Arena Śmierci nr 33 - W Czeluściach Pod-Świata
- kubencjusz
- Szef Wszystkich Szefów
- Posty: 3720
- Lokalizacja: Kielce/Kraków
Re: Arena Śmierci nr 33 - W Czeluściach Pod-Świata
haha dobrze, że nie sfarmili nagasha
Zrobiło się spore zamieszanie. Zaraz za stolikiem poleciał ciężki taboret. Gdyby Kharlot był, dajmy na to, szewcem, padłby po tym ciosie bez zmysłów na ziemię. Jednakowoż Kruszący Czaszki był wybrańcem Khorna, a nie jakimś ułomkiem. Pośledniej jakości taboret poszedł w drzazgi. Kharlot podszedł do inkwizytora, zatrzymując się tuż przed nim.
-Popełniłeś duży błąd barbarzyńco- rzekł Magnus
-Nie tak duży jak ty. Panie von Bittenberg.
Pięść Magnusa z szybkością błyskawicy odnalazła podbródek Kharlota. Ten mimo, że zostawił zbroję w kwaterze, zdawał się nie odczuć ciosu. Chwycił von Bittenberga za poły płaszcza, zakręcił nim, po czym posłał przez drzwi na zewnątrz. Magnus wstał klnąc pod nosem. W ostatniej chwili uniknął kopnięcia khornity. Zaatakował kombinacją szybkich prostych i zakończył sierpowym, lecz szczelna garda Kharlota skutecznie powstrzymała jego ataki. W końcu sięgnął go sierpem, uderzenie sprawiło, że głowa Kruszącego Czaszki odskoczyła skrajnie w prawo. Ten odwrócił ją powoli z powrotem, spojrzał na Magnusa i uśmiechnął się paskudnie. Zaatakował hakiem w brzuch, po którym inkwizytor ledwo łapał oddech. Widział jak żelazną kondycją i siłą dysponuje Kharlot, musiał wobec tego zakończyć walkę szybko i bezlitośnie. Kopnięcie w kolano doszło celu- nawet największy mocarz czy waligóra musiał to odczuć, po czym chwycił mały stołek, który wytoczył się z tawerny i strzaskał go na Kruszącym Czaszki. Magnus uznał, że to odpowiedni moment na zakończenie pojedynku, zaatakował prawym z wielkiego zamachu. Ku jego zdumieniu Kharlot uchylił się zchodząc lekko na lewo i chwycił łowcę czarownic za gardło. Żelazny uścisk odbierał oddech, wyniesiony w górę Magnus poczerwieniał sypiąc klątwami i dyndając nogami. Pociemniało mu w oczach. Wtedy chwyt zelżał, a Kharlot opuścił go na ziemię. To Caladris szukając zemsty na znienawidzonym adwersarzu roztrzaskał belkę na głowie wojownika z północy. Uwaga tego ostatniego skupiła się na elfie. Magnus nie potrzebował nic więcej. Łokciem uderzył w nadgarstek norsmena, zrywając zupełnie chwyt, po czym dobył pistoletu i z rozmachem trzasnął Kruszącego Czaszki w głowę. Kharlot osunął się nieprzytomny na ziemię. Chwilę później dziwna maszyneria jednego ze skavenów otworzyła portal do domeny Chaosu, przez co nikt nie zwrócił uwagi na łowcę czarownic i elfa zaciągającego wybrańca nie wiadomo gdzie...
-Popełniłeś duży błąd barbarzyńco- rzekł Magnus
-Nie tak duży jak ty. Panie von Bittenberg.
