Arena Śmierci nr 33 - W Czeluściach Pod-Świata

Wszystko to, co nie pasuje nigdzie indziej.

Moderatorzy: Fluffy, JarekK

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Naviedzony
Wielki Nieczysty Spamer
Posty: 6354

Re: Arena Śmierci nr 33 - W Czeluściach Pod-Świata

Post autor: Naviedzony »

Kordelas pisze: -czy łowca czarownic mógłby mieć pistolet?
-czy można wybrać tylko jedna umiejętność ?
Tak, nie ma żadnych przeszkód, żeby Łowca miał pistolet.
Każdy człowiek ma dodatkową umiejętność specjalną. Łowca ma więc 2x umiejętność.

Co do miecza długiego:
- w sumie nie ogarnąłem tego. Miecz długi i miecz dwuręczny w oczywisty sposób się dublują, więc żeby nie utrudniać zostawię na razie obydwa, ale liczą się obydwa jako bronie dwuręczne. Można założyć fabularnie, że różnica jest w masywności broni, ale nie komplikujmy zasad: obydwa to bronie dwuręczne.

Awatar użytkownika
kubencjusz
Szef Wszystkich Szefów
Posty: 3720
Lokalizacja: Kielce/Kraków

Post autor: kubencjusz »

Byqu pisze:Ostatni fragment żywcem wzięty z "okruchu lodu" :) moje ulubione opowiadanie.
Wiesz jak 13 raz czytasz książkę to czasem nieświadomie wpisujesz takie kinder niespodziewanki :P

Awatar użytkownika
puzonik
Wałkarz
Posty: 84

Post autor: puzonik »

W każdym szanującym się rpg longsword jest bronią jednoreczną, różnica pomiędzy mieczami zazwyczaj polega na ilości damage i szybkości ataku(od longsworda wolniejszy jest tylko bastardsword i to jest juz prawie dwurak), ale longsword to jest typowy miecz rycerski jednoręczny.

Awatar użytkownika
Szamot
Masakrator
Posty: 2428
Lokalizacja: Spawalnie Potępionych

Post autor: Szamot »

.
Ostatnio zmieniony 20 lut 2013, o 23:06 przez Szamot, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
Gniewko
Masakrator
Posty: 2320
Lokalizacja: czasem Bielitz, czasem Breslau

Post autor: Gniewko »

Twórcy RPG się g... znają. Miecz długi/longsword/Langschwert to broń wybitnie dwuręczna. Zresztą nie istnieje coś takiego jak "typowy rycerski miecz".
Lepiej doma iść za pługiem, niż na wojnie szlakiem długiem.

Awatar użytkownika
puzonik
Wałkarz
Posty: 84

Post autor: puzonik »

Tak dla halflinga byłby dwuręczny,
Mianem longsworda określa się miecz z końcowych etapów średniowiecza gdzie technologia produkcji pozwalała wykonywać miecze z dluga dość wąską klingą(później wyewoluowały w rapiery i resztę) w przeciwności do X-XI wieku gdzie miecze musiały być krótsze i grubsze aby się nie łamać.
Mając na myśli miecz rycerski miałem na myśli epokę nie nazwe.
Edit:Poddaje temat bo widzę że jest teraz jeszcze gorszy bajzel z klasyfikacją niż gdy bawiłem się w rycerstwo kilkanaście lat temu;)

Awatar użytkownika
Gniewko
Masakrator
Posty: 2320
Lokalizacja: czasem Bielitz, czasem Breslau

Post autor: Gniewko »

Halfling różni się od człowieka głównie wzrostem, nie wielkością dłoni. Jednoręczna rękojeść jest dla niego tak samo jednoręczna jak dla nas ;)
Miecze długie mają dwuręczne rękojeści, wystarczy spojrzeć na zachowane egzemplarze (choćby te z Tower albo z Waffensammlung w Wiedniu), albo na ilustracje w traktatach szermierczych, gdzie wszelkie techniki tą bronią są prowadzone oburącz (Talhoffer, Lichtenauer, Leckuchner itd.)

Mówiąc "miecz rycerski" popełnia się błąd pojęciowy, właśnie ze względu na rozciągłość epoki. Innymi mieczami machali panowie pod Hastings, innymi podczas krucjat, a już zupełnie innymi pod Grunwaldem czy Azincourt. Część w ogóle nie machała mieczami, bo wolała tasaki ;)
Lepiej doma iść za pługiem, niż na wojnie szlakiem długiem.

