Arena Śmierci nr 33 - W Czeluściach Pod-Świata

Wszystko to, co nie pasuje nigdzie indziej.

Moderatorzy: Fluffy, JarekK

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Byqu
Masakrator
Posty: 2683
Lokalizacja: Szczecin

Re: Arena Śmierci nr 33 - W Czeluściach Pod-Świata

Post autor: Byqu »

Przybywszy wraz z Bjarnem pod arenę Kharlot zorientował się kto ma walczyć jako pierwszy.
- Klasyk, mag przeciwko wojownikowi.- pomyślał. Gardził magami, uważał ich za słabeuszy, którzy muszą uciekać się do sztuczek, by mieć jakiekolwiek szansę z wojownikiem.
Zauważył stojącego opodal Aszkaela. Podszedł w jego kierunku i przyjacielsko klepnąwszy go w ramię rzekł:
-Wspaniałe wieści. Już niedługo Khorne otrzyma czaszkę słabowitego maga! Niech twój miecz sprowadzi na niego szybką śmierć!
Ostatnio zmieniony 25 lut 2013, o 21:50 przez Byqu, łącznie zmieniany 1 raz.
WELCOME TO ESTALIA GENTLEMEN

Awatar użytkownika
kubencjusz
Szef Wszystkich Szefów
Posty: 3720
Lokalizacja: Kielce/Kraków

Post autor: kubencjusz »

Maria wstała z letargu. Wybudził ją dziwny wibrujący metaliczny dźwięk. Zajrzała w głąb palety wspomnień. Ach tak... Dzwony... Opłukała twarz aby się orzeźwić i rozkleić oczy. Irytowało ją to, że pomimo, iż nie spała to ludzkim nawykiem mogła być niewsypana. O dziwo gdy obraz znów zyskał ostrość jej oczom ukazały się potrawy które krzątające się zaimprowizowanej kuchni przygotowały.
Po obfitym posiłku włożyła płaszcz, przepasła swoje ostrza i założyła pas. Razem z zapasem nóżek z kurczaka w panierce i dziwnym czarnym słodkim syropem który w języku niziołków nazywał się Q'olea wyszła się rozejrzeć w jakim celu biją dzwony. Jak się po chwili okazało zawodnicy do walki zostali wytypowani i wszyscy udawali się do monolitu w celu obejrzenia starcia.
Maria razem z nowymi pomagierami i zapasem iście przepysznych przekąsek udała się na arenę.
W środku panował tłok, a brak wyznaczonych miejsc siedzących zastąpionych prymitywnymi kamiennymi półkami utrudniał komfortowe cieszenie się nadchodzącym spektaklem. Na środku amfiteatru znajdował się okrąg z ubitą ziemią na której prawdopodobnie będzie każdy z nich musiał stoczyć starcie na śmierć i życie, z którego wyjdzie zwycięsko, albo zgnije w jakiejś rozpadlinie.
Na razie wyciągnęła nogi przed siebie zrzucając jakiegoś pomniejszego szczuroczleka z jego miejsca i usadowiła się wygodnie. Niech muzka zacznie grać ...

Awatar użytkownika
Morti
Mudżahedin
Posty: 345
Lokalizacja: Wrocław

Post autor: Morti »

Xyz usłyszawszy dzwony wyszedł z karczmy. Domyślił się ,że to piaski areny mają niedługo po raz pierwszy napić się krwi wojowników. Spokojnym krokiem udał się w stronę wielkiego monolitu cicho szepcząc coś do siebie samego ,po chwili coś cicho pykło i wampir wzniósł się na nietoperzych skrzydlach do góry. Usadowił w najwyższym możliwym miejscu i stamtąd miał zamair obserwować zawody.

