Disciples 2
Moderator: Zaklinacz Kostek
- Khuman
- Ciśnieniowiec
- Posty: 7116
- Lokalizacja: Wrocławskie pastwiska / The Gamblers ()====[]>>>>>>>>>>>>
Re: Disciples 2
hehe.. podobnie wyglądała walka z tym ziomkiem
ale książę piekieł dawał radę, nie mogę sobie wyobrazić innego bohatera dla drużyny
ale książę piekieł dawał radę, nie mogę sobie wyobrazić innego bohatera dla drużyny
gra niby fajna ...ale na początku,kiedy jeszcze jest w miarę trudno a potem ,po 50 bitwie nudna do bólu jak Herosi 6 ... jeżdżenie w kółko w kampanii (prawie każdej) bez sensu mnie tak rozeźliło że dałem spokój.
- rudobrody79
- Falubaz
- Posty: 1344
- Lokalizacja: GIŻYCKO
może i była nudna ale klimat super...
jak sie znudziłem jedną rasą, zapisywałem grę i cisnąłem kolejną
jak sie znudziłem jedną rasą, zapisywałem grę i cisnąłem kolejną
gdy bohater osiągał gdzieś 10 poziom(max drużyna, spore uderzenie, dużo ruchu, premie ze sztandaru i artefaktów) wtedy gra się robiła nudna. Każda rasa miała swój patent(trupy->eteryki, demony->gargulce, krasie->giganty, ludzie->wszystko+2leczące) gdy jednostki praktycznie ewoluowały po kilku bitwa w na 3-4 poziom(gdy bohater praktycznie sam załatwiał smoki i inne takie, a reszta tylko się broniła i zbierała doświadczenie). Gra była emocjonująca dopóki bohater mógł zginąć na polu bitwy(potem gdy się stawał nieśmiertelny było smutno*)
*piszę głównie o nosferatu gdy zadawał ze 120 obrażenia, miał 75 pancerza, inicjatywy z 70(pierwsze uderzenie zdolność). Praktycznie sam smoki ciupał. Nawet nie opłacało się drużyny dawać. (no może ze 2duchy do paraliżu)
*piszę głównie o nosferatu gdy zadawał ze 120 obrażenia, miał 75 pancerza, inicjatywy z 70(pierwsze uderzenie zdolność). Praktycznie sam smoki ciupał. Nawet nie opłacało się drużyny dawać. (no może ze 2duchy do paraliżu)
- rudobrody79
- Falubaz
- Posty: 1344
- Lokalizacja: GIŻYCKO
mnie nic nie nudziło w tej grze, może dlatego, że nie grałem za często i nie wszystkiego próbowałem
wspomniałeś o zabijaniu smoków...jak natrafiłem na takiego, to zaczynałem siekać go drużyną i przed zabiciem go wycofywałem wszystkich oprócz bohatera. wówczas całe doświadczenie otrzymywał heros
wspomniałeś o zabijaniu smoków...jak natrafiłem na takiego, to zaczynałem siekać go drużyną i przed zabiciem go wycofywałem wszystkich oprócz bohatera. wówczas całe doświadczenie otrzymywał heros
a ja do dziś pykam sobie Gra jest mega muzyka klimat rozbudowa miasta oprócz demonów bardzo ładna jednostki jak na 2d po prostu piękne Gra jak dla mnie 10/10 jak na tamte czasy
- Infernal Puppet
- Masakrator
- Posty: 2936
- Lokalizacja: Koszalin
Stolice akurat są bardzo proste, jak się wie ja je otwierać . Sam znam co najmniej 3 patenty na ich zdobycie, i wcale nie wymagają nie wiadomo jakiego lvl-u ani wielkiego wsparcia magicznego :
Imperium - ma najprościej. Jedna prorokini daje nam już 70 HP leczenia na turę, więc wystarczy 70 zbroi by strażnik nam efektywnie nic nie robił. A jak mamy 2 ( "drobny" overkill jak dla mnie, ale każdy gra jak chce przecież ) to zaledwie 40. Doświadczony zabójca z trucizną znacząco przyspiesza zaś eliminację strażnika.
