Arena Śmierci nr 33 - W Czeluściach Pod-Świata

Wszystko to, co nie pasuje nigdzie indziej.

Moderatorzy: Fluffy, JarekK

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Byqu
Masakrator
Posty: 2683
Lokalizacja: Szczecin

Re: Arena Śmierci nr 33 - W Czeluściach Pod-Świata

Post autor: Byqu »

[Jak dla mnie git :D :D ]
WELCOME TO ESTALIA GENTLEMEN

Awatar użytkownika
Matis
Szef Wszystkich Szefów
Posty: 3749
Lokalizacja: Puławy/Wrocław

Post autor: Matis »

[Jeżeli zginę przez stronniczość mg, to będę miał prawo strollować wygląd zdobień na pancerzu Kharlota.]
M&M Factory - Up. 14.01.2017 Ostatnia trójka pegazów

Awatar użytkownika
Kordelas
Masakrator
Posty: 2255
Lokalizacja: Kielce

Post autor: Kordelas »

Magnus nawet nie zwuważył ,jak w bitewnym szale walki z abominacją zabił pary Skavenów. "Napatoczyły się...ścierwa...ich sprawa..." Cały czas bił swoim błogosławionym ostrzem po odwłokach bestii wykrzykując modlitwy do Sigmara oraz zręcznie omijając ciosy potwora- oprócz jednego ,potężna łapa bestii pochwyciła go za tułów i powaliła na ziemię. Magnus nie obawiał się po widział ,że inni zawodnicy już atakuja bestię . "Cooo?! Mam im zawdzięczać życcie?... NIGDY!!!" Von Bittenberg zaczął okładać pięściami którąś z głów potwora. ,gdy ten starał się ją odwrócić ,Magnus pochwycił leżący nieopodal topór Khornity i z całej siły odrąbał odnuże bestii. Widząc ,zę z rozczłonkowanego ciała wybiegaja szczury postanowił się wycofać.
Nieważne gdzie patrzy inkwizytor... i tak widzi wszystko!

Awatar użytkownika
Byqu
Masakrator
Posty: 2683
Lokalizacja: Szczecin

Post autor: Byqu »

Matis pisze:[Jeżeli zginę przez stronniczość mg, to będę miał prawo strollować wygląd zdobień na pancerzu Kharlota.]

Nope.
WELCOME TO ESTALIA GENTLEMEN

Awatar użytkownika
Naviedzony
Wielki Nieczysty Spamer
Posty: 6354

Post autor: Naviedzony »

Matis pisze:[Jeżeli zginę przez stronniczość mg, to będę miał prawo strollować wygląd zdobień na pancerzu Kharlota.]
[MG nie jest stronniczy. MG rzuca kostkami i opisuje przebieg walki.]

Awatar użytkownika
GrimgorIronhide
Masakrator
Posty: 2723
Lokalizacja: "Zad Trolla" Koszalin

Post autor: GrimgorIronhide »

[ potwierdzam, jako MG na pół etatu powiem że walki (gdyby były) rozgrywane stronniczo nie dawałyby zabawy a i opisać trudno i nieciekawie ]

Awatar użytkownika
MikiChol
Chuck Norris
Posty: 565
Lokalizacja: Poznań

Post autor: MikiChol »

Walka z abominacjami skończyła się równie nagle jak się zaczęła. Selina rozejrzała się wokoło. Wszyscy pokryci byli śluzem i krwią z ciał potworów. Najemniczka marzyła jedynie o gorącej kąpieli. Nie zwlekając ruszyła do swojej kwatery. Po drodze zauważyła, że na obelisku pojawiło się jej imię. Miała walczyć z jakimś Malesanthem. "Kto to w ogóle jest?" pomyślała. Postanowiła po kąpieli, popytać o niego swoich informatorów

[ Fajny event choć trochę za szybko, na mój gust, go zakończyliście ]

Awatar użytkownika
GrimgorIronhide
Masakrator
Posty: 2723
Lokalizacja: "Zad Trolla" Koszalin

Post autor: GrimgorIronhide »

