ARENA ŚMIERCI NR 34 - KRÓLESTWA MANANNA

Wszystko to, co nie pasuje nigdzie indziej.

Moderatorzy: Fluffy, JarekK

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Naviedzony
Wielki Nieczysty Spamer
Posty: 6354

Re: ARENA ŚMIERCI NR 34 - KRÓLESTWA MANANNA

Post autor: Naviedzony »

Dziwna kobieta miała zaskakująco silne dłonie. Antonio poczuł, że nawet, gdyby chciał, nie mógłby się jej przeciwstawić. Był już jednak lekko zamroczony i niespecjalnie go to obeszło.

- Trochę - odparł porzucając kieliszki na pierwszym z brzegu stoliku. - Ale bardziej lubię niż umiem.

Alkohol dodał mu śmiałości, więc z wprawą Estalijczyka chwycił znajomą w talii i zakręcił w tańcu. Ależ gorąca wydawała się jej skóra! W dalszym ciągu dostrzegał w jej oczach coś niepokojącego, ale silna sympatia i promile skwierczące mu w głowie skutecznie odganiały racjonalne myśli.

- Jak masz na imię, Pani? - zapytał, przysuwając się bliżej w tańcu i zaśmiał się. - Muszę wiedzieć do kogo wzdycham, tak jak i pół tej sali.

* * *

Na drugim końcu sali pastwo Ramirez przycupnęli na pustej ławie zmęczeni szalonym tańcem. Fechmistrz przyniósł skądś słodkie wino, którym raczyli się obficie, kiedy babcia Ramirez wskazała na coś palcem.

- Ha! Przypatrz się staruszku! Twój wnuk poderwał najpiękniejszą kobietę na balu!

- Drugą najpiękniejszą - odparł Mistrz Ramirez, obdarzając żonę krótkim pocałunkiem. - Ale muszę się z tobą zgodzić, najdroższa. W chłopaku zaczyna odzywać się moja krew. Kto wie, może jeszcze będą z niego ludzie...

Awatar użytkownika
Byqu
Masakrator
Posty: 2683
Lokalizacja: Szczecin

Post autor: Byqu »

Anna odeszła, zostawiając Loq-Kro-Gara z jego myślami. Nie widząc żadnego rozwiązania, saurus poszedł się napić. Stanowisko z alkoholami było oblegane przez grupę karsnoludów i imperialnego, więc lusturiańczyk postanowił się przyłączyć. Towarzystwo piło i zachowywało się głośno, jednak krasnoludy nie były uprzedzone do przebywania w towarzystwie jaszczura, czego nie można było powiedzieć o ludziach.
-Można? -zagadnął saurus. -Nazywam się Loq-Kro-Gar. Słyszałem o waszej odwadze Dro'ka'khanx. Niech wzniesiony kielich świadczy o moim uznaniu.
WELCOME TO ESTALIA GENTLEMEN

Awatar użytkownika
Matis
Szef Wszystkich Szefów
Posty: 3749
Lokalizacja: Puławy/Wrocław

Post autor: Matis »

Finrandil szedł zdenerwowany, pół godziny spóźnienia było wręcz niedopuszczalne dla elfa. Jednak zapomniał on wziąć ze sobą sztylet do obrony i uniwersalne antidotum, które niwelowało wszystkie trucizny. Broń miała 30cm i przypinało się ją do uda. Elf zrobił to w taki sposób, żeby nie było jej widać z pod szat oraz, żeby było ją łatwo wyciągnąć.

Przed wejściem na salę balową kłębiło się mnóstwo ludzi. Wpuszczaniem gości zajmowało się dwóch już dość obitych gwardzistów. Gdy w końcu udało mu się dojść do drzwi, strażnik stojący z prawej zatrzymał go.

- Stać!! Proszę podać imię i nazwisko.
- Finrandil z Białej Wieży
- Przykro mi, ale nie ma pana na liście.
- Jak to, nie ma mnie nie ma na liście, jestem przecież jednym z zawodników!!!

Strażnik spojrzał na Elfa i bezceremonialnie odrzekł.

- Spier....alaj stąd, bo inaczej ja i mój kolega porachujemy ci wszystkie kości.

Tego było już za wiele, Finrandil wyprowadził 2 szybkie ciosy. Pierwszy trafił w krtań, drugi w nos. Nieprzytomny strażnik uderzył plecami o ścianę i osunął się na ziemię.
Drugi gwardzista nie robił już żadnych problemów. Elf wkroczył dumnie na salę.

