Wieczne Księgi Zasłużonych
Moderatorzy: Albo_Albo, Asassello
Re: Wieczne Księgi Zasłużonych
Udało się wykręcić 3 miejsce tą rozpą na lokalu w Mielcu, choć nie mam szczęścia coś do 8ed turniejów (raz 2, 3x trzeci i raz 4). Jakoś nie mogę sięgnąć po złoto
http://forum.wfb-pol.org/viewtopic.php? ... &start=580
Pozdrawiam, ku chwale Ulthuanu
http://forum.wfb-pol.org/viewtopic.php? ... &start=580
Pozdrawiam, ku chwale Ulthuanu
Mieli do wyboru wojnę, lub hańbę, wybrali hańbę, a wojnę będą mieli także.
Shino: "Rb strona67 jakbys szukal zrodla"
Żaba: "raczej 65 jeśli już"
I love this game...
Shino: "Rb strona67 jakbys szukal zrodla"
Żaba: "raczej 65 jeśli już"
I love this game...
- Bestialski_Brokuł
- Oszukista
- Posty: 800
No rozpe już widzieliśmy, lepiej byś jakieś raporty machnął
A więc zgodnie z życzeniem, choć nie ma czym się chwalić (mogło być lepiej):
1. Lizardmeni (Slan, klocek TG, klocek Saurusów, 2x skinki skirmish, kameleony, 2x skinki w kohorcie z Kroxami, dwie salki, młody stedzio oraz Engine)
Z lizakami nie lubię grać, bo mają mocniejszą magię niż moja, ale nic to myślę sobie. Założenie było takie, że trzeba pozbyć się szybko Slana (siedzącego w Templach) za pomocą dwellersów i już będzie z górki. Przeciwnik miał więcej wystawień niż ja, więc z przezorności ustawił TG ze Slanem z dala od moich WL (podejrzewając słusznie, że tam będzie mag z książką), jakież było jego zdziwienie, gdy mag i BSB pojawili się w... łucznikach (cóż trzeba było mieć zasięg do Slana). A więc zaczynam, rzucam dwellersów ale Slan z zabieraniem 6stek nie pozwala mi poszaleć (wysoki CV czaru), jego tura, lekkie mizianie, coś tam postrzelał. W swojej turze puszczam orły i fasty na jego skinki w skirmishu oraz kameleony i zgarniam jego przeszkadzajki znów wrzucam dwellersów, ale ta sama sytuacja. Przeciwnik w swojej zgarnął moje dwie 5tki scoutów i wszystkim poszedł do przodu. Zadeklarowałem szarżę klockiem włóczników na bok Engina, WL puściłem na Salki w lesie, ale spaliłem szarżę i stanąłem oko w oko z młodym stedziem, za którym podążał oddział Saurusów. Wrzuciłem po raz kolejny dwellersów na oddział ze Slanem i tym razem się udało, ale Slan się wytestował ;/, spadło kilku Templi. Włócznicy, mimo sporej ilości woudnów na Priest'cie nie zdołali nic nabić (wszystko wysave'ował), spadło mi paru chłopaków z ataków i Tstompa, ale i tak złamałem na CV, nie zdał Stubborna na Enginie i zagoniłem go włócznikami, którzy wylądowali na flance TG W swojej turze wbił się stedziem w WL od przodu a od boku dopchał Salki. Kohorta z kroxami zadeklarowała szarżę na bok moich łuków (tutaj mój błąd, bo zapomniałem się ruszyć), więc dałem nogę. Zabiłem jedną salkę (w sumie 4 woundy) i 2 woundy nabiłem na stedziu. Salka się złamała i uciekła, stedzio ustał. W swojej turze szarżą ER na uciekające salki udało się je zagonić i wpaść w bok nadciągającej na odsiecz stedziowi kohorcie z kroxami. Włócznikami wpadłem na bok TG ze Slanem i zebrałem łuczników. Rzuciłem jakieś czary boostujące. Spadło sporo Templi, Stedzio został na 1 ranie ale musiałem się testować WL (Tstomp). W swojej turze przeciwnik zadeklarował ponownie szarżę kohortą z kroxami na moje łuki, tym razem przyjąłem z ostrzałem, Saurusami tak się zblokował, że musiał poświęcić turę na ominięcie Stedzia. Wrzucił shielda na tą kohortę i uleczył stedzia do pełna z Regrowtha i dał regenkę TG . Spadło kilku łuczników ale połamałem hordą jego kohortę na combacie i zagoniłem. WL dalej stali w walce ze stedziem, TG powoli (regenka) topnieli i właściwie tak się skończyło (koniec czasu). Z korzyścią w małych punktach dla mnie, w dużych 10:10. Trudna bitwa z duża ilością spinek i wykłucania, ale czasem i tak bywa.
2. VC (3x Wampir (gienek z hełmem, +4PD - z dwóch vapmów) - w tym jeden BSB (regenka), Black Coatch, 2x wilki, 3x ghule po 20, oddział 15 szkieli, Vargulf, 30 gwardzistów z regenką i +1 do hita)
Nawet się ucieszyłem, jak trafiłem na VC. Znam już chybą na pamięć możliwości tej armii. Znów zacząłem, fasty i scouci na tyły, dwellersi na Gwardię i spada 9 gwardzistów oraz wampir - szkoda, że nie BSB bo byłoby po grze ) Przeciwnik zasłania swoje tyły wilkami, Vargulfem ugania się za scoutami, Black Coatch z tyłu się ładuje, resztą idzie do przodu. Fastami zgarniam wilki, łucznikami strzelam po gwardii z niewielkim skutkiem, orzeł szarżuje na rydwan (ale niestety ginie w CC). Przeciwnik idzie do przodu. W swojej turze rzucam fasty na flankę Black Coatcha a orła na tył i sypię go w rozliczeniu CR o 3, niestety brakło 1 Przeciwnik szarżuje 20 ghuli na moje łuki (rozkręcam w 2 tury CC), Black Coatcha nie udaje się sypnąć poprzez kilka tur CC. Wskrzeszam część poległych łuczników. Kolejna 20 ghuli szarżuje na te łuki. GG zbliżają się do WL, 3 ghule idą na włóczników. Myślę sobie, teraz w swojej wyskoczę Arcy i BSB za WL i będę boostował oddział WL. Niestety w fazie magii cały misterny plan w p..du mimo sporej antymagii i przewagi w kościach. Przeciwnik rzuca popychaczkę na gwardię, mi nie udaje się roproszyć czaru (słaby mój rzut niestety) i GG wpadają w WL. Ghule łamią łuki (słabe rzuty moje na woundy a przeciwnik ładnie kroił) i zaganiają hordę, GG zabijają Arcy i BSBka, WL stoją na stubbornie. Wbijam się Włócznikami w oddział ghuli a pozostałą 5ką fastów w tył oddziału szkieli z generałem (tak ładnie pocisnąłem, że za jednym zamachem sypnąłem pozostałą resztę i jednego wounda zaliczył generał). Wreszcie przedarłem się włócznikami przez ghule. WL, którzy dostali jeszcze ghule na flankę (tych, którzy zagonili łuczników) w końcu nie zdali stubborna i zostali zagonieni. Dopchałem jeszcze włóczników i scoutów do gienka VC, żeby sypać go na CC, drugich scoutów wrzuciłem też na flankę Black Coatcha i sypnąłem, i rydwan, i gienka. Właściwie tak się skończyło 9:11 w plecy. Tej bitwy najbardziej mi żal, bo mogło być dużo lepiej a VC po raz pierwszy wygrały ze mną na turnieju
3. Skaveny (nie będę się silił na to co miał przeciwnik, na pewno Abomka, Doomwhell, 5 squadów po 35 szczurów, latarka + jakieś jeszcze maszynki i bohaterów).
Nie ukrywam, że się obawiałem tej armii, bo na 8 edycję jeszcze nie miałem przyjemności ze szczurami. Wystawiłem się w samym rogu stołu. Zanim przeciwnik do mnie doszedł, przetestowałem mu dwellersami prawie wszystkie oddziały, które później w CC nie stanowiły problemu. W 1 turze przeciwnik stracił 1 bohatera, w 2 generała. W 4 został oddział slave'ów i kółko gdzieś daleko z tyłu, abomka (z jedną raną nabitą) poza stołem i oddział 20 monków (bodajże). Mi spadł oddział fastów, jeden orzeł i 2 oddziały scoutów. Przeciwnik poddał bitwę, narzekając na głupotę 8 edycji. 20:0
Ostatecznie 3 miejsce, może następnym razem będzie lepiej
1. Lizardmeni (Slan, klocek TG, klocek Saurusów, 2x skinki skirmish, kameleony, 2x skinki w kohorcie z Kroxami, dwie salki, młody stedzio oraz Engine)
Z lizakami nie lubię grać, bo mają mocniejszą magię niż moja, ale nic to myślę sobie. Założenie było takie, że trzeba pozbyć się szybko Slana (siedzącego w Templach) za pomocą dwellersów i już będzie z górki. Przeciwnik miał więcej wystawień niż ja, więc z przezorności ustawił TG ze Slanem z dala od moich WL (podejrzewając słusznie, że tam będzie mag z książką), jakież było jego zdziwienie, gdy mag i BSB pojawili się w... łucznikach (cóż trzeba było mieć zasięg do Slana). A więc zaczynam, rzucam dwellersów ale Slan z zabieraniem 6stek nie pozwala mi poszaleć (wysoki CV czaru), jego tura, lekkie mizianie, coś tam postrzelał. W swojej turze puszczam orły i fasty na jego skinki w skirmishu oraz kameleony i zgarniam jego przeszkadzajki znów wrzucam dwellersów, ale ta sama sytuacja. Przeciwnik w swojej zgarnął moje dwie 5tki scoutów i wszystkim poszedł do przodu. Zadeklarowałem szarżę klockiem włóczników na bok Engina, WL puściłem na Salki w lesie, ale spaliłem szarżę i stanąłem oko w oko z młodym stedziem, za którym podążał oddział Saurusów. Wrzuciłem po raz kolejny dwellersów na oddział ze Slanem i tym razem się udało, ale Slan się wytestował ;/, spadło kilku Templi. Włócznicy, mimo sporej ilości woudnów na Priest'cie nie zdołali nic nabić (wszystko wysave'ował), spadło mi paru chłopaków z ataków i Tstompa, ale i tak złamałem na CV, nie zdał Stubborna na Enginie i zagoniłem go włócznikami, którzy wylądowali na flance TG W swojej turze wbił się stedziem w WL od przodu a od boku dopchał Salki. Kohorta z kroxami zadeklarowała szarżę na bok moich łuków (tutaj mój błąd, bo zapomniałem się ruszyć), więc dałem nogę. Zabiłem jedną salkę (w sumie 4 woundy) i 2 woundy nabiłem na stedziu. Salka się złamała i uciekła, stedzio ustał. W swojej turze szarżą ER na uciekające salki udało się je zagonić i wpaść w bok nadciągającej na odsiecz stedziowi kohorcie z kroxami. Włócznikami wpadłem na bok TG ze Slanem i zebrałem łuczników. Rzuciłem jakieś czary boostujące. Spadło sporo Templi, Stedzio został na 1 ranie ale musiałem się testować WL (Tstomp). W swojej turze przeciwnik zadeklarował ponownie szarżę kohortą z kroxami na moje łuki, tym razem przyjąłem z ostrzałem, Saurusami tak się zblokował, że musiał poświęcić turę na ominięcie Stedzia. Wrzucił shielda na tą kohortę i uleczył stedzia do pełna z Regrowtha i dał regenkę TG . Spadło kilku łuczników ale połamałem hordą jego kohortę na combacie i zagoniłem. WL dalej stali w walce ze stedziem, TG powoli (regenka) topnieli i właściwie tak się skończyło (koniec czasu). Z korzyścią w małych punktach dla mnie, w dużych 10:10. Trudna bitwa z duża ilością spinek i wykłucania, ale czasem i tak bywa.