Pięść Magnusa z szybkością błyskawicy odnalazła podbródek Kharlota. Ten mimo, że zostawił zbroję w kwaterze, zdawał się nie odczuć ciosu. Chwycił von Bittenberga za poły płaszcza, zakręcił nim, po czym posłał przez drzwi na zewnątrz. Magnus wstał klnąc pod nosem. W ostatniej chwili uniknął kopnięcia khornity. Zaatakował kombinacją szybkich prostych i zakończył sierpowym, lecz szczelna garda Kharlota skutecznie powstrzymała jego ataki. W końcu sięgnął go sierpem, uderzenie sprawiło, że głowa Kruszącego Czaszki odskoczyła skrajnie w prawo. Ten odwrócił ją powoli z powrotem, spojrzał na Magnusa i uśmiechnął się paskudnie. Zaatakował hakiem w brzuch, po którym inkwizytor ledwo łapał oddech. Widział jak żelazną kondycją i siłą dysponuje Kharlot, musiał wobec tego zakończyć walkę szybko i bezlitośnie. Kopnięcie w kolano doszło celu- nawet największy mocarz czy waligóra musiał to odczuć, po czym chwycił mały stołek, który wytoczył się z tawerny i strzaskał go na Kruszącym Czaszki. Magnus uznał, że to odpowiedni moment na zakończenie pojedynku, zaatakował prawym z wielkiego zamachu. Ku jego zdumieniu Kharlot uchylił się zchodząc lekko na lewo i chwycił łowcę czarownic za gardło. Żelazny uścisk odbierał oddech, wyniesiony w górę Magnus poczerwieniał sypiąc klątwami i dyndając nogami. Pociemniało mu w oczach. Wtedy chwyt zelżał, a Kharlot opuścił go na ziemię. To Caladris szukając zemsty na znienawidzonym adwersarzu roztrzaskał belkę na głowie wojownika z północy. Uwaga tego ostatniego skupiła się na elfie. Magnus nie potrzebował nic więcej. Łokciem uderzył w nadgarstek norsmena, zrywając zupełnie chwyt, po czym dobył pistoletu i z rozmachem trzasnął Kruszącego Czaszki w głowę. Kharlot osunął się nieprzytomny na ziemię. Chwilę później dziwna maszyneria jednego ze skavenów otworzyła portal do domeny Chaosu, przez co nikt nie zwrócił uwagi na łowcę czarownic i elfa zaciągającego wybrańca nie wiadomo gdzie...
WELCOME TO ESTALIA GENTLEMEN
Bloodthirster zaczął szaleć, swoim wielkim toporem unicestwiał setki skavenów. Stał obok olbrzymiej wieży.
Niziołek nie mógł przepuścić takiej okazji. Uzbrojony w swoje 2 tasaki ruszył na górę. Pod wpływem działań Demona, cała budowla się chwiała. Dla tego wspinaczka nie należała do łatwych. Gdy dotarł do 2 poziomu budowli drogę zagrodziły mu 2 Bloodletterów. Kilian nie zatrzymywał się i biegł im na spotkanie. Wiedział, że to on musi dopaść je pierwszy. Pierwszy demon zamachnął się mieczem, jednak niziołek był szybszy. Skoczył mu pod nogi ciął 2 w obie nogi na wysokości kolan. Przeciwnik zwalił się na ziemię. Ta akcja jednak wiele go kosztowała. 2 Demon próbował go dźgnąć gdy leżał, niebywałe szczęście sprawiło jednak, ze miecz tylko przyszpilił jego prawy rękaw do ziemi. Kilian cisnął w niego tasakiem trzymanym w lewej ręce. Cios był celny i broń z mlaśnięciem wbiła się w korpus przeciwnika. Hobbit wyszarpnął rękaw, zabrał broń i ruszył dalej. Gdy dotarł na szczyt ujrzał majestatyczny widok na to całe "piekło"
Centralnie pod nim znajdował się jego cel. To miał być tak zwany skok wiary. Hobbit rozłożył szeroko ręce i skoczył w dół krzycząc:
-Za SIGMARAaaaaaaaaaaa!!!!!!
Tym razem szczęście mu nie dopisało, Bloodthirster kątem oka zauważył spadającego niziołka i złapał go wolna ręką. Sytuacja nie był jednak do końca beznadziejna, hobbit miał jeszcze wolne ręce.
Demon szykował się do pożarcia Kiliana, gdy ten był już nad jego paszczą zrobił coś niespodziewanego. Cisnął 2 tasakami centralnie w oczy Demona. Efekt był natychmiastowy. Potwór uwolnił uścisk, Kilian odbił się od jego ręki, chwycił za swoja procę i wystrzelił malutką buteleczkę Krasnoludzkiej mocnej wódki 200% w paszczę Demona (nikt jeszcze nie przeżył wypicia jej, zdobyli ją dla Kiliana skaveni, gdy siedział w domu). Gdy buteleczka pękła, w brzuchu rozpętało się prawdziwe piekło. Przełyk, następnie całe wnętrzności zostały przepalone.
