Arena Of Death edycja III
No to daje histe.
Napadli na nich w czasie gdy przeprawiali się przez rzekę. On, jego pracodawca Hans Gruber razem z najemnikami i ten śmierdzący, gburowaty krasnolud. A żeby go cholera wzięła.Nie usłyszeliby ich gdyby ta tłusta świnia nie charczała na całe gardło jakiejś sprośnej piosenki o trollu i czterdziestu zakonnicach. Elf siekł przeciwników na polu bitwy niczym wściekły bóg.
- Giń kłapouchu-krzyknął człowiek rzucając się na Gregoriusa ze wzniesionym wysoko mieczem. Wpadł na elfa kręcąc ósemki podrdzewiałym mieczem.
- To jest zbyt proste- pomyślał Gregorius parując niezgrabny cios człowieka i jednocześnie przebijając jego brzuch długim sztyletem. W chwilę później głowa śmiałka potoczyła się po czerwonej od krwi trawie. Nagły ryk z prawej strony oznajmił elfowi nadejście nowego przeciwnika. Gregorius odwrócił głowę w porę, aby ujrzeć mknący ku niemu topór. Nagłe zagęszczenie powietrza i smród oznajmiły elfowi o bliskości krasnoluda i tylko o ułamki sekund cios tego spasłego gbura wyprzedził topór mężczyzny, który swym wypadem całkowicie się odsłonił. Chwilę później napastnik leżał martwy. Krasnolud popatrzył na Gregoriusa i powiedział:
-Cholera jasna! Pomyliłem się! To ten…..-nigdy już nie dokończył swej wypowiedzi, bo sztylet elfa poszerzył mu uśmiech. Gdy ciało krasnoluda osunęło się na ziemię, Gregorius stwierdził, że znajduje się sam na polu bitwy. Zbierając swe rzeczy oraz obiecane wynagrodzenie, nieśpiesznie ruszył swoją drogą. Podobno gdzieś w okolicy była arena gdzie mniejsze rasy i robactwo, takie jak krasnoludy lub mroczne elfy, zmagali się, chcąc zdobyć mistrzostwo.
Napadli na nich w czasie gdy przeprawiali się przez rzekę. On, jego pracodawca Hans Gruber razem z najemnikami i ten śmierdzący, gburowaty krasnolud. A żeby go cholera wzięła.Nie usłyszeliby ich gdyby ta tłusta świnia nie charczała na całe gardło jakiejś sprośnej piosenki o trollu i czterdziestu zakonnicach. Elf siekł przeciwników na polu bitwy niczym wściekły bóg.
- Giń kłapouchu-krzyknął człowiek rzucając się na Gregoriusa ze wzniesionym wysoko mieczem. Wpadł na elfa kręcąc ósemki podrdzewiałym mieczem.
- To jest zbyt proste- pomyślał Gregorius parując niezgrabny cios człowieka i jednocześnie przebijając jego brzuch długim sztyletem. W chwilę później głowa śmiałka potoczyła się po czerwonej od krwi trawie. Nagły ryk z prawej strony oznajmił elfowi nadejście nowego przeciwnika. Gregorius odwrócił głowę w porę, aby ujrzeć mknący ku niemu topór. Nagłe zagęszczenie powietrza i smród oznajmiły elfowi o bliskości krasnoluda i tylko o ułamki sekund cios tego spasłego gbura wyprzedził topór mężczyzny, który swym wypadem całkowicie się odsłonił. Chwilę później napastnik leżał martwy. Krasnolud popatrzył na Gregoriusa i powiedział:
-Cholera jasna! Pomyliłem się! To ten…..-nigdy już nie dokończył swej wypowiedzi, bo sztylet elfa poszerzył mu uśmiech. Gdy ciało krasnoluda osunęło się na ziemię, Gregorius stwierdził, że znajduje się sam na polu bitwy. Zbierając swe rzeczy oraz obiecane wynagrodzenie, nieśpiesznie ruszył swoją drogą. Podobno gdzieś w okolicy była arena gdzie mniejsze rasy i robactwo, takie jak krasnoludy lub mroczne elfy, zmagali się, chcąc zdobyć mistrzostwo.
