Arena Śmierci nr 33 - W Czeluściach Pod-Świata

Wszystko to, co nie pasuje nigdzie indziej.

Moderatorzy: Fluffy, JarekK

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
GrimgorIronhide
Masakrator
Posty: 2723
Lokalizacja: "Zad Trolla" Koszalin

Re: Arena Śmierci nr 33 - W Czeluściach Pod-Świata

Post autor: GrimgorIronhide »

Thorrvald uśmiechnął się na widok wyciągniętego miecza.
- Zaczynamy na twój sygnał.
-... No dobra, zaczynajmy !
Obaj protagoniści chwycili oburącz miecze. Nie starli się jednak od razu. Zamiast tego zaczęli krążyć wokół siebie z gotowymi mieczami, niczym drapieżnicy. I w pewnym sensie nimi teraz byli. Każdy czychał na najmniejszy błąd rywala, obserwował jego ruchy i działania, gotowy przejść do zabójczego ataku. Edlin z kocią gracją niczym jaguar, Thorrvald jak tundrowy Lew dumnie stawiając mocne kroki i wstrząsając grzywą.
Nagle lew zerwał się do skoku i Nors zaatakował. Gwałtowny wypad zakończony był cięciem, które bez wątpienia wypatroszyłoby Edlina, gdyby go dosięgło. Właśnie, gdyby. Edlin bez problemu usunął się przed nieporadnym zamachem, odskoczył przed kolejnym i na koniec odbił ostatni. Teraz marienburczyk miał pewność że ocena rywala była prawidłowa. Właśnie przybliżał się do zadania popisowego cięcia znad głowy, przechodzącego w sztych z ukosa, gdy młody Norsmen wyszczerzył się i zmienił pozycję oraz uchwyt na broni. Thorrvald ze zgiętej ręki, wyprowadził pchnięcie, wsparte pracą nóg, o które posądzono by raczej szermierza niż berserkera. Edlin w ostatniej chwili zniżył gardę, złapał własne ostrze drugą ręką przy końcu i przyjął na nie pchniecie, zapierając się nogami. Precycyjne pchnięcie odepchnęło swą siłą i gwałtownością sigmarytę, który gdy atak wytracił siłę, zbił miecz i sam ciął płasko, prosto lecz szybko i zabójczo. Tylko refleks ochronił Torstenssona przed paskudną raną, miecz ściął tylko kilka włosów z jego dość krótkiej, spiętej pojedynczą obrączką brody.
Obaj odskoczyli, zaskoczeni niespodziewanymi posunieciami przeciwnika. Zauważyli że zebrał się wokół nich pokaźny wiwatujący tłumek. Edlin czuł się zadowolony z przyjęcia rękawicy. Jak każdy artysta uwielbiał pokazywać kunszt swojej sztuki - walki.
Thorrvald nieco zmieszał się, gdy wśród widzów zobaczył drużynę Norsmenów, a właściwie karcące spojrzenie Bjarna.
Dumny wojownik, który zebrał blizny i doświadczenie w wielu walkach, zrobił minę skrzyczanego dzieciaka. Lecz zaraz otrząsnął się, machnął jasnorudoblond włosami, związanymi częściowo w kucyk z tyłu głowy (patrz Geralt, w W2) i podtrzymanymi żelazną obręczą, by zaraz przejść do ataku, podobnie jak Edlin. Najemnik ciął wysoko, Thorrvald nisko po nogach. Szermierz z Wolnego miasta przeskoczył Prunthila a Thorrvald przeturlał się pod zdobionym mieczem.
- Patrz, południowiec zaraz utnie mu przyrodzenie ! - zaśmiał się Thorleif.
- Nie doceniasz mojego brata. On tak się tylko zgrywa, chce ci pokazać jak walczysz ty a jak on wygrywa. - rzucił Leif.
Wszyscy wybuchnęli śmiechem, wszyscy oprócz Einarra (dlatego właśnie zwanego Nieuśmiechniętym) i Bjarna, który uważnie śledził ruchy Edlina.
Potem wśród wiwatów pojednek ciągnął się w spektaklu ciosów, parad, uników, fint oraz innych zmyślnych zabiegów szermierczych.