Kilian przeleciał nad nim i spadł na wielki stragan, miał szczęście jego upadek został zamortyzowany przez baldachim i siano.
Bloodthirster padł martwy na ziemię....
[I tak jutro ginę, więc ban mi nie przeszkadza. To ostatni post dzisiaj i koniec pg z mojej strony ]
Niziołek nie mógł przepuścić takiej okazji. Uzbrojony w swoje 2 tasaki ruszył na górę. Pod wpływem działań Demona, cała budowla się chwiała. Dla tego wspinaczka nie należała do łatwych. Gdy dotarł do 2 poziomu budowli drogę zagrodziły mu 2 Bloodletterów. Kilian nie zatrzymywał się i biegł im na spotkanie. Wiedział, że to on musi dopaść je pierwszy. Pierwszy demon zamachnął się mieczem, jednak niziołek był szybszy. Skoczył mu pod nogi ciął 2 w obie nogi na wysokości kolan. Przeciwnik zwalił się na ziemię. Ta akcja jednak wiele go kosztowała. 2 Demon próbował go dźgnąć gdy leżał, niebywałe szczęście sprawiło jednak, ze miecz tylko przyszpilił jego prawy rękaw do ziemi. Kilian cisnął w niego tasakiem trzymanym w lewej ręce. Cios był celny i broń z mlaśnięciem wbiła się w korpus przeciwnika. Hobbit wyszarpnął rękaw, zabrał broń i ruszył dalej. Gdy dotarł na szczyt ujrzał majestatyczny widok na to całe "piekło"
Centralnie pod nim znajdował się jego cel. To miał być tak zwany skok wiary. Hobbit rozłożył szeroko ręce i skoczył w dół krzycząc:
-Za SIGMARAaaaaaaaaaaa!!!!!!
Tym razem szczęście mu nie dopisało, Bloodthirster kątem oka zauważył spadającego niziołka i złapał go wolna ręką. Sytuacja nie był jednak do końca beznadziejna, hobbit miał jeszcze wolne ręce.
Demon szykował się do pożarcia Kiliana, gdy ten był już nad jego paszczą zrobił coś niespodziewanego. Cisnął 2 tasakami centralnie w oczy Demona. Efekt był natychmiastowy. Potwór uwolnił uścisk, Kilian odbił się od jego ręki, chwycił za swoja procę i wystrzelił malutką buteleczkę Krasnoludzkiej mocnej wódki 200% w paszczę Demona (nikt jeszcze nie przeżył wypicia jej, zdobyli ją dla Kiliana skaveni, gdy siedział w domu). Gdy buteleczka pękła, w brzuchu rozpętało się prawdziwe piekło. Przełyk, następnie całe wnętrzności zostały przepalone.
Kilian przeleciał nad nim i spadł na wielki stragan, miał szczęście jego upadek został zamortyzowany przez baldachim i siano.
Bloodthirster padł martwy na ziemię....
[I tak jutro ginę, więc ban mi nie przeszkadza. To ostatni post dzisiaj i koniec pg z mojej strony ]
Ostatnio zmieniony 7 mar 2013, o 22:34 przez Matis, łącznie zmieniany 1 raz.
M&M Factory - Up. 14.01.2017 Ostatnia trójka pegazów
[Ech, to ja specjalnie nie wysłałem Edlina do walki, bo jakoś głupio byłoby mi pisać o zwykłym człowieku rozwalającym demony, a tu niziołek jakby nigdy nic skosił Bloodthristera. Starzeję się ]
Gdy w karczmie rozpętało się piekło (dosłownie), Edlin jakby nigdy nic drzemał w swojej kwaterze, wyciągnięty wygodnie na słomianym barłogu. Wszystkie przygody poprzedniego dnia zmęczyły go tak bardzo, że teraz nawet epicka bitwa z demonami nie mogła go obudzić.
