Arena Śmierci nr 33 - W Czeluściach Pod-Świata

Wszystko to, co nie pasuje nigdzie indziej.

Moderatorzy: Fluffy, JarekK

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Matis
Szef Wszystkich Szefów
Posty: 3749
Lokalizacja: Puławy/Wrocław

Re: Arena Śmierci nr 33 - W Czeluściach Pod-Świata

Post autor: Matis »

[Jeżeli mnie złapie, przypominam, że Kilian jest szczupłym hobbitem, który ma dobrą kondycję :wink: ]
M&M Factory - Up. 14.01.2017 Ostatnia trójka pegazów

Awatar użytkownika
Kordelas
Masakrator
Posty: 2255
Lokalizacja: Kielce

Post autor: Kordelas »

[ No i modlitwy Magnusa są z nim [-o< :D ]
Nieważne gdzie patrzy inkwizytor... i tak widzi wszystko!

Awatar użytkownika
GrimgorIronhide
Masakrator
Posty: 2723
Lokalizacja: "Zad Trolla" Koszalin

Post autor: GrimgorIronhide »

[ Matis lepiej nie pal połowy miasta, jak wygrasz to i tak będzie dość :) ]

Bjarn przewrócił się na drugi bok, potem podparł się drżącą ręką i otworzył oczy.
- Już świta... - z tą myślą znów opadł na posłanie wchodząc w stan niedobudzonego snu. Wtem rozległo się brzmienie dzwonu. I kolejne. I następne. Bjarn półprzytomnie liczył kolejne uderzenia.
- Dwanaście... cholera, trzynaścieeee. - Norsmen przeciągnął się i powoli wstał. Na stoliku obok stał kufel. Piwo było idealnie zimne i orzeźwiające, pomogło odpędzić resztki senności. Reszta wojowników także budziła się, narzekając lub jęcząc, jeśli wczoraj rzeczywiście zmieszali zbyt dużo ciemnego ale z Bjornsfjordu i Strzemiennajej 114%. Po przebraniu się i obmyciu wyruszyli na walkę, po drodze uzbrajając się w pieczony chleb, paski smażonej wieprzowiny i .... Albiońską whisky dla odmiany.

*******
Tymczasem inny wojownik, już nie z tak dalekiej północy równierz przeżywał rytułał obudzenia się po tęgiej popijawie. Szlachcic podniósł głowę znad stosu futer i poduszki na siodle. Rozejrzał się po wolno przechodzących do obowiązków żołnierzach i towarzyszach jego chorągwii.
- Kuuuurrwa ! Moja głowa... - "Jestem wodzem a pospać mi chołota nie daje... bohaterowi chędożonemu, szare ignoranty."
Potem zlokalizował obok siodła kubek z wodą, wypił łapczywie zawartość, lejąc po wąsach i gwałtownie przekręcił się, zwalając na posłanie i przytykając futrzaną czapkę do ucha. Z pobliskiej gęstwiny i pagórków na obóz Kislevitów wyglądały z nienawiścią czerwone ślepia. W ukryciu, na granicy osłony czekali liczni wojownicy chaosu, zwierzoludzie i maruderzy. Wyczekiwali sygnału wodza. Ten zaś wielki wojownik w zdobinym pancerzu jechał na demonicznym rumaku, i właśnie gdy miał machnąć mieczem by wydać rozkaz koń potknął się o korzeń. Lord niczym lawina stali spadł na ziemię. Zarośnięta głowa, na którą jeszcze nie włożył hełmu grzmotnęła o ostry kamień. Polała się krew. Wojownicy natychmiast spojrzeli szaleńczo na towarzyszy spod innych wodzów lub służących innemu bogu. Kilkanaście uderzeń serca później rzeź gorzała wszędzie, lasek trząsł się od ryków, trzasku i okrzyków wojennych a ośnierzone wzgórza zaczerniły się trupami.
Pewien zaspany lansjer podszedł do skraju obozu i po wypróżnieniu się zmrużył oczy.
- Po co się tam tak drą ? Uciszcie się, mam kaca !!! - wybełkotał i odszedł chwiejnie w kierunku prowizorycznej stajni.
**********