Pierwsze co przykuło jego wzrok to ogromne, bogato zdobione sklepienie, następnie długie stoły ustawione w podkowę. Przy stoisku z alkoholami krasnoludy, jaszczur i dwóch ludzi piło wszystko co nawinęło się pod rękę. W centralnej części sali ludzie i elfy tańczyli. Wzrok elfa przykuła wampirzyca, która znowu dobierała się do tego nieszczęśnika.
Finrandil rozejrzał się po sali, szukał jego dziadka, tylko on mógł przemówić temu gówniarzowi do rozumu. Po dłuższej chwili znalazł ich siedzących na ławce.
Dworskim krokiem podszedł do nich i ukłonił się. Starzec i jego żona odwzajemnili powitanie skinieniem głowy.
Rozmowę zaczął Finrandil

- Witaj, jestem Finrandil mistrz miecza i zawodnik na tej arenie. Mam do ciebie sprawę.
- Witaj, czegóż to może chcieć ode mnie elf, którego pierwszy raz widzę na oczy?
- Chodzi mi o twojego wnuka, jest strasznym głupcem.
- No, to powiedz mi teraz coś czego jeszcze nie wiem.
- Widzisz tą damę, z którą tańczy.
- Tak, coś z nią jest nie tak?
- To wampirzyca i jej następną ofiarą najprawdopodobniej będzie twój wnuk. Strzeż go przed nią. Antonio nie chciał słuchać mnie i jaszczura, więc może ciebie posłucha. Mam nadzieję, że zrobisz co trzeba.

Finrandil odszedł od starego mistrza nie wysłuchując jego odpowiedzi.

- Zrobiłem co w mojej mocy, ale jeżeli ta suka zrobi komuś krzywdę, to może być pewna, że ja będę pierwszym, który wbije jej srebro w serce. (mówi w myślach)

Następnie elf udał się do stoiska z alkoholami. Tam udało mu się znaleźć 50 letnią butelkę Bretońskiego wina z Akwitani. Siadł w na rogu stołu odkorkował wino i nalał sobie do pucharu. Następnie poprosił kelnera o Ramen i pieczeń z sosem doprawionym zmiażdżonym zielonym pieprzem. W trakcie posiłku obserwował innych zawodników. Analizował ich zachowania, tiki i inne rzeczy, które mogły by pomóc mu w walce.

Zespół zaczął właśnie grać balladę o Sir Eglamorze http://www.youtube.com/watch?v=lwbnYMsssno
Ostatnio zmieniony 2 cze 2013, o 20:48 przez Matis, łącznie zmieniany 1 raz.
M&M Factory - Up. 14.01.2017 Ostatnia trójka pegazów

Awatar użytkownika
Morti
Mudżahedin
Posty: 345
Lokalizacja: Wrocław

Post autor: Morti »

Okazał się całkiem niezłym tancerzem. Początkowo powolne ruchy nabierały szybkości. Antonio sprawnie nauczył się skomplikowanych sekwencji obrotów i kroków, które wampirzyca postanowiła zastosować. Zadziwiło ją, że nie dał się zdominować. Młodzian starał się być osobą prowadzącą. Nie sprzeciwiała się. Było jej to na rękę, uwagę Lahmianki przykuł poznany wcześniej elf i dosiadający się do niego Ludwig. Oboje uważnie ich obserwowali, co jakiś czas wymieniając między sobą jakieś uwagi. Zastanawiała ją jeszcze jedna rzecz, na sali potrafiła odnaleźć tylko część zawodników, gdzie zatem podziewała się reszta. Nie było to naturalne, aby na oficjalne zaproszenie organizatora nie stawili się zawodnicy.
-Jak masz na imię, Pani? - zmiana muzyki na wolniejszą spowodowało zbliżenie się tańczących partnerów i możliwość wygodnej rozmowy. Antonio najwyraźniej postanowił to wykorzystać.
-Ciekawość cię dopadła? Przeszkadza Ci to, że nie wiesz kim jestem?
-Nie chciałem cię urazić, pani... ja... - rozpoczął swoje przeprosiny. Przerwała mu kładąc dłoń na jego ustach.
-Przestań. Masz prawo wiedzieć - uśmiechnęła się szczerze - I przestań wreszcie tytułować mnie panią. Czuję się przez to staro - zachichotała, widząc minę chłopaka. Nie mógł wiedzieć ile miała naprawdę lat. Brał ją zapewne za 25-30 letnią kobietę. W rzeczywistości mogłaby być co najmniej jego prababcią. - Mów mi Anna. - dodała.
Ruszyli dalej powoli sunąc po marmurowym parkiecie.
***