2. VC (3x Wampir (gienek z hełmem, +4PD - z dwóch vapmów) - w tym jeden BSB (regenka), Black Coatch, 2x wilki, 3x ghule po 20, oddział 15 szkieli, Vargulf, 30 gwardzistów z regenką i +1 do hita)
Nawet się ucieszyłem, jak trafiłem na VC. Znam już chybą na pamięć możliwości tej armii. Znów zacząłem, fasty i scouci na tyły, dwellersi na Gwardię i spada 9 gwardzistów oraz wampir - szkoda, że nie BSB bo byłoby po grze ) Przeciwnik zasłania swoje tyły wilkami, Vargulfem ugania się za scoutami, Black Coatch z tyłu się ładuje, resztą idzie do przodu. Fastami zgarniam wilki, łucznikami strzelam po gwardii z niewielkim skutkiem, orzeł szarżuje na rydwan (ale niestety ginie w CC). Przeciwnik idzie do przodu. W swojej turze rzucam fasty na flankę Black Coatcha a orła na tył i sypię go w rozliczeniu CR o 3, niestety brakło 1 Przeciwnik szarżuje 20 ghuli na moje łuki (rozkręcam w 2 tury CC), Black Coatcha nie udaje się sypnąć poprzez kilka tur CC. Wskrzeszam część poległych łuczników. Kolejna 20 ghuli szarżuje na te łuki. GG zbliżają się do WL, 3 ghule idą na włóczników. Myślę sobie, teraz w swojej wyskoczę Arcy i BSB za WL i będę boostował oddział WL. Niestety w fazie magii cały misterny plan w p..du mimo sporej antymagii i przewagi w kościach. Przeciwnik rzuca popychaczkę na gwardię, mi nie udaje się roproszyć czaru (słaby mój rzut niestety) i GG wpadają w WL. Ghule łamią łuki (słabe rzuty moje na woundy a przeciwnik ładnie kroił) i zaganiają hordę, GG zabijają Arcy i BSBka, WL stoją na stubbornie. Wbijam się Włócznikami w oddział ghuli a pozostałą 5ką fastów w tył oddziału szkieli z generałem (tak ładnie pocisnąłem, że za jednym zamachem sypnąłem pozostałą resztę i jednego wounda zaliczył generał). Wreszcie przedarłem się włócznikami przez ghule. WL, którzy dostali jeszcze ghule na flankę (tych, którzy zagonili łuczników) w końcu nie zdali stubborna i zostali zagonieni. Dopchałem jeszcze włóczników i scoutów do gienka VC, żeby sypać go na CC, drugich scoutów wrzuciłem też na flankę Black Coatcha i sypnąłem, i rydwan, i gienka. Właściwie tak się skończyło 9:11 w plecy. Tej bitwy najbardziej mi żal, bo mogło być dużo lepiej a VC po raz pierwszy wygrały ze mną na turnieju
3. Skaveny (nie będę się silił na to co miał przeciwnik, na pewno Abomka, Doomwhell, 5 squadów po 35 szczurów, latarka + jakieś jeszcze maszynki i bohaterów).
Nie ukrywam, że się obawiałem tej armii, bo na 8 edycję jeszcze nie miałem przyjemności ze szczurami. Wystawiłem się w samym rogu stołu. Zanim przeciwnik do mnie doszedł, przetestowałem mu dwellersami prawie wszystkie oddziały, które później w CC nie stanowiły problemu. W 1 turze przeciwnik stracił 1 bohatera, w 2 generała. W 4 został oddział slave'ów i kółko gdzieś daleko z tyłu, abomka (z jedną raną nabitą) poza stołem i oddział 20 monków (bodajże). Mi spadł oddział fastów, jeden orzeł i 2 oddziały scoutów. Przeciwnik poddał bitwę, narzekając na głupotę 8 edycji. 20:0
Ostatecznie 3 miejsce, może następnym razem będzie lepiej
Mieli do wyboru wojnę, lub hańbę, wybrali hańbę, a wojnę będą mieli także.
Shino: "Rb strona67 jakbys szukal zrodla"
Żaba: "raczej 65 jeśli już"
I love this game...
Shino: "Rb strona67 jakbys szukal zrodla"
Żaba: "raczej 65 jeśli już"
I love this game...
napisze to tutaj, cięzko po takie długiej nieobecności coś znaleść, albo już jestem zbyt leniwy, ale chętnie bym poczytał jakieś raporty z bitew na stardragonie. Cóż jak mam grac to tylko męsko i z pierdyknięciem, arcymag mnie nie interesuje, liczy się tylko smocza siła
Znajdą się tu takie i owakie raporciki o tym jak smoczy lord prowadzi ku chwale zwycięstwa zastępy Ulthuanu?
Znajdą się tu takie i owakie raporciki o tym jak smoczy lord prowadzi ku chwale zwycięstwa zastępy Ulthuanu?
grałem na Stardragonie na format EURO - smok spisuje się całkiem dobrze, trzeba mu tylko do obstawy dać BSB na orle
No i rozważyć czy nie zamienić SD na MD, ale to nie jest odpowiedni do tego temat!
No i rozważyć czy nie zamienić SD na MD, ale to nie jest odpowiedni do tego temat!
Parowy w Pszczynie 2x1000 HE+DF
He:Mag2lvl RoF+1spell Life
20ŁucznikówFCG+BotEF
29WL FCG BoD AoL
Eglle
Dwarfy:Tan z MRoC i +2AS z przerzutem GW
Runshit DS +2AS GW
31Warriorów FCG
Klopa 5S i przerzut scatery
Organa
2xgórnicy
1.Bitwa (Meeting engagement) Laik i Jasif(WE+lizaki)2xdriad tancerki odział łuczników BSB z BotEF noble
salka 6 kameleonków jakiś odział saurusów i masa skinków mag 2lvl i weteran
Ogólnie jeden błąd Laika (przesuną odział o 1' za dużo) dostał szarże worriorów w jego klocek z dwoma generałami i saurusami 18chyba .
W 5 turze straciliśmy z strzelania worriorów.
10:10
2.Bitwa DE+Woch(wszystko Korna) Blood and Glory 8BP BG14,30kuszoli 2xmaguski hydra,marudy korna ,worriorzy korna ciężka kawa korna jugi
my mieliśmy 5 do ich 8 .zaczynaliśmy Eglle podleciał pod Worriorów Korna Wl podeszli tak by po oweranie kornici wpadli w nich i tak się stało maruderzy stojący obok dostali z klopy w pierwszej turze i spadło ich 15z 28 potem ostrzał.
w 3 turze kanapka BG 14 kolesiom i przeciwnik LD 11 ucieka 2 cale ja się obracam krasie gonią
w4 pechowo tracimy pierwszego BP na łucznikach którzy uciekli od szarży 3 cale i zostali zjedzeni prze ciężka kawe korna maguska ewakuuje się do WL i klopa strzela w jugera jak będzie hit na kości to zbiera hita z 5S i co Irek fartowo Hit rani przeciwnik nie zdaje AS i w piach
Magia RoF leci w 3 kawalerzystów (2 spadło chyba od organy) 5 ran.
Mówię-Mógł byś rzucić 3gały ładnie proszę
i co przeciwnik rzuca i co 1,1,3,5,1
I koniec gry
19:1
3Bitwa
Szaitis+Loko DF+WE w tym 2klopy cannon organa i 2x8driad tancerki jakiś kloc DW i z 2x14 łuczników chyba
Nasza armia w jednej linii każdy odział co dziwne Mimo że przeważali w strzelaniu to nasze maszyny przeżyły wszystkie im żadna .
Co mówić zrobiliśmy fale śmierci 60modeli w jednej linii zło.
Jedyne co warto napisać że WL 17 złamali 2xdraidy z przodu i tancerki z hero na boku.
organa potem wywaliła 10Hitów w tancerki i zbierały się 2x1
W całej bitwie straciliśmy 2xgórników
14:6
Ogólnie 43z bitew+6hobbistyka
49co dało 1 miejsce
He:Mag2lvl RoF+1spell Life
20ŁucznikówFCG+BotEF
29WL FCG BoD AoL
Eglle
Dwarfy:Tan z MRoC i +2AS z przerzutem GW
Runshit DS +2AS GW
31Warriorów FCG
Klopa 5S i przerzut scatery
Organa
2xgórnicy
1.Bitwa (Meeting engagement) Laik i Jasif(WE+lizaki)2xdriad tancerki odział łuczników BSB z BotEF noble
salka 6 kameleonków jakiś odział saurusów i masa skinków mag 2lvl i weteran
Ogólnie jeden błąd Laika (przesuną odział o 1' za dużo) dostał szarże worriorów w jego klocek z dwoma generałami i saurusami 18chyba .
W 5 turze straciliśmy z strzelania worriorów.
10:10
2.Bitwa DE+Woch(wszystko Korna) Blood and Glory 8BP BG14,30kuszoli 2xmaguski hydra,marudy korna ,worriorzy korna ciężka kawa korna jugi
my mieliśmy 5 do ich 8 .zaczynaliśmy Eglle podleciał pod Worriorów Korna Wl podeszli tak by po oweranie kornici wpadli w nich i tak się stało maruderzy stojący obok dostali z klopy w pierwszej turze i spadło ich 15z 28 potem ostrzał.
w 3 turze kanapka BG 14 kolesiom i przeciwnik LD 11 ucieka 2 cale ja się obracam krasie gonią
w4 pechowo tracimy pierwszego BP na łucznikach którzy uciekli od szarży 3 cale i zostali zjedzeni prze ciężka kawe korna maguska ewakuuje się do WL i klopa strzela w jugera jak będzie hit na kości to zbiera hita z 5S i co Irek fartowo Hit rani przeciwnik nie zdaje AS i w piach
Magia RoF leci w 3 kawalerzystów (2 spadło chyba od organy) 5 ran.
Mówię-Mógł byś rzucić 3gały ładnie proszę
i co przeciwnik rzuca i co 1,1,3,5,1
I koniec gry
19:1
3Bitwa
Szaitis+Loko DF+WE w tym 2klopy cannon organa i 2x8driad tancerki jakiś kloc DW i z 2x14 łuczników chyba
Nasza armia w jednej linii każdy odział co dziwne Mimo że przeważali w strzelaniu to nasze maszyny przeżyły wszystkie im żadna .
Co mówić zrobiliśmy fale śmierci 60modeli w jednej linii zło.
Jedyne co warto napisać że WL 17 złamali 2xdraidy z przodu i tancerki z hero na boku.
organa potem wywaliła 10Hitów w tancerki i zbierały się 2x1
W całej bitwie straciliśmy 2xgórników
14:6
Ogólnie 43z bitew+6hobbistyka
49co dało 1 miejsce
Moja relacja z Areny:
1) Imperium
2 tanki, 2 dziala, 2 mortary, 2x60 halabardnikow, 4o greatów, lord mag, bsb, lektor
Bitwa bez historii. Nie miałem magii shadow ani death, więc mogłem naskoczyć czołgom. Duża przewaga rozpiski, sporo pecha (orzeł nie dolatuje do działa będząc od niego 12,5 cala i tego typu rzeczy), dodatkowo przeciwnik nie zrobił większych błędów. Poddałem bitwę w 4 turze nie mając prawie nic na stole
0:20
2) Lizaki
2 slany, duzo skinkow, 30 saurusów, 20 saurówsów, 20 templi, 2x2 salki, terki, 3x6 chamów
Liczyłem, że w warzywniaku sobie odbije po poprzedniej porażce, a tu jeb, lizai na 2 slanach Tym razem jednak szczęście powróciło do mnie i udało mi się spanikować 30 saurusów za stół w zasiegu bsb. Po tym nastąpiło jeszcze kilka fartownych rzutów i udało mi się wcisnąc maskę.
20:0
3) OG Bless
Obydwaj kitraliśmy pkt, on mi zdjał 1 łuczników, ja mu nic.
11:9
4) Bretka Thomas
Przeciwnik był na kacu, ja byłem w miarę świeży, więc miałem przewagę Co wiecej, udało mi się zacząć Postrzelałem w niego trochę, po czym pobiegłem do przodu. Niestety, nie udało mi się dobić do głównych pkt, ale dzięki temu, ze sam nic nie straciłem, wynik był całkiem ok
17:3
5) WoCh Górkena
Cóż, cała bitwa sprowadzała się do tego, kto zacznie. Zacząłem ja, więc uszczupliłem mu dość znacznie chosenów strzelaniem, co więcej w jego turze też nie udało mu się wrzucić warda. W jego 2 został mu 1 chosen i 3 herosów i zamiecenie reszty to już była tylko formalność.
20:0
Generalnie 14 wynik, z którego nie jestem zbytnio zadowolony, ale po 1 dniu z 29 pkt myślałem, że będzie znacznie gorzej
Dzięki wszystkim przeciwnikom za miłe i bezstresowe bitwy, no może poza 1, ale tam to akurat stresowałem sam siebie
_________________
1) Imperium
2 tanki, 2 dziala, 2 mortary, 2x60 halabardnikow, 4o greatów, lord mag, bsb, lektor
Bitwa bez historii. Nie miałem magii shadow ani death, więc mogłem naskoczyć czołgom. Duża przewaga rozpiski, sporo pecha (orzeł nie dolatuje do działa będząc od niego 12,5 cala i tego typu rzeczy), dodatkowo przeciwnik nie zrobił większych błędów. Poddałem bitwę w 4 turze nie mając prawie nic na stole
0:20
2) Lizaki
2 slany, duzo skinkow, 30 saurusów, 20 saurówsów, 20 templi, 2x2 salki, terki, 3x6 chamów
Liczyłem, że w warzywniaku sobie odbije po poprzedniej porażce, a tu jeb, lizai na 2 slanach Tym razem jednak szczęście powróciło do mnie i udało mi się spanikować 30 saurusów za stół w zasiegu bsb. Po tym nastąpiło jeszcze kilka fartownych rzutów i udało mi się wcisnąc maskę.
20:0
3) OG Bless
Obydwaj kitraliśmy pkt, on mi zdjał 1 łuczników, ja mu nic.
11:9
4) Bretka Thomas
Przeciwnik był na kacu, ja byłem w miarę świeży, więc miałem przewagę Co wiecej, udało mi się zacząć Postrzelałem w niego trochę, po czym pobiegłem do przodu. Niestety, nie udało mi się dobić do głównych pkt, ale dzięki temu, ze sam nic nie straciłem, wynik był całkiem ok
17:3
5) WoCh Górkena
Cóż, cała bitwa sprowadzała się do tego, kto zacznie. Zacząłem ja, więc uszczupliłem mu dość znacznie chosenów strzelaniem, co więcej w jego turze też nie udało mu się wrzucić warda. W jego 2 został mu 1 chosen i 3 herosów i zamiecenie reszty to już była tylko formalność.