Awatar użytkownika
Naviedzony
Wielki Nieczysty Spamer
Posty: 6354

Post autor: Naviedzony »

GrimgorIronhide pisze:[ Naviedzony czy mam jeszcze jakieś mikstury zdrowia od Vitki czy innego szamana, o których nic nie wiem ? :mrgreen: :lol2: ]
[Jakbyś wiedział, to byś wiedział. Ponieważ nie wiesz, to nie wiesz. :lol2: ]

Awatar użytkownika
Szamot
Masakrator
Posty: 2428
Lokalizacja: Spawalnie Potępionych

Post autor: Szamot »

Tomku znikając w cieniu, zauważył, że mały niziołek w ubirze inkwizycji podąża za nim...postanowił stanąć oko w oko z przeklętym sługą światlości-pogromcą takich jak on...
-przeklęty pomiocie, widziałem co zrobiłeś z skavenem...to ty zabiłeś mistrza...ciesz się że cię oszczędzę! Będzisz się pojedynkować z równym sobie...-powiedział niziołek-idź na arenę pomiocie, zmierzysz się z Dianą!
-niech cie szlag mały kmiotku, dorwę Cię i wypatroszę jak twojego mistrza!-zaklął Tomku, po czym udał się w cień. Zielona poświata dodawała mu dziwnego ukojenia. Tu było tak miło, ciemno, mroczne. Tomku przez chwilę rozmyślał nad dziwnym uczucie spokoju, które nie zanzał już od dawna. Z niecierpliwością marzył o słodkiej krwi , pięknej Diany-wyznawczyni Slannesha.
"jej krew musi być słodka, słodka i da mi siłę, spaczona wyznawczyni, o pięknej urodzie...ten mord będzie rozkoszą, prawie jak seks..."-rozmyślał Tomku, a ciało jego zaczął trawić porządliwy głód i wzbierająca nienawiść do Diany...wszak miała to czego tak pragnął-słodką krew...."zatem na arenę!"- i pobiegł

[Sory Matis za wtrącenie się w Twoją Postać, ale chciałem jakoś pociągnąć wątek, że po wybuchu karczmy...podążyłeś za mną ;) ]

Awatar użytkownika
Byqu
Masakrator
Posty: 2683
Lokalizacja: Szczecin

Post autor: Byqu »

[Naviedzony, da radę dziś walkę zrobić?]
WELCOME TO ESTALIA GENTLEMEN

Awatar użytkownika
Naviedzony
Wielki Nieczysty Spamer
Posty: 6354

Post autor: Naviedzony »

[Walka będzie jutro do wieczora. Dzisiaj już nie dam rady.]

Awatar użytkownika
MikiChol
Chuck Norris
Posty: 565
Lokalizacja: Poznań

Post autor: MikiChol »

Podczas prostego posiłku w karczmie Selina spotkała się ze swoim agentem. Szczuroczłek opowiedział jej, że pierwsza para walczących będzie składać się z wojowniczki chaosu ( Najemniczka od razu zakwalifikowała ją jako zwinną i szybką ale i tepawą brutalkę ) i jakiegoś... drwala? Gość podobno jest wampirem więc mógł być groźny. Jednak który szanujący się krwiopijca będzie rozgłaszał, że nazywa się Tomek Drwal?
Druga para była już z wyższej półki. Kolejny wojownik chaosu..ten przynajmniej miał więcej krzepy. Jego przeciwnikiem był mag kolegium światła. Selina skrzywiła się. Nie przepadała za czarodziejami. Stare zrzędy chcące pozyskać jak najwięcej mocy co częsta kończyło się ich śmiercią. Gdyby to było wszystko dało by się z nimi wytrzymać ale magowie mieli jeszcze jedną wadę - lubili wtrącać się do polityki. Tego już przywódczyni siatki szpiegowskiej znieść nie mogła. Zwykle taki delikwent lądował w takiej uliczne z poderżniętym gardłem. Niestety przygotowanie takiego zamachu było strasznie irytujące bo trzeba było uważać na każdy drobny szczegół. A i tak kończyło się śmiercią paru zamachowców oraz ogrąmną stratą pieniędzy. Dodatkowo oliwy do ognia dolewał fakt, że jej największy rywal był magiem. Tak więc Selina, nieważne jaki by nie był, życzyła temu Hyshisowi prędkiej śmierci w pierwszej walce.
Po śniadaniu i wysłuchaniu raportu najemniczka udała się na trybuny. Dzięki Crakowi, który przestał się wreszcie boczyć kobieta znalazła wolne miejsce. Teraz wystarczyło poczekać na początek starcia.