Po drodze Norsmeni spotkali Kharlota, entuzjastycznie kroczącego na swoją walkę. Bjarnowi było go trochę żal, w takiej walce nie ma chwały. Nie mniej jednak ktoś musiał się podjąć uciążliwego zadania wyeliminowania drażniącego Kiliana, przynajmniej Kruszący Czaszki zrobi to szybko i skutecznie. Bjarn skinął głową przechodzącemu Aszkaelowi. Teraz, po powrocie z Domeny Chaosu czarny wojownik wydawał się znacznie bardziej dumny i pogodny. Zdobył się nawet na pozdrowienie ich ręką, która w jakiś sposób się zagoiła po ostatnim ciosie elfiego miecza.
Przy samym wejściu na platfformę wyciągnika pod areną, Wydarty Morzu zobaczył Dianę. Gdy zbliżył się do niej powitała go swym ponętnym, pozornie niewinnym uśmiechem. Wszyscy weszli na platformę, jak najbliżej środka i wjechali na górę.
"Walka może się zaraz zacząć. Ciekawe co szykuje ten niziołek... i jak długo dzięki temu przeżyje ?" - zastanowił się Bjarn, na chwilę odrywajac wzrok i myśli od pięknej czempionki Slaanesha.

Awatar użytkownika
Matis
Szef Wszystkich Szefów
Posty: 3749
Lokalizacja: Puławy/Wrocław

Post autor: Matis »

[Prośba do osoby, która będzie prowadzić następną arenę. Proszę o dodanie do mutacji "3 ręki z nerki" ]
M&M Factory - Up. 14.01.2017 Ostatnia trójka pegazów

Awatar użytkownika
Rogal700
Chuck Norris
Posty: 429
Lokalizacja: Bieruń

Post autor: Rogal700 »

Aszkael był na targu kiedy dzwony śmierci zabiły. O dziwo była to jedna z niewielu rzeczy za którymi tęsknił będąc w domenie bogów. Dźwięk ten był o tyle wspanialszy że zapowiadał walkę Kharlota i tego głupawego niziołka. Będzie to ciekawa walka. Idąc na arenę minął norsmenów którzy byli zaskoczeni jego szybką kuracją. Jednak nie zatrzymał się na pogawędkę, jego myśli krążyły szykując odpowiedzi. Na miejscu wybraniec zajął jedno z najwyższych miejsc w loży, nieopodal norsmenów. Zamówił beczkę kislevskiego miodu. Następnie powrócił do swych rozmyśleń, jego wzrok przykuł najpierw Bjarna i Diana później wzrokiem szukał Kruszącego Czaszki. Walka zbliżała się nieuchronnie. Aszkael nie wiedział czemu bogowie pozwolili mu wrócić. Jednak teraz patrząc na pozostałych wybrańców i norsmenów wojownik był pewien że oni też będą mieli wkład w wielkim planie bogów. Każdy z nich został tu po coś przysłany, każdy ma swoje zadanie.
Ostatnio zmieniony 11 mar 2013, o 22:26 przez Rogal700, łącznie zmieniany 2 razy.
WoCH W.19/R.9/P.7
Razem:35

Awatar użytkownika
GrimgorIronhide
Masakrator
Posty: 2723
Lokalizacja: "Zad Trolla" Koszalin

Post autor: GrimgorIronhide »

[ Nie wiem czemu z uporem od kilku postów nazywasz Bjarna Bjarlem, czy to celowe, bo tak wygląda ? Mam nadzieję że nie jest to plan Tzeentcha bo nie chce skończyć w wiecznym ciągu tej samej potępieńczej wędrówki jak pewien Norsmen z pewnej książki BL
@ chodzi o "Pałac Władcy Plag" z Einarrem Sigdanssonem]
Ostatnio zmieniony 11 mar 2013, o 22:28 przez GrimgorIronhide, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
Rogal700
Chuck Norris
Posty: 429
Lokalizacja: Bieruń

Post autor: Rogal700 »