Awatar użytkownika
puzonik
Wałkarz
Posty: 84

Post autor: puzonik »

Poddałem się już nie kopać bardziej, oj pozmieniała się klasyfikacja od tej całej globalizacji i tyle, za moich czasów uczyli inaczej ;)

Awatar użytkownika
Naviedzony
Wielki Nieczysty Spamer
Posty: 6354

Post autor: Naviedzony »

Na tej Arenie longsword jest bronią dwuręczną niezależnie od tego, czym walczono w średniowieczu. :P

Awatar użytkownika
Szamot
Masakrator
Posty: 2428
Lokalizacja: Spawalnie Potępionych

Post autor: Szamot »

Tomku Drwal
Broń: Topór Dwuręczny (topór duński)
Pancerz: Średni(przeszywanica+kolczuga) + Hełm Średni(stożkowy z kolczugą opadającą na szyje i policzki, pod spodem czapa wełniana) ;)
Ekwipunek: wampiryczny oręż
Umiejętność:niekontrolowany szał
Magia-Wampiryczna:
a.)czar ofensywny: klątwa starca (przeciwnik zostaje osłabiony w sile ataku, coś na zasadzie CofY z magii wampirzej),
b.)czar defensywny: taniec śmierci (wampir wykonując taniec śmierci, jest trudniejszy do trafienia przez przeciwnika)

Tomku, był porywczym, młodzieńciem, marzącym o sławie i chwale, jaka towarzyszy wielkim bohaterom. Niestety jego chłopskie pochodzenie nie dawało mu na to szansy. Jako najmłodszy z 9 synów, swego ojca, szanowanego drwala-Juriego. Tomku miał najmniejsze szanse na jakąkolwiek przyszłość w rodzinnej wsi. Żyjąć wiecznie w cieniu swoich starszych braci, poniżany przez nich, poprzysiął sobie, że którego dnia powróci na rodzinną wieś jako KTOŚ.
I tak pewnej nocy młody Tomku, owładnięty zazdrością i determinacją, uciekł z domu zabierając ze sobą swój wierny topór, po czym wyruszył w nieznane. Tułał się po lesie dobry miesiąc, żywiąc się tym co uzbierał i co upolował.
Pewnej nocy, gdy układał się do snu, Tomku usłyszał przeraźliwy skowyt. Nie był to jednak skowyt zwykłego wilka, jakie buszują po okolicznych lasach. Pech chciał, że młody i zawistny umysł, przegrał z rosądkiem. Po kilku dłuższych chwilach błądzenia po lesie, przed jego oczyma ukazała się potworna bestia. Tomku nie wiele myśląć dobył swojego topora i starał się usieć strzygę. Walka trwała jakiegoś 10 minut...10minut rozpaczliwego machania toporem, nie dało najmniejszego efektu. Strzyga zwinnie unikała cięć, posykując i uśmiechając się złowrogo. Gdy Tomku opadł z sił, widząc szykującą się do uderzenia Strzygę, złożył bezradnie ręcę w modlitwie.
Nikt nie wie, czym na takie przekleństwo zasłużył sobie młody drwal. Strzyga będą pod wrażeniem zajadłości chłopaka, uczyniła na nim, pocałunek śmierci, przemieniając biedaka w wampira.
Od tamtej pory Tomku nie pamięta nic...nic oprócz uczucia gniewu, gniewu na cały rodzaj ludzki, za to że był poniżany przez wszystkich mu bliskich. Długo się tułał się ze swoim toporem po okolicznych lasach, polując na drwali i małe patrole milicji.
Po 2 tygodniach Tomku, został zaatakowany przez łowcę czarownic, który został wynajęty przez okoliczne miasteczka w celu likwidacji "przyczyny intensywnych zgonów". Po ciężkiej walce, nasz bohater postanowił uciec...wiedział że po jednym łowcy, nadejdą kolejni...wiedział że jest za słaby. Co innego zabić wieśniaka czy zapijaczonego szeregowca, a co innego stawać do walki z wyćwiczonym tropicielem wynaturzeń, którym on sam się stał.
Łowca miał przy sobie dziwny plakat...było w nim napisane o arenie, miejscu gdzies pod ziemią, gdzie nie ma przeklętego słońca, gdzie zjawiają się wyćwiczeni wojownicy.
-No, cóż-pomyślał, czas sprawdzić się, w końcu tego chciałem. Po tej krótkiej myśli udał się do kanałów w poszukiwaniu areny, marząc o zwycięstwie i powrocie do rodzinnej wsi, by przed wybiciem wszystkich jego dawnych prześladowców, mogliby go oni prosić o łaskę!

heh..w sumie to pierwsza historia pisana....mam nadzieję że się spodoba i zostanę przyjęty w szeregi.
Ostatnio zmieniony 21 lut 2013, o 11:48 przez Szamot, łącznie zmieniany 4 razy.

