuln, który spędzał wakacje na wsi. Starszy, wysuszony, zgarbiony, o oczach czerwonych od zakurzonych bibliotek, wytrzymał znacznie dłużej niż przedszkolanka. I osiągnął znacznie więcej.
Lata upływały. Kharn przeżył swoją pierwszą wyprawę, zdobył rozgłos jako wojownik, ojciec był dumny, widząc jak syn przerósł go w umiejętnościach. Znać jednak było rękę matki. Kharlot był uważany za dziwaka. Wykształcenie wpłynęło na jego całe życie. Z wypraw łupeskich przywoził stosy ksiąg, które pilnie studiował po powrocie. Gdy jego rówieśnicy ruszali na polowanie, bądź organizowali zabawy, nasz bohater spędzał na treningu walki bronią, studiowaniu ksiąg, bądź (co również uważano za dziwactwo) rozmaitych ćwiczeniach z improwizowanym sprzętem (nazywał to "gymnazionem", bądź "siłownią"), by osiągnąć perfekcyjne ciało. Górował nad resztą fizycznie. Wszyscy dziwili się, jak taka drobna kobieta jak Skeggi zdołała urodzić wielkiego jak góra mężczyznę. Kumple odwrócili się od niego, dziewuchy śmiały się po cichu, on miał to za nic. Nie dziewki mu były w głowie. Czas jaki poświęcał na treningi, podczas gdy inni go przepili lub przechędożyli sprawił, że wkrótce nie miał sobie równych.
***
Kharlot miał już za sobą wiele wypraw. Podarował Khornowi wiele czaszek. W końcu nadszedł ten dzień. Ojciec już od dłuższego czasu zbierał majątek na pancerz chaosu. Matka chodziła zła, mrucząc coś o braku nowej biżuterii i batystowych majtek, ale Thorgar uparł się i postawił twardo na swoim. Złożył zamówienie u najlepszego kowala z krasnoludów Chaosu. Kharlot długo czekał na dostawę. Domyślał się, że ojciec planuje dla niego niespodziankę. To co zastał przerosło jego najśmielsze oczekiwania. Pancerz był Cudnej roboty, ciemnoczerwony, ze złotymi symbolami Khorna. Hełm pełnotwarzowy, z charakterystycznymi dla Skullcrusherów rogami. Dwa jednoręczne topory z ciemnej stali, można było nimi włos w powietrzu ciąć. Wszystko kute ręcznie, na zamówienie. Ku uciesze rodziców spokojnie podziękował, po czym przebrał się wskoczył na konia i pomknął plażą wrzeszcząc z radości jak głupi. Niedługo potem oznajmił, że rusza w świat, by zaznać smaku przygody, zdobyć chwałę i czaszki godne tronu czaszek.
Po kilkudniowych przygotowaniach nadszedł dzień rozstania. Ojciec pierwszy uściskał syna.
-Synu, stałeś się godnym wybrańcem. Jestem z ciebie dumny. Ruszaj, i niech Khorne prowadzi twoje ramię!
-Syneczku, jeszcze niedawno na rękach cię nosiłam, a teraz taki wielki mężczyzna! Jestem dumna, że wyrosłeś na silnego i mądrego człowieka. Ale uważaj! Świat jest taki duży i niebezpieczny. Uważaj na siebie. Nie rozmawiaj z obcymi. I nie pij za dużo. I uważaj na kobiety, nie chcę by skrzywdziły mojego małego synka! I nie zapomnij szaliczka!
-Mamo!
-No już, już. Szerokiej drogi!
Kharlot uściskał rodziców na pożegnianie i ruszył w drogę. Na wojażach spędził dobre kilka lat. Widział Wieczną Bitwę i lasy Talabheimu. Walczył z ludźmi, potworami, pił, śmiał się i prał po pyskach. Aż pewnego razu...