Awatar użytkownika
kubencjusz
Szef Wszystkich Szefów
Posty: 3720
Lokalizacja: Kielce/Kraków

Post autor: kubencjusz »

ten mord będzie rozkoszą, prawie jak seks
[Komuś chyba brakuje dziewczyny xD Wybacz za komentarz, ale nie mogłem się powstrzymać :P]

Awatar użytkownika
Byqu
Masakrator
Posty: 2683
Lokalizacja: Szczecin

Post autor: Byqu »

Kharlot udał się na trybuny. Mimo, że do walki zostało jeszcze trochę czasu, to większość miejsc było już zajęta. Inni uczestnicy areny również już przybyli. Skierował się w kierunku siedzącej niżej kobiety z dwoma niziołkami. Słyszał, że jest wampirzycą. Kopnął jakiegoś skavena, który nie dość szybko usunął mu się z drogi, po czym zająłm miejsce obok Marii.
-Witaj krwawowłosa. Jestem Kharlot Kruszący Czaszki, syn Thorgara Złamanego Wiosła, czempion Khorna.- zagaił wojownik. Odpowiedziało mu zimne spojrzenie i dobrze skrywana pogarda.
-Maria Steinvor- w końcu odparła odwracają wzrok.
-Pani, jeśli twój kunszt w mieczu jest równy twej urodzie, to będziesz dla mnie najtrudniejszym przeciwnikiem.- usiłował zakomplementować Kruszący Czaszki.- Gdym cię pierwszy raz ujrzał, tom myślał, że umarłem i Valkirie po mnie przybyły!
Ostatnio zmieniony 25 lut 2013, o 23:12 przez Byqu, łącznie zmieniany 1 raz.
WELCOME TO ESTALIA GENTLEMEN

Awatar użytkownika
kubencjusz
Szef Wszystkich Szefów
Posty: 3720
Lokalizacja: Kielce/Kraków

Post autor: kubencjusz »

- Słuchaj no poeto o przeroście tkanki mięśniowej nad szarą komórką. Nie chce mi się z Tobą gadać. Łoić cholewki to sobie możesz to dziewki z karczmy.- po czym siarczyście splunęła.
-Ale ja...- Zaczął Kharlot.
-Guzik mnie obchodzi co ty. W tym momencie jem i czekam na widowisko. Skoro już tu siedzieć musisz siedź, ale przynajmniej zamknij jadaczkę i daj oglądać starcie.- skwitowała biedaka po czym powróciła do konsumpcji nóżek z kurczka.

Awatar użytkownika
Szamot
Masakrator
Posty: 2428
Lokalizacja: Spawalnie Potępionych

Post autor: Szamot »

kubencjusz pisze:
ten mord będzie rozkoszą, prawie jak seks
[Komuś chyba brakuje dziewczyny xD Wybacz za komentarz, ale nie mogłem się powstrzymać :P]

[ za ten komentarz rozliczymy się na następnym starciu 4CT ;) ]

Awatar użytkownika
Byqu
Masakrator
Posty: 2683
Lokalizacja: Szczecin

Post autor: Byqu »

Umilkł, soczyście zrugany.Temperamencik w tej wampirzycy, nie ma co.- pomyślał. Chciał coś jeszcze powiedzieć, ale potem uznał, że stwierdzenie " Twa czaszka zajmie zaszczytne miejsce w mej kolekcji" nie koniecznie będzie dobrze odebrane. Chwycił za kark jakiegoś szczura i pędem kazał mu przynieść najlepsze wino. Może tym ją trochę przebłaga?
WELCOME TO ESTALIA GENTLEMEN