[ Pałeczka w twoje ręce Chomikozo, wysłałem PM ]

Awatar użytkownika
Chomikozo
Chuck Norris
Posty: 598

Post autor: Chomikozo »

Edlin i Thorrvald oderwali się od siebie po gwałtownie wymianie ciosów. Najemnik splunął siarczyście, otarł pot z czoła i spojrzał na norsmena spode łba. Tak jak się spodziewał, nie było widać po nim najmniejszych śladów zmęczenia walką. W końcu tężyzna fizyczna ludzi z północy była wręcz legendarna.
Ten krótki acz intensywny pojedynek pozwolił dojść Edlinowi do pewnych wniosków. Po pierwsze, Thorrvald niemalże dorównywał mu szybkością, wbrew wszelkim pozorom. Po drugie, zgodnie z oczekiwaniami, był dużo silniejszy i na domiar złego wyższy od najemnika. Edlin musiał polegać więc na przewadze w postaci swoich umiejętności i doświadczenia.
Thorrvald spojrzał na przeciwnika i poprawił uchwyt dłoni na mieczu. Runy na ostrzu zalśniły niewyraźnie w półmroku podziemi. Zebrana publiczność zamilkła zupełnie, i to tak, że nawet najdalej stojący słyszeli wyraźne oddechy wojowników.
Nagle Edlin zaatakował szybko, bez ostrzeżenia. W trzech zwinnych susach dopadł do norsmena i ciął oburącz, ze skrętu tułowia. Thorrvald zwinął się w uniku, asekuracyjnie zasłaniając się Prunthilem. Jak się okazało, słusznie, bowiem nie odskoczył dostatecznie daleko i miecz najemnika niechybne dosięgnąłby celu, gdyby nie ten blok. Ostrze Edlina odbiło się z pełną mocą, ale najemnik, nie dawszy wybić się z równowagi, poszedł za bronią, obrócił się w piruecie i zaatakował znowu, ukośnie, na kark norsmena. Ten stanął pewnie na nogach i własnym mieczem wyszedł klindze przeciwnika na spotkanie. Mocny, czysty dźwięk zderzającej się stali poszedł echem po podziemiach, a obaj wojownicy zwarli się na chwilę, gdy Thorrvald naparł swoim Prunthilem na bezimienny, tileański miecz Edlina. Najemnik zacisnął zęby i ugiął kolana, szykując się do uniku. Siłowanie się z człowiekiem północy nie było najlepszym rozwiązaniem. Po chwili wzmożonego wysiłku, Edlin odskoczył bok, a oba miecze rozłączyły się z głośnym sykiem. Harren mógłby przysiąc, że zobaczył lecące iskry. Najemnik, zauważywszy że Thorrvald nie zdąży unieść miecza na czas, odepchnął go od siebie potężnym kopniakiem, zwiększając dystans. Wprawdzie zamiast kopać mógłby spróbować ciąć go pod pachą. Może by zdążył. Może nie. W każdym razie, nie walczyli na śmierć i życie, więc tego nie zrobił. Zamiast tego ruszył na przeciwnika trzymając miecz w jednej ręce. Zrobił trzy szeroko rozstawione kroki, a za czwartym potężnie odbił się od ziemi i skoczył na zdezorientowanego Thorrvalda. Jeszcze w powietrzu pchnął mieczem, jakoby włócznią albo oszczepem, celując głowę adwersarza. Kiedyś podpatrzył ten numer u wojowników leśnych eflów, ale wtedy wydał mu się zbytnio efekciarski i pretensjonalny. Teraz zaś stanowił wyśmienitą akcję dywersyjną. Norsmen jednakże miał jeszcze dostatecznie dużo przytomności, aby zamachnąć się Prunthilem. Chaotycznie i na oślep, ale skutecznie. Norskie ostrze trafiło w tileański miecz zbijając go z kursu, a samego najemnika obracając w powietrzu. Edlin wylądował bokiem do przeciwnika, akurat w takiej w pozycji, że wyprowadzenie ciosu łokciem było tylko naturalnym odruchem. Formalnością wręcz. Norsmen zrobił kilka kroków to tyłu, wypluwając krew z rozwalonej wargi. Zaraz potem warknął i zaatakował znad głowy potwornym, dwuręcznym cięciem. Edlin sparował cios ukośnie, ostrzem do dołu, tak, że Prunthil ześlizgnął się po jego klindze i zarył w piaszczyste podłoże. Throrrvald padł ofiarą mocy własnego ciosu i chcąc nie chcąc, poszedł za mieczem, zgarbił się, odsłonił. Edlin, będąc absolutnie pewnym zwycięstwa, postanowił zostawić norsmenowi małą bliznę, ot tak, na pamiątkę. Cofnął się o krok i zaatakował samym końcem miecza, celując w policzek.
Wtedy stało się coś, czego najemnik nie przewidział. Thorrvald błyskawicznie zerwał się z ziemi, obrócił się piruecie, czego wcześniej nie robił, tnąc prostopadle z dwóch rąk. Edlin, znów działając odruchowo, również doskoczył, atakując w identyczny sposób.
Publiczność wydała stłumiony jęk, kompania Bjarna jak na komendę wstrzymała oddechy a Harren prędko odwrócił głowę.
Oto dwóch potężnych wojowników stało naprzeciw siebie, obaj z mieczami na szyi przeciwnika. Remis. Powstrzymali się w ostatniej chwili, unikając wzajemnej dekapitacji. Stanowiło to także pokaz wzajemnego zaufania, jakim dwoje szermierzy obdarza się podczas pojedynku. Przecież każdy z nich, łamiąc słowo, mógłby z łatwością zabić drugiego.
Edlin poczuł jak malutka strużka krwi spływa mu za kołnierz. Throrrvald lekko zadrapał mu szyję. Najemnik poczuł się trochę nieswojo zdając sobie sprawę, że tylko centymetry dzieliły go od rozciętej tętnicy.
- No to jak, Thorrvladzie, synu Torstena ? - Wysapał, nie zmieniając pozycji ani uchwytu miecza - Zaspokoiłem twoją ciekawość, czy jeszcze ci mało ?
Prawdziwy krasnolud gardzi słonecznikiem.