- Murmandamus
- Niszczyciel Światów
- Posty: 4837
- Lokalizacja: Radom
Gorrbit zwymiotował tuż po wejsciu na arenę. Jak zwykle miał niestrawność. A jak miał niestrawność to był w złym chumorze. Działo się to tak odkąd zjadł kawałek mięsa trolla jak niegdyś wielki szef Gorm. Gorrbit chciał być taki jak szef ale świństwo które zjadł z pewnością nie było tego watre. Ciągła niestrawność choc jego rany goiły się teraz błyskawicznie. Gorrbit miał teraz zabić kogoś i to pozwoli mu się wyładować. Gdyby jeszcze nie ten przeklęty żołąde.
Szczurolud Arskurak wymamrotał chichocząc szyderczo jak tylko zbliżył się do goblina po wyjściu na arenę.
Niestrawność?Tak-tak.Niedobrze biedny goblinek tak-tak.Dla Artskuraka to dobrze-dobrze.
-Gorrbit podniósł głowę ponuro mierząc oceniającym wzrokiem nieco wyższą postać od niego.
-Ty nie być taki do przodu bo ci wyjść ogonem-odparował goblin.
Skaven machnął ogonem.Wsunął rękę pod szatę i zamarł w oczekiwaniu na gong.Goblin gotowy do był skoku w każdej chwili.
Zarządca areny dał znak. Człowiek przy gongu zaczął unosić swą pałkę by zadzwonić i wtedy znienacka obaj wojownicy na arenie postanowili zadziałać. Gdy goblin skoczył, jednocześnie skaven wyjął swój pistolet wymierzającw goblina. Huknął strzał, lecz kula przeszła obok.Arskurak musiał natychmiast zareagować nie mając czasu zastanawiać się czy faktycznie trafił czy też nie. Lata treningu pozwoliły mu być szybszym. Dwoma ciosami ominął tarczę i miecz swego przeciwnika brocząc jego krwią własną broń. Gorrbit poczuł cięcia lecz zupełnie się tym nie przejął. Zagoją się wkrótce. Sam oddał cios,zablokowany przez czarnego skavena. Tymczasem rany Gorbitta poczęły się zasklepiać. Obaj natarli na siebie wymieniając ciosy przez dłuższą chwilę. To skavena ciosy były parowane to goblińskie ostrze trafiało w tarczę. W końcu Gorrbitowi szczęśliwym pchnięciem udało się zranić Arskuraka. Zielonoskóry uśmiechnął się. Wytoczył posokę przeciwnika gdy sam przestał już krwawić prawie. Mięso trolla działało.
Syknął gdy ostrze skavena znów zagłębiło się w jego ciele. Oddał cios lecz Arskurak polepszył swoją obronę toteż trafił jedynie w próżnię. Kolejne dwa ciosy skavena otworzyły jego stare rany, z których pociekłą krew.Zadane rany goblinowi zaczynały nie nadążać się goić. Gorrbit stałwał sie coraz bardziej zdeterminowany w swoich atakach. W końcu dosięgł prawego uda rozcinając je skavenowi. Zirytowany szczuroczłowiek przedłużającą się walką oddał cios samemu nie trafiając. Tymczasem rany goblina znów się zaczęły zasklepiać. Ataki na nic się zdawały. Im dłużej trawłą walka tym dłużej Gorrbit był zdrowszy. Sierść szczuroluda po raz kolejny się zbroczyła krwią. Gorrbitowi niestrawność zaczynała przechodzić.A może o niej zapominał...
Obaj wymieniali ciosy raz po raz. Obaj tak samo wprawni we władaniu swymi mieczami. Miecz o tarczę. Tarcza o miecz.
Miecz o zbroje. Żaden z nich nie mógł zdobyć przewagi. Z tym że skaven męczył się już zraniony, a po ranach goblina pozostały ledwie blizny.Od czasu do czasu Gorrbit znów bywał trafiony i tak, samo nie minęło wiele czasu nim znów się zaleczył.Cios po ciosie Ardskulak znów został raniony i w końcu Gorrbit ośmielony swym sukcesem natarł ostatecznie. Tego już wymęczony Ardskulak nie mógł wytrzymać przepuszczając sztych,który przebił go. Opadając z resztek sił zapiszczał jak bity szczur ze strachy. Gorbitt zadowolony odwrócił się do publiczności. Ci oddali mu honory aplauzem świadomi. Przez ponad godzinę walczyli ze sobą i widowisko było warte obejrzenia. Ich aplauz trwał.