[O kuźwa ale fail. Dobra to ja lecę poprawiać posty. Tak to jest jak się czyta wszystko na fonie. A książki nie kojarzę.Poprawiłem posty od swojego zgonu.Sorka, szczerze nie wiem skąd mi się wzięło takie przeinaczenie.]
WoCH W.19/R.9/P.7
Razem:35

Awatar użytkownika
kubencjusz
Szef Wszystkich Szefów
Posty: 3720
Lokalizacja: Kielce/Kraków

Post autor: kubencjusz »

[ to ja dodam iż nie z przymiotnikami piszemy razem np. nieuchronnie :) ]

Awatar użytkownika
Rogal700
Chuck Norris
Posty: 429
Lokalizacja: Bieruń

Post autor: Rogal700 »

[Coś późna godzina mi nie służy.]
[Walka będzie jeszcze dziś?]
WoCH W.19/R.9/P.7
Razem:35

Awatar użytkownika
Naviedzony
Wielki Nieczysty Spamer
Posty: 6354

Post autor: Naviedzony »

WALKA CZWARTA RUNDY PIERWSZEJ

Kilian "Wysoki" vs Kharlot Kruszący Czaszki


Kiedy wszyscy widzowie zajęli już miejsca, a wrota do wnętrza areny zawarto na głucho, znajome drżenie przebiegło przez stal i kamienie. Ciemność rozświetlaną tylko zielonym poblaskiem spaczenia wypełniał hurgot osuwających się głazów. Po czasie, który oczekującym wydał się co najmniej godziną, dach wreszcie zaczął się rozsuwać, a zawodnicy stanęli sobie naprzeciw.

Na lewo od loży Trzynastu pojawił się Kharlot. Wielki wojownik zakuty w gruby pancerz od stóp aż po czubek głowy odczuwał rosnące podniecenie nadchodzącą walką. W obydwóch okrytych pancernymi rękawicami dłoniach dzierżył topory o fantazyjnie wygiętych ostrzach. Sprawiały wrażenie, jakby pozorna przypadkowość wykonania była w istocie zamysłem jakiegoś zwichrowanego kowala, który kując w metalu potworne paszcze próbował się uwolnić od dręczących go koszmarów.

Po drugiej stronie, nieco wcześniej, pojawił się Kilian, niziołek, który zapragnął być łowcą czarownic. Mimo oszołomienia spowodowanego lekkim przedawkowaniem prochów niepewnego pochodzenia i wódki podejrzanego gatunku trzymał się pewnie na nogach, a do walki przystąpić miał z szerokim uśmiechem na pucułowatej twarzy. Jego strój składał się z kurtki i kolczugi, na którą narzucił niezliczoną ilość skórzanych pasków z poprzyczepianymi bombami, relikwiami świętych i błogosławionych, a także butelkami silnego alkoholu.

Rozległ się brzękliwy dźwięk dzwonków. Wrzawę towarzyszącą początkowi walki przerwał przeszywający pisk. Pomiędzy zawodników wbiegł licho wyglądający skaven, cały oplątany podejrzaną aparaturą i z czterema parami gogli na przypalonym niegdyś pyszczku. Podskakiwał z przejęcia i próbował zwrócić na siebie uwagę, gestykulując zapamiętale w kierunku sufitu.

Sufitu, z którego lunęły strugi wody.

- Co to ma być?! - wydarł się Caladris, którego kosztowne ubrania natychmiast przemokły do suchej nitki.

- Może na zewnątrz pada? - podsunęła Selina, siadając bliżej i okrywając płaszczem nastroszonego kruka.

- To słona woda… - powiedział Harren, podnosząc dłoń do ust. - Po raz pierwszy widzę, żeby z nieba padała słona woda. Chyba, że to nie deszcz - dodał, zdjęty nagłą grozą. - Chyba, że to…

- Morze - wpadł mu w słowo Edlin. - Jesteśmy pod dnem morza.

- Oni są szaleni - rzekł Magnus do siebie, sam dziwiąc się swojemu spokojowi. - Są totalnie, nieodwracalnie szaleni. Jeśli ten dach się otworzy do końca, wszyscy zginiemy przytłoczeni tysiącami ton wody.