Awatar użytkownika
Gniewko
Masakrator
Posty: 2320
Lokalizacja: czasem Bielitz, czasem Breslau

Post autor: Gniewko »

Nie wiem jak głęboko sięgają "Twoje czasy", ale taki podział stosował już Oakeshott w latach 50-tych :D
Lepiej doma iść za pługiem, niż na wojnie szlakiem długiem.

Awatar użytkownika
puzonik
Wałkarz
Posty: 84

Post autor: puzonik »

Zdaje się ze raczkujące rycerstwo w latach95-00 stosowalo inna książkę, pewnie ze względu na brak powszechnego dostępu do netu ;)
Nas uczono ze miecz długi od dwurecznego różni się tym ze dwuręczny da się używać tylko dwurecznie a długi da się jeszcze używać jednorecznie ale jako ze ma dluga rękojeść da się używać też oburecznie(tym sie różnił od krótszych), długości centymetrów ostrza nie pamiętam...
Ostatnio zmieniony 20 lut 2013, o 23:46 przez puzonik, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
Gniewko
Masakrator
Posty: 2320
Lokalizacja: czasem Bielitz, czasem Breslau

Post autor: Gniewko »

Oj tak, to były piękne czasy baraszkującej w powijakach rekonstrukcji historycznej...
Długi to późny miecz średniowieczny, wchodzi od drugiej połowy XIV wieku. Faktycznie, niektóre egzemplarze mają "bastardowe" rękojeści, ale przeważa uchwyt zdecydowanie dwuręczny. Długość ostrza nie jest jednak sporo większa od typowych "jedynek" z tego okresu. Miecz dwuręczny/wielki to już inna liga, noszony na ramieniu jak broń drzewcowa, często z podwójnym jelcem do skracania dystansu, długością dochodzący do półtora metra (a ceremonialne egzemplarze bywały jeszcze większe, jak np. te od księcia Walii).
Lepiej doma iść za pługiem, niż na wojnie szlakiem długiem.

Awatar użytkownika
Morti
Mudżahedin
Posty: 345
Lokalizacja: Wrocław

Post autor: Morti »

coś tam do historii naskrobałem

Awatar użytkownika
trikk
Szef Wszystkich Szefów
Posty: 3900
Lokalizacja: Malifaux

Post autor: trikk »

Obrazek
tylko trochę bardziej opancerzona ;)

Diana

Chaos Champion of Slaanesh

Bronie: W prawej dłoni rapier, w lewej bicz pokryty kolcami.

Zbroja: Zbroja chaosu

Ekwipunek: Pożeracz Mocy (whatever that is)

Specjalna Umiejętność: Piętno Slaanesha

Draft historii:
30 lat temu....
Północne pustkowia. Skolebrød, wioska Kulów.

Jest północ, w dniu Mondstill. W jednej z chat, położej w centrum wioski od kilku godzin daje się słyszeć przeraźliwy krzyk.
To córka wodza Asgera Ahmdala, Uhwe wydaje na świat swe potomstwo. Cztery córki: Diana, Valkia, Ina i Astrid przyszły na świat naznaczone. Każda z nich nosiła na ramieniu znamię, które przepowiadało im wielką przyszłość. Valkia, najstarsza nosiła znak Khorne`a, Diana Slaanesha, Ina Tzeentcha a Astrid, najmłodsza Nurgle`a. Te cztery imiona w przyszłości będą budzić lęk wśród słabeuszy z południa i będą oznaką sojuszu czterech bogów. Tego wieczoru całe Skolebrød świętowało....

Teraz:
Diana z uśmiechem uchyliła się od cięcia. Poczuła na włosach ruch powietrza wywołany olbrzymią siłą. Ten człowiek cały czas był pewien, że uda mu się ją pokonać. Wyprowadził kolejny, oczywisty cios. Zaczynał opadać z sił. Stwierdziła, że czas zakończyć tą farsę. Mężczyzna podniósł topór nad głowę i wydając okrzyk złości zamierzył się na wybrankę Slaanesha. Ta z nieziemską prędkością obróciła się, schodząc z linii ciosu jednocześnie dźgając rapierem prosto w odsłonięty podbródek. Ostrze przebiło skórę, język i wyszło przez gałkę oczną. Mężczyzna nawet nie zdawał sobie sprawy z tego, co się stało i jak umarł. Diana szybko wyjęła ostrze, a krwawiący trup upadł na ziemię.
- KTÓRY NASTĘPNY? - wykrzyczała Diana, po czym zaśmiała się tak, że śmiech jej słychać było na całej arenie.
Ostatnio zmieniony 22 lut 2013, o 10:39 przez trikk, łącznie zmieniany 2 razy.
Release the Przemcio!