Awatar użytkownika
Matis
Szef Wszystkich Szefów
Posty: 3749
Lokalizacja: Puławy/Wrocław

Post autor: Matis »

Po ostrej wymianie zdań niziołek niezmiernie się rozczarował tym, że to nie on będzie walczył z tym przeklętym wampierzem. Zostało mu tylko udać się na trybuny i w spokoju obejrzeć walkę. Kiedy tam dotarł to od razu zamówił 4 litry najlepszego piwa oraz popcorn wynaleziony przez Rycerza Rolanda.(historia o tym jest w poprzedniej arenie)...
M&M Factory - Up. 14.01.2017 Ostatnia trójka pegazów

Awatar użytkownika
Grent
Wałkarz
Posty: 61

Post autor: Grent »

Gdy prawie dotarł na targ nagle Malesanth usłyszał dzwony. pewnie oznacza to rozpoczęcie areny. Trzeba szybko na nią pójść. Pierwsza walka zawsze jest najciekawsza. Durhii spojrzał w górę. Imiona walczących nie mówiły mu zbyt wiele. Rozpracuje ich na arenie. Gdy dotarł zauważył wojownika chaosu zagadującego wampirzycę. To pewnie jego konkurenci. Przez gwar nie słyszał co mówią, ale nieumarła chyba nieźle zrugała wojownika, który usiadł skwaszony. Mroczny elf kopniakiem wyrzucił jakiegoś skawena i usiadł na jego miejscu. Czekał na rozpoczęcie starcia.
Nie chowaj nienawiści po wieczne czasy, ty, który sam nie jesteś wieczny

Arystoteles

Awatar użytkownika
Giacomo
"Nie jestem powergamerem"
Posty: 104

Post autor: Giacomo »

Przebijali się przez pod-miasto w stronę kwater. Znajdowało się ono w ogromnej pieczarze o niewyobrażalnych rozmiarach. Jej sklepienie ginęło w ciemnościach, gdzieniegdzie rozświetlana przez grupę skawenów z pochodniami wędrujących po podwieszanych kładkach, albo ogromnych spacz-latarni. Jaskinia kończyła się głebokę rozpadliną, nad którą zawieszono Arenę. Przypominała ona ...
Nie przypominała mu niczego, co wcześniej widział. W przeciwieństwie do schludnych, prostych i monumentalnych konstrukcji Nehakhary, budynek był kłębowiskiem żelastwa, śmieci, przewodów i rur, w których płynęło coś świecącego niezdrowym zielonym blaskiem. Anthak zaklął pod nosem.
-Takie coś nie powinno nigdy zaistnieć. Jest to wynaturzenie, sprzeciwienie się samej istocie sztuki. Aż dziw, że bogowie pozwalają na istnienie czegoś takiego! A zobacz na resztę ich budynków ,,mieszkalnych”. Niby sięgają aż pod samo sklepienie, ale jest to wilka zbieranina pojedynczych chat, a nie jedna całość. Dlatego to miasto jest takie obrzydliwe. Aż dziwne że jeszcze Djaf nie zesłał na to karzącej zarazy… - choć Sethep wątpił, aby Ptra czy Usirian przejmowali się skaveńska architekturą, to nie mógł się nie zgodzić, że miasto wyglądało, jakby za chwilę miało się rozpaść. Może dlatego wszędzie biegali szczuroludzie, coś poprawiali, coś przebudowywali.