[ no bo jak długo 10 herosów + kompania może siekać dwa stwory ? Ten który szykuję na ćwierćfinały będzie trwał znacznie dłużej uwierzcie mi... :twisted: ]

Ci z Norsmenów, którzy ubrudzili się podczas walki poszli do kwatery się wykąpać i wyczyścić, zaś Leif i Thorrvald wrócili do karczmy. Po drodze Bjarn zobaczył że gospodarze nie próżnowali, podczas ostatnich wydarzeń i wyryli kolejną parę walczących.
- Ta kobieta z krukiem będzie walczyć z elfem, raczej zostanie posiekana. - zasądził Einarr.
- Ten Malesaneth... kto to właściwie jest ? Jakoś go nie zauważyłem od czasu przyjazdu. - zasępił się Olaf, strzepując śluz z karwasza.
- To powinieneś więcej się rozglądać zza okularów tego hełmu, Olafie. To jeden z Druchii, asasyn. Moje plemię - Graelingowie od dawna z nimi walczy. Są ciężkim przeciwnikiem, jak zaraza, lecz nasi żeglarze mają na nich swoje sposoby. Widziałem go jak siedział na trybunach, zapewne kolejny tchórzliwy nic nie warty śmieć. - ciągnął Bjarn. - Ale najgorsze jest to że wciąż mnie nie ma na liście ! Kto mi został ?
- Sigmaryta, skaven w czarnej szacie i wysuszone truchło z pustynii. - wyliczał Einarr.
- Ale nie martw się Svanrsson Mocarny też walczył jako ostatni na arenie w Karak Kadrin i zdobył wielką sławę...
- Zanim powalił go goblin z zatrutymi nożami... - uciął zgorszony Ingvarsson.
Po oczyszczeniu się, trójka wojów skierowała się pospiesznie do karczmy, gdzie jak się okazało uczta wciaż trwała, a najlepsze dania nie zniknęły z półmisków. Równocześnie dołączył do nich Kharlot. Bjarn zaczął pałaszować danie z kawałków śledziowych filetów w sosie i popijał od czasu do czasu kislevską wódką, której przez atak bestii ledwo co do tej pory skosztował (przyjmijmy że jeszcze się jej ostało).

Awatar użytkownika
Kordelas
Masakrator
Posty: 2255
Lokalizacja: Kielce

Post autor: Kordelas »

Magnus powstał zdenerowany. "Co to kurde jest?! " powiedział podnosząc topór ,którym zranił abominację. "Co za łajza podrzuciła do tego rynsztoku topór Khorna?! Jak mogłem walczyć bronia chaosu???!!!!" Zdenerwowany Magnus ruszył w stronę karczmy. Wszedł do środka i podszedł do bawiących się w najlepsze wojowników z północy "Dobrze wiem ,że to wasza broń ,nie wypada jej gubić i jeszcze podrzucać Inkwizytorowi..." wbił topór w stół ,po czym odszedł do innego stolika. Zapalił fajkę i zamówił piwo.
Nieważne gdzie patrzy inkwizytor... i tak widzi wszystko!

Awatar użytkownika
Grent
Wałkarz
Posty: 61

Post autor: Grent »

W tym momencie lekko uśmiechnięty Malesanth wszedł do karczmy drzwiami od kuchni. Spokojnie usiadł w ciemnym kącie i wyjął mały notesik wraz z ołówkiem czekając na efekty. :twisted:
Nie chowaj nienawiści po wieczne czasy, ty, który sam nie jesteś wieczny

Arystoteles

Awatar użytkownika
Kordelas
Masakrator
Posty: 2255
Lokalizacja: Kielce

Post autor: Kordelas »

[Nieładnie kopiować sposób obserwacji innych zawodników [-X :wink: zdaj sie na pamięć elfów ]
Nieważne gdzie patrzy inkwizytor... i tak widzi wszystko!