Gorrbitowi coś zamruczało w żołądku i poczuł mdłości. Zgiął się więc wymiotując. Do diabła znów miał niestrawnosć.
Szczurolud Arskurak wymamrotał chichocząc szyderczo jak tylko zbliżył się do goblina po wyjściu na arenę.
Niestrawność?Tak-tak.Niedobrze biedny goblinek tak-tak.Dla Artskuraka to dobrze-dobrze.
-Gorrbit podniósł głowę ponuro mierząc oceniającym wzrokiem nieco wyższą postać od niego.
-Ty nie być taki do przodu bo ci wyjść ogonem-odparował goblin.
Skaven machnął ogonem.Wsunął rękę pod szatę i zamarł w oczekiwaniu na gong.Goblin gotowy do był skoku w każdej chwili.
Zarządca areny dał znak. Człowiek przy gongu zaczął unosić swą pałkę by zadzwonić i wtedy znienacka obaj wojownicy na arenie postanowili zadziałać. Gdy goblin skoczył, jednocześnie skaven wyjął swój pistolet wymierzającw goblina. Huknął strzał, lecz kula przeszła obok.Arskurak musiał natychmiast zareagować nie mając czasu zastanawiać się czy faktycznie trafił czy też nie. Lata treningu pozwoliły mu być szybszym. Dwoma ciosami ominął tarczę i miecz swego przeciwnika brocząc jego krwią własną broń. Gorrbit poczuł cięcia lecz zupełnie się tym nie przejął. Zagoją się wkrótce. Sam oddał cios,zablokowany przez czarnego skavena. Tymczasem rany Gorbitta poczęły się zasklepiać. Obaj natarli na siebie wymieniając ciosy przez dłuższą chwilę. To skavena ciosy były parowane to goblińskie ostrze trafiało w tarczę. W końcu Gorrbitowi szczęśliwym pchnięciem udało się zranić Arskuraka. Zielonoskóry uśmiechnął się. Wytoczył posokę przeciwnika gdy sam przestał już krwawić prawie. Mięso trolla działało.
Syknął gdy ostrze skavena znów zagłębiło się w jego ciele. Oddał cios lecz Arskurak polepszył swoją obronę toteż trafił jedynie w próżnię. Kolejne dwa ciosy skavena otworzyły jego stare rany, z których pociekłą krew.Zadane rany goblinowi zaczynały nie nadążać się goić. Gorrbit stałwał sie coraz bardziej zdeterminowany w swoich atakach. W końcu dosięgł prawego uda rozcinając je skavenowi. Zirytowany szczuroczłowiek przedłużającą się walką oddał cios samemu nie trafiając. Tymczasem rany goblina znów się zaczęły zasklepiać. Ataki na nic się zdawały. Im dłużej trawłą walka tym dłużej Gorrbit był zdrowszy. Sierść szczuroluda po raz kolejny się zbroczyła krwią. Gorrbitowi niestrawność zaczynała przechodzić.A może o niej zapominał...
Obaj wymieniali ciosy raz po raz. Obaj tak samo wprawni we władaniu swymi mieczami. Miecz o tarczę. Tarcza o miecz.
Miecz o zbroje. Żaden z nich nie mógł zdobyć przewagi. Z tym że skaven męczył się już zraniony, a po ranach goblina pozostały ledwie blizny.Od czasu do czasu Gorrbit znów bywał trafiony i tak, samo nie minęło wiele czasu nim znów się zaleczył.Cios po ciosie Ardskulak znów został raniony i w końcu Gorrbit ośmielony swym sukcesem natarł ostatecznie. Tego już wymęczony Ardskulak nie mógł wytrzymać przepuszczając sztych,który przebił go. Opadając z resztek sił zapiszczał jak bity szczur ze strachy. Gorbitt zadowolony odwrócił się do publiczności. Ci oddali mu honory aplauzem świadomi. Przez ponad godzinę walczyli ze sobą i widowisko było warte obejrzenia. Ich aplauz trwał.
Gorrbitowi coś zamruczało w żołądku i poczuł mdłości. Zgiął się więc wymiotując. Do diabła znów miał niestrawnosć.