Awatar użytkownika
Mistrz Miecza Hoetha
Falubaz
Posty: 1011

Post autor: Mistrz Miecza Hoetha »

Caladris z uśmiechem oglądał pojedynek. Remis niezbyt go zaskoczył, spodziewał się tego. Wyszedł na środek przed wszystkich i zawołał
-Czy jet ktoś kto chciałby sprawdzić się na miecze ze mną?

[Jak się ustala wynik walki? :D ]
Moja Galeria: http://forum.wfb-pol.org/viewtopic.php? ... 9#p1076079
"Ludzie uwierzą w każdą prawdę, jeśli tylko podasz ją w cudzysłowiu i podpiszesz nazwiskiem kogoś znanego".
Naviedzony

Awatar użytkownika
Naviedzony
Wielki Nieczysty Spamer
Posty: 6354

Post autor: Naviedzony »

[Do dogadania z drugim graczem na PW]

Awatar użytkownika
GrimgorIronhide
Masakrator
Posty: 2723
Lokalizacja: "Zad Trolla" Koszalin

Post autor: GrimgorIronhide »

Obaj pojedynkujący się stanęli z mieczem przy szyii. Oddychali szybko, po dużym wysiłku w stosunkowo krótkim czasie.
- No to jak, Thorrvaldzie, synu Torstena ? - Wysapał, nie zmieniając pozycji ani uchwytu miecza - Zaspokoiłem twoją ciekawość, czy jeszcze ci mało ?
- Myślę, że to wystarczy. - odpowiedział Norsmen, ścierając palcem krew z rozciętej wargi. - Zaprawdę jesteś doskonały w mieczu, Edlinie z Marienburga.
- Ty również, ale może opuścimy już miecze ? - rzucił marienburczyk, dysząc.
- To na trzy. Raz, dwa...
- Czekaj! Ale na trzy opuszczamy broń, a nie ścinamy sobie głowy. - wtrącił się Edlin. Gdy tylko zobaczył że Thorrvald już schował Prunthila i wyciąga pustą rękę, najemnik natychmiast zreflektował się, włożył do pochwy swoje ostrze i także wyciągnął dłoń bez rękawicy. "A jednk to prawda. Honorowi są, powinienem mu zaufać, kiedy mówił o uczciwej walce." - pomyślał - "Ale z drugiej strony jak często trafia się uczciwa walka i honorowy przeciwnik ?"
Thorrvald uścisnął dłoń Edlina nieco zbyt mocno i energicznie nią potrząsnął, uśmiechając się szczerze. Szermierze usunęli się na bok, omawiając posunięcia w trakcie pojedynku i żywo je komentując. Zignorowali okrzyki reszty norsmenów i sarkastyczne mamrotanie Harrena.
Tymczasem na środek okręgu tłumu wyszedł elfi książę, rozejrzał się butnie i zawołał:
-Czy jet ktoś kto chciałby sprawdzić się na miecze ze mną?
Po chwili kamiennej ciszy Norsmeni gwałtownie wybuchnęli śmiechem, niektórzy łapali się za brzuchy lub ocierali łzy, (nawet Einarr) nawet Thorrvald i Edlin przestali rozmawiać i uśmiechnęli się do Caladrisa z politowaniem. Haakar nie był tak miły i taktowny.