Podróż mijała spokojnie. Kilka spalonych wiosek, kilka karczemnych burd, kilka tuzinów zarąbanych rycerzy mile urozmaicało drogę naszemu bohaterowi.
Wieczorem rozbijał obóz nad jeziorkiem lub rzeką, rozpalał ognisko, czyścił zbroję (matka nie pozwalała mu iść na wyprawę wojenną, jeśli nie wyczyścił pancerza), po czym po kolacji brał kąpiel i golił się razem z głową starannie (twierdził, że nie lubi jak go pod zbroją swędzi). Tak mijał dzień po dniu.
Pewnego razu jakiś szlachetka imperialny zastąpił mu drogę wrzeszcząc coś o heretykach, barbarzyńcach i ustępowaniu pierwszeństwa. Kharlot szybko uspokoił paniczyka toporem w łeb. Przy ciele znalazł coś ciekawego- pergamin ze szczurzej skóry, obwieszczający turniej dla największych mocarzy z całego świata w podziemnym mieście skavenów. Do zaproszenia była dołączona koślawo nabazgrana mapka.
-Hmm, będę mógł poznać wiele ciekawych ludzi. A potem ich zabić!-pomyślał rozradowany. Nie zwlekając ni chwili dłużej ruszył na Arenę Śmierci.
Ostatnio zmieniony 21 lut 2013, o 18:11 przez Byqu, łącznie zmieniany 8 razy.
WELCOME TO ESTALIA GENTLEMEN

Awatar użytkownika
Mistrz Miecza Hoetha
Falubaz
Posty: 1011

Post autor: Mistrz Miecza Hoetha »

Obrazek
Imię: Caladris z gór Caledoru
Klasa: Książe Elfów wysokiego rodu
Broń: Miecz z Ilthimaru (traktować jako krótki miecz)
Zbroja: Zbroja z Ilthimaru
Tarcza: Średnia tarcza
Ekwipunek: Wyostrzenie broni
Specjalna Umiejętność: Mistrz Fechtunku

Caladris z gór Caledoru jest pełnym zapału młodym elfim szlachcicem. Jego marzeniem od zawsze było dosiadane smoka. I choć za pomocą tajemnych słów udało mu się przebudzić jednego z letargu ten odmówił zostania jego wierzchowcem. Twierdził iż Caladris jest zbyt niedoświadczony by dostąpić zaszczytu dosiadanie jego grzbietu. Caladris od tej pory szuka okazji do walki z każdym przeciwnikiem. Gdy usłyszał więc o Arenie natychmiast zdecydował się dołączyć aby zdobyć uznanie i szacunek starego smoka.

PS: Jest to moja pierwsza Arena więc jakby coś było nie tak z postacią itp. to bardzo bym prosił o wyjaśnienie.
@poprawiłem ten miecz
Ostatnio zmieniony 21 lut 2013, o 15:55 przez Mistrz Miecza Hoetha, łącznie zmieniany 8 razy.
Moja Galeria: http://forum.wfb-pol.org/viewtopic.php? ... 9#p1076079
"Ludzie uwierzą w każdą prawdę, jeśli tylko podasz ją w cudzysłowiu i podpiszesz nazwiskiem kogoś znanego".
Naviedzony

Awatar użytkownika
kubencjusz
Szef Wszystkich Szefów
Posty: 3719
Lokalizacja: Kielce/Kraków

Post autor: kubencjusz »

Długi miecz to o ile się nie mylę broń dwuręczna. Nie możesz jej używać razem z tarczą średnią. Jedyna tarcza którą można używać z bronią 2ręczną i 2x jednoręczną to puklerz.

Awatar użytkownika
Mistrz Miecza Hoetha
Falubaz
Posty: 1011

Post autor: Mistrz Miecza Hoetha »

kubencjusz pisze:Długi miecz to o ile się nie mylę broń dwuręczna. Nie możesz jej używać razem z tarczą średnią. Jedyna tarcza którą można używać z bronią 2ręczną i 2x jednoręczną to puklerz.
To czym miecz długi różni się od dwuręcznego?
Moja Galeria: http://forum.wfb-pol.org/viewtopic.php? ... 9#p1076079
"Ludzie uwierzą w każdą prawdę, jeśli tylko podasz ją w cudzysłowiu i podpiszesz nazwiskiem kogoś znanego".
Naviedzony

Awatar użytkownika
Kordelas
Masakrator
Posty: 2255
Lokalizacja: Kielce

Post autor: Kordelas »

Aż chyba tez wezmę udział jakimś inkwizytorem ,wrzuce postać jak będę miał dostęp do ludzkiej klawiatury ,a nie tabletowej :wink:
Jeszcze mam pytania:
-czy łowca czarownic mógłby mieć pistolet?
-czy można wybrać tylko jedna umiejętność ?
Nieważne gdzie patrzy inkwizytor... i tak widzi wszystko!