Awatar użytkownika
GrimgorIronhide
Masakrator
Posty: 2723
Lokalizacja: "Zad Trolla" Koszalin

Post autor: GrimgorIronhide »

Obrazek
Imię: Bjårn Ingvársson, Wydarty Morzu
Rasa: Marauder chiftain
Broń: Topór, topory do rzucania
Zbroja: okrągła tarcza z wizerunkiem krakena oplatającego mackami słońce (średnia), hełm średni, okularowy
Ekwipunek: Runiczy oręż
Specjalna Umiejętność: Niekontrolowany Szał, Odporny na Magię

Ingvár Lodowe Oko, znany także jako Dalekopodróżujący był powszechnie szanowanym wśród twardego ludu Norski, jako wielki wojownik i sprawiedliwy jarl Eissvanrfiordu. Wiedział kiedy najeżdżać południowców a kiedy z nimi handlować, toteż szybko zgromadził sławę i bogactwa, które pozwoliły mu wziąć udział w wyprawie Svanra Sto Toporów, zapuszczającej się nawet dalej niż leżała kolonia Skellige. Na Przeklętych ziemiach nie udało się założyć osad i wilki morskie odpłynęły wioząc ciała towarzyszy i stosy łupów. Gdy minęli Albion, brzemienna żona Ingvára zaczęła rodzić dziecko. Drakkar Dalekopodróżującego, wysforował się więc przed całą flotę i płynąc z pełną prędkością do domu, stracił ją z oczu. Dzień w, którym zobaczyli pierwsze, skaliste wyspy Norski był spokojny i słoneczny, cała załoga odpoczywała lub zajmowała się codziennymi sprawami. Jeden z huskarli podszedł do burty zwymiotować nadmierną ilość piwa i mięsa, i gdy przepraszał Aegira, boga mórz za to co miał uczynić, zobaczył pod statkiem ogromny cień. Okrzyk zamarł mu na ustach, na widok ogromnych, czarnych macek z przyssawkami, wznoszącymi się wyżej niż klify, zasłaniając wręcz słońce. Drakkar zatrząsł się, jak gdyby wciągał go wir. Dzielni wojowie chwycili włócznie i miecze, gotowi walczyć do ostatniego przeciw potworowi. Kraken porywał ludzi i demolował pokład, bawiąc się ofiarą. Sam Ingvár ze stoicim spokojem walczył, dając swym ludziom otuchę, gdy nagle przez chaotyczną kakofonię przebił się płacz dziecka i krzyk kobiety. Jarl odwrócił się i zamarł, jakby bogowie wlali mu lód w żyły. Jedna z macek unosiła do góry dziecko, jego syna. W przypływie rozpaczy i szału odrzucił precz tarczę i ujmując oburącz þiwárra, swój runiczy miecz zaszarżował, krzycząc dziko. Norsmen wyskoczył znad burty, jednym potężnym cięciem odcinając wciąż wijące się odnóże z niemowlęciem, które upadło na pokład. Wódz opadł między fale, tuż nad krawędzią paszczy stwora i zaczął dźgać go ostrzem. Macki wyprostowały się, wzbijając fontanny wody i opadły do morza, z ostatnim wstrząsem kraken zanurzył się, odstępując statku. Radość nie rozpaliła serc wojów - ponad połowa towarzyszy zginęła w straszny sposób, a ich jarl zaginął. Tuż zanim mieli wyruszyć dalej z wody wynurzył się poobijany wojownik. Kiedy znalazł się na pokładzie, bez słowa ujął w okrwawione dłonie syna i podniósł go w górę, jakby wszystkie zwycięstwa życia przeżywał raz jeszcze.

Bjårn, dojrzał wśród bohaterskich opowieści i wielkich wojowników. Pewnego dnia zapragnął zostać bohaterem kolejnej i razem z grupą awanturników wyruszył z osady ojca, ujmując runicze topory swego dziada i tarczę obitą skórą z morskiej bestii.