Awatar użytkownika
Giacomo
"Nie jestem powergamerem"
Posty: 104

Post autor: Giacomo »

Sethep nie wykazał się w tej walce. Nie mógł przypomnieć sobie żadnych czarów mogących zaszkodzić tej bestii. Zwykłe pociski mocy nie robiły na niej większego wrażenia, Abominacja i tak biła praktycznie na oślep więc chmury skarabeuszy specjalnie jej nie przeszkadzały, a potężne zaklęcie, napełniające umysł wroga setkami żadnych zemsty dusz nie miały czego napełnić. Zdesperowany przeszedł do walki wręcz. Choć odniósł częściowe sukcesy, gdyż jego broń wysysała spacz-moc podtrzymującą życie togo wynaturzenia, to jedynym skutkiem było chwilowe osłabienie potwora. Od razu wykorzystał to Bjarn który zamienił głowę bestii w krwawą miazgę. Potem licz chciał uleczyć część zawodników, ale większość z nich z niewiadomych przyczyn odmówiła.

Zły na siebie z powodu nikłych osiągnięć w walce, Sethep przyzwał rój owadów, który momentalnie oczyścił ubrudzone posoką szaty. Po czym poszedł do karczmy się napić. Może Kislevicka Strzemienna 114% będzie wystarczająco mocna, aby choćby trochę zmniejszyć jego gniew na siebie, żywych i nieumarłych.

Awatar użytkownika
Chomikozo
Chuck Norris
Posty: 598

Post autor: Chomikozo »