- Sparing z elfem, ale nie mogę go zabić ani poważnie uszkodzić w czasie areny, hmmm - przerwał na chwilę. - Niewykonalne. Nawet gdybym używał drewnianego miecza, mógłbym go walnąć i rozbić łeb albo kilka z tych delikatnych, panienkowatych kości.
Wszyscy roześmiali się na nowo.
- Na jego miejscu wróciłbym do bezalkoholowego wina, małych chłopców i ptasich języków w wymiocinach. - szydził Kharlot.
- Auszpiku !!! - zawołał oburzony elf. - Wy nieokrzesane prymitywy!
Teraz już wszyscy opierali się o co mogli, ze śmiechu nie mogąc utrzymać się na nogach.
- Błagam przestańcie! Brzuch mnie boli! - wydusił z pomiędzy salw śmiechu Leif, niemal padając na bruk.

[ dokładnie jak Naviedzony powiedział, co do tego powyżej, nie zniechęcaj się o to chodziło w evencie, odgrywam tylko postcie :D ]

Awatar użytkownika
Kordelas
Masakrator
Posty: 2255
Lokalizacja: Kielce

Post autor: Kordelas »

[ Genialne odegranie Norsmenów =D> =D> =D> :D ]
Nieważne gdzie patrzy inkwizytor... i tak widzi wszystko!

Awatar użytkownika
Mistrz Miecza Hoetha
Falubaz
Posty: 1011

Post autor: Mistrz Miecza Hoetha »

-Skoroś taki pewny to spróbuj, cóż ci szkodzi, a co do moich upodobań kulinarnych względem słowiczych języków to nic ci do tego prymitywie. To jak tchórzysz czy próbujesz?
Moja Galeria: http://forum.wfb-pol.org/viewtopic.php? ... 9#p1076079
"Ludzie uwierzą w każdą prawdę, jeśli tylko podasz ją w cudzysłowiu i podpiszesz nazwiskiem kogoś znanego".
Naviedzony

Awatar użytkownika
Byqu
Masakrator
Posty: 2683
Lokalizacja: Szczecin

Post autor: Byqu »

-No dobra.- rzucił miedzy kolejnymi salwami śmiechu Kharlot.- Pośmialiśmy się, ale szpiczastouchy sam wpierdolu sobie nie spuści. Co ty na to elfie? Twój miecz przeciwko mym toporom? Tu i teraz. Zanim wykończysz nas kolejnym żartem.
Propozycja zabrzmiała dość komicznie. Wpierw dwa chłopy wielkie jak stodoły dali pokaz istnego szermierczego mistrzostwa, a teraz to chuchro? Z drugiej strony Kharlot nie będzie miał do czynienia z masywnymi zakutymi w stal przeciwnikami. Sparring partner musiał być szybki, świetnie wyszkolony i arogancki. A taki był właśnie Caladris. No i można było spuścić łomot elfowi. Khornita nie mógł przepuścić takiej okazji.
-Stawaj!
WELCOME TO ESTALIA GENTLEMEN