Apel szczurzego inżyniera został jednak w porę wysłuchany. Dach zaczął się z powrotem zasuwać. Ciągle jednak spomiędzy trzeszczących nitów lały się cienkie strumyki słonej wody, zraszając zawodników, widzów i całą resztę zebranych na arenie.

Dźwięk dzwonków rozbrzmiał ponownie i Kharlot ruszył w kierunku rozkręcającego procę Niziołka. Wiedział, że Kilian będzie starał się trzymać go na dystans i postanowił dystans ten skrócić w jak najmniejszym czasie.

Kilian z kolei przejąłby się niesprzyjającą jego ognistym pociskom aurą, gdyby nie to, że myślami fruwał właśnie gdzieś pomiędzy Cumulusami Chwały, a Strato Nimbusami Ostatecznego Zwycięstwa. Świecące tylko dla niego słoneczko miało twarz Kharlota i Kilian postanowił, że odda mu jego radosne promyczki strzelając nimi z procy. Niespiesznie załadował pierwszy promyczkowy pocisk i zakręcił, posyłając strumień roziskrzonej tęczy wprost w nacierającego wroga.

Widzowie, rzecz jasna, nie widzieli tego samego. Dla nich śmiertelnie niebezpieczny szaleniec na prochach strzelał właśnie pierwszą spośród ponad tuzina bomb zapalających i tylko jeden Randall raczył wiedzieć, w co Kilian trafi.

A trafił prosto w Kharlota. Bomba rozprysła się na jego zbroi płomiennym pióropuszem niczym Tileańskie sztuczne ognie, lecz w odróżnieniu od tej błahej zabawy, zapłonęła najprawdziwszym ogniem. Kharlot nie zatrzymał się jednak, choć od razu poczuł pieczenie i swąd przypiekanej pod pancerzem skóry. Ciężk a zbroja spowalniaa jego ruchy, przez co wybraniec nie zdołał dopaść cofającego się Kiliana zanim ten załadował drugi pocisk. Krótkie furkotanie lecącej bomby zagłuszył wrzask tłumu, który dał się wreszcie porwać emocjom i nie zważając na strugi lejącej się z sufitu wody głośno dopingował swoich ulubieńców.

Kilian i tym razem trafił. Ognisty rozbryzg wystrzelił znad okrytego ciężką zbroją chaosu ramienia Kharlota. To mogło być tylko nieprawdopodobne szczęście Niziołków. Kharlot bowiem nie wytrzymał straszliwego żaru i wypuszczając jeden z toporów runął w chlupoczącą pod stopami zawodników wodę, by spróbować ugasić piekielną pożogę.

Łowca czarownic uśmiechnął się niepewnie i załadował kolejny pocisk. Nie wiedział, dlaczego słońce o twarzy Kahrlota tarza się w magicznym pyle, ale zupełnie go to nie obchodziło. Miał je jak u babuni na talerzu i zamierzał jeszcze podgrzać zanim nadzieje na rożen.

Świst, furkoczący odgłos lecącej bomby i ryk tłumu zagłuszyły wrzaski Kharlotha, gdy kolejna fala nieznośnego płomienistego bólu zalała mu kark i plecy. Jedynym powodem, dla którego jeszcze całkowicie nie spłonął było mistrzowskie wykonanie jego zbroi. Zachodzące na siebie płyty pancerza przyjmowały większość gorąca, lecz te niezliczone kropelki łatwopalnej substancji, które przedzierały się do środka sam rozsmarowywał sobie na skórze, powiększając tylko swoje cierpienie.

Kilian zbliżył się o krok i chwycił kolejną bombę w dłoń, zamierzając wypalić Kharlota z jego zbroi jak tłuszcz z kiełbaski pieczonej nad ogniskiem. Wtedy jednak płonący wybraniec Khorne'a zerwał się z zalanej słoną wodą posadzki areny i dwoma wielkimi krokami zbliżył się do Kiliana. Niziołek chciał cofnąć się raz jeszcze, ale nie zdążył zatrzymać już sunącej do przodu dłoni. Zbrojne w zapalający pocisk ramię wyciągnęło się, a pancerna rękawica Kharlota zablokowała rzut, jakby przybijając Kilianowi "piątkę". Pocisk eksplodował pomiędzy zawodnikami w infernalnym rozbryzgu pomarańczowych płomieni, odrzucając ich od siebie. Kharlot wstał pierwszy, pomimo tego, że teraz palił się już niemal cały. Specyfik którym nasączono pociski okazał się zbyt silny nawet dla słonej, morskiej wody.