Harren przemykał ukradkiem po jednym z wielu metalowych rusztowań oplatających budynek Areny. W pewnych momencie przystanął, wychylił się przez krawędź i spojrzał w dół. Zawodnicy uporali się z abominacjami i teraz powoli rozchodzili się do swoich spraw. Zobaczywszy to, zaklął. To znaczyło, że Edlin wkrótce zda sobie sprawę z jego nieobecności i nabierze podejrzeń. Musiał się pośpieszyć.
Po kilku minutach intensywnej wspinaczki po spaczonym owocu skaveńskiej myśli technologicznej, Harren nareszcie dotarł do celu. Był teraz naprawdę wysoko, widział stąd zarówno podziemne miasto oświetlone dziesiątkami pochodni, jak i plac boju na Arenie Śmierci. Na upartego mógłby stąd oglądać walki. Mężczyzna stanął i rozejrzał się. Czekał go najtrudniejszy etap podróży. Pod rusztowaniem, na którym stał, ciągnął się system grubych, miedzianych rur, które przechodziły przez całą szerokość Areny i kończyły się dopiero na przeciwległej ścianie, dziesiątki stóp dalej. Na tejże ścianie znajdował niewielki otwór - cel jego podróży. Problem w tym, że do tamtego miejsca nie prowadziło żadne rusztowanie czy coś w tym stylu. Trzeba było przejść kilkanaście metrów po przerdzewiałych, ociekających dziwną substancją rurach, wysoko ponad piaskami Areny.
Harren głośno przełknął ślinę i przestawił nogę za barierkę rusztowania. Ostrożnie, nadal trzymając się poręczy stanął na rurze obiema nogami i bardzo niechętnie zaczął po niej iść.
- Spokojnie, wszystko będzie dobrze - Mruknął do siebie - Tylko nie patrz w dół.
Po chwili przekonał się, że to raczej błędne rozumowanie. Nie patrząc w dół, nie wiedział, gdzie stawiać nogi aby uniknąć śliskiej mazi. Tak więc, chcąc nie chcąc, spojrzał. Od razu zakręciło mu się w głowie, bowiem uzmysłowił sobie, że w przypadku najmniejszej pomyłki skończy jako kolejny trup na Arenie Śmierci. Tyle że zamiast polec w walce z najlepszymi wojownikami świata, po prostu rozmaśli się o jej powierzchnię, spadając z dużej wysokości. Zamknął oczy, wziął kilka głębokich oddechów i uspokoiwszy się nieco, powolutku ruszył naprzód.
Po dziesięciu minutach mordęgi nareszcie znalazł się przy przeciwległej ścianie. Schylił się i sprawdził czy otwór jest dostatecznie duży. Potem wczołgał się do środka.
Na jego szczęście, niski i wąski korytarzyk był też wyjątkowo krótki, więc po kilkudziesięciu sekundach pełzania Harren z ulgą stanął wyprostowywany na solidnym gruncie.
Znajdował się w małym pomieszczonku, stworzonym z setek splątanych ze sobą rur i kawałków maszynerii.. Najwyraźniej Skaveni, budując Arenę, niechcący zostawili tu trochę wolnej przestrzeni.
Na środku "pokoju", przy małym, rachitycznym ognisku siedział chudy, łysy człowieczek w tileańskich czarnych binoklach. Na widok Harrena wyszczerzył żółte zęby w paskudnym uśmiechu.
- Ach, Harren ! - Zachrypiał - Widzę, że jednak odnalazłeś moją małą kryjówkę.
- Kurwa mać, Tallen ! - przybysz zbliżył się do ogniska - Nie mogliśmy spotykać się na targu, jak zawsze ?
- Twój pomysł, abym dla dobra sprawy udawał niewolnika, niezbyt mi się podobał. Wiesz, łańcuchy, kary cielesne, poniżające traktowanie...
- Wiesz, niektórzy dewianci płacą majątek za takie atrakcje w zamtuzach - Harren uśmiechnął się złośliwie.
- Bardzo śmieszne. No dobra, pożartowaliśmy sobie, a teraz przejdźmy do interesów. Przeczytałeś depeszę od dowództwa, którą mi wysłano ?
"Wysłano" było całkiem dobrym słowem, bowiem Tallen był swego rodzaju czarodziejem. Tyle że zamiast ciskać kulami ognia, specjalizował się w przesyłaniu wiadomości na odległość. Jego talent do tego był naturalny, bo Tallen i tak nie uczył się w żadnym z Kolegiów magii. Z tego powodu był poszukiwany przez Łowców Czarownic. Za nielegalne uprawianie czarów. Chociaż i tak, nawet gdyby chciał, nie mógłby nikogo skrzywdzić za pomocą zaklęć, bo po prostu ich nie znał. Wyczarowanie magicznych iskier było dla niego nieosiągalnym wyczynem. Mimo tego był bardzo przydatnych dla różnych podejrzanych organizacji, bo niezależnie od miejsca, gdzie się znajdował, mógł utrzymywać łączność z bazą. To bywało bardzo użyteczne w sytuacjach takich jak ta.
Harren spojrzał głęboko w oczy swego informatora.
- Czytałem. I nie zgadzam się z kilkoma punktami.
Tallen spojrzał na niego zdziwiony.
- Cholera, a to nowość. Z którymi ?
- Z tymi dotyczącymi Edlina.
Informator zachichotał paskudnie.
- Jesteś z najemnikiem na "ty" ? Tacy z was kumple ?
Harren zacisnął szczęki, ale zachował spokój.
- Wiesz, o co mi chodzi. Nasza organizacja od zawsze wywiązywała się z umów z zewnętrznymi współpracownikami, więc nie rozumiem, czemu Edlin miałby być wyjątkiem. Skoro podpisaliśmy z nim kontrakt, wypadałoby chyba zapłacić.
Tallen podrapał się po głowie.
- Oj, to nie takie proste.
- Wręcz przeciwnie - Harren nie dawał za wygraną - A co, jeśli pójdzie fama, że robimy naszych najemników w konia ? Nikt nie będzie chciał za nas walczyć, a obaj dobrze wiemy, że w naszych szeregach nie ma zbyt wielu zawodowych wojowników.
- Nie rozumiesz. Ten cały Edlin będzie tylko wyjątkiem potwierdzającym regułę. Po prostu nasza organizacja przechodzi mały kryzys finansowy i tyle.
Harren z uwagą spojrzał na informatora.
- Serio ? Czemu ?
- To ty nie słyszałeś ? Ha ! To słuchaj uważnie, bo to niezłe jaja.
- Słucham.
- Tak więc, kilkanaście miesięcy temu jakiś nawiedzony kapłan niszczył nasze placówki na pograniczu Bretonii i Imperium. Był całkiem niezły w walce, dobrze się ukrywał i w dodatku zdeterminowany jak diabli, więc centrala kazała naszej Bretońskiej komórce pozbyć się go. Dowodził nią pewien upadły rycerz z Moussillon, jak się później okazało, kompletny idiota. Zamiast zabrać się do roboty jak chłop i zarżnąć kapłana we śnie czy coś, ten zaczął kombinować. Najpierw wydał górę pieniędzy z naszej kasy aby włamać się do Czarnego Zamku Inkwizycji w Altdorfie i wykraść akta kapłana.
- To da się okraść Inkwizycję ?
- My wszytko możemy, nie zapominaj. No więc, jak już je ukradł i wrócił do siebie, zauważył że te akta są, a jakżeby inaczej, napisane w innym języku. Tak więc, nie chcąc wyjść na debila i nieuka, znalazł tłumacza w jakieś zapadłej wiosze na prowincji i w myśl zasady którą prze chwilą przytoczyłeś, zapłacił mu górę kasy za tłumaczenie. Okazało się, że te akta były w dużej mierze dziennikiem kapłana, znali więc jego położenie. No to pojechali go ubić. I wiesz, jak to się skończyło ?
- No ?
- Kapłan zginął na Arenie Śmierci, podobnej do tej, w której właśnie siedzimy !
Harren rozszerzył oczy ze zdumienia.
- No bez jaj !
- Ano. Czyli wyrzucili górę pieniędzy w błoto aby dopaść gościa, który od dawna nie żył. No i wtedy dowództwo się nieco wkurzyło i od tamtej pory rozsądniej rozdziela budżet na akcje.
- Kurde, dziwię się że dopiero teraz na to wpadli. Przecież już wcześniej zaliczyliśmy kilka poważnych wpadek.
- I to jeszcze jakich ! Pamiętasz tą aferę ze słonecznikami w Karak Kadrin ?
- No pewnie, że tak ! Słyszałem, że od tamtego czasu każdy prawdziwy krasnolud gardzi słonecznikiem.
- He, he, wcale się im nie dziwię. Też bym się wkurwił, gdyby ktoś odwalił mi taki numer...
Pogadali sobie jeszcze trochę, ale po kilkunastu minutach Harren musiał już wracać na dół.
- No dobra, lecę - Rzekł, wstając od ogniska i sięgając do kieszeni kubraka - Przekaż to dowództwu.
Tallen odebrał od niego zapoczątkowaną kopertę.
- Co to jest ?
- Mój cotygodniowy raport. I dodatkowo moje prywatne poglądy na kwestię najemnika.
- Zdajesz sobie sprawę, że centrala pewnie oleje twoje sugestie ?
- Zdaję. Ale warto spróbować. Bywaj, Tallen, widzimy się za tydzień. Czego tak rechoczesz ?
- Bo zapomniałem ci powiedzieć, że stąd nie ma alternatywnego wyjścia. Musisz wrócić tą samą drogą.
Harren zaklął paskudnie pod nosem i odszedł w ciemność skaveńskich podziemi.
Prawdziwy krasnolud gardzi słonecznikiem.