Kraka Ølbrakh, rok po przejściu resztki armii Archaona (z powrotem na pustkowia, pobici ma się rozumieć)
Klęczący na szczątkach blanek norsmen, odziany w skórznię i opaskę na głowie, z mieczem na plecach, nałożył kolejną strzałę na cięciwe. Myśliwy dokładnie wymierzył i ustrzelił kolejną kreaturę, po czym zawołał:
- Thorrwald ! Rusz dupę, zaraz przebiją się przez bramę ! - zaraz potem, niesamowicie podobny do niego wojownik, odziany w kolczugę i futrzany płaszcz, pobiegł pewnie po pogruchotanych i luźnych kamieniach w dół zbocza, wyciągając miecz i topór.
- Leif, braciszku a może sam byś raz popracował żelazem zamiast łaskotać ich wykałaczkami ?
Norsmen wbiegł w drzwi w zboczu sąsiedniej góry i schodami zbiegł do głównego hallu. Za trzęsącymi się resztkami bramy stała grupa krasnoludów i jego pobratymców. Vidarr wycelował włócznię w kierunku wrót, odmawiając modlitwę do Thora, Einarr Nieuśmiechnięty szykował swój młot bojowy a Thorleif, Haakar, Turo, Hrothgar i ogromny Olaf z jeszcze większym dwuręcznym toporem, najspokojniej w świecie gawędzili i ostrzyli broń. Przywódca tej braci, młody wojownik o jasnobrązowych włosach i niebieskich oczach, nałożył swój hełm i dał znak do stanięcia w szyku. Z ogłuszającym trzaskiem brama pękła, w huraganie drzazg i odłamków, wpuszczając wyjące demony, zwierzoludzi i wojowników chaosu. Bjårn i pozostali norsmeni wybuchli lodowatym śmiechem berserkerów.
- Nareszcie, po dwóch tygodniach żarcia rzepy i parszywego chleba. Przynajmniej Ale Dawich daje ducha.
- Nie, od kedy całe wychlałeś. Ci dzicy durnie z pustkowi znów chcą zebrać namiastkę chwały i sławy, zabijając kozy i gwałcąc farmerki, pokażmy im na kogo patrzą bogowie !
Kilkunastu chaosytów padło od bełtów, toporków, włóczni i innych dość niezwykłych pocisków (min. rzepy, kamienie, doniczki ze słonecznikiem i nadpalone belki), ale reszta zderzyła się z murem z tarcz obrońców. Pierwsze krasnoludy, stęknęły z wysiłku, a napastnicy i Norsowie wykrzyczeli imiona swych bogów, do złudzenia podobne. Rozgorzała piekielna walka, upór wspierany odwagą i szałem przeciw fali szaleństwa i gniewu. Kapłan run, zabił toczącego pianę bestigora, a obok Olaf zcinał jak młode zboże słabszych wrogów, chcąc znaleźć wyzwanie wśród zakutych w czarną stal wojowników. Thorrwald powalił wyznawcę Nurgla, lecz od tyłu zaszedł go maruder z cepem, którego na szczęście zastrzelił jego brat, Leif. Padła prawie połowa krasnoludów, największe spustoszenie siał dosiadający ogromnego rumaka czempion i gdy Bjårn zabił kolejnego wroga, skierował się właśnie na niego. Rycząc wyzwanie, rycerz natarł na Norsmena, ten zaś uskakujac w lewo przed miażdżącą szarżą, rzucił trzema toporkami. Jeden wbił się w stopę czempiona, drugi w zad rumaka a trzeci w tarczę. Zanim rycerz zdążył zawrócić, Bjårn przełożył tarczę na plecy i z okrzykiem natarł na niego, schylając się o włos przed czerwonym od krwi mieczem, berserker podciągnął się na pierwszym toporku, potem niczym szczebel w drabince złapał drugi i stanął na pierwszym, nim jeździec zorientował się co się stało Bjårn złapał wolną ręką za ostatni toporek, podciągnął się i z całej siły ciął toporem przodków, zcinając jego głowę. Runy na toporze zalśniły, a jego właściciel zeskoczył z pędzącego ku szybowi kopalni konia, zanim spadł w czeluść i biegiem wrócił do bitwy. Okazało się że po śmierci wodza i wojowników, grasanci nie byli już takimi psami na chwałę i boską nagrodę, a ogarnięci szałem Norsmeni pognali za nimi i wycięli większość niedobitków.