- Shakin' Dudi
- Masakrator
- Posty: 2632
- Lokalizacja: Moria - Lublin
kUrde Murmi! Wes ty to sam przeczytaj zanim dasz na net...okropopnie słabo wypadło to ostatnie w odróznieniu do poprzednich edycji. jeszcze więcej błedów! Jak cos to daj mi to na gg to sprawdze poprostu
- Murmandamus
- Niszczyciel Światów
- Posty: 4837
- Lokalizacja: Radom
Obiecuje że się przy następnych poprawię.
- Murmandamus
- Niszczyciel Światów
- Posty: 4837
- Lokalizacja: Radom
Wdarła mi się więc pomyłka. NA razie Valdor powrócił zamiast drugiej postaci fluffiego. (fluffy: to jest właśnie ta potrzeba)
Więc Valdor będzie miał pojedynek z Delficcką kapłanką.
Więc Valdor będzie miał pojedynek z Delficcką kapłanką.
Gdzie moj Worxil ??????? Albo jestem slepy , albo nie ma go przy zadnej z rozlosowanych par...
- Murmandamus
- Niszczyciel Światów
- Posty: 4837
- Lokalizacja: Radom
Ups. No to schrzaniłęm sprawę. Najłatwiej więc będzie mi przelosowac tych co jeszcze nie walczyli.
Oka , wiec czekam kogo moj Worxil spierze
Trochę się porobiło bałaganu ale co się dziwić przy takiej ilości zawodników i zamieszaniu z drugimi postaciami. Coś czuje że Murmi już więcej nie zrobi areny dla 32 graczy jak w ogóle będzie chciał robić arene.
squiq pisze:Mój Sigmar myśli inaczej.
- Murmandamus
- Niszczyciel Światów
- Posty: 4837
- Lokalizacja: Radom
walka nr5
Altharion Poszukiwacz (he commander)
Shantis Bloodraven - Kapłanka Elfich Wiedźm (DE Noble)
walka nr6
Ar - Shannar (Tomb Prince)
Sigtrygg (Dwarf Thane)
walka nr 7
Lokki Mjotlonen (Aspiring Champion)
Yarpen Storri (zabójca smoków)
walka nr 8
Gregorius (HE commander)
Ezekiel II Wight Lord
walka nr 9
Thormzah the Bloodbull (Bullcentaur hero)
Paladyn, Rycerz Gralla Edric
walka nr 10
Tzun'kal (Red Crested Skink Chief )
Manfred II von Carstein
walka nr 11
Valdor, książe prowincji Charece - comander HE
Worxil (Scar Veteran)
walka nr 12
Washan - wampir Strigoi
Sardin (He commander)
walka nr 13
Kislevita Shakinos Dudkos
Piknięty Zuzouacz (Night Goblin Big Boss)
walka nr 14
Van Helsing - Witch Hunter (emp.Captain)
Krijak Przyszczopulchny Exalted champion of Nurgle
walka nr 15
Belszazar (Bull Centaur Hero)
Gorunt (Dwarf Thane):
walka nr 16
Cossalion Mistrz Miecza Hoetha (commander HE)
Tomash the Spaministrator (Tomb Prince)
Bah powinno być teraz dobrze.
Jakkolwiek sądzę że 16 osobowe są optymalne.
Brakuje mi Edwina Wszechwiedzącego lecz go właściciel nie zgłosił więc
mistrz poprzedniej areny sobie odszedł w kierunku zachodzącego słońca.
Altharion Poszukiwacz (he commander)
Shantis Bloodraven - Kapłanka Elfich Wiedźm (DE Noble)
walka nr6
Ar - Shannar (Tomb Prince)
Sigtrygg (Dwarf Thane)
walka nr 7
Lokki Mjotlonen (Aspiring Champion)
Yarpen Storri (zabójca smoków)
walka nr 8
Gregorius (HE commander)
Ezekiel II Wight Lord
walka nr 9
Thormzah the Bloodbull (Bullcentaur hero)
Paladyn, Rycerz Gralla Edric
walka nr 10
Tzun'kal (Red Crested Skink Chief )
Manfred II von Carstein
walka nr 11
Valdor, książe prowincji Charece - comander HE
Worxil (Scar Veteran)
walka nr 12
Washan - wampir Strigoi
Sardin (He commander)
walka nr 13
Kislevita Shakinos Dudkos
Piknięty Zuzouacz (Night Goblin Big Boss)
walka nr 14
Van Helsing - Witch Hunter (emp.Captain)
Krijak Przyszczopulchny Exalted champion of Nurgle
walka nr 15
Belszazar (Bull Centaur Hero)
Gorunt (Dwarf Thane):
walka nr 16
Cossalion Mistrz Miecza Hoetha (commander HE)
Tomash the Spaministrator (Tomb Prince)
Bah powinno być teraz dobrze.