Dotarli do celu. Na widok kwatery wszyscy zamarli ze zdumienia. Duży, piętrowy budynek wyglądał, jakby skaveni nie wiedząc co zaprezentować przybyszom z reszty świata, pokradli elementy budowli z całego uniwersum i dali do poskładania szalonemu inżynierowi na grzybkach. Podmurowanie świadczyło pochodziło niewątpliwie z parnej Lustrii, świadczyły o tym liczne freski (mówiły one prawdopodobnie o tym, co robi się z przegranymi). Ściany były krasnoludzie (,,Karak osiem szczytów?”-pomyślał Sethep), nad wejściem znajdował się masywny tympanon, podparty czteroma masywnymi kolumnami. Widniejący na nim napis KOLEGIUM INZYNIERÓW NULN świadczył, że sugestie o kradzieży należy ponownie przemyśleć. Jednak sethepa i jego orszak najbardziej zszokował dach ich kwatery. Wielka pozłacana piramida kazała im wierzyć, że tym razem skaveni na prawdę zrobili coś sami, a nie zbeszcześcili grobowiec jakiegoś pechowego króla. Po przejściu przez hol utrzymywany w stylu gotyckim (Bretonia? Sylwania?) z elementami chaosu, (bluźniercze rzeźby i malowidła) i korytarz gdzie na ścianach wisiały rożne przyrządy tortur pochodzące pewnie z jakiejś nieszczęśliwej Czarnej Arki w końcu znaleźli się w kwaterze. I tu spotkało ich kolejne zaskoczenie. Podłoga wyspana była grubą warstwą Khmeryjskiego piasku, w katach stały posągi czterech najważniejszych bogów (Ptra, Usiran, Neru, Khsar), a przy ścianach stały 2 przepiękne sarkofagi.
-Skurczybyki się postarały, aby nas godnie przyjąć. – Powiedział Sethep. W tym momencie rozległo się 13 uderzeń dzwonu.
- Dobra, zostawcie wszystkie rzeczy, potem się urządzimy. Pora przyjrzeć się walce.

Awatar użytkownika
GrimgorIronhide
Masakrator
Posty: 2723
Lokalizacja: "Zad Trolla" Koszalin

Post autor: GrimgorIronhide »

Cała dziewiątka Norsmenów z wolna kierowała się na trybuny areny, rozprawiając o tym kto jest pewnym zwycięzcą, na jaki straszliwy sposób pokona przeciwnika oraz komentując mocne (ich zdaniem) i słabe strony walczących. Na arenę wjechali ruchomym podnośnikiem, straszliwie zgrzytającym i klekoczącym. Na szczęście dotarli cało na górę, bez typowych dla szczurzej maszynerii katastrof. Jednak gdy tylko inżynier-adept zainicjował opuszczenie platformy w dół, rozległ się potworny zgrzyt, wszędzie trysnęły fontanny spaczeniowej pary, a mechanizm zerwał się w połowie drogi. Wśród pisków obsługi, platforma huknęła o ziemię, miażdżąc niedoszłych pasażerów, niewolników a na końcu znikając w szmaragdowo-czarnym kwiecie eksplozji, wysyłając wirujące kawałki stali i spaczenia we wszystkich kierunkach.
Choć żaden berserker nigdy by się do tego nie przyznał, to każdy przyspieszył nerwowo kroku w stronę trybun, ściskając w dłoni swój amulet młota Thora. Na miejscu wzięli ze specjalnego stoiska jedzenie i picie, po czym skandując ruszyli na poszukiwanie godnych ich siedzeń. Wzorem zawodników chcieli wykopać bandę skavenów z miejsc, lecz te same ustąpiły im miejsc, drżąc w cieniu olbrzymów z Północy.
Zasiadając z resztą towarzyszy Thorrvald spoglądał ciekawie na człowieka zwanego Edlinem z Marienburga, gładząc w zamysleniu niedługą brodę.