Awatar użytkownika
kubencjusz
Szef Wszystkich Szefów
Posty: 3719
Lokalizacja: Kielce/Kraków

Post autor: kubencjusz »

Mistrz Miecza Hoetha pisze:
kubencjusz pisze:Długi miecz to o ile się nie mylę broń dwuręczna. Nie możesz jej używać razem z tarczą średnią. Jedyna tarcza którą można używać z bronią 2ręczną i 2x jednoręczną to puklerz.
To czym miecz długi różni się od dwuręcznego?
Czyli jednak lepiej niech gm się wypowie :oops: :P

Awatar użytkownika
puzonik
Wałkarz
Posty: 84

Post autor: puzonik »

Imię: Garluch Bekacz
Rasa: Ogr
Klasa: Rzeźnik
Broń: dwuręczny topór rzeźnicki
Zbroja: fartuch rzeźnicki(ceremonialna szata)
Umiejętność : celne ciosy(szósty zmysł prowadzi moją rękę, wygrywam wszystkie miedzyplemienne konkursy na precyzyjne rąbanie mięsa:) )
Magia: domena niebios, czary: błyskawice(ofensywny, jak w gwiezdnych wojnach;) zazwyczaj to na mnie spada ogłuszanie wioskowych nosorożników przed pokrojeniem)
Lodowa zbroja(defensywny, szata porasta lodowym pancerzem do tego w okolicy robi się przeraźliwie zimno, strasznie nie lubię jak mistrz każe mi zamrażać mięso żeby szybko skruszało)
Historia:
Garluch przerwał na chwile rąbanie mamuta czując że jego własne trzewia zaraz się odezwą, na chwilę zapadł w błogostan jaki towarzyszył uczuciu kiedy jego gazy trawienne uwalniały się.
Powoli z jego brzuszyska wydostały się na zewnątrz w postaci wonnego aromatu, powoli wciągnął je swoimi wielkimi nozdrzami wchodząc w trans.
W swoim umyśle zobaczył ciemność a potem obrazy krwii, rzezi i złota, dużo złota,trochę zmartwiło go że nie ma w nich jedzenia(takie wizje sprawiały mu najwięcej radości, a mistrz lubił jak przepowiadał udane polownia i wielke uczty). Coś się zbliżało wywnioskował, coś co zmąci spokuj jego i wioski, obrazy stawały się coraz bardziej rozmazane, szybko wyciągnoł z torby szmatę co przez kilka dni trzymał ją w żołądku(zawsze pomagało mu to skoncentrować wizje).
Powoli zaciągnął się jej aromatem, wizje zaczęły gwałtownie powracać, zobaczył wielkie tunele wypełnione szczuroludźmi, rycerzy i czarodziei walczących ze sobą i nagle wizje zgasły tak nagle jak się pojawiły. Powoli wracał do rzeczywistości, nagle poczuł ból i zobaczył że podczas wizji zaciął się w rękę a krew strumienem ciekła do wnętrza wielkich trzewi bestii.
Szybko przyłożył szmatę do rany i zaczął rozmyślać, nagle wiedziony nagłym przeczuciem włożył swoją wielką łapę głęboko w jelita bestii i zacisnął na czymś. Powoli wyciągnął dłoń i zaczął oczysczać to co wyciągnął.
To był kawał skóry z literami cały poplamiony jego krwią i odchodami bestii. Trzeba zasięgnąć rady mistrza pomyślał, poprawił prowizoryczny opatrunek co mu wypadł podczas nagłego przeczucia i wyszedł przed swoją chatę.
Chata mistrza znajdowała się w centrum wioski zaraz obok dołu(żeby miał dobry widok), w wiosce panowała cisza, ogry jeszcze spały, gdzieniegdzie było tylko słychać gnoblary. Powoli zbliżał się do chaty rozkoszując się słodkim aromatem jaki z niej się rozchodził, to zapewne te marynujące się krasoludy co je złapaliśmy ostatnio pomyślał uśmiechając się do własnych myśli.
Mistrz stał koło rożna nabijając na wielkie pręty jakieś krwawe ochłapy z mackami na przemian z cebulą i dzikim czosnkiem. Powoli się zbliżył, mistrzu mam sprawę rzekł, tak wiem odparł, zostałeś wybrany jutro wyruszysz ale wpierw uczta wieczorem, a teraz siadaj obok mnie i pomóż mi nabijać tego pomiota bo ma strasznie twarde łuski.

Finito, literówki poprawione, jak na pierwszy raz wyszło calkiem zgrabnie:)
Aż zgłodniałem od tego pisania...
Ostatnio zmieniony 20 lut 2013, o 22:15 przez puzonik, łącznie zmieniany 6 razy.