Po chwili do kwatery wślizgnął się Harren. Z ulgą stwierdził, że najemnik jeszcze spał. Postanowił samemu się położyć, bo ostatnio i tak nie sypiał zbyt wiele. Zanim ostatecznie usnął, przypomniał sobie instrukcję na temat Edlina w notce od swoich przełożonych. Wiedział, że na końcu i tak będzie musiał wykonać ich odgórny rozkaz, czy tego chciał czy nie. Zasnął, targany ciężkimi myślami.
Gdy w karczmie rozpętało się piekło (dosłownie), Edlin jakby nigdy nic drzemał w swojej kwaterze, wyciągnięty wygodnie na słomianym barłogu. Wszystkie przygody poprzedniego dnia zmęczyły go tak bardzo, że teraz nawet epicka bitwa z demonami nie mogła go obudzić.
Po chwili do kwatery wślizgnął się Harren. Z ulgą stwierdził, że najemnik jeszcze spał. Postanowił samemu się położyć, bo ostatnio i tak nie sypiał zbyt wiele. Zanim ostatecznie usnął, przypomniał sobie instrukcję na temat Edlina w notce od swoich przełożonych. Wiedział, że na końcu i tak będzie musiał wykonać ich odgórny rozkaz, czy tego chciał czy nie. Zasnął, targany ciężkimi myślami.
Prawdziwy krasnolud gardzi słonecznikiem.
[ Trochę słabe podejście. Zaraz zginę to zrobię coś epickiego. ;/ No bez przesady. Tutaj największym czynem powinno być wygranie areny ,a nie ubijanie wszelkich stworzeń które normalnie są tak OP ,że same rozpieprzają całe armie, no bo jeśli to jest celem to po co cała arena? To już lepiej zrobić wolny swiat i każdy robi co chce ,a nie jakaś tam arena śmierci.]
-
- Wałkarz
- Posty: 53
[Przesada troche, ale jak już tak bardzo ktoś chce zaspokoić swoje ambicje, to wypadałoby pisać po polsku, coby resztki klimatu ocalić... Krwiopijca. Pozdrawiam.]
Ostatnio zmieniony 7 mar 2013, o 22:39 przez skaventail, łącznie zmieniany 1 raz.
- Mistrz Miecza Hoetha
- Falubaz
- Posty: 1011
[i to ciężkie ]
Moja Galeria: http://forum.wfb-pol.org/viewtopic.php? ... 9#p1076079
"Ludzie uwierzą w każdą prawdę, jeśli tylko podasz ją w cudzysłowiu i podpiszesz nazwiskiem kogoś znanego".
Naviedzony
"Ludzie uwierzą w każdą prawdę, jeśli tylko podasz ją w cudzysłowiu i podpiszesz nazwiskiem kogoś znanego".
Naviedzony
-
- Wałkarz
- Posty: 53
[whatever]
Ostatnio zmieniony 7 mar 2013, o 23:15 przez skaventail, łącznie zmieniany 1 raz.
- kubencjusz
- Szef Wszystkich Szefów
- Posty: 3720
- Lokalizacja: Kielce/Kraków
[ale pieprzycie. Jak ma z tego frajdę to czemu nie. po to gramy w fantazy by nawet mając 20 kilogramowy bęben który uniemożliwa obejrzenie własnego wacka móc na chwilę rozpieprzać całe armie, super demony mając w zanadrzu wykałaczkę i komplet nici dentystycznych ]
[ostatni raz staram się zrobić jakiegoś eventa. Bo albo go wszyscy oleją, albo aż za bardzo wezmą do siebie . Ach... tęskinię za Karak-Kardin]
Z dziury w rzeczywistości wyszło troje, odzianych w srebrzyste pancerze wojowników, a każdy z nich dzierżył potężne ostrze. Szybko zabili wszystkie demony, a wracając zamknęli portal. Nawet nie zwrócili uwagi na uczestników areny.
[a jak się nabałaganiło to wypada posprzątać ]
Z dziury w rzeczywistości wyszło troje, odzianych w srebrzyste pancerze wojowników, a każdy z nich dzierżył potężne ostrze. Szybko zabili wszystkie demony, a wracając zamknęli portal. Nawet nie zwrócili uwagi na uczestników areny.