Kilian za to nie odtoczył się wcale daleko. Niczego już nie widział i mało co słyszał, ale to mu nie przeszkadzało. Poparzonymi palcami, na których pieniła się wytopionym tłuszczem płonąca maź sięgnął ku swojej torbie i wyjął wszystkie bomby, jakie mu jeszcze zostały, a nawet butelkę spirytusu i rzucił się przed siebie.

- Uaaaaa! Sigmaaaaar! - darł się Niziołek, szarżując na wroga. W ramionach, niczym śmiertelnie groźne niemowlę, piastował tuzin bomb.

Kharloth nie musiał się nawet ruszać z miejsca. Kilian wyjąc opętańczo pobiegł wprost na najbliższą ścianę. Straszliwa eksplozja targnęła Areną, a najbliżej siedzących Skavenów spopielił olbrzymi kłąb ognia. Drżenie przebiegło przez ławy, posadzkę i ściany, lecz konstrukcja przystosowana wszakże do kruszenia skał wytrzymała autodestrukcyjną szarżę Kiliana.

Zanim Arena zanurzyła się ponownie w czeluście Pod-Świata, Kharloth był już wśród swoich, gaszony i rozbierany z wciąż tlących się fragmentów pancerza. Przeżył, a straszliwa śmierć jego wroga z pewnością zaspokoiła Władcę Na Tronie Czaszek.

Awatar użytkownika
kubencjusz
Szef Wszystkich Szefów
Posty: 3720
Lokalizacja: Kielce/Kraków

Post autor: kubencjusz »

- Tak właśnie kończą piromani.- Skwitowała Maria walkę po czym wstała z Willardem i wyszła ...

Awatar użytkownika
Matis
Szef Wszystkich Szefów
Posty: 3749
Lokalizacja: Puławy/Wrocław

Post autor: Matis »

[Dawno się tak nie uśmiałem :D ]
M&M Factory - Up. 14.01.2017 Ostatnia trójka pegazów

Awatar użytkownika
Byqu
Masakrator
Posty: 2683
Lokalizacja: Szczecin

Post autor: Byqu »

[No! To moja 4 arena i pierwsza ofiara. Niziołek na prochach rulez :D ]

-To mały, chędożony...Magnus, Killian... Kolejnemu co będzie walczył ogniem nogi z rzyci powyrywam!- Kharlot odetchnął ciężko. Płomienie zostały ugaszone, lecz cały czas znosiła się niego para. Ból jaki czuł był potworny. A jednak dał niezłą walkę, pokurcz jeden. Gdyby nie spłonął, zabiłbym go jeszcze raz. Apotem jeszcze raz. Ale czniać hobbita, mamy jeszcze kilku kandydatów na bolesną śmierć. Ten ćpun i tak nic by nie poczuł. Przeciwnik to mierny, lecz myślę, że zadowoliłem Khorna wytrwałością i odpornością na ból. Odtrącił ręce, które chciały pomóc mu, wstał o własnych siłach i uniósł rękę w geście zwycięstwa. Chwilę ponapawał się okrzykami tłumu i samodzielnie, doskonale skrywając ból ruszył do kwatery na zasłużony odpoczynek.
Zgodnie z jego życzeniem w pokoju czekał na niego balsam na jego cierpienie- balia lodowatej wody. Rozebrał się i popijając miód postanowił spędzić w lodowatej wodzie duuuużo czasu. Do pełni szczęścia brakuje tylko pięknej dziewki- pomyślał.
Po długiej kąpieli postanowił przejżeć ekwipunek. Mistrzowie kowalscy z Zhaar Nargund znali się na rzeczy- pancerz, mimo, że osmalony nie odniósł uszczerbku, wystarczyło go tylko dokładnie wyczyścić. Doprowadziwszys pancerz i siebie do porządku stwierdził, że już wieczór ( a walczył w porze lunchu). Postanowił więc spełnić swoją ostatnią zachciankę- poszukać towarzystwa jakiejś damy.....

