Bretończycy z chęcią przyjęli posiłki i sama ich obecność utwierdziła ich w czystych intencjach Asur, mimo to Caladrisowi się nie odmawia i Nilohair musiał tu zostać. Druchii wezwały posiłki, od barbarzyńców z północy i teraz cztery Armie zmierzały ku dolinie przeznaczenia aby tam zdecydować o losach Bretońskiego księstwa.
***
Gdy doszli na miejsce oczom morskiego weterana ukazał się ponury widok. Bretonnia kiedyś należała do Elfów Wysokiego Rodu i Nilohair nie mógł znieść widoku. Zbezczeszczony kamień strażniczy , leżał na zachód od środka doliny, stare i pokruszone już Kowadło Vaula wznosiło się na wprost jego i oddziału Białych Lwów który mu przydzielono. Paręset metrów, po jego lewej wznosił się totem zielonoskórych niczym parodia smukłego kamienia strażniczego elfów. Po jego prawicy zaś widniał Ołtarz Khaina, okrutne miejsce masowych mordów. Na wprost od kamienia widać było wysoką i smukła wieżę która również była elfim dziełem.
Po niedługiej chwili za zobaczyli hordy chaosu. W tej samej chwili Arcymag w niemym rozkazie podniósł dłoń i armię elfów zaczęły ustawiać się na z góry upatrzone pozycję. Sam Nilohair wraz ze swym oddziałem nie ruszył się zbytnio, dalej stał na wprost kowadła, jednak jego lewą flankę ubezpieczył duży odział elfiej szlachty. Po jego lewej pomiędzy ołtarzem a wieżą, coś błysnęło i fala lodowego zimna poniosła się po całej dolinie. To lodowy feniks Irthilirus odpowiedział na wezwanie. Arcymag dbając o swe bezpieczeństwo wszedł do pięcioosobowego oddziału rycerzy Grali. Tuż obok Filnerilima ustawił się bretoński lord, znany i szanowany szermierz który podobno potrafił rozpłatać łeb mantikorze jednym ciosem, ujeżdżał on pegaza zresztą tak samo jak reszta jego oddziału. Obok morskiego weterana ustawiły się oddział Królewskich Rycerzy sztuk ośmiu, zaś tuż obok feniksa ustawiły się jeszcze drugi oddział rycerzy i 3 rycerzy na pegazach.
Po chwili Bretończycy na rozkaz swego Lorda wtoczyli na pozycję na dalekiej lewej flance (tuż obok samego Lorda) dwa trebusze. W tej samej chwili za wzgórza wyszli ich mroczni kuzyni. Wiedźmy, wrzeszcząc przeraźliwie ustawiły się obok kowadła, za nimi na pole bitwy przybył kocioł krwi zaś poprzedzało go 20 kuszników. Na końcu przybyła 10 włóczni wraz z czarodziejką. Arcymag wzniósł dłoń i cała armia elfów zamilkła i poprawiła szeregi. Oto za wzgórza (chodzi oczywiście o kowadło) wyszło 22 wojów zakutych w ciężkie zbroje, muchy latały wokół ich pancerzy, tak że trudno było cokolwiek zauważyć. Na przeciw drugiemu oddziału rycerzy wyjechał rydwan zaprzężony w dwa bitewne konie, zaś taki sam ustawił się obok wojowników chaosu. Sycząc i plując jadem na pole bitwy przybyła również mantykora naprzeciw Bretońskim trebuszom. Nagle za wzgórza wyskoczyła wielka postać, rozłożyła skrzydła i stanęła tuż przed wojownikami chaosu. Demon Prince zaryczał i pogroził Nilohairowi swym zaklętym mieczem.
***
Elfi wojownicy już mieli ruszyć do ataku, gdy nagle usłyszały nieznany im dotąd śpiew. To Bretończycy zanucili smutną i długą melodię, po ciele Filnerima przeszedł dreszcz gdyż wyczuł wielką magiczną energię w tej prostej muzyce. Chaos i Druchii nie czekając zaatakowały. Zastęp wojowników zbliżył się do Nilohaira i jego towarzyszy, zaś kusznicy wycelowali w nich kusze, rydwan zaprzężony w czarne ogiery ruszył w stronę rycerstwa, zaś taki sam wciąż zabezpieczał flankę wojowników chaosu. Mantykora zasyczał, lecz stała w miejscu najwyraźniej obawiając się bretońskiego Lorda.
Czarodziejka wzniosła ręce do góry i z jej palców wystrzeliło czerwone światło które oplotło bełty kuszników, następnie skierował swą dłoń na oddział rycerzy. Jeden jednak w zrywie przeznaczenia wyskoczył przed oddział chroniąc go własnym ciałem. Rozległ się wrzask, gdy zbroja stopiła się dotkliwie parząc swego właściciela. W tej samej chwili rozległ się szczęk i chmura czarnych bełtów spadłą na Nilohair i białe lwy. To koniec, pomyślał weteran i przymknął oczy. Gdy je otworzył stał w tym samym miejscu, w tym samym parszywym kraju. Bełty leżały porozrzucane wokół jednostki zaś sztandar który był podarunkiem od Caladrisa jaśniał wewnętrznym światłem.