Tymczasem do siedzącego Finrandila przysiadł się Ludwig.
- Czy mógłbyś nalać mi tego wybornego wina, które własnie pijesz. - elf zmierzył go zimnym wzrokiem
- Skąd wiesz, że jest wyborne?
- Słyszałem, że elfy słyną z wyszukanego smaku podczas doboru trunków. Chciałbym się przekonać czy to prawda.
Spojrzenie stało stało się teraz bardziej podejrzliwe. Wyglądało na to, że nowy towarzysz wampira rozważa zakończenie rozmowy nim ta się zacznie. Po chwili wziął kieliszek i nalał idealnie jedną trzecią objętości.
-Dziękuję. - odrzekł wampir i zaczął delektować się szlachetnym smakiem alkoholu. - Czyli jednak to prawda. Potraficie wybierać to co najlepsze. Przynajmniej jeśli chodzi o kwestie kulinarne.
Nastała dłuższa chwila ciszy. Oboje wpatrywali się w parę tańczącą na środku. Piękną kobietę i promieniującego radością młodego mężczyznę.
-Myślisz, że go... ugryzie? - zapytał

Awatar użytkownika
Naviedzony
Wielki Nieczysty Spamer
Posty: 6354

Post autor: Naviedzony »

- Czy ten elf powiedział: wampir? - zagadnęła babcia Ramirez, z niepokojem obserwując tańczącą parę.

- Tak powiedział - ziewnął fechmistrz. - Na moje oko to nie wygląda na wampira. Pewnie jest zazdrosny. A zresztą, nawet jeśli to wierzę, że mój wnuk poradzi sobie z byle wampirem. Oglądałem kiedyś sztukę w teatrze o wampirach, podobno jak się je wystawi na słońce to błyszczą. Poza tym zawsze są ładne.

- Takie się szczęście trafiło mojemu wnuczkowi! - zachwyciła się jego żona. - Myślisz, że może zostać naszą synową? - Jej czoło przecięła delikatna zmarszczka. Mistrz Antonio Ramirez uśmiechnął się pod wąsem.

- Raczej nie - odparł. - To chyba znajomość na jeden rejs.

Przez chwilę rozmawiali z jakimś grubym Bretończykiem, ale orkiestra zagrała ładną melodię i babcia Ramirez zapragnęła znowu zatańczyć. Ruszyli więc na parkiet i przytuleni zawirowali w takt muzyki płynącej z podwyższenia.

- Wampirzyce podobno gryzą - oznajmił nagle dziadek, odchylając się, żeby spojrzeć na wnuka. Zachwycony młodzian nawet go nie zauważył.

- Na pewno nie bardziej niż młode Estalijki - zachichotała jego partnerka, wywołując rzadki na twarzy starego fechmistrza rumieniec. - A zresztą nie odważyłaby się zrobić mojemu wnuczkowi krzywdy. Policzyłabym się z nią!

* * *

- Anna... - powtórzył Antonio. Już nie musiał skupiać się, żeby patrzeć tajemniczej znajomej w oczy. Pochłonęły go bez reszty. Nigdy nie podejrzewał, że spotka go takie szczęście. Nie miał wątpliwości, że to najpiękniejsza chwila najpiękniejszego dnia w jego życiu. Zadurzał się coraz bardziej, nawet mimo tego, że w pięknych, niebiańskich oczach Anny z pewnością drzemało coś, przed czym ostrzegał go instynkt odziedziczony po dziadku.

Awatar użytkownika
Matis
Szef Wszystkich Szefów
Posty: 3749
Lokalizacja: Puławy/Wrocław

Post autor: Matis »

Finrandil spojrzał na osobę siedzącą naprzeciwko niego. Przez zapach jadła, wina i perfum nie wyczuł od niego zapachu zgnilizny, jednak wystarczyło, żeby Ludwig uśmiechnął się. Elf od razu zauważył kły. Reakcja była momentalna.

Obaj siedzieli bez ruchu, mając nawzajem przystawione noże do brzuchów. Sytuacja była patowa. Broń była cały czas pod długim obrusem więc nikt nie mógł jej zobaczyć.
Elf uśmiechną się złowieszczo, wypił łyk wina i rzekł.