[a jak się nabałaganiło to wypada posprzątać ]
Wybraniec walczył z demonami które uznawały to miejsce za swój dom. Ich hordą nie było końca. Wojownik zabił już wiele. Ale również wiele razy jego ciało padało bez ducha ku uciesze mrocznych bogów. Stawiał czoła demona już od wielu dni, bądź lat, a może była to tylko sekunda. W domenie chaosu czas płynął inaczej. Aszkael ściął kolejną demonetkę która za bardzo się zbliżyła. Wybraniec nie czuł zmęczenia. Przyszło mu walczyć w niekończącej się pętli śmierci i bólu. Kolejny demon rzucił się na niego. Krwiopuszcz uderzył swoim piekielnym ostrzem, trafiając w ramie wybrańca. Na szczęście ostrze nie weszło głęboko. Może bogowie nadal byli po stornie wojownika? Dało to szanse na kontra atak. Kolejna demoniczna istota zakończyła swój żywot. Nagle wielki huk rozszedł się po spaczonej wersji areny na której przyszło walczyć Aszkaelowi. Wyrwa w rzeczywistości. Ale czy tak można było nazwać to miejsce? Kilka demonów postanowiło przez nią przejść. Czyżby bogowie mieli coś w planie względem tego który już raz poległ? Wybraniec nie zastanawiał się nad tym ruszył w stronę piekielnego wyłomu. Przedzierając się przez demony które straciły zainteresowanie jego osobą. Aszkael przekroczył demoniczny portal, tuż zanim ten się zapadł. Kilka demonów równiesz zdążyło przejść na tą stronę. Wybraniec poczuł w płucach ,,świeżę’’ powietrze. Znów był w świecie śmiertelników. Znów był w zapadłej dziurze którą już zdarzył poznać. Bogowie naprawdę z niego kpili. A może go nagradzali? Wojownik sam nie wiedział co ma myśleć, po prostu się roześmiał. W sumie nie miał nic do stracenia, zapewne po śmierci znów będzie walczył tam gdzie wyślą go bogowie czy to w nagradzając cz to karząc go.
[A nie mogłeś posprzątać 5 minut później. A już tu jako element tła wracałem. Ale nic ]
[A nie mogłeś posprzątać 5 minut później. A już tu jako element tła wracałem. Ale nic ]
WoCH W.19/R.9/P.7
Razem:35
Razem:35
[Moje postacie docelowo mają denerwować wszystkich graczy, zazwyczaj sesję kończę będąc martwym lub mordując całą drużynę. Nie martwcie się, mam już przygotowaną nową postać na kolejna arenę ]
M&M Factory - Up. 14.01.2017 Ostatnia trójka pegazów
[Panowie, Grimnira już nie ma. Teraz nie ma komu zamknąć wrót do dziedziny chaosu i fale demonów zalewają całą planetę, płyty tektoniczne odwracają się do góry nogami, a świat warhammera zamienia się w kulę lawy. Dzięki, chciałem wystąpić na następnej arenie, a tu już nie ma co zbierać. Poza tym to e w space jest nieme. Otworzyłeś bezgłośnie usta na długo.]Giacomo pisze:[domyślnie miałem zamiar wypuścić 4-5 pomniejszych demonów, co mimo wszytko podchodzi pod mniejszą/średnią inwazję. Chyba przy poważnym miscaście (WFRPG) wyskakuje jakoś k8 demonów więc to jest jeszcze realne, tym bardziej że znajdujemy się na terenie silnie magicznym (w cholerę spacznia). No ale bloodtrisher to lekka przesada. Owszem Gortrek go pokonał, ale z armią krasnoludów, kilkoma lordami i dwoma runicznymi brońmi, przy których Ghal Maraz ucieka do mamusi.
@ Matis, proszę, lepiej się to zedytuj bo MG się wkurzy i zaraz będziemy mieli drugą Sylvanię]
[@ rogal, dobry pomysł. Pójdę do 40k, przerobię się na nekrona [tomb kings in spaceeee!!!] i wrócę z gaussem i teslami]
- Naviedzony
- Wielki Nieczysty Spamer
- Posty: 6354
[Nie jest to mój ulubiony typ postaci. Na moich sesjach nie ma pobłażania. Jeden głupi wyskok w stylu: "mówię temu łowcy czarownic, żeby wsadził sobie w dupę kapelusz" i 10 minut później płonie stos.]Matis pisze:[Moje postacie docelowo mają denerwować wszystkich graczy, zazwyczaj sesję kończę będąc martwym lub mordując całą drużynę. Nie martwcie się, mam już przygotowaną nową postać na kolejna arenę ]
[Apeluję o powrót do klimatu.]