Nieumarli - też prosto o ile mamy coś z paraliżem, np. widmo/odcienia z wymaksowanym pancerzem, czy widmowych wojowników ( ci są tak twardzi, że nawet bez żadnego pancerza co najmniej 1 cios strażnika wytrzymają ). Ważne jest tylko maksowanie obrażeń, bo bez tego nie starczy nam tur by ubić strażnika. Choć śmierć z trucizną znacząco pomaga.
Klany - Nieco trudniej. Krasnalami najłatwiej wymaksować pancerz, ale z obrażeniami może być problem, szczególnie tymi idącymi w nas, bo uzdrowicieli nie uświadczysz. Syn Ymira z odmrożeniem pomaga, ale olbrzyma w armii nie każdy lubi.
Legiony - maksujemy pancerz i obrażenia i liczymy, że przeciwnikowi szybciej skończą się HP niż nam . Co może być trudne bo legiony właściwie nie mają czarów do wspomagania, więc musimy polegać na miksturkach/sztandarach/zdobywczych czarach. Trochę lepiej jest jak mamy czarownicę/sukkuba - poliformowany w chochlika strażnik ma 50 zbroi, nie 90. I bije jakby słabiej . Inkub z petryfikacją też daje radę, o ile będzie trafiał.
Elfy - Jak imperium, tylko medycy gorsi i wspomagacze słabsze . Żądlec albo łucznik lodowy/ognisty bardzo przydatni do przyspieszenia procesu zbijania HP strażnika do zera. Chociaż centaury też pomagają swoim trafieniem krytycznym .
Imperium - ma najprościej. Jedna prorokini daje nam już 70 HP leczenia na turę, więc wystarczy 70 zbroi by strażnik nam efektywnie nic nie robił. A jak mamy 2 ( "drobny" overkill jak dla mnie, ale każdy gra jak chce przecież ) to zaledwie 40. Doświadczony zabójca z trucizną znacząco przyspiesza zaś eliminację strażnika.
Nieumarli - też prosto o ile mamy coś z paraliżem, np. widmo/odcienia z wymaksowanym pancerzem, czy widmowych wojowników ( ci są tak twardzi, że nawet bez żadnego pancerza co najmniej 1 cios strażnika wytrzymają ). Ważne jest tylko maksowanie obrażeń, bo bez tego nie starczy nam tur by ubić strażnika. Choć śmierć z trucizną znacząco pomaga.
Klany - Nieco trudniej. Krasnalami najłatwiej wymaksować pancerz, ale z obrażeniami może być problem, szczególnie tymi idącymi w nas, bo uzdrowicieli nie uświadczysz. Syn Ymira z odmrożeniem pomaga, ale olbrzyma w armii nie każdy lubi.
Legiony - maksujemy pancerz i obrażenia i liczymy, że przeciwnikowi szybciej skończą się HP niż nam . Co może być trudne bo legiony właściwie nie mają czarów do wspomagania, więc musimy polegać na miksturkach/sztandarach/zdobywczych czarach. Trochę lepiej jest jak mamy czarownicę/sukkuba - poliformowany w chochlika strażnik ma 50 zbroi, nie 90. I bije jakby słabiej . Inkub z petryfikacją też daje radę, o ile będzie trafiał.
Elfy - Jak imperium, tylko medycy gorsi i wspomagacze słabsze . Żądlec albo łucznik lodowy/ognisty bardzo przydatni do przyspieszenia procesu zbijania HP strażnika do zera. Chociaż centaury też pomagają swoim trafieniem krytycznym .