Nieznane z nazwy ruiny chutoru w bliżej niezamieszkałej i nieokreślnej części Talabeclandu. Półtora roku po "chwalebnym odwrocie" Archa. Z poczerniałych ruin chaty wyłoniła się schylona postać i ruszyła w kierunku nieodległego ogniska. Gdy weszła w krąg światła, wojownicy warknęli zaskoczeni, gdy zwiadowca zdejmował futro, którym owinął stopy dla cichego chodu.
- A niech cię Leif. Zawsze skaradasz się jak jakiś duch. Znalazłeś to chociaż, to już ostatni możliwy punkt.
- No przynajmniej teraz nie zrywacie się z dobytą bronią. Tak znalazłem wygląda na opustoszałe. Rozpalcie pochodnie i idźcie za mną.
Norsmeni zwinęli obóz, i dobywając broni i pochodni ruszyli za Leifem, skuleni i widocznie niezadowolenie z tego powodu.
Bjårn spojrzał w głąb ciemnego tunelu. - Ciekawe ilu bohaterów sag dochodziło do sławy w takich warunkach, no cóż trudno, teraz już znam jednego hehehe...
Ostatnio zmieniony 21 lut 2013, o 17:30 przez GrimgorIronhide, łącznie zmieniany 2 razy.

Awatar użytkownika
MikiChol
Chuck Norris
Posty: 565
Lokalizacja: Poznań

Post autor: MikiChol »

No to ja też się przyłączę:

Imię : Selina Ar'dmont
Klasa: Najemnik (Człowiek)
Broń: Bastard, pistolet
Zbroja: Kolczuga (średnia zbroja), kaptur (lekki hełm)
Ekwipunek : Ptak (kruk)
Specjalne Umiejętności: Najlepszy przyjaciel chowańca, Intrygant
Historia:
Pokój zawalony był resztkami jedzenia i pustymi butelkami. W kącie, obok poplamionego winem łóżka spała skulona postać. Jej ramiona okrywał czarny, podarty płaszcz. Spod dziur w materiale dało się zauważyć błysk kolczugi. Twarz skryta była w cieniu kaptura. W pomieszczeniu znajdowała się jeszcze stara, spróchniała szafa i porządnie wykonany miecz. Bastard wyróżniał jedynie pięknie zdobiony jelec.
Selinę obudził szelest po drugiej stronie drzwi i szczęk wysuwanych z pochew ostrzy. Mimo dużych ilości wypitego alkoholu jej umysł od razu zaczął analizować sytuacje. Miecz leżał za daleko, po drugiej stronie pomieszczenia, tam gdzie go rzuciła po przybyciu na miejsce. Może gdyby udało się...
Drzwi wyleciały z zawiasów pod wpływem mocnego kopnięcia. Tuż za nimi do pomieszczenia wpadło trzech mężczyzn. Selina zauważyła na ich twarzach obojętność oraz determinację – zawodowcy. Chwyciła ukryty pod płaszczem pistolet i wypaliła w kierunku najbliższego napastnika. Zabójca złapał się za pierś i runął na podłogę. Kobieta nie czekała ani chwili dłużej, rzucając się przez okno. Upadek wydusił z jej płuc powietrze. Dobrze, że nie było szyby – pomyślała. Pozostali dwaj mężczyźni rzucili się za nią. Obaj gładko wylądowali na ziemi. Selina wstała, wyciągając niepozorny nóż.
- Radzę wrócić do waszego pracodawcy i powiedzieć, że mnie nie znaleźliście – powiedziała spod zmrużonych powiek – stracicie reputację ale zachowacie życie.
Zaśmiali się, ruszając na nią z dwóch stron. Sypnęła piaskiem w oczy tego z lewej, sama skacząc na przeciwnika z prawej. Szybka konfrontacja na bliskim dystansie pokazała niewielką wyższość Seliny. Później zastanawiając się nad starciem uświadomiła sobie, że po prostu miała szczęście. Pochyliła się nad trupem chwytając niepotrzebny, już mu miecz. Trzeci napastnik nie czekał atakując. Jego topór kreślił ostatnią potrzebną do odrąbania Selinie głowy, pętlę gdy z nieba spadł ciemny kształt wbijając się pazurami w oczy mężczyzny. Ten wrzasnął padając na ziemię i próbując strzepnąć intruza. Nie zdążył. Miecz jego kolegi przebił mu pierś na wysokość serca.
- Dzięki Crak. Nie mogłeś pojawić się wcześniej co? - spytała
Wielki, czarny kruk zakrakał potakująco. Selina pochyliła się nad nim i odwiązała dwa zwitki papieru przywiązane do jego nóg. Na pierwszym zostało napisane starannymi literami tylko jedno słowo - „tak”. Kobieta westchnęła, ściągając kaptur i ukazując długie, czarne włosy. Jasnoniebieskie oczy dopiero teraz zauważyły zapadające za widnokrąg słonce. Kobieta ruszyła w kierunku ruin karczmy, w których spędziła ostatnie kilka dni. Zabrała jedynie swój miecz i zeszła do stajni, gdzie zostawiła resztę ekwipunku i konia. Rozpaliła szybko małą lampę nie chcąc szukać jej później w całkowitych ciemnościach. Dopiero wtedy rozłożyła druga wiadomość. Nabazgrana wiadomość głosiła - „Mam nowe informacje”. Selina uśmiechnęła się po czym prędko osiodłała konia. Wychodząc na zewnątrz zauważyła, że Crak wciąż dziobie ciała napastników.
- Zbieraj się – powiedziała do swojego pupila – czeka nas długa, nocna podróż.
Właśnie wtedy zaczął padać deszcz.