Awatar użytkownika
Chomikozo
Chuck Norris
Posty: 598

Post autor: Chomikozo »

Aj ! Miało być jutro ! Kurde, muszę szybko napisać postać :shock:
Prawdziwy krasnolud gardzi słonecznikiem.

Awatar użytkownika
kubencjusz
Szef Wszystkich Szefów
Posty: 3719
Lokalizacja: Kielce/Kraków

Post autor: kubencjusz »

bierz willarda masz motywy i wszstek. tylko skrobnąć coś lekkiego :D

Awatar użytkownika
Morti
Mudżahedin
Posty: 345
Lokalizacja: Wrocław

Post autor: Morti »

Rasa : Wampir mag
Broń : Kostur bitewny
Ceremonialna Szata
Ekwipunek : Nietoperz
Zdolność specjalna: Necrarch
defensywny : przemienie się w nietoperza i znika w ich przywołanej chmarze.
ofensywny : W sposób bardzo różny wysysa życie z wroga.
Magia wampirza.

Imię : Nieznane. (zapisał się jako Xyz)

Dawno temu ,w czasach których nie możę pamiętać żaden z żyjących ,potężne rody wampirów nie musiały się ukrywać. Carsteinowie panowali w Sylwanii knując podłe plany opanowania świata. W dalekich śnieżnych szczytach żyły Lahmianki ,wraz ze swoją królową. Strigoie budowali swoją potęgę ,we własnym królestwie. Krwawe Smoki siały postrach w całym świecie ,zabijali każdego godnego siebie przeciwnika. Gdzieś w cieniu spiskowali Necrachowie, studiując starożytne księgi odkrywali najobrzydliwsze tajemnice Wielkiego Nekromanty. Wszystko to działo się dawno i chociaż nadal nieumarli pozostają jednymi z najgroźniejszych istot tego świata to już coraz ciężej spotkać wampira szukającego chwały lub wiedzy ,tak po prostu. Po niepowodzeniach w wojnach przeklęte istoty tego świata stały się bardziej skryte. Staranie maskując swoje zamiary pojawiają się tylko wtedy ,gdy istnieje szansa na zdobycie władzy nad światem.

Powiadają ,że tak również jest z wampirem ,na którego zwykło się mówić Wielki Mag. Nikt nie wie kim ,tak naprawdę jest Wielki Mag. Nawet najbliżsi z jego otoczenia nie wiedzą jak ma naprawdę na imię i po co miałby wstąpić na ścieżkę wojownika ,poprzez przystąpienie na Arenę Śmierci.

Pierwszy raz o Wielkim Magu przeczytać można w kronikach Imperialnych dotyczących wojen z Vladem von Carsteinem. Miał on towarzyszyć wielkiemu wampirowi zawsze gdy ten odczytywał starożytne inkantacje z ksiąg Nagasha. Istniały też pogłoski ,że to właśnie on pomógł w odnalezieniu lub też sam odnalazł i dostarczył te księgi wprost do rąk Vlada. Wraz ze śmiercią swojego sprzymierzeńca miał zniknąć ,rzekomo w chmurze czarnych jak noc nietoperzy. Kolejny raz pojawił w Bretonii gdzie miał walczyć u boku jednego z przemienionych Diuków i znów gdy ten ponosił klęskę wampirzy mag po prostu gdzieś znikał. Innych takich razów było wiele, wampir pojawiał się i znikał. Nikt nigdy nie widział jego twarzy, ba … nikt nigdy nie widział jego ciała. Zawsze opisywany był jako szczelnie opatuloną czarnym płaszczem ,wysoką, przygarbioną postać podpierającą się na lasce zakończonej wielkim czerwonym jak oczy samego maga, które jarzyły się potwornym blaskiem ze szczeliny w płaszczu , klejnotem. Artefakt musiał być stworzony przez potwora. Gdy wampir kogoś zabijał swoją magią, siłą woli lub zwykłą bronią do klejnotu wysysana była dusza nieszczęśnika, która przekazywała energię Wielkiemu Magowi. Przez lata spędzone na budowaniu swojej niewyobrażalnej mocy wampir w krysztale zebrał tysiące dusz najróżniejszych osób. Wliczając w to elfów, ludzi, jaszczuroludzi, ogrów jaki i nawet chaośnickich magów.
Życie wampira nie zaczęło się jednak wraz z wojnami Vlada. Istniał on od dłuższego czasu. Żył samotnie jako mag ,który studiował i poszukiwał starożytnych zwojów i ksiąg. Spędził na tym tysiące lat wzbogacając swoją wiedzę magiczną na wszelkie możliwe sposoby. Jego poszukiwania dały mu nie tylko moc i wiedzę ,ale również potężne artefakty ,które udało mu się znaleźć w kryptach dawnych czarodziejów. Samotnie przemierzając świat starał się unikać wszelkiego nie potrzebnego kontaktu z istotami żywmi bądź nieżywymi ,dzieki temu pozostawał anonimowy przez wiele lat, pozwoliło mu to na stanie się prawdziwym mistrzem nekromancji. Jego pojawienie się zawsze zwiastowało poważne kłopoty.