- Nie obchodzi mnie to co się stanie z tym gówniarzem. Po prostu gardzę wami z całego serca, gardzę tym w jaki sposób uzyskujecie swoją długowieczność. Jesteście dla mnie zwykłym wynaturzeniem, które tak jak chaos powinno zniknąć z tego świata.

Wampir odwzajemnił złowieszczy uśmiech i również wypił łyk wina

- Zanim zrobisz coś głupiego, to może mi powiesz dla czego jesteś aż tak uprzedzony do naszej rasy?
- Byłem na arenie, która miała miejsce w twierdzy orków i widziałem co się stało z sir Rolandem, jak wampir rozsmarował tego dzielnego rycerza o ścianę. Musisz wiedzieć jedno, najpierw zabije cię na arenie a potem wykończę twoją towarzyszkę.
- Odważne słowa mości elfie, a co jeśli zginiesz, zanim spełnisz swoją obietnicę?

Finrandil spojrzał mu w oczy i jeszcze mocniej przycisnął ostrze, Ludwig zrobił to samo.

- Bądź pewien jednego. Bez względu na wszystko Łowcy czarownic i tak się o was dowiedzą.
M&M Factory - Up. 14.01.2017 Ostatnia trójka pegazów

Awatar użytkownika
Mistrz Miecza Hoetha
Falubaz
Posty: 1011

Post autor: Mistrz Miecza Hoetha »

Elithmair zaklął gdy zobaczył wampirzyce tańczącą z młodym Ramirezem. Zaczął żałować, że nie zabrał broni. Zobaczył Mistrza Miecza rozmawiającego ze Antoniem może przynajmniej jego rodak uświadomi staremu fechmistrzowi powagę sytuacji. Podszedł bliżej i usłyszał rozmowę babci i dziadka Ramirez:

,,- Tak powiedział - ziewnął fechmistrz. - Na moje oko to nie wygląda na wampira. Pewnie jest zazdrosny. A zresztą, nawet jeśli to wierzę, że mój wnuk poradzi sobie z byle wampirem. Oglądałem kiedyś sztukę w teatrze o wampirach, podobno jak się je wystawi na słońce to błyszczą. Poza tym zawsze są ładne.

- Takie się szczęście trafiło mojemu wnuczkowi! - zachwyciła się jego żona. - Myślisz, że może zostać naszą synową? - Jej czoło przecięła delikatna zmarszczka. Mistrz Antonio Ramirez uśmiechnął się pod wąsem."

Podszedł szybko.
-Przepraszam, że przeszkadzam ale czy wy zdajecie sobie sprawę z kim walczy wasz wnuk?! Ona wyssie krew z jego żył po czym zje jego serce a na koniec zrobi z niego bezwolnego zombi!
Moja Galeria: http://forum.wfb-pol.org/viewtopic.php? ... 9#p1076079
"Ludzie uwierzą w każdą prawdę, jeśli tylko podasz ją w cudzysłowiu i podpiszesz nazwiskiem kogoś znanego".
Naviedzony

Awatar użytkownika
MikiChol
Chuck Norris
Posty: 565
Lokalizacja: Poznań

Post autor: MikiChol »

Boin uważnie przyglądał się tajemniczej piękności, która weszła na salę. Coś mu się w niej nie zgadzało. Nie chodziło o to, że najpierw odeszła na stronę z jaszczuroczłekiem, a potem porwała do tańca młodszego od niej chłopaka. Może dlatego, że wydawało się jakaś nierealna? Zbyt, jak na ludzkie standardy, piękną? A może, to jej oczy, przypominające trochę wzrok wilka. Nieposkromione i głodne?
Jego rozmyślania przerwało, pojawienie się Farina z ogromną tacą żarcia - pieczone w miodzie udka kuropatw, egzotyczne owoce czy zupa z homara. Głodne krasnoludy rzuciły się, od razu na jedzenie nie zważając na wykwintność potraw. Po chwili namysłu dołączył do nich Gerhard. Mimo dużej ilości, jadło szybko zniknęło. Najedzony Boin nalał sobie pełny kufel piwa i rozsiadł się wygodnie na krześle.
Nagle ogromny cień przykrył zwiadowcę. Dawi podniósł wzrok na gadzią twarz przybysza.
-Można? -zagadnął tamten -Nazywam się Loq-Kro-Gar. Słyszałem o waszej odwadze Dro'ka'khanx. Niech wzniesiony kielich świadczy o moim uznaniu.
- Siadaj jeśli znajdziesz wolne miejsce - odpowiedział krasnolud - jestem Boin Harnarson - przedstawił się - Nie przypominasz tych zwinnych i tchórzliwych jaszczurek, które zwykle zamieszkują waszą dżunglę.
Zanim jaszczuroczłek zdołał odpowiedzieć, dobiegły do nich wściekłe głosy. Przy końcówce stołu krzyczeli na siebie, mocno gestykulując Skriegi i jeden z ciemnych elfów. Obaj byli mocno pijani. Boin już chciał się rzucić i ich rozdzielić, elf czy nie, nie chciał awantury, ale pięść Skriega minęła właśnie o włos twarz przeciwnika. Nenzar poślizgnął się jednak na rozlanym piwie i wpadł prosto na stolik przy którym siedzieli elfi mistrz miecza z jakimś człowiekiem. Ręka druchnii zahaczyła o kieliszek wina, który trzymał Finrandil rozlewając je na jego lśniące czystością ubranie.
[ Grent sorry za pożyczenie postaci, ale nie mogłem się powstrzymać by nie wywołać burdy. Czy tylko ja mam wielką ochotę rozwalić ten kryształowy żyrandol? ]