20:0
Generalnie 14 wynik, z którego nie jestem zbytnio zadowolony, ale po 1 dniu z 29 pkt myślałem, że będzie znacznie gorzej
Dzięki wszystkim przeciwnikom za miłe i bezstresowe bitwy, no może poza 1, ale tam to akurat stresowałem sam siebie
_________________
Lidder pisze:- Co się dzieje, gdy kawaleria normalnym ruchem, nie marszem, przechodzi przez murek?
- To samo co wtedy, gdy idziesz na imprezę poderwać jakąś dziewczynę.
Ok, obiecałem to macie:
Rozpa:
1 Archmage @ 345.0 Pts
General; Magic Level 4; Lore of Light
Loremasters Cloak [40.0]
Ironcurse Icon [5.0]
Annulian Crystal [40.0]
1 Mage @ 185.0 Pts
Magic Level 2; Lore of Light
Sigil of Asuryan [40.0]
Gem of Courage [10.0]
1 * Noble @ 174.0 Pts
Lore of Light; Great Weapon; Dragon Armour; Battle Standard
Radiant Gem of Hoeth [45.0]
Charmed Shield [5.0]
25 First Archers @ 300.0 Pts
Standard Bearer; Musician
Banner of Eternal Flame [10.0]
10 Archers @ 115.0 Pts
Musician
10 Archers @ 115.0 Pts
Musician
10 Spear Elves @ 95.0 Pts
Musician
22 White Lions @ 440.0 Pts
Standard; Musician
Banner of Sorcery [50.0]
1 Guardian @ [27.0] Pts
Amulet of Light [15.0]
21 White Lions @ 321.0 Pts
Musician
20 White Lions @ 306.0 Pts
Musician
1 Great Eagle @ 50.0 Pts
1 Great Eagle @ 50.0 Pts
1 bitwa vs Liz Crusa
assus, slann heaven ward 2+ cały lore dodatkowa kostka, skinek scroll, skinek cube, 2xkowboje, 3x10 skinki skirmish, cohorta 15, cohorta 25+3 kroxy, 3x10 kameleonów, 2x3 terki, 3 salki
Postanowiłem przetestować jak mam moją rozpą z dobrymi lizakami, więc wyzwałem Crusa na challange. Całą bitwę zdeterminowała niezdana panika na arcymagu, przez co uciekłem nim na drugi konic stołu, z daleka od moich głównych sił. I w ten sposób gra z "wygrać z lizakami" zamieniła się w "uratować arcymaga" Crus poleciał wszystkim na biednych 20 WL, na szczęście miał pechowe rzuty na salkach, dodatkowo wrzuciłem na nie net of amyntok. W końcu udało mi się uratować arcy, choć były momenty, w których miałem ciepło. Niestety, 20 WL zostało bezlitośnie rozstrzelanych przez 60 skinków, 3 salki i 6 terków. Za to sprawdził się asus, który sam pogonił 25 skinków z 3 kroxami, a moim łukom udało się posypać asusa Crusa. Ostatecznie wygrałem 14. Szkoda tylko, że w małych punktach Dostaliśmy jednak po 3 karniaki za oddanie wyników 5 min po czsie
10:10
2 bitwa vs krasie
coach, runelord 2xniszczarka, lord na tarczy, bsb, 30 hamków, 30 longów, 14 kusz, 2xklopa, 2xdziało, organki
Myślałem, że się zabije. Cieżko wymęczony remis z Crusem, myślę sobie trafię jakiś fajny paring i się odbije, a tu jeb, krasie Na moje szczęście przeciwnik zrobił duży błąd i wystawił organki zbyt daleko, dzieki czemu zdjąłem je w 1 turze z łuków Stwierdziłem, że jak już mi się to udało, to nie ma co, trzeba lecieć do przodu. No i zaczeła się loteria, kto będzie lepiej rzucał, on na klopy, czy ja na AS i LoS. Lepiej rzucałem ja, dodatkowo udało mi sie wpuścić asussa i 2 orły w obie klopy w 3 turze, co mi sporo pomogło. Od 4 tury WL rozpoczeli powolne rozkręcanie klocków krasi. Bardzo pomógł mi WS 10 i -1 do hita. W 6 turze ściąłem ostatnią brodę na polu bitwy
20:0
3 bitwa vs bretka Jagala
asus, lord klepacz, mała czarka, bsb, kowboj, 10 łuków, 2x9 realmów, 3x3 pegazy, 6 gralli, 2 trebki
Gre ustawił ogromny domek na środku stołu. Władowałem się tam dużymi łukami z wszystkimi herosami, otoczyłem go WL i zacząłem metodycznie dziesiątkować go z magii. Przeciwnik nie miał wyboru, musiał uciec w CC przed magią. Okazalo się jednak, że realmi niezbyt dobrze radzą sobie z WL trafiając ich na 6+, grale na 5+ nawet dawali radę Asus zjadł trebka, drugi sam się wysadził. Lord zszedł z banismentu, pegazy w walce lub z banishmentu. Wyczyszczony stół, ja straciłem jednego orła
20:0
4 bitwa vs imperium Manfreda (zajął 2 miejsce)
coach, mag lord shadow przenoszenie kości, mag fire niszczarka, 2xkowboje na pegazach, bsb, 2x30 halabard, 30 flagusów, 15 swordmanów, 2xdetka, 3xdziała, 2xmortary
Wiedzialem że będzie ciężko. 4 hity na mortarach w pierwszych 2 turach tylko mnie w tym utwierdziły. Puściłem jednych WL daleką flanką, a resztą czekałem w połowie stołu na okazje do ataku. Jednych WL puściłem na przynętę, żeby wyciągnąć coacha i jedne halabardy. Niestety, rzut 1,2 na ucieczkę i 5,6 na pogoń spowodowały stratę 20 WL i dużych łuków. Udało mi się jednak flankującymi WL zabić duże halabardy oraz flagusów. Pozabijałem też wszystkie działa. Wygrałbym 11:9, ale postanowiłem sobie wysadzić arcymaga na jakimś kompletnie z dupy czarze.
9:11
5 bitwa vs WoCh Świętej Barbary
Troll, lord klepacz na dysku, mag na dysku, BSB, mag, 2xfast, 20 Warriorów, 8 kawy, hellka, 2 shriny
Barbara zagrał agresywnie, poleciał wszystkim do przodu i skasował mi połowę WL z treason of tzhentch. Nie udało miu się jednak zdać rampage na helce, dzięki czemu nie strzelił. W mojej turze WL z brioną wdupili się w 8 kawy z 2 herosami, dostali -1 do hita i wyrżneli cały oddział w 1 turę Na flance WL dzielnie rozkręcali lorda na dysku, a assus unieszkodliwił helkę. Barbara poddał grę po tym, jak dostał na warriorów z 3 stron łącznie 50 WL wszystkich z WS 10, -1 do hita w nich, a jedni jeszcze mieli brionę
20:0
Generalnie jestem bardzo zadowolony z rozpy, pomimo 3 ciężkich paringów dałem radę wyciągnąć dobre wyniki. No i oczywiście 3 miejsce cieszy (2 miejsce z bitew!!!)
Rozpa:
1 Archmage @ 345.0 Pts
General; Magic Level 4; Lore of Light
Loremasters Cloak [40.0]
Ironcurse Icon [5.0]
Annulian Crystal [40.0]
1 Mage @ 185.0 Pts
Magic Level 2; Lore of Light
Sigil of Asuryan [40.0]
Gem of Courage [10.0]
1 * Noble @ 174.0 Pts
Lore of Light; Great Weapon; Dragon Armour; Battle Standard
Radiant Gem of Hoeth [45.0]
Charmed Shield [5.0]
25 First Archers @ 300.0 Pts
Standard Bearer; Musician
Banner of Eternal Flame [10.0]
10 Archers @ 115.0 Pts
Musician
10 Archers @ 115.0 Pts
Musician
10 Spear Elves @ 95.0 Pts
Musician
22 White Lions @ 440.0 Pts
Standard; Musician
Banner of Sorcery [50.0]
1 Guardian @ [27.0] Pts
Amulet of Light [15.0]
21 White Lions @ 321.0 Pts
Musician
20 White Lions @ 306.0 Pts
Musician
1 Great Eagle @ 50.0 Pts
1 Great Eagle @ 50.0 Pts
1 bitwa vs Liz Crusa
assus, slann heaven ward 2+ cały lore dodatkowa kostka, skinek scroll, skinek cube, 2xkowboje, 3x10 skinki skirmish, cohorta 15, cohorta 25+3 kroxy, 3x10 kameleonów, 2x3 terki, 3 salki
Postanowiłem przetestować jak mam moją rozpą z dobrymi lizakami, więc wyzwałem Crusa na challange. Całą bitwę zdeterminowała niezdana panika na arcymagu, przez co uciekłem nim na drugi konic stołu, z daleka od moich głównych sił. I w ten sposób gra z "wygrać z lizakami" zamieniła się w "uratować arcymaga" Crus poleciał wszystkim na biednych 20 WL, na szczęście miał pechowe rzuty na salkach, dodatkowo wrzuciłem na nie net of amyntok. W końcu udało mi się uratować arcy, choć były momenty, w których miałem ciepło. Niestety, 20 WL zostało bezlitośnie rozstrzelanych przez 60 skinków, 3 salki i 6 terków. Za to sprawdził się asus, który sam pogonił 25 skinków z 3 kroxami, a moim łukom udało się posypać asusa Crusa. Ostatecznie wygrałem 14. Szkoda tylko, że w małych punktach Dostaliśmy jednak po 3 karniaki za oddanie wyników 5 min po czsie
10:10
2 bitwa vs krasie
coach, runelord 2xniszczarka, lord na tarczy, bsb, 30 hamków, 30 longów, 14 kusz, 2xklopa, 2xdziało, organki
Myślałem, że się zabije. Cieżko wymęczony remis z Crusem, myślę sobie trafię jakiś fajny paring i się odbije, a tu jeb, krasie Na moje szczęście przeciwnik zrobił duży błąd i wystawił organki zbyt daleko, dzieki czemu zdjąłem je w 1 turze z łuków Stwierdziłem, że jak już mi się to udało, to nie ma co, trzeba lecieć do przodu. No i zaczeła się loteria, kto będzie lepiej rzucał, on na klopy, czy ja na AS i LoS. Lepiej rzucałem ja, dodatkowo udało mi sie wpuścić asussa i 2 orły w obie klopy w 3 turze, co mi sporo pomogło. Od 4 tury WL rozpoczeli powolne rozkręcanie klocków krasi. Bardzo pomógł mi WS 10 i -1 do hita. W 6 turze ściąłem ostatnią brodę na polu bitwy
20:0
3 bitwa vs bretka Jagala
asus, lord klepacz, mała czarka, bsb, kowboj, 10 łuków, 2x9 realmów, 3x3 pegazy, 6 gralli, 2 trebki
Gre ustawił ogromny domek na środku stołu. Władowałem się tam dużymi łukami z wszystkimi herosami, otoczyłem go WL i zacząłem metodycznie dziesiątkować go z magii. Przeciwnik nie miał wyboru, musiał uciec w CC przed magią. Okazalo się jednak, że realmi niezbyt dobrze radzą sobie z WL trafiając ich na 6+, grale na 5+ nawet dawali radę Asus zjadł trebka, drugi sam się wysadził. Lord zszedł z banismentu, pegazy w walce lub z banishmentu. Wyczyszczony stół, ja straciłem jednego orła
20:0
4 bitwa vs imperium Manfreda (zajął 2 miejsce)
coach, mag lord shadow przenoszenie kości, mag fire niszczarka, 2xkowboje na pegazach, bsb, 2x30 halabard, 30 flagusów, 15 swordmanów, 2xdetka, 3xdziała, 2xmortary
Wiedzialem że będzie ciężko. 4 hity na mortarach w pierwszych 2 turach tylko mnie w tym utwierdziły. Puściłem jednych WL daleką flanką, a resztą czekałem w połowie stołu na okazje do ataku. Jednych WL puściłem na przynętę, żeby wyciągnąć coacha i jedne halabardy. Niestety, rzut 1,2 na ucieczkę i 5,6 na pogoń spowodowały stratę 20 WL i dużych łuków. Udało mi się jednak flankującymi WL zabić duże halabardy oraz flagusów. Pozabijałem też wszystkie działa. Wygrałbym 11:9, ale postanowiłem sobie wysadzić arcymaga na jakimś kompletnie z dupy czarze.
9:11
5 bitwa vs WoCh Świętej Barbary
Troll, lord klepacz na dysku, mag na dysku, BSB, mag, 2xfast, 20 Warriorów, 8 kawy, hellka, 2 shriny
Barbara zagrał agresywnie, poleciał wszystkim do przodu i skasował mi połowę WL z treason of tzhentch. Nie udało miu się jednak zdać rampage na helce, dzięki czemu nie strzelił. W mojej turze WL z brioną wdupili się w 8 kawy z 2 herosami, dostali -1 do hita i wyrżneli cały oddział w 1 turę Na flance WL dzielnie rozkręcali lorda na dysku, a assus unieszkodliwił helkę. Barbara poddał grę po tym, jak dostał na warriorów z 3 stron łącznie 50 WL wszystkich z WS 10, -1 do hita w nich, a jedni jeszcze mieli brionę
20:0
Generalnie jestem bardzo zadowolony z rozpy, pomimo 3 ciężkich paringów dałem radę wyciągnąć dobre wyniki. No i oczywiście 3 miejsce cieszy (2 miejsce z bitew!!!)