Również i tym razem jego pojawienie się miało stać się początkiem zła. Jednakże ,aby to mogło się stać musi wygrać arenę i zdobyć jeden z przedmiotów który obiecano jako nagroda za zwycięstwo. W taki oto sposób wampirzemu magowi ,który przez lata pozostawał anonimowy ,bez przeszłości postawiono takie oto pytanie:
-Jak Cię zwą?
Po chwili namysłu wampir rozkazał biednemu szczurzemu niewolnikowi wpisać trzy litery . Jego głos brzmiał jak niezrozumiały charkot ,ale prócz słów wampir przekazał tę myśl szczurowi. Zapisał się jako Xyz. Sam nie wiedział czemu wybrał to imię ,ale czuł ,że tak powinien zrobić.
Ostatnio zmieniony 21 lut 2013, o 00:07 przez Morti, łącznie zmieniany 3 razy.

skaventail
Wałkarz
Posty: 53

Post autor: skaventail »

Cunnilingus
Trzynasty Wybraniec Skrytobójców Klanu Eshin

Obrazek

Broń: Pazury Bitewne
Zbroja: skórzana zbroja ukryta pod czarno-brunatnym płaszczem, kawałek szmaty zakrywającej szczurzy pysk (lekka zbroja + lekki hełm)
Ekwipunek: Paraliżująca Toksyna
Umiejętność Specjalna: Wytrawny Taktyk, Skrytobójca



--------------------------------------------------------------------------------------

Celny cios prosto w krtań powalił na ziemię ostatniego ze strażników. Cunnilingus pewnym krokiem wtargnął do namiotu Generała Crafta, dowódcy IX kompanii wojsk Middenland'u. Skrytobójca dopadł bezbronnego człowieka zadając szybką śmierć. Element zaskoczenia był kluczowy, dlatego też akcja poszła sprawnie, bez komplikacji. Trzynasty, bo tak zwali go bracia z klanu, opuścił miejsce zdarzenia, zanim obozowe dzwony zabiły na alarm. Pozostawił po sobie jedynie zachlapany krwią generalski płaszcz z wilczej skóry. Zakon Białego Wilka stracił jednego ze swych wybitnych dowódców, a postać Trzynastego zyskała szacunek i rozgłos w mrocznym, podziemnym świecie szczuroludzi...

Najwyższa Rada klanu Eshin, wybrała więc swego najbardziej zasłużonego i najniebezpieczniejszego zabójcę - Cunnilingus'a, aby ten stanął do walki o honor, chwałę i uwielbienie tłumu, w krwawym turnieju....
aleeeeeee zaraz zaraz, skaveni, honor, chwała, uwielbienie? To nie trzyma się kupy...
Członkowie Najwyższej Rady klanu Eshin zaczynali obawiać się o swoje bezpieczeństwo. Za odpowiednią zapłatą, przeciwnicy polityczni mógli wykorzystać talent i umiejętności tak wprawnego zabójcy na niekorzyść Rady. Zlecenie walki przeciwko najlepszym wojownikom na Arenie Śmierci, to doskonały sposób, aby bez jakichkolwiek podejrzeń pozbyć się potencjalnego zagrożenia jakim stał się Cunnilingus...

--------------------------------------------------------------------------------------
Ostatnio zmieniony 20 lut 2013, o 21:48 przez skaventail, łącznie zmieniany 6 razy.