Awatar użytkownika
Mistrz Miecza Hoetha
Falubaz
Posty: 1011

Post autor: Mistrz Miecza Hoetha »

-Z chęcią- syknął Caladris.
Ukłonił się, lecz wojownik nie odwzajemnił ukłonu, po czym obaj rzucili się na siebie jak wściekłe psy.
Moja Galeria: http://forum.wfb-pol.org/viewtopic.php? ... 9#p1076079
"Ludzie uwierzą w każdą prawdę, jeśli tylko podasz ją w cudzysłowiu i podpiszesz nazwiskiem kogoś znanego".
Naviedzony

Awatar użytkownika
Grent
Wałkarz
Posty: 61

Post autor: Grent »

Malesanth jak na świeżo upieczonego asasyna przystało starał się zdobyć jak najwięcej doświadczenia. Głęboko analizował wszystkie walki. Piwa ani wina nie pił, musiał zachować czysty umysł. Stał w tłumie przyglądając się walce. Widać było, że obaj wojownicy są mistrzami. Gdy Caladris wyraził pragnienie pojedynku asasyn ucieszył się. Im lepiej poznasz swojego wroga, tym łatwiej ci będzie go zabić. Z niecierpliwością oczekuje walki wysokiego elfa.
Nie chowaj nienawiści po wieczne czasy, ty, który sam nie jesteś wieczny

Arystoteles

Awatar użytkownika
Byqu
Masakrator
Posty: 2683
Lokalizacja: Szczecin

Post autor: Byqu »