Tymczasem sam Bjarn, szedł na arenę w towarzystwie bohaterki dzisiejszego wieczora - Diany. Choć wojownik pochodził z Graelingów, północno - zachodniego Wielkiego Klanu Norsmenów, wśród kobiet którego często spotykało się niewiasty obdarzone łaskami Księcia Chaosu, to jednak ta miała w sobie coś więcej. Może sprawiały to jej oczy, podobne do dwóch zamarzniętych studni. Bjarn otrząsnął się.
- Jest silny i ma wiele wampirzych mocy, ale widocznie wolniejszy niż pozostali z jego rodzaju.
- To zauważyłam, nie jestem ślepa, Bjarnie, synu Ingvara. - rzekła Diana, ponętnie się uśmiechając. Norsmen spoważniał.
- Trzymaj go biczem na dystans i celuj w srece lub głowę, twój "rożen" powinien gładko przejść przez jego trefnej roboty kolczugę. Oczywiście pożądny cios toporem szybciej załatwiłby sprawę. - Bran uśmiechnął się. - Jak to mówią na południu.. powodzenia.. a bardziej po naszemu to niech twoi przodkowie i bogowie prowadzą twe ramię, daj im powód do dumy! Chyba już czas, pójdę popatrzeć z trybun, może porozmawiamy po walce.
Przyspieszył kroku i zawrócił w stronę wejścia na lożę honorową. "Mam nadzieję że domyśliła się komu dzisiaj życzę wygranej... postawiłem na nią dwa rogi złota!" Tu złapał się za jeden z warkoczy i uśmiechnął pusto.

[ Sorka, za pożyczenie postaci, ale to chyba pierwsza "żywa akcja" Diany w rolpleju :lol2: ]

Awatar użytkownika
Mistrz Miecza Hoetha
Falubaz
Posty: 1011

Post autor: Mistrz Miecza Hoetha »

Caladris wszedł na trybuny po drodze przewracając parę brudnych skavenów. Gdy tylko usiadł na swoim miejscu natychmiast podszedł do niego skaven niosąc puchar z winem i przyrządzonego elfią modłą łososia wraz z kawiorem. Caladris uśmiechnął się widząc te wykwintne dania. Dawno nie jadł już nic tak pysznego. Rzucił skavenowi złotą monetę, która prawdopodobnie była więcej warta niż wszystko co posiadał. Spojrzał na arenę gdzie trwały ostatnie przygotowania do walk...
Moja Galeria: http://forum.wfb-pol.org/viewtopic.php? ... 9#p1076079
"Ludzie uwierzą w każdą prawdę, jeśli tylko podasz ją w cudzysłowiu i podpiszesz nazwiskiem kogoś znanego".
Naviedzony

Awatar użytkownika
Naviedzony
Wielki Nieczysty Spamer
Posty: 6354

Post autor: Naviedzony »

WALKA PIERWSZA RUNDY PIERWSZEJ
DIANA VS TOMKU DRWAL


Podekscytowani widzowie zdążyli już zająć miejsca i zacząć się niecierpliwić, gdy przez podłogę i ściany Areny przebiegło drżenie. Gigantyczne, kolczaste koła zachrobotały się i obróciły, a sufit okręcił się kilkukrotnie wokół osi budynku. Na uniesione twarze i pyski spadł kamienny pył.
- To nie jest budowla - zrozumiał nagle Edlin, łapiąc Harrena za ramię. - To jest maszyna. Coś jakby wiertło.
Szybko okazało się, że miał rację. Potężny wstrząs rzucił stojących na kolana i wyrwał kilka krzesełek. Huk pękających skał był przeraźliwie głośny, jakby świat naokoło rozdzierały eksplozje. "Spadniemy", pomyślała Selina trzymając się kurczowo ławy, "jak nic spadniemy gdzieś w ciemność." Wielka Arena ukryta w odwróconym świdrze skaveńskiej roboty zakołysała się jednak po raz ostatni i znieruchomiała, a dach rozpękł się na trzynaście trójkątów. Rozchyliły się jak płatki stalowego kwiatu, ukazując leśną głuszę. Wokół panowała martwa cisza. wszystkie zwierzęta uciekły, a wiele drzew leżało przewróconych wokół metalowej maszynerii, która wychynęła spod ziemi.

Na powierzchni zapadał piękny zmierzch. Czerwone słońce barwiło opadający skalny pył, nadając mu szkarłatnego blasku. Pogoda była cudowna. W powietrzu unosiło się ciepło przemijającego lata i nawet jedna chmurka nie plamiła idealnie czystego nieba.