Lidder pisze:- Co się dzieje, gdy kawaleria normalnym ruchem, nie marszem, przechodzi przez murek?
- To samo co wtedy, gdy idziesz na imprezę poderwać jakąś dziewczynę.
dobra ja wiem że to księgi zasłużonych nie mniej pierwszy mój turniej i dwa epickie wydarzenia więc warto wpisać dla potomności:
więc turniej na 1200 pts + 100 dla HE i moja rozpiska:
1 Mage @ 185.0 Pts
Magic Level 2; Lore of High Magic
Silver Wand [10.0]
Ring of Fury [40.0]
14 First Archers @ 184.0 Pts
Longbow; Standard Bearer; Musician
Banner of Discipline [15.0]
14 Archers @ 159.0 Pts
Longbow; Musician
26 White Lions @ 396.0 Pts
Great Weapon; Heavy Armour; Musician
5 Sliver Helms @ 123.0 Pts
Lance; Heavy Armour; Shield; Musician
1 Repeater Bolt Thrower @ 100.0 Pts
1 Repeater Bolt Thrower @ 100.0 Pts
1 Great Eagle @ 50 Pts
Models in Army: 63
Total Army Cost: 1297.0
pierwsza bitwa Kosa i mirror na HE: bardzo podobna rozpiska z tym, że miast SH miał BSB i czempiona w WL; w zasadzie gra po moich błędach głównie no cóż pierwsza gra turniejowa z późniejszym zwycięzcą turnieju więc źle nie było he he generalnie oba klocki WL stały schowane a gra polegała na wystrzelaniu przeciwnika, fartem i moją niewiedzą Kosa zbił mi maga a później to już gładko poszło więc 17-3 dla Kosy uważam za wynik sprawiedliwy i nawet niezły jak na pierwszą bitwę.
druga bitwa to BoCh Caledora, gdzie były jakieś śmieci, jeden rydwan, masa jakichś zapychadeł w postaci niekończącej się hordy, minotaury, doombull i gorebull. więc tak nauczony doświadczeniem z Kosą inaczej rozstawiłem a że kolega nie miał praktycznie strzelania więc stałe strzelałem i czekałem w końcu dopadł do mnie Doombull po jednej spalonej szarży a chwilę później minotaury z gorebullem jako bsbekiem po tym jak wciągnęły nosem moich SH na moich 26 WL. całe szczęście że doombull zapomniał jak się walczy i od niechcenia rzucał na okrągło 1 na jego 8 ? 9 ? ataków ? cóż w 3 tury zjadł 6 WL więc co by nie było reszta poradziła sobie z minotaurami i Gorebullem już spokojnie, jednak w kupie siła i w 1 u przeciwnika
3 bitwa i na moich 63 figurek Woch Kosma wystawił 10 ...(5 psów, 2 rydwany, mag, demon i chimera) ??? !!
cóż generalnie w 1 turze spada Mag ze snajperki heh no a później chwila podchodów i samobójczy atak 5 x SH na maga Woch o punktacji 250 pts albo coś koło tego no i .. mag ginie ..
potem starcie 26 WL kontra chimera i demon .. no cóż koty poleciały z chimerą a z demonem na tyle osłabionym 28 łuczników i 2 bolce w sumie 40 strzałów z rachunkiem prawdopodobieństwa dokończyła dzieła. to samo z jednym z rydwanów. drugi zjadł łuczników i bolca suma summarum 10-10
powiem tak mój pierwszy turniej ale uważam że na początek małe punkty są naprawdę fajne można pokombinować i widać że nawet oddział z góry wyśmiany może poczynić niezłe straty no i początkujący gracz taki jak ja może powalczyć ze starymi wyjadaczami..
więc turniej na 1200 pts + 100 dla HE i moja rozpiska:
1 Mage @ 185.0 Pts
Magic Level 2; Lore of High Magic
Silver Wand [10.0]
Ring of Fury [40.0]
14 First Archers @ 184.0 Pts
Longbow; Standard Bearer; Musician
Banner of Discipline [15.0]
14 Archers @ 159.0 Pts
Longbow; Musician
26 White Lions @ 396.0 Pts
Great Weapon; Heavy Armour; Musician
5 Sliver Helms @ 123.0 Pts
Lance; Heavy Armour; Shield; Musician
1 Repeater Bolt Thrower @ 100.0 Pts
1 Repeater Bolt Thrower @ 100.0 Pts
1 Great Eagle @ 50 Pts
Models in Army: 63
Total Army Cost: 1297.0
pierwsza bitwa Kosa i mirror na HE: bardzo podobna rozpiska z tym, że miast SH miał BSB i czempiona w WL; w zasadzie gra po moich błędach głównie no cóż pierwsza gra turniejowa z późniejszym zwycięzcą turnieju więc źle nie było he he generalnie oba klocki WL stały schowane a gra polegała na wystrzelaniu przeciwnika, fartem i moją niewiedzą Kosa zbił mi maga a później to już gładko poszło więc 17-3 dla Kosy uważam za wynik sprawiedliwy i nawet niezły jak na pierwszą bitwę.
druga bitwa to BoCh Caledora, gdzie były jakieś śmieci, jeden rydwan, masa jakichś zapychadeł w postaci niekończącej się hordy, minotaury, doombull i gorebull. więc tak nauczony doświadczeniem z Kosą inaczej rozstawiłem a że kolega nie miał praktycznie strzelania więc stałe strzelałem i czekałem w końcu dopadł do mnie Doombull po jednej spalonej szarży a chwilę później minotaury z gorebullem jako bsbekiem po tym jak wciągnęły nosem moich SH na moich 26 WL. całe szczęście że doombull zapomniał jak się walczy i od niechcenia rzucał na okrągło 1 na jego 8 ? 9 ? ataków ? cóż w 3 tury zjadł 6 WL więc co by nie było reszta poradziła sobie z minotaurami i Gorebullem już spokojnie, jednak w kupie siła i w 1 u przeciwnika
3 bitwa i na moich 63 figurek Woch Kosma wystawił 10 ...(5 psów, 2 rydwany, mag, demon i chimera) ??? !!
cóż generalnie w 1 turze spada Mag ze snajperki heh no a później chwila podchodów i samobójczy atak 5 x SH na maga Woch o punktacji 250 pts albo coś koło tego no i .. mag ginie ..
potem starcie 26 WL kontra chimera i demon .. no cóż koty poleciały z chimerą a z demonem na tyle osłabionym 28 łuczników i 2 bolce w sumie 40 strzałów z rachunkiem prawdopodobieństwa dokończyła dzieła. to samo z jednym z rydwanów. drugi zjadł łuczników i bolca suma summarum 10-10
powiem tak mój pierwszy turniej ale uważam że na początek małe punkty są naprawdę fajne można pokombinować i widać że nawet oddział z góry wyśmiany może poczynić niezłe straty no i początkujący gracz taki jak ja może powalczyć ze starymi wyjadaczami..
- Mistrz Miecza Hoetha
- Falubaz
- Posty: 1011
To był ponury dzień. Stary Świat był brudny śmierdzący i barbarzyński, Nilohalir wilk morski, dowódca floty Ulthuanu musiał jednak przebywać w tym paskudnym miejscu. Gdy Bretonnia została zaatakowana przez Mroczne Elfy podejrzenia padły oczywiście na Asur. Książe Caladris II wysłał tu Nilohaira aby ten wraz z arcymagiem Filnerilem i paroma niewielkimi oddziałami pomógł Bretonni i równocześnie udowodnił iż szaty Wysokich Elfów nie są splamione krwią ludzi.
Bretończycy z chęcią przyjęli posiłki i sama ich obecność utwierdziła ich w czystych intencjach Asur, mimo to Caladrisowi się nie odmawia i Nilohair musiał tu zostać. Druchii wezwały posiłki, od barbarzyńców z północy i teraz cztery Armie zmierzały ku dolinie przeznaczenia aby tam zdecydować o losach Bretońskiego księstwa.
***
Gdy doszli na miejsce oczom morskiego weterana ukazał się ponury widok. Bretonnia kiedyś należała do Elfów Wysokiego Rodu i Nilohair nie mógł znieść widoku. Zbezczeszczony kamień strażniczy , leżał na zachód od środka doliny, stare i pokruszone już Kowadło Vaula wznosiło się na wprost jego i oddziału Białych Lwów który mu przydzielono. Paręset metrów, po jego lewej wznosił się totem zielonoskórych niczym parodia smukłego kamienia strażniczego elfów. Po jego prawicy zaś widniał Ołtarz Khaina, okrutne miejsce masowych mordów. Na wprost od kamienia widać było wysoką i smukła wieżę która również była elfim dziełem.
Po niedługiej chwili za zobaczyli hordy chaosu. W tej samej chwili Arcymag w niemym rozkazie podniósł dłoń i armię elfów zaczęły ustawiać się na z góry upatrzone pozycję. Sam Nilohair wraz ze swym oddziałem nie ruszył się zbytnio, dalej stał na wprost kowadła, jednak jego lewą flankę ubezpieczył duży odział elfiej szlachty. Po jego lewej pomiędzy ołtarzem a wieżą, coś błysnęło i fala lodowego zimna poniosła się po całej dolinie. To lodowy feniks Irthilirus odpowiedział na wezwanie. Arcymag dbając o swe bezpieczeństwo wszedł do pięcioosobowego oddziału rycerzy Grali. Tuż obok Filnerilima ustawił się bretoński lord, znany i szanowany szermierz który podobno potrafił rozpłatać łeb mantikorze jednym ciosem, ujeżdżał on pegaza zresztą tak samo jak reszta jego oddziału. Obok morskiego weterana ustawiły się oddział Królewskich Rycerzy sztuk ośmiu, zaś tuż obok feniksa ustawiły się jeszcze drugi oddział rycerzy i 3 rycerzy na pegazach.
Po chwili Bretończycy na rozkaz swego Lorda wtoczyli na pozycję na dalekiej lewej flance (tuż obok samego Lorda) dwa trebusze. W tej samej chwili za wzgórza wyszli ich mroczni kuzyni. Wiedźmy, wrzeszcząc przeraźliwie ustawiły się obok kowadła, za nimi na pole bitwy przybył kocioł krwi zaś poprzedzało go 20 kuszników. Na końcu przybyła 10 włóczni wraz z czarodziejką. Arcymag wzniósł dłoń i cała armia elfów zamilkła i poprawiła szeregi. Oto za wzgórza (chodzi oczywiście o kowadło) wyszło 22 wojów zakutych w ciężkie zbroje, muchy latały wokół ich pancerzy, tak że trudno było cokolwiek zauważyć. Na przeciw drugiemu oddziału rycerzy wyjechał rydwan zaprzężony w dwa bitewne konie, zaś taki sam ustawił się obok wojowników chaosu. Sycząc i plując jadem na pole bitwy przybyła również mantykora naprzeciw Bretońskim trebuszom. Nagle za wzgórza wyskoczyła wielka postać, rozłożyła skrzydła i stanęła tuż przed wojownikami chaosu. Demon Prince zaryczał i pogroził Nilohairowi swym zaklętym mieczem.
***
Elfi wojownicy już mieli ruszyć do ataku, gdy nagle usłyszały nieznany im dotąd śpiew. To Bretończycy zanucili smutną i długą melodię, po ciele Filnerima przeszedł dreszcz gdyż wyczuł wielką magiczną energię w tej prostej muzyce. Chaos i Druchii nie czekając zaatakowały. Zastęp wojowników zbliżył się do Nilohaira i jego towarzyszy, zaś kusznicy wycelowali w nich kusze, rydwan zaprzężony w czarne ogiery ruszył w stronę rycerstwa, zaś taki sam wciąż zabezpieczał flankę wojowników chaosu. Mantykora zasyczał, lecz stała w miejscu najwyraźniej obawiając się bretońskiego Lorda.
Czarodziejka wzniosła ręce do góry i z jej palców wystrzeliło czerwone światło które oplotło bełty kuszników, następnie skierował swą dłoń na oddział rycerzy. Jeden jednak w zrywie przeznaczenia wyskoczył przed oddział chroniąc go własnym ciałem. Rozległ się wrzask, gdy zbroja stopiła się dotkliwie parząc swego właściciela. W tej samej chwili rozległ się szczęk i chmura czarnych bełtów spadłą na Nilohair i białe lwy. To koniec, pomyślał weteran i przymknął oczy. Gdy je otworzył stał w tym samym miejscu, w tym samym parszywym kraju. Bełty leżały porozrzucane wokół jednostki zaś sztandar który był podarunkiem od Caladrisa jaśniał wewnętrznym światłem.
W tej samej chwili Arcymag wydał rozkaz do ataku i armia elfów ruszyła. Bretońscy rycerze ze śpiewem na ustach rzucili się na osamotniony rydwan, zaś ich tyły ubezpieczał oddział pegazów. Feniks wykonał nieznaczny ruch nakierowując się w stronę Białych Lwów i ubezpieczając ich prawą flankę. Srebrne Hełmy wraz z drugim oddziałem królewskich rycerzy ruszyły do przodu. Filneril wzniósł dłoń i pegazy w oddziale bretońskiego Lorda zarżały z radością (Ręka chwały + 1 do ruchu), następnie odczytując wers z tajemnej księgi próbował ściągnąć na mroczne elfy ognistą apokalipsę, lecz czarodziejka rozproszyła jego zaklęcie. Następnie skierował swą dłoń w stronę mantykory i... Powietrzem wstrząsnęła eksplozja. W miejscu gdzie jeszcze chwile stał Arcymag teraz ziała czarna otchłań, zaś jego samego nie było nigdzie widać. Żaden z rycerzy Grala nie ucierpiał. Po armii elfów rozległ się jęk rozpaczy, zaś serce Nilohaira przeszył dreszcz strachu.