* * *

Kanały jednego z miasteczek Imperium, nazywanego Fechmarkiem,musiały być kiedyś miejscem spotkań bandy rzezimieszków. Ktoś lub coś ich jednak wypłoszyło zostawiając gabinet i magazyn nietknięty. Selina strzepnęła kurz z jednego z krzeseł. Mimo trzymania szmatki przy twarzy wciąż chciało jej się kichać. Jej informator uwielbiał takie miejsca. Gdy wyglądała tak samo jak on zapewne też by za nimi przepadała. Siadając, zastanawiała się czy aby na pewno.
- Możesz już wyjść Kreskrr.
Cień w kącie poruszył się ukazując szczurzą sylwetkę. Skaven nosił na sobie pordzewiały pancerz. Przy boku zwisała mu ząbkowata szabla. Jego ogon przeszywał, niespokojnie powietrze ujawniając zdenerwowanie.
- Twój mag-cel zaszył się gdzieś i nie możemy go znaleźć – Selina popatrzyła na niego z niesmakiem – ale daj-daj na jeszcze trochę czasu, a niedługo dostaniesz jego głowę.
- Pół roku to już i tak trochę dużo jak na zabicie jednej osoby nie uważasz? Szczególnie, że wysłał za mną kolejnych zabójców – skaven drgnął wyraźnie – na szczęście już nie żyją. Szkoda, że jednego nie złapałam. Może wiedziałby gdzie się ukrywa Hektor.
Jej rozmówca wyraźnie się odprężył. Wsunął jedną z łap do przywiązanej do paska sakiewki i wydobył sporej wielkości pergamin.
- Może to cię zainteresuje – podał jej papier – najwyższa-najmędrsza Rada Trzynastu organizuje Arenę Śmierci i szuka najlepszych-najsprytniejszych wojowników. Z uwagi na naszą współpracę jestem gotowy pokazać ci najszybszą-najwygodniejszą drogę na miejsce walk, oczywiście nie za darmo – podsumował swoją wypowiedz odsłaniając długie siekacze.
Selina odchyliła się na oparciu pogrążając się w rozmyślaniach. Zaczynała jako zwykła wojowniczka, miecz do wynajęcia. Szybko odkryła, że zamiast zabijania woli intrygi i spiski. Niedługo zabrało jej znalezienie małej komórki działającą dla skavenów, ale zamiast ją wydać dołączyła do niej. W dwa miesiące została ich przywódczynią. W rok stworzyła sieć działającą nie tylko w Imperium, ale też w Bretonii i Kislevie. Polubiła sprzedawanie tych samych informacji konkurującym ze sobą klanom. Czasami udawała, że popiera jedną ze stron, a w kluczowym momencie dołączała do przeciwnego stronnictwo. Zawsze jednak chodziło o pieniądze i władzę, a Arena mogła zapewnić tego dużo. Na tyle dużo by jej największy konkurent w handlu informacjami dla szczuroludzi Hektor nie mógł już jej nic zrobić.
- Zgadzam się. Zwój o który prosiłeś znajduje się w ruinach świątyni Sigmara w górach Szarych niedaleko Baraniej Górki.
- Dobrze-dobrze. Mój podwładny będzie czekać na ciebie tutaj jutro o brzasku.
Z błyskiem w oczach Kreskrr opuścił pomieszczenie. Selina uśmiechnęła się. Zwój nie istniał. Głupiec wejdzie prosto w pułapkę zastawioną przez jej przyjaciela. Myślał, że się nie dowie, że to on nasłał zabójców? Niektórzy wodzowie byli zbyt pewni siebie. Nie szkodzi, już dogadała się z jego następcą.
Cały wieczór zajęły jej przygotowania do Areny. Umyła się, zjadła coś dobrego i przespała. Nie sądziła by skaveni zapewnili jakąś porządną karczmę. O świcie sprzedała konia. W podziemiach nie będzie jej potrzebny, a pieniądze już tak. Potem razem z Crakiem na ramieniu zeszła do kanałów.