Awatar użytkownika
Byqu
Masakrator
Posty: 2683
Lokalizacja: Szczecin

Post autor: Byqu »

[ To jak w końcu z tym toporem? Kilian wrzuca do rynsztoka, Magnus wyjmuje, pomaga sobie w walce z abominacją i przynosi do karczmy?]
WELCOME TO ESTALIA GENTLEMEN

Awatar użytkownika
Kordelas
Masakrator
Posty: 2255
Lokalizacja: Kielce

Post autor: Kordelas »

[Tak ,bo głupio tracić sprzęt :) ]
Nieważne gdzie patrzy inkwizytor... i tak widzi wszystko!

Awatar użytkownika
Byqu
Masakrator
Posty: 2683
Lokalizacja: Szczecin

Post autor: Byqu »

[Dobra, zmieniłem już kawałek o tym jak grzebię w gównie :wink: ]

Towarzystwo przy stole wnet zamilkło i spojrzało na Magnusa. Pierwszy odezwał się Kharlot.
-Dzięki imperialny kundlu, żeś odwalił brudną robotę za mnie i przyniósł mi moją własność! A teraz bądź dobrym psem daj nam dokończyć posiłek.
Norsmeni odpowiedzieli śmiechem. Inkwizytor zrobił się purpurowy na twarzy.
-Patrzcie jaki zrobił się kolorowy!- zawołał Olaf.- Kharlot, nie mów tak do niego, bo pęknie ze złości i Blarn nie będzie miał z kim walczyć!
Tego było dla Magnusa za wiele...
Ostatnio zmieniony 7 mar 2013, o 20:39 przez Byqu, łącznie zmieniany 1 raz.
WELCOME TO ESTALIA GENTLEMEN