Awatar użytkownika
Byqu
Masakrator
Posty: 2683
Lokalizacja: Szczecin

Post autor: Byqu »

Loq-Kro-Gar pijąc, obserwował tańczącą Annę. Musiał przyznać, że miała niewątpliwy czar w sobie. Tylko krasnoludy nie były nią zachwycone. Zauważył, że Finrandil podchodzi do Antonio Seniora, wskazując mu partnerkę wnuka, jednak ten nie myślał interweniować. Głupcy. Loq-Kro-Gar nie wiedział czemu jest zły na siebie. Nie do niego należała obrona ludzkości. Ludzie są wyjątkowo niedoskonałą rasą, a on ani myślał ratować ich przed samounicestwieniem. Wypił kolejną kolejkę. Przyłapał się na tym, że znów wraca myślami do wampirzycy.Zaklął po sauriańsku. Przypomniał sobie jej słowa. Gdy ten bal się skończy, będzie musiał porozmawiać z Irthiliusem. Tu zbyt dużo osób mogło podsłuchać.
Antonio przywarł mocniej do Anny. Z gardła Loq-Kro-Gara wydobył się mimowolny warkot. Miał chyba niezbyt zadowoloną minę, bo lhamianka uśmiechnęła się szyderczo i posłała mu całusa na odległość. Saurus zgniótł w ręku swój kielich, co krasnoludy nie omieszkały okrasić kilkoma sprośnymi dowcipami. Gerhard klepnął go w ramię, śmiejąc się przy tym i komentując. Loq-Kro-Gar nie słuchał go. Wciągnął powietrze przez nozdrza i spojrzał na kapitana przenikliwie. Czyżby imperialny pachniał...? Wydawało się to nieprawdopodobne, ale właściwie...
Zanim zdążył cokolwiek powiedzieć, krasnoludy zaczęły wprowadzić nieco polotu i fantazji do kolacji, czyli burda wisiała w powietrzu...
Ostatnio zmieniony 2 cze 2013, o 20:55 przez Byqu, łącznie zmieniany 1 raz.
WELCOME TO ESTALIA GENTLEMEN

Awatar użytkownika
Mistrz Miecza Hoetha
Falubaz
Posty: 1011

Post autor: Mistrz Miecza Hoetha »

Matis pisze: -Finrandil z Hoeth
[Hoeth to bożek HE :D
Lepiej by było Finrandil z białej wieży ]
Moja Galeria: http://forum.wfb-pol.org/viewtopic.php? ... 9#p1076079
"Ludzie uwierzą w każdą prawdę, jeśli tylko podasz ją w cudzysłowiu i podpiszesz nazwiskiem kogoś znanego".
Naviedzony

Awatar użytkownika
Naviedzony
Wielki Nieczysty Spamer
Posty: 6354

Post autor: Naviedzony »

- Mój wnuk jest już dorosły i sam potrafi o siebie zadbać - prychnął Mistrz Ramirez, mierząc Elithmaira niezbyt pochlebnym spojrzeniem. - Jak ja w jego wieku. Już wiem dlaczego tak nie lubią was, elfów. Macie za wąskie nosy, co pozwala wam wsadzać je w sprawy, które nie powinny was obchodzić.