[Spoko, rzeczywiście trochę mnie poniosło. Ale za to mój Niziołek zostanie zapamiętany jako wielki zabójca demonów, zaś Kharlot jako zabójca hobbitów ]
M&M Factory - Up. 14.01.2017 Ostatnia trójka pegazów
- GrimgorIronhide
- Masakrator
- Posty: 2723
- Lokalizacja: "Zad Trolla" Koszalin
[ pierdole, to już wiem za co będą lecieć bany na mojej arenie. Docelowo postaram się przywrócić klimat Sylwanii albo Kadrina, ale to od postaci wszystko zależy i bez normalnego rolpleja nie ma , uznajmy całą akcję z Krwiopijcą za dziejącą się w umyśle Kiliana, po wypaleniu zbyt dużej ilości tytoniu. Samo pojawienie się Większego demona wymagałoby sporego sabatu potężnych czarnoksiężników wochu albo czegoś równie mhroczno-potężnego. A gdyby Blodek wlazł do nas to samym stanięciem rozpieprzyłby nie tylko pół karczmy ale pół miasta i nas wszystkich, samą masą i wielkością pomyślcie.
@Matis jak powołujesz się na Gotreka to przeczytaj jeszcze raz opis bitwy z pominięciem epic akcji goterka Poza tym przeanalizuj postawę Felixa. To jest sposób na rolplej normalej postacii.
Zależy nam tu na uwzględnianiu możliwości i psychiki postacii. Ten świat ma wkońcu swoje zasady, to odróznia fantasy od baśni i groteski ]
Nim Magnus się podniósł zobaczył nad sobą brodatą, pobliźnioną twarz olbrzymiego Norsmena. Chciał sięgnąć po najbliższą broń, ale Olaf wymierzył mu mocny cios pod żebra. Gdy agresor obrócił się, von Bittenberg chciał zaatakować go od tyłu, lecz tylko upadł. Drugi z wojowników trzymał go za nogi. Żelazny uchwyt uniemożliwiał jakiekolwiek próby kopnięcia czy oswobodzenia się.
Thorlief wyszczerzył się złowieszczo. Na ten widok Manus spojrzał w górę. Pierwszy Norsmen, ten który krzyczał o ucinaniu męskości stał nad nim zamierzając się wielką ławą do siedzenia. Łowca czarownic zamknął oczy.
Tuż obok Kharlot siłował się z elfim księciem. Elf tchórzliwie zaatakował od tyłu, więc dwaj norsowie postanowili wspomóc pobratymca. Leif schylił się pod stół i z obrzydzeniem podniósł dwoma palcami spłaszczonego dorsza. Rzucił nim w kierunku elfa, gdy ten unikał ciosu Kharlota.
Ryba trafiła prosto w twarz z obrzydliwym plaskiem. Ta chwila zamętu pozwoliła Kruszącemu Czaszki i Haakarowi na powalenie Caladrisa i wybicie mu z głowy dalszych chaniebnych ataków w plecy, cóż przynajmniej na jakiś czas. Obok Kilian latał po sali wrzeszcząc coś i buchając dymem z nosa i uszu. Zabrał zakłopotanemu karczmarzowi dwa tasaki i skoczył z nimi, krzycząc obłąkańczo. Wtedy natrafił na ścianę. Hobbit walnął w nią z donośnym stuknięciem i padł nieprzytomny na sienną wycieraczkę. Nieprzytomny "łowca potworów" mamrotał cicho
"-Zabiłem demona, zabiłem...." Oczywiście nie przeszkadzało mu to że dwóch walczących Khemrijczyków nastąpilo na niego w chaosie walki, zabłocając i tak już brudną wycieraczkę z niziołkiem. Właśnie z czym walczyli mieszkańcy pustynii? Z zaplecza wybiegło kilka pomniejszych demonów, które większość zignorowała, podniecona bójką. Bjarn ujął runiczy topór i zdekapitował największego z czterech demonów, niezbyt umięśnionego, żałosnego Krwiopuszcza. "Wracaj na dno dziury swego pana, mizerna pokrako." Rzucił, odchodząc.