W tej samej chwili chcąc wzmocnić morale swego oddziału ruszył na Demon Princa. Tuż obok rydwan rozgromił rycerzy królestwa i z impetem wpadł w pegazy. Rozpoczęła się walka, Nilohair ciął i rąbał na oślep zadając ciosy swą srebrną włócznią, jednak Władca Chaosu zdawał nie zawracać sobie nim głowy, jego ostrze odbijało się od niewidzialnej osłony spowijającej potworną postać. Mimo to władca ciemności sam nie powalił żadnego z Białych Lwów ponieważ jego ostrze odbijało się od spowitych niebieską energią pancerzy elfich drwali.To sztandar okazał swą pełną moc. Białe Lwy otoczyły Demon Princa, ten zaś widząc ich samozaparcie spróbował salwoać się ucieczką (1) nie zdołał jednak i Nilohair wraz ze swym oddziałem porąbał go na kawałki. Mina mężnego elfiego wojownika zbledła jednak gdy ujrzał skutek walki pegazów z rydwanem, dwa białe truchła leżały porzucone w trawie. Zaś ostatni pegaz, bohatersko stawiał opór rydwanowi.
Bretoński Lord dalej stał w szachu z Mantykorą zaś trebusze swymi strzałami nie wyrządziły żadnych szkód. Elfia i ludzka kawaleria podjechały ubezpieczając jego lewą flankę. W tej samej chwili zadął róg i sfora wojów chaosu wraz z drugim rydwanem rzuciła się do ataku. Czarodziejka mrocznych elfów skinęła dłonią i ostrza wojowników zalśniły wewnętrznym blaskiem. Jakaś ona głupia -pomyślał Nilohair czyżby jeszcze nie zorientował się, że ich sztandar chronił ich przed magicznymi atakami? Nie maił jednak zbyt dużo czasu na myślenie gdyż w tej samej chwili rydwan wpadając w oddział stratował czterech Białych Lwów. Wojownicy chaosu wpadli w oddział rąbią swymi halabardami. Jednak magiczna moc nagromadzona w sztandarze odbijała ich ciosy, i tylko jeden elfi drwal padł na ziemie powalony ciosem drzewca.
Niespodziewanie ujrzeli iż coś zakłóca spokój na bokach oddziału wojowników chaosu. To lodowy feniks Irthilirus zaatakował ich z flanki, zaś pod jego ciosami padło kolejnych czterech wojowników. W tej samej chwili bretoński śpiew zabrzmiał nad ich głowami i oddział 9 rycerzy wraz z paladynem wbił się w bok rydwanu. Cios za ciosem, i wkrótce pod nogami Białych Lwów leżała już dziesiątka ubitych wojowników. Rycerze zaś roztrzaskali rydwan w drobny mak. Barbarzyńcy rzucili się do ucieczki. Białe Lwy ruszyły za nimi, jednak przypadkowo wpadli na bok elfich wiedź. Te miały pecha. Kowadło Vaula będące w pobliżu zaklęło ich broń i teraz sztandar chronił przed nimi białe lwy. Te widząc jak wielką mocą dysponuje rzuciły się do ucieczki. W bezładzie uciekły poza pole bitwy. Czarodziejka widząc to padła na ziemie błagając o litość wraz z resztą swej armii. Nie miała już oddziału który mógłby stawić czoła elfiej jeździe, białym Lwom i bretońskiej kawalerii. Nilohair odetchnął z ulgą...
1:Czy demon Prince może uciekać?
Straty po stronie elfów i Bretonni:
-Jeden rycerz
-7 białych lwów
-Arcymag
Straty po stronie mrocznego sojuszu:
-40 elfich wiedźm
-Rydwan
-Demon Prince
-12 wojowników chaosu
Przeciwnicy poddali się w 4 turze, gdyż nie został im żaden zdolny do walki oddział, zaś srebrne hełmy przygotowywały się do szarży na czarodziejkę, kusznicy byli na łasce feniksa zaś mantykora musiała by w kolejnej turze stawić czoło Lordowi z HKB.
Mam nadzieję iż raport się podobał MMH
Bretończycy z chęcią przyjęli posiłki i sama ich obecność utwierdziła ich w czystych intencjach Asur, mimo to Caladrisowi się nie odmawia i Nilohair musiał tu zostać. Druchii wezwały posiłki, od barbarzyńców z północy i teraz cztery Armie zmierzały ku dolinie przeznaczenia aby tam zdecydować o losach Bretońskiego księstwa.
***
Gdy doszli na miejsce oczom morskiego weterana ukazał się ponury widok. Bretonnia kiedyś należała do Elfów Wysokiego Rodu i Nilohair nie mógł znieść widoku. Zbezczeszczony kamień strażniczy , leżał na zachód od środka doliny, stare i pokruszone już Kowadło Vaula wznosiło się na wprost jego i oddziału Białych Lwów który mu przydzielono. Paręset metrów, po jego lewej wznosił się totem zielonoskórych niczym parodia smukłego kamienia strażniczego elfów. Po jego prawicy zaś widniał Ołtarz Khaina, okrutne miejsce masowych mordów. Na wprost od kamienia widać było wysoką i smukła wieżę która również była elfim dziełem.
Po niedługiej chwili za zobaczyli hordy chaosu. W tej samej chwili Arcymag w niemym rozkazie podniósł dłoń i armię elfów zaczęły ustawiać się na z góry upatrzone pozycję. Sam Nilohair wraz ze swym oddziałem nie ruszył się zbytnio, dalej stał na wprost kowadła, jednak jego lewą flankę ubezpieczył duży odział elfiej szlachty. Po jego lewej pomiędzy ołtarzem a wieżą, coś błysnęło i fala lodowego zimna poniosła się po całej dolinie. To lodowy feniks Irthilirus odpowiedział na wezwanie. Arcymag dbając o swe bezpieczeństwo wszedł do pięcioosobowego oddziału rycerzy Grali. Tuż obok Filnerilima ustawił się bretoński lord, znany i szanowany szermierz który podobno potrafił rozpłatać łeb mantikorze jednym ciosem, ujeżdżał on pegaza zresztą tak samo jak reszta jego oddziału. Obok morskiego weterana ustawiły się oddział Królewskich Rycerzy sztuk ośmiu, zaś tuż obok feniksa ustawiły się jeszcze drugi oddział rycerzy i 3 rycerzy na pegazach.
Po chwili Bretończycy na rozkaz swego Lorda wtoczyli na pozycję na dalekiej lewej flance (tuż obok samego Lorda) dwa trebusze. W tej samej chwili za wzgórza wyszli ich mroczni kuzyni. Wiedźmy, wrzeszcząc przeraźliwie ustawiły się obok kowadła, za nimi na pole bitwy przybył kocioł krwi zaś poprzedzało go 20 kuszników. Na końcu przybyła 10 włóczni wraz z czarodziejką. Arcymag wzniósł dłoń i cała armia elfów zamilkła i poprawiła szeregi. Oto za wzgórza (chodzi oczywiście o kowadło) wyszło 22 wojów zakutych w ciężkie zbroje, muchy latały wokół ich pancerzy, tak że trudno było cokolwiek zauważyć. Na przeciw drugiemu oddziału rycerzy wyjechał rydwan zaprzężony w dwa bitewne konie, zaś taki sam ustawił się obok wojowników chaosu. Sycząc i plując jadem na pole bitwy przybyła również mantykora naprzeciw Bretońskim trebuszom. Nagle za wzgórza wyskoczyła wielka postać, rozłożyła skrzydła i stanęła tuż przed wojownikami chaosu. Demon Prince zaryczał i pogroził Nilohairowi swym zaklętym mieczem.
***
Elfi wojownicy już mieli ruszyć do ataku, gdy nagle usłyszały nieznany im dotąd śpiew. To Bretończycy zanucili smutną i długą melodię, po ciele Filnerima przeszedł dreszcz gdyż wyczuł wielką magiczną energię w tej prostej muzyce. Chaos i Druchii nie czekając zaatakowały. Zastęp wojowników zbliżył się do Nilohaira i jego towarzyszy, zaś kusznicy wycelowali w nich kusze, rydwan zaprzężony w czarne ogiery ruszył w stronę rycerstwa, zaś taki sam wciąż zabezpieczał flankę wojowników chaosu. Mantykora zasyczał, lecz stała w miejscu najwyraźniej obawiając się bretońskiego Lorda.
Czarodziejka wzniosła ręce do góry i z jej palców wystrzeliło czerwone światło które oplotło bełty kuszników, następnie skierował swą dłoń na oddział rycerzy. Jeden jednak w zrywie przeznaczenia wyskoczył przed oddział chroniąc go własnym ciałem. Rozległ się wrzask, gdy zbroja stopiła się dotkliwie parząc swego właściciela. W tej samej chwili rozległ się szczęk i chmura czarnych bełtów spadłą na Nilohair i białe lwy. To koniec, pomyślał weteran i przymknął oczy. Gdy je otworzył stał w tym samym miejscu, w tym samym parszywym kraju. Bełty leżały porozrzucane wokół jednostki zaś sztandar który był podarunkiem od Caladrisa jaśniał wewnętrznym światłem.
W tej samej chwili Arcymag wydał rozkaz do ataku i armia elfów ruszyła. Bretońscy rycerze ze śpiewem na ustach rzucili się na osamotniony rydwan, zaś ich tyły ubezpieczał oddział pegazów. Feniks wykonał nieznaczny ruch nakierowując się w stronę Białych Lwów i ubezpieczając ich prawą flankę. Srebrne Hełmy wraz z drugim oddziałem królewskich rycerzy ruszyły do przodu. Filneril wzniósł dłoń i pegazy w oddziale bretońskiego Lorda zarżały z radością (Ręka chwały + 1 do ruchu), następnie odczytując wers z tajemnej księgi próbował ściągnąć na mroczne elfy ognistą apokalipsę, lecz czarodziejka rozproszyła jego zaklęcie. Następnie skierował swą dłoń w stronę mantykory i... Powietrzem wstrząsnęła eksplozja. W miejscu gdzie jeszcze chwile stał Arcymag teraz ziała czarna otchłań, zaś jego samego nie było nigdzie widać. Żaden z rycerzy Grala nie ucierpiał. Po armii elfów rozległ się jęk rozpaczy, zaś serce Nilohaira przeszył dreszcz strachu.
W tej samej chwili chcąc wzmocnić morale swego oddziału ruszył na Demon Princa. Tuż obok rydwan rozgromił rycerzy królestwa i z impetem wpadł w pegazy. Rozpoczęła się walka, Nilohair ciął i rąbał na oślep zadając ciosy swą srebrną włócznią, jednak Władca Chaosu zdawał nie zawracać sobie nim głowy, jego ostrze odbijało się od niewidzialnej osłony spowijającej potworną postać. Mimo to władca ciemności sam nie powalił żadnego z Białych Lwów ponieważ jego ostrze odbijało się od spowitych niebieską energią pancerzy elfich drwali.To sztandar okazał swą pełną moc. Białe Lwy otoczyły Demon Princa, ten zaś widząc ich samozaparcie spróbował salwoać się ucieczką (1) nie zdołał jednak i Nilohair wraz ze swym oddziałem porąbał go na kawałki. Mina mężnego elfiego wojownika zbledła jednak gdy ujrzał skutek walki pegazów z rydwanem, dwa białe truchła leżały porzucone w trawie. Zaś ostatni pegaz, bohatersko stawiał opór rydwanowi.
Bretoński Lord dalej stał w szachu z Mantykorą zaś trebusze swymi strzałami nie wyrządziły żadnych szkód. Elfia i ludzka kawaleria podjechały ubezpieczając jego lewą flankę. W tej samej chwili zadął róg i sfora wojów chaosu wraz z drugim rydwanem rzuciła się do ataku. Czarodziejka mrocznych elfów skinęła dłonią i ostrza wojowników zalśniły wewnętrznym blaskiem. Jakaś ona głupia -pomyślał Nilohair czyżby jeszcze nie zorientował się, że ich sztandar chronił ich przed magicznymi atakami? Nie maił jednak zbyt dużo czasu na myślenie gdyż w tej samej chwili rydwan wpadając w oddział stratował czterech Białych Lwów. Wojownicy chaosu wpadli w oddział rąbią swymi halabardami. Jednak magiczna moc nagromadzona w sztandarze odbijała ich ciosy, i tylko jeden elfi drwal padł na ziemie powalony ciosem drzewca.