Elf poczerwieniał lekko i chciał coś odpowiedzieć, lecz w tym samym momencie wpadł na niego jakiś pijany druchii, oblewając go winem. Babcia Ramirez krzyknęła cicho i zaczęła zbierać mrocznego elfa z podłogi, szczebiocąc ciepłe słowa pocieszenia. Tymczasem oszołomiony morzem wypitego alkoholu Skrieg zbliżał się niebezpiecznie...

Awatar użytkownika
Mistrz Miecza Hoetha
Falubaz
Posty: 1011

Post autor: Mistrz Miecza Hoetha »

-Wam ludziom wydaje się, że jesteście najmądrzejsi. Wydaje wam się jest tu słowem kluczowym. Za parę godzin znajdziesz tylko bezwolnego trupa, a twój wnuk przepadnie na zawsze Antonio Ramirezie.-Głos elfa był chłodny-a temu ścierwu tutaj -wskazał na mrocznego elfa-nie radziłbym pomagać. Jeśli twój wnuk cię nie obchodzi to uderzę w inne struny. Ten druhii nabiłby na pal twoją małżonkę tylko po to by zobaczyć jak cierpi.-Elf zszedł z drogi krasnoludowi po czym przysiadł na stole obok.
Ku swojemu zdziwieniu odnalazł tam dość znaną elfią potrawę. Wyciągnął specjalny flakonik otworzył go i nalał sobie płynu na rękę, po czymnatarł nim plamę z wina a ta znikła natychmiast. Zabrał się za pałaszowanie słowiczych języków w ażipuku.
Moja Galeria: http://forum.wfb-pol.org/viewtopic.php? ... 9#p1076079
"Ludzie uwierzą w każdą prawdę, jeśli tylko podasz ją w cudzysłowiu i podpiszesz nazwiskiem kogoś znanego".
Naviedzony

Awatar użytkownika
Matis
Szef Wszystkich Szefów
Posty: 3749
Lokalizacja: Puławy/Wrocław

Post autor: Matis »

[ Nie gram HE, więc mam prawo nie wiedzieć :wink:]

Finrandil był wkurzony już maksymalnie, nie dość, że musiał rozmawiać z wampirem to jeszcze jakiś durny elf oblał go winem.
Gdy Mroczny Elf stał już samodzielnie na nogach a babcia Ramirez znajdowała się w bezpiecznej odległości od niego. Mistrz Miecza chwycił wolną ręką pustą butelkę po winie i cisnął nią w zdradzieckiego kuzyna. Flaszka rozbiła się z trzaskiem na jego głowie, posyłając go znowu na ziemię.
Następnie z powrotem odwrócił się w stronę wampira.

- No to na czym stanęliśmy? A już pamiętam, groziłem ci sztyletem.
M&M Factory - Up. 14.01.2017 Ostatnia trójka pegazów

Awatar użytkownika
Chomikozo
Chuck Norris
Posty: 598

Post autor: Chomikozo »

Gerhard zdrętwiał na widok spojrzenia rzuconego mu przez Loq-Kro-Gara. Pionowe szparki gadzich, zimnych oczu wpatrywały się w niego z przerażającą przenikliwością.
"On wie" - Pomyślał, przeklinając w duchu swoją głupotę. Integracji mu się zachciało ! Zupełnie zapomniał o fakcie, że nie tylko Elithmair należał do Starszej Rasy i inni też potrafili rozpoznać Chaos kiełkujący w duszy człowieka.
Na całe szczęście uwagę Saurusa przyciągnął jakiś incydent w głębi sali. Eirenstern postanowił wykorzystać okazję i się ulotnić.
- No, panowie - Rzucił do krasnoludów, wstając - Muszę się odlać. Pilnujcie, żeby żaden elf nie zajął mi miejsca.
Rasistowski żart spotkał się z sympatią brodaczy, którzy przyjacielsko poklepywali Gerharda po plecach. Nie tracąc czasu, ruszył wzdłuż długiego stołu z biesiadnikami.
Jego wymówka nie była zwykłym kłamstwem. Naprawdę musiał do wychodka. Zastanawiał się tylko, gdzie na tak cholernie wielkim statku mógłby załatwić swoje potrzeby.
Czując się kompletnie zdezorientowanym, zaczepił jednego z kelnerów roznoszących napitki po sali.
- Przepraszam, gdzie mógłbym... Ekhem...
Pachołek zamrugał oczami.
- Tamte drzwi przy wejściu do kuchni, sir.
Gerhard udał się we wskazanym kierunku i pchnął białe, stylowe drzwi.
- Ki diabeł ? - Zdziwił się, gdy zamiast zwykłej dziury i drewnianego siedziska zobaczył porcelanowe coś, w dodatku z opuszczalną klapą.
- To wygląda jak... tron - Zauważył, dając się ponieść alkoholowej fantazji.
Mimo początkowej dezorientacji, udało mu się zrobić wszytko jak trzeba i po chwili wyszedł z toalety.
Jak na złość, Loq-Kro-Gar cały czas siedział przy stole krasnoludów. Gerhard musiał tam wrócić, żeby nie wyglądać podejrzanie, ale jednocześnie nie mógł ryzykować konfrontacji z podejrzliwym jaszczurem. Musiał grać na czas.
Ruszył więc w kierunku parkietu tanecznego, łapiąc po drodze za rękę pierwszą lepszą dziewkę, nawet nie patrząc jaką. Potańczy sobie trochę i poczeka, aż saurus sobie pójdzie.
- Wiedziałam, że prędzej czy później sam do mnie przyjdziesz - Powiedziała dziewczyna, gdy Gerhard złapał ją w talii i rozpoczął klasycznego, imperialnego walca.
Kapitan zaklął w myślach widząc, że właśnie tańczy z nieletnią blondynką, której unikał cały wieczór. Szlachcianka wpatrywała się w niego jak w obrazek, nawet mimo faktu, że konsekwentnie unikał kontaktu wzrokowego.
No cóż, czego się nie robi dla konspiracji.
Prawdziwy krasnolud gardzi słonecznikiem.