Kilian jednak faktycznie się przysłużył w walce z demonami, bezwidnie. Wyjący blady demon z głową wilka, szarżując na licza, przewrócił się o chrapiącą przeszkodę. Wykorzystał to Thorrvald, wbijając w czaszkę demona ostrze Prunthila, po czym siadł z powrotem przy stole i dopił wódkę. Kolejnego demona, roztytego Nosiciela Zarazy zarąbali mieczami ochroniarze Sethepa. Ostatni wróg, brzydka jak na swój rodzaj demonetka uciekła z piskiem do zamykajacego się portalu. Jednak w ostatniej chwili z małego otworu wyłoniło się ogromne, czarne ostrze, rozpoławiając pomiot. Za ostrzem wcisnęła się wielka postać w hebanowym pancerzu. Tuż po tym małe przejście zamknęło się, a wraz z nim zniknęło szeptanie i dziwna obecność. Ciała gości z domeny chaosu rozpadły się i zniknęły w obłoczku siarki. Wojownik postawił kilka kroków, zdezorientowany. Bjarn na ten niezwykły widok aż otworzył usta, wylewając w brodę alkohol. Wstał i rozłożył ręce.
- Witaj z powrotem Aszkaelu ! Ale... jakim na bogów cudem tu jesteś... przecież umarłeś !
[ PS, jutro raczej nie będe miał czasu zaglądać na arenę, więc chciałem zakończyć mocnym akcentem, no hejt pls. Zaraz po wszystkim Bjarn & Company pójdą do kwatery albo potem ogladać walkę jak będzie, więc nie będą przeszkadzać w szykującym się evencie ]
@Matis jak powołujesz się na Gotreka to przeczytaj jeszcze raz opis bitwy z pominięciem epic akcji goterka Poza tym przeanalizuj postawę Felixa. To jest sposób na rolplej normalej postacii.
Zależy nam tu na uwzględnianiu możliwości i psychiki postacii. Ten świat ma wkońcu swoje zasady, to odróznia fantasy od baśni i groteski ]
Nim Magnus się podniósł zobaczył nad sobą brodatą, pobliźnioną twarz olbrzymiego Norsmena. Chciał sięgnąć po najbliższą broń, ale Olaf wymierzył mu mocny cios pod żebra. Gdy agresor obrócił się, von Bittenberg chciał zaatakować go od tyłu, lecz tylko upadł. Drugi z wojowników trzymał go za nogi. Żelazny uchwyt uniemożliwiał jakiekolwiek próby kopnięcia czy oswobodzenia się.
Thorlief wyszczerzył się złowieszczo. Na ten widok Manus spojrzał w górę. Pierwszy Norsmen, ten który krzyczał o ucinaniu męskości stał nad nim zamierzając się wielką ławą do siedzenia. Łowca czarownic zamknął oczy.
Tuż obok Kharlot siłował się z elfim księciem. Elf tchórzliwie zaatakował od tyłu, więc dwaj norsowie postanowili wspomóc pobratymca. Leif schylił się pod stół i z obrzydzeniem podniósł dwoma palcami spłaszczonego dorsza. Rzucił nim w kierunku elfa, gdy ten unikał ciosu Kharlota.
Ryba trafiła prosto w twarz z obrzydliwym plaskiem. Ta chwila zamętu pozwoliła Kruszącemu Czaszki i Haakarowi na powalenie Caladrisa i wybicie mu z głowy dalszych chaniebnych ataków w plecy, cóż przynajmniej na jakiś czas. Obok Kilian latał po sali wrzeszcząc coś i buchając dymem z nosa i uszu. Zabrał zakłopotanemu karczmarzowi dwa tasaki i skoczył z nimi, krzycząc obłąkańczo. Wtedy natrafił na ścianę. Hobbit walnął w nią z donośnym stuknięciem i padł nieprzytomny na sienną wycieraczkę. Nieprzytomny "łowca potworów" mamrotał cicho
"-Zabiłem demona, zabiłem...." Oczywiście nie przeszkadzało mu to że dwóch walczących Khemrijczyków nastąpilo na niego w chaosie walki, zabłocając i tak już brudną wycieraczkę z niziołkiem. Właśnie z czym walczyli mieszkańcy pustynii? Z zaplecza wybiegło kilka pomniejszych demonów, które większość zignorowała, podniecona bójką. Bjarn ujął runiczy topór i zdekapitował największego z czterech demonów, niezbyt umięśnionego, żałosnego Krwiopuszcza. "Wracaj na dno dziury swego pana, mizerna pokrako." Rzucił, odchodząc.