Na gładką posadzkę Areny weszła rozkołysanym krokiem Diana, której bicz owijał się wokół nóg w pozornie bezładnych splotach. Długie, czarne włosy owinęła natłuszczonym rzemieniem, żeby nie przeszkadzały w walce. Była zdezorientowana, jak i wszyscy, ale podniecenie nadchodzącą walką w końcu wyparło wszystkie inne myśli.

Naprzeciwko niej pojawił się Tomku, który kazał zwać się Drwalem. Wyglądał nieco groteskowo dzierżąc masywny topór, ale widzowie wiedzieli, że ciało wampira nie podlega ograniczeniom śmiertelników. Gdzieś na koniuszkach jego palców pełgał czarny płomyk, przypominając o wrodzonych umiejętnościach, tak groźnych w rękach linii Necrarch.

Szczęk metalu kazał zebranym zwrócić uwagę na lożę honorową. Tam, na trzynastu żelaznych tronach siedzieli najdostojniejsi ze wszystkich Skavenów. Wyskandowali piskliwym głosem coś, czego nikt nie zrozumiał, ale donośna wrzawa na trybunach powiedziała gościom z powierzchni, że oto walka się zaczęła.

Diana przyjęła pozycję, chowając za plecy lewą rękę, a prawą unosząc ku górze. Jej stopy kreśliły na kamieniach swobodne półkola. Z każdym krokiem była bliżej celu, a ręka trzymająca rapier wznosiła się, szykując do ciosu szybkiego jak myśl. Wtem palce wampira wystrzeliły do przodu w prostym geście, a czarny płomień, otaczający połyskliwą chmurą jego dłoń urósł i otoczył Dianę, wnikając głęboko w pory jej skóry. Najbliżej siedzący widzowie cofnęli się gwałtownie, przerażeni, że i ich może dosięgnąć klątwa.

Wojowniczka natychmiast poczuła przemożną słabość. Potrząsnęła głową raz i drugi, gdy nagłe uderzenie topora postawiło na sztorc blachy jej naramiennika. Upadła jak rażona gromem wprost pod nogi wampira.

Tomku Drwal w okamgnieniu rzucił się na ofiarę, rozdziawiając zębatą paszczę jak połykający swą zdobycz wąż. Głód odebrał mu jasność myśli. Diana pociągała go, jej krew wołała do niego spod skóry. Był jeszcze młodym wampirem i niekontrolowany szał kazał mu pić i pić bez względu na cenę. A tą przyszło mu zapłacić wysoką. Oślepiona palącą czernią Diana zasłoniła się odruchowo opancerzonym ramieniem. Wampirze kły zacisnęły się na zbroi chaosu nie czyniąc wojowniczce żadnej krzywdy. Siła Tomkowych szczęk była jednak tak wielka, że pancerz zatrzeszczał i zaczął się giąć. Diana nie namyślając się wiele, uderzyła biczem zza pleców, owijając kolczaste sploty wokół szyi wroga. Otaczający ją kłąb czarnego płomienia natychmiast zgasł, jakby poświęcona Slaaneshowi broń pożarła całą mroczną energię. Tomku rozwarł szczęki i spróbował uderzyć toporem raz jeszcze, ale dystans był zbyt krótki, by cios był skuteczny. Diana wyswobodziwszy rękę zbrojną w rapier odsunęła się i z półdystansu wbiła ostrze w pierś wampira.