Ach te uroki bycia ciągle głodnym .Mad Mike pisze:To nie wypali. Zanim wjedzie, to sytuacja ulegnie odwróceniu i tort będzie w środku Cezarakwaku pisze:nawet gdyby miał tam wjechać tort z Cezarym w środku.
gdy bohater był w miare dobry wtedy sam ukatrupiał smoki najlepszy moim zdaniem nosferatu 70pancerza, 120 obrażeń. gdy Nosferata wymaksowałem do 200 obrażeń, 90pancerza i pierwsze uderzenie, wtedy sam mógł rozdupczać stolicerudobrody79 pisze:mnie nic nie nudziło w tej grze, może dlatego, że nie grałem za często i nie wszystkiego próbowałem
wspomniałeś o zabijaniu smoków...jak natrafiłem na takiego, to zaczynałem siekać go drużyną i przed zabiciem go wycofywałem wszystkich oprócz bohatera. wówczas całe doświadczenie otrzymywał heros
Nasferatu to przegięta postać chodź na początku ciężko jak się spotkało maga ze strzelającymi i go szybko zdejmowali
Moją ulubioną postacią był Tropiciel od Imperium bardzo dużo ruchu co Dla mnie było bardzo istotne i mocny atak dobrze ściągał jednostki drugo planowe
Moją ulubioną postacią był Tropiciel od Imperium bardzo dużo ruchu co Dla mnie było bardzo istotne i mocny atak dobrze ściągał jednostki drugo planowe
- Infernal Puppet
- Masakrator
- Posty: 2936
- Lokalizacja: Koszalin
Nosferat był świetny do multi i misji. Do kampanii się nadawał średnio, bo co najmniej kilkadziesiąt razy natykało się tam na innych nieumarłych i nic ci po bohaterze który nie mógł nic zrobić. Zresztą ja zawsze preferowałem magów nad strzelców .
Ach te uroki bycia ciągle głodnym .Mad Mike pisze:To nie wypali. Zanim wjedzie, to sytuacja ulegnie odwróceniu i tort będzie w środku Cezarakwaku pisze:nawet gdyby miał tam wjechać tort z Cezarym w środku.
Oj tam, tak samo można powiedzieć o magach ognia... trafisz na smoka i wyłącza ci Bohatera (tzn w zależności od nacji i smoka).
Mi sie zawsze podobali strzelcy.
Wcześniej pisałem, że jak grałem demonami to właśnie kusznik + gargulce.
Jak Krasnoludami to różnie, ale głównie bohater strzelec+strzelec+olbrzym.
Nawet elfami o których tutaj mało mówimy, grałem na podobnej zasadzie, tyle że tam łatwiej było mieć wypornego herosa...tfu trochę źle napisałem. Jak się było niskim levelem, to bardzo często grę miałem taką: 3xłucznicy+heros. Heros brał parowanie, a łucznicy sypali. Potem jak juz heros spokojnie sam osiągał 50% absorpcji zaczynałeś bić .
Z magią wspierającą u danonków ciężko było - tylko scrole, a zdobywanie miasta było w ten sposób lekko utrudnione.
W sumie to nigdy mi sie nei udało chyba mieć najpotężniejszego grubego demona.
Mi sie zawsze podobali strzelcy.
Wcześniej pisałem, że jak grałem demonami to właśnie kusznik + gargulce.
Jak Krasnoludami to różnie, ale głównie bohater strzelec+strzelec+olbrzym.
Nawet elfami o których tutaj mało mówimy, grałem na podobnej zasadzie, tyle że tam łatwiej było mieć wypornego herosa...tfu trochę źle napisałem. Jak się było niskim levelem, to bardzo często grę miałem taką: 3xłucznicy+heros. Heros brał parowanie, a łucznicy sypali. Potem jak juz heros spokojnie sam osiągał 50% absorpcji zaczynałeś bić .
Z magią wspierającą u danonków ciężko było - tylko scrole, a zdobywanie miasta było w ten sposób lekko utrudnione.
W sumie to nigdy mi sie nei udało chyba mieć najpotężniejszego grubego demona.