Niespodziewanie ujrzeli iż coś zakłóca spokój na bokach oddziału wojowników chaosu. To lodowy feniks Irthilirus zaatakował ich z flanki, zaś pod jego ciosami padło kolejnych czterech wojowników. W tej samej chwili bretoński śpiew zabrzmiał nad ich głowami i oddział 9 rycerzy wraz z paladynem wbił się w bok rydwanu. Cios za ciosem, i wkrótce pod nogami Białych Lwów leżała już dziesiątka ubitych wojowników. Rycerze zaś roztrzaskali rydwan w drobny mak. Barbarzyńcy rzucili się do ucieczki. Białe Lwy ruszyły za nimi, jednak przypadkowo wpadli na bok elfich wiedź. Te miały pecha. Kowadło Vaula będące w pobliżu zaklęło ich broń i teraz sztandar chronił przed nimi białe lwy. Te widząc jak wielką mocą dysponuje rzuciły się do ucieczki. W bezładzie uciekły poza pole bitwy. Czarodziejka widząc to padła na ziemie błagając o litość wraz z resztą swej armii. Nie miała już oddziału który mógłby stawić czoła elfiej jeździe, białym Lwom i bretońskiej kawalerii. Nilohair odetchnął z ulgą...
1:Czy demon Prince może uciekać?
Straty po stronie elfów i Bretonni:
-Jeden rycerz
-7 białych lwów
-Arcymag
Straty po stronie mrocznego sojuszu:
-40 elfich wiedźm
-Rydwan
-Demon Prince
-12 wojowników chaosu
Przeciwnicy poddali się w 4 turze, gdyż nie został im żaden zdolny do walki oddział, zaś srebrne hełmy przygotowywały się do szarży na czarodziejkę, kusznicy byli na łasce feniksa zaś mantykora musiała by w kolejnej turze stawić czoło Lordowi z HKB.
Mam nadzieję iż raport się podobał MMH
Ostatnio zmieniony 11 maja 2013, o 18:02 przez Mistrz Miecza Hoetha, łącznie zmieniany 1 raz.
Moja Galeria: http://forum.wfb-pol.org/viewtopic.php? ... 9#p1076079
"Ludzie uwierzą w każdą prawdę, jeśli tylko podasz ją w cudzysłowiu i podpiszesz nazwiskiem kogoś znanego".
Naviedzony
"Ludzie uwierzą w każdą prawdę, jeśli tylko podasz ją w cudzysłowiu i podpiszesz nazwiskiem kogoś znanego".
Naviedzony
podziel tekst na akapity, bo się czytać nie da.
Edit:
Chyba jakieś badania wykazały, że ludzie jak widzą więcej niż 3-5 linijek ciągłego tekstu to mają mniejszą ochotę na jego przeczytanie.
Ja u siebie obserwuje to samo.
Jak jest jakiś blok liter dłuższy niż 5 linijek to go często omijam - zakładam, ze jak ktoś nie był wstanie wyrazić swojej myśli krótko to sam nie wie co chciał napisać i jest to zazwyczaj jakiś bełkot
Edit:
Chyba jakieś badania wykazały, że ludzie jak widzą więcej niż 3-5 linijek ciągłego tekstu to mają mniejszą ochotę na jego przeczytanie.
Ja u siebie obserwuje to samo.
Jak jest jakiś blok liter dłuższy niż 5 linijek to go często omijam - zakładam, ze jak ktoś nie był wstanie wyrazić swojej myśli krótko to sam nie wie co chciał napisać i jest to zazwyczaj jakiś bełkot
Oto, co potrafi sprawić kilka enterów:
To był ponury dzień. Stary Świat był brudny śmierdzący i barbarzyński, Nilohalir wilk morski, dowódca floty Ulthuanu musiał jednak przebywać w tym paskudnym miejscu. Gdy Bretonnia została zaatakowana przez Mroczne Elfy podejrzenia padły oczywiście na Asur. Książe Caladris II wysłał tu Nilohaira aby ten wraz z arcymagiem Filnerilem i paroma niewielkimi oddziałami pomógł Bretonni i równocześnie udowodnił iż szaty Wysokich Elfów nie są splamione krwią ludzi.
Bretończycy z chęcią przyjęli posiłki i sama ich obecność utwierdziła ich w czystych intencjach Asur, mimo to Caladrisowi się nie odmawia i Nilohair musiał tu zostać. Druchii wezwały posiłki, od barbarzyńców z północy i teraz cztery Armie zmierzały ku dolinie przeznaczenia aby tam zdecydować o losach Bretońskiego księstwa.
***
Gdy doszli na miejsce oczom morskiego weterana ukazał się ponury widok. Bretonnia kiedyś należała do Elfów Wysokiego Rodu i Nilohair nie mógł znieść widoku. Zbezczeszczony kamień strażniczy , leżał na zachód od środka doliny, stare i pokruszone już Kowadło Vaula wznosiło się na wprost jego i oddziału Białych Lwów który mu przydzielono. Paręset metrów, po jego lewej wznosił się totem zielonoskórych niczym parodia smukłego kamienia strażniczego elfów. Po jego prawicy zaś widniał Ołtarz Khaina, okrutne miejsce masowych mordów. Na wprost od kamienia widać było wysoką i smukła wieżę która również była elfim dziełem.
Po niedługiej chwili za zobaczyli hordy chaosu. W tej samej chwili Arcymag w niemym rozkazie podniósł dłoń i armię elfów zaczęły ustawiać się na z góry upatrzone pozycję. Sam Nilohair wraz ze swym oddziałem nie ruszył się zbytnio, dalej stał na wprost kowadła, jednak jego lewą flankę ubezpieczył duży odział elfiej szlachty. Po jego lewej pomiędzy ołtarzem a wieżą, coś błysnęło i fala lodowego zimna poniosła się po całej dolinie. To lodowy feniks Irthilirus odpowiedział na wezwanie. Arcymag dbając o swe bezpieczeństwo wszedł do pięcioosobowego oddziału rycerzy Grali. Tuż obok Filnerilima ustawił się bretoński lord, znany i szanowany szermierz który podobno potrafił rozpłatać łeb mantikorze jednym ciosem, ujeżdżał on pegaza zresztą tak samo jak reszta jego oddziału. Obok morskiego weterana ustawiły się oddział Królewskich Rycerzy sztuk ośmiu, zaś tuż obok feniksa ustawiły się jeszcze drugi oddział rycerzy i 3 rycerzy na pegazach.
Po chwili Bretończycy na rozkaz swego Lorda wtoczyli na pozycję na dalekiej lewej flance (tuż obok samego Lorda) dwa trebusze. W tej samej chwili za wzgórza wyszli ich mroczni kuzyni. Wiedźmy, wrzeszcząc przeraźliwie ustawiły się obok kowadła, za nimi na pole bitwy przybył kocioł krwi zaś poprzedzało go 20 kuszników. Na końcu przybyła 10 włóczni wraz z czarodziejką. Arcymag wzniósł dłoń i cała armia elfów zamilkła i poprawiła szeregi. Oto za wzgórza (chodzi oczywiście o kowadło) wyszło 22 wojów zakutych w ciężkie zbroje, muchy latały wokół ich pancerzy, tak że trudno było cokolwiek zauważyć. Na przeciw drugiemu oddziału rycerzy wyjechał rydwan zaprzężony w dwa bitewne konie, zaś taki sam ustawił się obok wojowników chaosu. Sycząc i plując jadem na pole bitwy przybyła również mantykora naprzeciw Bretońskim trebuszom. Nagle za wzgórza wyskoczyła wielka postać, rozłożyła skrzydła i stanęła tuż przed wojownikami chaosu. Demon Prince zaryczał i pogroził Nilohairowi swym zaklętym mieczem.
***
Elfi wojownicy już mieli ruszyć do ataku, gdy nagle usłyszały nieznany im dotąd śpiew. To Bretończycy zanucili smutną i długą melodię, po ciele Filnerima przeszedł dreszcz gdyż wyczuł wielką magiczną energię w tej prostej muzyce. Chaos i Druchii nie czekając zaatakowały. Zastęp wojowników zbliżył się do Nilohaira i jego towarzyszy, zaś kusznicy wycelowali w nich kusze, rydwan zaprzężony w czarne ogiery ruszył w stronę rycerstwa, zaś taki sam wciąż zabezpieczał flankę wojowników chaosu. Mantykora zasyczał, lecz stała w miejscu najwyraźniej obawiając się bretońskiego Lorda.
Czarodziejka wzniosła ręce do góry i z jej palców wystrzeliło czerwone światło które oplotło bełty kuszników, następnie skierował swą dłoń na oddział rycerzy. Jeden jednak w zrywie przeznaczenia wyskoczył przed oddział chroniąc go własnym ciałem. Rozległ się wrzask, gdy zbroja stopiła się dotkliwie parząc swego właściciela. W tej samej chwili rozległ się szczęk i chmura czarnych bełtów spadłą na Nilohair i białe lwy. To koniec, pomyślał weteran i przymknął oczy. Gdy je otworzył stał w tym samym miejscu, w tym samym parszywym kraju. Bełty leżały porozrzucane wokół jednostki zaś sztandar który był podarunkiem od Caladrisa jaśniał wewnętrznym światłem.
W tej samej chwili Arcymag wydał rozkaz do ataku i armia elfów ruszyła. Bretońscy rycerze ze śpiewem na ustach rzucili się na osamotniony rydwan, zaś ich tyły ubezpieczał oddział pegazów. Feniks wykonał nieznaczny ruch nakierowując się w stronę Białych Lwów i ubezpieczając ich prawą flankę. Srebrne Hełmy wraz z drugim oddziałem królewskich rycerzy ruszyły do przodu. Filneril wzniósł dłoń i pegazy w oddziale bretońskiego Lorda zarżały z radością (Ręka chwały + 1 do ruchu), następnie odczytując wers z tajemnej księgi próbował ściągnąć na mroczne elfy ognistą apokalipsę, lecz czarodziejka rozproszyła jego zaklęcie. Następnie skierował swą dłoń w stronę mantykory i... Powietrzem wstrząsnęła eksplozja. W miejscu gdzie jeszcze chwile stał Arcymag teraz ziała czarna otchłań, zaś jego samego nie było nigdzie widać. Żaden z rycerzy Grala nie ucierpiał. Po armii elfów rozległ się jęk rozpaczy, zaś serce Nilohaira przeszył dreszcz strachu.
W tej samej chwili chcąc wzmocnić morale swego oddziału ruszył na Demon Princa. Tuż obok rydwan rozgromił rycerzy królestwa i z impetem wpadł w pegazy. Rozpoczęła się walka, Nilohair ciął i rąbał na oślep zadając ciosy swą srebrną włócznią, jednak Władca Chaosu zdawał nie zawracać sobie nim głowy, jego ostrze odbijało się od niewidzialnej osłony spowijającej potworną postać. Mimo to władca ciemności sam nie powalił żadnego z Białych Lwów ponieważ jego ostrze odbijało się od spowitych niebieską energią pancerzy elfich drwali.To sztandar okazał swą pełną moc. Białe Lwy otoczyły Demon Princa, ten zaś widząc ich samozaparcie spróbował salwoać się ucieczką (1) nie zdołał jednak i Nilohair wraz ze swym oddziałem porąbał go na kawałki. Mina mężnego elfiego wojownika zbledła jednak gdy ujrzał skutek walki pegazów z rydwanem, dwa białe truchła leżały porzucone w trawie. Zaś ostatni pegaz, bohatersko stawiał opór rydwanowi.
Bretoński Lord dalej stał w szachu z Mantykorą zaś trebusze swymi strzałami nie wyrządziły żadnych szkód. Elfia i ludzka kawaleria podjechały ubezpieczając jego lewą flankę. W tej samej chwili zadął róg i sfora wojów chaosu wraz z drugim rydwanem rzuciła się do ataku. Czarodziejka mrocznych elfów skinęła dłonią i ostrza wojowników zalśniły wewnętrznym blaskiem. Jakaś ona głupia -pomyślał Nilohair czyżby jeszcze nie zorientował się, że ich sztandar chronił ich przed magicznymi atakami? Nie maił jednak zbyt dużo czasu na myślenie gdyż w tej samej chwili rydwan wpadając w oddział stratował czterech Białych Lwów. Wojownicy chaosu wpadli w oddział rąbią swymi halabardami. Jednak magiczna moc nagromadzona w sztandarze odbijała ich ciosy, i tylko jeden elfi drwal padł na ziemie powalony ciosem drzewca.
Niespodziewanie ujrzeli iż coś zakłóca spokój na bokach oddziału wojowników chaosu. To lodowy feniks Irthilirus zaatakował ich z flanki, zaś pod jego ciosami padło kolejnych czterech wojowników. W tej samej chwili bretoński śpiew zabrzmiał nad ich głowami i oddział 9 rycerzy wraz z paladynem wbił się w bok rydwanu. Cios za ciosem, i wkrótce pod nogami Białych Lwów leżała już dziesiątka ubitych wojowników. Rycerze zaś roztrzaskali rydwan w drobny mak. Barbarzyńcy rzucili się do ucieczki. Białe Lwy ruszyły za nimi, jednak przypadkowo wpadli na bok elfich wiedź. Te miały pecha. Kowadło Vaula będące w pobliżu zaklęło ich broń i teraz sztandar chronił przed nimi białe lwy. Te widząc jak wielką mocą dysponuje rzuciły się do ucieczki. W bezładzie uciekły poza pole bitwy. Czarodziejka widząc to padła na ziemie błagając o litość wraz z resztą swej armii. Nie miała już oddziału który mógłby stawić czoła elfiej jeździe, białym Lwom i bretońskiej kawalerii. Nilohair odetchnął z ulgą...