Awatar użytkownika
Kordelas
Masakrator
Posty: 2255
Lokalizacja: Kielce

Post autor: Kordelas »

Obrazek
-Magnus von Bittenberg
-Człowiek Inkwizytor
-Rapier oraz Pistolet
-napierśnik pod płaszczem (średni pancerz) oraz kapelusz (lekki hełm)
-Woda święcona
-Łowca czarownic oraz Mistrz fechtunku

Imperium ,mała miejscowość Vendenheim obok Altdorfu ,od 2 dni szaleje tu burza

-ścierwa ... heretycy ... deszcz ... ile musi ścierpieć sługa boży ,aby zasłużyć na łaskę Sigmara ... - mówił pod nosem ponury mężczyzna ,kierując się w stronę karczmy ,nie zwracając uwagi na strugi deszczu. Podszedł pod drzwi i bez zawahania wszedł do środka. W karczmie było ciepło i sucho ,zapach piwa i pieczonego prosiaka unosił się po całym pomieszczeniu. Salę zapełniało pełno gości wszelkiego autoramentu .Krzyki i śpiewy ucichły gdy uzbrojony mężczyzna w czarnym płaszczu znalazł się w środku. Bez zbędnych wyjaśnień zaczął przemawiać:
-Jestem Magnus von Bittenberg , Inkwizytor z Altdorfu... wam może więcej powie tytuł łowca czarownic ...- wśród gości widać było poruszenie - Dzisiejszego dnia spłynęła na was łaska Sigmara!!! albowiem oczyszczającym ogniem wyplewię stąd zło !!! - kiedy Magnus sięgnął po pochodnię wielu gości opuściło miejsca ,próbując go powstrzymać ,ale zrezygnowali ,gdy szczęka pierwszego zuchwalca została roztrzaskana o stół szybkim chwytem mówcy . -Na mocy wyroku wydanego z rozkazu Wielkiego Teogonisty i woli samego SIGMARA!!! - wykrzykiwał dalej Inkwizytor - Oczyszczam to miejsce ze sług plugawych ...- kończąc cisnął pochodnię w składzik alkoholu. Wszyscy ludzie rzucili się do ucieczki ,podczas ,gdy karczma momentalnie zaczęła płonąć. Magnus żwawo wyszedł z budynku ,chwilę po tym ,jak wypalił ze swojego pistoletu do karczmarza ,celnie umieszczając ołowianą kulę w jego skroniach. Wysoki ogień widać było aż w Altdorfie. Łowca pozostał jeszcze chwilę przed swoim "dziełem" odmawiając modlitwę. Gdy skończył ,zobaczył pod swoimi nogami plakat. Podniósł go i przeczytał - od razu po skończonej lekturze cisnął go w ogień ,mówiąc "Dzięki ci Sigmarze ,za ten znak ,wyruszę ,aby wyplewić zło w twoim imieniu".

Szykujcie się niewierni :lol2:
Ostatnio zmieniony 13 mar 2013, o 16:44 przez Kordelas, łącznie zmieniany 1 raz.
Nieważne gdzie patrzy inkwizytor... i tak widzi wszystko!

Awatar użytkownika
GrimgorIronhide
Masakrator
Posty: 2723
Lokalizacja: "Zad Trolla" Koszalin

Post autor: GrimgorIronhide »

Skończyłem historię. Ciekawie się zapowiada, całkiem fajni uczestnicy, mam nadzieję że będę miał przyjemność zabicia ich :twisted:
Ilu już nas jest ? =D>

Awatar użytkownika
Kordelas
Masakrator
Posty: 2255
Lokalizacja: Kielce

Post autor: Kordelas »

13 osób jeśli dobrze liczę ;)
Nieważne gdzie patrzy inkwizytor... i tak widzi wszystko!

ODPOWIEDZ