- Khuman
- Ciśnieniowiec
- Posty: 7116
- Lokalizacja: Wrocławskie pastwiska / The Gamblers ()====[]>>>>>>>>>>>>
książę piekieł ! to wojownik nie do zajechania był, dużo obrażeń wiele wytrzymuje, nigdy na nim się nie zawiodłem, wiem że wielu upodobalo sobie magów / strzelców, bo od pierwszej tury albo zabijałeś to co chciałeś albo zadawałeś wszystkim
wielkie demony były słabe i za wolno wbijały na najwęższy lvl, dlatego też wolałem gargulce, fają niespodzianką byli zmienokształtni którzy zamieniali się w herosa i miałeś mega pierdolnięcie z przodu i wytrzymałość, jedyna słabość była taka że jak nikt nie miała zasięgowych ziomków to ci z tyłu nie wiele robili, bo nie było się sensu zamieniać, ale można było uzyskać leczących czy łuczników herosów przeciwnika albo magów, co bylo potrzebne to się brało
Klanay też nieźle siekali szczególnie z kolesiami co dawali dopak i leczyli kosmos
wielkie demony były słabe i za wolno wbijały na najwęższy lvl, dlatego też wolałem gargulce, fają niespodzianką byli zmienokształtni którzy zamieniali się w herosa i miałeś mega pierdolnięcie z przodu i wytrzymałość, jedyna słabość była taka że jak nikt nie miała zasięgowych ziomków to ci z tyłu nie wiele robili, bo nie było się sensu zamieniać, ale można było uzyskać leczących czy łuczników herosów przeciwnika albo magów, co bylo potrzebne to się brało
Klanay też nieźle siekali szczególnie z kolesiami co dawali dopak i leczyli kosmos
- Infernal Puppet
- Masakrator
- Posty: 2936
- Lokalizacja: Koszalin
Klany mają tą zaletę, że łatwo się nimi maxuje obrażenia , z czarów, czy też z druidek. Wojownik run, jak ma 2x po 300 obrażeń, to siecze wszystko. I heros-klepacz z limitem 400 .
Tak, ale lisze królowe były jedynym dla umarlaków sposobem by ranić w jakiś sposób inny niż śmiercią/orężem. Szczególnie gdy istnieją jednostki niewrażliwe i na to i na tamto .Oj tam, tak samo można powiedzieć o magach ognia... trafisz na smoka i wyłącza ci Bohatera (tzn w zależności od nacji i smoka).
Ach te uroki bycia ciągle głodnym .Mad Mike pisze:To nie wypali. Zanim wjedzie, to sytuacja ulegnie odwróceniu i tort będzie w środku Cezarakwaku pisze:nawet gdyby miał tam wjechać tort z Cezarym w środku.
- Infernal Puppet
- Masakrator
- Posty: 2936
- Lokalizacja: Koszalin
No, nie da się zaprzeczyć, że wilkołaki są gięte jak się ich umie używać .
Ach te uroki bycia ciągle głodnym .Mad Mike pisze:To nie wypali. Zanim wjedzie, to sytuacja ulegnie odwróceniu i tort będzie w środku Cezarakwaku pisze:nawet gdyby miał tam wjechać tort z Cezarym w środku.
- Infernal Puppet
- Masakrator
- Posty: 2936
- Lokalizacja: Koszalin
No inaczej się z nimi za bardzo walczyć nie dało . A kule i talizmany jakoś nigdy nie miału u mnie zastosowania, bo prawie zawsze ( za wyjątkiem klanów, gdzie klepacz jest naprawdę świetny ) używałem magów .
Ach te uroki bycia ciągle głodnym .Mad Mike pisze:To nie wypali. Zanim wjedzie, to sytuacja ulegnie odwróceniu i tort będzie w środku Cezarakwaku pisze:nawet gdyby miał tam wjechać tort z Cezarym w środku.