Awatar użytkownika
Byqu
Masakrator
Posty: 2724
Lokalizacja: Szczecin

Post autor: Byqu »

Kubencjusz, kawał świetnej roboty z historią Twojej postaci! Zwłaszcza momenty w kąpieli :D
WELCOME TO ESTALIA GENTLEMEN

Awatar użytkownika
Chomikozo
Chuck Norris
Posty: 598

Post autor: Chomikozo »

Postać zrobiona po szybkości, ale jestem z niej zadowolony :) Dzisiaj tylko zaklepię miejsce, potem porozwijam wątki fabularne.

Edlin z Marienburga
Ludzki Najemnik
Broń: Długi miecz
Zbroja: Średnia zbroja (ćwiekowana kurtka z metalowymi okuciami)
Ekwipunek: Mistrzowska broń
Umiejętności specjalne : Mistrz Fechtunku, Mistrz Oręża

Harren, idąc szybkim, żwawym krokiem, schował się za rogiem uliczki. Nieznacznie wychylił swoją blond czuprynę za węgła, uważnie obserwując okolicę. Wnet zauważył dwóch krępych gości w długich, czarnych pelerynach idących w jego kierunku. Zaklął z cicha. Z doświadczenia wiedział, że długie peleryny służą do ukrywania długiej broni, a gdy ktoś łaził po mieście z długą bronią, raczej miał zamiar jej użyć w konkretnym celu, a nie do obrony własnej. Zorientowawszy się, że prawdopodobnie to on był tym konkretnym celem, przestał się wychylać i pomaszerował szybko w dół uliczki. Ci dwaj chodzili za nim od dobrej godziny, więc to nie mógł być przypadek. Ktoś nasłał na niego tych osiłków. To raczej nie było miejsce i czas na szukanie winnych, lecz mimo tego Harrenowi przyszło na myśl kilka nazwisk. Kiedy tylko pozbędzie się ogona, miał zamiar złożyć "przyjacielską" wizytę kilku znajomym. W końcu w jego fachu informacja była potęgą...
Po kilku minutach nerwowego marszu i oglądania się za siebie, Harren wyszedł na niewielki placyk z zapuszczoną, kamienną studnią na środku. Było już dobrze po północy, więc Mannslieb wisiał wysoko na niebie. Jego blade światło odbijało się od resztek szkła w wybitych oknach rozpadających się ruder. Taa, ewidentnie trafił do złej dzielnicy. A w takich miejscach ludzie nie zwracają zbytniej uwagi na leżące w rynsztokach trupy.
Ta myśl jakoś wcale nie poprawiła mu nastroju, więc postanowił zabierać się stąd jak najprędzej. Rozejrzał się za jakimś wyjściem, ale ku jego rozpaczy, placyk był ślepym zaułkiem. Na domiar złego, dwójka prześladowców była coraz bliżej, odcinając mu jedyną drogę ucieczki. Harren, starając się nie panikować zbytnio, jeszcze raz, dokładnie zlustrował okolicę. Nagle dostrzegł coś, co przykuło jego uwagę. Na jednym z zaniedbanych domów dostrzegł szyld z kielichem, a poza tym w oknach paliło się światło. Harren natychmiast ruszył w tamtą stronę. Gdy zbliżał się do drzwi, dostrzegł paru pijaczków śpiących snem sprawiedliwych na ławeczce przed wejściem. Tak, to musiała być tawerna. To dawało Harrenowi jakąś konkretną szansę obrony. Nie zastanawiając się długo, pchnął drzwi i przekroczył próg.
W środku, jak to w karczmach w podłych dzielnicach, Harrena uderzył smród zupy cebulowej, skwaśniałego wina i niepranych onuc. Poza tym w powietrzu unosił się dym z licznych drewnianych fajek. Sądząc po zapachu, tytoń do najdroższych nie należał. Przy brudnych, zbitych byle jak stolikach siedział cały przekrój najniższej warstwy społecznej. Flisacy, woźnice, drobne złodziejaszki i paskudne kurtyzany. Idealne miejsce na zgubienie pościgu. Całe to wesołe towarzystwo obrzuciło nowego klienta ołowianymi spojrzeniami, ale zauważywszy jego raczej skromne odzienie, wróciło do swoich spraw. Harren uśmiechnął się. Przezornie na dzisiejszy, nocny wypad założył na siebie brudny, podróżny płaszcz, skrywający nieprzyzwoicie bogate szaty i dłonie pełne złotych pierścieni.