To był ponury dzień. Stary Świat był brudny śmierdzący i barbarzyński, Nilohalir wilk morski, dowódca floty Ulthuanu musiał jednak przebywać w tym paskudnym miejscu. Gdy Bretonnia została zaatakowana przez Mroczne Elfy podejrzenia padły oczywiście na Asur. Książe Caladris II wysłał tu Nilohaira aby ten wraz z arcymagiem Filnerilem i paroma niewielkimi oddziałami pomógł Bretonni i równocześnie udowodnił iż szaty Wysokich Elfów nie są splamione krwią ludzi.
Bretończycy z chęcią przyjęli posiłki i sama ich obecność utwierdziła ich w czystych intencjach Asur, mimo to Caladrisowi się nie odmawia i Nilohair musiał tu zostać. Druchii wezwały posiłki, od barbarzyńców z północy i teraz cztery Armie zmierzały ku dolinie przeznaczenia aby tam zdecydować o losach Bretońskiego księstwa.
***
Gdy doszli na miejsce oczom morskiego weterana ukazał się ponury widok. Bretonnia kiedyś należała do Elfów Wysokiego Rodu i Nilohair nie mógł znieść widoku. Zbezczeszczony kamień strażniczy , leżał na zachód od środka doliny, stare i pokruszone już Kowadło Vaula wznosiło się na wprost jego i oddziału Białych Lwów który mu przydzielono. Paręset metrów, po jego lewej wznosił się totem zielonoskórych niczym parodia smukłego kamienia strażniczego elfów. Po jego prawicy zaś widniał Ołtarz Khaina, okrutne miejsce masowych mordów. Na wprost od kamienia widać było wysoką i smukła wieżę która również była elfim dziełem.
Po niedługiej chwili za zobaczyli hordy chaosu. W tej samej chwili Arcymag w niemym rozkazie podniósł dłoń i armię elfów zaczęły ustawiać się na z góry upatrzone pozycję. Sam Nilohair wraz ze swym oddziałem nie ruszył się zbytnio, dalej stał na wprost kowadła, jednak jego lewą flankę ubezpieczył duży odział elfiej szlachty. Po jego lewej pomiędzy ołtarzem a wieżą, coś błysnęło i fala lodowego zimna poniosła się po całej dolinie. To lodowy feniks Irthilirus odpowiedział na wezwanie. Arcymag dbając o swe bezpieczeństwo wszedł do pięcioosobowego oddziału rycerzy Grali. Tuż obok Filnerilima ustawił się bretoński lord, znany i szanowany szermierz który podobno potrafił rozpłatać łeb mantikorze jednym ciosem, ujeżdżał on pegaza zresztą tak samo jak reszta jego oddziału. Obok morskiego weterana ustawiły się oddział Królewskich Rycerzy sztuk ośmiu, zaś tuż obok feniksa ustawiły się jeszcze drugi oddział rycerzy i 3 rycerzy na pegazach.
Po chwili Bretończycy na rozkaz swego Lorda wtoczyli na pozycję na dalekiej lewej flance (tuż obok samego Lorda) dwa trebusze. W tej samej chwili za wzgórza wyszli ich mroczni kuzyni. Wiedźmy, wrzeszcząc przeraźliwie ustawiły się obok kowadła, za nimi na pole bitwy przybył kocioł krwi zaś poprzedzało go 20 kuszników. Na końcu przybyła 10 włóczni wraz z czarodziejką. Arcymag wzniósł dłoń i cała armia elfów zamilkła i poprawiła szeregi. Oto za wzgórza (chodzi oczywiście o kowadło) wyszło 22 wojów zakutych w ciężkie zbroje, muchy latały wokół ich pancerzy, tak że trudno było cokolwiek zauważyć. Na przeciw drugiemu oddziału rycerzy wyjechał rydwan zaprzężony w dwa bitewne konie, zaś taki sam ustawił się obok wojowników chaosu. Sycząc i plując jadem na pole bitwy przybyła również mantykora naprzeciw Bretońskim trebuszom. Nagle za wzgórza wyskoczyła wielka postać, rozłożyła skrzydła i stanęła tuż przed wojownikami chaosu. Demon Prince zaryczał i pogroził Nilohairowi swym zaklętym mieczem.
***
Elfi wojownicy już mieli ruszyć do ataku, gdy nagle usłyszały nieznany im dotąd śpiew. To Bretończycy zanucili smutną i długą melodię, po ciele Filnerima przeszedł dreszcz gdyż wyczuł wielką magiczną energię w tej prostej muzyce. Chaos i Druchii nie czekając zaatakowały. Zastęp wojowników zbliżył się do Nilohaira i jego towarzyszy, zaś kusznicy wycelowali w nich kusze, rydwan zaprzężony w czarne ogiery ruszył w stronę rycerstwa, zaś taki sam wciąż zabezpieczał flankę wojowników chaosu. Mantykora zasyczał, lecz stała w miejscu najwyraźniej obawiając się bretońskiego Lorda.
Czarodziejka wzniosła ręce do góry i z jej palców wystrzeliło czerwone światło które oplotło bełty kuszników, następnie skierował swą dłoń na oddział rycerzy. Jeden jednak w zrywie przeznaczenia wyskoczył przed oddział chroniąc go własnym ciałem. Rozległ się wrzask, gdy zbroja stopiła się dotkliwie parząc swego właściciela. W tej samej chwili rozległ się szczęk i chmura czarnych bełtów spadłą na Nilohair i białe lwy. To koniec, pomyślał weteran i przymknął oczy. Gdy je otworzył stał w tym samym miejscu, w tym samym parszywym kraju. Bełty leżały porozrzucane wokół jednostki zaś sztandar który był podarunkiem od Caladrisa jaśniał wewnętrznym światłem.
W tej samej chwili Arcymag wydał rozkaz do ataku i armia elfów ruszyła. Bretońscy rycerze ze śpiewem na ustach rzucili się na osamotniony rydwan, zaś ich tyły ubezpieczał oddział pegazów. Feniks wykonał nieznaczny ruch nakierowując się w stronę Białych Lwów i ubezpieczając ich prawą flankę. Srebrne Hełmy wraz z drugim oddziałem królewskich rycerzy ruszyły do przodu. Filneril wzniósł dłoń i pegazy w oddziale bretońskiego Lorda zarżały z radością (Ręka chwały + 1 do ruchu), następnie odczytując wers z tajemnej księgi próbował ściągnąć na mroczne elfy ognistą apokalipsę, lecz czarodziejka rozproszyła jego zaklęcie. Następnie skierował swą dłoń w stronę mantykory i... Powietrzem wstrząsnęła eksplozja. W miejscu gdzie jeszcze chwile stał Arcymag teraz ziała czarna otchłań, zaś jego samego nie było nigdzie widać. Żaden z rycerzy Grala nie ucierpiał. Po armii elfów rozległ się jęk rozpaczy, zaś serce Nilohaira przeszył dreszcz strachu.
W tej samej chwili chcąc wzmocnić morale swego oddziału ruszył na Demon Princa. Tuż obok rydwan rozgromił rycerzy królestwa i z impetem wpadł w pegazy. Rozpoczęła się walka, Nilohair ciął i rąbał na oślep zadając ciosy swą srebrną włócznią, jednak Władca Chaosu zdawał nie zawracać sobie nim głowy, jego ostrze odbijało się od niewidzialnej osłony spowijającej potworną postać. Mimo to władca ciemności sam nie powalił żadnego z Białych Lwów ponieważ jego ostrze odbijało się od spowitych niebieską energią pancerzy elfich drwali.To sztandar okazał swą pełną moc. Białe Lwy otoczyły Demon Princa, ten zaś widząc ich samozaparcie spróbował salwoać się ucieczką (1) nie zdołał jednak i Nilohair wraz ze swym oddziałem porąbał go na kawałki. Mina mężnego elfiego wojownika zbledła jednak gdy ujrzał skutek walki pegazów z rydwanem, dwa białe truchła leżały porzucone w trawie. Zaś ostatni pegaz, bohatersko stawiał opór rydwanowi.
Bretoński Lord dalej stał w szachu z Mantykorą zaś trebusze swymi strzałami nie wyrządziły żadnych szkód. Elfia i ludzka kawaleria podjechały ubezpieczając jego lewą flankę. W tej samej chwili zadął róg i sfora wojów chaosu wraz z drugim rydwanem rzuciła się do ataku. Czarodziejka mrocznych elfów skinęła dłonią i ostrza wojowników zalśniły wewnętrznym blaskiem. Jakaś ona głupia -pomyślał Nilohair czyżby jeszcze nie zorientował się, że ich sztandar chronił ich przed magicznymi atakami? Nie maił jednak zbyt dużo czasu na myślenie gdyż w tej samej chwili rydwan wpadając w oddział stratował czterech Białych Lwów. Wojownicy chaosu wpadli w oddział rąbią swymi halabardami. Jednak magiczna moc nagromadzona w sztandarze odbijała ich ciosy, i tylko jeden elfi drwal padł na ziemie powalony ciosem drzewca.
Niespodziewanie ujrzeli iż coś zakłóca spokój na bokach oddziału wojowników chaosu. To lodowy feniks Irthilirus zaatakował ich z flanki, zaś pod jego ciosami padło kolejnych czterech wojowników. W tej samej chwili bretoński śpiew zabrzmiał nad ich głowami i oddział 9 rycerzy wraz z paladynem wbił się w bok rydwanu. Cios za ciosem, i wkrótce pod nogami Białych Lwów leżała już dziesiątka ubitych wojowników. Rycerze zaś roztrzaskali rydwan w drobny mak. Barbarzyńcy rzucili się do ucieczki. Białe Lwy ruszyły za nimi, jednak przypadkowo wpadli na bok elfich wiedź. Te miały pecha. Kowadło Vaula będące w pobliżu zaklęło ich broń i teraz sztandar chronił przed nimi białe lwy. Te widząc jak wielką mocą dysponuje rzuciły się do ucieczki. W bezładzie uciekły poza pole bitwy. Czarodziejka widząc to padła na ziemie błagając o litość wraz z resztą swej armii. Nie miała już oddziału który mógłby stawić czoła elfiej jeździe, białym Lwom i bretońskiej kawalerii. Nilohair odetchnął z ulgą...
Lidder pisze:- Co się dzieje, gdy kawaleria normalnym ruchem, nie marszem, przechodzi przez murek?
- To samo co wtedy, gdy idziesz na imprezę poderwać jakąś dziewczynę.
- Mistrz Miecza Hoetha
- Falubaz
- Posty: 1011
Dzięki Asassello, pozwoliłem sobie skopiować
Moja Galeria: http://forum.wfb-pol.org/viewtopic.php? ... 9#p1076079
"Ludzie uwierzą w każdą prawdę, jeśli tylko podasz ją w cudzysłowiu i podpiszesz nazwiskiem kogoś znanego".
Naviedzony
"Ludzie uwierzą w każdą prawdę, jeśli tylko podasz ją w cudzysłowiu i podpiszesz nazwiskiem kogoś znanego".
Naviedzony
Moje wyniki:
1. Animosity Blitzkrieg, OK 20:0
2. Strefa Zero, VC 12:8
3. Nemezis, ChD 8:12
4. Nemezis 2, SK 20:0
5. Ordin, VC 10:10
Ogółem 70pkt, drużynowo 9 miejsce (SS kultyści) przez przegraną w ostatniej rundzie. A grałem na klocku PG z AP, lubie ten oddział
1. Animosity Blitzkrieg, OK 20:0
2. Strefa Zero, VC 12:8
3. Nemezis, ChD 8:12
4. Nemezis 2, SK 20:0
5. Ordin, VC 10:10
Ogółem 70pkt, drużynowo 9 miejsce (SS kultyści) przez przegraną w ostatniej rundzie. A grałem na klocku PG z AP, lubie ten oddział
Orkowie 13 zad trolla
Chd 20 kult
HE 14 jh 3
Tk 2 ordin
Woch 20 jh1
Druzynowo 6
Chd 20 kult
HE 14 jh 3
Tk 2 ordin
Woch 20 jh1
Druzynowo 6
https://idefly.pl - robimy koszulki, bluzy itd dla klubów!
- Naviedzony
- Wielki Nieczysty Spamer
- Posty: 6354
Poznański turniej na następujące ograniczenia. HE dodatkowo 1 z: Frostheart Phoenix, Loremaster, Banner of the World Dragon
Mag 2 lvl, High Magic, Talisman of Preservation
Noble BSB, na koniku, save 1+ z przerzutem, potion of strength
8x Silver Helms FCG
5x Ellyriani
11x Łuki, champion
6x Dragon Princes, sztandar, muzyk
18x Phoenix Guardzi, FCG, armour piercing
Balista
Lodowy Feniks
I bitwa, Krasnal, Dwarfy
Przeciwnik na 3 hordach z dwurakami, BSB, runesmithie, katapulcie i dziale.
Popatrzyłem i stwierdziłem, że nie jestem w stanie się przez to przebić. W myśl maksymy "miej wyjebane, a będzie ci dane" postawiłem całą moją kawalerię oraz Feniksa naprzeciw hammerersów z kowalem i pojechałem do przodu. Po spaleniu szarży przez ptaka i jakiejś kosmicznej ilości zabitych po stronie krasnoludów, hamce nie zdają breake'a na LD 9 na stubbornie i doganiam ich wyjeżdżając z drugiej strony. W międzyczasie katapulta centralnie spada na Phoenix Guardów idących w kierunku scoutów z BSB. Z siedemnastu zranień nie zdają 13 wardów na 4+ ( ), więc oddział robi w tył zwrot i stwierdza, że musi koniecznie sprawdzić co jest za najbardziej odległą górką. Razem z nimi idzie mag, który przez całą bitwę nie miał żadnego przydatnego czaru. Kawalerią ogarniam park maszynowy, a Feniks przez kilka tur kombatu morduje cały kloc warriorów redukując ich do 1, którego w ostatniej bitwie zabijam łukami. Scoutów nakarmiłem lekką kawalerią i bolcem i więcej nic już nie zdążyli zrobić. 15:5
II bitwa, Klops Bestie.