Ten pojedynek jakże miał się bardzo różnić od poprzedniego. Tam miało się wrażenie wzajemnego szacunku i ducha sportowej rywalizacji, zaś sami uczestnicy wbrew pozorom nie różnili się tak bardzo. Tu napięcie czuło się w powietrzu, wzajemna niechęć nawet nie była skrywana. Nie było mowy o szacunku. Sami przeciwnicy zdawali być się dwoma przeciwnościami, dwoma przeciwnymi żywiołami, jak ogień i woda, światłość i ciemność, świt i wieczór. Z jednej strony stał elficki książę z Ulthuanu, wysoki, smukły, piękny. Odziany był w błyszczący pancerz z Ithilmaru ozdobiony mistrzowsko wykonanymi drobnymi motywami, jakże charakterystycznymi dla elfiej sztuki. Jego miecz był długi i lekki, smukły jak jego dzierżyciel. Na tarczy wymalowane były motywy z elfich pieśni, tak misterne i dokładne dzieło nie mogło wyjść z rąk ludzkich. Sam książę był jak chłodny poranek, w typowy dla elfa sposób nie okazywał zbyt wylewnie uczuć, niektórym zdawało się, że widzą maskę zamiast twarzy, gdyż ludzka twarz nie może okazywać tak zimnej niechęci do wszystkiego w okół tak długo. Z drugiej strony stał wybraniec boga wojny, czempion północy. Wielki, muskularny, a przy tym w ogóle nie ociężały. Zakuty w czerwony pancerz chaosu, wykute w demonicznym ogniu arcydzieło mistrzów kowalskich z Zharr Nagrund. Jego bliżniacze topory z ciemnej stali odebrały życie dziesiątkom istnień. Zarówno broń, jak i pancerz miały złote zdobienia- symbole Khorna, pana bitew. Kruszący czaszki nie zwykł skrywać emocji, gwałtowny jak ogień, kochał walki, picie na umór, bijatyki, ucztowanie i śmianie się z kompanami. Zależało mu na tym by stać się bohaterem pieśni i sag, by jego imię wspominano przy ogniskach z czcią, a ze strachem przez wrogów. Stali tak w milczeniu, patrząc na siebie w skupieniu. Napięcie rosło, by w pewnym momencie osiągnąć punkt kulminacyjny. I wtedy uderzył grom.
Skoczyli ku sobie niemal jednocześnie, każdy by wygrać, każdy by pokonać cokolwiek stanie im na drodze. Caladris zaczął od szybkiego cięcia z góry mierząc w szyję, lecz Kharlot sparował to jednym toporem, tnąc jednoczenie drugim. Rozległ się głuchy dzwięk uderzenia o tarczę. Kolejny atak elfa poszedł w pustkę. Kharlot zaatakował jednocześnie, z góry i z dołu, jednak przeciwnik był na to zbyt szybki. Topory przecięły tylko powietrze. Obaj cofneli się na kilka kroków i zaczęli krążyć wokół siebie.
-Nieźle walczysz.- rzucił Kharlot- Jak na elfa. Wierz mi, znam się na rzeczy. Zabiłem wielu z twojego rodzaju.
-Sprawię, że dosięgnie cię sprawiedliwość. Będziesz cierpiał za każdego z nich!
Znów się zwarli w morderczym tańcu. Kharlot był pod wrażeniem umiejętności elfa. Nie docenił go. Wielu elfów padło z jego ręki, lecz żaden z nich nie mógłby mierzyć się z Caladrisem. Miecz i topory śmigały w powietrzu z wielką szybkością, raz po raz słychać było uderzenie w tarczę, żaden z nich się nie poddawał, żaden nie ustępował. Elf uszczelnił obronę, atakując raz po raz, by jednym szybkim ciosem zakończyć walkę. Taktyka wojownika z północy była zgoła inna. Atakował często i agresywnie, siłę jego mięśni wzmacniała nienawiść i gniew, lecz nie zaślepiała go furia. Tak, panował nad tym doskonale, cały czas czujny, cały czas pod kontrolą. Jego wściekłość była mu atutem, nie przywarą. Plan jego polegał na zadawaniu często silnych szybkich ciosów, by przełamać obronę elfa, zamiast ją omijać. Wiedział, że obolałe ciało w końcu odmówi posłuszeństwa.
-Kiedyś wasz naród był potężny, rzuciliście wyzwanie bogom!- powiedział Kruszące Czaszki.- Pokój odebrał wam siły, zwyciężyliście, a jednak zostaliście pokonani.
-Zamilcz barbarzyńco i walcz!-Caladris był wyraźnie wściekły.
Powietrze świszczało od szybkich ciosów, iskry latały od uderzeń ostrzy w pancerz, a oni walczyli, robili to od dziecka i mogli to robić aż do końca świata. Ich mistrzostwo we władaniu orężem było wyraźnie widoczne. Kharlot miał tylko nadzieję, że zostanie to opisane w pieśniach.
WELCOME TO ESTALIA GENTLEMEN

Awatar użytkownika
Mistrz Miecza Hoetha
Falubaz
Posty: 1011

Post autor: Mistrz Miecza Hoetha »