Tomku wrzasnął przeraźliwie, wtórując wyjącemu z uciechy tłumowi. Puścił jedną ręką stylisko topora i spróbował rozsupłać zaplątany wokół jego szyi bicz, ale kolce zazębiły się jeden o drugi. Korzystając z okazji, Diana trafiła go raz jeszcze, a potem obróciła w dłoni trzonek bicza i z pełnego obrotu kopnęła pancerną nogawicą w plecy. Tomku runął na kolana. Wojowniczka przydepnęła ostrze jego topora, a kiedy wypuścił go z drżących palców, odkopnęła daleko pod ścianę. Piętno Slaanesha, ukryte pod jej zbroją w miejscu ukochanym przez Mrocznego Księcia zadrżało i zapulsowało, przeszywając jej ciało rozkoszną wibracją. Chwyciła mocniej bicz i okręciła go wokół nadgarstka. Klęczący u jej stóp wampir wyglądał teraz jak wierny pies na kolczastej smyczy. Diana oplotła jego pierś smukłą nogą i z wolna zwiększyła nacisk na duszącej wroga pętli. Drgający coraz silniej znak Slaanesha napełniał jej młode, silne ciało coraz większą rozkoszą. W chwili palącej przyjemności krzyknęła z całych sił i wygięła plecy łuk, podrywając obydwie dłonie. Zaciskający się jak garota kolczasty oplot gładko oddzielił głowę Tomku od jego ciała.

Pod granatowym niebo, na którym rozbłysły właśnie pierwsze gwiazdy, wzniósł się wielki krzyk i pisk. Wyciem, tupaniem i wrzaskami uciechy nagrodzono pierwszą zwyciężczynię wśród zawodników trzydziestej trzeciej Areny Śmierci. Nikt już nie zwracał uwagi na Tomku Drwala, którego ciało powoli zmieniało się w pył, unoszony w dal przez nocny wiatr.

Minęła jeszcze tylko chwila, a stalowy dach Areny ponownie zamknął się nad dyszącą głośno wojowniczą i dziwaczna maszyneria zniknęła w trzewiach ziemi, pozostawiając po sobie tajemniczy krater.

Awatar użytkownika
Giacomo
"Nie jestem powergamerem"
Posty: 104

Post autor: Giacomo »

Zanim doszli do areny, spoważnieli. W swojej grupie mogli trochę żartować, na ile pozwalał nieopisany kodeks, byli przecież mniej więcej równego stanu, (wprawdzie ostatnio wpływy nekrotektów trochę opadły, z drugiej strony wojna Settry spowodowała wzrost znaczenia wszystkich wojowników w tym heroldów). Teraz jednak byli przedstawicielami potężnej Nehekhary, więc powinni budzić strach i szacunek u innych ras. Gdy znaleźli się na trybunach, okazało się, że wszystkie miejsca sa zajęte. Sethep zaczął coś szeptać pod nosem pięć minut i trzy wypadki później (na jednego skavena spadł głaz, a pozostali dwaj zostali porażeni wyciekiem spaczognia), w promieniu 20 metrów od nieumarłych nie siedział już żaden szczuroczłek.
Zasiadłszy, Sethep począł szukać wzrokiem pozostałych uczestników. Może znajdzie wrogów lub potencjalnych sojuszników? Zdołał zauważyć kilku wojowników z krainy lodu, kobietę, która wyglądała na najemnika, maga światła i jedną wampirzycę, gdy nagle cała konstrukcja zadrżała i ruszyła. Zanim zdążył się zorientować co się dzieje, znajdowali się już na polanie i walka się rozpoczęła. Wybrańczyni Slaanesha, nie zrobiła na nim wrażenia. Kult boga roskoszy w Nehekarze wprawdzie istniał, lecz nawet nie mógł się równać z przyjemnościami do jakich mieli dostęp królowie. A poza tym zanim zdążył on kogokolwiek zdeprawować, Nagash nie pozostawił mu żadnych potencjalnych ofiar. Lecz gdy Sethep ostrzegł wampira zadrżał. Czy to może być jeden ze szpiegów Arkhana? Odrzucił tą możliwość, gdyż wampir wyglądał na totalnie obłąkanego. Jednak gdy został on zdekapitowany, licz był zadowolony, a nawet poczuł pewna sympatię do Diany.

(Naviedzony, czy mam słuszne skojarzenia z igrzyskami śmierci?)

ODPOWIEDZ