Awatar użytkownika
MikiChol
Chuck Norris
Posty: 565
Lokalizacja: Poznań

Post autor: MikiChol »

Skriegi był naprawdę wkurzony. Nie dość, że ten elf wylał jego piwo, to jeszcze kazał mu ściąć brodę. Takiej obrazy nie mógł puścić płazem. Ten tchórz zdołał jednak uniknąć jego ciosu i wpaść na swojego pobratymca. Elfy zawsze trzymały się w kupie. To nic i tak sobie poradzi.
- Hej! - krzyknął widząc, że mistrz miecza odwraca się do jakiegoś człeczyny - ty długouchy! Walcz z kimś kto zdoła ci przywalić! Twój kumpel rozlał moje piwo i musisz za to odpowiedzieć!
Po tych słowach, złapał najbliższy stołek i zaatakował.

Awatar użytkownika
Naviedzony
Wielki Nieczysty Spamer
Posty: 6354

Post autor: Naviedzony »

- Niech ktoś spacyfikuje tego brodacza! - zaśmiał się Mistrz Antonio Ramirez. - bo gotów jeszcze wywołać wojnę! Gdzie wykidajło? Przepraszam na chwilę, najdroższa - rzekł w kierunku żony. - Muszę sprawdzić o co ten elf tak bije pianę...

Fechmistrz oddalił się w kierunku parkietu, a potem znanym tylko sobie sposobem pojawił się tuż przy wnuku tańczącym z Anną.

- Odbijany! - wykrzyknął do niego i jego posągowo urodziwej partnerki. - Zatańczymy, Pani?

Awatar użytkownika
Mistrz Miecza Hoetha
Falubaz
Posty: 1011

Post autor: Mistrz Miecza Hoetha »

[quote="Matis"][ Nie gram HE, więc mam prawo nie wiedzieć :wink:]

[Spoko, to nie było oskarżenie czy coś w tym stylu, jak chcesz mogę ci na PM wysłać spis miejsc i bożków HE]
Moja Galeria: http://forum.wfb-pol.org/viewtopic.php? ... 9#p1076079
"Ludzie uwierzą w każdą prawdę, jeśli tylko podasz ją w cudzysłowiu i podpiszesz nazwiskiem kogoś znanego".
Naviedzony

Awatar użytkownika
Morti
Mudżahedin
Posty: 345
Lokalizacja: Wrocław

Post autor: Morti »

-A owszem. - odpowiedział, z ciekawością obserwując zmierzającego w ich kierunku krasnoluda. - Musisz mi wybaczyć, ale zmuszony jestem opuścić twoje zacne towarzystwo. Wzywa mnie wychodek o ile tu jakiś znajdę. Nie wiesz może gdzie tutaj jakiś jest? - nie czekając na odpowiedź wampir wstał i ruszył w stronę tańczących.