Ja nie wiem, co on miał. Coś dziwnego tam było.
Po kilku turach szachów Klops nie zdaje na swoim głównym, wartym wszystkie nieomal punkty klocku frenzy i musi szarżować w Phoenix Guardów. Nie dochodzi. W tym momencie robię kombinowaną szarżę Lodowego Fenika na tył, Gwardii na przód i pełnego klocka Silver Helmsów na bok. I byłoby pięknie, gdyby nie to, że przejeżdżając przez murek Silverzy oblewają 4 z 8 dangerousów , a potem panikę i uciekają. W międzyczasie sam blokuję sobie jak idiota klocek Dragonów. To była dziwna bitwa, gdzie nic nie działało tak jak powinno. Feniks przeżywał wszystko, amber speara, impakty, ataki... no wszystko dosłownie, a potem jakiś burak zabił go rzucając w niego kamieniem. Samotny mag z wardem 3+ trzymał przez dwie tury klocek gorów z dwoma hero-minotaurami zdając breaki kolejno na 4 i 3. Ja generalnie straciłem wszystko, Klops jednych ungorów, obydwa rydwany i pumbę, ale okazało się, że za mało... 0:20
III bitwa, Adizu,
Imperium na potężnym regonie kawalerii z warrior priestem, BSB i lordem klepaczem, dziale, hellblasterze, detce łuków, halabardach i piątce demisiów.
Tak jak napisał Adizu, wystawiłem się po przekątnej, tak, żeby ponieść jak najmniejsze straty od działa. Przeciwnik skręcał się jak mógł, starając się zabić z działa jedynego bolca, który trafiając co turę kawalerię pojedynczym strzałem zadawał jej jakieś dziwne, niespodziewane straty. Bolec spadł chyba po... 4 strzale? Feniks kampił za murkiem pół gry, a kawaleria objeżdżała jeziorko. Halabardy i demigryfy całą grę szły do pozycji Gwardii. Doszły, a gdy tak się stało odgiąłem demisie łukami. Adizu miał wybór, czy ustawić się tyłem do pełnego kloca Phoenix Guardów, czy do pozostałej trójki Dragon Princów. I wybrał Phoenix Guardów. Szarża na tył i demisie zostały pokrojone, przepchnięte i zjedzone w pościgu. Widząc odwracającą się w ich kierunku gwardię, halabardy uznały, że już jednak nie chcą się bić. Po drugiej stronie stołu Hellblaster zabija jednym strzałem regon Silver helmsów, a Feniks i BSB uderzają na przerzedzoną kawalerię z herosami. BSB zabija w challenge'u championa, Feniks bije po kapłanie, którego po dwóch turach ubija. Zaczyna się trwający do końca gry challenge BSB z lordem klepaczem, w którym nikt nikomu nie wbija ani jednej rany, a Feniks rozkręca oddział rycerzy aż do ostatniego, który magicznym sposobem jakoś mu zwiewa (make way, czy coś takiego). W każdym razie oddałem Silverów, łuki, lekką kawę i bolca. 11:9 dla mnie.
IV bitwa z Dawidem Remleinem.
HE na trzech sporych regonach jazdy, oddziale Gwardii z małym magiem i Loremasterem i orłem.
Kawaleria szachuje się, robię różne taktyczne ucieczki i inne kminy. Akcją gry była szarża lodowego feniksa w bok silver helmów, którzy stoją na steadfaście, a potem odwracają się i mając siłę 2 i nie mając przerzutów na trafienie wbijają feniksowi w jednej turze 3 rany. On jednak przepchnął ich ostatecznie. Wygrywam wzajemne szachy dragon prince'ów, Dawidowi uciekają przed szarżą moich z BSB. W magii mój mag nie robi nic, Dawidowi daję czarować, póki jego magia mnie nie boli. Potem okazuje się, że loremaster przestaje być magiem z ifki, ale zabija mi snajperką małego maga-generała. W centrum drudzy Silverzy uciekają od Gwardii, która robi redirekta w gwardię Dawida z magami. Wygrywam combat o 2, Dawid nie zdaje stubborna na 9 i zjadam go w pościgu, co ustawia resztę gry. Jego Dragonom udaje się jeszcze zabić Feniksa i Silver helmsów, a potem ze strzelania ginie orzeł, wrodzy Silver helmsi nie zbierają się i uciekają za stół, a wrodzy Dragoni zamiast przyjąć klocek PG z razorem oraz DP wolą uciec i być dogonionymi. 19:1
Zagrałem na:Lordowie mogą mieć maksymalnie 1-szy poziom magii
Zakaz dublowania jednostek Specjalnych
Zakas dublowania jednostek Rzadkich
Nie więcej niż dwie takie same jednostki Zwykłe
Nie więcej niż dwie Machiny Wojenne
Nie więcej niż dwie jednostki latające
Pojedyncze oddziały nie mogą mieć więcej niż 40 modeli albo kosztować więcej niż 450 punktów.
Mag 2 lvl, High Magic, Talisman of Preservation
Noble BSB, na koniku, save 1+ z przerzutem, potion of strength
8x Silver Helms FCG
5x Ellyriani
11x Łuki, champion
6x Dragon Princes, sztandar, muzyk
18x Phoenix Guardzi, FCG, armour piercing
Balista
Lodowy Feniks
I bitwa, Krasnal, Dwarfy
Przeciwnik na 3 hordach z dwurakami, BSB, runesmithie, katapulcie i dziale.
Popatrzyłem i stwierdziłem, że nie jestem w stanie się przez to przebić. W myśl maksymy "miej wyjebane, a będzie ci dane" postawiłem całą moją kawalerię oraz Feniksa naprzeciw hammerersów z kowalem i pojechałem do przodu. Po spaleniu szarży przez ptaka i jakiejś kosmicznej ilości zabitych po stronie krasnoludów, hamce nie zdają breake'a na LD 9 na stubbornie i doganiam ich wyjeżdżając z drugiej strony. W międzyczasie katapulta centralnie spada na Phoenix Guardów idących w kierunku scoutów z BSB. Z siedemnastu zranień nie zdają 13 wardów na 4+ ( ), więc oddział robi w tył zwrot i stwierdza, że musi koniecznie sprawdzić co jest za najbardziej odległą górką. Razem z nimi idzie mag, który przez całą bitwę nie miał żadnego przydatnego czaru. Kawalerią ogarniam park maszynowy, a Feniks przez kilka tur kombatu morduje cały kloc warriorów redukując ich do 1, którego w ostatniej bitwie zabijam łukami. Scoutów nakarmiłem lekką kawalerią i bolcem i więcej nic już nie zdążyli zrobić. 15:5
II bitwa, Klops Bestie.
Ja nie wiem, co on miał. Coś dziwnego tam było.
Po kilku turach szachów Klops nie zdaje na swoim głównym, wartym wszystkie nieomal punkty klocku frenzy i musi szarżować w Phoenix Guardów. Nie dochodzi. W tym momencie robię kombinowaną szarżę Lodowego Fenika na tył, Gwardii na przód i pełnego klocka Silver Helmsów na bok. I byłoby pięknie, gdyby nie to, że przejeżdżając przez murek Silverzy oblewają 4 z 8 dangerousów , a potem panikę i uciekają. W międzyczasie sam blokuję sobie jak idiota klocek Dragonów. To była dziwna bitwa, gdzie nic nie działało tak jak powinno. Feniks przeżywał wszystko, amber speara, impakty, ataki... no wszystko dosłownie, a potem jakiś burak zabił go rzucając w niego kamieniem. Samotny mag z wardem 3+ trzymał przez dwie tury klocek gorów z dwoma hero-minotaurami zdając breaki kolejno na 4 i 3. Ja generalnie straciłem wszystko, Klops jednych ungorów, obydwa rydwany i pumbę, ale okazało się, że za mało... 0:20
III bitwa, Adizu,
Imperium na potężnym regonie kawalerii z warrior priestem, BSB i lordem klepaczem, dziale, hellblasterze, detce łuków, halabardach i piątce demisiów.
Tak jak napisał Adizu, wystawiłem się po przekątnej, tak, żeby ponieść jak najmniejsze straty od działa. Przeciwnik skręcał się jak mógł, starając się zabić z działa jedynego bolca, który trafiając co turę kawalerię pojedynczym strzałem zadawał jej jakieś dziwne, niespodziewane straty. Bolec spadł chyba po... 4 strzale? Feniks kampił za murkiem pół gry, a kawaleria objeżdżała jeziorko. Halabardy i demigryfy całą grę szły do pozycji Gwardii. Doszły, a gdy tak się stało odgiąłem demisie łukami. Adizu miał wybór, czy ustawić się tyłem do pełnego kloca Phoenix Guardów, czy do pozostałej trójki Dragon Princów. I wybrał Phoenix Guardów. Szarża na tył i demisie zostały pokrojone, przepchnięte i zjedzone w pościgu. Widząc odwracającą się w ich kierunku gwardię, halabardy uznały, że już jednak nie chcą się bić. Po drugiej stronie stołu Hellblaster zabija jednym strzałem regon Silver helmsów, a Feniks i BSB uderzają na przerzedzoną kawalerię z herosami. BSB zabija w challenge'u championa, Feniks bije po kapłanie, którego po dwóch turach ubija. Zaczyna się trwający do końca gry challenge BSB z lordem klepaczem, w którym nikt nikomu nie wbija ani jednej rany, a Feniks rozkręca oddział rycerzy aż do ostatniego, który magicznym sposobem jakoś mu zwiewa (make way, czy coś takiego). W każdym razie oddałem Silverów, łuki, lekką kawę i bolca. 11:9 dla mnie.
IV bitwa z Dawidem Remleinem.
HE na trzech sporych regonach jazdy, oddziale Gwardii z małym magiem i Loremasterem i orłem.
Kawaleria szachuje się, robię różne taktyczne ucieczki i inne kminy. Akcją gry była szarża lodowego feniksa w bok silver helmów, którzy stoją na steadfaście, a potem odwracają się i mając siłę 2 i nie mając przerzutów na trafienie wbijają feniksowi w jednej turze 3 rany. On jednak przepchnął ich ostatecznie. Wygrywam wzajemne szachy dragon prince'ów, Dawidowi uciekają przed szarżą moich z BSB. W magii mój mag nie robi nic, Dawidowi daję czarować, póki jego magia mnie nie boli. Potem okazuje się, że loremaster przestaje być magiem z ifki, ale zabija mi snajperką małego maga-generała. W centrum drudzy Silverzy uciekają od Gwardii, która robi redirekta w gwardię Dawida z magami. Wygrywam combat o 2, Dawid nie zdaje stubborna na 9 i zjadam go w pościgu, co ustawia resztę gry. Jego Dragonom udaje się jeszcze zabić Feniksa i Silver helmsów, a potem ze strzelania ginie orzeł, wrodzy Silver helmsi nie zbierają się i uciekają za stół, a wrodzy Dragoni zamiast przyjąć klocek PG z razorem oraz DP wolą uciec i być dogonionymi. 19:1
Przede wszystkim macie buga, bo nie można loremastsra. W ograniczeniach macie max 1lvl.
Sam składam podobna rozpe na 1200. U Cb zmieniłbym luki na fasta i silvera. Na 1500 juz biore lorda, bsb, fast, sh, pg, 10wl, frost, ale trzeba to pozmieniac...
Trochę dziwota z klopsem, ze teen oddzial z pg i feniem na dupie ustal... Zmienilbym dragonprincow u cb...
Sam składam podobna rozpe na 1200. U Cb zmieniłbym luki na fasta i silvera. Na 1500 juz biore lorda, bsb, fast, sh, pg, 10wl, frost, ale trzeba to pozmieniac...
Trochę dziwota z klopsem, ze teen oddzial z pg i feniem na dupie ustal... Zmienilbym dragonprincow u cb...
https://idefly.pl - robimy koszulki, bluzy itd dla klubów!
- Naviedzony
- Wielki Nieczysty Spamer
- Posty: 6354
Loremasterem grał młody gracz (co nie znaczy, że niedoświadczony), więc przed turniejem zamiast kazać mu zmieniać rozpę po prostu ustalono, że jego loremaster ma level o 1 niższy. Co do proponowanych zmian, to wydaje mi się, że dobrze mi doradzasz, ale ja zwyczajnie gram na tym, co mam. A nie mam ani więcej Silver helmsów, ani drugiego fasta. Poza tym łuki były spoko, oprócz bitwy z klopsem bardzo ładnie grały. Choć chyba też wolałbym zamiast nich jeszcze jednego fasta.
Dragon princów strasznie lubię, nie wygrałbym bez nich pierwszej bitwy. Uważam, że są solidni. Z Klopsem miałem koszmarnego pecha, no ale trudno, bywa.
Dragon princów strasznie lubię, nie wygrałbym bez nich pierwszej bitwy. Uważam, że są solidni. Z Klopsem miałem koszmarnego pecha, no ale trudno, bywa.