Elfi szlachcic się męczył. Był tylko nie wiele szybszy od wojownik chaosu, a ten dysponował nieskończonymi zapasami energii. Walka trwała już ponad godzinę, mimo iż początkowo wygrywał teraz to jemu przyszło blokować ciosy i cofać się. Khornita był po prostu dużo silniejszy. Caladris sparował cios Kharlota, ze świstem ciął mieczem, jednak wojownik zdołał się zasłonić. Elfi szlachcic zmienił taktykę, zaatakował z pół obrotu prosto w nieosłoniętą część ręki khornity. Ten nie mógł sparować ciosu. Rozległo się cichę stęknięcie stali, gdy miecz z ithilmaru uderzył w twarde zahartowane żelazo. A jednak sparował. Caladris był pod wrażeniem jednak nie okazywał tego. Siła uderzenia odbiła miecz Caladrisa do tyłu, co ten zręcznie wykorzystał do wykonania pirółetu. Uniknął kolejnego ciosu po czym ciął z doskoku Wojownik jednak zdążył się uchylić, po czym zaatakował z impetem. Caladris zasłonił się tarczą, czym jednak była jego siła przeciwko masie khornity? To był spory błąd, tak silnego ciosu nie powinien parować. Niezwykła siła uderzenia miotnęła nim do tyłu. Upadł w błoto. Kharlot zaatakował z góry, lecz Caladris zdążył się przetoczyć. Wstał wykonując półpiruet zaatakował od góry ponownie mierząc w ramie wielkiego woja. Ten jednak zręcznie się uchylił, po czym odpowiedział ciosem w podbródek. Caladrisowi udało się zręcznie uniknąć, mimo to nie przewidział iż ten będzie tak szybki i jego cios świsnął mu tuż przed twarzą. Wywinął piruet i zaatakował z góry. Kharlot odpowiedział ciosem na cios, jego silne ramię nie mogło jednak się równać z żelaznymi mięśniami wojownika chaosu i miecz Caladrisa poszybował w górę.
-Wygrałem-powiedział wojownik patrząc mu prosto w oczy.
-Nie zaprzeczę - odrzekł z nienawiścią Caladris.
Caladris skłonił się w parodii ukłonu, uśmiechnął się, podniósł miecz sprawdził, stan tarczy (było w niej jedno dość głębokie wgłębienie) ukłonił się jeszcze raz, po czym odszedł w stronę swej kwatery.
Ostatnio zmieniony 6 mar 2013, o 17:24 przez Mistrz Miecza Hoetha, łącznie zmieniany 3 razy.
Moja Galeria: http://forum.wfb-pol.org/viewtopic.php? ... 9#p1076079
"Ludzie uwierzą w każdą prawdę, jeśli tylko podasz ją w cudzysłowiu i podpiszesz nazwiskiem kogoś znanego".
Naviedzony

Awatar użytkownika
Chomikozo
Chuck Norris
Posty: 598

Post autor: Chomikozo »

Edlin skończył gawędzić z Thorrvaldem ruszył w stronę Harrena, staranie omijając plac ubitej ziemi, gdzie Kharlot potykał się z Caladrisem.
- No i jak ? - zagadał - Podobało ci się.
Harren zrobił kwaśną minę.
- Zabawne. Widocznie na Arenie Śmierci najdoskonalszą rozrywką między walkami są... walki. Swoją drogą, uważasz się za takiego mistrza, a nie dałeś rady pokonać zwykłego norsmena. I to jeszcze młodocianego.
Edlin nie zmienił wyrazu twarzy.
- To był sparing treningowy, mówi ci to coś ? Na prawdziwym polu bitwy sprawy potoczyłyby się inaczej. Tutaj nie obawiałem się o własne życie. A uwierz mi, takie uczucie mocno motywuje do walki.
- Domyślam się. Chcesz piwa ? Chyba trochę się zmachałeś. Pomyślałem o tym wcześniej i kazałem przynieść antałek.
Najemnik z wdzięcznością przyjął kubek wypełniony złocistą cieczą i wychlał wszytko jednym haustem. Faktycznie był bardzo zmęczony.
- Dzięki - Powiedział, wycierając pianę z brody i nalewając sobie jeszcze. Szczęk oręża za jego plecami przybrał na intensywności.
- Swoją drogą - Edlin kontynuował - Ten Thorrvald to równy chłop. Jak na norsmena, oczywiście. Dobrze, że akuratnie nie walczy na Arenie, będzie z kim pogadać o walkach. Nareszcie.
Spojrzał na Harrena i uśmiechnął się złośliwie. Tak, bycie cywilem wśród wojowników miało swoje słabe strony.
- Może obejrzyj Caladrisa w akcji - Harren zmienił temat - Może zauważysz coś, co przyda ci się podczas twojego pojedynku.
- Eeee tam. Widywałem już elfów w bitwie. A popatrzę wyłącznie dla rozrywki. Dość mam już dzisiaj rozmyślania o sztychach, wypadach i półpiruetach.
Tak więc nalał sobie więcej piwa i ciekawie spoglądał w stronę pojedynkujących się wojowników. Niestety, walka skończyła się kilkanaście sekund później, gdy Caladris został rozbrojony. No cóż, może ktoś inny zechce jeszcze powalczyć...
Prawdziwy krasnolud gardzi słonecznikiem.