[Gracze z żeńskimi postaciami- strzeżcie się! Kharlot nadchodzi! :D ]
Ostatnio zmieniony 11 mar 2013, o 23:59 przez Byqu, łącznie zmieniany 2 razy.
WELCOME TO ESTALIA GENTLEMEN

Awatar użytkownika
Matis
Szef Wszystkich Szefów
Posty: 3749
Lokalizacja: Puławy/Wrocław

Post autor: Matis »

[Wiem, że będzie wam mnie brakowało, dla tego zapewniam was,że mam już przygotowaną jeszcze bardziej trollową postać :twisted: ]
M&M Factory - Up. 14.01.2017 Ostatnia trójka pegazów

Awatar użytkownika
Byqu
Masakrator
Posty: 2683
Lokalizacja: Szczecin

Post autor: Byqu »

[Matis, powinieneś grać królem Troli :wink: ]
WELCOME TO ESTALIA GENTLEMEN

Awatar użytkownika
Chomikozo
Chuck Norris
Posty: 598

Post autor: Chomikozo »

[Byqu, gratuluję pierwszego (chyba ?) zwycięstwa =D> Tym razem obyło się bez złośliwych KB]

Harren, znalazłszy się na pewnym, choć nadal nieco rozdygotanym gruncie Areny, padł na czworaka i oddychał głośno, niemalże przytulając się do ziemi. Stojący obok Edlin z grobową miną wylewał morską wodę z rękawów kurtki i wyciskał ją z włosów.
- O ja pierdolę - Wysapał Harren, nadal nie otwierając oczu - Pieprzeni skaveni i ich chore pomysły ! Mogliśmy się tam potopić !
- Uuuu, ktoś tu ma hydrofobię... - Odrzekł najemnik, po czym zdjął kurtkę, obrócił ją do góry nogami i porządnie wytrzepał. Z kieszeni posypały się glony, małże i różnokolorowe muszelki.
- Tak swoją drogą to ciekawe, gdzie teraz jesteśmy - Edlin kontynuował, doprowadziwszy odzież do stanu względnej czystości - Pod Wielkim Oceanem ? Morzem szponów ? W jednej z zatok Ulthuanu ?
- Edlin, uwierz mi, naprawdę gówno mnie to obchodzi - Harren dźwignął się z kolan i odgarnął przemoczone włosy z twarzy - Chociaż z drugiej strony, ten mały potop ma swoje dobre strony.
- Jakie ?
- Nareszcie się wykąpałeś. Już samo stanie obok ciebie było nie do zniesienia.
Edlin roześmiał się i ruszył w stronę karczmy. Harren podążył za nim. Zanim doszli, zdążyli trochę przyschnąć. Już w środku, usiedli najbliżej kominka jak się dało, po czym zamówili piwo i pieczoną wołowinę.
- Jak myślisz, kiedy następna walka ? - Zapytał Harren, gdy na stole pozostały tylko ogryzione kości i puste kufle.
- Mam nadzieję, że za kilka dni - Opowiedział najemnik - Chcę zdążyć porządnie się spić. Przynajmniej dwukrotnie.
- To da się zrobić ! - Harren klasnął w dłonie i po chwili przyniesiono spory dzban wina z dwoma srebrnymi kielichami.
Pili szybko i porządnie. Nie minęło pół godziny, a dzban pokazał dno.
- Dobra, pogadajmy o twojej walce - Harren ostrożnie odchylił się na krześle - Obserwowałeś Caladrisa w akcji. Co sądzisz o jego stylu ?
Edlin próbował przyjąć minę zimnego zawodowca, ale wypity alkohol skutecznie zepsuł efekt.
- Walczy bardzo dobrze, w końcu to elf. Przykłada dużo uwagi do defensywy, broni się do momentu aż znajdzie lukę w gardzie przeciwnika. Chciał tak zrobić podczas pojedynku z Kharlotem, ale ten był zbyt nieprzewidywalny i nie dał się zaskoczyć. Będę walczył podobnie. Poza tym wydaje mi się, że jego zbroja jest cięższa od mojej, chociaż z tymi elfimi metalami to nigdy nic nie wiadomo. W każdym razie, załatwię go szybkością i techniką.
- No, tak zrób - Harren, który zgubił wątek w połowie wypowiedzi towarzysza, przyzwalająco pokiwał głową.
Karczma powoli zapełniała się kolejnymi przybyszami. Tylko patrzeć, aż wesoła kompania Bjarna wpadnie na imprezę. Niziołek - wichrzyciel spłonął, więc już nikt nie musiał obawiać się o bezpieczeństwo swojego napitku. Wszystkim wyraźnie ulżyło.
- No, nie ma co mitrężyć - Harren poluzował pasa i beknął głośno - Karczmarzu, wódki !
Prawdziwy krasnolud gardzi słonecznikiem.