Awatar użytkownika
Matis
Szef Wszystkich Szefów
Posty: 3749
Lokalizacja: Puławy/Wrocław

Post autor: Matis »

[Wywal mu ten topór do przepaści, będę miał łatwiej :D ]
M&M Factory - Up. 14.01.2017 Ostatnia trójka pegazów

Awatar użytkownika
Kordelas
Masakrator
Posty: 2255
Lokalizacja: Kielce

Post autor: Kordelas »

Magnus von Bittenberg w odpowiednich kręgach był znany ze skrupulatnych i skutecznych śledztw. Od wielu lat polował na czarownice i tym podobne stworzenia ,posługując się różnymi wyrafinowanymi metodami. Często wiele dni spędzam na dogłębnej analizie danych ,aby w najdoskonalszym momencie uśmiercić cel. Był gotowy przeprowadzić dziesiątki przesłuchać ,aby dokonać egzekucji. Inkwizycja przydzieliła mu nawet osobny "gabinet" w Czarnym Zamku w Altdorfie ,aby bez przeszkód mógł wytępiać zło i prowadzić wielomiesięczne dochodzenia. Był gotów wiele ścierpieć ,aby osiągnać cel...
"No cóż...próbowałem się chamowac...próbowałem..." pomyślał Magnus. Ułamek sekundy póżniej jego stolik leciał już w kierunku wojowników północy.
Nieważne gdzie patrzy inkwizytor... i tak widzi wszystko!

Awatar użytkownika
Giacomo
"Nie jestem powergamerem"
Posty: 104

Post autor: Giacomo »

Stolik uderzył w Kruszyciela czaszek z wielką mocą.
-No zaś te cholelne cha..cha..chamy nawet nie pozwolą przemyśleć spraw niepojętych dla śmiełtelncy. Ja oni ważą się oszmieszać pootęgę Nekha… Nekha…Nehrak…. Gchrobowych Krółów. Nosz… - Zirytowany Sethep Wziął pietnastą butelkę Kislevickej i cisnął w inkwizytora. Pocisk uderzył go w głowę, Magnus się zachwiał, ale o dziwo ustał na nagach i z gniewem odwrócił się w stronę Hierofanty. Licz wstał na lekko drżących nogach i przywalił sygmarycie z kostura w twarz…
A przynajmniej tak mu się wydawało, gdyż inkwizytor, miał dwie twarze, które się rozmywały i zlewały w jedno. Kij minął inkwizytora o dobre pół metra, i przywalił w przechodzącą obok Dianę.
Ostatnio zmieniony 7 mar 2013, o 21:01 przez Giacomo, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
Kordelas
Masakrator
Posty: 2255
Lokalizacja: Kielce

Post autor: Kordelas »

[Albo ok ;)]

Gdy Hierofanta próbował po raz drugi uderzyć Inkwizytora ,ten złapał kostur i wyrwał mu go z ręki. Następnie solidnym kopniakiem "wsadził" Hierofantę z powrotem w krzesło " Siedź ! Jak siedziałes! Jeszcze nie skończyłem z tym molochem!" po czym rzucił kostur z powrotem w stronę regenerującego się po mocnym ciosie maga. Ten za pomocą magicznych sztuczek zatrzymał go w powietrzu i powoli przyciągnął do siebie. Było to nietypowe dla takiego łowcy jak on ,w normalnych warunkach karczmy już by nie było ,a w jej zgliszczach leżeli by wszyscy obecni tam zawodnicy (łącznie z Magnusem :lol2: )
Ostatnio zmieniony 7 mar 2013, o 21:04 przez Kordelas, łącznie zmieniany 1 raz.
Nieważne gdzie patrzy inkwizytor... i tak widzi wszystko!

ODPOWIEDZ