Harren przecisnął się przez ludzką ciżbę w kierunku szynkwasu, ale przystanął w połowie drogi. Przy stoliku w najciemniejszym kącie pomieszczenia siedział mężczyzna raczej wyróżniający się na tle stałych bywalców. Głównie tym, że był obwieszony bronią. Skórzany pas przecinający pierś nieznajomego pełen był noży do rzucania, a on sam bawił się sporym buzdyganem leżącym na blacie stołu. Nie sposób było także nie zauważyć jego długiego miecza w pochwie z jaszczurczej skóry. Wzorem ostrzy z dalekiej Tilei, miał pół zamkniętą, mocno zdobioną gardę, w głowni zaś osadzony był starannie oszlifowany, czerwony kamień. Mógł to być rubin albo po prostu kawałek kolorowego szkła, lecz niezależnie od tego idealnie komponował się z bogatą rękojeścią. Człowiek noszący taki miecz raczej umiał się nim posługiwać. Harren zaś widział w nim swoją szansę. Podszedł do nieznajomego, kryjącego swoją twarz poza zasięgiem światła świec.
-Można się dosiąść ? - Zapytał
Nieznajomy wziął łyk piwa i odchrząknął.
-Pewnie. Siadaj.
Harren usiadł i od razu przeszedł do rzeczy.
- Nazywam się Harren. A ty, jeśli przeczucie mnie nie myli, jesteś najemnikiem, prawda ?
Mężczyzna nachylił się nad stołem. Harren ujrzał brodate, harde oblicze, z długimi, jasnymi włosami związanymi skórzaną opaską.
- To mało powiedziane - odpowiedział po chwili - Jestem człowiekiem większego formatu. Artystą w fachu najemnego ostrza. Specjalistą od dosłownie wszystkiego. Zastraszenia, skrytobójstwa, wymuszenia, usługi ochroniarskie, polowania na potwory... Jeśli masz pojedynek do stoczenia i akuratnie nie chce ci się umierać, mogę być twoim czempionem. Ba, mogę nawet stanąć u twojego boku w walnej bitwie !
Nieznajomy odchylił się i uśmiechnął chytrze.
- O ile oczywiście zapłacisz - dodał.
Ta cała autopromocyjna gadka zabrała stanowczo zbyt dużo cennego czasu, więc dwójka dryblasów zdążyła wtoczyć się do tawerny. Teraz poszukiwali swojego celu, a miejscowi przezornie pochowali się pod stołami.
- Dobrze więc, artysto, jesteś zatrudniony ! - Harren nerwowo obejrzał się na swoich adwersarzy - Twoim pierwszym zadaniem będzie likwidacja tamtych gości !
Najemnik nawet nie drgnął.
- Po pierwsze - rzekł z kamienną twarzą - możesz mówić mi Edlin. Po drugie - I tu chytry uśmieszek wrócił na jego twarz - Jak pewnie zdążyłeś wywnioskować, nie pracuję za darmo.
Dryblasy najwyraźniej zlokalizowały Harrena, bo po krótkiej naradzie obaj, jak na komendę, sięgnęli pod płaszcze. Tak jak myślał, chowali pod nimi długą broń, a mianowicie sporej wielkości pałki nabijane metalowym kolcami. Broń gwarantującą długą i bolesną śmierć zaatakowanej osoby i niepowtarzalną rozrywkę dla atakującego. Same zalety, pomimo relatywnie prostej konstrukcji.
Harren jęknął i pośpiesznie zdjął rękawicę. Ściągnął z palca jeden ze złotych pierścieni i rzucił go Edlinowi.
Najemnik, zupełnie nie zwracając uwagi na raczej napiętą sytuację i dwóch uzbrojonych mężczyzn idących w jego stronę, dokładnie obejrzał zapłatę pod światło. Zaraz potem uśmiechnął się i podał rękę Harrenowi.
- No to mamy umowę, panie Harren.
Wstał, dopił piwo i sięgnął po pochwę. Złapał za rękojeść miecza wyciągając go powoli, jakby delektując się samym aktem dobywania broni. Polerowane ostrze z wyśmienitej stali błysnęło w świetle świec.