Jakkolwiek sądzę że 16 osobowe są optymalne.
Brakuje mi Edwina Wszechwiedzącego lecz go właściciel nie zgłosił więc
mistrz poprzedniej areny sobie odszedł w kierunku zachodzącego słońca.
Walka 16 prezentuje się obiecująco. Mod vs administrator. Przyjmujecie zakłady?
Mam pytanie: Wright Lord ma killing blow? Bo to czyste przegięcie na arenie. Jedna przypadkowa 6 i koniec? Jak zamierzasz ten problem rozwiązać Murmi?
Mam pytanie: Wright Lord ma killing blow? Bo to czyste przegięcie na arenie. Jedna przypadkowa 6 i koniec? Jak zamierzasz ten problem rozwiązać Murmi?
squiq pisze:Mój Sigmar myśli inaczej.
- Murmandamus
- Niszczyciel Światów
- Posty: 4837
- Lokalizacja: Radom
KB jest odpowiednio zastąpiony pewną zasadą dostosowaną do systemu. Nie będzie outright death. Oczywiście w walkach zawsze jest możliwość że komuś śpiewająco pójdą rzuty i wyzionie ducha w pierwszej rundzie combatu ale rzadziej. W normalnym wfb można kipnąć relatywnie łatwo. U mnie troche trudniej.
Cossalion zasępiony w swe ostrze rozmyslał...
Mam walczyć z nieumarłym, cóz to zaiste potęzne psotacie, jednak tak nieruchawe, że nawet krasnolud ma szybszy refleks. Powinno dosłownie szybko pójść, jednak nie można lekceważyć tego wojownika, gdyż w parze z powolnoscią idze niesamowita wytrzymałość...
Próbował sobie wszystko przypomnieć czego zdołał się dowiedzieć o Khemrii i ich potęznych wojownikach jeszcze gdy studiował ksiegi w Białej Wieży. Pomimo wiary w swe ogromne umiejętnosći włądania orężem czuł niezwykły respekt dla tej bezemocjonalnej kreatury. Jego rozmyślania przerwało jakieś zamieszanie... Ponoć wkradły się błedy w losowaniu pierwszych par...
To nie jest pocieszające - pomyślał, gdyż przecież koncentrował się już wiele godzin na tą walkę i teraz przyjdzie mu pojedynkować sie z całkiem innym przeciwnikiem. Jednakże gdy dowiedział się, że w drugim losowaniu ma zmierzyc się z tym samym nieumarłym jego twarz nabrała otuchy i pewnosci.
Cóż, los jednak chciał abym odesłał tą mumie z powrotem w piaski pustyni - rzekł do swego ostrza...
Mam walczyć z nieumarłym, cóz to zaiste potęzne psotacie, jednak tak nieruchawe, że nawet krasnolud ma szybszy refleks. Powinno dosłownie szybko pójść, jednak nie można lekceważyć tego wojownika, gdyż w parze z powolnoscią idze niesamowita wytrzymałość...
Próbował sobie wszystko przypomnieć czego zdołał się dowiedzieć o Khemrii i ich potęznych wojownikach jeszcze gdy studiował ksiegi w Białej Wieży. Pomimo wiary w swe ogromne umiejętnosći włądania orężem czuł niezwykły respekt dla tej bezemocjonalnej kreatury. Jego rozmyślania przerwało jakieś zamieszanie... Ponoć wkradły się błedy w losowaniu pierwszych par...
To nie jest pocieszające - pomyślał, gdyż przecież koncentrował się już wiele godzin na tą walkę i teraz przyjdzie mu pojedynkować sie z całkiem innym przeciwnikiem. Jednakże gdy dowiedział się, że w drugim losowaniu ma zmierzyc się z tym samym nieumarłym jego twarz nabrała otuchy i pewnosci.
Cóż, los jednak chciał abym odesłał tą mumie z powrotem w piaski pustyni - rzekł do swego ostrza...
Gelo dasz rade , jechac plewy LIZARD POWER ( jkaby to Dzik powiedzial