W tej samej chwili Arcymag wydał rozkaz do ataku i armia elfów ruszyła. Bretońscy rycerze ze śpiewem na ustach rzucili się na osamotniony rydwan, zaś ich tyły ubezpieczał oddział pegazów. Feniks wykonał nieznaczny ruch nakierowując się w stronę Białych Lwów i ubezpieczając ich prawą flankę. Srebrne Hełmy wraz z drugim oddziałem królewskich rycerzy ruszyły do przodu. Filneril wzniósł dłoń i pegazy w oddziale bretońskiego Lorda zarżały z radością (Ręka chwały + 1 do ruchu), następnie odczytując wers z tajemnej księgi próbował ściągnąć na mroczne elfy ognistą apokalipsę, lecz czarodziejka rozproszyła jego zaklęcie. Następnie skierował swą dłoń w stronę mantykory i... Powietrzem wstrząsnęła eksplozja. W miejscu gdzie jeszcze chwile stał Arcymag teraz ziała czarna otchłań, zaś jego samego nie było nigdzie widać. Żaden z rycerzy Grala nie ucierpiał. Po armii elfów rozległ się jęk rozpaczy, zaś serce Nilohaira przeszył dreszcz strachu.
W tej samej chwili chcąc wzmocnić morale swego oddziału ruszył na Demon Princa. Tuż obok rydwan rozgromił rycerzy królestwa i z impetem wpadł w pegazy. Rozpoczęła się walka, Nilohair ciął i rąbał na oślep zadając ciosy swą srebrną włócznią, jednak Władca Chaosu zdawał nie zawracać sobie nim głowy, jego ostrze odbijało się od niewidzialnej osłony spowijającej potworną postać. Mimo to władca ciemności sam nie powalił żadnego z Białych Lwów ponieważ jego ostrze odbijało się od spowitych niebieską energią pancerzy elfich drwali.To sztandar okazał swą pełną moc. Białe Lwy otoczyły Demon Princa, ten zaś widząc ich samozaparcie spróbował salwoać się ucieczką (1) nie zdołał jednak i Nilohair wraz ze swym oddziałem porąbał go na kawałki. Mina mężnego elfiego wojownika zbledła jednak gdy ujrzał skutek walki pegazów z rydwanem, dwa białe truchła leżały porzucone w trawie. Zaś ostatni pegaz, bohatersko stawiał opór rydwanowi.
Bretoński Lord dalej stał w szachu z Mantykorą zaś trebusze swymi strzałami nie wyrządziły żadnych szkód. Elfia i ludzka kawaleria podjechały ubezpieczając jego lewą flankę. W tej samej chwili zadął róg i sfora wojów chaosu wraz z drugim rydwanem rzuciła się do ataku. Czarodziejka mrocznych elfów skinęła dłonią i ostrza wojowników zalśniły wewnętrznym blaskiem. Jakaś ona głupia -pomyślał Nilohair czyżby jeszcze nie zorientował się, że ich sztandar chronił ich przed magicznymi atakami? Nie maił jednak zbyt dużo czasu na myślenie gdyż w tej samej chwili rydwan wpadając w oddział stratował czterech Białych Lwów. Wojownicy chaosu wpadli w oddział rąbią swymi halabardami. Jednak magiczna moc nagromadzona w sztandarze odbijała ich ciosy, i tylko jeden elfi drwal padł na ziemie powalony ciosem drzewca.
Niespodziewanie ujrzeli iż coś zakłóca spokój na bokach oddziału wojowników chaosu. To lodowy feniks Irthilirus zaatakował ich z flanki, zaś pod jego ciosami padło kolejnych czterech wojowników. W tej samej chwili bretoński śpiew zabrzmiał nad ich głowami i oddział 9 rycerzy wraz z paladynem wbił się w bok rydwanu. Cios za ciosem, i wkrótce pod nogami Białych Lwów leżała już dziesiątka ubitych wojowników. Rycerze zaś roztrzaskali rydwan w drobny mak. Barbarzyńcy rzucili się do ucieczki. Białe Lwy ruszyły za nimi, jednak przypadkowo wpadli na bok elfich wiedź. Te miały pecha. Kowadło Vaula będące w pobliżu zaklęło ich broń i teraz sztandar chronił przed nimi białe lwy. Te widząc jak wielką mocą dysponuje rzuciły się do ucieczki. W bezładzie uciekły poza pole bitwy. Czarodziejka widząc to padła na ziemie błagając o litość wraz z resztą swej armii. Nie miała już oddziału który mógłby stawić czoła elfiej jeździe, białym Lwom i bretońskiej kawalerii. Nilohair odetchnął z ulgą...
1:Czy demon Prince może uciekać?
Straty po stronie elfów i Bretonni:
-Jeden rycerz
-7 białych lwów
-Arcymag
Straty po stronie mrocznego sojuszu:
-40 elfich wiedźm
-Rydwan
-Demon Prince
-12 wojowników chaosu
Przeciwnicy poddali się w 4 turze, gdyż nie został im żaden zdolny do walki oddział, zaś srebrne hełmy przygotowywały się do szarży na czarodziejkę, kusznicy byli na łasce feniksa zaś mantykora musiała by w kolejnej turze stawić czoło Lordowi z HKB.
EDIT:Rozbiłem tekst ( a w sumie to ktoś inny go podzielił

Mam nadzieję iż raport się podobał MMH