Bez słowa ruszył w stronę atakujących dryblasów. Ci zaatakowali frontalnie, nie kładąc większego nacisku na taktykę walki. Edlin zamierzał to wykorzystać. Kopnął zydel po nogi osiłków. Jeden z nich wywalił się jak długi, ale drugi przeskoczył improwizowaną przeszkodę i pozostał na nogach. Edlin ciął z doskoku. Mężczyzna zablokował cios w ostatniej chwili, z drewnianej pałki poleciały wióry. Najemnik wykręcił się w piruecie, i nie dając przeciwnikowi szansy na obrócenie się i złożenie ponownej gardy, ciął go oburącz pod pachą. Dryblas wrzasnął krótko, ale mimo tego próbował jeszcze zaatakować Edlina. Ten zbił niezdarny cios oszczędnym ruchem miecza, odepchnął zbira kopniakiem i ciął z potężnego zamachu, rozcinając przeciwnika od prawego ramienia do lewego biodra. Dryblas, rozpłatany jak prosię, zwalił się ciężko na posypaną słomą podłogę. Tymczasem drugi zdążył dźwignąć się z podłogi i zaatakować najemnika od tyłu. Ten jednak schylił się, a kolczata pałka trafiła jeno w powietrza. Nadal będąc w przyklęku, Edlin obrócił się i uderzył osiłka brzuch samym końcem miecza. Ten zatoczył się to tyłu, a z otwartej rany wnętrzności wylały się na podłogę z obrzydliwym plasknięciem. Prowadzony jakimś idiotycznym, przedśmiertnym odruchem, zmasakrowany mężczyzna zrobił kilka kroków ku wyjściu, ciągnąc za sobą różowe nitki jelit. Padł na twarz tuż przed samym progiem i znieruchomiał.
Zapadła głucha cisza. Edlin trwał w przyklęku z podniesionym mieczem, niczym tancerz po zakończeniu występu.
Pierwszą osobą, która się odezwała, był oberżysta.
- Kurwa mać, to już trzeci raz w tym miesiącu ! - Jęknął, wychylając się zza szyknwasu - Już nie wiem nawet jak wyskrobać krew spomiędzy desek !
Harren, uśmiechnięty od ucha do ucha, podszedł do niego i wręczył mu jeden ze swych niezliczonych pierścieni.
- To za zniszczenia, dobry człowieku. Jeśli łaska, nie wspominaj o tym wydarzeniu straży miejskiej.
Karczmarz skwapliwie pokiwał głową i zabrał się za sprzątanie trupów z podłogi.
- Edlin, wyjdźmy na zewnątrz.
Najemnik wytarł miecz o płaszcz jednego ze zbirów, pozbierał swoje rzeczy i wyszedł za Harrenem.
-Faktycznie jesteś dobry - Rzekł już na zewnątrz - Nawet bardzo.
- Mówiłem. Lepszego ode mnie nie znajdziesz - Na brodatej facjacie "artysty" wykwitł paskudny uśmiech.
- Mówiłeś także, że możesz być moim czempionem w pojedynku.
-Mówiłem. No i co ? Mam pokroić jakiegoś szlachetkę w twoim imieniu ?
Harren uśmiechnął się jeszcze bardziej.
- Nie. Chcę, żebyś walczył w moim imieniu na Arenie Śmierci.
Spodziewał się nieskończonego zdziwienia na twarzy najemnika, może szoku, ale ten tylko podrapał się po głowie.
- Co to, kurwa, jest ? - Wypalił.
- Zobaczysz. Tylko ostrzegam cię, czeka nas bardzo długa i niebezpieczna podróż. Piszesz się na to ?
- A ile płacisz ?
- No cóż, gra toczy się o wielką stawkę, więc dostaniesz GIGANTYCZNĄ górę złota. No i oczywiście dostaniesz zaliczkę - pokazał pierścienie na rękach.
- Wchodzę w to - Edlin odpowiedział bez zastanowienia.
- Dobra. Wejdźmy do środka, karczmarz pewnie uprzątnął już zwłoki. Wprowadzę cię w szczegóły i wyruszamy o świcie.
Mannslieb schował się za warstwą burzowych chmur. Zanosiło się na deszcz.
Ostatnio zmieniony 21 lut 2013, o 17:23 przez Chomikozo, łącznie zmieniany 3 razy.
Prawdziwy krasnolud gardzi słonecznikiem.

Awatar użytkownika
kubencjusz
Szef Wszystkich Szefów
Posty: 3719
Lokalizacja: Kielce/Kraków

Post autor: kubencjusz »

@Byku
Dzięki za uznanie :)

Awatar użytkownika
Byqu
Masakrator
Posty: 2724
Lokalizacja: Szczecin

Post autor: Byqu »

Ostatni fragment żywcem wzięty z "okruchu lodu" :) moje ulubione opowiadanie.
WELCOME TO ESTALIA GENTLEMEN

ODPOWIEDZ