Kilian jednak faktycznie się przysłużył w walce z demonami, bezwidnie. Wyjący blady demon z głową wilka, szarżując na licza, przewrócił się o chrapiącą przeszkodę. Wykorzystał to Thorrvald, wbijając w czaszkę demona ostrze Prunthila, po czym siadł z powrotem przy stole i dopił wódkę. Kolejnego demona, roztytego Nosiciela Zarazy zarąbali mieczami ochroniarze Sethepa. Ostatni wróg, brzydka jak na swój rodzaj demonetka uciekła z piskiem do zamykajacego się portalu. Jednak w ostatniej chwili z małego otworu wyłoniło się ogromne, czarne ostrze, rozpoławiając pomiot. Za ostrzem wcisnęła się wielka postać w hebanowym pancerzu. Tuż po tym małe przejście zamknęło się, a wraz z nim zniknęło szeptanie i dziwna obecność. Ciała gości z domeny chaosu rozpadły się i zniknęły w obłoczku siarki. Wojownik postawił kilka kroków, zdezorientowany. Bjarn na ten niezwykły widok aż otworzył usta, wylewając w brodę alkohol. Wstał i rozłożył ręce.
- Witaj z powrotem Aszkaelu ! Ale... jakim na bogów cudem tu jesteś... przecież umarłeś !
[ PS, jutro raczej nie będe miał czasu zaglądać na arenę, więc chciałem zakończyć mocnym akcentem, no hejt pls. Zaraz po wszystkim Bjarn & Company pójdą do kwatery albo potem ogladać walkę jak będzie, więc nie będą przeszkadzać w szykującym się evencie ]
- Mistrz Miecza Hoetha
- Falubaz
- Posty: 1011
Caladris wyciągnął miecz z pochwy. Miał dość norsmenów. Olaf był pochyloy nad Magnusem, więc elf skorzystał z okazji i podciął go po czym zasadził mu potężnego kopa w brzuch. Caladris nie uszkodził go trwale, ale tamten był chwilowo unieszkodliwiony. Widząc to dwóch innych norsmeńów zaatakowało go natychmiast. Wślizgnął się między nich jednego uderzył głównią miecza. Drugi miał mniej szczęścia,Caladris wykonał szybki piruet który wystawił norsmena na atak elfa. Caladris uderzył go płaską częścią miecza [jak to się nazywało?] w głowe, co spowodowało utratę przytomności. Następie pomógł wstać Magnusowi
[Kordelas to co z naszym planem?]
[Kordelas to co z naszym planem?]
Moja Galeria: http://forum.wfb-pol.org/viewtopic.php? ... 9#p1076079
"Ludzie uwierzą w każdą prawdę, jeśli tylko podasz ją w cudzysłowiu i podpiszesz nazwiskiem kogoś znanego".
Naviedzony
"Ludzie uwierzą w każdą prawdę, jeśli tylko podasz ją w cudzysłowiu i podpiszesz nazwiskiem kogoś znanego".
Naviedzony
[No właśnie. Grimgor, mieliśmy plan z Kordelasem i Hoethem, nawet napisałem początek w moim poście wyżej, a Ty troszkę pogmatwałeś. Nie wykluczamy Cię z zabawy, tylko jakbyś przyszedł z odsieczą po '"przesłuchaniu" inkwizycji? Kwestia uzgodnienia szczegółów na priv. ]
[Hoeth, Kordelas: powiedzmy, że oberwałem w walce, mimo interwencji Bjarna]
[Hoeth, Kordelas: powiedzmy, że oberwałem w walce, mimo interwencji Bjarna]
WELCOME TO ESTALIA GENTLEMEN