Awatar użytkownika
Kordelas
Masakrator
Posty: 2255
Lokalizacja: Kielce

Post autor: Kordelas »

"Co to za walki...zero krwi...zero bólu...zero gruchotanych kości..." pomyślał Magnus. Zwrócił uwagę na zręczna wymianę ciosów w pierwszej walce ,dokładnie notował przydatne informacje ,ale drugą walką był zawiedziony. Porównałby to raczej do pracy kowala ,który tylko bije w żelazo albo starciu dwóch pyszałkowatych okutych w zbroję od tatusia szlachciców ,który pozstanowili stoczyć walkę o honor drewnianymi mieczykami. Nie odwzajemniając uciechy otaczającego walczących tłumu udał się w stronę targu ,miał zamiar kupić tam nowy trybik do swojego zegarka ,który uszkodził się podczas bijatyki w karczmie...
Nieważne gdzie patrzy inkwizytor... i tak widzi wszystko!

Awatar użytkownika
Byqu
Masakrator
Posty: 2683
Lokalizacja: Szczecin

Post autor: Byqu »

[Kordelas, mam nadzieję, że to tylko zdanie Magnusa :) ]
WELCOME TO ESTALIA GENTLEMEN

Awatar użytkownika
Naviedzony
Wielki Nieczysty Spamer
Posty: 6354

Post autor: Naviedzony »

Tuż po tym, jak drugi sparing zakończył się rozbrojeniem Elfa, wielki dzwon skryty w trzewiach metalowego miasta zaczął wybijać godzinę krwi. Wszyscy zebrani z zapartym tchem liczyli uderzenia. Bawili się zbyt dobrze w swoim towarzystwie, żeby mieć ochotę na widok jednego z nich wykrwawiającego się na kamieniach.

... jedenaście... ...dwanaście... ... trzynaście...

I cisza.

Dzwony wzywały na Arenę.

Awatar użytkownika
Morti
Mudżahedin
Posty: 345
Lokalizacja: Wrocław

Post autor: Morti »

Xyz gdy tylko dźwony rozpoczęły swój śpiew ,przywołał swojego pupilka i ruszył na arenę. Skoncentrowany nie zwrócił większej uwagi na spory tłumek zgromadzony na jednym z placyków podziemnego miasta. Wiedział ,że nie może zawieść. Jego misja tutaj była zbyt ważna.

Awatar użytkownika
Chomikozo
Chuck Norris
Posty: 598

Post autor: Chomikozo »

- Cholera - Mruknął Edlin, gdy bicie dzwonów ustąpiło. Potem spojrzał na Kharlota, który został wezwany do walki. I znowu, wbrew wszelkim pozorom i rasowym konwenansom, szczerze kibicował wojownikowi chaosu. A przede wszystkim miał nadzieję, że niziołek-podpalacz w końcu dostanie za swoje.
- Dobra, Harren. Bierz antałek z piwem i idziemy - Zarządził.
Dobrze się składało, że jego kompan był przy nim. Dzięki temu nie mógł nagle czmychnąć do swoich podejrzanych kumpli. Po chwili ociągania się, obaj mężczyźni skierowali się w stronę Areny wraz z resztą tłumu.
- Fajnie będzie znowu zobaczyć Kharlota w akcji.
- Teraz walczy Maria. Z tym drugim wampirem.
- Ta ? Cholera. No dobra, zobaczmy to tak czy siak.
Ostatnio zmieniony 4 mar 2013, o 22:37 przez Chomikozo, łącznie zmieniany 1 raz.
Prawdziwy krasnolud gardzi słonecznikiem.

Awatar użytkownika
Naviedzony
Wielki Nieczysty Spamer
Posty: 6354

Post autor: Naviedzony »

[Teraz walczy Maria z Xyz :P ]

Awatar użytkownika
Byqu
Masakrator
Posty: 2683
Lokalizacja: Szczecin

Post autor: Byqu »

[Rozumiem, że chcecie zobaczyć mnie w akcji, ale teraz kolej Xyza i Marii :) ]
WELCOME TO ESTALIA GENTLEMEN

ODPOWIEDZ