Awatar użytkownika
Kordelas
Masakrator
Posty: 2255
Lokalizacja: Kielce

Post autor: Kordelas »

Walka skończyła się ,Kharlot cudem przeżył ,poobijany i wpół żywy wyszedł z Areny. Arena opustoszała ,rada 13 ,zawodnicy ,reszta publiczności - trybuny były puste. Magnus spędził tam jeszcze godzine pogrążając się w myślach ,myślach trudnych dla zwykłego śmiertelnika. Von Bittenberg w końcu podniósł się z miejsca. Powoli w ciszy udał się na arenę ,spokojnie ,bocznym wejściem znalazł się na piaskach śmierci.Tego tak wiele z trybun oglądanego miejsca nie widział jeszcze z tak bliska. Otaczały go tysiące miejsc ,nad nim wznosiła się wielka ,poteżna ,wykonana z dziwnego żelaza kopuła. Zbliżył się w stronę wielkiego wypalonego od eksplozji miejsca "Tu Kilianie przyszło ci dopełnić żywota...chmmm...chiałeś żebym spalił twoje zwłoki...wybacz ,nie zrobię tego (bo nie ma czego palić :D )..." Magnus polał parę kropel wody święconej w to miejsce i odprawił modlitwę ,po czym udał się w stronę wyjścia. "Swoją drogą zastanawia mnie wygląd tego heretyka... pewnie wygląda jak ta kobieta oskarżona o czary 4 miesiace temu... tuż przed śmiercią trzeba było ją zdejmować ze stosu...bo Nordlandzki inkwizytor zmienił karę śmierci na utopienie..."
Nieważne gdzie patrzy inkwizytor... i tak widzi wszystko!

Awatar użytkownika
Matis
Szef Wszystkich Szefów
Posty: 3749
Lokalizacja: Puławy/Wrocław

Post autor: Matis »

[Byqu nadal nie masz żadnego fraga. Kilian zabił się sam :wink: wiec to ja mam fraga XD]
M&M Factory - Up. 14.01.2017 Ostatnia trójka pegazów

Awatar użytkownika
trikk
Szef Wszystkich Szefów
Posty: 3900
Lokalizacja: Malifaux

Post autor: trikk »

[Więcej walk, mniej trollowania i pierdololol. Naprawdę Niziołek Zabójca Demonów to dla mnie poziom rpgowej gimbazy...]
Release the Przemcio!

Awatar użytkownika
Rogal700
Chuck Norris
Posty: 429
Lokalizacja: Bieruń

Post autor: Rogal700 »

Aszkael walka przypadła go gusty, tylko opad słonej wody nie przypadł mu do gustu. Nigdy tak się nie uśmiał. Wybuchowe niziołki to coś czego się zwykle nie ogląda. Kruszący czaszki wygrał ale zapłacił za to srogo, przez kilka dni będzie kurował oparzenia. Ale Khorn był z nim. Dla wybrańca znaczyło to tylko jedno, zbliża się coś wielkie. Podczas walki wojownik szukał spojrzeniem maga światła jednak nie dane było mu go zobaczyć. Po wygranej Khornity, Aszkael ruszył w stronę karczmy. Trzeba oblać zwycięstwo Kharlota.
WoCH W.19/R.9/P.7
Razem:35

ODPOWIEDZ