Powoli zbliżał się do celu. Obserwując parę z daleka uświadomił sobie, czego Anna mogła pragnąć. Uważał zresztą, że będzie to całkiem zabawne. Miny tych wszystkich szlachetnych istotek dbających o dobro ludzi. Zasłaniających swoje własne osądy walką z chaosem. Dumny elfik zobaczył straszną śmierć rycerza i nagle znienawidził całą rasę. Natomiast brutalnie usmażony w smoczym ogniu wojownik "zła" to już coś dobrego. Wojna to wojna, zawsze są na niej okropieństwa. Zobaczymy co teraz powiedzą.

W tym momencie Ludwig potrącił, niby przez przypadek tańczącą Annę i Ramireza.
-Przemień go - wyszeptał po czym zniknął w tłumie, nie zważając na oburzone okrzyki Antonia.


***
Chwile później tańczących zaczepił Ramirez Senior.
-Z przyjemnością - odparła. Chciała przemyśleć krótkie słowa, które przed chwilą usłyszała.

Awatar użytkownika
Matis
Szef Wszystkich Szefów
Posty: 3749
Lokalizacja: Puławy/Wrocław

Post autor: Matis »

Finrandil, w ostatniej chwili zdążył zablokować swoim sztyletem cios krasnoluda. Jednak siła uderzenia była tak wielka, że został on wyrzucony do tyłu a jego broń poszybowała w górę. Wielki kryształowy żyrandol trzymał się na 3 linach. Lecący sztylet przeciął jedną z nich a drugą lekko zahaczył.

Elf wylądował pod ścianą. podniósł się i chwycił najbliższe krzesło.

- Sam się o to prosiłeś Krasnoludzie!
Ostatnio zmieniony 2 cze 2013, o 21:52 przez Matis, łącznie zmieniany 2 razy.
M&M Factory - Up. 14.01.2017 Ostatnia trójka pegazów

Awatar użytkownika
Byqu
Masakrator
Posty: 2683
Lokalizacja: Szczecin

Post autor: Byqu »

Loq-Kro-Gar był zawiedziony. Liczył, że przybycie na zabawę przyniesie nieco odpowiedzi, a tymczasem dowiedział się tylko, że młody estalijczyk jest głupszy niż sądził, że Anna działa mu na nerwy, imperialny kapitan nosi w sobie skazę Chaosu, Ethilmair jest amatorem ptasich języków, a ludzie w ogóle cechują się arogancją dorównującą elfiej. Saurusowi przeszło przez myśl, jak to się dzieje, że świat nie został jescze podbity przez Czwórkę.
Ponadto usłyszał ze dwa tuziny dowcipów dotyczących ludzkich i elfich czynności godowych. Nie rozumiał dlaczego tyle kawałów dotyczyło właśnie kopulacji.
Uderzał nerwowo pazurem w blat. Niepotrzebnie ujawnił wampirzycy cel swych dociekań. Jej odpowiedź co prawda sugerowała, że mogła wiedzieć coś urzytecznego, lecz nie miał pojęcia, jak z niej to wyciągnąć.
Jakiś pijany krasnolud chwycił nagle taboret i lżąc elfa zaatakował. Cóż, przynajmnie dowie się czegoś o umiejętnościach bojowych swych potencjalnych przeciwników. Korzystając z ostatnich chwil spokoju, podszedł do Elithmaira i rzekł:
-Gdy ten obłęd się skończy, będziemy musieli porozmawiać, Ty, Irthilius i ja.- elf przytaknął. Saurus od razu ruszył w stronę zarzewia awantury, lecz wpadł na Neirę, która upadłaby, gdyby nie przytrzymała się tuniki jaszczura. Od razu zerwało się z tuzin mężczyzn, gotowych bronić "czci i honoru biednej niewiasty przed dziką bestią". Ostatnia szansa na uniknięcie awantury rozwiała się niczym pył na wietrze.
Jeden z nich zastąpił Loq-Kro-Garowi drogę i z rozmachem trzasnął go pancerną rękawicą. Rozległ się głuchy pomruk gada. Chwilę potem graf Wilhelm von Munchhausen przeleciał przeleciał przez pół sali i wykonał efektowne lądowanie w misie z ponczem, łamiąc przy tym stół, pięć żeber, rękę i plamiąc gości w dużym promieniu. Podniósł się lament i krzyk, a ci, którzy jeszcze łudzili się na polubowne zakończenie, porzucili resztki nadziei.
Ostatnio zmieniony 2 cze 2013, o 21:53 przez Byqu, łącznie zmieniany 1 raz.
WELCOME TO ESTALIA GENTLEMEN

ODPOWIEDZ